Rafał Kosik's Blog, page 56
December 2, 2013
Taktyczny kieliszek do wina GSI
W armii amerykańskiej dopuszczenie do odwodnienia własnego organizmu jest traktowane jak złamanie regulaminu. Okazało się, że problem odwodnienia w czasie działań w warunkach pustynnych znacznie zmalał po wprowadzeniu rozwiązania Camelbak, czyli elastycznego bukłaka z wodą w plecaku i rurką z ustnikiem poprowadzoną do przodu szelek. Jednak firma GSI, znana z produkcji sprzętu outdoorowego poszła o krok dalej i wykonała taktyczny kieliszek do wina, który łączy przyjemne z pożytecznym.
Tak naprawdę jest to kieliszek turystyczny, który jest na tyle pomysłowy, że aż wart opisania. Składa się z dwóch części: czaszy ze stali nierdzewnej i wkręcanej w nią plastikowej nóżki ze stopą. Skręcony kieliszek zachowuje się stabilnie i pije się z niego całkiem wygodnie. Po odkręceniu nóżka wchodzi na wcisk do wnętrza czaszy i tworzy całość wystarczająco wytrzymała do wrzucenia luzem do plecaka.
Wady są dwie: w zestawie brak pokrowca a kieliszka nie można myć w zmywarce. Suma sumarum fajny gadżet.
Kapryfolium o Verticalu
Przemyślenia, do których skłania lektura tej powieści bywają mało optymistyczne, a nawet przygnębiające, mimo to Vertical czyta się bardzo szybko i przyjemnie – poważne treści opakowane są w naprawdę wartką i niebanalną akcję, a czytelnik raczony jest opisami miejsc i postaci tak niezwykłych, że bywa to prawdziwym wyzwaniem dla wyobraźni. A ponieważ bohaterowie są ludźmi młodymi i cechuje ich typowy dla wieku nieco idealistyczny, świeży sposób myślenia, sądzę, że Vertical może się spodobać nie tylko dorosłym czytelnikom, lecz również miłośnikom młodzieżowego cyklu Kosika „Felix, Net i Nika”. (więcej na kapryfolium.pl…)
November 29, 2013
The World’s End
Jeśli podobał się Wam Hot Fuzz, to oglądanie The World’s End też sprawi Wam przyjemność. Zrobiła to ta sama ekipa i podobny jest też rodzaj humoru. Rozmach za to jest zdecydowanie większy. To trzecia część trylogii rozpoczętej takim sobie Wysypem żywych trupów (Shaun of the Dead). Wszystkie trzy filmy mają podobną konstrukcję. Poznajemy normalnych – no, w miarę normalnych – bohaterów, którzy próbują prowadzić mniej lub bardziej zwyczajne życie. Tymczasem to życie jakoś nie chce być zwyczajne. Los wrzuca ich w irracjonalne i surrealistyczne sytuacje, z których nie da się wyjść bez poddania się osobliwej logice zdarzeń.
Pisałem już kiedyś, że brytyjski znaczy lepszy? Zapewne wiele razy. Ta zasada sprawdza się też w przypadku Końca świata. Gdyby chcieć określić ten film jednym zdaniem, wypadałoby powiedzieć, że jest to brytyjska wersja Kac Vegas, tyle że opowiedziana chronologicznie. Przynajmniej do połowy, bo to, co się dzieje później… Nie sposób tego opisać bez spojlowania, więc poniecham.
Zaczyna się banalnie: grupa kumpli ze studiów postanawia dokonać tego, co nie udało im się w czasach studenckich. Mają przejść piwny maraton przez dwanaście pubów, bo tyle ich jest w miasteczku uniwersyteckim Newton Heaven. Ostatni pub nazywa się World’s End i to on jest ich celem. Po drodze, gdzieś między piątym pubem a szóstym, orientują się, że coś z tym miasteczkiem jest nie halo. A może coś nie halo jest z ich głowami po wypiciu paru piw? Ale choćby świat miał się skończyć, muszą wypełnić swoją misję. Początkowo wydawała się ona szalona, ale gdzieś około ósmego pubu jest już jedyną pewną rzeczą w wariującej rzeczywistości. Dotarcie do dwunastego pubu staje się sprawą honoru, a nawet zyskuje wymiar historyczny.
Lubię filmy, które trudno jednoznacznie zaklasyfikować gatunkowo. The World’s End to przede wszystkim komedia z takim rodzajem humoru, w którym można się spodziewać wszystkiego. Dopiero w konwencji komediowej osadzone są zmiksowane elementy horroru, SF, romansu czy filmu obyczajowego.
Poniżej jest trailer, ale nie włączajcie go, jeśli nie chcecie sobie psuć przyjemności obejrzenia całości. To jeden z tych filmów, w przypadku których należy unikać jakichkolwiek opisów, recenzji, zwiastunów czy rozmów z przyjaciółmi. Trzeba go po prostu obejrzeć w błogiej nieświadomości, co będzie dalej.
Wobec tego naprawdę nie rozumiem, czemu to przeczytaliście.
November 28, 2013
Książki, które leczą (i uczą)
Dawno nie czytałam rzeczy tak mądrej, zabawnej i uroczej. No i tak fantastycznie przemyślanej. Jestem przekonana, że na młodych czytelnikach seria nie tylko zrobi duże wrażenie, ale że ma ogromną wartość edukacyjną i zachęci zarówno do czytania, jak i uruchomienia talentów i wyobraźni. Dla mnie BOMBA. (więcej na Foch!…)
November 24, 2013
Premiera telewizyjna TMK
Trochę późno się zorientowałem, ale na szczęście nie po fakcie. Dziś o 15:00 na Canal Plus będzie miała miejsce premiera telewizyjna filmu Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa. Jeśli ktoś się nie wyrobi dziś, następna szansa będzie w piątek 29-go listopada o 19:15.
November 19, 2013
Zupa krem z kalafiora
Dziś premiera dwunastego tomu „Felixa, Neta i Niki”, pod tytułem Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy, i z tej okazji postanowiłem wrzucić przepis na doskonałą zupę krem z kalafiora. W moim domu wolno czytać przy jedzeniu, więc chyba wszystko gra.
Składniki na 2 litry wody:

średni kalafior
cebula
por
szklanka mleka
dwie łyżki mąki
śmietana do zup
chleb na grzanki
łyżka masła
2 kostki rosołowe warzywne lub (lepiej) wywar warzywny
przyprawy: sól, pieprz, natka pietruszki (i/lub ewentualnie koperek)
Czas przygotowania: 30 minut
Kalafior powinien być świeży, czyli niegumowaty w dotyku. Niestety poza sezonem będziemy skazani na mrożonki.

















Miłej lektury!
November 17, 2013
Waistpack Vader DIY
Od dawna szukałem idealnego waistpacka, czyli torby biodrowej, po polsku zwanej czasem nerką. To takie badziewne coś, w czym trzymają kasę niefiskalną handlarze uliczni. Ja szukałem niebadziewnej, no i miałem tyle dodatkowych wymagań, że chyba nawet nerka firmy Rolls-Royce by nie podołała. Musiałem więc uszyć ją sam.
Pisałem w zeszłym roku o waistpacku Maxpedition Octa, który jest naprawdę fajny z tą jednak uwagą, że prawie nic się do niego nie mieści. Tzn. miejsca w środku pozornie jest dużo, ale 2/3 znika, gdy założy się go na pas. Dzieje się tak z powodu naturalnej obłości ciała, która niezależnie od tuszy zamyka się w 360 stopniach. Ta sama obłość sprawia, że każdy większy płaski przedmiot, np. siedmiocalowy tablet, który przed założeniem torby mieścił się w niej bez problemu, nagle już się nie mieści. Pisałem też o Oradea hip pouch, która jest fajna, ale jednak nie sprawdza się w sporej części zastosowań. Coś trzeba było z tym zrobić. Po zapoznaniu się z ofertą rynkową moja sympatia poczęła się kierować ku Flye Mini Go Bag, która to jednak była a.) w Polsce niedostępna, b.) za duża jak na miasto, gdzie głównie byłaby używana.
Nerka to jest torba, która przydaje się głównie w lecie, gdy wszelkie kurtki wraz z ich kieszeniami z przyczyn oczywistych zostają w domu. Przeanalizowałem, co będę nosił w mojej torbie, i przystąpiłem do projektowania. Nerka powinna się też nadawać jako torba do joggingu, na rower lub do krótkich wycieczek pieszych. Czyli musi się w niej mieścić co najmniej półlitrowy bidon. Szybko zdecydowałem się na wykorzystanie dobrodziejstw militarnego systemu molle, czyli calowych pasów do mocowania oporządzenia. Dzięki temu torba jest względnie mała, a jeśli zechcę się wybrać z nią na wycieczkę, to zwyczajnie przypnę do niej kieszeń na bidon i co tam jeszcze będę potrzebował.
Po wielu wahaniach, czy na pewno mi się chce, uznałem, że tak, że dam radę. Zamówiłem materiały. „Oddychająca” cordura brzmiała zachęcająco, ale pod tym określeniem ukryty był brak warstwy wodoszczelnej. Dzięki temu już wiem, jak można by nazwać przeciekające parasolki. W sumie nie wyszło źle, musiałem bowiem wykonać podszewkę z wodoodpornego ortalionu, co sprawiło, że nerka wygląda bardziej exclusive, a do tego jest bardziej odporna na zamoczenie.
Gdybym wcześniej wiedział, ile czasu to zajmie, to bym się za to nigdy nie brał. Schody zaczęły się podczas szycia. Okazało się, że zaprojektowałem torbę tak solidną, że miejscami nakłada się osiem warstw materiału i złożony na dwa pasek do mocowania oporządzenia. Kiedy maszyna po szycia Singer wstępowała do mnie na służbę, nieuczciwy handlarz martwym towarem obiecał jej, że będzie szyła firanki, koronki i muśliny. I maszyna, po napotkaniu pierwszych trudności, zachowała się jak zawodowa żołnierka na wieść o zbliżającej się wojnie - zaszła w ciążę. No, prawie, tak czy inaczej odmówiła służby. Te najgrubsze miejsca musiałem więc szyć ręcznie z użyciem igły i kombinerek. Już wiem, ze następna maszyna do szycia będzie maszyną kaletniczą, choć to i tak mrzonki, bo w tym roku budżetu gadżeciarskiego wystarczy jedynie na prostą spawarkę inwertorową, która jest bardziej potrzebna.
Dobra, gadam po próżnicy, więc już przestaję. Zerknijcie na poniższe zdjęcia, tzn. zerknijcie Wy, którzy jesteście zainteresowanymi. Reszta już dawno zamknęła okno przeglądarki. Nie istnieje żaden ostateczny wykrojnik, bo projekt modyfikowałem w trakcie. Ewentualne dodatkowe opisy umieściłem pod niektórymi zdjęciami. Tam też znajduje się wyjaśnienie pochodzenia nazwy Vader. Przy okazji pragnę przypomnieć, że słowo „vader” czyta się „wejder” :)
Tagi: Maxpedition Octa, Bagaboo, Oradea, Balkan Tango, waistpack, waistbag, funnypack, hipbag, nerka, torba biodrowa, Antoni Macierewicz ;)
Kamerują mnie!
Zapraszam do obejrzenia wywiadu, którego udzieliłem Miłoszowi z kanału „Z Kamerą Wśród Książek”. Trochę nieskładnie odpowiadałem, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że wywiad odbył się bezpośrednio po ponad dwuipółgodzinnym podpisywaniu książek non stop. Przez głowę przeleciało mi tyle imion i ksywek, że dopiero wieczorem przypomniałem sobie, jak sam się nazywam.
November 16, 2013
Pakiety memowe
Jeżeli zapytasz kogoś nieznajomego o jego poglądy na temat np. aborcji, to po usłyszeniu odpowiedzi z dużym prawdopodobieństwem będziesz potrafił określić, co sądzi o lekcjach religii w szkole lub dotowaniu nierentownych przedsiębiorstw. I być może nawet ten ktoś chciałby mieć na temat aborcji, imigrantów albo, dajmy na to, związków partnerskich własne zdanie, no ale niestety przyjął pakiet. Pakiet zwalniający z myślenia. Po co samodzielnie wyrabiać sobie opinię, analizować plusy i minusy każdego aspektu życia? To wymaga myślenia, więc boli. Lepiej przyjąć gotowe i kompleksowe rozwiązanie.
Pakiet to wygodne rozwiązanie, bo po jego zakupie i zainstalowaniu w mózgu będziesz mógł się spotykać i rozmawiać z ludźmi w pełni zgodnymi z twoim światopoglądem, unikając faux pas. Będziecie sobie uprzejmie przytakiwać oraz wspólnie się oburzać, gdy usłyszycie wypowiedź posiadacza innego pakietu. Uwaga, wróg na horyzoncie! Tamten, patrz, tamten w niebieskiej kurtce, jest przeciwnikiem / zwolennikiem aborcji. O chce ograniczyć wolność wyboru / mordować nienarodzonych. Nie rozmawiajmy z nim, bo on jest głupi.
Przypomina to trochę wykupywanie usług u dostawcy telewizji kablowej lub satelitarnej. Jeśli się zdecydujesz na któryś pakiet, to dostajesz cały zestaw programów. Ale oczywiście wcisną ci coś, całkiem sporo czegoś, co nie jest Ci potrzebne. Tyle, że i tak to kupisz. Człowiek jest istotą społeczną i potrzebuje akceptacji, a akceptację najłatwiej zrealizować równaniem do średniej w grupie. Czyli wyłącz myślenie i bądź jak inni. Witaj w kolonii mrówek. Twoje mrówki dobre, inne mrówki złe. Jak to? Nie lubisz zeszytów A4 z okładką w biało-różowe paski? Jak można nie lubić zeszytów A4 z okładką w biało-różowe paski? Co z ciebie za człowiek?! Nie chcę Cię więcej znać!
Oczekuje się od Ciebie, że pozwolisz się szufladkować, oraz że będziesz sobą reprezentował komplet poglądów przynależnych danej szufladce. To ułatwia szybką i łatwą ocenę Twojej osoby. Ale, szczerze mówiąc, to… nudne. Twój mózg to komputer, na którym ktoś uruchomił program „Konserwatysta v3.11”, „Anarchista 5.5 Pro” czy „Lewak 2013 Home Premium”. Używasz tego softu bezrefleksyjnie, bo brak Ci wyobraźni do stworzenia własnego.
Światopogląd to w gruncie rzeczy przypadkowe zbitki idei powstałe bez ustalonego z góry planu, w wyniku doświadczeń życiowych. Jest w porządku, jeśli skleciłeś je sam, po amatorsku. Gorzej jeśli przyjąłeś gotowy pakiet i nie zauważyłeś, że jest pełen błędów. Trafiają się tak nieprawdopodobne połączenia idei, że nie mogą być wynikiem niczyich świadomych przemyśleń. Gdyby bliżej przyjrzeć się np. przeciwnikowi zabijania zwierząt na futra, to prawdopodobnie okazałoby się, że jest on jednocześnie gorącym zwolennikiem całkowitej dopuszczalności aborcji. How could it be?!
Sprzeczności wewnątrz pakietów memowych może zauważyć ktoś, kto patrzy na to z boku i nie wyznaje tych konkretnych poglądów. Taki ktoś powie „Hej, nie możesz przecież jednocześnie popierać blokady gospodarczej Kuby i palić kubańskich cygar”. Część ludzi myślących i zdolnych do autoanalizy prędzej czy później zauważy sprzeczności w swoim światopoglądzie. Ale większość nie. Większość ludzi poddaje się działaniu własnych mechanizmów obronnych, których zadaniem jest niedopuszczanie do zmian. To obrona spójności osobowości. Innymi słowy, memy okopują się w naszych w głowach i nie chcą oddać twierdzy innym. Obrona Częstochowy. Albo Stalingradu.
Istnieje sposób weryfikacji spójności Twoich własnych poglądów – to rozmowa z kimś o innych poglądach. Warunkiem wstępnym jest gotowość tej drugiej osoby. Warto próbować, choć w dziewięciu przypadkach na dziesięć rozmówca spróbuje Cię przeciągnąć na swoją stronę, lub zareaguje agresją na sam fakt, że Twoje poglądy są inne. Agresja to pierwszy znak, że rozmówca w głębi duszy nie wierzy w to, co sam mówi, i musi się posiłkować podnoszeniem głosu, ośmieszaniem Cię lub przerywaniem rozmowy.
Ustabilizowanie pewnych akrobatycznych połączeń sprzecznych idei wymaga scalenia ich w konglomerat i wewnętrznego zaizolowania, by się nawzajem nie zagryzły. Ta delikatna konstrukcja wymaga jednak zdecydowanej obrony, bo inaczej się rozsypie. Gdyby zapytać o poglądy skrajnego polskiego nacjonalistę, prawdopodobnie byłby on, delikatnie mówiąc, daleki od potępienia niemieckiego nazizmu, który przecież chciał naród polski zmieść z powierzchni ziemi. Feministki potrafią mówić o idei równości, a w tym samym zdaniu żądać przywilejów. Kościoły nadużywają słów „wolność” w odniesieniu do tematów, których kwestionowanie jest zabronione. Jeśli zapytasz kogoś o te sprzeczności, nie licz na sensowną odpowiedź. Ona nie istnieje.
Im bardziej niespójny system wartości, tym większa agresja w obronie swoich przekonań i tym większa chęć wykluczenia z dyskusji zwolenników poglądów przeciwnych. Nie chcemy dopuścić do siebie argumentów, które mogłyby naruszyć ten nasz konglomerat. Stąd szarże, których celem jest dyskredytacja potencjalnych oponentów – należy ich przedstawić jako wyznawców poglądów ogólnie nieakceptowanych, nawet jeśli nie akceptuje ich garstka. Określenia „homofob” czy „rasista” są przykładami słów-torped, które rzadko już są używane w swoim pierwotnym, prawidłowym, znaczeniu. Podobnie zresztą jak „antypolski” i „haniebny”, żeby zachować symetrię.
Głównym zadaniem wystrzeliwania takich torped jest dyskredytacja bez rozwijania dyskusji i bez refleksji, co właściwie oznacza słowo/sformułowanie torpedująco-piętnujące. Mało kogo już w sumie obchodzi rzeczowa dyskusja, liczy się forsowanie poglądów. Jeśli też to robisz, to jesteś umysłem wziętym w jasyr. Zarażono Cię pakietem memów, więc będziesz siał dalej. To jest jak grypa.
Nie próbowałeś się nigdy zastanowić, czy Twoje poglądy naprawdę są Twoimi poglądami, czy też bezkrytycznie powtarzasz cudze? Czy rzeczywiście masz rację, głosząc konkretne poglądy, czy tylko są one dla Ciebie wygodną racjonalizacją, z której nie zdajesz sobie sprawy? Może zwyczajnie przyjąłeś jakiś pakiet memowy, by usprawiedliwić swoje zachowanie, które jest nietolerowanie w ramach innego pakietu? Bo co oznacza słowo „normalny”? Kim jest ktoś „normalny”? To proste – „normalny” to ktoś taki jak Ty. „Normalny” czy „dobry” to ktoś wyznający Twoje zasady, czyli abonent tego samego pakietu memów. Jeśli kiedyś zmienisz pakiet (zdarza się), „dobrzy” staną się „złymi”, a „normalni” staną się co najmniej „dziwnymi”.
Gdyby ktoś spojrzał na Ciebie z góry, uznałby Twoje przeświadczenie o wyższości Twoich poglądów nad poglądami innych, za całkiem pocieszne. Przecież Ty nie posiadasz poglądów – to poglądy posiadają Ciebie. Ludzie często są zdziwieni, gdy odkryją, że ktoś, kogo zdążyli polubić, lub kogo szanują, ma odmienne poglądy. Przecież skoro jest taki fajny i mądry, to powinien myśleć tak samo jak ja. Ty pewnie też tego doświadczyłeś. Zmartwię Cię – większość ludzi na świecie ma na dowolny temat inne poglądy niż Ty. Dlaczego akurat Twoje poglądy miałyby być lepsze, właściwsze? Pakietów memowych jest wiele i nie istnieje arbitralny sposób ich oceny. Ocena zawsze będzie zależna od poglądów sędziego. Niestety w przypadku dowolnego zagadnienia, statystycznie rzecz biorąc, najbardziej prawdopodobne jest to, że nie masz racji.
November 15, 2013
Dzika Banda o Nowych Ludziach
„Nowi ludzie” to antologia tekstów, których wspólnym mianownikiem jest koniec świata takiego, jaki znamy. Kto czytał, choć raz inne książki Kosika niż te z młodzieżowej serii wie, że jest on pisarzem pesymistycznym i zazwyczaj rozciąga przed czytelnikami wizje ponure i pozbawione nadziei na lepszą przyszłość. I to jest akurat to, co w pisaniu Rafała najbardziej mi odpowiada. Pesymizm podszyty głęboką wiarą w to, że my ludzie powoli, acz z uporem maniaka sami dążymy do samozagłady. (więcej na dzikabanda.pl…)
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
