Klaudyna Maciąg's Blog, page 30

March 30, 2017

Kreatywne Rekomendacje #27

kreatywne rekomendacje

Już dwudziesty siódmy raz zapraszam Was do przeglądu, którego hasłem przewodnim jest: co warto wiedzieć, co warto widzieć, co warto czytać, co warto znać. Dziś opowiem Wam o aplikacji, która pomogła mi w zrzuceniu pierwszych zbędnych kilogramów, zaproszę Was w podróż z bohaterkami Gilmore Girls, a także podrzucę kilka ciekawych porad na temat blogowania oraz życia. Zapraszam!

fitatu aplikacja

Bardzo dobra aplikacja do liczenia kalorii, stworzona przez Polaków i stale rozwijana. Apka wylicza nasze zapotrzebowanie kaloryczne i odpowiednio je obniża, jeśli chcemy schudnąć. Każdego dnia uzupełniamy spożywane posiłki i obserwujemy, ile kalorii pochłonęliśmy. Szczegółowe (choć nie doskonałe) statystyki pokazują, ile białek, węgli i tłuszczy przyjęliśmy wraz z pokarmem oraz jak kształtuje się ilość spożytych przez nas witamin i składników mineralnych.

Do wad Fitatu można zaliczyć brak trybu offline, niezbyt dokładną bazę produktów i potraw (uzupełniają ją m.in. użytkownicy, którzy nie potrafią dobrze spisać wartości kalorycznych z opakowań) oraz sporadyczne awarie, ale plusy i tak stawiają w mojej ocenie tę aplikację bardzo wysoko. Przez pierwsze trzy tygodnie korzystania z niej schudłam 5kg i wyrobiłam w sobie nawyk pilnowania zrównoważonej diety. Dorzucam tam także swoje przepisy i używane produkty, dzięki czemu mam poczucie, że w samej bazie niczego mi nie brak. Próbowałam korzystać z innych aplikacji do liczenia kalorii, ale tylko ta odpowiada mi warstwą wizualną i funkcjonalnościami.

Za jakiś czas w cyklu FIT-Kreatywa pojawi się szczegółowy opis Fitatu.

Linki miesiąca
Teksty, które warto przeczytać:

Wypij kawę z Gilmore Girls w Europie - zastanawialiście się kiedyś, dokąd Rory i Lorelai wybrałyby się na kawę, gdyby podróżowały po Europie? Zobaczcie tę pełną klimatycznych zdjęć propozycję! gilmore girls w europie Zabiłam człowieka. Jak pozbyć się zwłok? - bardzo mądre przemyślenia na temat wychodzenia z własnej strefy komfortu. Motywujący i interesujący wpis, który przyda się szczególnie osobom o introwertycznej naturze. 60+ pomysłów na nietypowe wykorzystanie klocków lego - kopalnia inspiracji na kreatywne wykorzystanie popularnych klocków! Niektóre propozycje są naprawdę genialne. Dlaczego tytuły książek są drukowane w różnych kierunkach? - niezwykle interesujący wpis, który nareszcie objawia przed nami prawdę na temat tego czy wydawcy robią nam na złość, drukując na grzbietach tytuły w różnych kierunkach. Czy zdrowe jedzenie jest drogie? - ciekawe porównanie, które obala mit na temat tego, że aby jeść zdrowo, trzeba wydawać w spożywczaku kupę kasy. 10 działań, dzięki którym zaczniesz być postrzegany jako profesjonalny bloger - dużo przydatnych rad dla osób, które chciałyby rozwijać bloga i czerpać z niego większe korzyści niż tylko satysfakcję. Przegląd zimowych debiutów serialowych - jeżeli szukacie nowej wartej uwagi produkcji serialowej, zobaczcie, na jakie debiutujące niedawno tytuły zwróciła uwagę Gosiarella. Jak komentować na blogu? - na rozluźnienie świetny tekst na temat blogowych komentarzy. Uwaga, istnieje ryzyko, że padniecie ze śmiechu! 11 naukowych dowodów na to, że kot pomaga w życiu - przemiłe ciekawostki dla wszystkich kociarzy oraz tych, którym trzeba udowodnić, że koty są naprawdę cudowne. Jak zarobiłam przez internet pierwsze pieniądze? - wpis, który przyda się wszystkim osobom marzącym o dorabianiu bez wychodzenia z domu.
Muzyka miesiąca - Wracam
Piosenka wykorzystana w reklamie nowego kanału z rodziny TVN. Piosenka, która nie chce wyjść z głowy i która oczarowuje - tekstem, muzyką, wokalem:



Ważne wpisy z bloga, które mogliście przegapić: Blogerze, załóż konto na Twitterze! - o tym, jak zrozumieć i pokochać Twittera, jakich błędów unikać i po co w ogóle blogerowi Twitter? Share Week 2017 - Twórcy polecają twórców - blogi książkowe, które powinniście znać. Najlepsze kanały fitnessowe na YouTube - z kim warto ćwiczyć? Mój subiektywny ranking. Jak oszczędzać pieniądze? - recenzja znakomitej książki blogera Michała Szafrańskiego.
Wierzę, że zgromadzone przeze mnie treści okazały się dla Was inspirujące i przydatne. Może podzielicie się własnymi odkryciami z ostatnich tygodni?
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 30, 2017 01:38

March 28, 2017

SMARTfiszki hiszpańskie od SuperMemo - kolejna innowacja w świecie papierowych fiszek!

Kącik Językowy Kreatywa

Być może niektórzy z Was pamiętają, że w lutym intensywnie uczyłam się hiszpańskiego w ramach akcji Językowe łowy Kreatywy . Ponieważ na nowo odkryłam fascynację tym językiem, głównie za sprawą prywatnej nauczycielki hiszpańskiego , postanowiłam rozwijać się w tym kierunku dalej. Przerabiam aktualnie kurs  Hiszpański 1. ¡No hay problema! , a oprócz tego na co dzień korzystam z bardzo ciekawego zestawu fiszek SMARTfiszki hiszpańskie . I o tym właśnie zestawie dziś Wam opowiem.

SMARTfiszki hiszpańskie

O fiszkach różnego rodzaju pisałam już wielokrotnie. Bywało, że zestawy kolejnych wydawnictw nie zaskakiwały mnie wcale, a bywało, że ujmowały mnie swoją innowacyjnością. I mimo że ciągle wydaje mi się, iż w temacie papierowych fiszek nie można wymyślić już niczego nowego, ten zestaw od SuperMemo pokazał mi, że się mylę.

Dlaczego? Sami zobaczcie!

SMARTfiszki hiszpańskie

Czy natknęliście się kiedykolwiek na aż tak rozbudowane fiszki? Zazwyczaj wydawcy proponują klasykę - po jednej stronie słówko i przykładowe zdanie w języku polskim, po drugiej - w języku obcym. Jako urozmaicenie w rogach karteczek dodaje się proste symbole przypisujące fiszkę do konkretnego działu. I tyle.

SMARTfiszki wykorzystują natomiast kolory - do oznaczenia działów, zdjęcia - do łatwiejszego zapamiętywania i kojarzenia słówek, kody QR - do szybkiego zeskanowania i odsłuchania wymowy oraz wykropkowane zdania w języku obcym, dla odczytania znaczenia z kontekstu. Po stronie hiszpańskiej znajduje się też pole do wpisania własnych notatek.

SMARTfiszki hiszpańskie

I to się nazywa prawdziwa innowacja w świecie fiszek!

Co zawiera zestaw SMARTfiszki?
Zestaw fiszek do nauki języka hiszpańskiego umieszczony został w klasycznym podłużnym fiszkowym pudełku. Mieści się w nim aż 1000 fiszek uszeregowanych tematycznie. Proponowane działy, to m.in. natura, ciało człowieka, wyposażenie domu, cechy charakteru, społeczeństwo, edukacja, kultura, ubrania i czas, a także podstawy gramatyki - czyli klasyczne tematy ze słownictwem na poziomie A1.

SMARTfiszki hiszpańskie

Oprócz karteczek, zestaw zawiera także szczegółową instrukcję, podpowiadającą jak fiszek używać w ramach nauki, a jak w ramach rozrywki w większym gronie (znajdują się tu ciekawe propozycje gier towarzyskich). W instrukcji umieszczono także gotowy kalendarz powtórek usprawniający proces uczenia się z fiszek. Jest to o tyle ważne, że przy fiszkach multimedialnych to wbudowany do programu algorytm wylicza nam, ile powtórek powinniśmy danego dnia wykonywać, dlatego też wydawca musiał zaproponować nam jakieś gotowe rozwiązanie pomagające w ustaleniu planu nauki. Efekt jest taki:

SMARTfiszki hiszpańskie

Wraz z zakupem zestawu SMARTfiszki, otrzymuje się także dostęp do audiokursu:

audiokurs SMARTfiszki hiszpańskie

Dostęp do aplikacji, która wyświetla fiszki na telefonie i udostępnia nagrania audio po zeskanowaniu kodu QR z papierowej fiszki:

apka SMARTfiszki hiszpańskie

41 kartonowych przekładek ułatwiających uszeregowanie fiszek podczas nauki:

SMARTfiszki hiszpańskie

Oraz półroczny dostęp do kursu hiszpańskiego ze strony supermemo.net :

kursy supermemo

Z tak kompleksowym podejściem do tematu klasycznych fiszek nie miałam jeszcze do czynienia, dlatego też ten zestaw od SuperMemo tak bardzo mnie ujął. Lata nauki języków pokazały mi, że najłatwiej jest mi zapamiętać słówka, jeśli towarzyszą im jakieś ilustracje. Użycie kolorów dla kojarzenia wyrazów z konkretnymi działami to także bardzo dobre rozwiązanie. Udostępnienie fiszek w wersji audio to już standard przy tego typu produktach, ale wykorzystanie do tego nie tylko plików mp3 do pobrania, ale również apki skanującej kody QR to dla mnie ogromne zaskoczenie i kolejny plusik po stronie zalet SMARTfiszek.

SMARTfiszki hiszpańskie

A wady? Jak to zwykle w przypadku klasycznych fiszek bywa - chciałabym, aby były nieco grubsze. Doceniam jednak użycie matowego papieru, ponieważ jest on dużo bardziej przyjazny niż niepraktyczny papier śliski używany przez niektórych wydawców.

Po stronie wad można by także umieścić niezbyt duży wybór języków i poziomów w katalogu SMARTfiszek . Cała oferta zamyka się na tym jednym pudełku do hiszpańskiego, jednym do francuskiego i niemieckiego oraz paru do angielskiego. To mnie odrobinę rozczarowuje, bo jeśli zaczynam przygodę z fiszkami od poziomu A1, chciałabym móc kontynuować naukę z nimi na wyższych poziomach. Na szczęście zawsze mogę mieć nadzieję, że temat zamknięty nie został i że SuperMemo będzie jeszcze poszerzać ofertę fiszkową, bo ta firma, jak zrobić to dobrze!

Dlatego polecam, jeśli szukacie naprawdę ciekawych, rozbudowanych fiszek, które sprawią, że nauka rzeczywiście będzie przyjemna i - przede wszystkim - efektywna.

Przeczytaj również:
Samodzielna nauka angielskiego, cz. 2 - programy i aplikacje do nauki słówek i zwrotów, aplikacje z fiszkamiSamodzielna nauka angielskiego, cz. 1 - platformy i kursy. Czy angielskiego w ogóle warto uczyć się samodzielnie?Nauka słówek metodą MultiWords (hiszpański)
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 28, 2017 05:53

March 26, 2017

Recenzja książki "Finansowy Ninja" Michała Szafrańskiego, czyli o tym, jak zacząć oszczędzać pieniądze

Finansowy Ninja Michał Szafrański

Jeżeli jesteście internautami, którzy nie przespali ostatnich kilku lat swojego życia, na pewno wiecie, że Michał Szafrański to żywa legenda blogosfery, to Ewa Chodakowska świata finansów, to człowiek, który zmotywował Polaków do prowadzenia domowego budżetu, budowania finansowej poduszki bezpieczeństwa i pomnażania oszczędności. To też autor, który udowodnił, że self-publishing nie jest obciachem i ostatnią deską ratunku dla desperatów, tylko może być doskonale przemyślaną strategią. Strategią, która przynosi realne zyski. Michał Szafrański ma łeb na karku i można mu zaufać, a ja cieszę się, że mogę mówić, że czytałam jego blog jeszcze zanim to było modne. A teraz z wielką przyjemnością przeczytałam też jego książkę i Was będę zachęcać do tego samego.



O książce Finansowy NinjaPublikacja Michała Szafrańskiego to bardzo obszerne kompendium wiedzy na temat finansów, z którego dowiadujemy się m.in. jak organizować budżet domowy, jak wysoka powinna być nasza finansowa poduszka bezpieczeństwa, jak osiągnąć niezależność finansową i jak oszczędzać na co dzień. Autor objaśnia ważne zagadnienia, szczegółowo opisuje, jak działają karty kredytowe i poszczególne instrumenty finansowe, podpowiada, jak obniżyć podatki, jak korzystać z kalkulatora finansowego oraz jak (i kiedy!) inwestować. Pokazuje różnicę między kupnem a wynajęciem nieruchomości i bardzo szeroko omawia zagadnienie kredytów hipotecznych. Co ważne, w książce znajdziemy także szereg porad przygotowanych specjalnie dla różnych grup wiekowych - dwudziestolatków, trzydziestolatków, czterdziestolatków, pięćdziesięciolatków, sześćdziesięciolatków i starszych. Niektórym wydaje się, że na myślenie o pieniądzach są jeszcze za młodzi, innym - że za starzy. Po lekturze tej książki każdy nabierze przekonania, że w temacie oszczędzania i zwiększania świadomości finansowej wiek nie ma znaczenia.

jak prowadzić budżet domowy

Czytam blog Michała Szafrańskiego od lat, dlatego też mogę powiedzieć, że pewną wiedzę finansową już posiadam, a do tego jestem bardziej pewna siebie w kwestii planowania wydatków i oszczędzania. Samodzielnie odkładam na emeryturę, gromadzę oszczędności na przyszłość córki, duże wydatki planuję z wyprzedzeniem. To oczywiście wzbudza kpiące uśmieszki i krytyczne uwagi ze strony otoczenia i gdybym była dawną sobą, pewnie poddałabym się w konfrontacji z tym krytycyzmem, ale teraz pozostaję wierna swoim wyborom. Czas będzie tym, który nas wszystkich rozliczy, ale ja już teraz wolę polegać na sobie niż liczyć na mannę z nieba. Miałam 25 lat kiedy postanowiłam pójść tą drogą i i tak mam wyrzuty sumienia, że wcześniej się do tego bardziej nie przyłożyłam (okej, od dziecka byłam najbardziej oszczędna i przedsiębiorcza w całej rodzinie, ale to i tak trochę za mało).

ecodriving jazda ekonimiczna

Czy książka wnosi coś nowego dla czytelników bloga?Osoby, które czytają regularnie jakoszczedzacpieniadze.pl na pewno zastanawiają się, czy warto zakupić książkę, jeśli jest się stałym czytelnikiem bloga Michała Szafrańskiego. Muszę przyznać, że miałam podobne wątpliwości, dlatego ten egzemplarz Finansowego Ninja wypożyczyłam, ale wiem, że kiedy spłyną do mnie pieniądze za kilka dodatkowych zleceń, jakie przyjęłam (tak, tak, dzięki autorowi omawianej książki dobrze wiem, że warto wykorzystywać swoją wiedzę dla dodatkowego zarobku), na pewno zaopatrzę się we własny egzemplarz. A jeśli będzie mi dane, to i kupię kilka kolejnych na prezenty.

finansowy ninja notatki

Zastanawiacie się więc, czy w Finansowym Ninja znajdziecie treści z bloga Michała Szafrańskiego? Oczywiście, że tak. To nie jest powieść Remigiusza Mroza udającego mieszkańca Wysp Owczych, tylko publikacja z zakresu finansów - w pewnych kwestiach nic nowego wymyślić się tutaj po prostu nie dało, choćby nawet Szafrański udawał, że jest długonogą blondynką albo obywatelem Guernsey.

Może to być wadą, takie powielanie treści, ale dla mnie jest to gwarancja, że znajdę w książce wartościową treść i solidną wiedzę przedstawioną w sposób przystępny i jasny nawet dla laika.

optymalizacja podatkowa

Książka ma też taką przewagę nad blogiem, iż dobrze znane tematy zostały nieco rozbudowane i - przede wszystkim - solidnie usystematyzowane. Nie żebym miała coś przeciwko spisom treści na blogu Michała Szafrańskiego, ale jednak trochę się trzeba naklikać, aby dotrzeć do pewnych treści (+ trzeba wiedzieć, czego konkretnie się szuka). Tutaj wszystko zostało mądrze ułożone i błyskawicznie możemy dotrzeć do interesujących nas zagadnień i dodatkowo oznaczać je zakładkami czy podkreślać, co dla nas ważne.

Albo robić notatki, tak jak robię to ja.

A wszystko to bez konieczności łączenia się z Internetem i włączania komputera (oszczędność prądu, łapiecie?).

finansowy ninja notatki

Przy okazji jednak dzięki odnośnikom znalezionym w książce raz jeszcze przypomniałam sobie niektóre artykuły z bloga Michała Szafrańskiego. Pierwszy raz nabrałam też przekonania, że spisywanie wydatków powinno być moim priorytetem. Dotąd, chociaż dobrze wiedziałam, że autor Finansowego Ninja namawia do prowadzenia szczegółowego budżetu domowego, nie miałam przekonania, czy jest sens, by to robić i dopiero po lekturze książki postanowiłam się do działań tego typu zmobilizować.

finansowy ninja notatki

Dla kogo książka Finansowy Ninja?Publikacja Szafrańskiego nada się dla ludzi w każdym wieku. Ba! Myślę, że książka ta powinna być obowiązkową lekturą w każdym domu, ale też stanowi idealny pomysł na prezent osiemnastkowy dla każdego młodego człowieka. Na poszerzanie wiedzy z zakresu finansów nigdy nie jest za wcześnie, a czas wkraczania w dorosłość jest doskonałym momentem na uświadomienie sobie paru ważnych kwestii.

Nie możesz sobie pozwolić na taki wydatek? Wejdź na jakoszedzacpieniadze.pl i staraj się wyciągnąć z artykułów Michała Szafrańskiego jak najwięcej. Być może za jakiś czas będzie Cię stać na zakupienie jego książki i z radością postawisz ją sobie na półce, przy okazji w ten sposób dziękując autorowi za trud włożony w nauczenie Cię, jak oszczędzać pieniądze i jak pomnażać oszczędności.

finansowa poduszka bezpieczeństwa

Na koniec, w ramach przypomnienia, linki do kilku wpisów z zakresu finansów, które popełniłam w przeszłości:

Jak oszczędzać na jedzeniu?Organizacja budżetu domowegoJak kupować na Aliexpress?

Książkę Michała Szafrańskiego kupisz na stronie finansowego ninja.(ten link jest linkiem partnerskim, więc jeśli kupisz książkę po kliknięciu w niego, otrzymam drobną prowizję - dziękuję!)

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 26, 2017 09:56

March 22, 2017

Czytaj z Zosią #20

Czytaj z Zosią

To już dwudziesta odsłona cyklu wpisów poświęconych literaturze dziecięcej i interesującym publikacjom dla najmłodszych. Dziś, razem z Zosią, zabierzemy Was w podróż po fascynującym świecie zwierząt, pokażemy, jak konstruuje się zwariowane pojazdy i wsiądziemy do wehikułu czasu, by udać się na ucztę z olimpijskimi bogami. Będzie naprawdę świetnie, mówię Wam! A dobrą zabawę zapewnia wydawnictwo Nasza Księgarnia .

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Fascynująca, pięknie wydana książka, która opowiada o początkach świata, bogach zamieszkujących Olimp i kilku najsłynniejszych greckich mitach. Przeznaczona jest ona dla dzieci w wieku 0-6 lat.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Trudno jest mi sobie wyobrazić ciekawszy i bardziej przyjazny pomysł na zapoznanie maluchów z grecką mitologią czy historią w ogóle. Kolorowe ilustracje przyciągają oko a zabawne teksty sprawiają, że kontakt z książka kojarzy się dziecku z przyjemnością i zabawą a nie z nauką.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

W publikacji omówione zostały mity o: stworzeniu świata, Prometeuszu, Korze i Demeter, puszce Pandory, Dedalu i Ikarze oraz 12 pracach Heraklesa. Osobną rozkładówkę przeznaczono na przedstawienie greckich bogów.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Książka została wydana naprawdę pięknie, na trwałym, sztywnym papierze, a jej warstwa graficzna jest po prostu obłędna. Uwielbiam wszelkie publikacje pełne detali, zabawnych ilustracji i barw. Dzięki nim przeglądanie książki jest wspaniałą przygodą i przy każdym jej otwarciu odkrywa się wewnątrz coś nowego.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Wydane w takiej formie Mity greckie stanowią znakomity pretekst do opowiedzenia dziecku o historii świata, ale także pozwalają na snucie przez maluchy własnych historii, ćwiczą spostrzegawczość i rozwijają wyobraźnię, a przy okazji dostarczają mnóstwa frajdy całej rodzinie.


Zwariowane pojazdy, Artur Gulewicz
Zwariowane pojazdy

Z tak ciekawie skonstruowaną książką nie miałam jeszcze do czynienia! Potraktować ją można jak zabawkę edukacyjną i naprawdę wyjątkowo kreatywną publikację, gdyż jej forma daje nam nieograniczone możliwości w zakresie budowania (tak, budowania!) pojazdów i opowiadania historii.

Zwariowane pojazdy

Dzięki podzielonym na trzy części ilustracjom, dziecko może wymyślać totalnie zwariowane pojazdy, co sprawia, że zabawa z książką dostarcza mnóstwa śmiechu i doskonałej zabawy.

Zwariowane pojazdy

Przy okazji jest to oczywiście publikacja mocno wspierająca rozwój wyobraźni.

Zwariowane pojazdy

Za książką tą przemawia jednak nie tylko jej wyjątkowa forma i wspomniany walor edukacyjny, ale także prosta kolorystyka i symbolika, jaka została zastosowana wewnątrz.

Zwariowane pojazdy

Pojazdy stworzono na bazie czerni, bieli i szarości, część z tekstami opiera się na prostej czcionce i białym tle, a jedynym mocnym akcentem są kontrastowe tła pojazdów. Dzięki ich zastosowaniu ewentualne ułożenie obrazków w prawidłowy sposób zostało ułatwione, a każdy obrazek z pojazdem w jakiś sposób się wyróżnia.

Zwariowane pojazdy

Polecam Zwariowane pojazdy wszystkim maluchom, niezależnie od płci. Wierzcie mi, nie tylko chłopcy wspaniale bawią się podczas konstruowania zwariowanych pojazdów. Moja Zośka jest nimi zachwycona!


Atlas przygód zwierząt, Emily Hawkins, Rachel Williams
Atlas przygód zwierząt

Uwielbiam te wszystkie wielkie publikacje Naszej Księgarni (ta ma aż 37cm wysokości), które wywołują we mnie poczucie zazdrości o to, że "za moich czasów" dzieciaki nie miały możliwości obcować z tak genialnie wydanymi książkami. Z drugiej strony - teraz nadrabiam i czuję się jak matka-superbohaterka, która odkrywa przed swoją latoroślą prawdziwe cuda. Jednym z takich cudów jest oczywiście piękny i monumentalny Atlas przygód zwierząt.

Atlas przygód zwierząt

W książce znajdziemy mapy i opisy poszczególnych kontynentów, dzięki którym odkryjemy, w których rejonach żyją jakie zwierzęta i jak wygląda ich życie codzienne.

Atlas przygód zwierząt

Każdy z przedstawianych gatunków zwierząt ma przeznaczoną dla siebie osobną rozkładówkę, z której dowiadujemy się m.in. gdzie dane zwierzę bytuje:

Atlas przygód zwierząt

Jak jest zbudowane:

Atlas przygód zwierząt

Jak wyglądają etapy jego rozwoju:

Atlas przygód zwierząt

Lub gdzie mieszka:

Atlas przygód zwierząt

W szczegółach poznajemy także codzienność opisywanych zwierząt:

Atlas przygód zwierząt

Co ważne, ponieważ książka skierowana jest do dzieci w wieku 6-10 lat, ma ona raczej luźny charakter - sceny z życia zwierząt zostały niekiedy przedstawione w lekki i zabawny sposób:

Atlas przygód zwierząt

Na końcu publikacji mali odkrywcy mogą znaleźć także małą zabawę, która zachęca do przejrzenia książki raz jeszcze i odnalezienia w niej wskazanych zwierząt:

Atlas przygód zwierząt

Fantastyczne jest to, że już w małych dzieciach można rozbudzać ciekawość świata i zainteresowanie przyrodą. Lekka forma książki pozwala na to, by w sposób przystępny i ciekawy przyswajać wiedzę, zaś jej piękne wydanie sprawia, że nie sposób się tą książką nie zachwycić.

Atlas przygód zwierząt

Atlas przygód zwierząt to piękna i mądra publikacja, która wprowadza czytelników w niezwykły świat przyrody i w ciekawy sposób opowiada o jej różnorodności. Warto sprawić ją dzieciakom, warto również nastolatkom. Ja z trzema dychami na karku jestem zachwycona jej przeglądaniem i do tego samego zachęcam innych.

Przeczytaj pozostałe wpisy z cyklu Czytaj z Zosią.
Mam nadzieję, że znaleźliście dla siebie i swoich maluchów coś ciekawego.
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 22, 2017 11:30

March 20, 2017

"Silver magic ships you carry. Jumpers, coke, sweet mary jane" i tak dalej...

Wiktor Orzeł I tak dalej Wydawnictwo: Novae ResRok wydania: 2017 • Stron: 136
Im mniej wiecie o tej książce, tym lepiej. Serio. Powiem tylko, że jeśli jesteście grzecznymi dziewczynkami, powinnyście się trzymać od niej z daleka.


Bo wiecie, ja już wiem, jakie zarzuty będą mieli w zanadrzu niektórzy recenzenci: "za dużo przekleństw", "co to takie krótkie?", "autor pewnie za dużo bierze", "nie kumam przekazu", "czemu on tyle przeklina?", "ale o co chodzi?", "ależ to wulgarne!" itd. I rzeczywiście - kur*y wylatują tutaj z co drugiego zdania, ale tego - wnioskując po opisie i okładce - można było się po książce Orła spodziewać. Że jest krótka? Cóż z tego? Lepiej krótko i konkretnie niż długo i o niczym. Że jest niełatwa? To właśnie dodaje jej pikanterii.

Jest sobie dwudziestoparolatek, który przegrał swoje życie i jest Kraków, który stanowi piękne tło dla pijackich kontemplacji, mordobicia i korzystania z życia. Jest też Malta, słoneczna i kusząca. Są dziwni ludzie - prawdziwi i wyimaginowani. Są zdarzenia, które u grzecznych dziewczynek wywołają rumieńce i okrzyki zgorszenia. Taka właśnie jest ta książka.

Językowo - tak jak lubię! Z pazurem, bez zbędnej kwiecistości w opisach, z dynamiką w dialogach. Jedyny problem mam z mieszaniem czasów, którego bardzo nie lubię - źle czyta się teksty, w których narrator w jednym zdaniu miesza czas teraźniejszy z przeszłym. I niby w tym wypadku można by to podciągnąć pod koncepcję książki, ale powiedziałabym, że to jednak niedopatrzenie a nie celowy zabieg.

Fabularnie - całkiem nieźle. Książka ta ma swoje lepsze i gorsze momenty, czasem akcja wyhamowuje zbyt ostro na zbyt długo, ale od historii tego rodzaju nie oczekiwałabym żadnego zawrotnego tempa czy pędzącej na łeb na szyję akcji. Tutaj atmosfera ma być nieco senna i rzeczywiście taka jest.

Tym, co mnie zaskoczyło w debiucie Wiktora Orła, jest moja sympatia do głównego bohatera. Niby niesympatyczny, niby wiecznie nagrzany, a jednak w momencie, w którym przywdziewa różnokolorowe trampki, zaczynam czuć z nim jakąś więź. Ciekawa postać z tego Karola - wielobarwna, nietuzinkowa, kryjąca w sobie jakąś tajemnicę. Orzeł stworzył naprawdę zapadającego w pamięć bohatera. I jeśli założymy, że nie jest on alter ego autora, pozostanie nam przed Wiktorem Orłem bić pokłony, że tak wspaniale odmalował autentyczny i złożony portret młodego chłopaka, któremu nieźle miesza się w głowie.

I tak dalej jest historią, która Was zaskoczy, która ma w sobie drugie (a może nawet i trzecie?) dno, która przyciąga specyficznym klimatem, niebanalnymi portretami postaci i mocnym osadzeniem w dzisiejszych realiach. Jest inna, wyłamuje się wszelkim schematom i uwiedzie wszystkich, którzy kochają się w oniryzmie i surrealizmie i którzy szukają lektur pełnych smaczków i nietuzinkowych rozwiązań. Kiedy skończyłam czytać, miałam poczucie, że autor puścił do mnie oczko i że trochę sobie ze mną pogrywał. Bardzo lubię autorów, którzy mają do czegoś takiego odwagę.

Moja ocena: 7,5/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 'Czytamy nowości', 'Łów Słów' oraz 'Czytelnicze wyzwanie 2017' (kategoria: Książka, która ma mniej niż 160 stron).
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 20, 2017 13:17

March 19, 2017

Kreatywne Inspiracje od ART Egmont: jak stworzyć domowy teatrzyk cieni i jak nauczyć się kaligrafii

Kreatywne Inspiracje

Dziś będzie inspirująco, artystycznie, kreatywnie i smakowicie. Krótko mówiąc - najlepiej! Opowiem Wam o nowościach ART Egmont wśród których znajdą coś dla siebie wszystkie artystyczne dusze, pomysłowi rodzice, kreatywne dzieciaki oraz miłośnicy metody Bullet Journal . Brzmi kusząco? Mam nadzieję!

teatrzyk cieni chińskie cienie

Czy kiedykolwiek bawiliście się w teatr cieni? Bo dla mnie to znak dzieciństwa! Nigdy nie przygotowywałam gotowych szablonów, ale za to za pomocą samych tylko dłoni udawało mi się wyczarowywać wspaniałe spektakle na ścianie. W ostatnich tygodniach mogłam do tej kreatywnej zabawy powrócić i zafascynować nią swoją córkę. A wszystko to dzięki zestawowi od ART Egmont, którego elementami są: zeszyt z gotowymi kształtami do wycięcia oraz "podręcznik" podpowiadający, jak układać dłonie i jak wykorzystywać niepozorne gotowe elementy, by wyczarowywać postaci zwierząt i ludzi.

cienie na ścianie

cienie na ścianie

cienie na ścianie

Poza rzucaniem cieni dłońmi, można także wykorzystać wycięte elementy, przykleić je do patyczków, słomek lub kredek i bawić się w prawdziwy teatrzyk.

cienie na ścianie

cienie na ścianie

Przede wszystkim jednak warto zwrócić uwagę na książkę Chińskie cienie, która objaśnia, jak odpowiednio układać dłonie, by rzucać ciekawe cienie. W środku znajdują się także wierszyki i rymowanki opowiadające o przedstawianych postaciach...

teatrzyk cieni książka

teatrzyk cieni książka

teatrzyk cieni książka

...a także gotowe elementy do wycięcia oraz puste strony do wykorzystania według własnych preferencji:

teatrzyk cieni książka

teatrzyk cieni książka

Dzięki nim cały ten zestaw można uznać za kompletny. Jest to świetny pomysł na prezent dla dzieciaków, ponieważ rozbudza on wyobraźnię, rozwija umiejętności manualne, zachęca do zabawy z dala od komputera czy smartfona i dostarcza mnóstwa frajdy - zarówno dużym jak i małym.

Co? Jak? Napisać
Co? Jak? Napisać

Mam wrażenie, że w ostatnim czasie zapanowała prawdziwa moda na naukę kaligrafii. Sama starannym pisaniem zainteresowałam się głównie dzięki metodzie Bullet Journal, kiedy zapragnęłam nieco urozmaicić swój organizer. O BuJo przeczytacie we wpisach poniżej:

Bullet Journal - organizuj się i planuj! Bullet Journal - jak zacząć? Fakty i mity na temat prowadzenia BuJo Bullet Journal - pomysły na kolekcje

Przez kilka miesięcy starałam się ćwiczyć pisanie przy wykorzystaniu materiałów z Internetu, ale okazywały się one mało przydatne i niezbyt wygodne w użyciu. Dlatego właśnie z wielkim zainteresowaniem nabyłam zeszyt ćwiczeń oraz podręcznik Co? Jak? Napisać J.H. Cromwella, które pomagają opanować umiejętność kaligrafowania.

kaligrafia ćwiczenia

Obie publikacje warto zakupić w zestawie, ale zdecydowanie ważniejsza jest część podręcznikowa, która prezentuje dużo większą liczbę krojów pisma, a przy okazji posiada także strony z ćwiczeniami:

kaligrafia ćwiczenia

kaligrafia ćwiczenia

Zeszyt stanowi dużo cieńszy dodatek do publikacji głównej, ale jest o tyle przydatny, że trochę łatwiej ćwiczyć w nim pisanie, szczególnie, jeśli w pobliżu umieści się właśnie wspomniany wcześniej podręcznik. Taką pracę uważam za najbardziej efektywną i wygodną.

kaligrafia ćwiczenia

Warto wiedzieć, że trenowanie pisania jest w tym zestawie o tyle ułatwione, że strony z ćwiczeniami zawierają rzędy kropek, linie ciągłe i kratki, dzięki którym bardzo prosto można odwzorowywać proponowane kroje pism i nabrać wprawy w kaligrafowaniu. To dobry pomysł dla osób początkujących, którym ćwiczenia na czystych kartach lub zwykłym papierze w linie, kropki czy kratę mogłoby sprawiać problemy.

kaligrafia ćwiczenia

Polecam Wam zestaw Co? Jak? Napisać, jeżeli interesuje Was staranne pisanie, jeśli chcecie rozwijać umiejętności manualne lub jeżeli marzy Wam się piękne ozdabianie pisanych listów, dzienników czy prowadzonych organizerów. Znajdziecie tu mnóstwo inspiracji przy wyborze kroju pisma, zyskacie możliwość wygodnego trenowania kaligrafowania i nabierzecie wprawy w pięknym pisaniu. Naprawdę warto!

Przeczytaj również:
Dziennik snów - jak i po co go prowadzić?Kreatywny niezbędnik - narzędzia, bez których nie wyobrażam sobie pracy (i życia!)Trello - organizacyjne cudeńko
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 19, 2017 08:51

March 18, 2017

Blogerze, załóż konto na Twitterze! Jak zrozumieć i pokochać Twittera? Jakich błędów unikać? Po co w ogóle blogerowi Twitter?

twitter cc0

Są takie miejsca, które powinno się znać, szczególnie, jeśli jest się osobą aktywną w sieci, prowadzącą biznes lub bloga, aktywnie uczestniczącą w internetowych dyskusjach i w Internecie się promującą. Znamy Facebooka, znamy Instagrama, niektórzy ogarniają też Tumblra, Pinteresta i Snapchata. Ale czy znamy Twittera? Czy potrafimy z niego korzystać? Czy w ogóle wiemy, do czego on służy? Dzisiaj postaram się to wspaniałe miejsce Wam przybliżyć, zachęcając do tego, byście dali mu szansę.


I wszyscy oni są na wyciągnięcie wirtualnej ręki.

Komentujesz na Twitterze odcinki ulubionych seriali? Ich twórcy mogą wdać się z Tobą w dyskusję! Zachwycasz się ukochaną książką? Jej autor może Ci za to podziękować! Chcesz pokonwersować z nielubianym politykiem, ukochanym sportowcem, cenionym dziennikarzem albo ulubioną aktorką? Na Twitterze jest to tak proste, jak nigdzie indziej!

wydawnictwa na twitterzePod tym linkiem możecie śledzić aktywności ponad 50 polskich wydawnictw!
Twitter tętni życiem 24 godziny na dobę. Możesz mieć pewność, że gdy o 21:00 w poniedziałek wyszukasz hasztag #mjakmilosc, setki ludzi będą na bieżąco komentować to, co dzieje się na ekranie. Przegapiłeś bramkę w oglądanym meczu? Za chwilę wśród dyskusji tysięcy kibiców, dziennikarzy i sportowców na pewno ją znajdziesz! Na świecie wydarzyło się coś istotnego? Będziesz wiedział o tym szybciej niż Twoja babcia regularnie śledząca czerwone paski na kanałach informacyjnych. Czekasz na relację z porodu Beyonce? I o tym dowiesz się najpierw z Twittera. Albo o tym, że J.K. Rowling szykuje nową powieść.

Brzmi nieźle, prawda?

Po co blogerowi Twitter?Wiesz już, mniej więcej, po co warto być użytkownikiem Twittera i jak korzystać z oferowanych tam treści. Ale jak zostać aktywnym członkiem tej społeczności, promując siebie i swojego bloga? Jak przebić się w tym nawale treści? Po prostu - będąc sobą!

Myli się ten, kto myśli, że Twitter pozwoli mu na promowanie wpisów blogowych. Że wystarczy minuta dziennie i już ruch na blogu zrobi się sam. Myli się ten, kto uważa, że skoro ma Facebooka, nie ma po co konta na Twitterze zakładać. Myli się ten, który wyobraża sobie, że promocja w tym miejscu "zrobi się sama". TT jest łatwy w obsłudze, przyjazny i inspirujący, ale trzeba mieć na niego pomysł. Farma linków i zalew hasztagów na pewno nie wystarczą.

Na Twitterze trzeba przede wszystkim po prostu być. Nawet pięć minut dziennie, ale być. Wrzucać własne treści, odpowiadać na cudze wpisy, dyskutować, pokazywać się. Wiedzą o tym blogerzy z całego świata i powoli dojrzewają do tego również blogerzy w Polsce (z miesiąca na miesiąc jest ich tam coraz więcej). W przeciwieństwie do Facebooka nie trzeba tutaj wiecznie jęczeć: "dajcie serduszko, bo inaczej FB tnie zasięgi", "polubcie ten wpis, żebym zobaczył, czy dotrze on do 2% czy może do 4% obserwatorów". Na Twitterze jesteś widoczny - kiedy piszesz, kiedy odpowiadasz na cudze wpisy, kiedy kogoś cytujesz lub ktoś cytuje Ciebie albo kiedy zostałeś dopisany do listy, którą śledzą inni. Nie dostaniesz tutaj dołującego komunikatu: "Twój wpis dotarł do 5 z 5000 obserwatorów, wpłać daninę na rzecz FB a zobaczy ją 25 osób!". Za to dzięki hasztagom i oznaczaniu użytkowników możesz zostać zauważony dużo łatwiej niż w innych kanałach social media. To też brzmi nieźle, prawda?

blogerzy na twitterzeLista "blogerzy" pozwala mi w jednym miejscu obserwować aktywności blogerów.
Zauważ jednak, że cały czas wspominam tu o Tobie, nie o Twoim blogu. Bo Twitter w pierwszej kolejności ma być miejscem do promocji Twojej osoby i Twojej własnej marki. Możesz dać się poznać swoim czytelnikom, możesz wejść w interakcję z tymi, którzy Cię śledzą albo z tymi, których śledzisz Ty. Nie musisz stresować się zasięgami, analizami, o której godzinie najwięcej osób zobaczy Twój wpis, nie musisz dowiadywać się czy lepszy zasięg będzie miał wpis z linkiem, link z hasztagiem, zdjęcie z opisem czy filmik. Twitter od Facebooka jest dużo bardziej przyjazny. I bardziej dynamiczny, co jest jego ogromna zaletą.

A jeśli zainteresujesz innych swoją osobą, możesz być pewny, że i Twój blog wzbudzi ich ciekawość. Przy okazji nawiążesz nowe znajomości, poznasz inspirujących ludzi i znajdziesz partnerów do dyskusji na fascynujące Cię tematy.

Czego na Twitterze nie robić?Choć w ostatnim czasie coraz więcej blogerów przekonuje się do Twittera, wielu z nich wciąż nie potrafi umiejętnie z niego korzystać. Oto najgorsze, co możesz zrobić po założeniu konta na TT:

Dublowanie treści z pozostałych kanałów social media.

Musisz pamiętać, że każdy z kanałów za pośrednictwem których komunikujesz się z czytelnikami swojego bloga, służy do czegoś innego. Na każde z tych miejsc musisz mieć inny pomysł i nie ma sensu, byś na Twittera wrzucał treści z Facebooka, na Facebooka treści z Instagrama itd. Po co ktoś miałby śledzić Twoje konto na TT, skoro to samo zaoferowałeś mu już gdzie indziej?

Automatyczne dublowanie treści z pozostałych kanałów social media.

O ile zabiegi opisane w punkcie pierwszym nie zaszkodzą Ci, jeśli popełnisz je od czasu do czasu, o tyle grzech automatycznego powielania jest grzechem najcięższym. Czy wiesz, jak wygląda wpis z Facebooka, który automat wrzuca na Twittera po tym jak połączyłeś ze sobą te dwa konta? Ucięty nagle fragment tekstu + link. A Twoje piękne zdjęcie z Instagrama udostępnione z automatu? Kawałek tekstu, jakiś zabłąkany hasztag + link. Po kilku dniach działalności na Facebooku i Instagramie Twój połączony z nimi profil na Twitterze przypomina bezwartościową farmę linków. Czy naprawdę tak chcesz się promować? Czy naprawdę myślisz, że ktokolwiek będzie zainteresowany takimi treściami?
świat książki na twitterzeDrogi Świecie Książki, TT nie służy do odsyłania do Facebooka!
Nadużywanie hasztagów

Widuję na TT wpisy #złożone #wyłącznie #z #hasztagów albo nimi przesycone. Używanie hasztagów to świetny pomysł na podpięcie się do dyskusji na dany temat, ale należy z nich korzystać umiejętnie. Jeżeli ich nie używamy - nasze wpisy docierają tylko do naszych obserwatorów. Jeżeli używamy ich nieumiejętnie - nasze wpisy i tak przechodzą bez echa. Albo wzbudzają drwiący śmiech. Zastanówmy się więc, czy warto przesadzać w którąkolwiek ze stron.
hasztagi na twitterzeDzięki hasztagom można wylądować w kilku różnych miejscach.
Innymi grzeszkami są np. nieregularna aktywność, brak zdjęcia, brak opisu czy niewłączanie się do dyskusji, ale ich wyjaśniać szerzej nie trzeba. Bloger przecież wie, jak porządny profil w mediach społecznościowych wyglądać powinien, prawda?

Kreatywa na Twitterze
klaudyna maciąg futbolowa twitter

Na Twitterze funkcjonuję jako Futbolowa. Zachęcam do obserwowania mojego profilu, jeśli interesuje Was kulturalny misz-masz pomieszany z moimi prywatnymi wynurzeniami.

Jesteś na Twitterze? Podrzuć link do siebie!
Wciąż nie jesteś przekonany do TT? Napisz dlaczego!
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 18, 2017 08:48

March 17, 2017

Share Week 2017 - Twórcy polecają twórców

Share Week 2017

Jak co roku o tej porze, Andrzej Tucholski organizuje największą w polskiej blogosferze akcję wzajemnego polecania blogów (i vlogów), dzięki której możemy udowodnić, że blogerzy się lubią, że blogerzy czytają cudze blogi i że tworzą społeczność, która lubi dzielić się tym, co wartościowe. Podobnie jak w zeszłym roku, ja polecać będę blogi książkowe, ponieważ uważam, że są one niezbyt docenianym kawałkiem blogosfery i wszystkich Was namawiam do tego, byście poszli moim śladem.


Kogo wyróżniam w Share Week 2017?Na początek przypomnę mój zeszłoroczny wpis . Wciąż bardzo cenię polecanych tam blogerów książkowych, ale dziś postanowiłam polecić kolejnych, żeby nie powtarzać tego, co napisałam już przed rokiem. Oto moje tegoroczne typy:

Karpacka Biel logo

Autorka tego bloga imponuje mi swoją wrażliwością, swoim niezwykłym spojrzeniem na świat, ciekawym doborem lektur oraz tym, że ewidentnie przeczy wizerunkowi typowego blogera książkowego. Jej teksty są złożone, analityczne, pełne osobistych wspominek, mądre i interesujące. Ich uzupełnieniem są przecudne zdjęcia, które zapierają dech i zachwycają.

W blogosferze książkowej działam już siedem lat i tak wyjątkowego bloga jeszcze w tej naszej przestrzeni nie spotkałam. Również nie spotkałam tutaj drugiego takiego blogera - Agata jest wspaniałą dyskutantką, dobrą duszą i bystrą obserwatorką i każda konwersacja z nią dostarcza mi mnóstwa wrażeń. Musicie poznać ją i jej niezwykłego bloga.

Myśli i słowa wiatrem niesione

Blog Myśli i słowa wiatrem niesione stanowi dowód na to, że wciąż można należeć do tzw. "starej gwardii" i wyznawać te same ideały co na początku, a przy okazji wspaniale się rozwijać. Uwielbiam to miejsce za to, że przywołuje we mnie wspomnienia związane z tym, jak blogosfera książkowa wyglądała dawniej - gdzie blogerzy prezentowali zapowiedzi książkowe i stosiki, a oprócz tego recenzowali mnóstwo dobrej literatury.

Ania wkłada w tworzenie swojej przestrzeni mnóstwo serca i zapału i przy okazji robi dużo więcej niż przeciętny bloger książkowy - bywa na festiwalach i spotkaniach literackich, promuje ważne wydarzenia, rozmawia z autorami. Żyje tym i szalenie mi imponuje, bo takich ludzi z prawdziwą pasją do literatury nie ma już w blogosferze wielu.

Ekruda blog o literaturze

Ekruda tworzy bloga, który spokojnie można nazwać blogiem z najwyższej półki. Jego autorka wyróżnia się tym, że nie recenzuje modnej sieczki, promuje literaturę faktu i tworzy bardzo ciekawe autorskie cykle, z których najbardziej znana jest, rzecz jasna, Trójka Ekrudy. Moje serce jednak podbił nowy pomysł na cykl wpisów przedstawiających muzykę z książek. Takich smaczków chciałabym więcej! Takich pomysłów chciałabym więcej!

Jestem pod wielkim wrażeniem tego, że są jeszcze w tej naszej blogosferze ludzie, którzy potrafią robić coś niezwykłego i promować literaturę w sposób inny, ciekawy, niebanalny, wyłamujący się schematom. Tego właśnie przez lata bardzo mi w blogosferze książkowej brakowało.


Tak oto prezentuje się moja "złota trójka", którą z przyjemnością promuję w tegorocznej edycji Share Week i mam wielką nadzieję, że i Wy zapragniecie promować ulubione blogi, w tym blogi książkowe. Akcja trwa do 26 marca, zachęcam do udziału!
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 17, 2017 03:00

March 16, 2017

Przegląd Czytelniczy #6 - o trudnych ludziach, życiu codziennym w ZSRR i podwyższaniu kwalifikacji

Przegląd Czytelniczy Kreatywa

Dzisiejszy Przegląd Czytelniczy w całości poświęcony będzie publikacjom wydawnictwa PWN, wśród których znajduje się jedna szalenie interesująca książka historyczna oraz dwa poradniki - jeden psychologiczny, drugi informatyczny. W tak różnorodnym zbiorze na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Zapraszam do lektury!

Rok wydania: 2017 • Stron: 176
Gill Hasson, która ma duże doświadczenie w pracy z ludźmi, opublikowała krótki, acz bogaty w treść poradnik dotyczący radzenia sobie z trudnymi ludźmi - wrednymi teściowymi, wymagającymi rodzicami, niemiłymi szefami, leniwymi współpracownikami, krytycznymi partnerami czy niezdecydowanymi przyjaciółmi. Biorąc pod uwagę przekrój omawianych problemów, myślę, że każdy znalazłby w tej książce coś dla siebie.

Co ujęło mnie w poradniku Jak radzić sobie z trudnymi ludźmi to to, iż autorka nie rozwleka swoich wywodów, podaje same konkrety, przywołuje życiowe sytuacje i szczegółowo je omawia. Czytelnik, który rzeczywiście styka się z którymś z omawianych problemów, znajdzie tutaj porady, jak z problemowymi ludźmi rozmawiać, jak reagować na ich zachowanie i jak nie dać się wciągnąć w spiralę zbędnych dyskusji, wzajemnych oskarżeń czy agresji.

Znalazło się również w książce miejsce dla osób, które są niereformowalne. Autorka nazywa je "osobami niemożliwymi". Rozdział im poświęcony bardzo mi się przydał, ponieważ sama mam z takowymi kontakt i staram się wcielać w życie porady Hasson, tj. ograniczam kontakty do niezbędnego minimum, nie wdaję się w dyskusje i nie biorę do siebie tego, co mówią. Dzięki temu czuję się zdrowsza i spokojniejsza, przestałam też mieć poczucie osaczenia i wyrzuciłam negatywne myśli ze swojej głowy.

Bo nawet specjaliści wiedzą, że z niektórymi "po prostu się nie da".

Polecam Wam ten poradnik, jeśli macie wokół siebie ludzi, którzy w jakiś sposób uprzykrzają Wam życie. Możecie nauczyć się postępowania z nimi, a możecie też zakupić im książkę w prezencie. O ile nie należą do grona tych niereformowalnych, być może wyciągną z lektury jakieś wnioski i życie wszystkich wokół stanie się piękniejsze.

Moja ocena: brak
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 'Czytamy nowości' oraz 'Czytelnicze wyzwanie 2017' (kategoria: Książka o rodzinie).

Grażdanin N.N. Życie codzienne w ZSRRRok wydania: 2017 • Stron: 296
Nigdy nie byłam wielką pasjonatką historii, ale ilekroć trafiam na książki poświęcone Korei Północnej czy ZSRR, czytam je z wielkim zainteresowaniem. Dlatego też kiedy tylko odkryłam, iż PWN wydał książkę Grażdanin N.N. Życie codzienne w ZSRR, od razu zapragnęłam ją przeczytać. I - wierzcie mi! - była to naprawdę interesująca i pouczająca lektura.

Autorami książki są Marta Panas-Goworska oraz Andrzej Goworski, którzy dotarli do mnóstwa źródeł - książek, artykułów, filmów i wspomnień - omawiających życie codzienne mieszkańców ZSRR. Ich wizja zakładała stworzenie książki, która opowiadałaby o życiu bezimiennego mieszkańca Związku Radzieckiego - od czasu dzieciństwa po kres życia.

Bohaterów jest tutaj wielu i każdy z nich przeżył swoją barwną historię - niektórzy za dzieciaka, inni we wczesnej młodości, jeszcze inni na starość. Intrygujące są to historie, bo ważnym ich elementem jest to, jak wyglądało życie codzienne w tamtych rejonach, w tamtych latach. Choć bywało sielsko i zabawnie, całość ma wymowę raczej poważną, nostalgiczną, miejscami bardzo smutną. Takie to było życie - pełne rozczarowań i lęków, ciężkiej pracy i obaw o przyszłość. Taki to był świat - świat, którym rządziły propaganda, manipulacja i inwigilacja.

A ile z tego świata zostało do dziś? O tym też dowiecie się z lektury Grażdanina N.N.

Publikacja państwa Goworskich to książka, która powinna zainteresować każdego, kto pamięta czasy Związku Radzieckiego, ale przyda się także osobom młodym, które nie miały okazji bliżej poznać socjalistycznej rzeczywistości i tego szalenie istotnego dla całego świata fragmentu historii. Tym bardziej warto, że autorzy piszą barwnie i zajmująco, czyli zupełnie inaczej niż autorzy podręczników do historii.

Moja ocena: 9/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań: 'Czytamy nowości' oraz 'Czytelnicze wyzwanie 2017' (kategoria: Książka historyczna).

AdWords i Analytics. Zostań certyfikowanym specjalistąRok wydania: 2017 • Stron: 288
Wśród publikacji wydawnictwa PWN znajdziemy sporo interesujących książek dla osób zajmujących się e-marketingiem. Jedną z nich jest książka Krzysztofa Marca i Tomasza Trzósły - AdWords i Analytics. Zostań certyfikowanym specjalistą, która stanowi rzetelne źródło informacji na temat omawianych dziedzin i przydatna będzie dla osób, które chcą zdobyć stosowny certyfikat Google albo po prostu rozwinąć swoje umiejętności. Jej grupą docelową są marketingowcy, menedżerowie, przedsiębiorcy, a także blogerzy i wszyscy, których praca wiąże się z prowadzeniem stron internetowych czy e-commerce.

Książka podpowiada, jak podwyższyć swoje kwalifikacje i jak podejść do egzaminów:
Google AdWords - na poziomie podstawowym i zaawansowanym,Zakupy Google - na poziomie zaawansowanym,Google Analytics - na poziomie zaawansowanym.
Jest to publikacja rzeczowa, która w konkretny sposób wyłuszcza, jakie wymagania należy spełnić, aby podejść do wspomnianych egzaminów i jak egzaminy te dokładnie wyglądają. Dla blogerów szczególnie interesujący będzie rozdział poświęcony Google Analytics - jednemu z najważniejszych narzędzi, z jakimi się w blogosferze pracuje.

Polecam Wam tę książkę, jeżeli myślicie o podnoszeniu kwalifikacji i rozwijaniu swoich biznesów. Z pewnością bardzo Wam się przyda.

Moja ocena: brak

Książka przeczytana w ramach wyzwań: 'Czytamy nowości' oraz 'Gra w kolory' (przeczytana w lutym).

Przeczytaj również:
Recenzja książki Tak się kręciło. Na planie 10 kultowych filmów PRLRecenzja książki Siła duetówRecenzja książki Niepewność przekleństwem kobiet
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 16, 2017 11:56

March 15, 2017

Wróć do krainy marzeń, gdzie zawsze wiosna trwa... - słów kilka o "Silver. Trzeciej księdze snów" Kerstin Gier

Silver Trzecia księga snów Wydawnictwo: Media RodzinaRok wydania: 2017 • Stron: 456
Pisanie o literaturze młodzieżowej, kiedy ma się trzy dychy na karku, nie jest może uznawane za specjalnie poważne, ale ja wciąż pielęgnuję nastolatkę w sobie i z radością sięgam co jakiś czas po ciekawe propozycje wydawnicze skierowane do młodszego czytelnika. Kerstin Gier, autorkę omawianej dziś książki, znam od kilku lat, dlatego postanowiłam sprawdzić, jak poradzi sobie z nowymi wyzwaniami. Trzecia księga snów to zwieńczenie młodzieżowej sagi, która w ciekawy sposób opowiada o niesamowicie intrygującej krainie snów. Krainie, w której z wielką chęcią sama bym się znalazła. I, wiecie, może i jestem za stara na taką literaturę, ale cieszę się, że dałam jej szansę, bo po ciekawym otwarciu i fatalnej kontynuacji, Trylogię Snów zamyka naprawdę przyjemna i absorbująca część trzecia.

Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z Trylogią Snów byłam pod dużym wrażeniem wizji świata wykreowanej przez niemiecką pisarkę. Nie było to zresztą dużym zaskoczeniem - jej Trylogia Czasu (w skład której wchodzą: Czerwień Rubinu , Błękit Szafiru i Zieleń Szmaragdu ) to jedna z najbardziej oryginalnych młodzieżowych serii, jakie czytałam.

Dużym zaskoczeniem był za to fakt, że kontynuacja Silver. Pierwszej księgi snów okazała się takim infantylnym gniotem. Miałam w związku z tym pewne obawy odnośnie do części trzeciej, ale okazuje się, że Silver. Trzecia księga snów to naprawdę dobra powieść. I podczas gdy Druga księga snów nie wniosła do tej serii niczego nowego, część trzecia nadrobiła to z nawiązką.

W ostatnim tomie przygód nastoletniej Liv i jej przyjaciół poznajemy odpowiedzi na pytania, kim jest słynny demon, jaka jest geneza wszystkich złych zdarzeń opisanych w poprzednich tomach oraz - nareszcie! - odkrywamy tożsamość Secrecy - tutejszego odpowiednika słynnej Gossip Girl.

Jedynym wciąż niewyjaśnionym zagadnieniem pozostaje kwestia wędrowania po krainie snów. Autorka poszła na łatwiznę i ustami swoich bohaterów mówi, iż sama nie umie w logiczny sposób wyjaśnić tego wątku. I choć z jednej strony jest to trochę słabe, to z drugiej wyobraźnia czytelnika zyskuje pole do popisu. A to przecież jest szalenie ważne w prozie młodzieżowej.

Czytając Trzecią księgę snów cieszyłam się, że główna bohaterka nieco dojrzała i historia ta przestała kojarzyć mi się wyłącznie z dziecinnymi bzdurami. To jednak przyniosło inny problem - zupełnie nie umiem określić docelowej grupy odbiorców tej książki. Bo o ile dotąd byłam przekonana, że nada się ona głównie dla dwunasto-, trzynastolatek, o tyle kiedy do historii wkracza tematyka seksualna, mam już co do tego wieku wątpliwości. Mówi się, że pierwsi czytelnicy Harry'ego Pottera dojrzewali wraz ze słynnym małym czarodziejem. Może podobnie powinniśmy traktować tę serię?

Just Dreaming Kerstin GierTrylogię Snów Kerstin Gier zapamiętam przede wszystkim jako serię książek dla młodych czytelniczek o dużej wyobraźni. Cudownie, że można wątki oniryczne przemycać już w powieściach młodzieżowych. Żałuję tylko, że niemiecka pisarka kreuje bohaterów, z którymi trudno byłoby się komukolwiek identyfikować. Mam wrażenie, że ich problemy są wydumane a portrety psychologiczne mało wiarygodne.

Czytałam wiele książek fantastycznych i przywykłam do tego, że niezależnie od tego, czy bohaterowie żyją w krainie czarów czy są potomkami elfów, w ich losach kryje się uniwersalny przekaz. Tutaj tego nie ma - nie doświadczamy mocy przyjaźni, nie odkrywamy, jak ważna jest miłość czy odwaga. Bez wątków onirycznych i parapsychologicznych zagadek powieść ta pozostałaby tylko zabawną opowiastką o nastolatkach, które martwią się o chłopaków, dobór odpowiednich szminek i ciuchów na imprezę. Krótko mówiąc - nie byłoby tu niczego specjalnego.

Dobrze więc, że te wątki fantastyczne są silnie zarysowane - przez to cała Trylogia Snów ma w sobie coś oryginalnego i kuszącego.

Na pewno gdybym była młodsza, znalazłabym w tej historii dla siebie coś więcej. Jednak i bez tego uważam, że to przykład naprawdę dobrej literatury młodzieżowej, a główny wątek na długo pozostanie jednym z moich ulubionych. Ma w sobie bowiem coś, co sprawia, że trudno pozbyć się go z głowy i przestać o nim śnić.

Moja ocena: 7/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 'Czytamy nowości' oraz 'Czytelnicze wyzwanie 2017' (kategoria: Książka, której akcja dzieje się w Londynie).
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 15, 2017 06:53