Maciej Samcik's Blog, page 22

April 19, 2017

To wyjątkowo niebezpieczne wirusy. Podszywają się pod... comiesięczne wyciągi z banku

Jednym z najbardziej perwersyjnych wirusów, które mogą nas zaatakować, jest ostatnio „robak” podszywający się pod… wyciąg z banku. Złodzieje naszych pieniędzy zauważyli, że banki często rezygnują już z wysyłania nam wyciągów papierowych i przeszły na elektroniczne. Nie musimy się zaglądać do skrzynki z listami, a w zamian za to co miesiąc dostajemy e-mailem listę operacji i saldo rachunku. Zresztą robią tak nie tylko banki – w telekomach e-faktura jest już standardem i dziś już ktoś, kto zażyczyłby sobie wysyłania faktury papierowej, byłby karany nawet 10-złotowym „domiarem” do rachunku.



Kłopot polega na tym, że istnienie e-faktury to genialny pomysł dla przestępców, by mieć pretekst do wpuszczania nam na komputery złośliwych „robaków”, które podpatrują nasze loginy i hasła.



Jak to robią? I czy można się jakoś obronić? Zapraszam do lektury tekstu na www.subiektywnieofinansach.pl. Piszę tam też o kredytach hipotecznych po nowemu, o wynikach finansowych Ubera oraz o wyjątkowo drogim przelewie. Jeden z moich czytelników zapłacił.... 40.000 zł dodatkowej opłaty za jeden przelew!



A link do całego tekstu o perwersyjnym wirusie jest tutaj 



Czytaj: Ten wirus kradnie kasę z konta wtedy, kiedy czujesz się najbezpieczniejszy



Czytaj: Banki zachęcają do zatwierdzania przelewów „koszykiem”. To bezpieczne?

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 19, 2017 00:01

April 18, 2017

Wystartował nowy sposób płacenia kartą w internecie. Lepszy od MasterPassa i PayPala?

Kilka dni temu, bez większych fanfar, wystartowała w Polsce usługa Visa Checkout, czyli uproszczona możliwość płacenia kartami płatniczymi w internecie. Polska jest pierwszym krajem w Europie, w którym organizacja płatnicza Visa ją uruchomiła (na świecie działa w 23 krajach). Czy jest się czym podniecać? Cóż, na razie start jest raczej symboliczny, bo Visa Checkout działa w dwóch sklepach internetowych – Euro AGD oraz OleOle.pl. Tym niemniej już zdążyłem przetestować ją własnymi pieniędzmi i chętnie opiszę pierwsze wrażenia.



Zarejestrowałem się w portfelu Visa Checkout, przypiąłem do niego jedną z moich kart kredytowych (akurat nie była to Visa, ale i tak zadziałało) i kupiłem sobie w Euro AGD elektronikę. Jeśli chodzi o ergonomię i pierwsze wrażenie użytkownika (a to cholernie ważne przy nowych metodach płacenia) wystawiłbym wysoką ocenę. W pewnych miejsach Visa Checkout ma przewagę nad konkurencyjnym portfelem MasterPass, ale tu i ówdzie mu ustępuje.



Recenzja jest już dostępna na www.subiektywnieofinansach.pl



Link do tekstu jest tutaj. Na samcik.blox.pl cały tekst opublikuję dziś około południa



Czytaj też: Moje przygody z płaceniem MasterPassem



Czytaj też: Czas zacząć golić się przed zakupami?



Czytaj też: Sojusz polskich firm chce nadgryźć PayPala!

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 18, 2017 00:20

April 17, 2017

Duży windykator chce pożyczyć od nas pieniądze. Płaci ponad 6% w skali roku. Warto?

Ostatnio otwiera się przed nami sporo ciekawych, pozabankowych opcji lokowania kapitału. Zaraz na początku roku można było kupić obligacje Giełdy Papierów Wartościowych, jednej z najbardziej wiarygodnych dużych firm (z oprocentowaniem WIBOR plus 0,95%). I była to pierwsza od dawna oferta obligacji sprzedawanych zwykłym ciułaczom przez firmę z "pierwszej ligi". W ostatnich tygodniach mieliśmy też sprzedaż akcji spółki Griffin Real Estate, dzięki której można długoterminowo zarabiać na dywidendach z wynajmu biurowców i centrów handlowych (deklarowana szacowana dywidenda: 6-7% rocznie). To pierwsza tego typu spółka, która sprzedała nam swoje udziały. Pieśnią ostatnich dni była z kolei sprzedaż akcji sieci supermarketów Dino - to największa oferta akcji w ostatnich latach (warta 1,6 mld zł). A jednocześnie możliwość, by stać się udziałowcem czegoś tak "dotykalnego" jak sklep spożywczy.



Czytaj też: Murapol szuka chętnych do pomocy. Płaci 5% rocznie. Lub więcej



To też ciekawe: fundusz, który raz w roku wypłaca "odsetki"



Nowy pomysł na inwestowanie: podzielą się z nami zyskiem  z chwilówek



Kto ma trochę pieniędzy do ulokowania, może więc wybierać i przebierać. Propozycja, którą dziś zrecenzuję, nie należy - tak jak wcześniej wspomniane - do przełomowych, ale jest do rozważenia dla osób, które są skłonne podjąć pewne ryzyko, by wyciskać z oszczędności 6-7% w skali roku. Rusza sprzedaż obligacji drugiej największej w Polsce spółki windykacyjnej - GetBack. Oprocentowanie godne: WIBOR plus 4,4% (a więc na dziś: 6,1% w skali roku). Pieniądze są do zwrotu za trzy lata, a odsetki będą wypłacane kwartalnie. Zapisy - jak to przy obligacjach - są na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy", więc decyzję warto podjąć szybko. Start sprzedaży we wtorek 18 kwietnia



Czy warto kupić obligacje GetBack? Recenzję czytaj pod tym linkiem, w serwisie www.subiektywnieofinansach.pl



Na samcik.blox.pl (dla miłośników blogowej wersji) pełna wersja recenzji pojawi się we wtorek rano.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 17, 2017 10:08

Świąteczna atmosfera, czyli Ile kosztują najdroższe jaja na świecie?

Mam nadzieję, że mimo świątecznej atmosfery jeszcze nie macie dosyć jaj ;-). Bo właśnie o jajach chciałbym Wam opowiedzieć dziś historyjkę. Otóż jakoś dwa lata temu pewien handlarz złomem w USA kupił złote jajko za 14.000 dolarów z zamiarem przetopienia go na złom . Ponieważ było podejrzanie ładne, zaniósł je do jednej z londyńskich firm jubilerskich. Tam uświadomiono mu, że jajko jest jednym z zaginionych w czasie rewolucji październikowej w 1917 r. jajek Fabergé. Na ile oszacowali jego wartość jubilerzy? To prawdopodobnie najdroższe jajko świata!  



Cały tekst znajdziesz pod tym linkiem

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 17, 2017 00:13

April 15, 2017

Uber miał rozwalić system, ale... pokazał nowe liczby i chyba coś poszło nie tak

Im bardziej przyglądam się globalnej ekspansji Ubera, tym bardziej się zastanawiam: czy to będzie najbardziej spektakularny pokaz siły nowych zasad ekonomii - tzw. ekonomii współdzielenia - czy gigantyczna klęska . Uber najpierw mnie oczarował (zamawianie samochodu z aplikacji, przypinanie karty przez jej fotografowanie, płacenie bez nawet jednego kliknięcia), potem zniechęcił (zamiast ludzi wożących dla przyjemności są wyzyskiwani kierowcy, automaty-niewolnicy aplikacji), a ostatnio znów zaciekawił ( o ile naśladowanie taksówek już nikogo nie podnieca, to usługi takie jak UberPool - czyli przejazdy łączone - rzeczywiście mogą rozwalić system).



Czytaj też: Uber był u mnie prawie skończony. Ale zrobił... to



Uber zaczął działać w 2010 r., ale nie przyniósł jeszcze ani dolara zysku. Przeciwnie: przepala pieniądze w tempie iście kosmicznym. Jego szefowie ujawnili właśnie Bloombergowi dane dotyczące 2016 r., z których wynika, że firma...



Cały tekst znajdziesz na stronie www.subiektywnieofinansach.pl



Tutaj jest link bezpośrednio do tekstu



 

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 15, 2017 01:35

April 13, 2017

Idzie nowe! Bank już nie sprzeda mieszkania za półdarmo, a wniosek rozpatrzy błyskiem

Kredyt hipoteczny to jeden z tych produktów bankowych, które powinny być bardzo dobrze regulowane. Wartość umowy dla większości z nas jest kosmiczna, zaś potencjał wpadnięcia w pętlę zadłużenia - relatywnie duży. Nikt nie wie jak będzie wyglądała jego sytuacja finansowa za kilkanaście lat, a zobowiązanie do spłaty rat trzeba nieść. Dlatego banki powinny - z własnej woli lub przymuszone prawem - oferować takie kredyty hipoteczne, które w pewnym stopniu dają poczucie bezpieczeństwa klientom.



Sejm przyjął właśnie, zaś prezydent podpisał kolejną z takich regulacji - Ustawę o kredycie hipotecznym. Wcześniej była delegalizacja bankowego tytułu egzekucyjnego (czyli możliwości uproszczonej egzekucji długów bankowych), nowa ustawa o upadłości konsumenckiej (ułatwiająca wyjście z pętli długów osobom w tarapatach) oraz regulacje Komisji Nadzoru Finansowego ograniczające dokładania "lewych" ubezpieczeń do kredytów . Jakie nowe "bezpieczniki" dostaną teraz - a raczej latem, bo są trzy miesiące vacatio legis - osoby, które będą chciały zaciągnąć kredyt hipoteczny?



Caly tekst już teraz przeczytaj na stronie www.subiektywnieofinansach.pl. Zajrzyj, znajdziesz tam - podane w przyjaznej formie - najnowsze teksty z blogu "Subiektywnie o finansach". Polecam sekcję "Portfel i technologie", tę z opisami najbardziej przełomowych wyroków sądowych w sporach konsumentów z bankami, recenzje najnowszych produktów finansowych, prześwietlenia reklam, które są emitowane w telewizji, porównania kont, kart i polis ubezpieczeniowych. W sekcji poradników znajdziesz odpowiedzi na najważniejsze pytania i bazę wiedzy o swoich pieniądzach oraz swój finansowy kalendarz.



Zapraszam na moją nową stronę - dodaj do ulubionych i wpadaj jak najczęściej - codziennie nowe teksty od "Subiektywnie o finansach"!



Tutaj jest   link do tekstu . Na samcik.blox.pl jego obszerne fragmenty ukażą się ok. godz. 12.00



 



 



 

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 13, 2017 23:25

Alior zaprasza do "Cafe Pożyczka". I kusi 50-procentową zniżką na kredyt. A naprawdę?

"Cafe Pożyczka" taki nowy pomysł ma Alior Bank na namówienie klientów do pożyczania pieniędzy. Co prawda - w odróżnieniu od innych banków - Alior nie buduje sieci prawdziwych "kawiarnio-oddziałów" , ale te z reklamy wyglądają tak słodko, że aż miałbym ochotę poprosić prezesa Wojciecha Sobieraja, żeby się na to szarpnął. Ze spotu reklamowego wynika, że do "Cafe Pożyczka" nie wchodzi się solo, lecz w parze. "Państwo razem? Czyli pożyczka dla dwojga?" - pyta pracownica za ladą, ubrana w aliorowy uniform z obowiązkowym melonikiem. I obiecuje, że niezależnie od kwoty oprocentowanie pożyczki będzie niższe o połowę. Bo "minus 50% to nasza specjalność" - dodaje, przynosząc komplet filiżanek, by klienci mogli sobie nalać promocyjnego pieniądza. A na koniec jeszcze pada komentarz lektora: "Dwóch, dwie, dwoje? Umówcie się na tańszą pożyczkę".



Czytaj: Alior gwarantuje, że zetknie oprocentowanie twoich kredytów. Naprawdę?



Alior Bank wykorzystuje ten sam pomysł, który od dłuższego czasu eksploatują sieci telekomunikacyjne, namawiające do zakupu dwóch albo trzech kart SIM po nieco korzystniejszych cenach, dzięki czemu wszyscy członkowie rodziny mają do zapłacenia jeden wspólny rachunek. O ile jednak w telekomach ta usługa jest z reguły komunikowana jako rodzinna, o tyle marketingowcy Alior Banku poszli w niebezpiecznym jak na dzisiejsze czasy kierunku. W aliorowskim spocie nie ma ani słowa o tym żeby przyjść do "Cafe Pożyczka" z żoną lub mężem, ewentualnie z narzeczonym lub narzeczoną i to jeszcze przed konsumpcją związku.



Cały felieton przeczytasz na www.subiektywnieofinansach.pl



Link to tekstu jest tutaj

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 13, 2017 01:10

April 12, 2017

mBank pokazał nową aplikację mobilną. Mocna. Płacenie zbliżeniem, tempomat wydatków...

subiektywnie ZAPRASZAM DO NOWEGO SERWISU "SUBIEKTYWNIE O FINANSACH": Znajdziecie tam jeszcze więcej felietonów, prześwietleń, porównań i porad dotyczących Waszych portfeli. Będą też zaproszenia na czaty i webinaria, podczas których będziecie mogli zadać mi pytania na żywo. Zapraszam do nowej odsłony subiektywności! Dodajcie stronę www.subiektywnieofinansach.pl do ulubionych. Od teraz niektóre teksty będą ukazywały się tylko tam. 



-------------------------------------------------------------------------------------------------------



mBank – czwarty największy bank w Polsce, obsługujący ponad 4 mln klientów – pokazał dziś swoją nową aplikację mobilną . Słowo „nowy” w przypadku mBanku – zwłaszcza w kontekście aplikacji mobilnych – jest ryzykowne, bo to bank, który od dawna ma już solidną aplikację do bankowania przez smartfona: z opcją płacenia BLIK-iem i z programem rabatowym. Według danych na koniec 2016 r. mBank ma najwięcej „mobilnych” klientów wśród wszystkich polskich banków (ponad 850.000).



Czym różni się nowa mBankowa apka od tej, której klienci używali do tej pory? Jest już dostępna w sklepach AppStore i Google, więc zaraz po przeczytaniu niniejszego tekstu możecie sobie ją sobie ściągnąć i się pobawić. Jest nowy design (uproszczona nawigacja) sporo nowych funkcji i drobne innowacje wspomagające klientów w zarządzaniu pieniędzmi. Wszystko podporządkowane temu, żeby klienci jak najczęściej używali mobilnej apki („mobilni” mają z nią 19 tzw. interakcji miesięcznie, a ci używający bankowości elektronicznej – średnio po 12). Jak słusznie –  choć półżartem – zauważył podczas prezentacji prezes Cezary Stypułkowski, liczba interakcji może rosnąć wraz z wysokością salda na koncie, bo on czasem wchodzi do apki także po to,  żeby upewnić się, że ma podniecająco dodatnie saldo. Co prawda to prawda. Też tak mam, tylko przy innym, niż Pan Prezes, poziomie „dodatniości” salda. :-))



Czytaj też: Jakie saldo ma na koncie prezes Cezary Stypułkowski?



Jeśli chodzi o wygląd nowej aplikacji, to nie będę się rozpisywał, bo każdy może sam obejrzeć – to dobrze, że bank zrezygnował z przycisku „zaloguj” (w nowej apce od razu wpisuje się PIN) , a jeszcze lepiej, że podzielił menu na dole strony na cztery czytelne sekcje. Fajnie, że pojawił się na ekranie głównym przycisk pozwalający „dorzucić” klientowi skróty do najczęściej używanych przez niego funkcji. A bardziej strategiczne zmiany?



MOBILNY MBANK I LOGOWANIE ODCISKIEM PALCA

mBank udostępnia większej liczbie użytkowników biometrię, czyli wchodzenie do banku przez smartfona bez konieczności podawania PIN-u. O ile dziś jego aplikacja mobilna – podobnie jak wiele innych na rynku – pozwala na logowanie palcem tylko na najnowszych modelach iPhone’ów (które mają wbudowaną tę funkcję), o tyle teraz o PIN-ach i hasłach będą mogli zapomnieć przy bankowaniu także użytkownicy niektórych smartfonów z dużo popularniejszym w Polsce systemem Android (chodzi o urządzenia, które są wyposażone w specjalny czytnik).



Logowanie palcem to rzecz, która z jednej strony buduje poczucie bezpieczeństwa w przypadku bankowania przez smartfona (bo PIN, który wbijamy przy logowaniu do telefonu lub do aplikacji ktoś może podpatrzyć i gdyby ukradł nam telefon – dostać się do naszej kasy). A z drugiej sprawia, że coraz więcej rzeczy związanych z bankowaniem – łącznie z przelewami, płaceniem comiesięcznych rachunków poprzez ich zeskanowanie itp. – bardziej „opłaca się” robić przez smartfona.



Z tym pierwszym stwierdzeniem (o bezpieczeństwie) zapewne nie wszyscy się zgodzą, bo podobno odcisk palca da się odtworzyć zdjęciami bardzo wysokiej rozdzielczości, a swoich linii papilarnych da się zmienić jak „skompromitowanego” PIN-u.  Jednak upieram się, że o ile zatwierdzanie przelewów odciskiem palca może być nieco kontrowersyjną praktyką, to logowanie przez odcisk palca w dobie złodziei masowo wykradających nam hasła i loginy do e-bankowości jest jednak dobrym wyborem.



PŁACENIE ZBLIŻENIOWE ANDROID PAY.  ALE PROSTSZE

Kilka miesięcy temu Google wprowadził do Polski (jako do jednego z pierwszych krajów w Europie) płatności Android Pay. Wystarczy ściągnąć ze sklepu Google aplikację, podpiąć do niej kartę swojego banku (o ile „przypiął się” on do Android Pay) i… już można płacić telefonem zbliżeniowo. I to nawet nie mając w smartfonie aplikacji mobilnej swojego banku! (bo jak już się ją ma, to w niektórych bankach też można sobie do niej przypiąć kartę i płacić smartfonem).



Tutaj więcej: Jak działa Android Pay? Czym różni się od innych technologii?



Czytaj też o problemach z Android Pay: Co mi przeszkadza w płaceniu?



Czytaj też: Nowy sposób płacenia smartfonem. Polska firma podbije świat?



mBank jest pierwszym bankiem, który pozwoli swoim klientom korzystać z Android Pay bez konieczności ściągania tej aplikacji ze sklepu Google – podpięcia będzie można dokonać z poziomu nowej wersji aplikacji mobilnej mBanku. Z punktu widzenia klienta nie ma to większego znaczenia: dla niego najważniejsze jest to, że od dziś może wreszcie płacić kartą mBanku nie mając jej przy sobie. No, może ci, którzy – jak ja – pochodzą z Poznania i lubią mieć porządek na pulpicie, ucieszą się, że nie muszą ściągać nowej aplikacji. Wystarczy aktywować Android Pay i wybrać kartę, która ma być podpięta do płatności telefonem przez zbliżenie.



Całej procedury może dokonać w aplikacji mobilnej mBanku. Niestety na razie podpiąć można tylko karty z logo MasterCarda (kto ma kartę VIsy musi poczekać do lata lub wyrobić sobie drugą kartę, z logo MasterCarda – na szczęście limity transakcji uprawniające do bezpłatnego korzystania z karty są przypisane do klienta, a nie do karty).



NOWY SPOSÓB AUTORYZOWANIA TRANSAKCJI

Oprócz SMS-ów autoryzacyjnych wszyscy klienci mBanku z nową aplikacją w portfelu będą mogli wybrać mobilną autoryzację transakcji. Do tej pory była to testowa metoda, teraz będzie proponowana wszystkim klientom. Używam jej już od początku roku w swoim smartfonie i uważam, że jest ciut mniej wygodna, niż SMSy autoryzacyjne, ale za to dużo bardziej bezpieczna.



Polega to na tym, że jeśli chcę wykonać jakiś przelew w bankowości internetowej mBanku, to zamiast SMSa wysyłanego na mój telefon otrzymuję powiadomienie push, bym zatwierdził przelew w aplikacji mobilnej. Muszę wejść do banku w smartfonie, wpisać PIN do tej aplikacji i kliknąć, że potwierdzam przelew. Tego klikania jest minimalnie więcej, niż w przypadku przepisywania SMS-a autoryzacyjnego w okienku przelewu, ale to dużo bezpieczniejsze.



Czytaj:  mBank testuje nową metodę autoryzacji transakcji. Już jej używam i…



Wejdź też: Jedno mobilne hasło do wszystkiego? Polskie telekomy już testują!



Dlaczego bezpieczniejsze? SMSa może przejąć złodziej i autoryzować z jego użyciem przelew na swoje konto. W nowym modelu żeby ukraść mi pieniądze z konta trzeba nie tylko włamać się do mojego smartfona – trzeba go fizycznie mieć. Smartfon jest w tym przypadku takim nowoczesnym tokenem. Żeby zrobić przelew z mojego konta muszę coś wiedzieć (znać login i hasło do bankowości internetowej) i coś mieć (smartfona, do którego muszę się zalogować i potwierdzić na nim transakcję). mBank, który jeszcze rok, dwa lata temu miał dość przeciętne zabezpieczenia przed internetowymi złodziejami pieniędzy, dziś staje się jednym z najbezpieczniejszych. Logowanie palcem do aplikacji mobilnej plus mobilna autoryzacja transakcji internetowych to dość solidny pakiet.



WYGODNIEJSZE ZAKUPY W NECIE: BLIK NA JEDEN KLIK

mBank jest jednym z pierwszych banków (pierwszym był Bank Millennium), który w ramach swojej aplikacji mobilnej wprowadza internetowe płatności BLIK w wersji jednoklikowej. A więc wchodzę przez laptop, tablet lub komputer na stronę internetową, na której zwykle robię zakupy, tam napełniam koszyk, wybieram sposób płatności BLIK i… potwierdzam transakcję klikając „OK” w aplikacji mobilnej mBanku. Omijam tym samym wpisywanie kodu BLIK. Podobne rozwiązanie wprowadził jakiś czas temu PayPal – w wybranych przez siebie sklepach internetowych można zrezygnować z podawania hasła przy autoryzacji transakcji.



Tu więcej o płaceniu w internecie jednym klikiem za pomocą BLIK-u



Czy to bezpieczne? Cóż, zawsze brak hasła jest mniej bezpieczny, niż wpisywanie hasła (w tym wypadku kodu BLIK), ale przy założeniu, że mamy dobrze zabezpieczonego smartfona (czyli odblokowujemy go PINem) oraz aplikację mobilną banku „otwieraną” dodatkowym hasłem lub odciskiem palca – można się zastanawiać czy trzecie hasło, czyli jednorazowy kod BLIK, jest potrzebne. Przyznam, że jako posiadacz konta w Banku Millennium jeszcze nie pozwoliłem na stronie żadnego sklepu na korzystanie z BLIK-a w wersji one-click, ale z całą pewnością jest to duże uproszczenie procesu płacenia w sieci. mBankowcy twierdzą, że 70% polskich e-sklepów już umożliwia płaceniem przez BLIK na jeden klik.



Czytaj też: Banki testują rewolucyjną technologię – załóż konto przez wideoczat



TEMPO WYDATKÓW I SPERSONALIZOWANY „PUSH”

W nowej aplikacji mobilnej mBank proponuje też ciekawostkę dla tych, którzy lubią sprawdzać jak wygląda ich domowy budżet. Nie jest to żaden rozbudowany asystent, ale proste narzędzie do sprawdzania w jakim tempie wydaję w tym miesiącu pieniądze względem poprzednich trzech miesięcy. Sądzę, że kilka osób dzięki tej aplikacji wprowadzi wewnętrzne „współzawodnictwo oszczędnościowe” i będzie starało się w każdym kolejnym miesiącu wydawać choć odrobinę mniej. Na chwałę portfela!



Z podobnych drobiazgów: jakiś czas temu mBank wprowadził – w serwisie internetowym – asystenta płatności, który przypomina, że wkrótce trzeba zapłacić rachunek np. za szkołę lub kablówkę albo czynsz, podpowiada ile ten rachunek wynosi i pozwala go zapłacić jednym klikiem. Tu mamy narzędzie podobnej kategorii.



W aplikacji mobilnej mBanku można też personalizować powiadomienia push – klient sam może sobie wybrać o jakich wydarzeniach w jego życiu ma przypominać aplikacja: ważnych przelewach, wpływach na konto, płatościach kartowych, wypłatach z bankomatów. Niestety, w ramach tych powiadomień push nie można chyba zdefiniować sygnalizacji kończących się depozytów odnawialnych. Kilka razy zdarzyło mi się zapomnieć o kończącym się depozycie w mBanku i został on zrolowany na taki o skrajnie skandalicznym oprocentowaniu. Gdyby mBank mógł mnie powiadamiać push’em, że właśnie zamierza mnie zrobić w trąbę – byłoby miło.



MBANK: „MAMY NAJBARDZIEJ NOWOCZESNYCH KLIENTÓW”

Generalnie nowa aplikacja mobilna mBanku wygląda na dobry pomysł. Już sam fakt, że klienci mBanku – przynajmniej ci z Androidem w kieszeni – będą mogli wreszcie zbliżeniowo płacić smartfonem, jest dobrą zmianą. Mobilna autoryzacja transakcji oznacza poprawienie bezpieczeństwa pieniędzy na internetowych kontach klientów, zaś jednoklikowe płatności BLIK w internecie oznaczają, że niewiele będzie wygodniejszych sposobów kupowania w sieci niż te proponowane przez mBank. No i pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że kilka osób więcej, niż do tej pory, będzie mogło się logować do banku palcem. Ściągajcie, testujcie i dawajcie znać.



Przy okazji mBank pokazał trochę danych dotyczących jak bardzo jego klienci się „umobilnili”. To nie chodzi tylko o to, że 850.000 osób używa aplikacji mobilnej i że mają więcej interakcji z bankiem, niż „normalni” klienci. Sprawa jest poważniejsza. Ci „mobilni” stanowią już 30% wszystkich klientów mBanku (podobnymi statystykami mogą się pochwalić tylko w Banku Pekao i Millennium). Już 43% wszystkich logowań do banku jest z urządzeń mobilnych. Połowa doładowań telefonów jest zlecana z poziomu aplikacji, podobnie jak 20% przelewów. Co piąty kredyt gotówkowych „idzie” przez aplikację mobilną.



mBank ma też fajną opcję uproszczonego łączenia się z infolinią. Można to zrobić z poziomu aplikacji mobilnej (np. po zalogowaniu się do konta palcem), dzięki czemu nie trzeba się już identyfikować telekodem, ani żadnymi „nazwiskami panieńskimi matki” . Po prostu jako zalogowany klient klikam na kontakt z infolinią i wyjaśniam swój problem. mBank zeznaje, że już jedna trzecia połączeń z infolinią „idzie” tym właśnie kanałem. I że połowa klientów dzwoniących na infolinię z poziomu aplikacji nigdy wcześniej nie korzystała z infolinii. Prawdopodobnie oznacza to, że dusili problemy w sobie, co mogło się skończyć rezygnacją z usług banku bez ostrzeżenia. W tym sensie dobrze urzeźbiona aplikacja mobilna może być szansą na „przytulenie” niezadowolonego klienta zanim jeszcze do mnie napisze.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 12, 2017 04:20

Jak daleko bardzo szaman Majewski jest od szczęścia bardzo? Prześwietlam!

Od kilku tygodni szaman Majewski – ten sam, który niegdyś, jeszcze jako Szymon, był twarzą reklamową banku PKO BP – katuje nas reklamami z Małgorzatą Rozenek i Radosławem Majdanem. Z reklam wynika, że szczęśliwy numerek tej pary to dwójka. I że z tą dwójką czeka ją szczęście bardzo. Zapewne jest to częściowo prawda, bo wypłata za udział w reklamie duetu musiała też być podwójna. Mniej pewne jest natomiast to czy owa dwójka okaże się korzystna dla uczestników promocji sieci Plus o nazwie „Perfekcyjny Duet”.



W ofercie chodzi oczywiście o dwa abonamenty i dwie karty SIM w promocyjnej cenie. Oferty dla par ze wspólnym abomanentem są ostatnio w modzie i ostro promują je wszyscy operatorzy, ale Plus najbardziej intensywnie – dlatego jego propozycję biorę dziś na warsztat. W jednym ze spotów reklamowych, który pokazuje Plus, szczęście bardzo jawi się jako „dwa abomanemty i dwa smartfony w Plusie”. Potem na ekranie pojawia się super cena 44,99 zł oraz dwa smartfony Huawei P9.



Czy warto się szarpnąć na tę ofertę? W serwisie www.subiektywnieofinansach.pl   postanowiłem  rozebrać do rosołu perfekcyjny duet

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 12, 2017 00:15

April 11, 2017

Uber pokazał jak można moty... tfu, manipulować pracownikami "podpiętymi" do smartfona. Brrr...

subiektywnie ZAPRASZAM DO NOWEGO SERWISU "SUBIEKTYWNIE O FINANSACH": Znajdziecie tam jeszcze więcej felietonów, prześwietleń, porównań i porad dotyczących Waszych portfeli. Będą też zaproszenia na czaty i webinaria, podczas których będziecie mogli zadać mi pytania na żywo. Zapraszam do nowej odsłony subiektywności! Dodajcie stronę www.subiektywnieofinansach.pl do ulubionych. Od teraz niektóre teksty będą ukazywały się tylko tam. 



-------------------------------------------------------------------------------------------------------



Im bardziej nasz świat jest zamknięty w smartfonie podłączonym do internetu, tym łatwiej marketingowcy mogą sterować naszymi zachowaniami konsumenckimi. Właściciele aplikacji, które zainstalowaliśmy w smartfonach, mogą wiedzieć gdzie się znajdujemy i - jeśli są to aplikacje z funkcją płatności - obserwować co kupujemy . Mogą się z nami komunikować za pomocą powiadomień , wykorzystując geolokalizację i wiedzę o naszych słabostkach. Jeśli są to banki - mogą też kusić dostawą pieniędzy na jeden klik. Ten, kogo wpuścimy do naszego smartfona, ma szansę trzymać nas na krótkiej smyczy. Ale ta rewolucja może dotyczyć nie tylko relacji sprzedawca-konsument, ale i pracodawca-pracobiorca. A jak wygląda nowoczesny pracodawca? Wygląda jak Uber. Ostatnio w kilku amerykańskich portalach czytałem wieści o podchodach, jakie czyni pod adresem swoich kierowców firma Uber.



Jak wiadomo aplikacja ta powstała po to, żeby ludzie mający samochód i dużo czasu mogli sobie dorobić przewożąc tych, którzy mają mało czasu i nie stać ich na taksówkę. Kłopot w tym, że pomysł się wykrzaczył i Uber stał się klasyczną korporacją. A korporacja nie potrzebuje pracowników, którzy jeżdżą wtedy, kiedy mają czas i ochotę, tylko takich, którzy wożą ludzi na okrągło i nigdy nie idą spać. Bo tylko wtedy można zapewnić klientom krótki czas dojazdu, niskie ceny i działać w modelu niedostępnym dla firm taksówkowych, czyli definiując jedną trasę dla kilkorga klientów czekających po drodze.



Czytaj też: Uber był już u mnie skończony. Ale zrobił to...



Skoro już Uber zatrudnia tabuny speców od optymalizacji wszystkiego, a zwłaszcza tzw. user experience, to dlaczego by nie wykorzystać ich wiedzy do zarządzania kierowcami? Przynajmniej dopóki kierowcy są w ogóle do czegoś potrzebni (marzeniem firmy jest samochód autonomiczny, który prowadzi się sam). Uber - jak donoszą amerykańskie źródła - zaczął więc testować manipulowanie pracownikami. Nawet jeśli nie macie z Uberem nie wspólnego, to warto przeczytać jak to się robi, bo... niedługo będą tak robić wszyscy pracodawcy, którzy mają z pracownikami relację nieetatową opartą na kontakcie przez smartfona.



Uber mianowicie zaczął motywować pracowników do dłuższej pracy wyświetlając każdemu kierowcy chcącemu wyłączyć aplikację (czyli pójść do domu) komunikaty o tym, że "jeszcze tylko godzina i wypracuje tyle pieniędzy, ile w zeszłym tygodniu" . Albo, że "dziś nie wypracował jeszcze tyle, ile zwykle". Sposobów na to, by wejść pracownikowi na ambicję jest sporo, ale żaden szef nie jest w stanie zrobić tego ze wszystkimi pracownikami w najlepszym możliwym czasie. A aplikacja może. Poza tym uberowcy zaczęli testować wysyłanie tych komunikatów przez różne osoby z centrali - mężczyzn, kobiety, blondynki, brunetów... I zbierać informacje na którego pracownika jaki komunikat "motywujący" - i przez kogo przekazany - działa najlepiej. Podłe, co?



Czytaj: Dzięki tej aplikacji zniknąć kolejki do przychodni? Lekarz jak Uber



Im więcej Uber będzie wiedział o każdym ze swoich kierowców, tym łatwiej będzie w stanie nacisnąć mu na odcisk. Ale naciskać można też w czasie pracy, a nie tylko wtedy, gdy pracownik chciałby już ją skończyć. Dlatego Uber wprowadził jakiś czas temu do aplikacji dla kierowców "niewyłączalną" funkcję zlecania im nowych kursów jeszcze przed zakończeniem tych trwających. O ile kierowca w tradycyjnej korporacji taksówkowej dostaje zlecenia wtedy, kiedy zgłosi zapotrzebowanie, o tyle w Uberze dostawał je zawsze w czasie jazdy z poprzednim klientem. Mógł oczywiście zlecenia nie brać, ale to tak jakby nie podniósł kasy leżącej na ulicy. Nikt nie lubi być frajerem, prawda?



Uber ostatnio został też oskarżony o zwykłe manipulacje (miał podawać klientowi wycenę na podstawie dłuższej trasy, a kierowcy - dla krótszej), ale to już jest zwykłe oszustwo, a nie manipulacja umysłami. Zmierzam do tego, że nowa era nadchodzi nie tylko w relacjach konsumentów z handlowcami i marketingowcami, ale też w kontaktach pracodawców z pracobiorcami. Wszędzie tam, gdzie nie działają regulacje dotyczące czasu pracy, przerw regeneracyjnych i obowiązkowego odpoczynku, zaś pracodawcy mogą wykorzystywać dostarczane pracownikom aplikacje mobilne - będzie się działo. Wystarczy tylko zatrudnić kilku psychologów, speców od planowania behawioralnego oraz od big-data i problem niedociążonych pracowników szybko zniknie. System sam podpowie którą strunę trzeba dotknąć żeby pracownik tańczył jak mu pracodawca zagra. Na szczęście zawsze można wyłączyć smartfona.



------------------------------------------------------------------------------



Na www.subiektywnieofinansach.pl   jest też nowy tekst o tym, że NBP sprawdził czy ceny w bankach rzeczywiście rosną . Co mu wyszło? I ile trzeba płacić za konto, żeby być uznanym za frajera? Zapraszam do mojego nowego serwisu! 

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 11, 2017 00:31

Maciej Samcik's Blog

Maciej Samcik
Maciej Samcik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Maciej Samcik's blog with rss.