Piotr C.'s Blog, page 29
July 10, 2014
Zajebiście ważne pytanie
Siedziałem niedawno z kumplem w parku. Omawialiśmy scenę z filmu. Ten film nie był wcale specjalnie dobry. Z perspektywy czasu oceniam go jako podstawkę pod pizzę i trzy piwa.
Zawierał jednak scenę, która nas mocno zafrapowała. Scenę, o której gadaliśmy przez 45 minut, aż przerwały nam dwie kobiety. Zaczęły się tłuc rozrywając na sobie ubrania tak, że na wierzchu pokazały się ich pełne, mleczne piersi (oczywiście, że musiałem napisać coś o cyckach).
[Tak naprawdę to się nie pobiły ale mało brakowało. Jedna z nich pozwoliła dziecku wziąć psa na taką mini karuzelę. Dziecko się kręciło, pies się kręcił razem z nim. Druga naskoczyła na pierwszą, że pozwala męczyć zwierzę.
Pies przypatrywał się temu obojętnie. Dwie młode matki wygrażały sobie pięściami, w końcu obie zaczęły dzwonić na policję. Ciekawe co byśmy zrobili gdyby zaczęły się bić? Gdybyśmy je rozdzielili pewnie oskarżyłyby nas o gwałt. ]
W tym filmie jeden z bohaterów mówi niezwykle intrygującą kwestię:
..wystarczy że odpowiesz sobie na zajebiście, ale to zajebiście ważne pytanie: Co lubię w życiu robić, a potem zacznij to robić
Wiecie, każdy z nas chciałby być przystojny (albo piękny), mieć dużo kasy, dobrą pracę, rodzinę, pasję, pałę Fassbendera, rżniecie jak z produkcji Brazzersów, ipada, iphona i jeszcze tak grać na gitarze, aby wywoływać odwodnienie.
Każda laska chciałaby być zgrabna, jeść wszystko a być szczupła, mieć tego jednego romantycznego, ale męskiego. Miękkiego ale twardego (i z pałą Fassbendera), dzieci, karierę, zniżkę w spa, wieczory na mieście i… wstaw tu dowlną kwestię której pożądasz.
Nikt jednak nie pyta o cenę, która idzie za tymi rzeczami.
Jestem człowiekiem, który odniósł jakiś tam sukces. Nie twierdzę, że wielki. Jakiś.
Napisałem dwie książki, które sprzedały się w 50 tys, egzemplarzy.
Pracuję, zarabiam zdecydowanie więcej niż 97 proc. ludzi w moim kraju.
Ćwiczę, czytam, prowadzę tego bloga itd. itp. Ale cały czas za to płacę. Żeby napisać drugą książkę, przez pół roku żyłem jak mnich. Pracowałem w domu, pracowałem w pracy, pracowałem wieczorem. Płaciłem. Nie przyszło mi to kurwa łatwo.
Jeśli widzisz padalca w garniturze, który idzie ulicami twojego miasta, w białej koszuli i drogich butach na jakie cię nie stać, robi zakupy w Almie gdzie zachowuje się jak kutas – uwierz mi on płaci. Za to co ma. Chcesz pracować po 60 godzin tygodniowo, przerzucając papiery, chcesz żyć w toksycznym biurowcu ze szkła, patrząc na światło monitora w momencie gdy inni ludzie żyją?
Jeśli tak, będziesz chodzić w tych butach.
Widzisz młodą dziewczynę, która pracuje w wielkiej międzynarodowej korporacji na wysokim stanowisku, która wysyła zdjęcie na Instagrama z dalekiej podróży. Zdjęcie gdzie się uśmiecha z satysfakcją, gdzie są palmy, lazurowa woda i egzotyczny drink w dłoni? Uwierz mi ona płaci za to.
Bo nie ma faceta, bo ryczy w poduszkę, bo ma dola, że nie ma faceta i dziecka. Bo ludzie patrzą jej w twarz, uśmiechają się a za plecami nazywają dziwką. Bo przecież to niemożliwe aby tak młodo zajść tak wysoko, musiała zdobyć soją pozycję na kolanach ciągnąć komuś.
Jeśli widzisz matkę z 5 letnim dzieckiem, kiedy idą razem ulicą i ona trzyma je za rękę a dziecko radośnie do niej papla – ta matka zapłaciła za tą chwilę. Brakiem snu, wkurwem, wspomnieniami za swoją figurą. I płacić będzie później. Kiedy dziecko będzie za 10 lat krzyczeć: nienawidzę cię, zmarnowałaś mi życie.
Ludziom wydaje się, że rzeczy przychodzą łatwo.
Chcesz mieć związek? Kobietę, mężczyznę, dom? Płać świadomością, że trzeba ryzykować a i tak może się nie udać.
Chcesz mieć dmuchanie jak Brazzersi? Nie dziw się, że zapłacisz za to niemożnością uzyskania bliskości. Pieprzenie będzie sprowadzone do techniki i płynów rozlewających się dookoła.
Chcesz mieć pracę? Żyjesz pracą? Oddychasz pracą? Pogódź się z tym, że nie będziesz mieć rodziny. Nawet jeśli ją masz.
Chcesz mieć większe cycki, bardziej wystające kości policzkowe, większe usta? Zapłać za to. Będą cię rozdzierali, wypychali i zszywali z powrotem. A później będzie cię boleć jak nigdy w życiu.
Chcesz rzucić wszystko i ruszyć w podróż dookoła świata? Na Bogów zrób to. Ale pamiętaj, że za to zapłacisz. Jakimś brakiem. Stabilizacji, pieniędzy, pracy etc.
Musisz wybrać jak wysoką cenę gotów,/ gotowa jesteś zapłacić. A później po prostu zacznij to robić.
Photo by by Laenulfean a Creative Commons license
July 7, 2014
Jesteście głupie. Nie potraficie się szanować, a chcecie być szanowane
Zaczynacie być nudne z tą swoją przewidywalnością. Pisze do mnie Marysia co powinna mieć wszystkie rysie a co ma?
„Dlaczego my kobiety jesteśmy naiwne, mimo iż na tej naiwności przejechałyśmy się jutro niejeden raz. Potrafimy po kilka razy wpakować się w związek, ba.. bardziej w relację, w której nie czujemy się dobrze.
Moja historia jest krótka, choć ciągnie się już ponad rok, a nawet jeśli się dobrze przyjrzeć to i kilka lat. Znamy się z pracy. Przyjaźnimy, czy też przyjaźniliśmy. Do momentu, kiedy pierwszy raz się ze sobą przespaliśmy…
I wtedy się zaczęło… rozmyślanie, domyślanie, odczytywanie tajemnych znaków, które przecież non stop mi wysyła… Przyszły kolejne razy, żaden nie wyjaśniał niczego poza tym, że w łóżku dobrze nam razem. Ile to razy chciałam zapytać co to tak naprawdę znaczy dla niego….
Bo przecież nie jestem laską, która z facetem spotyka się jedynie dla seksu. Zdecydowanie czuję do niego coś więcej i momentami wydaje mi się, że on do mnie też…. A czasem relacja ewidentnie jest jednostronna…
Sporo osób z naszego otoczenia już dawno zrobiło z nas parę, natomiast my sami tego nie potrafimy. Ja nie potrafię porozmawiać w cztery oczy. Zresztą jak zacząć taką rozmowę z facetem? Wydaje mi się to być takie nienaturalne i w zasadzie boję się tej odpowiedzi, bo zgasi ona wtedy wszelką nadzieję. Znalazłam w sieci coś co pokazuje chyba sedno sprawy: http://demotywatory.pl/4361907/Jezeli-dokladniej-sie-przysluchasz Bo czy jest jakaś szansa, że po pytaniu: co to tak naprawdę znaczy i czy Tobie też zależy można się spodziewać pozytywnej odpowiedzi?”
Ja pierdolę. Kobiety! Naprawdę jesteście takie głupie?
Słyszeliście o prawie Fuck Yes or No? Jeśli chcesz się zaangażować w związek z kimś nowym musisz być przekonana/ny alby wrzasnąć mentalnie: tak kurwa, chcę tego!!
I wiesz co? Druga strona też musi być mentalnie gotowa na to aby krzyczeć coś takiego samego o tobie.
Owszem możesz jednorazowo pieprzyć się z kimś kto ci się podoba. Ale związek z kimś komu musisz cały czas nadskakiwać?
Owszem możesz godzinami analizować jej.jego zachowanie, zastanawiać się co powiedziałaś dobrze a co źle, czy byłaś wystarczająco dobrze umalowana, elokwentna dowcipna, rozkłdałaś dobrze nogi, jęczałaś do taktu i czy oczywiście jemu było dobrze i miał orgazm.
Ale to jebanie kota.
Sprawa jest prosta: jeśli nie widzisz na swój widok reakcji : FUCK YES to po co ci to? Chcesz być jak bokser,, który wychodzi na ring i cały czas dostaje po ryju? Jak ta brzydsza z dwóch przyjaciółek, gdzie wszyscy interesują się tylko tą drugą ładniejszą?
Jeżeli ktoś nie oddzwania na Twoje telefony, jeśli musisz czekać godzinami na jego.jej sms-y to zwyczajnie ma cię w dupie.
Jesli taktuje cię na zasadzie – jestem z Tobą bo nikogo lepszego nie było na razie w okolicy to tylko brniesz w samo upokorzenie. Wystawiasz policzek i mówisz: wal w niego.
Nawet jeśli się z Tobą zwiąże za rok, za dwa, za trzy będzie cię zdradzał. Albo będzie cię zdradzała.
Szanuj siebie.
Nie przyjmuj litości. Litość kończy się źle. Albo niech mówi FUCK YES na twój widok albo niech spada.
Jeszcze raz – szanuj siebie. To będą szanowac cię też inni.
Photo by Santiago Alvarez a a Creative Commons license
July 4, 2014
Dlaczego kobiety to dziwki
- Jesteś kurwą! – zawył gość na dole, stojąc pod naszym balkonem. – Ty pierdolona dziwko!!!
Chwila przerwy.
- Agnieszka ty suko!!!
A zaraz po tym wrzasnął: kocham cię dlaczego mi to zrobiłaś?
Agnieszka słuchała każdego słowa i daje słowo przy każdym puchła z dumy.
Na koniec wypłynęła na balkon niczym wielka hollywoodzka gwiazda stąpając z gracja, jak wielka dama i to złudzenie trwało do momentu kiedy wrzasnęła: spierdalaj ćwoku!
I kolega spod balkonu smętnie powłócząc nogami faktycznie spierdolił.
A ja w ten magiczny sposób nauczyłem się że kobiecie nie można oddać się w całości, bo nie doceni, przeżuje jak krowa siano i wypluje.
To znaczy wiedziałem to już wcześniej, ale co innego wiedzieć a co innego widzieć.
Agnieszka zeszła z tego balkonu z rozbuchanymi nozdrzami, lśniącą twarzą i błyszczącym okiem jak żeńska wersja Doriana Greya Ona się wzmocniła, ten koleś posuwający się łapa za łapą do metra osłabł. Ona wypiękniała, on zbrzydł.
(Kobiety potrafią być jak modliszki, a później w samych gaciach o 3 rano trzymając połamaną walizkę w ręku jedziesz spać do swojego najlepszego kumpla)
Spojrzała na nas wzrokiem najedzonego boa: czego kurwa się gapicie?
I wiem na pewno, że ten wieczór spędziła w łóżku leżąc na brzuchu z szeroko rozstawionymi udami bo ta scena uruchomiła w niej i dziwkę i kobietę
To znaczy Agnieszka cały czas była dziwka (bo była kobieta), ale teraz sobie o tym przypomniała.
Nic zaś tak nie podnieca kobiety jak świadomość, że jakiś nieszczęśnik stracił dla niej rozum.
No, może poza tym, że ona traci rozum dla jakiegoś niedostępnego frajera, po czym rzuca się pod pociąg niczym Anna Karenina (w dzisiejszych czasach idzie na miasto, daje się przelecieć jakiemuś prawnikowi, po czym rzyga na jego płytki w łazience nie mogąc trafić do kibla).
Później się dowiedziałem, że kolegę ćwoka poznała w sieci na popularnym wtedy serwisie, umówiła się nim kilka razy, mocno lekceważąc w międzyczasie, a następnie pozwoliła się zerżnąć i kazała wylizać.
A kiedy skończył spojrzała na niego i powiedziała: miały być gwiazdeczki, obiecywałeś że mnie wypieprzysz tak że będę miała gwiazdeczki. Nie było gwiazdeczek.
Na ironię zakrawa, że kilka tygodni później… ale to już całkiem inna historia.
CDN
A ta notka jest oczywiście z cyklu: kobiety są takie same jak my mężczyźni
June 29, 2014
Jak z tłustej świni zmieniłam się w miss bikini
Napisała do mnie Zuza, która schudła z 81 kg do 50 kg. Zainteresowani prawda? A raczej powinienem napisać zainteresowane prawda?
Daję jej historię w prostym celu: na pohybel i w pysk wszystkim osobom, które po pierwsze uważają, że się nie da schudnąć a dwa, żeby schudnąć to trzeba po prostu mniej żreć. Trzeba zapierdalać. Do wyrzygania.
–
„Nie byłam otyła z powodu wpierdalania jak dzika świnia a z powodu przykrego incydentu który miał miejsce jak miałam 10 miesięcy.
Zostałam ciężko poparzona wiec ładowali we mnie encorton. Uratowali mi życie a zjebali gospodarkę hormonalną. Zaczęłam tyć w oczach. Cale dzieciństwo to była walka żeby schudnąć, latanie po endokrynologach, dietetykach, nic nie pomagało.
Od diety do diety, frustracja, wkurwienie, kompleksy zawsze czułam się gorsza.
Mając 16 lat zaparłam się i schudłam z 93 kg do 63. Ale później było jo – jo, zatrzymałam się przestałam dbać o dietę, a później zaszłam w ciążę i efekt był taki że znów ważyłam 81 kg.
Pamiętam to jak dziś był 9 lutego 2013. Siedziałam z moja przyjaciółką załamana że mnie facet zostawił bez słowa.
Właśnie skończyłam 25 lat. Postanowiłam zrobić chujowi na złość i schudnąć.
No, dobrze była jeszcze jedna rzecz. Przyjaciółka zrobiła mi wtedy zdjęcie. Jak zobaczyłam to zdjęcie to się załamałam drugi raz.
Koniec tego, teraz chudnę na maksa. I zaczęłam ćwiczyć.
Padło na Chodakonska. To nie była dobra decyzja bo ta pani z technika trenerską ma niewiele wspólnego, ale jej papieski, sekciarski ton mi odpowiadał.
Spodobało mi się to. Zaczęłam ćwiczyć codziennie. jako ze byłam otyła to ból mięśni był kurewski. Mięśnie miałam w zaniku zastane. Walczyłam z kilogramami, zadyszką, zakwasami. Nieraz wymiotowałam z bólu czy myślałam że zemdleję, ale się nie poddawałam.
A uczciwie mówiąc sytuacji do poddania się nie brakowało bo pierwsze 4 miesiące waga stała w miejscu, ale za to cm leciały na łeb na szyje.
Spróbowałam Mel B. To był już wyższy level. Ale dalej nic. Marne parę kg. A ja chciałam więcej. Dużo więcej.
Nie wyobrażałam sobie dnia bez treningu.
Udałam się do dietetyka, który mi rozpisał odpowiednią dietę. Któregoś dnia przez przypadek trafiłam na Sylwię Wiesenberg. Dostałam jej treningi.
Za efekty w odchudzaniu dostałam sesję z wysokonakładowym miesięczniku dla kobiet. To był wrzesień 2013 i moment przełomowy. Ważyłam 62 kg a chciałam dojść do 54 kg (mam 164 cm wzrostu).
Zaczęłam kminić co tu zrobić żeby jeszcze bardziej przyspeedować metabolizm. I wtedy eureka! zwiększyłam obciążenie i dodałam odżywkę białkową. I to był strzał w dziesiątkę! Zaczęłam spalać tłuszcz i chudłam gwałtownie, najbardziej na przełomie września i października.
Jak startowałam z 81 kg rozmiar 44, tak we wrześniu ważyłam już 50 kg i rozmiar 34!!!
A w październiku w moje ręce wpadł najcięższy trening świata Insanity, inspirowany treningiem armii amerykańskiej. To był hardcore, same pompki, trzeba było mieć silne płuca i silne mięśnie .Ale przeszłam to w całości, nie raz nie dwa a 4! A właściwie teraz kończę czwarty raz, bo Insanity trwa 2 miesiące.
I tak zamieniłam się z tłustej świni w miss prawie bikini. Ale 1,5 roku światek piątek u mnie trening jest.
Ćwiczę 7 razy w tygodniu, chociaż w zimie miałam tak że ćwiczyłam i 14 razy w tygodniu, ale to już jest przegięcie
Aha jem pięć razy dziennie co trzy godziny. W sumie 2 tys. kalorii. Poniżej 1500 kcal to wygłodzenie
Teraz trenuję bo to uwielbiam. Daje mi to Powera, silę wewnętrzną chociaż nie powiem żeby mi się beret odchudził. Bo mimo tego ze schudłam i się wyrzeźbiłam miewam momenty że patrzę w lustro i myślę że jestem spasiona ;p. Ale to szczegół.
Photo by Corie Howell a Creative Commons license
June 26, 2014
Ta notka nie jest dla kobiet (podkreślam)
O tym epokowym wydarzeniu doniósł mi na Facebooku kolega Tomasz podsyłając linka do pewnego serwisu naukowego.
Po przeczytaniu tej informacji konstatuje ze smutkiem, my Europejczycy jesteśmy upadającą cywilizacją. Owszem, mamy te swoje Luwry, te nędzną Sagradę Famílię, te matrioszki i kałachy, ale to wszystko zabawki przeszłości.
A jak wygląda przyszłość? Chińczycy w szpitalu w Nanjing właśnie wprowadzili u siebie „automatic sperm extractor”, czyli automatyczne urządzenie do nie bójmy się tego słowa… obciągania.
W Europie kiedy lekarz chce pobrać spermę od pacjenta, zamyka się on (zamyka się on czyli pacjent) w pokoju i tradycyjnie w pocie czoła pracuje aby dojść do kubka. W Chinach do problemu podeszli kompleksowo stawiając coś takiego:
Technologia jest dodajmy „hands free”. Urządzenie ma rurę do masażu części wiadomej, na panelu sterującym można sobie ustawić częstotliwość, siłę nacisku oraz temperaturę. Ma również ekran LCD dla tych którzy potrzebują odrobiny inspiracji poza targaniem za przyzwyczajony do targania fragment ciała.
Jak twierdzi szef departamentu urologii tego szpitala, urządzenie jest zaprojektowane po to aby pomóc osobom, które mają problemy z oddaniem nasienia w tradycyjny sposób.
W ten sposób doszliśmy do momentu kiedy facet jest dojony jak krowa a kobiety są zbędne.
Czas umierać. Stałem się konserwatystą. Ale jakoś czuję, że niedługo będzie coś takiego stało w każdej korporacji obok automatu z colą.
Photo by by GuilleDes a Creative Commons license
June 24, 2014
Dlaczego pisarze nie lubią e-booków i dlaczego wam się do tego nie przyznają?
Bardzo lubię spotykać się z pisarzami. Zawsze rozmawiają o kasie.
To znaczy zawsze zaczynają od dup, a później są pieniądze, ile zarobiłeś, ile ja zarobiłem i ile on zarobił. A Leon pisze taką szmirę tfu i robi dużą bańkę i jak to kurwa możliwe? A ta Grochola? Albo ta od herbaty i ciasta? Cały czas piekarnik i kawa, wiesz od razu kto się z kim prześpi a co wypuści książkę to 100 tys. sprzedanych egzemplarzy .
Albo literatura celbrytów, którą to twórczość można sprowadzić do mój cellulit jest lepszy niż jej cellulit, co jem, jak biegam i jak dobrze wyglądać po 40 – tce?
I ONI ŚMIOM ZARABIAĆ NA TYM WIĘCEJ?
Toż to kurwa nieestetyczne. Ja zasługuję na to lepiej. A dalej to już jest standard: wódka, śledź i znów dupy i kasa.
Mówiąc szczerze są trzy kasty ludzi którzy rozmawiają aż tyle o pieniądzach: pisarze, prawnicy i kurwy. Przy czym pisarze rozmawiają najwięcej.
Tematem, który pojawia się zaraz przy tej okazji są e-booki. Tu wyznam wam wielką tajemnicę: pisarze jak cholera, nie lubią e-booków choć głośno się na to nie skarżą.
A dlaczego nie lubią? Bo, nie dość że to gówno sprzedaje się słabo (czyli jest z tego mało kasy, a jak już ustaliliśmy kasa jest dla pisarzy bardzo ważna) to jeszcze od razu lądują na Chomiku, gdzie gawiedź różnorodna może ściągać je za darmo a to już psuje interes całkowicie, bo jaka dziwka lubi pracować za darmo?
Żadna przyznacie. Istotą bycia dziwką, tfu pisarzem jest żeby pobierać za to chociaż stosowne wynagrodzenie.
Co to znaczy e-booki słabo się sprzedają? Obie części Pokolenia zbliżają się teraz w sumie do 50 tys. sprzedanych egzemplarzy. Ile z tego to e-booki? Pokolenie Ikea – 283 – sztuki. Pokolenie Ikea Kobiety – 91 sztuk. Jest moc prawda?
Powiem szczerze – i zabrzmi to bardzo nieparlamentarnie a mój wydawca mnie zabije (Wojtek nie czytaj) – pierdoli mnie to.
Jeśli ktoś ściągnie moją książkę z sieci – pierdoli mnie to, chuj dupa i kamieni kupa. Bo, jeśli mu/jej się spodoba to i tak prędzej czy później kupi mnie w papierze. Jeśli mu/jej się nie spodoba, po prostu skasuje plik aby sobie nie zagracać czytnika.
To mniej więcej tak jakbym się buntował, że moje książki lądują w bibliotekach publicznych i ktoś je tam wypożycza, czyta i nie płaci.
Zresztą podam wam dobry przykład. Swego czasu za darmo i legalnie była w sieci udostępniona genialna książka Metro 2033. Ściągnąłem ją. Była w pdfie. Przeczytałem 10 stron i…. kupiłem ją w epubie, bo w pdfie czytało się ją tak, jakbym jednocześnie kartoflami żonglował.
Na siłę to się tylko stringi zdejmuje. Nie zmusisz człowieka, żeby zapłacił skoro nie chce.
Photo by Alba Soler a Creative Commons license
June 22, 2014
Idol (Kobiety są takie same jak my mężczyźni)
Mój ówczesny współlokator Marcin a do dziś przyjaciel był i jest jednostką zasadniczą. Jak był młody grał i ryczał w kapeli metalowej a przez moment Ozzy był jego bogiem.
Miał włosy do pasa i ćwiczył po pięć godzin dziennie. Byli naprawdę nieźli. Mieli nawet swojego hita, który leciał w kilku stacjach i wylądował na kilku listach przebojów.
Tydzień przed tym kiedy mieli podpisać kontrakt na płytę, pokłócił się z pozostałymi członkami zespołu o refren jednej z piosenek, czy ma być wolniej czy szybciej (on chciał szybciej) i czy ma być w nim słowo chuj.
Marcin chciał żeby chuj został, pozostali członkowie kapeli niekoniecznie. I chuj. Zespół się rozpadł.
Druga rzecz która jest charakterystyczna dla Marcina to to, że jest oszczędny. Marcin po niewypale z chujem stracił zainteresowanie muzyką a zaczął prawem. I ściął włosy na Leonardo di Caprio, który wówczas był młody i płynął Titanikiem.
Swoją drogą nie chciał takiej fryzury , ale sieć fryzjerska Jean Jac LeFak ma taki program, że jak zapiszesz się do praktykanta to on tnie za darmo, bo się uczy.
I rzecz trzecia. Marcin bał się kobiet.
Zwyczajnie i po prostu. Nawet jak laski po koncercie były nawilżone i chętne (nic tak nie robi wrażenie na kobiecie jak długowłosy, gniewny, rockowy wokalista, który jeszcze wie co się robi z gitarą) to i tak zachowywał się jak jeleń na rykowisku.
Kiedy podchodziły do niego po występie aby dać mu on nie wiedział o co im chodzi i zamiast zaciągnąć do kibla, zerwać majtki i wziąć od tyłu opowiadał im o meandrach techniki Joe Satrianiego.
A gdy one chciały paść przed nim i jego rozporkiem na kolana robiąc mu fellatio on żwawo perorował o różnicach między legato a tappingiem.
Jak widzicie Marcin postacią jest wielowątkową i teraz wyobraźcie sobie jego minę jak zobaczył naszą nową wspólokatorkę Agnieszkę.
Scena 1
- Mam trzy przyjemności. Wszystkie są na literę s – stwierdził Marcin patrząc na Agnieszkę i chcąc na niej chyba zrobić jakieś wrażenie.
- Sranie, sen i co trzecie?
- Seks.
Agnieszka obrzuciła uważnie wzrokiem Marcina. – Nie wierzę – spuentowała krótko.
AŁA.
Scena 2
Marcin scenicznym szeptem do mnie:
- Chciałem se ręce pokremować, bo jakieś suche miałem, myślę pożyczę od tej zołzy, idę do łazienki i nie uwierzysz. 150 kurwa tubek wszystkiego tylko normalnego kremu do rąk nie ma!!!
(Trzeba wiedzieć że przez cały okres mieszkania z nami Agnieszka olewała porządek w swoim pokoju, w kuchni mogłaby palma wyrosnąć, ale łazienka, łazienka musiała być czysta tak że z podłogi dało się jeść.)
Zbieg wymienionych wcześniej okoliczności sprawił, że Marcin zaliczył czwartego dnia znajomości nokaut, jak walnięty telewizorem marki Rubin.
Scena 3.
Marcin idąc do kibla zużył całe mydło do rąk i nie uzupełnił zbiornika. Agnieszka, chwilę po nim poszła się wykąpać (kobiety mają naturalną umiejętność spędzania w wannie za jednym posiedzeniem koło godziny, to chyba uwarunkowane genetycznie).
Marcin siedział w kuchni i rżnął w Starcrafta. Komputer albowiem trzymaliśmy w kuchni aby był jak najbardziej dostępny.
Po mniej więcej pięciu minutach 170 cm furii wypadło z łazienki i przeleciało do kuchni kurwiąc po drodze głośno. Przy drzwiach wzięła zamach i jebnęła w Marcina pojemnikiem na mydło aż stęknął.
- Kurwa to takie trudne? Zużywasz – napełniasz – tłuku– wrzasnęła. – I jeszcze jedno jak następnym razem zobaczę znów twoje brudne, zasrane gacie na pralce to cię zajebię! Pranie wrzuca się do kosza!!
Marcin nie odpowiedział nic. Przełknął ślinę.
Agnieszka całkiem naga obróciła się na pięcie, kręcąc swym zgrabnym tyłkiem i wróciła do łazienki. Trzaskając tak drzwiami, że aż futryna zajęczała.
CDN
Photo by Lotus Carroll a Creative Commons license
Swoją drogą Marcin do dziś pamięta aby napełnić zbiornik z mydłem i wrzucić gacie do kosza.
June 21, 2014
Najlepsza na świecie jajecznica na kaca
Dziś zdradzę Ci sekret jak zrobić jajecznicę, która będzie dużo lepsza niż to co jadacie zazwyczaj i rozumiesz pod tą postacią.
Potrzebujesz:
- 6 jajek
- Jednej czwartej kostki masła (Olga ma ciotki Francuzki, które zawsze powtarzają, że są trzy tajemnice francuskiej kuchni: masło, masło oraz masło).
- Pół opakowania wędzonego boczku w plasterkach
- Łyżki stołowej serka mascarpone, ewentualnie zamiast tego może być tłusta śmietanka do kawy albo mleko
- Soku pomidorowego z wódką, tabasco, solą i pieprzem w proporcji: 50 gramów wódki, 150 ml soku. Można do niego dorzucić kilka kostek lodu.
Photo by Helen Taylor a Creative Commons license
- Jednej skacowanej, ładnej kobiety w męskiej półrozpietej koszuli, która z trudnością zakrywa tyłek a nawet się nie stara zasłaniać cycków.
- Masła czekoladowego.
- Stołu.
Aha miska, patelnia – też są mile widziane.
Kobiecie podajemy krwawą mery do łóżka. Jeśli się opiera przed wypiciem proponuję dać jej kilka klapsów na goły tyłek. Koniecznie ignorujemy jęki i narzekania w stylu: to jest niedobre, to jest z wódką, bleh itp.
W kuchni rozbijamy jajka do miski. Solimy. Pieprzymy. Dodajemy mascarpone (jeśli mamy), a jeśli nie mamy to mleko albo śmietankę.
Mieszamy to wszystko widelcem na jednolitą masę. Mascarpone – zwłaszcza zimne nie da się do końca rozbić – ale tym się teraz nie przejmujemy bo i tak rozpuści się na patelni. Kroimy boczek na paski. Prostokąty, kwadraty – jak lubimy. Ja ciacham je jak rzeźnik – byle szybciej.
Teraz sekret. Większość jajecznic jest schrzaniona przez to, że chcemy ją zrobić szybko, czyli w wysokiej temperaturze. To błąd. Silnika też nie doprowadzasz od razu pod 7 tys. obrotów, prawda? Musi się rozgrzać.
Palnik/płytę grzejną ustawiamy więc najlepiej w jednej trzeciej, góra połowie mocy. Kładziemy na patelnię masło. Czekamy aż się rozpuści.
Dodajemy boczek i chwilę go tam mieszamy, aż nieco zmieni kolor.
Kiedy to nastąpi, wlewamy na patelnię masę jajeczną i powoli, niespiesznie ją mieszamy. To drugi sekret – jajecznicę oprócz przygotowywania w niskiej temperaturze należy cały czas mieszać.
Jeśli komuś się przy tym nudzi proponuje w miedzyczasie sączyć sok pomidorowy z dodatkami.
Kiedy jajka się zetną, przekładamy ją na talerze i dokładamy do tego jakieś pieczywo z masłem albo bez masła w zależności jak koleżanka optuje i czy jest na diecie czy nie.
Jemy szybko.
Photo by EyesOnFire89 a Creative Commons license
A masło czekoladowe? Na kacu należy uzupełnić poziom cukru. Masło czekoladowe można podawać palcem do ust. Choć osobiście wolę rozsmarować je po biuście.
Ale to już po jajecznicy i na stole.
Smacznego.
June 20, 2014
Dlaczego piszę?
Miałeś zostać gwiazdą prawda?
Miałaś.
Miałaś byś sławna.
Miałaś być modelką. Jak pieprzona Cindy, Christy albo Kate.
Miałaś być bogata i podziwiana.
Miałaś ….
Pamietasz co miałaś robić gdy będziesz dorosła?
A jesteś?
Czujesz do siebie niesmak prawda? Uczucie, że zawiodłaś. Że wspaniałe życie, które miało się stać twoim udziałem gdzieś się rozpłynęło.
I wiesz co jest w tym najgorsze? Że, zaczynasz się z tym godzić. Że, oczekujesz minimum.
Normalnej pracy.
Nudnego męża.
Zwykłego dziecka.
Wakacji raz w roku.
Grilla.
Tylko od czasu do czasu pojawia się ten żal. Mocny. Ciśnie. Rwie. I szarpie/ Wtedy wybuchasz. Płaczesz albo krzyczysz. Dlaczego jestem taka beznadziejna?
Naprawdę zjebałam swoje życie u boku JEGO?
Albo: nie mogłem wybrać lepiej? I tak, teraz już do końca z nią, z nim gdy miało być tak pięknie?
To ciekawe, że tak szybko godzimy się z rzeczywistością. Jesteś dopiero na początku. Możesz wszystko. Musisz tylko odnaleźć w sobie pasję, która cię nakręca. Musisz zacisnąć zęby tam gdzie inni się poddają Oczywiście, że nie będzie łatwo. Ale to dopiero początek przygody. Niektórzy wchodzą na szczyt gdy mają 17 lat. Inni znacznie później. Pod warunkiem, że chcą się ciągle wspinać.
Dlatego ja piszę. Nie chcę przeżyć swojego życia przeciętnie. Chcę czegoś więcej. Chcę tworzyć. Chcę pobudzać ludzi. Chcę żeby się śmiali i żeby płakali. A Ty? Czego chcesz?
Photo by stenz a Creative Commons license
June 18, 2014
Smutna historia
Był najprzystojniejszym facetem z całej naszej klasy. Był wysoki, miał długie kręcone włosy, w sumie gdy dziś o tym myślę to wtedy wyglądał jak młody Eddie Vedder z Pearl Jam, przy czym Vedder tez był wtedy młody.
Ale on był przystojniejszy od Veddera.
Kobiety piszczały na jego widok. Grał świetnie w siatkę, świetnie w nogę, pływał, grał na gitarze, trochę śpiewał.
Był, zdrowy, mocno opalony, dowcipny, błyskał białymi zębami i umięśnionym ciałem. Tak, kobiety w wieku lat 16 i 17 rozkładały przed nim nogi jak Morze Czerwone przed Mojżeszem.
Dobrze się bawił, a ja często bawiłem się razem z nim. Lubiliśmy się. Nie żebyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi, ale lubiliśmy się na tyle żeby napić się piwa albo nawet wódki, obejrzeć mecz czy wyjechać razem na kilka dni.
W sumie mieliśmy podobne hobby.
Kiedy przyszedł czas aby wyjechać on został.
Nie chciał opuszczać tego miasta. Był do niego przywiązany. Chciał tam żyć. Wtedy kontakty nam się rozluźniły.
Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Warszawy poczułem, że jestem u siebie. Kiedy szedłem pierwszy raz z Dworca Centralnego Świętokrzyską do Krakowskiego Przedmieścia a później mijając pomnik Kopernika na Uniwersytet czułem, że te mury mnie pamiętają. Że choć zabrzmi to dziwnie, kiedyś tu byłem, a miasto wita mnie z powrotem jak dawno nie widzianego mieszkańca. Deja vu? Później poszedłem na Długą gdzie przez lata stał dom moich dziadków i nie miałem już żadnych wątpliwości. Znalazłem swój syf.
On też poszedł na studia w moim starym mieście. Skończył bodaj zaocznie ekonomię. W tygodniu trochę pił, trochę grał, pracował w jakimś urzędzie.
Znów miał wiele kobiet. Jedna z nich kręciła się przy nim dłużej. Śledziła go na mieście. On mówił jej, że wraca do domu. I szedł do najbliższego pubu. Po kilkunastu minutach przychodziła ona. I dosiadała się jak gdyby nigdy nic do jego stolika i jego znajomych. Tolerował ją bo była ładna i bezwarunkowo dostępna na każde wezwanie. Przy czym robiła z nim wszystko co chciał. Na dodatek miała duży biust. Jak już wspominałem, dzieliliśmy podobne zainteresowania.
Wtedy poznał pewną blondynkę. To było coś poważnego. Ona była ładna, skończyła prawo w Poznaniu, jej ojciec miał bardzo dużą własną firmę, mimo to założyła własny biznes i szło jej bardzo dobrze. Kupiła sobie mieszkanie (z całą pewnością nie takie, jakie mogłaby kupić gdyby wzięła pieniądze od ojca), kupiła sobie również rozwalający się samochód. To zabawne, bo na palcu nosiła pierścionek, który był wart dwa razy tyle co jej auto. Ale pierścionek był prezentem od matki.
Kochała go. Czyli mojego kolegę. Zdecydowanie. Chciała mieć z nim dzieci, grilla i podpałkę.
Photo by Jason Froebe a Creative Commons license
A on? Kiedyś się upiliśmy na mieście, tak że rzygał na deptaku w centrum miasta prosto do metalowej śmietniczki i powtarzał: ona jest dla mnie za dobra, nie zasługuję na nią, boję się jej. Kilka tygodni później zerwał.
A kolejne kilka tygodni później zaręczył się. Z panną dostępną. Później się z nią ożenił. Byłem na tym ślubie. Blondynka też dostała zaproszenie, ale nie przyszła.
Minęło pięć lat. Panna dostępna, która nie była już panną – przytyła 25 kilo. Albo 30. Po ciąży. Mają córkę.
Ze dwa lata nie mieli seksu. Ostatni raz jak próbowali spojrzała na niego i powiedziała: wiesz co, wolę sobie zrobić dobrze palcami bo twój kutas jest już do niczego. W sumie tak jak ty.
On wraca z biegania. Dyszy. Matka wita go z córką: spójrz na niego córeczko, widzisz jaki on jest pojebany?
Teść, który kupił im mieszkania: jesteś taką pierdołą, że gdyby były zawody na największą pierdołę zająłbyś drugie miejsce bo taka z ciebie pierdoła.
Raz powiedział jej o rozwodzie. Skoro ona się męczy i on się męczy to po co być razem?
- Jeśli ze mną zerwiesz pójdę do twojego urzędu, do twojego dyrektora i powiem, że jesteś pedofilem, który molestował naszą córkę. A później pójdę z tym na policję i do prokuratury. Jak sądzisz jak szybko ludzie zaczną o tym gadać? – zapytała.
- Ale to nieprawda! – zaprotestował.
- Co z tego? Tego gówna z siebie nie zetrzesz nigdy. A przecież stąd nie wyjedziesz, prawda?
Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 36 followers

