Klaudyna Maciąg's Blog, page 30

April 13, 2017

Czytaj z Zosią #21



Wiosna nastała, a Zosia wciąż czyta, czyta i czyta... Dziś opowiemy Wam o kolejnych niezwykłych książkach z jej zbiorów, dzięki którym poznacie pewne barwne miasto i pewien urokliwy las, a także zajrzycie do... wnętrza kota! Zaintrygowani? Zapraszamy do dwudziestej pierwszej części cyklu czytelniczego, której w całości patronuje Fabryka Wafelków , oferująca nie tylko ciekawe gry i zabawki , ale także właśnie książki dla dzieci.



Rok w mieście to niezwykle barwna publikacja, od której trudno będzie oderwać się nie tylko Waszym dzieciom, ale i Wam. Składa się na nią dwanaście rozkładówek na każdy miesiąc roku, dzięki którym otrzymujemy dwanaście spojrzeń na jedno miasto.



Na początku poznajemy kilkudziesięciu mieszkańców miasta. Znajdują się wśród nich m.in. kobieta w ciąży, samotna matka, chłopiec na wózku inwalidzkim, córka burmistrza, biezneswoman, policjant, sprzątacz czy emerytka. Krótko mówiąc - ludzie w różnym wieku, o różnym statusie społecznym i o różnych zainteresowaniach. Na kartach książki spotkamy ich w różnych zakątkach miasta i przekonamy się, że mimo dzielących ich różnic, wszyscy żyją blisko siebie, pomagają sobie, mijają na ulicach i wspólnie spędzają czas.



Katarzyna Bogucka pięknie ujęła to, jak z miesiąca na miesiąc świat się zmienia. Na każdej rozkładówce widzimy niby te same miejsca, a jednak zaprezentowane są one za pomocą odmiennych barw. Każdy miesiąc życia w mieście jest inny, każdy miesiąc ma swój smak.

A to, jak zmieniać może się jeden zakątek, pokazują poniższe zdjęcia:



Książka Rok w mieście jest tak ciekawie skonstruowana i tak nasycona szczegółami, że można przeglądać ją godzinami i nigdy się nie znudzi. Przy każdym kolejnym oglądaniu zauważa się nowe detale, co stwarza nowe preteksty do rozmów. Podczas wspólnego przeglądania można rozmawiać z dzieckiem o zmieniającym się świecie, o rozkwitającej przyrodzie, o codziennej egzystencji, o życiu społecznym, o tym, w czym ludzie są do siebie podobni, a co ich różni. Tak naprawdę publikacja ta może skłaniać do wielu ciekawych dialogów i opowieści, pozwala także trenować spostrzegawczość, koncentrację i fantazję dziecka.



Jak to zwykle w przypadku książek Naszej Księgarni bywa, i ta odznacza się starannym wydaniem. Kartonowe strony są grube i solidne, barwy nasycone, a ilustracje piękne i przykuwające wzrok. Całość dobra będzie dla dzieciaków w każdym wieku.


Rok w lesie , Emilia Dziubak


Kolejna część serii Rok w..., obok przedstawionej wyżej książki o życiu w mieście oraz uwielbianego przez Zosię Roku w przedszkolu , tym razem opowiadająca o dwunastu miesiącach z życia leśnych zwierząt.



Również tutaj na samym początku poznajemy bohaterów opowieści. Jest ich całkiem sporo, bo w lesie spotkamy i niedźwiedzia, i biedronkę, i żółwia, i mszyce, i rysia, i gąsienice, i bobra, i pszczoły, a także wiele, wiele innych cudownych istnień, których życie zmienia się na przestrzeni roku:



Choć ta część serii nie jest tak przesycona barwami i szczegółami, jak pozostałe książki, potrafi wzbudzić równie mocny zachwyt. Ilustracje Emilii Dziubak są prześliczne, a zwierzęta w jej wykonaniu są sympatyczne i urocze. Uśmiecham się na ich widok, tak jak uśmiecha się moje dziecko, z zaciekawieniem śledzące koleje losu bohaterów książki.



Rok w lesie pokazuje, jak różnorodne istoty można spotkać w lesie - od wielkich groźnych zwierząt, przez małe stworzonka, aż po maleństwa bytujące pod ziemią. Przyglądanie się ich zmieniającemu się na przestrzeni miesięcy życiu pozwala zrozumieć, jakie mechanizmy rządzą światem przyrody. Widzimy, kiedy zwierzęta są aktywne i kiedy śpią, widzimy, kiedy budzą się do życia i kiedy budują legowiska. Obserwujemy ich wzajemne interakcje oraz interakcje z ludźmi i z bliska przyglądamy się ich niezwykłej codzienności.



Książka Emilii Dziubak pozwoli dzieciom zrozumieć, jak różnorodny jest świat i jak fascynujące jest życie zwierząt. I tutaj wyobraźnia, spostrzegawczość i koncentracja będą miały pole do popisu, ponieważ rozkładówki pełne są szczegółów i gwarantują fascynującą rozrywkę na wiele godzin.



Rok w lesie to piękna, mądra, solidnie wydana publikacja, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego dziecka. Nie o wszystkich książkach można tak powiedzieć, ale akurat w tę serię zainwestować warto.


Opowiem ci, mamo, co robią koty , Nikola Kucharska


Pamiętacie, jak opowiadałam Wam kiedyś o tym, co robią auta ? Dziś mam jeszcze ciekawszą historię - opowiem Wam o tym, co robią koty. I jak koty wyglądają w środku, serio!



W przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych propozycji, ta zawiera w sobie też trochę tekstu. Najbardziej obszerny dotyczy tego, jak zbudowane są koty, czyli gdzie znajduje się mechanizm mruczący, gdzie ośrodek decydujący o zwrocie żywności, gdzie zapasowy brzuch, a gdzie ośrodek wybiórczej miłości do dwunogów. To pokazuje, że choć książka rzeczywiście ma walor edukacyjny (dowiadujemy się z niej m.in. jak wrażliwy zmysł powonienia mają koty, skąd bierze się ich umiejętność miauczenia i po co im ogon), to jest także zabawna i dostosowana do wieku potencjalnych odbiorców:



Na każdej kolejnej stronie książki poznajemy zabawną historię kota Gbura oraz jego kumpli i nowej towarzyszki - Żabki. Kocia rzeczywistość pokazana jest tutaj w sposób barwny i zabawny i myślę, że pokochają tę publikację nie tylko kociarze.



Ważnym elementem książki są przewidziane na każdej z rozkładówek zagadki. Dzieciaki muszą wykazać się spostrzegawczością, by np. doliczyć się wszystkich kotów, znaleźć szczegóły różniące obrazki czy wyznaczyć trasę w mieście. Oprócz tego poza zagadkami znajdują się tu także ciekawostki z kociego życia i porady dotyczące opieki nad tymi wspaniałymi zwierzętami.



Opowiem ci, mamo, co robią koty to bardzo ładnie wydana, ciekawa publikacja, od której trudno się oderwać i która bawi, uczy i przyciąga wzrok kolorowymi, sympatycznymi ilustracjami. Jest to część kolejnej niezwykle wartościowej serii wydawnictwa Nasza Księgarnia, która błyskawicznie podbiła serce Zośki i która najpewniej towarzyszyć będzie jej przez długie lata. Polecamy!

Przeczytaj pozostałe wpisy z cyklu Czytaj z Zosią.
Mam nadzieję, że znaleźliście dla siebie i swoich dzieciaków coś ciekawego.
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 13, 2017 09:43

April 11, 2017

Jak blogerzy kichę robią, czyli o tych, którzy współpracować by chcieli, tylko jak to zrobić, jeszcze się nie dowiedzieli...

big eyes

"Siema, chce recenzować wasze książki, podrzucam mój adres, pozdr". "Cześć, bardzo lubię państwa książki, jeszcze nie mam bloga, ale jak mi parę książek wyślecie, to założę". "Dzień dobry, pięć godzin temu wysłałem maila z propozycją współpracy, dlaczego jeszcze nie mam odpowiedzi?". "Czy możecie mi wysłać Harry'ego Pottera? Pokażę go na swoim Insta". Brzmi znajomo? Wysłaliście kiedyś wiadomość w tym stylu do firmy, z którą chcielibyście współpracować? Jeżeli nie, to chwała Wam. Jeżeli tak, to mam złą wiadomość - nici ze współpracy, nie da się Was traktować poważnie.


Od dwóch lat jednak temat współprac recenzenckich poznaję od tej drugiej strony. I każdego dnia książkowa blogosfera dostarcza mi mieszaniny irytacji z kupą śmiechu.

happiness tattoo

Współpraca z nami jest fajna. Z blogerami jestem na "ty", nie wymagam od nikogo pochlebstw, nie narzucam terminów, pozostawiam dowolność w wyborze książek, chętnie umieszczam na okładkach rekomendacje blogerów i proponuję niektórym patronaty medialne. Lubię blogerów i wierzę w ich możliwości, cenię ich zapał i zaangażowanie. Współpracuję z wieloma różnymi mediami, ale to z autorami blogów i posiadaczami książkowych profili na Instagramie dogaduję się najlepiej. Ponieważ jednak blogowanie stało się modne, coraz częściej trafiam tutaj na osoby, które sprawiają, że mam ochotę strzelić sobie w łeb.

Serio, przepraszam.

Na moją skrzynkę służbową każdego dnia spływa około stu maili, z czego zawsze co najmniej pięć dotyczy nawiązania nowej współpracy. Łatwo w tym morzu utonąć i często przerzucam wszystkie takie zapytania do jednego folderu i odpowiadam na nie po paru tygodniach, kiedy czuję, że nie można tematu odkładać w nieskończoność.

I wtedy zaczyna się małe piekło...

załamka

Blogerze, robisz to źle!Choć z tym "piekłem" oczywiście trochę przesadzam, wypunktuję Wam, co najbardziej mnie załamuje, irytuje i śmieszy w wiadomościach wysyłanych przez blogerów:
Piętnaście innych adresów w polu "odbiorcy" - piszesz, jak to bardzo kochasz nasze wydawnictwo, jak sobie cenisz naszą ofertę, tymczasem od razu widzę, że ten sam kit ciśniesz też kilkunastu innym osobom. Cudownie, że zgromadziłeś adresy wszystkich interesujących Cię osób, ale jak już musisz wysyłać zbiorczą wiadomość, chociaż ukryj odbiorców. A najlepiej wysyłaj ofertę spersonalizowaną, skierowaną do konkretnego wydawnictwa i na jego działalności się koncentrującą.Brak formuł grzecznościowych - kiedy już z kimś nawiążę współpracę, zawsze przechodzimy na "ty", ale kiedy wysyła się tę pierwszą wiadomość do firmy, wypadałoby okazać jakiś szacunek. Bez "siema" na wstępie i "pozdr" na końcu. Nie uderza mnie to, że ktoś napisze mi "elo", ale na moim miejscu mogłaby siedzieć dwa razy starsza osoba, którą młodzieżowe powitanie i pożegnanie mogłyby wprawić w zażenowanie i całkowicie zniechęcić do kontaktu z danym blogerem.Brak adresu bloga - to zdarza się nagminnie. Człowiek produkuje się i w pięciu akapitach zachwala siebie i swojego bloga, a i tak zapomina napisać, o jaki blog chodzi. Nie zostawia nazwy, którą mogłabym wygooglować. Nie zostawia adresu. Czy zadaję sobie trud, by dociec, o jaki adres chodzi? Niestety, z reguły nie.Brak bloga - zdziwieni? Moi mili, musicie wiedzieć, że kilkadziesiąt osób pofatygowało się, by złożyć nam propozycję recenzowania książek na blogu, który... jeszcze nie istnieje, ale zostanie założony na potrzeby promocyjne. I niby początkowo mnie to zawsze bawi, ale jednak potem nachodzi mnie refleksja, że teraz nie zakłada się bloga kierując pasją i chęcią przekazania czegoś światu, tylko ze zwykłej pazerności.Nieaktywny blog - sytuacja podobna do powyższej. Człowiek niby bloga ma, ale nie jest on aktywny, bo "nie ma czego recenzować". Ewentualnie blog istnieje od tygodnia, wisi na nim jeden wpis i oto jest cała oferta, która ma potencjalnego współpracownika skusić.Pisanie do niewłaściwego wydawnictwa - kolejny stały problem. Nie zliczę, ile razy byłam proszona o przesłanie Harry'ego Pottera albo Zmierzchu. Nie muszę chyba dodawać, że choćbyśmy nawet o tym marzyli, to nie my odkryliśmy przed Polakami twórczość J.K. Rowling?Postawa: ja chcę, wy musicie - wiele wiadomości od blogerów nazwałabym chamskimi. Nie napisze taki delikwent niczego konkretnego - ani o sobie, ani o blogu. Po prostu rzuca, że chce książki, czasem podając konkretne tytuły, czasem po prostu mając na myśli "jakiekolwiek", zostawia adres (domowy, nie blogowy) i tyle. Zastanawiam się, jaka logika kieruje takimi działaniami. Czy taki ktoś zawsze dostawał, co chciał, i dlatego myśli, że wszelkie dobro z nieba spada?
good advice

Jak proponować współpracę?Jeżeli blogujesz już jakiś czas, masz stałe grono czytelników i wciąż rozwijasz swojego bloga, pisz śmiało z propozycjami współpracy. Nie grzesz, jak ci, o których wspominałam wyżej i zrób wszystko, by maksymalnie zwiększyć swoje szanse na sukces. Być może pomogą Ci w tym poniższe rady:
Przedstaw się - zacznij od tego, kim jesteś i po co piszesz. Wiele osób zapomina o takich podstawach, więc w ten sposób mam wrażenie, że współpracę proponuje mi niuniax2@amorki.pl a nie ktoś poważny.Przedstaw swojego bloga - i zrób to dobrze! Opowiedz, o czym piszesz, kim są Twoi czytelnicy, jak duże masz doświadczenie z blogowaniem i jak przedstawiają się statystyki Twojej strony. Jeżeli blog istnieje od miesiąca a Ty notujesz 300 wejść miesięcznie - powstrzymaj się od wysyłania propozycji i poczekaj, aż będziesz miał do zaoferowania coś więcej.Napisz, co dasz - wydaje Ci się, że firmie wystarczy to, że napiszesz o jej produkcie i już z radością ma Ci go wysłać? Niestety, biorąc pod uwagę to, że wszyscy mają ograniczone budżety, a chętnych na współpracę jest wielu, musisz oferować coś wyjątkowego. Pochwal się swoimi sukcesami, zaangażowaną społecznością, publikacjami w prasie, wyróżnieniami - czymkolwiek. Napisz, co możesz zaoferować, napisz, co wyróżnia Cię spośród innych. Zastanów się - skoro ktoś otrzymuje w każdym tygodniu po kilkanaście propozycji, z jakiegoś powodu musi wybrać akurat Ciebie. Żadna firma nie jest instytucją charytatywną i musi mieć świadomość, że podejmując kolejną współpracę, coś na tym zyska.Dołącz link do recenzji - u nas, podobnie jak u paru innych wydawców, jest to wymóg konieczny - jeżeli ktoś chce nawiązać z nami współpracę, musi podesłać link do przykładowego wpisu na temat którejś z naszych książek. W nawale propozycji pozwala to wyselekcjonować osoby, które rzeczywiście są zainteresowane naszą ofertą, zamiast pisać do wszystkich po wszystko.Pisz do właściwej osoby - jeżeli na stronie firmy znajdują się adresy mailowe kilku różnych osób z różnych działów, szukaj tych, które zajmują się promocją albo konkretnie współpracą z blogerami. Nie ma sensu pisać do pana od IT albo prezesa, bo marne są szanse na to, że taki mail w ogóle zostanie odczytany.Pisz poprawnie - skoro przedstawiasz się jako osoba, która zajmuje się pisaniem, udowodnij, że umiesz poprawnie pisać. Nie musisz być mistrzem interpunkcji, ale zasady ortografii wypadałoby znać. Tym bardziej, jeśli masz zamiar pisać o książkach, które przecież ocenia się m.in. pod względem poprawności.Zadbaj o swojego bloga - pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. Spójrz uczciwie na swoją stronę, poproś innych o ocenę i upewnij się, że działa ona poprawnie, że jest czytelna, że nie zawiera żadnych "martwych linków". Nic mnie tak nie irytuje, jak chwila, w której chcę zajrzeć na fanpage czyjegoś bloga, a okazuje się, że ikony społecznościowe kierują donikąd, linki są nieprawidłowe albo nie ma ich wcale. Skoro chcesz przedstawić się z jak najlepszej strony, niech i Twój blog coś sobą reprezentuje.Nie poganiaj - zdarzają się osoby, które wysyłają maila za mailem. Nie odpiszesz takim w 5/12/20 godzin, to napiszą z pretensjami, będą poganiać i domagać się odpowiedzi. Niestety, ale wiadomości od takich niecierpliwców natychmiast przenoszę do kosza, choćby nawet były poprawnie napisane i ciekawe.
Na koniec najważniejsze - jeżeli rozpoczynasz przygodę z blogowaniem od - za przeproszeniem - dupy strony, to szybko Twoja przygoda z nim się zakończy. Takich jak Ty było wielu - zakładali bloga, zachłystywali się współpracami, a potem znikali. Niestety, ale jeżeli ktoś nie kieruje się pasją i zainteresowaniami, a jedynie chęcią zysku, szybko z tego "biznesu" odpada. Wypala się, zniechęca, traci zapał. To jest zupełnie naturalne. Dlatego zanim w ogóle zaczniesz prosić o współprace, odkryj, czy to blogowanie Cię w ogóle kręci.

Powodzenia!

Przeczytaj również:
Największe grzechy blogerów (ponad 400 głosów w dyskusji!)Ty też możesz być nierobem, po prostu załóż tego cholernego blogaPotrzeba zmian - być czy nie być blogerem książkowym?Czy coś się zmieni w książkowej blogosferze?Co blog zmienił w Twoim życiu?
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 11, 2017 05:59

April 10, 2017

Polska Luxtorpeda - bardzo szybka gra rodzinna

Polska Luxtorpeda gra

Wielkanoc coraz bliżej. Wizja wypchanego po brzegi pysznym jedzeniem stołu coraz bardziej się krystalizuje. A że ma być typowo polsko, to w wizji tej gdzieś w tle na pewno przewija się brzdąkanie telewizora. A gdyby tak tegoroczne święta spędzić inaczej? Gdyby tak po przepysznym obiedzie wybrać się na spacer, a potem zaproponować rodzinie wyjątkową roz(g)rywkę? Piszecie się na to? Bo jeśli tak, to mam dla Was świetną propozycję karcianą - grę, która zbliży wszystkich gości zasiadających przy świątecznym stole, niezależnie od tego, czy mają lat sześć, czy sześćdziesiąt sześć. Poznajcie Polską Luxtorpedę!

Liczba graczy: 2-8Długość partii: 20 minutWydawca: Egmont
W środku znajdują się...
Na zestaw Polska Luxtorpeda składa się wyjątkowo skromna liczba elementów. Dwie talie kart, pudełko z wypraską i instrukcja.

Polska Luxtorpeda gra

Warto jednak przyjrzeć się poszczególnym elementom talii, ponieważ podzielone one zostały na różne ciekawe kategorie. Te podstawowe to:

Polska Luxtorpeda graDzikie zwierzęta
Polska Luxtorpeda graKrajobrazy
Polska Luxtorpeda graPojazdy
Polska Luxtorpeda graPotrawy
Polska Luxtorpeda graRośliny uprawne
Polska Luxtorpeda graZwierzęta domowe
Polska Luxtorpeda graŚwięta
W grze dostępne są także karty dodatkowe, również podzielone na siedem kategorii:

Polska Luxtorpeda graWażne daty, sport, baśnie i legendy, trudne słowa
[image error]Pomniki, przywódcy, sławni Polacy
A robi się to tak...Na środku stołu rozkładamy siedem kart kategorii, pod nimi umieszczamy po jednej odkrytej karcie przypisanej do każdej kategorii (dla ułatwienia różnią się one kolorystyką), natomiast stosik z pozostałymi kartami umieszczamy obok nich:

[image error]

Zadaniem zawodników jest zapamiętanie, jakie karty znajdują się na stole. Po chwili karty te odwracamy i zaczynamy właściwą rozgrywkę.

Polska Luxtorpeda gra

Pierwszy z zawodników odkrywa kartę z ulokowanego na boku stosu i pokazuje ją wszystkim graczom. W tym momencie zaczyna się wyścig o to, kto pierwszy zgadnie, jaka karta z danej kategorii leży zakryta na stole:

Polska Luxtorpeda gra

Po chwili karta zostaje odkryta. Zabiera ją ten z graczy, który jako pierwszy odgadł, jaki symbol się pod nią krył. Odkryta wcześniej karta zastępuje miejsce tej zdobytej, a gracze na nowo muszą zapamiętać, jaki obiekt przynależy do danej kategorii.

Dobrze obrazuje to zdjęcie poniżej - wylosowana ze stosu karta to "łąka", ten z graczy, który prawidłowo odgadł, że pod kartą kategorii "krajobrazy" kryły się góry, zabiera kartę z górami, a łąkę zostawia na stole.

Polska Luxtorpeda gra

Rozgrywka trwa aż do wyczerpania kart ze stosu. A wygrywa ją ten, kto tych kart zdobył więcej:

[image error]

Dla urozmaicenia lub utrudnienia rozgrywki można na stole rozłożyć wszystkie kategorie, z tymi dodatkowymi włącznie lub zastąpić nimi niektóre z kategorii podstawowych:

Polska Luxtorpeda gra

Komu? Komu?Polska Luxtorpeda to ciekawa wariacja na temat gry memory, która powinna zainteresować i dzieci, i młodzież, i dorosłych, i seniorów. Sprawdzi się po świątecznym obiedzie, sprawdzi na wiosennym pikniku, sprawdzi na imprezie, a nawet na szkolnej świetlicy. Zasady są banalnie proste, symbole z kart łatwe do zapamiętania, a rozgrywka jest dynamiczna, emocjonująca i zabawna.

Dodatkowo gra ma walor edukacyjny, ponieważ przedstawia polską kulturę, przyrodę i historię, prezentuje ważne osoby, ważne symbole i ważne zdarzenia. Rozgrywka może więc nie tylko bawić, ale też dostarczać sporej dawki wiedzy.

Polska Luxtorpeda gra

A na koniec...Choć powstaje u nas coraz więcej planszówek i karcianek promujących polską kulturę, mam wrażenie, że niewiele z nich ma przemyślaną formułę i niewiele odznacza się naprawdę wysoką jakością (do tej pory mam ciary, kiedy przypominam sobie wszystkie błędy ortograficzne z gry Gnaj do celu w PRLu! ). Polska Luxtorpeda jest grą wyjątkową, ponieważ nie wymaga od graczy żadnych specjalnych zdolności, a dziecko i dorosły mają w niej równe szanse. Rodzina ma okazję spędzić przy tej grze miło i mądrze czas, jednocześnie wspominając wielkie wydarzenia i wielkich ludzi oraz dyskutując o rodzimych tradycjach, polskiej mowie czy ukochanych baśniach. Każda partia dostarcza mnóstwa śmiechu i emocji, a dynamika rozgrywki sprawia, że nie ma tutaj szans na nudę.

Bardzo lubię tę grę, bo sprawdzi się w każdym gronie, ma w sobie patriotyczną nutę oraz walor edukacyjny i pokochają ją nawet ci, którzy z grami "bez prądu" zatrzymali się dwie epoki temu na Chińczyku i Warcabach.

Podsumowanie:
Dynamika: 5/5Złożoność: 3/5Ciekawość: 5/5
Grę Polska Luxtorpeda można znaleźć na stronie egmont.pl
Przeczytaj również:
Recenzja gry SłowoStworyRecenzje gier Pędzące Żółwie i Kotek PsotekRecenzja gry Ahoj, piraci![image error]
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 10, 2017 08:34

April 9, 2017

Kreatywnie z Fabryką Wafelków

eduludo 1.2.3

Dziś będzie o dużej i ciekawej akcji. Dziś będzie o wyzwaniu. O wyzwaniu, jakie rzuciła mi Fabryka Wafelków . "Mówisz, że jesteś kreatywna? No to udowodnij!". A więc udowadniam. Pokażę Wam dzisiaj, że można kupić jedną zabawkę, jedną grę albo jeden przedmiot i znaleźć dla niego wiele różnych zastosowań. Wystarczy odrobina wyobraźni i zaangażowania - dzieciaki będą zainspirowane a my otrzymamy twórczego i motywacyjnego kopniaka do działania. Sama eksperyment ten przeprowadzałam na grze EDULUDO 1.2.3 marki Djeco . Zobaczcie, co wymyśliłam!

[image error]

Opisywana gra jest grą edukacyjną, która uczy dziecko liczenia od 1 do 10. W pudełku znajdują się cztery plansze przedstawiające wiejską okolicę, 14 żetonów z wizerunkiem kota, 13 żetonów z wizerunkiem psa oraz po 14 z wizerunkami kaczki i królika, kostka do gry, 10 okrągłych żetonów z numerami 1-10 oraz 10 żetonów z motylami w liczbie od 1 do 10.

W środku znajduje się także instrukcja, ale ponieważ nie ma fragmentu w języku polskim, a zadanie ma być wyzwaniem na kreatywność - po prostu z niej nie korzystałam.

Gra w wojnę
gra w wojnę

Na płaskiej powierzchni rozkładamy wszystkie okrągłe żetony obrazkami do dołu. W zasięgu rąk obu graczy rozkładamy także żetony ze zwierzątkami. Zawodnicy kolejno losują po jednym okrągłym żetonie i odwracają go:

gra w wojnę

Ten, kto wylosował żeton o wyższej wartości zgarnia je oba i otrzymuje w nagrodę dwa żetony ze zwierzątkami. W przypadku, gdy zawodnicy wylosują karty o tej samej wartości, każdy z nich otrzymuje po jednym zwierzaku.

gra w wojnę

Wygrywa ten, kto na koniec rozgrywki będzie w posiadaniu większej liczby płytek z wizerunkami zwierząt.

gra w wojnę

Gra w wojnę uczy zestawiania ze sobą liczb o różnej wartości oraz samego liczenia. Pozwala także odczuć emocje związane z małą rywalizacją.

Zabawa w sklep
zabawa w sklep

Dostępne w grze żetony ze zwierzątkami można potraktować jak monety. W przypadku starszych dzieci każdemu ze zwierząt powinniśmy nadać inną wartość, np. kaczka - 10zł, kot - 5zł, pies - 2zł, królik - 1zł i w ten sposób ustalać ceny towarów, ucząc maluchy wartościowania "pieniądza" i dodawania.

W przypadku młodszych dzieci można po prostu na każdym z towarów na chybił-trafił umieścić jakąś wartość cenową i według niej egzekwować zapłatę za towary.

zabawa w sklep

Zabawa w sklep to klasyk, który nigdy się nie zestarzeje. Zapewnia rozrywkę na długie godziny - zarówno wtedy, kiedy bawią się tylko dzieci, jak i wtedy, gdy w zabawę zaangażowani mają być także opiekunowie.

Gra w memory
gra w memory

Kolejny klasyk, który świetnie się sprawdzi w przypadku gry EDULUDO 1.2.3 marki Djeco . Na środku rozkładamy wszystkie okrągłe żetony obrazkami do dołu. Gracze na przemian odkrywają po dwie karty - jeśli trafią na karty o tej samej wartości - zabierają je. Jeśli nie - odwracają karty z powrotem.

gra w memory

Wygrywa ten z graczy, który na koniec rozgrywki będzie miał w swoim posiadaniu więcej żetonów.

gra w memory

Gra memory rozwija pamięć i koncentrację, a w przypadku tego konkretnego zestawu - pozwala także na poznawanie liczb i uczy zestawiania ich ze sobą.

Zabawa w liczbowego wężyka
liczbowy wężyk

Tym razem propozycja rozgrywki jednoosobowej. Przed dzieckiem układamy rząd z żetonów z numerami ułożonymi w kolejności od 1 do 10. Zadaniem małego zawodnika jest losowanie żetonów z motylami i ustawianie ich w odpowiedniej kolejności.

liczbowy wężyk

Jeżeli dziecko dopiero uczy się liczyć, może być mu trudno połączyć w pary żetony o takiej samej wartości, ale dzięki tego typu zabawom nauka liczenia jest posta i przyjemna, a po jakimś czasie dziecko samo zacznie kojarzyć numerek z konkretną liczbą elementów na drugiej płytce.

liczbowy wężyk

Podczas układania wężyka z liczbami można śpiewać piosenki i liczyć na głos, w ten sposób pomagając dziecku zapamiętać kolejność numerów.

Gra planszowa
domowa gra planszowa

Do tej gry wykorzystamy elementy dostępne w zestawie - żetony ze zwierzątkami oraz kostkę. Za resztę elementów odpowiedzialni jesteśmy my sami. Z pomocą dziecka lub samodzielnie musimy przygotować planszę do gry. Wystarczy najprostsza, na której znajdzie się kilkanaście-kilkadziesiąt pól z numerami oraz start i meta.

domowa gra planszowa

Gracze wybierają po jednym pionku i naprzemiennie rzucają kostką, przemieszczając swojego zwierzaka o odpowiednią liczbę pól.

domowa gra planszowa

Na planszy można umieścić pola z nagrodami, przeszkodami i wyzwaniami, dzięki którym czasem będzie można pójść na skróty, czasem trzeba będzie się gdzieś cofnąć, a czasem zyska się szansę na wykonanie dodatkowego rzutu.

[image error]
domowa gra planszowa

Żeby rozgrywka była bardziej emocjonująca i rozwijająca, można umieścić na niej konkretne zadania, np. opowiedz wierszyk, zaśpiewaj piosenkę, policz do dwudziestu, naśladuj odgłosy pięciu zwierząt itd.

[image error]

Gra planszowa tego typu zapewnia dużo frajdy całej rodzinie, rozwija, uczy liczenia i bawi. Stworzona samodzielnie pozwala rozwijać kreatywność i wyobraźnię, może też zachęcać dziecko do wymyślania zadań i tworzenia własnych plansz, a oprócz tego rozbudza zainteresowanie grami planszowymi, które są obecnie promowanie jako jedne z najlepszych rodzinnych rozrywek.

Zabawa w liczenie i dopasowywanie
gra w dopasowywanie

Rozkładamy przed maluchem pary żetonów z liczbami i motylami. Zadaniem, jakie czeka dziecko, jest dopasowanie do prezentowanych elementów odpowiedniej liczby żetonów ze zwierzątkami:

gra w dopasowywanie

Dzięki temu uczymy malucha liczenia, sortowania i umiejętnego dopasowywania elementów.

Gra w wypełnianie planszy
gra w wypełnianie planszy

W rozgrywce uczestniczy 2 do 4 graczy. Każdy z nich ma przed sobą planszę do wypełnienia wizerunkami zwierząt. Same żetony ze zwierzątkami leżą na środku, w zasięgu wszystkich.

Gracze naprzemiennie rzucają kostką i - w zależności od wyrzuconej liczby oczek - uzupełniają planszę o 1, 2 lub 3 elementy (tylko takie numery znajdują się na kostce):

gra w wypełnianie planszy

Wygrywa ten, kto jako pierwszy uzupełni swoją planszę.

gra w wypełnianie planszy

Jeżeli w zabawie uczestniczy tylko dwoje graczy, każdy z nich może wypełniać dwie plansze, co wydłuża nieco rozgrywkę. Gra w wypełnianie planszy uczy liczenia, a przy okazji bawi i ekscytuje dzięki elementowi małej grywalizacji.

eduludo 1.2.3

Inne propozycje:
Zabawa we wróżbitę - dziecko losuje po jednym żetonie, ale nie pokazuje nam ich wartości. Naszym zadaniem jest odgadnięcie, jaka liczba kryje się na karcie. Kiedy strzelamy, dziecko może udzielać nam podpowiedzi, że "liczba ma być wyższa" lub "liczba ma być dużo niższa". W ten sposób maluch uczy się zestawiania ze sobą liczb, a przy okazji ma niezłą rozrywkę, kiedy obserwuje, jak rodzic męczy się z rozwiązaniem zagadki.Olimpiada - gracze naprzemiennie wykonują zadania sportowe. Zadania mogą być wypisane na karteczkach i losowane albo wymyślane przez innych graczy. Każdy z zawodników losuje żeton z numerkiem i według niego musi wykonać swoje zadanie - np. wykonać 5 fikołków, 10 okrążeń wokół stołu albo 7 podskoków w miejscu. W tej grze nie ma wygranych i przegranych - liczy się dobra zabawa i aktywność fizyczna.Masażysta - propozycja dla zmęczonych rodziców, która pozwala na chwilę wytchnienia. Dajemy dziecku dziesięć żetonów z wizerunkami motyli i kładziemy się na brzuchu. Dziecko losuje żeton, liczy, ile motyli się na nim znajduje, po czym paluszkiem na naszych plecach wypisuje odpowiednią liczbę od 1 do 10. Naszym zadaniem jest odgadnięcie, jaki numer narysowało dziecko. Przy tym zadaniu nie warto się spieszyć z poprawnym odpowiadaniem - w końcu chwile na relaks podczas zabawy są tak rzadkie, że warto "wyciskać" z nich jak najwięcej.
Grę EDULUDO 1.2.3 marki Djeco można kupić w sklepie Fabryka Wafelków .

A jakie Wy wymyślilibyście zabawy z takich elementów? Podoba Wam się pomysł na rozwijanie funkcjonalności gotowych gier i zabawek czy raczej stawiacie na pomysły producentów?
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 09, 2017 03:08

April 6, 2017

Osiem najlepszych seriali komediowych, które pomogą w walce z wiosennym przesileniem

najlepsze seriale komediowe

Ponieważ nie samymi ambitnymi produkcjami człowiek żyje, dzisiaj opowiem Wam o serialach, które umilą Wam długie wiosenne wieczory i które pozwolą Wam poprawić sobie nastrój przy wiosennym przesileniu. Będą to produkcje niegłupie, ale też niezbyt poważne, produkcje radosne i optymistyczne, ale też momentami skłaniające do refleksji. Oto przed Wami ósemka moich ulubionych seriali komediowych!



Grace nad Frankie ujmuje i zaskakuje. Spośród wszystkich komediowych propozycji tego zestawienia, ta wydaje się być najbardziej poważna i najmądrzejsza. Kryjący się tutaj humor podszyty jest ironią, miejscami ma on bardziej gorzki charakter. Przez to czasami widz orientuje się, że śmieje się przez łzy i uświadamia sobie parę smutnych prawd o życiu dojrzałych ludzi.


suburgatory podmiejski czyściec

Serial znany w Polsce jako Podmiejski czyściec jest lekką i niegłupią komedyjką, która przyciąga ciekawymi postaciami, fajnym humorem i mocnym przerysowaniem rzeczywistości. Nie jest to produkcja, która gwarantuje spektakularne wybuchy śmiechu, ale zdecydowanie ma w sobie "to coś". Najmocniejszy punkt? Niesamowita kreacja Carly Chaikin!


2 broke girls dwie spłukane dziewczyny

Dwie spłukane dziewczyny to serial, który kpi sobie ze wszystkiego i wszystkich - z bogatych i biednych, z czarnych i białych, z Polaków i Azjatów, z kobiet i mężczyzn. Humor momentami należy do tych bardziej sprośnych, z każdym kolejnym sezonem robi się mniej ciekawie, ale to i tak już zawsze będzie jedna z najlepszych komedii mojego życia.


hot in celeveland rozpalić cleveland

Cztery ironiczne babeczki, które postanowiły Rozpalić Cleveland podbiją serca wszystkich, którzy lubią inteligentny humor, znakomite aktorstwo i dobre scenariusze. Od pierwszego do ostatniego odcinka serial trzyma poziom i aż chciałoby się, aby kręcono go wciąż i wciąż.


crazy ex-girlfriend

Nie miałam przekonania do Crazy Ex-Girlfriend , gdyż ze wszystkich przedstawionych tutaj propozycji ta jest najbardziej specyficzna. Długo oswajałam się z jej pastiszowo-musicalową formułą, ale kiedy już się do tej wizji przekonałam - przepadłam. Humor tutaj przedstawiony jest głupawy i dziwaczny, ale serial ma wiele walorów i zdecydowanie warto poświęcić trochę czasu na obejrzenie obu wyemitowanych sezonów.


brooklyn nine-nine

Jeżeli Wasze serce podbił taki klasyk jak Hoży Doktorzy z pewnością pokochacie Brooklyn Nine-Nine - jeden z niewielu seriali, przy którym autentycznie wybucham śmiechem i ze śmiechu popłakuję. Jeżeli ten tytuł dołączy kiedyś do kanonu klasyków, ludzie będą przez dziesięciolecia powtarzać zasłyszane w nim zabójcze teksty.


jane the virgin

Jane the Virgin to kolejna z propozycji bardziej specyficznych. Serial ten jest quasi-telenowelą parodiującą telenowele. Czujecie klimat? Niesamowicie bawi mnie ten serial, mimo całego jego odrealnienia. I - wierzcie mi - w żadnej innej produkcji nie spotkacie TAKIEGO narratora!


santa clarita diet

Komedia osadzona w świecie zombie - oto Santa Clarita Diet w skrócie. Przemawiają za nią: jedna z moich ulubionych aktorek w roli głównej, świetny scenariusz i bardzo mocny, momentami wręcz przesadzony humor. Lubię ten serial, bo nareszcie temat zombie został ujęty w totalnie niepoważny sposób. Oczywiście, to zaczęło się już w iZombie , ale jednak SCD jest serialem totalnie odmóżdżającym i niezobowiązującym. I za to go lubię.


A Wy które produkcje komediowe lubicie najbardziej?
Macie swoje serialowe propozycje na pozbycie się wiosennego przesilenia?

Przeczytaj również:
Najlepsze seriale do nauki języka angielskiego20 telewizyjno-kinowych faktów o mnie, czyli: jakim jestem widzem?Serialomania - co oglądam w wolnym czasie #5
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 06, 2017 13:37

April 2, 2017

Językowe łowy Kreatywy - miesiąc z czeskim

Językowe łowy Kreatywy

W ramach akcji Językowe łowy Kreatywy spędziłam już miesiąc z francuskim oraz miesiąc z hiszpańskim . Marzec z kolei miał być miesiącem, w którym pierwszy raz w życiu będę zgłębiać język czeski. I jeśli mam być szczera - była to totalna porażka.

Dlaczego? Wyjaśniam to w dalszej części wpisu.


Mimo wszystko opowiem Wam o tych moich drobnych kontaktach z czeskim w minionym miesiącu.

Czeski z FiszkotekąW serwisie dostępne są trzy rodzaje kursów do nauki czeskiego :

kursy czeskiego fiszkoteka

500 najważniejszych czasowników po czesku300 najważniejszych określeń po czesku1000 najważniejszych rzeczowników po czesku
Podczas tego miesiąca zapoznawczego uczyłam się z kursu zawierającego 1000 podstawowych rzeczowników. Statystyki z tego czasu wyglądają tak:

statystyki nauki fiszkoteka

Wrażenia po miesiącu z czeskimPodstawowym problemem podczas nauki był dla mnie brak nagrań w języku czeskim. Od pierwszego dnia nauki z kursem Fiszkoteki było to dla mnie wybitnie zniechęcające, ponieważ czeski ma inny alfabet, inny akcent i inną wymowę niż język polski. Bez nagrań dźwiękowych nie umiałam odnaleźć się w wymowie poszczególnych słów i uczyłam się ich właściwie "na ślepo" po znalezieniu paru podstawowych informacji na temat czeskiego w sieci.

Drugim problemem w kontakcie z czeskim okazało się dla mnie jego zgubne podobieństwo do naszego rodzimego języka. Wiele słów jest niemalże identycznych, ale też wiele ma podobne brzmienie, ale zupełnie inne znaczenie. Spamiętanie tego wszystkiego, szczególnie kiedy oswaja się z danym językiem tylko przez kilka tygodni, nie jest łatwe.

Podobno Polakom łatwiej nauczyć się języka słowackiego. Będę miała okazję to sprawdzić w jednej z kolejnych edycji cyklu Językowe łowy Kreatywy .

praga czechy

Czwarty miesiąc - szwedzkiW kwietniu będę poznawać język szwedzki. Fiszkoteka udostępnia aż 5 różnych kursów tego języka, w tym jeden darmowy. Mają one dostępne nagrania z wymową, dzięki czemu mam nadzieję, że nie będzie to taka porażka, jak czeski. Życzcie mi szczęścia!

Warte przeczytania:
Fiszki online - nauka z FiszkotekąFiszkoteka pełna pozytywnych zmianZagraniczne kursy językowe
Mieliście kiedyś styczność z czeskim? Jakie były Wasze wrażenia z kontaktu z tym językiem?
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 02, 2017 09:46

March 30, 2017

Kreatywne Rekomendacje #27

kreatywne rekomendacje

Już dwudziesty siódmy raz zapraszam Was do przeglądu, którego hasłem przewodnim jest: co warto wiedzieć, co warto widzieć, co warto czytać, co warto znać. Dziś opowiem Wam o aplikacji, która pomogła mi w zrzuceniu pierwszych zbędnych kilogramów, zaproszę Was w podróż z bohaterkami Gilmore Girls, a także podrzucę kilka ciekawych porad na temat blogowania oraz życia. Zapraszam!

fitatu aplikacja

Bardzo dobra aplikacja do liczenia kalorii, stworzona przez Polaków i stale rozwijana. Apka wylicza nasze zapotrzebowanie kaloryczne i odpowiednio je obniża, jeśli chcemy schudnąć. Każdego dnia uzupełniamy spożywane posiłki i obserwujemy, ile kalorii pochłonęliśmy. Szczegółowe (choć nie doskonałe) statystyki pokazują, ile białek, węgli i tłuszczy przyjęliśmy wraz z pokarmem oraz jak kształtuje się ilość spożytych przez nas witamin i składników mineralnych.

Do wad Fitatu można zaliczyć brak trybu offline, niezbyt dokładną bazę produktów i potraw (uzupełniają ją m.in. użytkownicy, którzy nie potrafią dobrze spisać wartości kalorycznych z opakowań) oraz sporadyczne awarie, ale plusy i tak stawiają w mojej ocenie tę aplikację bardzo wysoko. Przez pierwsze trzy tygodnie korzystania z niej schudłam 5kg i wyrobiłam w sobie nawyk pilnowania zrównoważonej diety. Dorzucam tam także swoje przepisy i używane produkty, dzięki czemu mam poczucie, że w samej bazie niczego mi nie brak. Próbowałam korzystać z innych aplikacji do liczenia kalorii, ale tylko ta odpowiada mi warstwą wizualną i funkcjonalnościami.

Za jakiś czas w cyklu FIT-Kreatywa pojawi się szczegółowy opis Fitatu.

Linki miesiąca
Teksty, które warto przeczytać:

Wypij kawę z Gilmore Girls w Europie - zastanawialiście się kiedyś, dokąd Rory i Lorelai wybrałyby się na kawę, gdyby podróżowały po Europie? Zobaczcie tę pełną klimatycznych zdjęć propozycję! gilmore girls w europie Zabiłam człowieka. Jak pozbyć się zwłok? - bardzo mądre przemyślenia na temat wychodzenia z własnej strefy komfortu. Motywujący i interesujący wpis, który przyda się szczególnie osobom o introwertycznej naturze. 60+ pomysłów na nietypowe wykorzystanie klocków lego - kopalnia inspiracji na kreatywne wykorzystanie popularnych klocków! Niektóre propozycje są naprawdę genialne. Dlaczego tytuły książek są drukowane w różnych kierunkach? - niezwykle interesujący wpis, który nareszcie objawia przed nami prawdę na temat tego czy wydawcy robią nam na złość, drukując na grzbietach tytuły w różnych kierunkach. Czy zdrowe jedzenie jest drogie? - ciekawe porównanie, które obala mit na temat tego, że aby jeść zdrowo, trzeba wydawać w spożywczaku kupę kasy. 10 działań, dzięki którym zaczniesz być postrzegany jako profesjonalny bloger - dużo przydatnych rad dla osób, które chciałyby rozwijać bloga i czerpać z niego większe korzyści niż tylko satysfakcję. Przegląd zimowych debiutów serialowych - jeżeli szukacie nowej wartej uwagi produkcji serialowej, zobaczcie, na jakie debiutujące niedawno tytuły zwróciła uwagę Gosiarella. Jak komentować na blogu? - na rozluźnienie świetny tekst na temat blogowych komentarzy. Uwaga, istnieje ryzyko, że padniecie ze śmiechu! 11 naukowych dowodów na to, że kot pomaga w życiu - przemiłe ciekawostki dla wszystkich kociarzy oraz tych, którym trzeba udowodnić, że koty są naprawdę cudowne. Jak zarobiłam przez internet pierwsze pieniądze? - wpis, który przyda się wszystkim osobom marzącym o dorabianiu bez wychodzenia z domu.
Muzyka miesiąca - Wracam
Piosenka wykorzystana w reklamie nowego kanału z rodziny TVN. Piosenka, która nie chce wyjść z głowy i która oczarowuje - tekstem, muzyką, wokalem:



Ważne wpisy z bloga, które mogliście przegapić: Blogerze, załóż konto na Twitterze! - o tym, jak zrozumieć i pokochać Twittera, jakich błędów unikać i po co w ogóle blogerowi Twitter? Share Week 2017 - Twórcy polecają twórców - blogi książkowe, które powinniście znać. Najlepsze kanały fitnessowe na YouTube - z kim warto ćwiczyć? Mój subiektywny ranking. Jak oszczędzać pieniądze? - recenzja znakomitej książki blogera Michała Szafrańskiego.
Wierzę, że zgromadzone przeze mnie treści okazały się dla Was inspirujące i przydatne. Może podzielicie się własnymi odkryciami z ostatnich tygodni?
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 30, 2017 01:38

March 28, 2017

SMARTfiszki hiszpańskie od SuperMemo - kolejna innowacja w świecie papierowych fiszek!

Kącik Językowy Kreatywa

Być może niektórzy z Was pamiętają, że w lutym intensywnie uczyłam się hiszpańskiego w ramach akcji Językowe łowy Kreatywy . Ponieważ na nowo odkryłam fascynację tym językiem, głównie za sprawą prywatnej nauczycielki hiszpańskiego , postanowiłam rozwijać się w tym kierunku dalej. Przerabiam aktualnie kurs  Hiszpański 1. ¡No hay problema! , a oprócz tego na co dzień korzystam z bardzo ciekawego zestawu fiszek SMARTfiszki hiszpańskie . I o tym właśnie zestawie dziś Wam opowiem.

SMARTfiszki hiszpańskie

O fiszkach różnego rodzaju pisałam już wielokrotnie. Bywało, że zestawy kolejnych wydawnictw nie zaskakiwały mnie wcale, a bywało, że ujmowały mnie swoją innowacyjnością. I mimo że ciągle wydaje mi się, iż w temacie papierowych fiszek nie można wymyślić już niczego nowego, ten zestaw od SuperMemo pokazał mi, że się mylę.

Dlaczego? Sami zobaczcie!

SMARTfiszki hiszpańskie

Czy natknęliście się kiedykolwiek na aż tak rozbudowane fiszki? Zazwyczaj wydawcy proponują klasykę - po jednej stronie słówko i przykładowe zdanie w języku polskim, po drugiej - w języku obcym. Jako urozmaicenie w rogach karteczek dodaje się proste symbole przypisujące fiszkę do konkretnego działu. I tyle.

SMARTfiszki wykorzystują natomiast kolory - do oznaczenia działów, zdjęcia - do łatwiejszego zapamiętywania i kojarzenia słówek, kody QR - do szybkiego zeskanowania i odsłuchania wymowy oraz wykropkowane zdania w języku obcym, dla odczytania znaczenia z kontekstu. Po stronie hiszpańskiej znajduje się też pole do wpisania własnych notatek.

SMARTfiszki hiszpańskie

I to się nazywa prawdziwa innowacja w świecie fiszek!

Co zawiera zestaw SMARTfiszki?
Zestaw fiszek do nauki języka hiszpańskiego umieszczony został w klasycznym podłużnym fiszkowym pudełku. Mieści się w nim aż 1000 fiszek uszeregowanych tematycznie. Proponowane działy, to m.in. natura, ciało człowieka, wyposażenie domu, cechy charakteru, społeczeństwo, edukacja, kultura, ubrania i czas, a także podstawy gramatyki - czyli klasyczne tematy ze słownictwem na poziomie A1.

SMARTfiszki hiszpańskie

Oprócz karteczek, zestaw zawiera także szczegółową instrukcję, podpowiadającą jak fiszek używać w ramach nauki, a jak w ramach rozrywki w większym gronie (znajdują się tu ciekawe propozycje gier towarzyskich). W instrukcji umieszczono także gotowy kalendarz powtórek usprawniający proces uczenia się z fiszek. Jest to o tyle ważne, że przy fiszkach multimedialnych to wbudowany do programu algorytm wylicza nam, ile powtórek powinniśmy danego dnia wykonywać, dlatego też wydawca musiał zaproponować nam jakieś gotowe rozwiązanie pomagające w ustaleniu planu nauki. Efekt jest taki:

SMARTfiszki hiszpańskie

Wraz z zakupem zestawu SMARTfiszki, otrzymuje się także dostęp do audiokursu:

audiokurs SMARTfiszki hiszpańskie

Dostęp do aplikacji, która wyświetla fiszki na telefonie i udostępnia nagrania audio po zeskanowaniu kodu QR z papierowej fiszki:

apka SMARTfiszki hiszpańskie

41 kartonowych przekładek ułatwiających uszeregowanie fiszek podczas nauki:

SMARTfiszki hiszpańskie

Oraz półroczny dostęp do kursu hiszpańskiego ze strony supermemo.net :

kursy supermemo

Z tak kompleksowym podejściem do tematu klasycznych fiszek nie miałam jeszcze do czynienia, dlatego też ten zestaw od SuperMemo tak bardzo mnie ujął. Lata nauki języków pokazały mi, że najłatwiej jest mi zapamiętać słówka, jeśli towarzyszą im jakieś ilustracje. Użycie kolorów dla kojarzenia wyrazów z konkretnymi działami to także bardzo dobre rozwiązanie. Udostępnienie fiszek w wersji audio to już standard przy tego typu produktach, ale wykorzystanie do tego nie tylko plików mp3 do pobrania, ale również apki skanującej kody QR to dla mnie ogromne zaskoczenie i kolejny plusik po stronie zalet SMARTfiszek.

SMARTfiszki hiszpańskie

A wady? Jak to zwykle w przypadku klasycznych fiszek bywa - chciałabym, aby były nieco grubsze. Doceniam jednak użycie matowego papieru, ponieważ jest on dużo bardziej przyjazny niż niepraktyczny papier śliski używany przez niektórych wydawców.

Po stronie wad można by także umieścić niezbyt duży wybór języków i poziomów w katalogu SMARTfiszek . Cała oferta zamyka się na tym jednym pudełku do hiszpańskiego, jednym do francuskiego i niemieckiego oraz paru do angielskiego. To mnie odrobinę rozczarowuje, bo jeśli zaczynam przygodę z fiszkami od poziomu A1, chciałabym móc kontynuować naukę z nimi na wyższych poziomach. Na szczęście zawsze mogę mieć nadzieję, że temat zamknięty nie został i że SuperMemo będzie jeszcze poszerzać ofertę fiszkową, bo ta firma, jak zrobić to dobrze!

Dlatego polecam, jeśli szukacie naprawdę ciekawych, rozbudowanych fiszek, które sprawią, że nauka rzeczywiście będzie przyjemna i - przede wszystkim - efektywna.

Przeczytaj również:
Samodzielna nauka angielskiego, cz. 2 - programy i aplikacje do nauki słówek i zwrotów, aplikacje z fiszkamiSamodzielna nauka angielskiego, cz. 1 - platformy i kursy. Czy angielskiego w ogóle warto uczyć się samodzielnie?Nauka słówek metodą MultiWords (hiszpański)
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 28, 2017 05:53

March 26, 2017

Recenzja książki "Finansowy Ninja" Michała Szafrańskiego, czyli o tym, jak zacząć oszczędzać pieniądze

Finansowy Ninja Michał Szafrański

Jeżeli jesteście internautami, którzy nie przespali ostatnich kilku lat swojego życia, na pewno wiecie, że Michał Szafrański to żywa legenda blogosfery, to Ewa Chodakowska świata finansów, to człowiek, który zmotywował Polaków do prowadzenia domowego budżetu, budowania finansowej poduszki bezpieczeństwa i pomnażania oszczędności. To też autor, który udowodnił, że self-publishing nie jest obciachem i ostatnią deską ratunku dla desperatów, tylko może być doskonale przemyślaną strategią. Strategią, która przynosi realne zyski. Michał Szafrański ma łeb na karku i można mu zaufać, a ja cieszę się, że mogę mówić, że czytałam jego blog jeszcze zanim to było modne. A teraz z wielką przyjemnością przeczytałam też jego książkę i Was będę zachęcać do tego samego.



O książce Finansowy NinjaPublikacja Michała Szafrańskiego to bardzo obszerne kompendium wiedzy na temat finansów, z którego dowiadujemy się m.in. jak organizować budżet domowy, jak wysoka powinna być nasza finansowa poduszka bezpieczeństwa, jak osiągnąć niezależność finansową i jak oszczędzać na co dzień. Autor objaśnia ważne zagadnienia, szczegółowo opisuje, jak działają karty kredytowe i poszczególne instrumenty finansowe, podpowiada, jak obniżyć podatki, jak korzystać z kalkulatora finansowego oraz jak (i kiedy!) inwestować. Pokazuje różnicę między kupnem a wynajęciem nieruchomości i bardzo szeroko omawia zagadnienie kredytów hipotecznych. Co ważne, w książce znajdziemy także szereg porad przygotowanych specjalnie dla różnych grup wiekowych - dwudziestolatków, trzydziestolatków, czterdziestolatków, pięćdziesięciolatków, sześćdziesięciolatków i starszych. Niektórym wydaje się, że na myślenie o pieniądzach są jeszcze za młodzi, innym - że za starzy. Po lekturze tej książki każdy nabierze przekonania, że w temacie oszczędzania i zwiększania świadomości finansowej wiek nie ma znaczenia.

jak prowadzić budżet domowy

Czytam blog Michała Szafrańskiego od lat, dlatego też mogę powiedzieć, że pewną wiedzę finansową już posiadam, a do tego jestem bardziej pewna siebie w kwestii planowania wydatków i oszczędzania. Samodzielnie odkładam na emeryturę, gromadzę oszczędności na przyszłość córki, duże wydatki planuję z wyprzedzeniem. To oczywiście wzbudza kpiące uśmieszki i krytyczne uwagi ze strony otoczenia i gdybym była dawną sobą, pewnie poddałabym się w konfrontacji z tym krytycyzmem, ale teraz pozostaję wierna swoim wyborom. Czas będzie tym, który nas wszystkich rozliczy, ale ja już teraz wolę polegać na sobie niż liczyć na mannę z nieba. Miałam 25 lat kiedy postanowiłam pójść tą drogą i i tak mam wyrzuty sumienia, że wcześniej się do tego bardziej nie przyłożyłam (okej, od dziecka byłam najbardziej oszczędna i przedsiębiorcza w całej rodzinie, ale to i tak trochę za mało).

ecodriving jazda ekonimiczna

Czy książka wnosi coś nowego dla czytelników bloga?Osoby, które czytają regularnie jakoszczedzacpieniadze.pl na pewno zastanawiają się, czy warto zakupić książkę, jeśli jest się stałym czytelnikiem bloga Michała Szafrańskiego. Muszę przyznać, że miałam podobne wątpliwości, dlatego ten egzemplarz Finansowego Ninja wypożyczyłam, ale wiem, że kiedy spłyną do mnie pieniądze za kilka dodatkowych zleceń, jakie przyjęłam (tak, tak, dzięki autorowi omawianej książki dobrze wiem, że warto wykorzystywać swoją wiedzę dla dodatkowego zarobku), na pewno zaopatrzę się we własny egzemplarz. A jeśli będzie mi dane, to i kupię kilka kolejnych na prezenty.

finansowy ninja notatki

Zastanawiacie się więc, czy w Finansowym Ninja znajdziecie treści z bloga Michała Szafrańskiego? Oczywiście, że tak. To nie jest powieść Remigiusza Mroza udającego mieszkańca Wysp Owczych, tylko publikacja z zakresu finansów - w pewnych kwestiach nic nowego wymyślić się tutaj po prostu nie dało, choćby nawet Szafrański udawał, że jest długonogą blondynką albo obywatelem Guernsey.

Może to być wadą, takie powielanie treści, ale dla mnie jest to gwarancja, że znajdę w książce wartościową treść i solidną wiedzę przedstawioną w sposób przystępny i jasny nawet dla laika.

optymalizacja podatkowa

Książka ma też taką przewagę nad blogiem, iż dobrze znane tematy zostały nieco rozbudowane i - przede wszystkim - solidnie usystematyzowane. Nie żebym miała coś przeciwko spisom treści na blogu Michała Szafrańskiego, ale jednak trochę się trzeba naklikać, aby dotrzeć do pewnych treści (+ trzeba wiedzieć, czego konkretnie się szuka). Tutaj wszystko zostało mądrze ułożone i błyskawicznie możemy dotrzeć do interesujących nas zagadnień i dodatkowo oznaczać je zakładkami czy podkreślać, co dla nas ważne.

Albo robić notatki, tak jak robię to ja.

A wszystko to bez konieczności łączenia się z Internetem i włączania komputera (oszczędność prądu, łapiecie?).

finansowy ninja notatki

Przy okazji jednak dzięki odnośnikom znalezionym w książce raz jeszcze przypomniałam sobie niektóre artykuły z bloga Michała Szafrańskiego. Pierwszy raz nabrałam też przekonania, że spisywanie wydatków powinno być moim priorytetem. Dotąd, chociaż dobrze wiedziałam, że autor Finansowego Ninja namawia do prowadzenia szczegółowego budżetu domowego, nie miałam przekonania, czy jest sens, by to robić i dopiero po lekturze książki postanowiłam się do działań tego typu zmobilizować.

finansowy ninja notatki

Dla kogo książka Finansowy Ninja?Publikacja Szafrańskiego nada się dla ludzi w każdym wieku. Ba! Myślę, że książka ta powinna być obowiązkową lekturą w każdym domu, ale też stanowi idealny pomysł na prezent osiemnastkowy dla każdego młodego człowieka. Na poszerzanie wiedzy z zakresu finansów nigdy nie jest za wcześnie, a czas wkraczania w dorosłość jest doskonałym momentem na uświadomienie sobie paru ważnych kwestii.

Nie możesz sobie pozwolić na taki wydatek? Wejdź na jakoszedzacpieniadze.pl i staraj się wyciągnąć z artykułów Michała Szafrańskiego jak najwięcej. Być może za jakiś czas będzie Cię stać na zakupienie jego książki i z radością postawisz ją sobie na półce, przy okazji w ten sposób dziękując autorowi za trud włożony w nauczenie Cię, jak oszczędzać pieniądze i jak pomnażać oszczędności.

finansowa poduszka bezpieczeństwa

Na koniec, w ramach przypomnienia, linki do kilku wpisów z zakresu finansów, które popełniłam w przeszłości:

Jak oszczędzać na jedzeniu?Organizacja budżetu domowegoJak kupować na Aliexpress?

Książkę Michała Szafrańskiego kupisz na stronie finansowego ninja.(ten link jest linkiem partnerskim, więc jeśli kupisz książkę po kliknięciu w niego, otrzymam drobną prowizję - dziękuję!)

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 26, 2017 09:56

March 22, 2017

Czytaj z Zosią #20

Czytaj z Zosią

To już dwudziesta odsłona cyklu wpisów poświęconych literaturze dziecięcej i interesującym publikacjom dla najmłodszych. Dziś, razem z Zosią, zabierzemy Was w podróż po fascynującym świecie zwierząt, pokażemy, jak konstruuje się zwariowane pojazdy i wsiądziemy do wehikułu czasu, by udać się na ucztę z olimpijskimi bogami. Będzie naprawdę świetnie, mówię Wam! A dobrą zabawę zapewnia wydawnictwo Nasza Księgarnia .

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Fascynująca, pięknie wydana książka, która opowiada o początkach świata, bogach zamieszkujących Olimp i kilku najsłynniejszych greckich mitach. Przeznaczona jest ona dla dzieci w wieku 0-6 lat.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Trudno jest mi sobie wyobrazić ciekawszy i bardziej przyjazny pomysł na zapoznanie maluchów z grecką mitologią czy historią w ogóle. Kolorowe ilustracje przyciągają oko a zabawne teksty sprawiają, że kontakt z książka kojarzy się dziecku z przyjemnością i zabawą a nie z nauką.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

W publikacji omówione zostały mity o: stworzeniu świata, Prometeuszu, Korze i Demeter, puszce Pandory, Dedalu i Ikarze oraz 12 pracach Heraklesa. Osobną rozkładówkę przeznaczono na przedstawienie greckich bogów.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Książka została wydana naprawdę pięknie, na trwałym, sztywnym papierze, a jej warstwa graficzna jest po prostu obłędna. Uwielbiam wszelkie publikacje pełne detali, zabawnych ilustracji i barw. Dzięki nim przeglądanie książki jest wspaniałą przygodą i przy każdym jej otwarciu odkrywa się wewnątrz coś nowego.

Mity greckie dla dzieci w obrazkach

Wydane w takiej formie Mity greckie stanowią znakomity pretekst do opowiedzenia dziecku o historii świata, ale także pozwalają na snucie przez maluchy własnych historii, ćwiczą spostrzegawczość i rozwijają wyobraźnię, a przy okazji dostarczają mnóstwa frajdy całej rodzinie.


Zwariowane pojazdy, Artur Gulewicz
Zwariowane pojazdy

Z tak ciekawie skonstruowaną książką nie miałam jeszcze do czynienia! Potraktować ją można jak zabawkę edukacyjną i naprawdę wyjątkowo kreatywną publikację, gdyż jej forma daje nam nieograniczone możliwości w zakresie budowania (tak, budowania!) pojazdów i opowiadania historii.

Zwariowane pojazdy

Dzięki podzielonym na trzy części ilustracjom, dziecko może wymyślać totalnie zwariowane pojazdy, co sprawia, że zabawa z książką dostarcza mnóstwa śmiechu i doskonałej zabawy.

Zwariowane pojazdy

Przy okazji jest to oczywiście publikacja mocno wspierająca rozwój wyobraźni.

Zwariowane pojazdy

Za książką tą przemawia jednak nie tylko jej wyjątkowa forma i wspomniany walor edukacyjny, ale także prosta kolorystyka i symbolika, jaka została zastosowana wewnątrz.

Zwariowane pojazdy

Pojazdy stworzono na bazie czerni, bieli i szarości, część z tekstami opiera się na prostej czcionce i białym tle, a jedynym mocnym akcentem są kontrastowe tła pojazdów. Dzięki ich zastosowaniu ewentualne ułożenie obrazków w prawidłowy sposób zostało ułatwione, a każdy obrazek z pojazdem w jakiś sposób się wyróżnia.

Zwariowane pojazdy

Polecam Zwariowane pojazdy wszystkim maluchom, niezależnie od płci. Wierzcie mi, nie tylko chłopcy wspaniale bawią się podczas konstruowania zwariowanych pojazdów. Moja Zośka jest nimi zachwycona!


Atlas przygód zwierząt, Emily Hawkins, Rachel Williams
Atlas przygód zwierząt

Uwielbiam te wszystkie wielkie publikacje Naszej Księgarni (ta ma aż 37cm wysokości), które wywołują we mnie poczucie zazdrości o to, że "za moich czasów" dzieciaki nie miały możliwości obcować z tak genialnie wydanymi książkami. Z drugiej strony - teraz nadrabiam i czuję się jak matka-superbohaterka, która odkrywa przed swoją latoroślą prawdziwe cuda. Jednym z takich cudów jest oczywiście piękny i monumentalny Atlas przygód zwierząt.

Atlas przygód zwierząt

W książce znajdziemy mapy i opisy poszczególnych kontynentów, dzięki którym odkryjemy, w których rejonach żyją jakie zwierzęta i jak wygląda ich życie codzienne.

Atlas przygód zwierząt

Każdy z przedstawianych gatunków zwierząt ma przeznaczoną dla siebie osobną rozkładówkę, z której dowiadujemy się m.in. gdzie dane zwierzę bytuje:

Atlas przygód zwierząt

Jak jest zbudowane:

Atlas przygód zwierząt

Jak wyglądają etapy jego rozwoju:

Atlas przygód zwierząt

Lub gdzie mieszka:

Atlas przygód zwierząt

W szczegółach poznajemy także codzienność opisywanych zwierząt:

Atlas przygód zwierząt

Co ważne, ponieważ książka skierowana jest do dzieci w wieku 6-10 lat, ma ona raczej luźny charakter - sceny z życia zwierząt zostały niekiedy przedstawione w lekki i zabawny sposób:

Atlas przygód zwierząt

Na końcu publikacji mali odkrywcy mogą znaleźć także małą zabawę, która zachęca do przejrzenia książki raz jeszcze i odnalezienia w niej wskazanych zwierząt:

Atlas przygód zwierząt

Fantastyczne jest to, że już w małych dzieciach można rozbudzać ciekawość świata i zainteresowanie przyrodą. Lekka forma książki pozwala na to, by w sposób przystępny i ciekawy przyswajać wiedzę, zaś jej piękne wydanie sprawia, że nie sposób się tą książką nie zachwycić.

Atlas przygód zwierząt

Atlas przygód zwierząt to piękna i mądra publikacja, która wprowadza czytelników w niezwykły świat przyrody i w ciekawy sposób opowiada o jej różnorodności. Warto sprawić ją dzieciakom, warto również nastolatkom. Ja z trzema dychami na karku jestem zachwycona jej przeglądaniem i do tego samego zachęcam innych.

Przeczytaj pozostałe wpisy z cyklu Czytaj z Zosią.
Mam nadzieję, że znaleźliście dla siebie i swoich maluchów coś ciekawego.
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on March 22, 2017 11:30