Rafał Kosik's Blog, page 35

November 23, 2015

tu-czytam: FNiN nBD

Felix Net i Nika - okładka „Felix, Net i Nika oraz (nie)Bezpieczne Dorastanie” to jedna z lepszych książek w serii, co od pierwszych stron stwierdzą stali fani. Nowi czytelnicy czym prędzej sięgną do poprzednich książek, bo to też genialna reklama całego cyklu. (więcej na tu-czytam…)

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 23, 2015 17:00

November 22, 2015

Maxpedition Zafar

Sprowadziłem ten plecak prosto od producenta, gdy dopiero co wszedł do produkcji, zapłaciłem cło i dzień później wsiadłem w samolot do Rzymu. Plecak zwiedził ze mną Colosseum, Watykan, Panteon i kilka co ważniejszych miejsc, gdzie rodziła się nasza cywilizacja, a przede wszystkim kilka naprawdę niezłych knajp. Maxpedition Zafar to jeden z najwygodniejszych plecaków, jakich używałem. A jednak postanowiłem się go pozbyć.


To pierwszy plecak Maxpedition wyposażony w stelaż (internal frame), który składa się z elastycznej plastikowej płyty na plecach i usztywniającego aluminiowego płaskownika. Prosta i w zupełności wystarczająca konstrukcja. Ja od razu wyjąłem ten płaskownik, bo jednak pewna elastyczność plecaka się przydaje. Jak ktoś chce, może wyjąć również płytę i mieć plecak jeszcze miększy.


System nośny, czyli szelki, jest taki sam jak w Falkonie II i w większości plecaków tej firmy. Czyli w dotyku wydaje się wątły, a po założeniu okazuje się bardzo wygodny. Dla porównania masywne szelki znane z plecaków 5.11 Tactical sprawiają solidne wrażenie, za to po założeniu muszą się dopiero „uleżeć” na użytkowniku, żeby zapewniać komfort.


Pora chyba wyjaśnić, czemu zdecydowałem się sprzedać ten plecak. Otóż, tradycyjnie już przypadku Maxpedition, olano temat organizacji przestrzeni wewnętrznej i to, tym razem, olano totalnie. Tu nie ma nawet jednej szlufki na długopis czy zapinanej na suwak „dyskretnej” kieszeni wewnętrznej (są malutkie, siatkowe). To nie jest wada dla kogoś, kto nie nosi tylu drobiazgów. Dla mnie jednak okazała się nie do przejścia.


Kieszeń na okulary lub inne „delikatne” przedmioty została umieszczona tuż za suwakiem komory głównej, przez co nadziewamy się na nią po każdym otwarciu plecaka. W plecakach 5.11 Tactical ta kieszeń jest umieszczona tuż przy plecach i zasadniczo nie przeszkadza. Czemu tu tak jej nie umieszczono? Żeby nie zrzynać od konkurencji? I tak widać, że zrzynanie się odbyło. To ciekawe, bo zwykle wszyscy zrzynali od Maxpedition.


W porównaniu do Falcona II Zafar nie ma kieszeni na drobiazgi, nie ma mniejszej komory ani kieszeni na plecach na camelbaka tudzież na laptop. Nie ma też śladu sekcji administracyjnej, czyli długopis wypada wrzucić do środka luzem.


Taśmy molle/pals są naszyte tylko z przodu plecaka i w sumie trudno stwierdzić, czemu nie naszyto ich również po bokach, gdzie bardziej by się przydały. Ciekawostka: taśmy pasa biodrowego oryginalnie są zamontowane tak, że się wolno wysuwają w trakcie chodzenia. Trzeba je samemu zapleść prawidłowo.


Wszystko jest uszyte z tak sztywnego materiału, że aż trzeszczy w dłoniach. Doświadczenie z innymi produktami Maxpedition pozwala przypuszczać, że owa sztywność raczej nie ustąpi w przewidywalnej przyszłości. W Falconie po sześciu latach średnio intensywnego użytkowania nie ustąpiła.


Reasumując, Maxpedition Zafar (oraz bliźniacza, różniąca się rozmiarem Xanta), to jest wyrąbisty plecak na każdą okazję dla ludzi, którzy nie noszą ze sobą zbyt wielu gadżetów.






























 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 22, 2015 06:26

November 15, 2015

Wiara w przełomy

Agent Smith w jedynym słusznym, czyli pierwszym Matrixie, przyrównał ludzi do wirusów. Pomijając różnice biologiczne, miał rację. Rzeczywiście nie szukamy równowagi ze środowiskiem, a nawet z innymi, tylko zagarniamy do siebie wszystko, co możemy i zużywamy to bez umiaru. Historia ludzkości to ciąg następujących po sobie okresów prosperity z nieprawdopodobnym marnotrawstwem i eksploatacją rabunkową, potem kryzysu połączonego z bratobójczą walką o kurczące się zasoby i wreszcie przełomu kierującego nas na nowe tory. Potem znów rozpoczyna się prosperita i cykl się zamyka. Pytanie, czy to może trwać w nieskończoność?


Wszystkie wielkie odkrycia były dokonywane przy użyciu niewystarczającej technologii, a jednak się udawały. To znaczy, większość prób kończyła się tragicznie, ale liczy się efekt końcowy. Pierwsi europejscy odkrywcy dopłynęli do Nowego Świata, zanim opracowano sprawną nawigację, wymagającą np. dokładnych zegarów. Imperium brytyjskie zbudowano bez środków niezbędnych do jego kontrolowania, bo telegraf i maszyny parowe powstały później. Pierwsze loty orbitalne i misje Apollo odbyły się, gdy komputery dokonujące niezbędnych obliczeń były zbyt duże, by je umieścić na pokładzie. Chwilę później komputery udało się znacząco zminiaturyzować, co z lotów kosmicznych uczyniło niemal rutynę.


Potrzeba matką wynalazku to bardzo mądre przysłowie. Gdybyśmy nadal żyli w Raju, bylibyśmy grubymi, leniwymi, a przede wszystkim tępymi darmozjadami. Pozornie każdy wynalazek jest odpowiedzią na wykryty i zdefiniowany problem. Postęp wynika z trudności, jakie napotykamy na swojej drodze, ale część badań wyłamuje się z tej reguły. Postęp wcale nie jest liniowy, tylko odbywa się skokami, a skoki te są możliwe dzięki rozwojowi nauki, która zajmuje się rzeczami dla laika pozornie niepoważnymi. Te niepoważne rzeczy w kluczowych momentach okazują się zbawieniem.


Gdy już się wydaje, że zbliża się nieuchronna katastrofa, pojawia się przełom, skok technologiczny, wielkie odkrycie, które ratuje sytuację. Tak było z antybiotykami, które ocaliły od śmierci w wyniku zakażenia setki tysięcy żołnierzy, a potem i cywilnych pacjentów w szpitalach. Tak było w przypadku nawozów sztucznych, które powstrzymały głód, i tak jest teraz w przypadku żywności GMO. Niestety, żadne z tych rozwiązań nie jest na zawsze.


Antybiotyki z leku ratującego życie stały się nadużywanym środkiem prewencyjnym, przez co za kilkanaście lat mogą przestać działać w ogóle. Nawozy i GMO uratowały świat przed widmem głodu, ale szybko stały się przyczyną gwałtownego wzrostu populacji, i też za jakiś czas przestaną wystarczać. Podobnie jest z paliwami kopalnymi, ale najciekawszym przykładem jest woda pitna. Już teraz zdobycie jej w wielu miejscach świata wiąże się z poważnymi trudnościami, a będzie jeszcze gorzej.


Ian McDonald w powieści Rzeka bogów opisał wojny prowadzone o wodę. I rzeczywiście wydaje się to największym problemem bliskiej przyszłości, a już szczególnie w rejonach zapalnych jak np. Izrael. Ludzie w całej swojej bezmyślnej demokratycznej masie pomyślą o tym, dopiero gdy z kranu w ich kuchni przestanie lecieć woda. Na szczęście mamy naukowców, którzy nadal zajmują się badaniami pozornie bardzo niepraktycznymi, jak np. badaniem właściwości różnych form węgla, a szczególnie grafitu. Co grafit z ołówka ma wspólnego z wodą? Bardzo wiele.


Sporym problemem futurologii jest to, że jeden niewielki wynalazek potrafi całkowicie zmienić przyszłość. Otóż grafen, bliski krewny grafitu, ma wiele cech mogących zrewolucjonizować cywilizację technologiczną w sposób, w jaki kiedyś zrobił to krzem. Jedną z jego cech jest całkowita nieprzepuszczalność dla cząstek stałych i gazowych, w tym nawet tych najmniejszych – atomów helu. Jednocześnie z łatwością przepuszcza wodę. Cóż to oznacza? Tanią i prostą metodę otrzymywania wody pitnej z wody morskiej. W perspektywie kilkunastu lat oznacza to rozwiązanie istotnego problemu.


Można się domyśleć, jak zareagują na to ludzie – znów mnożąc się na potęgę, więc i generując nowe problemy, na które jeszcze nie mamy rozwiązania. Agent Smith naprawdę miał rację. Wiara w przełomy może jednak nie przetrwać próby czasu. Jest istotna różnica między naszymi czasami a czasami, powiedzmy, Kolumba. Wtedy wielkich odkryć mógł dokonać bystry i wykształcony facet, jeśli tylko zapewnił sobie finansowanie. Dziś jesteśmy uzależnieni od skomplikowanej technologii i wiedzy, które można by opisać jako wielopiętrowy budynek, na którego parterze jest proste rolnictwo, na pierwszym piętrze epoka kamienna, potem epoka brązu i tak dalej, poprzez epokę pary aż do obecnej epoki krzemu. Budujemy właśnie kolejne piętro, które nie ma jeszcze nazwy, a ta budowa jest procesem bardzo kosztownym i skomplikowanym. Wymaga też współpracy wielu specjalistów z wielu dziedzin. Już nigdy nie będzie tak łatwo jak kiedyś.


Jeśli nastąpi regres, najazd dzikich hord, globalna katastrofa, które zniszczą ten budynek, lub chociaż poważnie go uszkodzą, będzie mało czasu na jego odbudowanie. Wystarczy kilka pokoleń żyjących poza cywilizacją, byśmy musieli znów startować od najniższych pięter. I wcale nie jest przy tym pewne, jak nam pójdzie odbudowa, bo gdy dojdziemy np. do epoki ropy naftowej, napotkamy opróżnione złoża.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 15, 2015 18:11

November 11, 2015

Fejkowa obwoluta do Felixa

FNiN nBD Już jakiś czas temu pojawił się problem, zgłaszany przez wielu czytelników, którzy czytają serię FNiN od lat, a w międzyczasie dorośli. Otóż głupio im czytać w miejscach publicznych, głównie w zbiorkomie, książkę z okładką targetowaną dla czytelników, jakimi byli jeszcze kilka lat temu. Innymi słowy okładka jest dla nich zbyt dziecinna.


Wychodząc naprzeciw i tak dalej, wymyśliłem fejkową obwolutę, która pasuje wymiarami do książki i zamienia postrzeganie społeczne czytelnika na poważnego czytelnika. Coś jak włożenie Playboya w Wiedzę i Życie. Ktoś narzekał, że drogo… cóż, taniej wyjdzie zawinąć z gazetę. Ja osobiście nie mam najmniejszych oporów, by czytać dziecięce książki w zbiorkomie, epatując okładkami ludzi, którzy nie czytają w ogóle. Kto się powinien bardziej wstydzić?


Jakby co, pakiety felixowe są tutaj.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 11, 2015 18:37

November 10, 2015

Szukasz mądrej książki dla mądrych dzieci?

Amelia i KubaChoć można pokusić się o opinię, że dorośli dla własnej przyjemności chętniej sięgną po drugą serię Rafała Kosika (Felix, Net i Nika), to czytanie o przygodach Amelii i Kuby na pewno ich nie rozczaruje. Ba, zaryzykować można stwierdzenie, że pociecha szukać będzie nagle zagubionej książeczki i znajdzie ją gdzieś koło łóżka rodziców… Bo przyjemnością jest obcowanie z książką mądrą, zabawną, sympatyczną i uroczą. Bo frajdą jest powrót do szkoły i przypomnienie sobie o problemach, z jakimi zmagają się mali ludzie. (więcej na http://kultura.gazeta.pl…)

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 10, 2015 05:49

November 3, 2015

O posłach i osłach

Widzi mi sięRozmowa przedwyborcza i trochę przedpremierowa. Wrzucam teraz, gdy emocje już ostygły. Są reklamy, ale nie tylko, bo za reklamami jestem ja. Jeśli ktoś chce obejrzeć cały program, to jest dostępny tutaj.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 03, 2015 12:50

November 2, 2015

Felix, Net i Nika oraz (nie)Bezpieczne Dorastanie - fragment #2

Felix Net i Nika - okładka Laura nigdy w życiu nie musiała pracować. Sprzątanie swojego pokoju się przecież nie liczy. Cóż, przybędzie jej nowe doświadczenie. Praca pokojówki chyba nie jest specjalnie trudna – posłać łóżko każdy umie.

Ubrali ją tu w fartuch, który co prawda bardziej wyglądał na kuchenny niż pokojówkowy, ale był wygodny, i nałożyli jej na głowę czapeczkę. Nie wyszłaby tak na ulicę, ale w hotelu to przecież norma. Potem powiedzieli jej, gdzie ma iść, czyli zapewne na zaplecze dla pokojówek, i tyle. Właściwie to się cieszyła z tej pracy, bo nawet jeśli się jej nie spodoba, potrwa to tylko kilka dni.

Korytarze i pomieszczenia w części niedostępnej dla gości nie były zbyt eleganckie, ale czuło się tu oddech wieków. Przynajmniej dwóch wieków, na ile Laura potrafiła to ocenić. Szła wzdłuż rzędów okien wychodzących na mały dziedziniec ze śmietnikiem. Okna, jak prawie wszystkie okna w Wielkiej Brytanii, otwierały się poprzez przesunięcie w górę, a warstwy białej farby na drewnie miały grubość chyba centymetra. Kinkiety, o tej porze zgaszone, przerobiono z gazowych na elektryczne. Wypłowiałe tapety, które miejscami się odklejały, pamiętały zapewne pierwszą wojnę światową.

Dwuskrzydłowe drzwi zaplecza uchyliły się, gdy Laura miała do nich jeszcze kilka metrów. A potem wyszedł przez nie kot. Kot był dziwny, miał małe łapki i mały, bardzo wydłużony pysk. No i ten ogon…

Laura wrzasnęła i wskoczyła na najbliższy parapet. Szczur przeszedł obok ze stoickim spokojem, jakby wrzeszczące pokojówki były dla niego widokiem powszednim. Zapewne były.

Dziewczyna wyjęła z kieszeni fartucha walkie-talkie i wcisnęła przycisk nadawania.

— Felix? Jesteś tam? Tu jest szczur!

Przez chwilę z głośnika wydobywały się szumy, po czym rozległ się głos Felixa:

— Tu jest więcej szczurów niż ludzi.

— Nie pocieszasz mnie.

— OK. Dziś jest o jednego mniej. Zajmę się tym.

Drzwi zaplecza otworzyły się i wychylił się przez nie niski Chińczyk, czy może Koreańczyk, w stroju kucharza.

— Ona krzyczała?

Laura obejrzała się przez ramię – szczur gdzieś się ulotnił.

— Potknęłam się i spadłam na parapet — powiedziała.

— Z podłogi na parapet?

— To było solidne potknięcie.

Zeskoczyła z parapetu i przeszła przez drzwi, które Azjata przytrzymał jej usłużnie.

Po drugiej stronie drzwi nie było zaplecza, lecz kuchnia. To wyjaśniało obecność szczura, ale…

— Chyba pomyliłam drzwi… — powiedziała.

— Nie, kuchnia jest tutaj. — Azjata nisko skinął głową i w ostatniej chwili powstrzymał się, żeby nie złożyć rąk jak do modlitwy. — Dobrze ona trafiła. Zaszczyt.

W kuchni były jeszcze dwie osoby: sześćdziesięcioletnia pulchna kobieta, która prawie na pewno była Brytyjką, i młoda Tajka, na oko w wieku Laury.

— To jest kuchnia? — upewniła się Laura, po czym zdała sobie sprawę z bezsensowności pytania. Spojrzała w dół, na swój fartuch. Teraz wydawało się to oczywiste – to był fartuch pomocy kuchennej, nie pokojówki! Net, coś ty nawypisywał w tym CV?! Westchnęła. Nie potrafiła zbyt dobrze gotować. Mogła zrobić sałatkę i jajecznicę. Choć z drugiej strony, to może być okazja, żeby się podszkolić. W końcu gotowanie jest ciekawsze od słania łóżek.

— Co mam robić? — zapytała.

Brytyjka i Tajka spojrzały na siebie.

— Chyba… — zaczęła kobieta. — Chyba trzeba ułożyć nowe menu.

— I kto ma to zrobić? — zapytała Laura.

Chińczyk stanął obok Brytyjki i Tajki i teraz cała ubrana na biało grupka gapiła się na nią, jakby oczekiwali, że zatańczy albo zaśpiewa.

Albo ułoży menu.

— Mam coś na czole? — Laura odwróciła się, żeby zobaczyć swoje odbicie w obudowie kuchennego wyciągu z polerowanej stali.

Na czole, a dokładniej na jej kucharskiej czapce widniał wyraźny napis „Chief”.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 02, 2015 16:15

October 20, 2015

19. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie

Maxpedition JumboJeśli mieszkacie w Krakowie lub okolicach, to już za kilka dni możecie się spotkać ze mną na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie (ul. Galicyjska 9) w sobotę, 24 października o godz. 13:30 na stoisku C34 Księgarni Świat Książki. Zapraszam!!!

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 20, 2015 13:25

October 15, 2015

Jest okładka powieści Felix, Net i Nika oraz (nie)Bezpieczne Dorastanie

Felix Net i Nika - okładka To pierwsza w historii okładka serii nie zaprojektowana przeze mnie i jednocześnie pierwsza w historii wydawnictwa Powergraph okładka wybrana w drodze konkursu. Autorką jest Klaudia Wawrzeszkiewicz, której gratuluję:) W piątek na stronie Fanclubu zostaną ogłoszone wyróżnienia.


Na konkurs przyszło wiele fajnych prac, z których kilka naprawę mi się podobało (co będzie miało odzwierciedlenie również w wyróżnieniach). Wybór tego jednego projektu, który finalnie trafi do druku, nie był łatwy. Szczerze mówiąc, to zastanawiałem się nawet nad wydrukowaniem kilku wersji okładek. I drukarnia, i dystrybutor wybili mi ten pomysł z głowy, argumentując, że prowadziłoby to do zamieszania i myliło czytelników. Po namyśle przyznałem im rację.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 15, 2015 15:37

October 12, 2015

Konkurs w konkursie

Felix Net i Nika - okładka Nadeszły prace konkursowe, a teraz Wy możecie na nie zagłosować! Zwycięski projekt dostanie wyróżnienie w konkursie głównym, to znaczy najnowszy tom z dedykacją, a jeśli Pan Rafał wybierze ten sam projekt, w naszym konkursie wygra kolejny z największą liczbą głosów. Głosujcie, bo to jest konkurs ekspresowy!

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 12, 2015 11:35

Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.