Rafał Kosik's Blog, page 16
July 10, 2018
Polcon 2018
W najbliższy czwartek startuje Polcon, najważniejszy konwent w Polsce, festiwal poświęcony szeroko pojętej fantastyce we wszystkich jej wymiarach: literaturze, filmowi, komiksowi, sztuce, muzyce i grom – elektronicznym, i tym bez prądu. Tym razem Polcon odbędzie się w Toruniu, a ja jestem jego gościem honorowym. Punktem kulminacyjnym konwentu jest gala podczas której przyznana zostanie Nagroda Fandomu Polskiego imienia Janusza A. Zajdla, na którą mogą głosować wszyscy uczestnicy Polconu. Jedną z nominowanych do nagrody powieści jest mój Różaniec.
Zapraszam na cały konwent, a szczególnie na moje punkty programu:
piątek
17:00 - Na końcu świata pozostaną fantaści, czyli czego uczy nas postapo - Michał Cholewa, Marta Kładź-Kocot, Rafał Kosik, Paweł Majka, Robert M. Wegner;
18:00 - Spotkanie z autorami wydawnictwa Powergraph - Anna Kańtoch, Kasia Sienkiewicz-Kosik, Cezary Zbierzchowski, Robert M. Wegner, Rafał Kosik, Maciek Mikołajczak;
20:00 - Dyżur autografowy Rafała Kosika;
sobota
19:00 - Spotkanie z Rafałem Kosikiem Rafał Kosik, prowadzi Radosław Kot.
Więcej szczegółów znajdziecie na stronie organizatora.
Modlitwa o lepsze czasy
Oprócz pewnej przyziemności życia bohaterów, mamy też elementy zgoła nieprzyziemne, a duchowe. Duchowe jednak w pewien nowy, dość, o ironio, materialny sposób, bowiem różańcowa rzeczywistość przewartościowała myślenie ludzi pod względem domniemania istoty śmierci i bóstwa. Te dwa elementy zastąpiły nowe pytania — pytania nie o życie po śmierci, ale o życie po Eliminacji. Nie ma też wiary w Boga, lecz wiara w sztuczną inteligencję, która panuje nad Warszawą. Jest to pewne novum. (więcej na Prawdziwi Artyści…)
July 9, 2018
Podróże kształcą
Widziałem niedawno w piśmie naukowym, którego nie szanuję jakoś specjalnie, artykuł o tym, jak łatwo jest podróżować po świecie. Artykuł dotyczył… Google Street View. Tak, była to propozycja oszczędzenia na wyjazdach zagranicznych, bo przecież można podróżować po całym świecie, nie ruszając się sprzed własnego biurka. Tak jest taniej i bezpieczniej.
Podczas ostatniej podróży do Azji mieliśmy okazję lecieć samolotem nie tylko z ex-ministrem środowiska Janem Szyszką, ale i z kilkudziesięcioosobową zorganizowaną grupą. Taką z opiekunem z biura podróży. Opiekun chodził za stewardesą i tłumaczył, że chicken to jest kurczak, a vegetables to warzywa. Kiedyś popełniliśmy ten błąd i pojechaliśmy na wakacje zorganizowane przez biuro podróży. Na swoje usprawiedliwienie mamy tylko to, że nasz syn był wówczas dwulatkiem i wydawało się nam, że tak będzie bezpieczniej. Nigdy więcej! Po dwóch dniach odłączyliśmy się od wycieczki, wynajęliśmy samochód i zaczęliśmy zwiedzanie indywidualne.
Już wiem, że jedynym sposobem poznania jakiegoś kraju jest pojechanie tam i zanurzenie się w nim, a zorganizowana grupa to uniemożliwia. „Prawdziwe życie zaczyna się tam, gdzie kończy się Twoja strefa komfortu” – to nieprawda, prawdziwe życie polega jedynie na przesuwaniu tej strefy komfortu. My ją sobie przesuwamy tak delikatnie, załatwiając wszystko samodzielnie i pozostawiając pewną część organizacji przypadkowi.
Czasem kończy się to tak, jak ostatnio, kiedy to wylądowaliśmy w małym tajlandzkim porcie o siódmej rano, lekko zmechaceni osiemnastogodzinną podróżą. W tle rozkręca się monsunowa ulewa, taka w rodzaju „odkręćmy kurek do końca”. Hotel, który stoi na małej wyspie, ma przysłać po nas łódź, ale nie odbierają telefonów ani nie odpowiadają na e-maile. Pozostawiony sobie, turysta z tej zorganizowanej wycieczki już by umarł ze stresu. A ja wiem, że za kwadrans, może za godzinę przestanie padać, a nawet jeśli nie przestanie, to i tak w tej temperaturze deszcz nie robi mi nic złego. Zawsze da się znaleźć inny hotel, a jak nie hotel to hostel. Nie ma co panikować.
Gdy jednak nie przestawało padać, strefa komfortu zaczynała coraz silnej na nas napierać. Skłanialiśmy się już ku opcji poszukania innego noclegu, bo azjatycki deszcz to nie jest deszcz w naszym rozumieniu tego słowa. Monsunowa ulewa to wiadro o nieskończonej pojemności, które przemieszcza się wraz z Tobą i leje ci wodę wprost na głowę. Zawsze jednak warto popytać ludzi – przypadkowa pani z centrum nurkowego znała przewodnika z Wyspy Koralowej, który miał telefon do kapitana łódki z naszego hotelu. W efekcie godzinę później płynęliśmy już w deszczu przez Morze Andamańskie, a ja powziąłem decyzję o postawieniu gdzieś w domu małej kapliczki poświęconej Brytyjczykom, dzięki którym w połowie świata da się coś załatwić, mówiąc po angielsku.
Oczywiście tę naszą taksówkowo-hotelową turystykę z walizką na kółkach wyśmieje każdy backpacker. Dla backpackersów to my jesteśmy turystami specjalnej troski. Trudno, każdy orze swoją strefę komfortu, jak może. Dla większości ludzi wycieczka z plecakiem i bez jasnego planu w nieznane byłaby czystym koszmarem, bez śladu przyjemności. Bilbo Baggins też tak myślał przez pierwszych kilka dni.
Ciekawie w tym kontekście wypada turystyka kosmiczna. W pierwszym etapie miałaby ona wyglądać mniej więcej tak, że grupa śmiałków w ciasnej kabinie wzbija się ponad umowną granicę kosmosu, czyli na sto kilometrów. Tam przez małe okienko wszyscy oglądają gwiazdy, doświadczają kilkuminutowej nieważkości i lżejsi o dwieście tysięcy dolarów wracają na Ziemię. Nie wiem jak dla Was, dla mnie nie brzmi to zachęcająco. Przypomina zwiedzanie najwyższego budynku świata bez wysiadania z windy.
Nieco lepiej wypada wycieczka na stację orbitalną lub księżycową, co prawdopodobnie będzie możliwe za kilkadziesiąt lat za jeszcze większe pieniądze. Tylko w czym to ma przypominać swobodną podróż do Tybetu czy Peru? Polecimy ziemskim statkiem, pokręcimy się po habitacie, zapewniającym warunki zbliżone do ziemskich, i wrócimy. Ograniczeniem są tu nasze własne ciała, które nie pozwalają przecież na „zanurzenie się” w środowisku pozaziemskim. No chyba że na chwilę tak krótką, że nie da rady nawet zrobić selfika, o banalnym przeżyciu tej chwili nie mówiąc.
Obawiam się, że współcześni podróżnicy rzadko bywają odkrywcami, a ich podróże służą rozrywce, a w najlepszym razie poszerzaniu własnych horyzontów (w zawodzie pisarza jest to nie do przecenienia). Niewiele jest miejsc za Ziemi, gdzie można postawić stopę jako pierwszy człowiek, a jeszcze mniej takich, gdzie ma to sens inny niż satysfakcja z samego faktu postawienia tej stopy. Nawet naukowcy, którzy prowadzą badania w najdalszych zakątkach świata, zwykle wiedzą, czego się spodziewać, bo przed nimi było tam już wielu innych badaczy.
Co innego badania kosmosu. Tam możemy być pierwsi i odkrywać coś, czego nikt przed nami nie odkrył. A dokładniej… to wysyłamy tam roboty, bo jest taniej i bezpieczniej. Zatem pismo naukowe, którego nie szanuję jakoś specjalne, miało jednak rację. Nasza obecna eksploracja Marsa ma niewiele wspólnego z wyprawami wielkich podróżników, bardziej przypomina siedzenie w fotelu i przesuwanie ludzika po mapie Google Street View.
June 28, 2018
O Felixie i nie tylko na Wirtualnej Polsce
Najważniejsze jest napisanie fascynującej historii, która wciągnie dzieciaki od pierwszego akapitu i nie wypuści aż do końca. Z ciekawymi bohaterami, a nie zaszkodzi też odpowiednią dawka humoru. Rolą pisarza jest zadbać, żeby nie tylko dobrze się taką książkę czytało, ale również żeby historia nie była pustą rozrywką, aby niosła jakieś ważne treści. A rolą nas, jako rodziców jest zachęcanie dzieci do czytania, podsuwanie im lektur i oczywiście wspólne czytanie książek. (więcej na Wirtualna Polska…)
June 27, 2018
Kochane dzieci, czytajcie książki!
Narracja, która uwzględnia percepcję współczesnych dzieciaków. Wartka akcja, poczucie humoru i pełne fantazji pomysły fabularne. Do tego problemy młodego pokolenia, promowanie więzi rodzinnych i odwoływanie się do takich wartości jak przyjaźń, odpowiedzialność i przyzwoitość. To elementy charakteryzujące dobrą literaturę dla młodego odbiory. (do posłuchania na polskieradio.pl…)
June 25, 2018
Kulturantki o Różańcu
Kosik tworzy ambitne SF, czyli gatunek, którego nie lubię. Mimo to dałam tej książce szansę i muszę przyznać, że dla fanów gatunku to pozycja obowiązkowa. Autor zachwyca czytelników swoją kreacją świata przedstawionego oraz problematyką, którą podejmuje w książce. Powieść ta zawiera w sobie wiele problemów, z którymi musi walczyć współczesny świat. (więcej na kulturantki.pl…)
June 18, 2018
Amelia i Kuba. Wenecki spisek - krótki filmik
Siostra Kuby połyka tabletkę, po której wyrastają jej włosy tam, gdzie nie powinny. Dzieciaki postanawiają pojechać do producenta leku po antidotum. Czeka ich pełna zabawnych przygód wyprawa do… Wenecji. Czy Mi zamieni się w yeti, czy pies potrafi sterować gondolą i jakie tajemnice skrywa Wenecja?
June 12, 2018
Ciemny lud wszystko kupi
Możesz sobie po cichu marzyć o apokalipsie zombie, która – zależnie od twojego wieku – albo przemieni znienawidzoną nauczycielkę matematyki w mózgojada niepotrafiącego obsłużyć dziennik, albo zdejmie z ciebie kierat kredytu. Przyziemna prawda wygląda jednak tak, że w czasie apokalipsy zombie będziesz… no cóż, najpewniej będziesz zombie.
Tego rodzaju scenariusz apokalipsy jest niezwykle mało prawdopodobny. Niestety szastanie antybiotykami, ruchy antyszczepionkowe i rosnąca gęstość zaludnienia w miastach Azji, Afryki i Ameryki Południowej sprawiają, że zagrożenie pandemią lekoopornej mutacji choroby jest większe niż jeszcze dziesięć, dwadzieścia lat temu. W połączeniu z szybkim transportem lotniczym i globalną wymianą handlową oznacza to potencjalne zagrożenie dla całego świata.
Znane jest powiedzenie, że gdyby w Europie Zachodniej wybuchła apokalipsa zombie, od razu znaleźliby się obrońcy praw zombie. To co wydaje się śmieszne w kontekście tak fantastycznego zagrożenia, przestaje być śmieszne w realnej sytuacji. Podczas niedawnej epidemii eboli w Afryce do szpitali w Europie i USA przetransportowano kilkudziesięciu chorych, obywateli państw zachodnich. Od razu pojawiły się głosy, że należałoby przetransportować jak najwięcej chorych Afrykanów, żeby im też zapewnić lepszą opiekę, niż mają w swoich krajach. I choć powszechna opinia o zaraźliwości eboli jest przesadzona, to nie sposób zaprzeczyć, że jednak jest to choroba zakaźna i śmiertelna, a do tego trudna do wyleczenia. Jej rozprzestrzenianie się jest ograniczone głównie przez jej gwałtowny przebieg.
Z jednej strony ignorowano więc narażenie bliżej nieokreślonej liczby własnych obywateli na kontakt ze śmiertelną chorobą; z drugiej strony na przykład, ot tak, na wszelki wypadek, dla bezpieczeństwa zastrzelono żubra, który przypadkiem przekroczył Odrę. Nie słyszałem o przypadku człowieka zabitego przez żubra (choć nie wykluczam, że jakiś kiedyś gdzieś mógł mieć miejsce), podczas gdy w 2015 roku ebola zabiła kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Nie mówiąc już o tym, że zarażenie się żubrem jest raczej trudne – ciąża trwa mniej więcej tyle, co u człowieka.
To rodzaj zaburzeń poznawczych i zanik instynktu samozachowawczego cechującego spory odsetek obywateli bogatych państw zachodnich. W kokonie pozornego bezpieczeństwa zapominamy o tym, co owo bezpieczeństwo gwarantuje, czyli między innymi rozwój nauki i szanowanie nauki. Tymczasem emocje zastępują logikę, przekonania zastępują wiedzę. Następuje odwrót od rozumu pod naporem ideologii. Ten antyintelektualizm, który idzie w parze z rozwojem plemion internetowych, promuje fałszywe przeświadczenie, że „demokracja oznacza, iż moja ignorancja jest równie dobra jak twoja wiedza” (Isaac Asimov). W praktyce nie wiadomo, co zrobić z takim stwierdzeniem, bo jednocześnie „gdyby uznał, że moje poglądy są niesłuszne, niezwłocznie musiałbym je zmienić” (Rafał Kosik).
Wiele lat temu pisałem o pakietach memowych, czyli bezkrytycznie przyjmowanych gotowych zestawach poglądów. Członkowie plemion internetowych używają ich bezrefleksyjnie: z braku wyobraźni, z lenistwa lub z potrzeby akceptacji i przynależności do grupy. Obiektywne fakty są przyswajane wyrywkowo, pod kątem dopasowania do już istniejących poglądów. Jeśli fakty nie pasują, tym gorzej dla faktów – są odrzucane.
W tych warunkach poglądy zamieniają się w dogmaty niezbędne do konsolidowania grupy i ułatwiają występowanie jednym frontem przeciw „obcym” plemionom. Jakiekolwiek wątpliwości przecież osłabiałby grupę. Prowadzi to do polaryzacji poglądów między grupami, a jednocześnie płaszczyznę porozumienia zamienia w pola minowe. Gdyby chodziło jedynie o walki międzyplemienne, to jeszcze nie byłoby najgorzej. Niestety atakowani są również np. niezależni naukowcy, prowadzący badania, których wyniki bezczelnie i karygodnie nie wpasowują się w ideologię któregoś z plemion.
Obawiam się, że słynny bon mot „Ciemny lud wszystko kupi”, który lata temu wymsknął się jednemu z naszych polityków, jest niestety prawdziwy. Przytaczanie faktów i wyników niezależnych badań w dyskusji publicznej odnosi mizerny skutek. Po pierwsze z powodu przynależności odbiorców do wspomnianych wyżej plemion czy też wbudowanego w nasze mózgi systemu obrony tożsamości, a po drugie dlatego, że przeciętni ludzie w większości nie rozumieją skomplikowanych zależności rządzących współczesną nauką.
Przykład: co ma wspólnego moja klimatyzacja z globalnym ociepleniem i dlaczego miałoby mnie to interesować? - By zmusić ludzi do myślenia o globalnym ociepleniu konieczny był miś polarny smutno dryfujący na malejącej krze. Wykresy, prognozy, przykłady już zachodzących zmian nie zdziałały tyle, co wywołanie współczucie dla misia.
Ludzie przystępujący do plemion internetowych sami pozbawiają się podmiotowości w tej kwestii, bo jedynym sposobem, żeby ich do czegoś przekonać, jest manipulacja. Żeby przekonać ludzi do faktów, których nie chcą lub nie potrafią pojąć, konieczne jest posłużenie się socjologią, a wręcz socjotechniką, i metodami w rodzaju kampanii społecznych z udziałem opłaconych celebrytów, bloggerów, a nawet trolli. To oznacza, że przemilczamy warstwę merytoryczną, zamieniamy edukację w nawracanie, a wiedzę w wiarę. Czyli w szczytnym celu używamy mniej więcej tych samych metod, co pseudonaukowcy i zwykli hochsztaplerzy. Czy wolno manipulować ludźmi, którzy rozumieją jedynie manipulacje, a odrzucają rzeczowe argumenty? Czy wolno wprowadzać w błąd ludzi, których kultywowana z czcią ignorancja może sprowadzić nieszczęście na wszystkich?
June 7, 2018
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
