Rafał Kosik's Blog, page 38
June 28, 2015
Recenzje młodzieżowe - AiK NS
Rafał Kosik znany jest głównie z serii ,,Felix, Net i Nika’’, która podbiła serca polskich nastolatków. W tym również i moje. Dlatego też chciałam zrecenzować jego inną książkę. Jest to ,,Amelia i Kuba. Kuba i Amelia. Nowa szkoła.’’, trzecia po ,,Amelia i Kuba. Godzina duchów’’ i ,,Kuba i Amelia. Godzina duchów’’ powieść z tej serii. (więcej na recenzje-mlodziezowe.blogspot.com…)
June 24, 2015
Tata nauczył mnie, że mogę nie mieć racji
Mieliśmy w domu słoiczki ze śrubami ponumerowane według średnic, zestaw wiertarek i wierteł, imadła. Hydraulika wzywaliśmy tylko wtedy, kiedy trzeba było zakręcić wodę w całym pionie. W Syrence remontowaliśmy skrzynię biegów, wymienialiśmy uszczelkę pod głowicą silnika, choć nie było to proste. Facet powinien takie rzeczy umieć. Potem ze zdumieniem odkryłem, że inni nie mają w domu niemal żadnych narzędzi. (więcej na wyborcza.pl lub w dzisiejszej papierowej Gazecie Wyborczej)
June 22, 2015
Bób na prosto
Trwa sezon na bób, co jest doskonałą okazją, by przygotować bób. Logiczne. Poniżej przedstawiam najprostszy sposób jego przyrządzenia. Bób to tanie, zdrowe i smaczne warzywo, więc czemu się przed nim opierać? Przygotowanie zajmie dwadzieścia minut i nie będzie przy tym ani dużo pracy ani dużo myślenia – to ostatnie utrąca wszelkie argumenty przeciwbobowe.
Składnik:
bób
oliwa
sól
Czas przygotowania: 20 minut
Oczywiście bób można przygotować na wiele sposobów i z wieloma różnymi dodatkami. Mój sposób jest najprostszy i pozwala cieszyć się prostym ale pełnym smakiem.Bób płuczemy.
Gotujemy w osolonej wodzie pod przykryciem lub na parze.
Czas gotowania będzie różny w zależności od konkretnego bobu. Najlepiej po 10 minutach zacząć sprawdzać. Idealnie ugotowany bób to taki, w którym bez trudu schodzi skórka a miąższ jest nadal lekko twardawy. Generalnie to kwestia gustu – niektórzy lubią bób rozgotowany. Ja nie przepadam.
Bób odlewamy do durszlaka. Jeśli gotowaliśmy na parze, to po prostu wyjmujemy sitko.
Odstawiamy na kilka minut do wystygnięcia i ocieknięcia.
Przesypujemy do miski, dodajemy sól i oliwę. Oliwy nie powinno być dużo, bo i tak ścieknie na dół. Całość mieszamy drewnianą łyżka, tak, by nie rozwalić bobu.
I już. Było prosto, prawda? Jemy na ciepło albo na zimno razem ze skórkami, czyli widelec może się przydać. No chyba, że ktoś lubi się upaprać w oliwie, to wtedy bez widelca.
Częstym błędem jest obieranie bobu. Należy go jeść ze skórką, bo tam jest najwięcej smaku i najwięcej wartości odżywczych. Pomijam odosobnione przypadki ludzi, którzy chorują po skórkach. Wyrazy współczucia dla bliskich. Reszta - nie obierać!
AiK - recenzja na vitwoman.pl
Rafał Kosik, autor książki dla dzieci „Amelia i Kuba. Kuba i Amelia. Nowa szkoła” doskonale trafił w mój dziecięcy gust. Gust, którym w przyszłości będę chciała zarazić swoje dzieci. Bo nie dla mnie Harry Potter czy Opowieści z Narnii, ja zdecydowanie wolę książki, w których mogę odnaleźć część własnego życia, codzienności, problemów z którymi sama musiałam się zmagać. I taką właśnie książką jest jest Amelia i Kuba. (więcej na vitwoman.pl…)
June 19, 2015
Schrade tactical fountain pen
Po co komu długopis taktyczny, można zrozumieć – choćby po to, by w połączeniu z notesem Rite in the Rain pisać niezależnie od pogody pod ostrzałem germańskiego lub ruskiego oprawcy (da się nawet pod wodą). Odpowiedź na pytanie, czemu może służyć taktyczne pióro wieczne, jest trudniejsza. Wystarczy przecież wysoka wilgotność powietrza, by pióro stało się niemalże kompletnie nieprzydatne. Że o deszczu nie wspomnę.
Samo pióro Schrade może być wykorzystane jako kubotan – wtedy będzie miało taką mniej więcej wartość bojową jak szczoteczka do zębów. OK, ma spłaszczony, wciąż czubaty czubek, który może służyć w charakterze awaryjnego wybijaka do szyb. No ale kto będzie szukał pióra wiecznego po karambolu?
Choć pióro Schrade jest relatywnie długie i ciężkie, do środka nie mieści się zasobnik wielokrotnego użytku. To przykre, bo jesteśmy skazani na jednorazowe naboje. Przynajmniej mi nie udało się znaleźć tak krótkiego zasobnika, który by się tam zmieścił. Czy to źle? To zależy, czy ktoś traktuje pisanie piórem wiecznym poważnie. Dla mnie proces napełniania z kałamarza jest istotnym elementem kultury użytkowania pióra. Bo jeśli mamy iść na łatwiznę nabojów, to czemu od razu nie porzucić pióra na rzecz pod każdym względem praktyczniejszych długopisów jednorazowych?
Dochodzimy tu do miejsca, w którym wypadało by przyznać, że pióro Schrade jest bytem zbędnym, bo ani nie jest taktyczne, ani wybitnie ergonomiczne, ani nie zadowoli piórowiecznego snoba, a do tego wygląda jak część mechanizmu celowniczego haubicy M109. To ostatnie akurat dla mnie jest zaletą, ale ilu jest takich jak ja? Za mało by stworzyć trend uzasadniający istnienie takiego gadżetu.
Dla kogo jest więc przeznaczone to pióro? Dla kogoś, kto lubi pióro wieczne i nie chce się z nim rozstawać również w sytuacji, której zwykłe pióro mogłoby nie przetrwać. Zwykłego pióra bym nie brał na górski spływ kajakowy albo na ustawkę po meczu Legii w obawie przed jego zniszczeniem; że o jakimś satanistyczno-pogańskim koncercie metalowym nie wspomnę. Co prawda z podobnego powodu nie biorę tam też samego siebie, ale mam nadzieję, że rozumiecie, co mam na myśli.
Wady? Są. Wady zawsze są. Pióro jest mniej wygodne od dobrego, markowego pióra. Z taktycznego punktu widzenia brakuje banalnie prostej i taniej uszczelki zapewniającej pióru wodoodporność. Zamierzam sam wetknąć tam o-ring, tym bardziej, że to częściowo zlikwiduje dwie inne niedogodności, czyli długi gwint (to pióro odkręca się tak coś o połowę obrotów więcej niż zwykle) oraz tendencję do zasychania po dłuższym nieużywaniu.
Trzeba przyznać, że przysycha również przy dłuższym szybkim pisaniu – atrament nie nadąża spływać na stalówkę. Szybkie ruchy, np. podczas tworzenia zamaszystego podpisu mogą spowodować przerwanie linii. W porównaniu do używanego przeze mnie równolegle Marlen Odyseus to pióro od strony technicznej wypada nazwać przeciętnym.
Dla niektórych wadą jest również to, że czarna farba ściera się na krawędziach po dłuższym przenoszeniu w nieprzyjaznym środowisku (np. kieszeń). Jak dla mnie to zaleta – tak rośnie manitou.
Innymi słowy polecam to pióro freakom-geekom tej wąskiej kategorii freakowo-geekowej, która nie chce się rozstawać z piórem wiecznym nawet podczas zombie apokalipsy.
June 16, 2015
Z kamerą wśród książek
Rozmawiam z Miłoszem Konarskim z portalu Z kamerą wśród książek na temat Amelii i Kuby oraz trochę o następnej części Felixa, Neta i Niki. Warto posłuchać, a jeżeli nie chcecie posłuchać to i tak warto obejrzeć, bo całkiem ładnie wyglądamy.
June 15, 2015
Notatki nowojorskie 8
Pamiętacie youtubowy filmik, w którym ubrana w obcisłe legginsy antypatyczna laska lezie przez dziesięć godzin w dziwnych porach przez najgorsze dzielnice NY, co by udowodnić, ile razy zostanie zmolestowana? Wnioski płynące z tego filmu mogę potwierdzić – otóż można łazić w dowolnej porze, w dowolnym stroju i w dowolnym miejscu Nowego Yorku, robić z siebie debila, i mimo to nie zostać nawet dotkniętym palcem. Bo tak to wygląda, NY jest generalnie bardzo bezpiecznym miastem. Zdecydowanie mniej bezpiecznie czułem się w Nicei, na przedmieściach Paryża albo w Lublinie. Oczywiście jest pewne małe ale…
Tutaj miał być obszerny wpis dotyczący bezpieczeństwa w Nowym Yorku, różnic etnicznych etc. Wysłałem tekst do kilku znajomych, a oni z dobrego serca poradzili mi, żebym tego nie publikował: wiesz, napisałeś jak jest, no ale sam wiesz, jak jest – nie można przecież napisać, jak jest. Tak więc tym razem tylko obrazki.
June 11, 2015
Kiedy Polak będzie szanował prawo
Tak powinno być na każdej kładce, bo w razie czego winny będzie pieszy. Baseny z zakazem kąpieli, autobusy z zakazem wsiadania, sałatki w sklepie „uwaga trujące” no i ławki w parkach wszystkie z mosiężnymi, patynowanymi tabliczkami „świeżo malowane” - będzie luz, jeśli wyjdziesz z domu, to sam będziesz sobie winien, bo był disclaimer. Albo od razu postawmy na granicy państwowej „Strefa śmierci, wchodzisz na własne ryzyko. Obowiązuje również już przebywających”.
Ciekawe jest to, że wszyscy ten znak olewają. Wiadomo, Polska, czyli jest tu masa głupich przepisów, którymi nie należy się przejmować. Zrobiłem to zdjęcie kilka dni temu, ale wrzucam je z innego powodu. Otóż przyzwyczaiłem się do stojących w irracjonalnych miejscach znaków drogowych, czyli np. jadę nowo otwartą autostradą, a tam nagle w środku pola zakaz wjazdu, którego ktoś zapomniał zdjąć. Co powinien zrobić legalista, który napotka na autostradzie znak zakazu wjazdu? Powinien się natychmiast zatrzymać i umrzeć rozjechany przez TIR-a. W przypadku braku TIR-a powinien umrzeć z głodu, bo na autostradzie nie wolno zawracać ani cofać, a już szczególnie chodzić po poboczu. Co gorsza, nie wolno się tam również zatrzymywać. W sumie to legalista powinien w tej sytuacji anihilować.
Jako że często jeżdżę ulicą Marymoncką, obserwuję co się tam dzieje przy okazji remontów wiaduktów nad Trasą AK. Raz dostępny jest prawy pas, raz lewy pas, raz środkowy, za dwa dni oba, a za tydzień wszyscy jedziemy tym drugim wiaduktem. Na asfalcie zostaje gąszcz tymczasowych żółtych linii, które nawet przy dobrej pogodzie stanowią zagadkę. A przy gorszej pogodzie jest jeszcze gorzej, bo wtedy okazuje się, że na mokrym asfalcie najbardziej odbija światło… czarna farba, której użyto dwa lata temu do zamalowania pierwotnych (białych) linii. Autonomiczny samochód Google’a poległby tu na 100%.
Założenie chyba jest takie, że te żółte linie powoli się wycierają, czyli po co tracić energię na ich usuwanie. Pojawia się jednak pytanie, do jakiego stopnia starta linia ciągła nadal obowiązuje. Albo jak bardzo starte przejście jest nadal przejściem. Idąc dalej, czy słuchać prawa zwyczajowego (koleiny w asfalcie), czy oficjalnego (niepewne żółte kreski, zresztą sprzeczne ze sobą, bo wielokrotnie się przecinające)?
Właściwie bym o tym nie pisał, gdyby nie moja dzisiejsza przygoda w innej części Marymonckiej. Dla informacji: Marymoncka to taka typowa warszawska dwupasmówka niezbyt szybkiego ruchu – są światła i przejścia. Od ponad roku Marymoncka jest rozkopana i z dwóch pasm zostało jedno, a na nim oczywiście jest podwójna ciągła wyklejona na żółto – prawie już niewidoczna. Dziś też przejechałem się tą Marymoncką razem z innymi samochodami, ale moją uwagę zwrócił znak zakazu wjazdu na remontowaną połowę, który stał pod innym kątem niż poprzednio i był jakby czyściejszy i bardziej uroczysty. No ale… stoi tam od roku, więc może ktoś go umył? Jadę jak inni. Dwa skrzyżowania dalej napotykamy kolumnę samochodów z przeciwka i już wiem, że obrócenie znaku zakazu wjazdu o 25 stopni zmieniło jego znaczenie. Otóż druga nitka dziś została otwarta, a oznajmiono to kierowcom minimalnym przekręceniem znaku zakazu wjazdu.
Na szczęści kultura jazdy w dużych polskich miastach jest już na tyle wysoka, że ludzie się przepuszczają. Minęliśmy się więc bez przepychanek, co znaczy, że jednak prawo zwyczajowe górą. Zabrakło w tym wszystkim policji zbierającej daninę od kierowców za niezrozumienie oznakowania ulicy. Rzeczywiście ta podwójna żółta ciągła jest już tak słabo widoczna, że potrafię sobie wyobrazić policjanta, który pokazuje mi tę ledwo widoczną podwójną ciągłą i mówi „ja tu nie widzę żadnej linii”, a tam wcześniej był przecież zakaz wjazdu. Jednocześnie potrafię sobie wyobrazić policjanta, który dzień wcześniej wlepia mi mandat za przekroczenie tej samej podwójnej ciągłej, bo przecież jest doskonale widoczna.
Oczywiście w oznakowaniu zabrakło niebieskiej strzałki w prawo, dużej tablicy „Uwaga, zmiana organizacji ruchu” a tym bardziej usunięcia barierek. Ale po co, w razie czego przecież będzie wina łosia, który wjechał pod prąd. Był zakaz, nie? Mamy winnego. Morał z tego taki: Polak nie będzie szanował prawa, jeśli prawo nie będzie szanowało Polaka.
June 9, 2015
Ciekawy powrót do podstawówki
Rafała Kosika znam głównie z pozycji dla starszego wiekiem czytelnika jak “Mars”, “Vertical” czy “Kameleon” oraz z różnego rodzaju opowiadań jak na przykład (bardzo lubiane przeze mnie) “Miasta ponad i pod” z bardzo dobrej antologii “Herosi”. Rafał jest również autorem serii dla młodszego, nastoletniego czytelnika - “Felix, Net i Nika”. Od jakiegoś czasu swych sił próbuje również w pisaniu dla najmłodszego grona. Dziś recenzowana książka jest właśnie jedną z nich. (więcej na Książki w pajęczynie…)
June 8, 2015
Biurka polskich pisarzy
Nie da się ukryć, że moje biurko nie jest wzorem minimalizmu. Ono nawet wzorem racjonalizmu nie jest. Obrastam przedmiotami, co po trosze jest wynikiem nawyku zbieractwa z czasów dzieciństwa spędzonego w kraju równych żołądków, a po trosze tego, że zwyczajnie lubię przedmioty, szczególnie te przydatne. Tak, jestem gadżeciarzem. (więcej na booklips.pl…)
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
