Klaudyna Maciąg's Blog, page 29
April 18, 2017
Czytaj z Zosią #22

Wydawnictwo Mamania jest jednym z moich absolutnych ulubieńców w temacie książeczek dla dzieci. Ich oferta jest naprawdę bogata i obfituje w ciekawe, niebanalne propozycje książkowe, które nie tylko cieszą oko, ale też mają pozytywny wpływ na rozwój małych czytelników. Dziś opowiemy Wam o kolejnych trzech propozycjach Mamanii dla najmłodszych. Miłej lektury!

Kilka miesięcy temu pokazywałam Wam zdjęcia Zosi oczarowanej niezwykłą książką Oto jest ogród Hectora Dexeta. Nasza dzisiejsza propozycja tego samego autora utrzymana jest w tej samej stylistyce, tyle że tym razem bohaterowie książki bawią się w chowanego.

Czy ten lew to kot? Gdzie znajduje się dzidziuś? Co się kryje w jajku? Dokąd czmychają króliki? A co znajdziemy na niebie? Odpowiedzi na te pytania kryją się wewnątrz tej tajemniczej książki...


Książka skierowana jest do dzieci w wieku 0-3, zawiera duże, kontrastowe ilustracje i wydana została na bardzo grubym papierze. Solidne i atrakcyjne dla oka wydanie sprawia, że A co to? podbije serca zarówno dzieciaków jak i ich starszych towarzyszy, a tym najmłodszym niełatwo będzie ją zniszczyć.

Bardzo lubimy takie publikacje z otworami, ponieważ gwarantują one wspaniałą zabawę podczas przeglądania książki, a nic tak nie pobudza dziecięcej wyobraźni jak otworki, które można zbadać.

Polecam Wam tę pięknie wydaną, interesującą książkę, jeżeli szukacie dla swoich dzieciaków czegoś ładnego, niebanalnego i pobudzającego wyobraźnię. Uwaga! Zaraz po lekturze trzeba spróbować zabawy w chowanego w domu!
W moim sercu, Jo Witek, Christine Roussey

Jak myślicie, co może kryć się w dziecięcym sercu? Ta urocza księga pełna uczuć odpowie Wam na to pytanie.

Publikacja Jo Witek i Christine Roussey w piękny sposób opowiada o tym, jak świat postrzegają najmłodsi i jakie uczucia nimi targają. Znalazło się tu miejsce dla radości i złości, dla złamanego serca i smutku, dla zachwytu i lęku oraz wielu innych emocji, jakie towarzyszą nam w życiu codziennym.

W moim sercu to niebywale mądra książka, którą powinniśmy przeglądać ze swoimi dziećmi, jednocześnie rozmawiając z nimi o tym, co widzimy i co czytamy.

Często zapominamy o tym, że uczucia najmłodszych są równie silne jak i nasze (a nawet silniejsze!). Ta książka pozwala zrozumieć, co czuje dziecko w różnych życiowych sytuacjach i młodych czytelników oswaja z tak ważnymi zagadnieniami, jakimi są uczucia. Ponieważ nie zawsze potrafimy wszystko wyjaśnić, publikacja Witek i Roussey może być dla nas w takich sytuacjach wybawieniem.

Co niezwykle istotne, oprócz mądrej i ważnej treści, książka zawiera także bardzo ładne ilustracje, utrzymane w delikatnej kolorystyce i prostej symbolice.

Niezwykle ujęła nas ta książka - zarówno Zosię, jak i mnie. Do niej póki co przemawiają najbardziej śliczne rysunki i serduszkowe otwory, mnie z kolei mądra treść i przekaz tej historii. Polecamy!
Puk, puk, jest tam kto?, Jo Witek, Christine Roussey

Kolejna publikacja Jo Witek i Christine Roussey, kolejny ważny temat przedstawiony w piękny i ciekawy sposób.

Puk, puk, jest tam kto? to urocza książeczka poświęcona zagadnieniu poszerzania rodziny i pomagająca oswoić dziecko z wizją pojawienia się w jego świecie młodszego rodzeństwa.

Na kartach książki Witek i Roussey znajdziemy dziewczynkę, która opowiada o oczekiwaniu na narodziny siostry. Swoją opowieść kieruje do brzucha mamy i z czułością i miłością mówi o tym, co dzieje się w świecie jej nienarodzonej jeszcze siostrzyczki i co czeka ją po tym, jak już pojawi się na świecie.


Książeczka zawiera ukryte elementy, które należy odkryć poprzez odsłonięcie fragmentu strony. Elementy te znajdują się na rysunkach z brzuchem mamy i pozwalają zobaczyć, jakiej wielkości jest dzidziuś i jak zmienia się w miarę upływu czasu.


Publikacja może stanowić pretekst do rozmów z dzieckiem na temat poszerzania rodziny i pozwala oswajać je z wizją pojawienia się młodszego rodzeństwa. Niezwykle mądra treść książki pokazuje, że oczekiwanie na narodziny siostry lub brata może być dla starszaka wspaniałą przygodą i czymś absolutnie niezapomnianym i cudownym.

Podobnie jak W moim sercu również ta książka charakteryzuje się estetycznym kartonowym wydaniem, ciekawą treścią i bardzo ładnymi ilustracjami. Elementy przestrzenne to wspaniały dodatek, który sprawia, że w oczach dziecka publikacja jest jeszcze ciekawsza.

Polecam Wam Puk, puk, jest tam kto? szczególnie jeśli spodziewacie się kolejnego dziecka. Wspólne przeglądanie tej publikacji może Was zainspirować do rozmów na temat poszerzania rodziny. Jednakże nawet jeśli macie tylko jedno dziecko i więcej póki co nie planujecie, i je warto oswajać z takimi tematami, do czego mocno Was zachęcam.
Przeczytaj pozostałe wpisy z cyklu Czytaj z Zosią.
Zaciekawiły Was przedstawione publikacje? Mam nadzieję, że tak!

Published on April 18, 2017 07:34
April 17, 2017
Nauka z SuperMemo - recenzja platformy

Wiele lat temu wydane na płytach kursy językowe SuperMemo były prawdopodobnie pierwszymi, z jakimi miałam do czynienia, kiedy postanowiłam uczyć się języków na własną rękę. Z sentymentem wspominam te przygody, bo platforma była bardzo przyjazna, a sam system zachęcał do ćwiczeń na tyle, że człowiek mógł odkryć w sobie zapał do nauki języków i przekonać się, że poznawanie ich nie musi wiązać się ze szkolnym wkuwaniem, tylko może być różnorodne i ciekawe. Dlatego - zgodnie z obietnicą daną we wpisie o samodzielnej nauce języków przez Internet - postanowiłam przetestować, ocenić i przedstawić Wam możliwości platformy e-learningowej SuperMemo.com , która udostępnia kursy w aż dwunastu językach.
Zapraszam do lektury wpisu, jeżeli interesuje Was, jak wygląda nauka z SuperMemo.
SuperMemo World oferuje coś więcej niż tylko platformę do nauki języków. Firma od dziesięcioleci przeprowadza badania nad pamięcią długotrwałą człowieka i jest pionierem w wykorzystywaniu komputerów do optymalizacji interwałów między powtórkami. Krótko mówiąc: to oni jako pierwsi zastosowali inteligentny system powtórek i to z ich wiedzy czerpią inni. Dla mnie to najlepsza możliwa rekomendacja, kiedy firma posiada wiedzę oraz doświadczenie i przeprowadza własne badania, mające na celu ciągły rozwój i udoskonalanie systemu. Wierzcie mi, nie wszyscy podążają w takim kierunku.
Dużą zaletą SuperMemo jest bardzo obszerna baza kursów. Baza, która obejmuje aż 12 języków - angielski, chiński, duński, francuski, hiszpański, niderlandzki, niemiecki, norweski, polski, rosyjski, szwedzki i włoski.

Żałuję jedynie, że języki mniej popularne - jak chiński, duński czy szwedzki - doczekały się tylko podstawowych kursów "Szybki start". Ponieważ jednak SuperMemo stale się rozwija - wierzę, że z czasem oferta będzie poszerzana.
Drugą podstawową zaletą platformy jest to, że można z niej korzystać na wiele różnych sposobów: online - w przeglądarce lub offline - na komputerze, na tablecie oraz na telefonie z systemem Android albo iOS. Między urządzeniami funkcjonuje pełna synchronizacja, co oznacza, że nasze postępy nigdy nie zostaną zmarnowane, nawet jeśli będziemy wykonywać powtórki na smartfonie w kolejce do lekarza, a godzinę później - na laptopie.
Na koniec trzecia podstawowa zaleta - fakt, iż z kursów SuperMemo można korzystać przez pierwszy miesiąc za darmo. Jeżeli więc nie macie przekonania, czy ich system będzie dla Was odpowiedni, możecie przeprowadzić własne testy i samodzielnie sprawdzić możliwości platformy.
Jak korzystać z SuperMemo?Na początek przeglądamy katalog kursów SuperMemo , wybieramy interesujący nas język i przypisany do niego kurs. Każdy z kursów ma dedykowaną podstronę, zawierającą szczegółowe informacje na jego temat:

Po zapisaniu się na wybrany kurs, można przejść do panelu ucznia. Ja aktualnie zapisana jestem na trzy kursy, z których intensywnie uczę się angielskiego słownictwa, poznaję podstawy hiszpańskiego oraz testuję najbardziej nagradzany kurs językowy w historii - Olive Green .

Panel umożliwia przejrzenie kalendarza wykonanych i zaplanowanych powtórek:

Udostępnia także plan nauki oraz przedstawia założenia, ile i w jakim czasie będziemy się uczyć:

W panelu dostępne są także statystyki wykonanych powtórek i poznanych słówek.
Jak wygląda nauka z SuperMemo?W najbliższych kilkunastu dniach przedstawię Wam w sposób szczegółowy jeden z kursów SuperMemo, więc dziś będzie bardziej ogólnikowo, żebyście mogli rzucić okiem, jak wygląda tutaj nauka "od środka".
Poszczególne kursy różnią się od siebie strukturą. Przy tych, które uczą wyłącznie słownictwa, sami oceniamy, czy dane słowo znamy, czy nie:

Przy kursach nastawionych na kompleksową naukę języka, otrzymujemy także ćwiczenia, dialogi, słówka do odsłuchania i objaśnienia gramatyczne:



System ten sprawdza się rewelacyjnie, kurs jest solidnie zbudowany i zmusza nas do intensywnych ćwiczeń i regularnej nauki, a oprócz tego doskonale objaśnia najważniejsze zagadnienia gramatyczne.
Ciekawostką jest to, że dwukrotne kliknięcie na dowolne słowo pozwala na uruchomienie słownika, co jest szalenie wygodnym i przydatnym rozwiązaniem:

Ważną częścią każdego kursu jest, oczywiście, system powtórek. W zależności od tego, jak ocenimy poziom znajomości danego słówka lub zwrotu, algorytm wyliczy, kiedy następny raz się z nim spotkamy.

Prowadzą do tego trzy kroki:
W myślach lub na głos wypowiadany dane słowo, po czym klikamy "sprawdź".W zależności od tego, czy dane słówko zapamiętaliśmy całkowicie lub wcale, klikamy "nie wiem" lub "wiem". Jeżeli zapamiętaliśmy słówko częściowo lub przypominaliśmy je sobie bardzo długo - lepiej kliknąć "prawie".System informuje nas, kiedy następny raz w powtórkach pojawi się dane słowo.Podczas dokonywania samooceny warto być uczciwym, ponieważ od tego zależy powodzenie naszej nauki. System inteligentnych powtórek jest systemem doskonałym, ale tylko wtedy, jeżeli traktujemy go poważnie i nie oszukujemy samych siebie.
SuperMemo - czy warto?Trudno byłoby mi znaleźć jakieś zarzuty wobec funkcjonalności czy skuteczności platformy SuperMemo. Wypróbowywałam ją na komputerze - offline i online - oraz na komórce i nie doświadczyłam ani jednej awarii. Interfejs jest przejrzysty i nowoczesny, system statystyk dokładny, materiał do każdego kursu bardzo obszerny. Dopracowałabym może kwestię nawigowania za pomocą klawiszy i szybkość przechodzenia między kolejnymi powtórkami, ale są to drobnostki, które absolutnie nie rzutują na to, jak oceniam tę platformę. A oceniam ją bardzo wysoko i trzymam kciuki za dalszy jej rozwój, bo bardzo bym chciała, aby wszystkie ciekawe języki doczekały się mnóstwa kursów do wyboru.
Polecam przetestowanie!
Znacie SuperMemo? Jakiego języka chcielibyście się tam uczyć?
Przeczytaj również:
SMARTfiszki hiszpańskie od SuperMemo - kolejna innowacja w świecie papierowych fiszek!Programy i aplikacje do nauki słówek i zwrotów, aplikacje z fiszkamiPrzegląd platform i kursów. Czy angielskiego w ogóle warto uczyć się samodzielnie?

Published on April 17, 2017 01:56
April 15, 2017
145 sprawdzonych artykułów biurowych z Aliexpress - notatniki, długopisy, pieczątki, naklejki, zakładki, taśmy washi i wiele innych

Dziś przygotowałam prawdziwą gratkę dla miłośników Bullet Journalingu , scrapbookingu, kaligrafowania, notowania, prowadzenia pamiętników i wysyłania listów. 145 sprawdzonych artykułów piśmienniczych i biurowych z ultrataniego Aliexpressu, jak zawsze - z darmową wysyłką. Zapraszam do przeglądania i życzę wspaniałych zakupów!
A jeżeli ktoś jeszcze nie wie, czym jest Aliexpress i jak się po nim poruszać, odsyłam do wpisu: Jak kupować na Aliexpress?

Macaron - skórzany organizer - dostępny w trzech wariantach kolorystycznych. Organizer w kwiaty - z gotowymi wkładami i rozkładówkami. Śliczny notatnik w delikatnych kolorach - cztery wzory do wyboru. Mrrruczne okładki - kilka propozycji dla kociarzy.

Zwykły-niezwykły zeszyt - sześć wariantów wnętrza (w tym kropki). Kolorowe cudeńka na spirali - zachwycające w środku! Kawaii - urocze królicze notatniki. Śliczny gotowiec - notatnik z szablonami w środku.

Wiosenna propozycja o uroczych tęczowych brzegach. Graficzne cudeńka - można się nimi zachwycić! Niebanalny organizer z paroma gotowymi rozwiązaniami w środku. Skórzany w stylu vintage - mam i bardzo go lubię.

"Big Ideas" - notatnik dla pomysłowych. Zamknięty na zamek - ciekawe i wygodne rozwiązanie. Pastele - miętowe i różowe cuda. Kolorowe wzory - kilka ciekawych propozycji na spirali.

Piękny organizer z gotowymi szablonami w środku. Wszystko widać! - propozycja z przezroczystymi okładkami. Niezły słodziak - założę się, że z drewnianego notatnika jeszcze nie korzystaliście. Modny filc - wersja filcowa na spirali.

Elegancki organizer - dostępny w czterech intensywnych kolorach. Planner na 365 dni - bez dat, więc można zacząć go w dowolnym momencie. W środku wygląda przeuroczo! Klasyk - klasyczne rozwiązanie w stylu kultowego Leuchtturma. Arbuzy - słodki pomysł w wiosennym klimacie.
Aliexpress: naklejki

Rzymskie wakacje Tajemniczy ogród Kawaii Owoce, serduszka i zwierzaki Kolorowe słodziaki Elementy życia codziennego

Kilka słodkich wzorów Maleństwa w stylu japońskim Kotek i inne zwierzaki Kawaii Aż 16 uroczych wzorów! Podróżnicze i babskie propozycje Przepiękne, barwne wzory!

Urocze wzory na każdy dzień Mnóstwo słodkich małych naklejek 18 kocich propozycji Sowy i żyrafy 6 zestawów po 80 pięknych naklejek stylizowanych na znaczki pocztowe Kosmiczne kocie wzory

Wiele różnych wzorów, po 38 sztuk w paczce Kocie sprawki Naklejki narożne Emotikony Delikatne, przezroczyste wzory Kolejne kocie klimaty

Banerki i znaczniki - idealne do BuJo Niby-znaczki Ponad 20 wzorów, w tym m.in. wspaniałe słodycze Kolorowe zwierzaki Propozycja dla miłośników mrocznych klimatów Coś słodkiego
Aliexpress: przekładki i wkłady do plannerów i segregatorów

Prześliczne wzory do wyboru - kwiaty, ptaki, motyle. Wkłady m.in w linię, kratkę, kropki. Urocze arkusze w kilku wariantach Przekładka z linijką Wkłady z gotowymi szablonami Spirale - dla tych, którzy chcą stworzyć własny planner od podstaw

Kolorowe wkłady Gotowe szablony Przezroczysta linijka Kolorowe przekładki (dużo wzorów!) Skórkowe naklejki służące za przekładki Pastelowe wkłady
Aliexpress: karteczki i zakładki

Snoopy Przeuroczo zapakowane zakładki indeksujące Kolorowe Kawaii Zestaw karteczek post-it W koreańskim stylu Świetne karteczki ze zwierzętami

Urocze notatniczki w wielu wariantach Arkusze z superbohaterami Świetne karteczki z szablonami na szybkie notatki Zwierzęce notesiki Moje ukochane gumowe zakładki Rewelacyjne metalowe zakładki (uwaga, ostre!)

Karteczki z harmonogramami Przecudne metalowe zakładki Kosmiczne karteluszki Karteczki o genialnych wzorach Słodkie karteczki w azjatyckim klimacie Zakładki magnetyczne
Aliexpress: linijki i szablony

Muzyczna Silikowana - może służyć za bransoletkę Ciekawy kątomierz Różne wzory Drewniane Składane w pastelowych kolorach Genialny spirograf Okrągłe szablony

O kształcie przecinka Metalowe 2w1 Drewniane koty Koronkowe Radosne i praktyczne wzory Dużo przydatnych kształtów do odwzorowania Metalowe babskie wzory Genialna patchworkowa linijka z siatką
Aliexpress: pieczątki

Z wyrazami Datownik Różne wzory Grafiki + napisy Piękne wyznania Świetny stempel kalendarzowy
Aliexpress: długopisy i mazaki

Eleganckie pióro Przesłodkie zwierzaki Małe mazaki Propozycja dla elegantów Lizak, pluszak i długopis w jednym? Cieniutkie markery Kolorowe długopisy I jak tu nie lubić marchewki?

Cienkopisy Stabilo Mnóstwo bajecznych wzorów! Bardzo dobre cienkopisy Genialne dwustronne markery Brush peny idealne do kaligrafii Kredowe markery w wielu kolorach Mazakowe stempelki Cudowny korektor z obrazkami
Aliexpress: dziurkacze

Wiele różnych kształtów do wyboru Narzędzie do wykonywania dziurek samodzielnie Eleganckie wzory Mnóstwo uroczych wzorów Motywy kwiatowe
Aliexpress: taśmy washi i taśmy klejąceW przypadku taśm mogłabym polecić setki produktów. Wybrałam więc kilkanaście przykładowych propozycji. Pod większością z tych linków znajdziecie jeszcze wiele innych wzorów i kolorów:

1 • 2 • 3 • 4 • 5 • 6 • 7 • 8 • 9 • 10 • 11 • 12 • 13 • 14 • 15 • 16 • 17 • 18
Znaleźliście coś, co Was zainteresowało?
A może szukacie czegoś innego, o innym kolorze czy wzorze? Dajcie znać, poszukamy razem!

Published on April 15, 2017 14:18
April 14, 2017
Przegląd Czytelniczy #7

W siódmej edycji Przeglądu Czytelniczego opowiem Wam o dwóch totalnie różnych książkach, które dostarczyły mi totalnie różnych wrażeń. Jedna dawała ukojenie i sprawiała, że czułam się jak lepszy, spokojniejszy człowiek, druga doprowadzała mnie do szaleństwa i na długie tygodnie zniechęciła do czytania. O jakie tytuły chodzi? Zajrzyjcie ze mną do Japonii i do Jarocina, a sami się przekonacie.
Wydawnictwo: Muza • Rok wydania: 2017 • Stron: 224
Choć jeszcze parę lat temu nie pomyślałabym, że świat pójdzie w tym kierunku, teraz już śmiało możemy mówić, że zapanowała u nas moda na życie w rytmie slow, na minimalizm, świadome wybory żywieniowe, dbanie o jakość życia i o środowisko. Za tym trendem podążają także trendy w literaturze, dlatego też tak wiele jest na rynku książek, które próbują odkryć sekret długowieczności, które opowiadają o kręgach, w których ludzie są zdrowsi, piękniejsi, chudsi i szczęśliwsi. Jedną z takich książek jest Ikigai. Japoński sekret długiego i szczęśliwego życia - niepozorna książeczka, która skłania do przemyśleń, inspiruje i opowiada o pewnej wyspie, na której toczy się długie, szczęśliwe i spokojne życie.
O tym, że Japończycy mniej chorują i dłużej żyją, mówi się od dawna. Francesc Miralles Contijoch i Hector Garcia Piugcerver postanowili jednak zgłębić ten temat i przybliżyć nam termin ikigai, który zdaje się być kluczem do wyjaśnienia zagadki dobrego życia Japończyków.
Ikigai, sens życia, każdy z nas musi znaleźć w sobie. Bez tego nie mamy energii, nie czerpiemy radości z codziennych chwil, a przez to starzejemy się szybciej, częściej chorujemy i gorzej żyjemy. Porady, jakie mają dla nas Japończycy, wydają się bajecznie proste - uśmiechaj się, dbaj o formę, nie najadaj się do syta, żyj chwilą, unikaj stresów, żyj w zgodzie z naturą, dbaj o sen, otaczaj się dobrymi ludźmi. To wszystko błahostki, takie niby nic, a jednak, zebrane razem, składają się na filozofię życiową, która czyni codzienność lepszą, spokojniejszą, radośniejszą.
Nie należę do wyznawczyń poradników, ale niesamowicie przemówiła do mnie ta książka. Fascynuje mnie japońska kultura, a teraz dodatkowo nabrałam przekonania, że również japoński styl bycia, myślenia i postrzegania świata jest mi szalenie bliski. Tak właśnie mogłabym żyć...
Moja ocena: 9/10
Książkę Ikigai. Japoński sekret długiego i szczęśliwego życia oraz inne bestsellery kupisz w księgarni taniaksiazka.pl.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 'Czytelnicze wyzwanie 2017' (kategoria: Książka, w której tytule występuje nazwa państwa lub miasta) oraz 'Czytamy nowości'.

Kilka miesięcy temu z wielkim zaciekawieniem sięgnęłam po Rewers - zbiór opowiadań "jedenastu najlepszych polskich autorów kryminałów". Książki nie skończyłam. Nie dotarłam w niej nawet do połowy. Utknęłam bowiem na zabójczo nudnym opowiadaniu Ryszarda Ćwirleja. Nazwisko autora nie utkwiło mi jednak w pamięci, dlatego też - nie spodziewając się żadnej katastrofy - sięgnęłam po jego Mocne uderzenie - powieść, której opis "kupił" mnie już pierwszymi dwoma zdaniami. Dopiero po czasie uświadomiłam sobie, że ten smętny styl i te męczące dialogi już gdzieś widziałam.
W ten sposób kolejna książka na długie tygodnie wybiła mnie z czytelniczego rytmu, a nazwisko Ryszarda Ćwirleja nareszcie zostanie w mojej głowie na dłużej.
Powieść zapowiadała się nieźle - jest Jarocin, jest muzyka, są tajemnicze zabójstwa. Autor świetnie oddał klimat tamtych lat i z pewnością czytelnicy urodzeni w latach '60 i '70 będą mu wdzięczni za zabranie ich w sentymentalną podróż w przeszłość. Tutaj wszystko się zgadza - wiemy, co się pod koniec lat '80 piło, co się jadło, gdzie się bywało i jak się mówiło. Z tym mówieniem jednak jest taki problem, że - na moje oko - autor trochę przesadził i trochę zbyt karykaturalnie przedstawił dialogi milicjantów. Dialogi - które zazwyczaj nadają powieściom dynamizmu - tutaj sprawiają, że człowiek ma ochotę uciąć sobie drzemkę i obudzić się, jak już będzie po wszystkim.
Dobrą stroną Mocnego uderzenia są za to bohaterowie. Autor ma dryg do tworzenia barwnych i niejednoznacznych postaci i doskonale portretuje opisywanie środowiska. Jego bohaterowie wzbudzają mnóstwo emocji, a to wielka zaleta, bo nie ma w książkach nic gorszego od nijakich, drętwych postaci, które ani nie ziębią, ani nie grzeją.
Sama intryga kryminalna Mocnego uderzenia jest dosyć ciekawa, ale tylko do pewnego momentu. Słabe zakończenie tylko potęguje wrażenie, że lektura tej książki była - ogólnie - porażką. Ale przynajmniej tytuł jest bardzo trafiony - tak mocno mnie ta powieść uderzyła, że przez miesiąc nie miałam ochoty w ogóle zbliżać się do książek.
Moja ocena: 3/10
Książkę Mocne uderzenie oraz inne bestsellery kupisz w księgarni taniaksiazka.pl.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 'Czytelnicze wyzwanie 2017' (kategoria: Polski kryminał) oraz 'Czytamy nowości'.


Published on April 14, 2017 09:07
April 13, 2017
Czytaj z Zosią #21

Wiosna nastała, a Zosia wciąż czyta, czyta i czyta... Dziś opowiemy Wam o kolejnych niezwykłych książkach z jej zbiorów, dzięki którym poznacie pewne barwne miasto i pewien urokliwy las, a także zajrzycie do... wnętrza kota! Zaintrygowani? Zapraszamy do dwudziestej pierwszej części cyklu czytelniczego, której w całości patronuje Fabryka Wafelków , oferująca nie tylko ciekawe gry i zabawki , ale także właśnie książki dla dzieci.

Rok w mieście to niezwykle barwna publikacja, od której trudno będzie oderwać się nie tylko Waszym dzieciom, ale i Wam. Składa się na nią dwanaście rozkładówek na każdy miesiąc roku, dzięki którym otrzymujemy dwanaście spojrzeń na jedno miasto.

Na początku poznajemy kilkudziesięciu mieszkańców miasta. Znajdują się wśród nich m.in. kobieta w ciąży, samotna matka, chłopiec na wózku inwalidzkim, córka burmistrza, biezneswoman, policjant, sprzątacz czy emerytka. Krótko mówiąc - ludzie w różnym wieku, o różnym statusie społecznym i o różnych zainteresowaniach. Na kartach książki spotkamy ich w różnych zakątkach miasta i przekonamy się, że mimo dzielących ich różnic, wszyscy żyją blisko siebie, pomagają sobie, mijają na ulicach i wspólnie spędzają czas.

Katarzyna Bogucka pięknie ujęła to, jak z miesiąca na miesiąc świat się zmienia. Na każdej rozkładówce widzimy niby te same miejsca, a jednak zaprezentowane są one za pomocą odmiennych barw. Każdy miesiąc życia w mieście jest inny, każdy miesiąc ma swój smak.
A to, jak zmieniać może się jeden zakątek, pokazują poniższe zdjęcia:

Książka Rok w mieście jest tak ciekawie skonstruowana i tak nasycona szczegółami, że można przeglądać ją godzinami i nigdy się nie znudzi. Przy każdym kolejnym oglądaniu zauważa się nowe detale, co stwarza nowe preteksty do rozmów. Podczas wspólnego przeglądania można rozmawiać z dzieckiem o zmieniającym się świecie, o rozkwitającej przyrodzie, o codziennej egzystencji, o życiu społecznym, o tym, w czym ludzie są do siebie podobni, a co ich różni. Tak naprawdę publikacja ta może skłaniać do wielu ciekawych dialogów i opowieści, pozwala także trenować spostrzegawczość, koncentrację i fantazję dziecka.

Jak to zwykle w przypadku książek Naszej Księgarni bywa, i ta odznacza się starannym wydaniem. Kartonowe strony są grube i solidne, barwy nasycone, a ilustracje piękne i przykuwające wzrok. Całość dobra będzie dla dzieciaków w każdym wieku.
Rok w lesie , Emilia Dziubak

Kolejna część serii Rok w..., obok przedstawionej wyżej książki o życiu w mieście oraz uwielbianego przez Zosię Roku w przedszkolu , tym razem opowiadająca o dwunastu miesiącach z życia leśnych zwierząt.

Również tutaj na samym początku poznajemy bohaterów opowieści. Jest ich całkiem sporo, bo w lesie spotkamy i niedźwiedzia, i biedronkę, i żółwia, i mszyce, i rysia, i gąsienice, i bobra, i pszczoły, a także wiele, wiele innych cudownych istnień, których życie zmienia się na przestrzeni roku:

Choć ta część serii nie jest tak przesycona barwami i szczegółami, jak pozostałe książki, potrafi wzbudzić równie mocny zachwyt. Ilustracje Emilii Dziubak są prześliczne, a zwierzęta w jej wykonaniu są sympatyczne i urocze. Uśmiecham się na ich widok, tak jak uśmiecha się moje dziecko, z zaciekawieniem śledzące koleje losu bohaterów książki.

Rok w lesie pokazuje, jak różnorodne istoty można spotkać w lesie - od wielkich groźnych zwierząt, przez małe stworzonka, aż po maleństwa bytujące pod ziemią. Przyglądanie się ich zmieniającemu się na przestrzeni miesięcy życiu pozwala zrozumieć, jakie mechanizmy rządzą światem przyrody. Widzimy, kiedy zwierzęta są aktywne i kiedy śpią, widzimy, kiedy budzą się do życia i kiedy budują legowiska. Obserwujemy ich wzajemne interakcje oraz interakcje z ludźmi i z bliska przyglądamy się ich niezwykłej codzienności.

Książka Emilii Dziubak pozwoli dzieciom zrozumieć, jak różnorodny jest świat i jak fascynujące jest życie zwierząt. I tutaj wyobraźnia, spostrzegawczość i koncentracja będą miały pole do popisu, ponieważ rozkładówki pełne są szczegółów i gwarantują fascynującą rozrywkę na wiele godzin.

Rok w lesie to piękna, mądra, solidnie wydana publikacja, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego dziecka. Nie o wszystkich książkach można tak powiedzieć, ale akurat w tę serię zainwestować warto.
Opowiem ci, mamo, co robią koty , Nikola Kucharska

Pamiętacie, jak opowiadałam Wam kiedyś o tym, co robią auta ? Dziś mam jeszcze ciekawszą historię - opowiem Wam o tym, co robią koty. I jak koty wyglądają w środku, serio!

W przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych propozycji, ta zawiera w sobie też trochę tekstu. Najbardziej obszerny dotyczy tego, jak zbudowane są koty, czyli gdzie znajduje się mechanizm mruczący, gdzie ośrodek decydujący o zwrocie żywności, gdzie zapasowy brzuch, a gdzie ośrodek wybiórczej miłości do dwunogów. To pokazuje, że choć książka rzeczywiście ma walor edukacyjny (dowiadujemy się z niej m.in. jak wrażliwy zmysł powonienia mają koty, skąd bierze się ich umiejętność miauczenia i po co im ogon), to jest także zabawna i dostosowana do wieku potencjalnych odbiorców:

Na każdej kolejnej stronie książki poznajemy zabawną historię kota Gbura oraz jego kumpli i nowej towarzyszki - Żabki. Kocia rzeczywistość pokazana jest tutaj w sposób barwny i zabawny i myślę, że pokochają tę publikację nie tylko kociarze.

Ważnym elementem książki są przewidziane na każdej z rozkładówek zagadki. Dzieciaki muszą wykazać się spostrzegawczością, by np. doliczyć się wszystkich kotów, znaleźć szczegóły różniące obrazki czy wyznaczyć trasę w mieście. Oprócz tego poza zagadkami znajdują się tu także ciekawostki z kociego życia i porady dotyczące opieki nad tymi wspaniałymi zwierzętami.

Opowiem ci, mamo, co robią koty to bardzo ładnie wydana, ciekawa publikacja, od której trudno się oderwać i która bawi, uczy i przyciąga wzrok kolorowymi, sympatycznymi ilustracjami. Jest to część kolejnej niezwykle wartościowej serii wydawnictwa Nasza Księgarnia, która błyskawicznie podbiła serce Zośki i która najpewniej towarzyszyć będzie jej przez długie lata. Polecamy!
Przeczytaj pozostałe wpisy z cyklu Czytaj z Zosią.
Mam nadzieję, że znaleźliście dla siebie i swoich dzieciaków coś ciekawego.

Published on April 13, 2017 09:43
April 11, 2017
Jak blogerzy kichę robią, czyli o tych, którzy współpracować by chcieli, tylko jak to zrobić, jeszcze się nie dowiedzieli...

"Siema, chce recenzować wasze książki, podrzucam mój adres, pozdr". "Cześć, bardzo lubię państwa książki, jeszcze nie mam bloga, ale jak mi parę książek wyślecie, to założę". "Dzień dobry, pięć godzin temu wysłałem maila z propozycją współpracy, dlaczego jeszcze nie mam odpowiedzi?". "Czy możecie mi wysłać Harry'ego Pottera? Pokażę go na swoim Insta". Brzmi znajomo? Wysłaliście kiedyś wiadomość w tym stylu do firmy, z którą chcielibyście współpracować? Jeżeli nie, to chwała Wam. Jeżeli tak, to mam złą wiadomość - nici ze współpracy, nie da się Was traktować poważnie.
Od dwóch lat jednak temat współprac recenzenckich poznaję od tej drugiej strony. I każdego dnia książkowa blogosfera dostarcza mi mieszaniny irytacji z kupą śmiechu.

Współpraca z nami jest fajna. Z blogerami jestem na "ty", nie wymagam od nikogo pochlebstw, nie narzucam terminów, pozostawiam dowolność w wyborze książek, chętnie umieszczam na okładkach rekomendacje blogerów i proponuję niektórym patronaty medialne. Lubię blogerów i wierzę w ich możliwości, cenię ich zapał i zaangażowanie. Współpracuję z wieloma różnymi mediami, ale to z autorami blogów i posiadaczami książkowych profili na Instagramie dogaduję się najlepiej. Ponieważ jednak blogowanie stało się modne, coraz częściej trafiam tutaj na osoby, które sprawiają, że mam ochotę strzelić sobie w łeb.
Serio, przepraszam.
Na moją skrzynkę służbową każdego dnia spływa około stu maili, z czego zawsze co najmniej pięć dotyczy nawiązania nowej współpracy. Łatwo w tym morzu utonąć i często przerzucam wszystkie takie zapytania do jednego folderu i odpowiadam na nie po paru tygodniach, kiedy czuję, że nie można tematu odkładać w nieskończoność.
I wtedy zaczyna się małe piekło...

Blogerze, robisz to źle!Choć z tym "piekłem" oczywiście trochę przesadzam, wypunktuję Wam, co najbardziej mnie załamuje, irytuje i śmieszy w wiadomościach wysyłanych przez blogerów:
Piętnaście innych adresów w polu "odbiorcy" - piszesz, jak to bardzo kochasz nasze wydawnictwo, jak sobie cenisz naszą ofertę, tymczasem od razu widzę, że ten sam kit ciśniesz też kilkunastu innym osobom. Cudownie, że zgromadziłeś adresy wszystkich interesujących Cię osób, ale jak już musisz wysyłać zbiorczą wiadomość, chociaż ukryj odbiorców. A najlepiej wysyłaj ofertę spersonalizowaną, skierowaną do konkretnego wydawnictwa i na jego działalności się koncentrującą.Brak formuł grzecznościowych - kiedy już z kimś nawiążę współpracę, zawsze przechodzimy na "ty", ale kiedy wysyła się tę pierwszą wiadomość do firmy, wypadałoby okazać jakiś szacunek. Bez "siema" na wstępie i "pozdr" na końcu. Nie uderza mnie to, że ktoś napisze mi "elo", ale na moim miejscu mogłaby siedzieć dwa razy starsza osoba, którą młodzieżowe powitanie i pożegnanie mogłyby wprawić w zażenowanie i całkowicie zniechęcić do kontaktu z danym blogerem.Brak adresu bloga - to zdarza się nagminnie. Człowiek produkuje się i w pięciu akapitach zachwala siebie i swojego bloga, a i tak zapomina napisać, o jaki blog chodzi. Nie zostawia nazwy, którą mogłabym wygooglować. Nie zostawia adresu. Czy zadaję sobie trud, by dociec, o jaki adres chodzi? Niestety, z reguły nie.Brak bloga - zdziwieni? Moi mili, musicie wiedzieć, że kilkadziesiąt osób pofatygowało się, by złożyć nam propozycję recenzowania książek na blogu, który... jeszcze nie istnieje, ale zostanie założony na potrzeby promocyjne. I niby początkowo mnie to zawsze bawi, ale jednak potem nachodzi mnie refleksja, że teraz nie zakłada się bloga kierując pasją i chęcią przekazania czegoś światu, tylko ze zwykłej pazerności.Nieaktywny blog - sytuacja podobna do powyższej. Człowiek niby bloga ma, ale nie jest on aktywny, bo "nie ma czego recenzować". Ewentualnie blog istnieje od tygodnia, wisi na nim jeden wpis i oto jest cała oferta, która ma potencjalnego współpracownika skusić.Pisanie do niewłaściwego wydawnictwa - kolejny stały problem. Nie zliczę, ile razy byłam proszona o przesłanie Harry'ego Pottera albo Zmierzchu. Nie muszę chyba dodawać, że choćbyśmy nawet o tym marzyli, to nie my odkryliśmy przed Polakami twórczość J.K. Rowling?Postawa: ja chcę, wy musicie - wiele wiadomości od blogerów nazwałabym chamskimi. Nie napisze taki delikwent niczego konkretnego - ani o sobie, ani o blogu. Po prostu rzuca, że chce książki, czasem podając konkretne tytuły, czasem po prostu mając na myśli "jakiekolwiek", zostawia adres (domowy, nie blogowy) i tyle. Zastanawiam się, jaka logika kieruje takimi działaniami. Czy taki ktoś zawsze dostawał, co chciał, i dlatego myśli, że wszelkie dobro z nieba spada?

Jak proponować współpracę?Jeżeli blogujesz już jakiś czas, masz stałe grono czytelników i wciąż rozwijasz swojego bloga, pisz śmiało z propozycjami współpracy. Nie grzesz, jak ci, o których wspominałam wyżej i zrób wszystko, by maksymalnie zwiększyć swoje szanse na sukces. Być może pomogą Ci w tym poniższe rady:
Przedstaw się - zacznij od tego, kim jesteś i po co piszesz. Wiele osób zapomina o takich podstawach, więc w ten sposób mam wrażenie, że współpracę proponuje mi niuniax2@amorki.pl a nie ktoś poważny.Przedstaw swojego bloga - i zrób to dobrze! Opowiedz, o czym piszesz, kim są Twoi czytelnicy, jak duże masz doświadczenie z blogowaniem i jak przedstawiają się statystyki Twojej strony. Jeżeli blog istnieje od miesiąca a Ty notujesz 300 wejść miesięcznie - powstrzymaj się od wysyłania propozycji i poczekaj, aż będziesz miał do zaoferowania coś więcej.Napisz, co dasz - wydaje Ci się, że firmie wystarczy to, że napiszesz o jej produkcie i już z radością ma Ci go wysłać? Niestety, biorąc pod uwagę to, że wszyscy mają ograniczone budżety, a chętnych na współpracę jest wielu, musisz oferować coś wyjątkowego. Pochwal się swoimi sukcesami, zaangażowaną społecznością, publikacjami w prasie, wyróżnieniami - czymkolwiek. Napisz, co możesz zaoferować, napisz, co wyróżnia Cię spośród innych. Zastanów się - skoro ktoś otrzymuje w każdym tygodniu po kilkanaście propozycji, z jakiegoś powodu musi wybrać akurat Ciebie. Żadna firma nie jest instytucją charytatywną i musi mieć świadomość, że podejmując kolejną współpracę, coś na tym zyska.Dołącz link do recenzji - u nas, podobnie jak u paru innych wydawców, jest to wymóg konieczny - jeżeli ktoś chce nawiązać z nami współpracę, musi podesłać link do przykładowego wpisu na temat którejś z naszych książek. W nawale propozycji pozwala to wyselekcjonować osoby, które rzeczywiście są zainteresowane naszą ofertą, zamiast pisać do wszystkich po wszystko.Pisz do właściwej osoby - jeżeli na stronie firmy znajdują się adresy mailowe kilku różnych osób z różnych działów, szukaj tych, które zajmują się promocją albo konkretnie współpracą z blogerami. Nie ma sensu pisać do pana od IT albo prezesa, bo marne są szanse na to, że taki mail w ogóle zostanie odczytany.Pisz poprawnie - skoro przedstawiasz się jako osoba, która zajmuje się pisaniem, udowodnij, że umiesz poprawnie pisać. Nie musisz być mistrzem interpunkcji, ale zasady ortografii wypadałoby znać. Tym bardziej, jeśli masz zamiar pisać o książkach, które przecież ocenia się m.in. pod względem poprawności.Zadbaj o swojego bloga - pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Spójrz uczciwie na swoją stronę, poproś innych o ocenę i upewnij się, że działa ona poprawnie, że jest czytelna, że nie zawiera żadnych "martwych linków". Nic mnie tak nie irytuje, jak chwila, w której chcę zajrzeć na fanpage czyjegoś bloga, a okazuje się, że ikony społecznościowe kierują donikąd, linki są nieprawidłowe albo nie ma ich wcale. Skoro chcesz przedstawić się z jak najlepszej strony, niech i Twój blog coś sobą reprezentuje.Nie poganiaj - zdarzają się osoby, które wysyłają maila za mailem. Nie odpiszesz takim w 5/12/20 godzin, to napiszą z pretensjami, będą poganiać i domagać się odpowiedzi. Niestety, ale wiadomości od takich niecierpliwców natychmiast przenoszę do kosza, choćby nawet były poprawnie napisane i ciekawe.
Na koniec najważniejsze - jeżeli rozpoczynasz przygodę z blogowaniem od - za przeproszeniem - dupy strony, to szybko Twoja przygoda z nim się zakończy. Takich jak Ty było wielu - zakładali bloga, zachłystywali się współpracami, a potem znikali. Niestety, ale jeżeli ktoś nie kieruje się pasją i zainteresowaniami, a jedynie chęcią zysku, szybko z tego "biznesu" odpada. Wypala się, zniechęca, traci zapał. To jest zupełnie naturalne. Dlatego zanim w ogóle zaczniesz prosić o współprace, odkryj, czy to blogowanie Cię w ogóle kręci.
Powodzenia!
Przeczytaj również:
Największe grzechy blogerów (ponad 400 głosów w dyskusji!)Ty też możesz być nierobem, po prostu załóż tego cholernego blogaPotrzeba zmian - być czy nie być blogerem książkowym?Czy coś się zmieni w książkowej blogosferze?Co blog zmienił w Twoim życiu?

Published on April 11, 2017 05:59
April 10, 2017
Polska Luxtorpeda - bardzo szybka gra rodzinna

Wielkanoc coraz bliżej. Wizja wypchanego po brzegi pysznym jedzeniem stołu coraz bardziej się krystalizuje. A że ma być typowo polsko, to w wizji tej gdzieś w tle na pewno przewija się brzdąkanie telewizora. A gdyby tak tegoroczne święta spędzić inaczej? Gdyby tak po przepysznym obiedzie wybrać się na spacer, a potem zaproponować rodzinie wyjątkową roz(g)rywkę? Piszecie się na to? Bo jeśli tak, to mam dla Was świetną propozycję karcianą - grę, która zbliży wszystkich gości zasiadających przy świątecznym stole, niezależnie od tego, czy mają lat sześć, czy sześćdziesiąt sześć. Poznajcie Polską Luxtorpedę!
Liczba graczy: 2-8Długość partii: 20 minutWydawca: Egmont
W środku znajdują się...
Na zestaw Polska Luxtorpeda składa się wyjątkowo skromna liczba elementów. Dwie talie kart, pudełko z wypraską i instrukcja.

Warto jednak przyjrzeć się poszczególnym elementom talii, ponieważ podzielone one zostały na różne ciekawe kategorie. Te podstawowe to:







W grze dostępne są także karty dodatkowe, również podzielone na siedem kategorii:

[image error]Pomniki, przywódcy, sławni Polacy
A robi się to tak...Na środku stołu rozkładamy siedem kart kategorii, pod nimi umieszczamy po jednej odkrytej karcie przypisanej do każdej kategorii (dla ułatwienia różnią się one kolorystyką), natomiast stosik z pozostałymi kartami umieszczamy obok nich:
[image error]
Zadaniem zawodników jest zapamiętanie, jakie karty znajdują się na stole. Po chwili karty te odwracamy i zaczynamy właściwą rozgrywkę.

Pierwszy z zawodników odkrywa kartę z ulokowanego na boku stosu i pokazuje ją wszystkim graczom. W tym momencie zaczyna się wyścig o to, kto pierwszy zgadnie, jaka karta z danej kategorii leży zakryta na stole:

Po chwili karta zostaje odkryta. Zabiera ją ten z graczy, który jako pierwszy odgadł, jaki symbol się pod nią krył. Odkryta wcześniej karta zastępuje miejsce tej zdobytej, a gracze na nowo muszą zapamiętać, jaki obiekt przynależy do danej kategorii.
Dobrze obrazuje to zdjęcie poniżej - wylosowana ze stosu karta to "łąka", ten z graczy, który prawidłowo odgadł, że pod kartą kategorii "krajobrazy" kryły się góry, zabiera kartę z górami, a łąkę zostawia na stole.

Rozgrywka trwa aż do wyczerpania kart ze stosu. A wygrywa ją ten, kto tych kart zdobył więcej:
[image error]
Dla urozmaicenia lub utrudnienia rozgrywki można na stole rozłożyć wszystkie kategorie, z tymi dodatkowymi włącznie lub zastąpić nimi niektóre z kategorii podstawowych:

Komu? Komu?Polska Luxtorpeda to ciekawa wariacja na temat gry memory, która powinna zainteresować i dzieci, i młodzież, i dorosłych, i seniorów. Sprawdzi się po świątecznym obiedzie, sprawdzi na wiosennym pikniku, sprawdzi na imprezie, a nawet na szkolnej świetlicy. Zasady są banalnie proste, symbole z kart łatwe do zapamiętania, a rozgrywka jest dynamiczna, emocjonująca i zabawna.
Dodatkowo gra ma walor edukacyjny, ponieważ przedstawia polską kulturę, przyrodę i historię, prezentuje ważne osoby, ważne symbole i ważne zdarzenia. Rozgrywka może więc nie tylko bawić, ale też dostarczać sporej dawki wiedzy.

A na koniec...Choć powstaje u nas coraz więcej planszówek i karcianek promujących polską kulturę, mam wrażenie, że niewiele z nich ma przemyślaną formułę i niewiele odznacza się naprawdę wysoką jakością (do tej pory mam ciary, kiedy przypominam sobie wszystkie błędy ortograficzne z gry Gnaj do celu w PRLu! ). Polska Luxtorpeda jest grą wyjątkową, ponieważ nie wymaga od graczy żadnych specjalnych zdolności, a dziecko i dorosły mają w niej równe szanse. Rodzina ma okazję spędzić przy tej grze miło i mądrze czas, jednocześnie wspominając wielkie wydarzenia i wielkich ludzi oraz dyskutując o rodzimych tradycjach, polskiej mowie czy ukochanych baśniach. Każda partia dostarcza mnóstwa śmiechu i emocji, a dynamika rozgrywki sprawia, że nie ma tutaj szans na nudę.
Bardzo lubię tę grę, bo sprawdzi się w każdym gronie, ma w sobie patriotyczną nutę oraz walor edukacyjny i pokochają ją nawet ci, którzy z grami "bez prądu" zatrzymali się dwie epoki temu na Chińczyku i Warcabach.
Podsumowanie:
Dynamika: 5/5Złożoność: 3/5Ciekawość: 5/5
Grę Polska Luxtorpeda można znaleźć na stronie egmont.pl
Przeczytaj również:
Recenzja gry SłowoStworyRecenzje gier Pędzące Żółwie i Kotek PsotekRecenzja gry Ahoj, piraci![image error]
Published on April 10, 2017 08:34
April 9, 2017
Kreatywnie z Fabryką Wafelków

Dziś będzie o dużej i ciekawej akcji. Dziś będzie o wyzwaniu. O wyzwaniu, jakie rzuciła mi Fabryka Wafelków . "Mówisz, że jesteś kreatywna? No to udowodnij!". A więc udowadniam. Pokażę Wam dzisiaj, że można kupić jedną zabawkę, jedną grę albo jeden przedmiot i znaleźć dla niego wiele różnych zastosowań. Wystarczy odrobina wyobraźni i zaangażowania - dzieciaki będą zainspirowane a my otrzymamy twórczego i motywacyjnego kopniaka do działania. Sama eksperyment ten przeprowadzałam na grze EDULUDO 1.2.3 marki Djeco . Zobaczcie, co wymyśliłam!
[image error]
Opisywana gra jest grą edukacyjną, która uczy dziecko liczenia od 1 do 10. W pudełku znajdują się cztery plansze przedstawiające wiejską okolicę, 14 żetonów z wizerunkiem kota, 13 żetonów z wizerunkiem psa oraz po 14 z wizerunkami kaczki i królika, kostka do gry, 10 okrągłych żetonów z numerami 1-10 oraz 10 żetonów z motylami w liczbie od 1 do 10.
W środku znajduje się także instrukcja, ale ponieważ nie ma fragmentu w języku polskim, a zadanie ma być wyzwaniem na kreatywność - po prostu z niej nie korzystałam.
Gra w wojnę

Na płaskiej powierzchni rozkładamy wszystkie okrągłe żetony obrazkami do dołu. W zasięgu rąk obu graczy rozkładamy także żetony ze zwierzątkami. Zawodnicy kolejno losują po jednym okrągłym żetonie i odwracają go:

Ten, kto wylosował żeton o wyższej wartości zgarnia je oba i otrzymuje w nagrodę dwa żetony ze zwierzątkami. W przypadku, gdy zawodnicy wylosują karty o tej samej wartości, każdy z nich otrzymuje po jednym zwierzaku.

Wygrywa ten, kto na koniec rozgrywki będzie w posiadaniu większej liczby płytek z wizerunkami zwierząt.

Gra w wojnę uczy zestawiania ze sobą liczb o różnej wartości oraz samego liczenia. Pozwala także odczuć emocje związane z małą rywalizacją.
Zabawa w sklep

Dostępne w grze żetony ze zwierzątkami można potraktować jak monety. W przypadku starszych dzieci każdemu ze zwierząt powinniśmy nadać inną wartość, np. kaczka - 10zł, kot - 5zł, pies - 2zł, królik - 1zł i w ten sposób ustalać ceny towarów, ucząc maluchy wartościowania "pieniądza" i dodawania.
W przypadku młodszych dzieci można po prostu na każdym z towarów na chybił-trafił umieścić jakąś wartość cenową i według niej egzekwować zapłatę za towary.

Zabawa w sklep to klasyk, który nigdy się nie zestarzeje. Zapewnia rozrywkę na długie godziny - zarówno wtedy, kiedy bawią się tylko dzieci, jak i wtedy, gdy w zabawę zaangażowani mają być także opiekunowie.
Gra w memory

Kolejny klasyk, który świetnie się sprawdzi w przypadku gry EDULUDO 1.2.3 marki Djeco . Na środku rozkładamy wszystkie okrągłe żetony obrazkami do dołu. Gracze na przemian odkrywają po dwie karty - jeśli trafią na karty o tej samej wartości - zabierają je. Jeśli nie - odwracają karty z powrotem.

Wygrywa ten z graczy, który na koniec rozgrywki będzie miał w swoim posiadaniu więcej żetonów.

Gra memory rozwija pamięć i koncentrację, a w przypadku tego konkretnego zestawu - pozwala także na poznawanie liczb i uczy zestawiania ich ze sobą.
Zabawa w liczbowego wężyka

Tym razem propozycja rozgrywki jednoosobowej. Przed dzieckiem układamy rząd z żetonów z numerami ułożonymi w kolejności od 1 do 10. Zadaniem małego zawodnika jest losowanie żetonów z motylami i ustawianie ich w odpowiedniej kolejności.

Jeżeli dziecko dopiero uczy się liczyć, może być mu trudno połączyć w pary żetony o takiej samej wartości, ale dzięki tego typu zabawom nauka liczenia jest posta i przyjemna, a po jakimś czasie dziecko samo zacznie kojarzyć numerek z konkretną liczbą elementów na drugiej płytce.

Podczas układania wężyka z liczbami można śpiewać piosenki i liczyć na głos, w ten sposób pomagając dziecku zapamiętać kolejność numerów.
Gra planszowa

Do tej gry wykorzystamy elementy dostępne w zestawie - żetony ze zwierzątkami oraz kostkę. Za resztę elementów odpowiedzialni jesteśmy my sami. Z pomocą dziecka lub samodzielnie musimy przygotować planszę do gry. Wystarczy najprostsza, na której znajdzie się kilkanaście-kilkadziesiąt pól z numerami oraz start i meta.

Gracze wybierają po jednym pionku i naprzemiennie rzucają kostką, przemieszczając swojego zwierzaka o odpowiednią liczbę pól.

Na planszy można umieścić pola z nagrodami, przeszkodami i wyzwaniami, dzięki którym czasem będzie można pójść na skróty, czasem trzeba będzie się gdzieś cofnąć, a czasem zyska się szansę na wykonanie dodatkowego rzutu.
[image error]

Żeby rozgrywka była bardziej emocjonująca i rozwijająca, można umieścić na niej konkretne zadania, np. opowiedz wierszyk, zaśpiewaj piosenkę, policz do dwudziestu, naśladuj odgłosy pięciu zwierząt itd.
[image error]
Gra planszowa tego typu zapewnia dużo frajdy całej rodzinie, rozwija, uczy liczenia i bawi. Stworzona samodzielnie pozwala rozwijać kreatywność i wyobraźnię, może też zachęcać dziecko do wymyślania zadań i tworzenia własnych plansz, a oprócz tego rozbudza zainteresowanie grami planszowymi, które są obecnie promowanie jako jedne z najlepszych rodzinnych rozrywek.
Zabawa w liczenie i dopasowywanie

Rozkładamy przed maluchem pary żetonów z liczbami i motylami. Zadaniem, jakie czeka dziecko, jest dopasowanie do prezentowanych elementów odpowiedniej liczby żetonów ze zwierzątkami:

Dzięki temu uczymy malucha liczenia, sortowania i umiejętnego dopasowywania elementów.
Gra w wypełnianie planszy

W rozgrywce uczestniczy 2 do 4 graczy. Każdy z nich ma przed sobą planszę do wypełnienia wizerunkami zwierząt. Same żetony ze zwierzątkami leżą na środku, w zasięgu wszystkich.
Gracze naprzemiennie rzucają kostką i - w zależności od wyrzuconej liczby oczek - uzupełniają planszę o 1, 2 lub 3 elementy (tylko takie numery znajdują się na kostce):

Wygrywa ten, kto jako pierwszy uzupełni swoją planszę.

Jeżeli w zabawie uczestniczy tylko dwoje graczy, każdy z nich może wypełniać dwie plansze, co wydłuża nieco rozgrywkę. Gra w wypełnianie planszy uczy liczenia, a przy okazji bawi i ekscytuje dzięki elementowi małej grywalizacji.

Inne propozycje:
Zabawa we wróżbitę - dziecko losuje po jednym żetonie, ale nie pokazuje nam ich wartości. Naszym zadaniem jest odgadnięcie, jaka liczba kryje się na karcie. Kiedy strzelamy, dziecko może udzielać nam podpowiedzi, że "liczba ma być wyższa" lub "liczba ma być dużo niższa". W ten sposób maluch uczy się zestawiania ze sobą liczb, a przy okazji ma niezłą rozrywkę, kiedy obserwuje, jak rodzic męczy się z rozwiązaniem zagadki.Olimpiada - gracze naprzemiennie wykonują zadania sportowe. Zadania mogą być wypisane na karteczkach i losowane albo wymyślane przez innych graczy. Każdy z zawodników losuje żeton z numerkiem i według niego musi wykonać swoje zadanie - np. wykonać 5 fikołków, 10 okrążeń wokół stołu albo 7 podskoków w miejscu. W tej grze nie ma wygranych i przegranych - liczy się dobra zabawa i aktywność fizyczna.Masażysta - propozycja dla zmęczonych rodziców, która pozwala na chwilę wytchnienia. Dajemy dziecku dziesięć żetonów z wizerunkami motyli i kładziemy się na brzuchu. Dziecko losuje żeton, liczy, ile motyli się na nim znajduje, po czym paluszkiem na naszych plecach wypisuje odpowiednią liczbę od 1 do 10. Naszym zadaniem jest odgadnięcie, jaki numer narysowało dziecko. Przy tym zadaniu nie warto się spieszyć z poprawnym odpowiadaniem - w końcu chwile na relaks podczas zabawy są tak rzadkie, że warto "wyciskać" z nich jak najwięcej.
Grę EDULUDO 1.2.3 marki Djeco można kupić w sklepie Fabryka Wafelków .
A jakie Wy wymyślilibyście zabawy z takich elementów? Podoba Wam się pomysł na rozwijanie funkcjonalności gotowych gier i zabawek czy raczej stawiacie na pomysły producentów?

Published on April 09, 2017 03:08
April 6, 2017
Osiem najlepszych seriali komediowych, które pomogą w walce z wiosennym przesileniem

Ponieważ nie samymi ambitnymi produkcjami człowiek żyje, dzisiaj opowiem Wam o serialach, które umilą Wam długie wiosenne wieczory i które pozwolą Wam poprawić sobie nastrój przy wiosennym przesileniu. Będą to produkcje niegłupie, ale też niezbyt poważne, produkcje radosne i optymistyczne, ale też momentami skłaniające do refleksji. Oto przed Wami ósemka moich ulubionych seriali komediowych!
Grace nad Frankie ujmuje i zaskakuje. Spośród wszystkich komediowych propozycji tego zestawienia, ta wydaje się być najbardziej poważna i najmądrzejsza. Kryjący się tutaj humor podszyty jest ironią, miejscami ma on bardziej gorzki charakter. Przez to czasami widz orientuje się, że śmieje się przez łzy i uświadamia sobie parę smutnych prawd o życiu dojrzałych ludzi.

Serial znany w Polsce jako Podmiejski czyściec jest lekką i niegłupią komedyjką, która przyciąga ciekawymi postaciami, fajnym humorem i mocnym przerysowaniem rzeczywistości. Nie jest to produkcja, która gwarantuje spektakularne wybuchy śmiechu, ale zdecydowanie ma w sobie "to coś". Najmocniejszy punkt? Niesamowita kreacja Carly Chaikin!

Dwie spłukane dziewczyny to serial, który kpi sobie ze wszystkiego i wszystkich - z bogatych i biednych, z czarnych i białych, z Polaków i Azjatów, z kobiet i mężczyzn. Humor momentami należy do tych bardziej sprośnych, z każdym kolejnym sezonem robi się mniej ciekawie, ale to i tak już zawsze będzie jedna z najlepszych komedii mojego życia.

Cztery ironiczne babeczki, które postanowiły Rozpalić Cleveland podbiją serca wszystkich, którzy lubią inteligentny humor, znakomite aktorstwo i dobre scenariusze. Od pierwszego do ostatniego odcinka serial trzyma poziom i aż chciałoby się, aby kręcono go wciąż i wciąż.

Nie miałam przekonania do Crazy Ex-Girlfriend , gdyż ze wszystkich przedstawionych tutaj propozycji ta jest najbardziej specyficzna. Długo oswajałam się z jej pastiszowo-musicalową formułą, ale kiedy już się do tej wizji przekonałam - przepadłam. Humor tutaj przedstawiony jest głupawy i dziwaczny, ale serial ma wiele walorów i zdecydowanie warto poświęcić trochę czasu na obejrzenie obu wyemitowanych sezonów.

Jeżeli Wasze serce podbił taki klasyk jak Hoży Doktorzy z pewnością pokochacie Brooklyn Nine-Nine - jeden z niewielu seriali, przy którym autentycznie wybucham śmiechem i ze śmiechu popłakuję. Jeżeli ten tytuł dołączy kiedyś do kanonu klasyków, ludzie będą przez dziesięciolecia powtarzać zasłyszane w nim zabójcze teksty.

Jane the Virgin to kolejna z propozycji bardziej specyficznych. Serial ten jest quasi-telenowelą parodiującą telenowele. Czujecie klimat? Niesamowicie bawi mnie ten serial, mimo całego jego odrealnienia. I - wierzcie mi - w żadnej innej produkcji nie spotkacie TAKIEGO narratora!

Komedia osadzona w świecie zombie - oto Santa Clarita Diet w skrócie. Przemawiają za nią: jedna z moich ulubionych aktorek w roli głównej, świetny scenariusz i bardzo mocny, momentami wręcz przesadzony humor. Lubię ten serial, bo nareszcie temat zombie został ujęty w totalnie niepoważny sposób. Oczywiście, to zaczęło się już w iZombie , ale jednak SCD jest serialem totalnie odmóżdżającym i niezobowiązującym. I za to go lubię.
A Wy które produkcje komediowe lubicie najbardziej?
Macie swoje serialowe propozycje na pozbycie się wiosennego przesilenia?
Przeczytaj również:
Najlepsze seriale do nauki języka angielskiego20 telewizyjno-kinowych faktów o mnie, czyli: jakim jestem widzem?Serialomania - co oglądam w wolnym czasie #5

Published on April 06, 2017 13:37
April 2, 2017
Językowe łowy Kreatywy - miesiąc z czeskim

W ramach akcji Językowe łowy Kreatywy spędziłam już miesiąc z francuskim oraz miesiąc z hiszpańskim . Marzec z kolei miał być miesiącem, w którym pierwszy raz w życiu będę zgłębiać język czeski. I jeśli mam być szczera - była to totalna porażka.
Dlaczego? Wyjaśniam to w dalszej części wpisu.
Mimo wszystko opowiem Wam o tych moich drobnych kontaktach z czeskim w minionym miesiącu.
Czeski z FiszkotekąW serwisie dostępne są trzy rodzaje kursów do nauki czeskiego :

500 najważniejszych czasowników po czesku300 najważniejszych określeń po czesku1000 najważniejszych rzeczowników po czesku
Podczas tego miesiąca zapoznawczego uczyłam się z kursu zawierającego 1000 podstawowych rzeczowników. Statystyki z tego czasu wyglądają tak:

Wrażenia po miesiącu z czeskimPodstawowym problemem podczas nauki był dla mnie brak nagrań w języku czeskim. Od pierwszego dnia nauki z kursem Fiszkoteki było to dla mnie wybitnie zniechęcające, ponieważ czeski ma inny alfabet, inny akcent i inną wymowę niż język polski. Bez nagrań dźwiękowych nie umiałam odnaleźć się w wymowie poszczególnych słów i uczyłam się ich właściwie "na ślepo" po znalezieniu paru podstawowych informacji na temat czeskiego w sieci.
Drugim problemem w kontakcie z czeskim okazało się dla mnie jego zgubne podobieństwo do naszego rodzimego języka. Wiele słów jest niemalże identycznych, ale też wiele ma podobne brzmienie, ale zupełnie inne znaczenie. Spamiętanie tego wszystkiego, szczególnie kiedy oswaja się z danym językiem tylko przez kilka tygodni, nie jest łatwe.
Podobno Polakom łatwiej nauczyć się języka słowackiego. Będę miała okazję to sprawdzić w jednej z kolejnych edycji cyklu Językowe łowy Kreatywy .

Czwarty miesiąc - szwedzkiW kwietniu będę poznawać język szwedzki. Fiszkoteka udostępnia aż 5 różnych kursów tego języka, w tym jeden darmowy. Mają one dostępne nagrania z wymową, dzięki czemu mam nadzieję, że nie będzie to taka porażka, jak czeski. Życzcie mi szczęścia!
Warte przeczytania:
Fiszki online - nauka z FiszkotekąFiszkoteka pełna pozytywnych zmianZagraniczne kursy językowe
Mieliście kiedyś styczność z czeskim? Jakie były Wasze wrażenia z kontaktu z tym językiem?

Published on April 02, 2017 09:46