Rafał Kosik's Blog, page 7
May 22, 2020
Wyrzućmy te ramoty z lektur
Czytałem ponadprzeciętnie dużo, na pewno więcej niż teraz. Oczywiście miało to też związek z tym, że nie było innych rozrywek. To były lata 70. i 80., mieliśmy dwa programy telewizyjne, w telewizji wyświetlano jeden amerykański film tygodniowo, a w kinach pokazywano może jedną ciekawą premierę miesięcznie. Ale prawda jest taka, że wolałem siedzieć z książką, niż spotykać się ze znajomymi czy kopać piłkę. (Więcej…)
May 19, 2020
Trudne znaczy łatwe
Przez lata twórcy i badacze sztucznej inteligencji wierzyli, że skoro maszyny potrafią wykonywać skomplikowane obliczenia niezwykle trudne dla człowieka, to tylko kwestią czasu jest nauczenie ich czynności prostszych. Cóż, srodze się zawiedli. Praktyka pokazała, że łatwiej skonstruować wahadłowiec i zaprogramować jego komputery, by wszedł na orbitę, wykonał misję i wylądował, niż zbudować dwunożnego robota, który tylko wchodzi po schodach.
Spróbujcie zapamiętać liczbę 859483. Zapamiętać ją na chwilę jest łatwo, ale jak was zapytam za pół godziny, to prawie na pewno nie będziecie jej pamiętać. No chyba że należycie do ułamka populacji wyposażonej w genialną pamięć matematyczną. Tymczasem najtańszy smartfon potrafi przechować w pamięci liczbę miliony razy większą. I się nie myli. Jak to więc możliwe, że robot sterowany przez superkomputer nie potrafi złapać rzuconej mu piłki?
Dzieje się tak dlatego, że miliony lat ewolucji dostosowały nasze mózgi do wykonywania czynności, które dziś zwykliśmy nazywać „prostymi” i wykonujemy je nawet bez specjalnego skupiania się na nich. Te „proste” problemy wcale nie są proste, tylko takimi się nam wydają. Opisuje to paradoks Moraveca – wbrew pozorom, wysokopoziomowe rozumowanie wymaga niewielkiej mocy obliczeniowej, natomiast niskopoziomowa percepcja i zdolności motoryczne wymagają olbrzymiej mocy obliczeniowej.
Można też spojrzeć na to z drugiej strony – to nie sztuczna inteligencja jest mistrzem gry w szachy czy w całkowaniu, tylko ewolucja ludzkiego mózgu miała zbyt mało czasu, by te zdolności wykształcić. Matematyka i inne nauki pojawiły się niedawno. Być może po dziesiątkach pokoleń mózg nauczyłby się wykonywać lepiej obliczenia matematyczne. Jednak by tak się stało, cechy te musiałyby być istotne dla przetrwania, a warunki pozostać względnie niezmienne. Zgadzamy się chyba co do tego, że nic takiego nie nastąpi. Przy naszym tempie rozwoju cywilizacyjnego, ewolucja biologiczna nie nadąża.
Pojawia się tutaj ciekawe spostrzeżenie: maszyny są coraz doskonalsze, np. niedawno firma Boston Dynamics stworzyła dwunożnego robota, który potrafi nie tylko chodzić po schodach, ale również poruszać się po trudnym terenie z losowym ułożeniem przeszkód. Istnieją oparte na A.I. systemy rozpoznające ludzkie emocje, a nawet potrafiące ze sporym prawdopodobieństwem wyłuskać z tłumu potencjalnego terrorystę. Generalnie w ostatnich latach dokonał się ogromny postęp w kwestii komputerowego rozwiązywania „ludzkich” problemów, jak rozpoznawanie obrazów czy czytanie tekstów ze zrozumieniem. Czy to oznacza, że maszyny zaczną nam masowo zabierać pracę?
Wraz z pojawieniem się maszyny parowej i szerzej, z początkiem rewolucji przemysłowej, nad robotnikami zawisło widmo bezrobocia. I rzeczywiście maszyny zaczęły sprawniej, taniej i szybciej wykonywać ludzką pracę. Jednak poziom życia ludzi, również samych robotników, znacząco się podniósł. Ludzie po prostu zaczęli się zajmować mniej niebezpiecznymi i mniej szkodliwymi czynnościami. Analogicznie może być teraz: kasjerzy sklepowi i eksperci ekonomiczni staną się niepotrzebni, ale ogrodnicy i fryzjerzy zostaną.
Istnieje wiele spisów zawodów wraz z określeniem stopnia prawdopodobieństwa ich przetrwania. Osobiście podchodzę do tego typu prognoz z dystansem. Futurologia to bardzo ryzykowna (para)nauka. W 2004 roku wybitni ekonomiści z Harvardu i MIT wydali książkę, w której analizowali zawody zagrożone przez automatyzację, a dokładniej przez inteligentne maszyny. Uznali między innymi, że zawód kierowcy wymaga tak wiele intuicji, że maszyny sobie z nim nie poradzą. Kilka miesięcy później odbył się pierwszy DARPA Grand Challenge, czyli rajd samochodów autonomicznych, a dziewięć lat później w Kalifornii i kilku innych stanach uchwalono prawo zezwalające na poruszanie się samochodów bezzałogowych po drogach publicznych.
Intuicja podpowiada, że najmniej zagrożone są zawody związane ze sztuką. Artyzm jest przecież nawet niemożliwy do obiektywnej oceny, bo dla jednego odbiorcy Mozart jest najgenialniejszym kompozytorem, a kto inny woli disco polo. Niestety tu również nie jest różowo, bo A.I. nie ma trudności z tworzeniem np. prostej muzyki albo poezji. Co więcej może to być poezja napisana w stylu konkretnego autora.
Droga do opanowania dziedzin wymagających bardziej złożonych utworów jest trudniejsza. Chociaż… jak oglądam niektóre współczesne filmy i seriale, to wcale nie jestem pewien, czy scenariusze do nich pisał człowiek – są tak wtórne i nudne. Scenariusz filmu rozrywkowego w sumie podlega pewnym zasadom, które da się opisać algorytmem. Podobnie jest z prostą literaturą, jak np. z seryjnymi romansami – to są powieści złożone ze schematów, z prostymi bohaterami, prostą fabułą i napisane prostym językiem. Gdyby A.I. napisała taką powieść, na koniec zapewne wystarczyłby redaktor, który by ją przeczytał i ocenił, czy się dobrze wygenerowało.
No i najważniejsze pytanie: czy w ogóle powinniśmy się bać, że zostaniemy bez pracy? Podejrzewam, że znakomita większość społeczeństwa wręcz się z tego ucieszy. Oczywiście pod warunkiem, że będą mieli zapewnione podstawy bytu i trochę pieniędzy na dodatkową rozrywkę. Mówię tu o idei pensji obywatelskiej, czyli stałego wynagrodzenia od państwa za samo istnienie.
Być może jednak w tym myśleniu tkwi zasadniczy błąd. Bo w sumie po co sztuczna inteligencja miałaby się doskonalić w rozwiązywaniu „ludzkich” problemów? Lepiej sformatować sobie takich np. odbiorców sztuki, by wystarczała im tańsza i zdecydowanie prostsza w produkcji papka kulturowa. Tak stało się już z muzyką popularną. Tam nawet nie trzeba się trudzić zapewnieniem jakości dźwięku, bo i tak muzyka ta będzie słuchana z brzęczącego monofonicznego głośniczka bluetooth. I również na naszych oczach dzieje się z serialami.
Jeśli praca przestanie być koniecznością, to kolejnym krokiem będzie wręcz jej zakazanie. Nastanie wówczas równość idealna. Talent, wytrwałość i pracowitość przestaną mieć znaczenie, bo i tak nie będzie możliwe zarobienie żadnych dodatkowych pieniędzy. Znikną dobra luksusowe, zniknie konkurencyjność, indywidualizm, decyzyjność. Szczęśliwi ludzie będą hodowani przez maszyny, dbające o dobrostan tego sprawiedliwego systemu. Raj komunistów.
W tym scenariuszu jest jednak pewne istotne niebezpieczeństwo. Algorytmy zajmujące się optymalizacją mogą uznać, że cały system będzie znacznie lepiej działał, jeśli usunie się z niego najdroższy i najbardziej awaryjny element. Ludzi.
May 18, 2020
Złota karta kredytowa szczęścia nie daje
Można by pomyśleć, że powieść naładowana taką ilością nauki i morałów musi być śmiertelnie nudna, ale jest wręcz przeciwnie. Akcja gna wartko i nawet jeśli dorosły czytelnik pointy historii domyśli się bardzo szybko, to nie znaczy, że lektura będzie mu się dłużyć. A rówieśnicy głównych bohaterów nawet nie zauważą, że czegoś się uczą – z wypiekami na twarzy będą śledzić przygody bohaterów i empatyzować z nimi. (Więcej…)
May 15, 2020
Nadrabiam zaległości
Odkrywam pozytywne strony kwarantanny. Zwykle i tak pracuję w domu, więc nie odczuwam wielkiej zmiany. Za to nie jeżdżę na spotkania i targi książek np. w Stambule, Londynie i Bolonii, dzięki czemu zyskałem więcej czasu na kulturalną rozrywkę. (Więcej…)
May 14, 2020
May 13, 2020
Oferta życia czy wyjątkowy podstęp?
Nie zawsze łatwo jest odnaleźć książkę, która swoją historią pochłonie młodego czytelnika i dodatkowo przekaże mu wiele pozytywnych wartości. W tym przypadku – można czerpać garściami. (Więcej…)
May 12, 2020
Każdy kryzys warto rozpatrywać jako szansę na nowy początek
Samo zamknięcie w domu to dla mnie nic specjalnie nowego. Ten zawód – bycie pisarzem – ma przecież wpisaną w siebie pracę w samotności. Przeszkadza mi to, że nie mogę wyjść z domu do kawiarni. Pracuję dużo w kawiarniach. Siadam, wyciągam notatnik i zapisuję pomysły, fragmenty, sceny. Teraz tego nie mogę robić i to mnie boli. Ale ta izolacja jest też inspiracją i z pewnością wpływa na to, co teraz piszę. (Więcej…)
April 24, 2020
Amelia i Kuba. Złota Karta
Dziś premiera papierowej wersji Amelii i Kuby. To powieść o konsumpcjonizmie, która całkiem niechcący wpisała się w obecną sytuację, kiedy na pieniądze zaczniemy patrzeć nieco inaczej. Czy nie każdy z nas marzył o złotej karcie bez limitu? Ale ile peelenów można wydać tylko na siebie? Po co komu maseczki i mycie rąk? I właściwie - jaki plan ma Złota Kaczka?
Przekonajcie się sami! Książka do kupienia w księgarniach, również internetowych, np. tutaj.
Autorką ameliowej animacji jest Klaudia Wawrzeszkiewicz, a w ruch wprawiła ilustracje So Unfunny (Jakub Grochola). Dziękuję :)
April 10, 2020
Amelia i Kuba. Złota Karta (fragment #1)
Milion złotych do wydania w jeden dzień? Do tego tylko na siebie? Brzmi super, ale to wcale nie jest takie proste. Ani przyjemne, jak się okazuje. Jak sobie z tym poradzili jedenastoletni Amelia i Kuba oraz ich młodsze rodzeństwo: dziewięcioletni superinteligentny Albert i zwariowana sześciolatka Mi?
Kupujemy za dużo niepotrzebnych rzeczy. Przyjemność zamienia się w nałóg, nic już nas nie cieszy. Rafał Kosik jak zawsze bawiąc, uczy. Ta współczesna wersja legendy o Złotej Kaczce to nie tylko zabawne przygody, ale też przybliżenie dzieciakom świata finansów i pokazanie, że kupowanie coraz to nowych rzeczy nie czyni nas szczęśliwymi ludźmi.
Będzie trochę strasznie, trochę mądrze i na pewno bardzo zabawnie.
Książkę można czytać niezależnie od innych części serii.
Ebook będzie dostępny w większości księgarni internetowych, np. tutaj.
Nieoczekiwana premiera
Dziś nieoczekiwana, niespodziewana, zaskakująca premiera ósmego już tomu Amelii i Kuby. Na razie ebookowa, na wersję papierową trzeba będzie poczekać do 24 kwietnia.
Ebook będzie dostępny w większości księgarni internetowych, np. tutaj.
Książka jest przeznaczona dla czytelników w wieku 7-12 lat, ale i dorośli nie będą się nudzić podczas lektury. Książkę można czytać niezależnie od innych części serii.
Pierwotnie plan był taki, żeby wydać tę książkę przed dniem dziecka, czyli gdzieś w połowie maja. Wszyscy nam radzili, żeby premierę przełożyć o miesiąc albo i dwa, bo księgarnie pewnie będą zamknięte, a ludzie będą myśleli o kupowaniu bardziej potrzebnych towarów.
Wiemy, że to najgorszy moment na wydawanie książki. No i jeszcze wypuszczamy e-booka przed wersją papierową, co jest wbrew sztuce. Dlaczego to robimy? Proste, żeby dzieciaki miały jakąś rozrywkę na święta.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
