Piotr C.'s Blog, page 35
January 16, 2014
Chcesz wiedzieć jak utrzymać faceta?
Jesteś ładna prawda? No, z całą pewnością nie ostatnia w klasie. Masz niezłe nogi, dobry tyłek, wyższe wykształcenie, jesteś inteligentna, czasami nawet błyskotliwa. Masz mieszkanie na kredyt, własne auto, może nawet duże cycki? A za cholerę nie rozumiesz dlaczego przy facetach zachowujesz się jak głupia pinda.
I to mimo, że wszystkie Twoje systemy alarmowe wrzeszczą: to błąd, zachowujesz się jak kretynka to i tak w to wchodzisz przeklinając swoją głupotę a on? Tradycyjne, kolejny koleś robi z ciebie głupią szmatę.
Znasz to? To będzie tekst dla Ciebie.
Reszta asertywnych i zajętych pań proszona jest dziś aby zamknąć tę kartę w przeglądarce i pójść sobie na jakieś fajne, internetowe zakupy, po nowy stanik na przykład. To nie jest tekst dla was.
Zaczyna się tak pięknie. On jest napalony na ciebie jak łysy na suchary. Ślini się, patrzy w oczy, jest dostępny niczym Lufthansa – Nonstop You – czujesz się rozgrzana niczym kotka. Dajesz mu, później drugi raz i trzeci. Dalej to już jest klasyka zaczynasz mieć maślane oczy, w Twojej wyobraźni raźno podskakując niczym kucyk Pony widzisz się może nie na drodze do ołtarza (nie przesadzajmy, dobra?), ale może mógłby się nawet wprowadzić skoro i tak spędzacie razem wszystkie wolne chwile.
Kurwa, zaczęłaś nawet gotować i robisz mu obiadki! A on nagle się zwija z tekstem : wiesz co, to nie to. Nie jestem gotów na poważny związek. Musisz to rozumieć. Ba i czasami nawet kiwasz w tym momencie głową – choć masz ochotę strzelić go w pysk.
Chcesz się dowiedzieć gdzie popełniłaś błąd?
To po kolei:
Rada pierwsza. Seks jest ważny. Ale nie dawaj mu na pierwszym, drugim, trzecim ani czwartym czy piątym spotkaniu. Owszem jeśli było bardzo milo możesz pozwolić się pocałować. Po pewnym czasie możesz dać się obmacać. Przy kolejnym – może zobaczyć twoje cycki.
Ale czym dłużej poczeka – tym bardziej będzie napalony. Mężczyźni są jak psy. Cenią to na co długo czekali.
Zanim mu dasz – poszczuj go więc z miesiąc.
CDN
Photo: Lionel Rieder Creative Commons


January 13, 2014
Ile jest wart Twój kot?
Jo nie zjadł meduzy (galareta z mięsem), nie wypił lunety (50 tka zmrożonej Wyborowej).
Odmówił spożycia w zacisznym zakątku stołecznej restauracji „Lotos” tatara z łososia, tatara z polędwicy, schabu w galarecie a nawet ozorka.
Na widok ozorka łzy mu nawet przesłoniły oczy i rzekłbym, że Jo wyglądał jakby miał się za chwilę rozpłakać.
To musiało być złudzenie optyczne. Jo nie płakał nawet gdy w środku nocy nadepnął na klocek lego.
W geście rozpaczy zamówiłem mu rosół z kołdunami. Rosół był cienki, kołduny twarde,. JO jadł jednak bez słowa skargi i patrzył tępo w drewnianą boazerię.
Wyszpetniał, ale wyszlachetniał.
- Co on taki dzisiaj? – szepnąłem do Mariana.
- Kot mu zdechł – odszepnął Marian. – Umarł znaczy się. Nie wiem czy po żonie byłby bardziej zmartwiony. Nawet do pały jej nie przyciąga. A z tego co mówi, szlachetna kobieta próbowała go pocieszyć. Twierdzi, że jest w żałobie. A jak ktoś mu mówi, że każdemu się zdarza że mu kot zdechł, to poprawia, że umarł! KURWA UMARŁ!!
- Co się dziwisz. Ludzie przywiązują się do zwierząt.
- No, ale bez kurwa przesady. To był kot. Jakiś obszczymur, dachowiec. Spójrz na to merkantylnie Ile może być wart taki kot? Stówę? – stwierdził Marian pogardliwie.
- No, ja za swojego dałbym więcej.
- Więcej czyli dwie stówy?
- Więcej.
- Tysiąc? –zainteresował się Marian.
- Więcej.
- 10 tys? - zażartował.
- Jeśli trzeba by było…
- Dałbyś 10 tys. za jebanego sierściucha??? – oczy Mariana powiększyły się do rozmiaru pyz z cebulką i boczkiem.
- No, co dałbym – wyznałem z pewnym wstydem. – Wartość emocjonalna.
- Ja bym za swojego dał i 50 tys. Żeby tylko ożył – stwierdził Jo i zawiesił się z łyżką nad rosołem.
Marian wstał z obrzydzeniem we wzroku.
- Gdzie idziesz?
- Po łopatę, nekromantę i akumulator.
Photo: Alex Dram Creative Commons


January 12, 2014
Co byś zrobił, zrobiła ze swoim życiem, gdyby można było jeszcze raz?
Najbardziej przejebany okres w życiu zaczyna się gdy kończysz lat 12, 13 i ciągnie do mniej więcej ukończenia lat 18.
Gdyby porównać go do pór roku to jest to jedna wielka, jebana pora deszczowa wypełniona nienawiścią (nienawidzę was wszystkich, wszystkich, WSZYSTKICH!!!!), śmierdzącymi skarpetami, pryszczami, pierwszymi próbami depilacji, pierwszymi próbami z alkoholem i śladami rzygowin na poduszce.
Ale przede wszystkim to czas kiedy ustalasz swoją pozycję w grupie. Gdy ustalasz kim jesteś a w sporej części również kim będziesz.
Nagle przestajesz być indywidualnością i zaczynasz się podporządkowywać temu czego chce grupa.
Nawet jeśli rządzisz tą grupą i ustalasz trendy cały czas zmagasz się z niepewnością, że odkryją, że jesteś hochsztaplerem, bo tak naprawdę nie masz pojęcia o co w tym wszystkich chodzi.
Bo, nikt nie wie o co chodzi. I każdy się miota, nie mogąc pogodzić ze światem, ciałem i butelką po jabolu.
Pamiętasz największą laskę ze swojej szkoły, której tak bardzo zazdrościłaś, bo była piękna, miała długie blond włosy (a dorastający blond chłopcy lubią blond włosy, bo mają za co ciągnąć), miała obcisłe dżinsy, w których jej tyłek wyglądał zajebiście – a młodzi chłopcy uwielbiają blondynki w dżinsach? Była idiotką, albo tak samo zagubiona jak ty, tylko lepiej udawała.
W przypadku pryszczatych, zagubionych skurwieli było jeszcze łatwiej – wystarczyło być silnym, brutalnym i dużo pić. Albo mieć bogatych rodziców.
Kiedy kończysz 18 lat – masz drugą szansę. Idziesz na studia – zmieniasz środowisko. Jeśli byleś pizdą, możesz być macho, byłaś myszką – możesz być mokrym marzeniem studenta.
Kiedy miałem 12 lat miałem różowy dres z kreszu, przywieziony przez ojca z Berlina Zachodniego (uważałem, że wyglądam w nim zabójczo przystojnie).
Kiedy miałem 12 lat pierwszy raz spróbowałem M&Ms’a. Dostałem go od koleżanki, której rodzina mieszkała w Niemczech. Była ładna, miała na imię Eliza, chciałem jej kiedyś poszukać w googlu, ale pewnie się roztyła a ja boję się rozczarowań.
Kiedy miałem 12 lat, byłem mądrzejszy niż mając lat 15 albo 17, bo nie zależało mi na pozorach.
Kiedy kogoś lubiłem – to go lubiłem.
Kiedy lubiłem coś robić – to po prostu to robiłem.
Jeśli coś mi nie pasowało – odwracałem się na pięcie.
Całą ta pojebana młodość uczy cię jednego – nie wolno zajmować się swoimi potrzebami. Należy się zajmować pracą aby zarobić pieniądze, aby zaimponować ludziom, których nawet nie lubisz. Aby żyć życiem z polskiego filmu fabularnego klasy B.
To ciekawe, że tak mało robimy dla siebie, a tak dużo dla innych. Kupuję nową brykę, wszyscy się zesrają z zazdrości.
Jadę na wakacje do Tajlandii, Turcji, Egiptu – wstaw właściwe- wszyscy się zesrają z zazdrości.
A czego właściwie chcesz Ty?
Czy pomnik na cmentarzu też ma być taki żeby się wszyscy zesrali?
Co cię naprawdę interesuje?
Co naprawdę lubisz robić?
Co byś zrobił, zrobiła ze swoim życiem gdyby nie presja otoczenia?
Powtarzaj sobie: Nie zawsze tak będzie. Nie zawsze tak będzie. Nie zawsze tak będzie…
Photo: by Janine Creative Commons


January 9, 2014
Wyznania suki: celebryta
Decydując się na spotykanie z celebrytą, mniejszego lub większego formatu, podpisujesz pakt z diabłem.
Zacznijmy od tego, że to bardzo rygorystycznie określona znajomość, jeśli nie weźmiesz sobie tego do serca, wypadasz z gry. Jest wiele niepisanych, niewypowiedzianych zasad, które obowiązują szczególnie stronę nie-celebrycką. Masz działać pod konkretnie określonym schematem, na jego/jej oczywiście korzyść, być bardzo spolegliwym na wszelkie wymogi oraz akceptować to, że generalnie jesteś przy tej osobie NIKIM.
Zanim do tego wszystkiego doszłam, wypadłam z gry, z głośnym hukiem.
On CELEBRYTA ma bardzo ładne mieszkanie, bardzo drogi samochód, bardzo ładną dykcję i bardzo ładną, bardzo znaną, byłą żonę. A nawet kurwa dwie!
Przyznam się bez bicia, że kiedy jechałam do niego o drugiej w nocy, kompletnie nie wiedziałam do kogo jadę. Nie wiedziałam tego też po pierwszej lampce wina (zrobił długi wywiad co będę chciała pić oraz jeść na śniadanie), ani po całej butelce. Ani kiedy oglądaliśmy śmieszne filmy na youtub’ie, ani kiedy rozkoszowaliśmy się podobnym gustem muzycznym, (Big Jet Plane by Angus and Julia Stone „Gonna take her for a ride on a big jet plane, Gonna take her for a ride on a big jet plane” – jeśli o mnie chodzi, to widziałam większe, ale nie mam zamiaru narzekać w tym przypadku), ani kiedy braliśmy rano wspólny prysznic w jego przeszklonej matowym szkłem łazience.
W życiu nie pomyślałabym o tym, kiedy rozpinał mi stanik na swoim wielkim łóżku.
Zasada numer jeden: udawaj, że nie wiesz. Wychodziło mi to nadzwyczaj idealnie.
Zasada numer dwa: On zrobi wszystko, żebyś czuła się dobrze.
Dostałam zatem ulubione lody (on też dostał swoje) , dobre wino i paczkę ulubionych papierosów. Leniuchowałam pod jego bacznym okien w pościeli, gapiąc się w jego wielki telewizor na którym włączony był TVN. (Zasada numer trzy: oczywiście on też nie znosi jakiejkolwiek krytyki. Jest we wszystkim najlepszy i ma największego w mieście. To mnie nie zaskoczyło. Kłamać w stosunkach z mężczyznami nauczyłam się tuż po przekroczeniu 16 roku życia).
Zasada numer cztery: jeśli w końcu zrobi się cicho na klatce i parę razy zerknie w wizjer, to znaczy, że możecie bezpiecznie już wyjść z jego mieszkania.
Pamiętaj, nie idź z nim ramię w ramię! Zachowaj odstęp przynajmniej dziesięciu metrów!!!
Rano, po wspólnym śniadaniu, kawie i pierwszym papierosie, kiedy widzisz jego twarz pierwszy raz w świetle dziennym, zaczynasz zastanawiać się czy skądś jej nie kojarzysz. I zaczyna wydawać ci się, że to trochę dziwne, że nadal znasz tylko jego imię i wiek, kiedy on wie o Tobie już całkiem sporo, łącznie z tym w której pozycji twój tyłek wygląda najlepiej.
Decydujesz się nie robić mu teraz z rana dramatów z tego powodu, co jest najlepszym wyjściem.
Rozstajecie się w bardzo dobrej atmosferze, ba, nawet kontynuujecie znajomość. W jego oczach prawdopodobnie zajebiście sobie radzisz z tą sytuacją.
Jakiś czas później, siedząc u znajomych i z braku laku przerzucając kanały w telewizorze, włączasz TVN, widzisz jego twarz, wiesz już kim jest. Odpalasz wujka Google i myślisz sobie jedno:
O ja pierdolę……..
To oznacza, że ja zaliczyłam jego, czy on zaliczył mnie?
Photo: Christi Nielsen Creative Commons


January 8, 2014
Czy kochanka ma wyrzuty sumienia?
- Podchodzę do auta. A ten z wielkim bukietem klęka na kolanach w garniturze na mokrym asfalcie i dostaje spazmów. Blaga, że mam go nie zostawiać. Łka i skamla na zmianę czerwony na gębie. Myślę, co ja mam do cholery zrobić???
- Oni zawsze wierzą w kwiaty. Że to działa. Że jak dadzą jednego kwiatka, to się poszczamy z radości. Dlatego zamiast romantycznych badyli, wolę mało romantyczny pierścionek z diamentem albo złotą bransoletkę. Wolniej schnie w wazonie – wzruszyła ramionami Lisica Właściwa. – Strzeliłaś mu chociaż w pysk tymi kwiatami?
- Nie. Wzięłam badyle, walnęłam o glebę i zdeptałam obcasem. I zaczęłam na niego wrzeszczeć, że to już kolejna tego typu akcja. I że to koniec.
- A on?
- Wściekł się. Chwycił mnie za rękę. Mocno. Potem szturchnął a właściwie popchnął. I nawet mnie tym zainteresował, bo w końcu przestał się zachowywać jak pizda. Ale zamiast przydusić, chwycić za tyłek, zamknąć usta ten co robi? Macha łapami. Zrobiłam unik. ale Bóg mi świadkiem myślałam, że oberwę. Powiedziałam mu: no lej!!!!! Uderz!!!!! Zadzwonię po policje. Zrobię obdukcje. Chcesz tego?? Wkurwił się. Odwrócił. Wsiadł w auto i odjechał z piskiem opon.
- Daj sobie z nim spokój – poradziła Lisica Właściwa. – To jakiś desperat. I jeszcze psychiczny.
- Poczekaj, to nie koniec. Wracam do mieszkania. Mija 15 minut. Ktoś dzwoni domofonem. Widzę, że on, więc nie wpuszczam. Ale wlazł i tak i zaczyna walić pięściami, tak że mi zaraz futrynę rozwali. Otwieram bo, zaraz się sąsiedzi zlecą. Co robi?
- Zaczyna płakać?
- Nie. Gorzej. Zaczyna “nie zostawiaj mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Kocham Cię”.
- Albańska telenowela.
- Ja na to człowieku. Masz żonę i córkę a odpierdalasz takie akcje. Jakie akcje? – pyta. Kto dzwonił do ciebie o czwartej rano? – pytam. – Córka – odpowiada.
- Uwierzyłaś mu?
- Gdzie tam. Pewnie ma drugą kochankę.
- Gdzie on ma na to czas?
- Czas? – mruknęła Lisica Niewłaściwa – To on znajdzie. Gorzej jest z pieniędzmi. Pamiętaj, że ja mam duże potrzeby. Ostatnio potrzebowałam na dentystę, nowy płaszczyk, nie miałam paliwa w baku i spodobała mi się ta czarna sukienką która już Ci pokazywałam. A ten debili przez miesiąc nie miał ogrzewania w domu, bo zalegał z rachunkami. Ale to nie mój problem. Wkurwił mnie, więc nakręcam aferę ze jest kłamca i oszustem. Ten zaczyna się rzucać. Wiem, ze to bez sensu, że powinnam kazać mu spadać, zamknąć drzwi i od razu o tym zapomnieć ale nie. Włącza mi się czerwona płachta przed oczami i jak mu nie przywalę w twarz!
- Z liścia?
- Gdzie tam. Pięścią w nos. Aż mu krew poszła. Wtedy polazł.
- A ty?
- Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia.
- Widzisz? Dobra kobieta z ciebie. Masz wyrzuty sumienia.
Photo: basvasilich Creative Commons


January 7, 2014
Fajne kobiety są koło 40.
- A więc jest jeszcze nadzieja na tym świecie – westchnął Wielki Jo i poprawił ręcznik na gołym pękatym brzuchu.
Nadzieja była na oko szczupłą 25 latką o małych sterczących cyckach, zgrabną niczym nimfa, długowłosą, o pazurach pomalowanych na krwistą czerwień, jakby szponami rodzierała wołowinę, tyłku niewielkim, pośladkach, przyjemnie zaokrąglonych oraz nogach niczym, niczym… tu Jo zabrakło w myślach porównania, ale generalnie nogi były obłędne podobnie jak samo dziewczę.
To cudo stało nagie i schodziło powoli po drabince, tyłem do nas, do lodowatej niecki z wodą umieszczonej na zewnątrz warszawskiej pływalni Warszawianka. W sensie dworze – dworzu.
Wszyscy trzej, Jo, ja i Marian jak jeden mąż widząc jej krągłości przełknęliśmy ślinę.
Na zewnątrz temperatura oscylowała wokół zera. Zima, jakby zelżała w tym roku.
Staliśmy obserwując ją zza szyby. Przed chwilą wyszliśmy z rosyjskiej bani, gdzie panowała temperatura 92 stopni.
Poza ręcznikiem Jo był goły, jak go matka natura stworzyła. No, miał jeszcze klapki. My zresztą również.
Koło nimfy kręcił się właściciel. 50 letni facet o dobrze ostrzyżonych włosach, (u dołu nie miał żadnych) i ciele które wskazywało wizyty u personalnego trenera biorącego stówę za godzinę przynajmniej pięć razy w tygodniu.
Z lodowatej wody wyszedł jednak dość szybko. Jak widać cenił komfort.
Nimfa wręcz przeciwnie. Podskakiwała w niej energicznie raz za razem pokazując nam cycki.
- Kobiety są fajne do piątego roku życia – stwierdził Marian, patrząc bezczelnie na jej biust. – A później dopiero koło 40 tki. W międzyczasie gnije im mózg. Hormony odbierają im zdolność logicznego myślenia. Czteroletnia dziewczynka, to najcudowniejsze stworzenie na świecie, które rzuca ci się kiedy wracasz do domu na szyję i piszczy tata, tata!!
Wzrok Jo był w tym samym miejscu. – A później? – zapytał machinalnie.
- Później to przestaje się rzucać. A jak kończy 13 lat, znów zaczyna, ale do gardła. NIENAWIDZĘ CIĘ!!! wrzasnął nagle Marian, tak że podskoczyliśmy.
- Tej laski nienawidzisz? – Jo się zdziwił, wskazując na pannę w kąpieli.
- Gdzie tam. Tą bym zerżnął. Córka ci tak krzyczy. „Nienawidzę cię! Matki też nienawidzę! Nic nie potrafisz! Jesteś zerem! Nic ci nie wychodzi!”
- Długo tak może?
- Od tak, do 20 roku życia. Później wyprowadza się z domu i zaczyna trenować na innych facetach – machnął ręką Marian.
- A dlaczego znów fajne są koło 40 tki? – zainteresowałem się.
- Bo, ich pozycja na rynku spada – warknął Marian. – Znów zaczynają się starać.
Nimfa otrzepała się z wody.
Kiedy zakładała na siebie ręcznik, właściciel klepnął ją w tyłek.
Marian spojrzał na niego z nienawiścią, westchnął ciężko i wlazł do zimnej wody z gigantycznym chlupotem.
Photo: Jef Harris Creative Commons


January 6, 2014
Jak zostałem gejem
Powiedzieć o Pawełku, że jest gejem, to tak jakby powiedzieć, że Maria Curie była jakimś tam naukowcem.
Paweł był taką ciotą, że przy niej Piróg wydawał się super hetero samcem alfa.
Błękitne oczka, duże i wymalowane. Blond włosy, długie roztrzepane przypominające stóg siana. Rysy dziewczęce.
Ciało szczupłe, lekko cherlawe.
Gdyby go przebrać w kieckę, umalować jeszcze usta – to na dyskotece niejeden dres by do niego przybił – w przeświadczeniu, że wyrywa właśnie niezłego lachona.
Być może zresztą dres miałby seks stulecia – Pawełek ponoć potrafił swoimi umiejętnościami oralnymi zawstydzić każdą kobietę.
Znak rozpoznawczy – pyta do kolan.
Ok. żartuje z tą pytą.
Pawełek potrafi zadawać bardzo celne pytania. Ot, przykład,
Stoimy, rozmawiamy. A w pewnym momencie wypala:
- Powiedz mi Czarny, ty tak dużo pracujesz, ale gdzie są z tego pieniądze?
Deczko mnie przytkało – przyznaję.
Leżę zmelanżowany na kanapie. Jest trzecia nad ranem? Czwarta? Czas płynie. Tak, szczęśliwego Nowego Roku. Tak, chce iść do domu.
Taksówka? Trzeba czekać.
Kumpel mówi: idź do sypialni i się chwilę połóż.
Idę, kładę się.
Mija 10 minut.
Wchodzi Pawełek.
Spoglądam na niego, on spogląda na mnie i kładzie się jakgdyby nigdy nic do łóżka i przykrywa połową kołdry patrząc mi głęboko w oczy i uśmiechając się tajemniczo.
- Ale żadnych mi tutaj figli dobra? – wychrypiałem ostrzegawczo.
Pawełek przekręcił się tyłkiem w moją stronę, przykrył narzutą i błyskawicznie zasnął.
20 minut później zwlekam się z łóżka. Idę na taksówkę.
Wracam do domu.
Rano, czyli koło 13 odbieram sms od Pawełka: „teraz będę mógł opowiadać na mieście, że spaliśmy ze sobą!!!!!!!!!!”
Photo: LesMedia Creative Commons


January 2, 2014
Kochanek 3
- W nocy słyszę coś mnie budzi. Rozmawia przez telefon. Pytam go rano z kim rozmawiał. I wiesz co mi powiedział?
- ???
- Że z nikim! To mu powiedziałem, że aż taka głupia to nie jestem. Ooo i wtedy zaczęła się kłótnia właściwa… Zaczynam się pakować. I szukam połączenia Polskim Busem, do domu, bo przecież z tym bydlakiem nie pojadę.
- A on?
- Jak ostatnia pizda krzyczy, że jak od niego odejdę to mi zniszczy życie i jak z kimś będę to zabije jego i mnie. Po czym krzyczy ze mam wypierdalać i wyrzuca moje rzeczy za drzwi na hol. Gdy rzucał kieckami to byłam spokojna, gdy wywalił bieliznę też, ale jak rzucił laptopem to się jednak ostro wkurwiłam…
Oczy Lisicy właściwej, z każdym kolejnym zdaniem powiększały się coraz bardziej.
Owszem zdarzało się jej kilkakrotnie sypiać z żonatymi mężczyznami, raz nawet z dwoma jednego dnia (oni nie mieli oporów, aby po seksie z Lisicą, pieprzyć jeszcze wieczorem dla równowagi swoje żony, więc ona też mogła), ale w takim wypadku wymagała od faceta żelaznego kutasa, doskonałej kondycji, płaskiego brzucha i klasy.
Jeśli facet nie miał klasy, Lisica Właściwa nie zdejmowała nawet szpilek. I nie miało wtedy znaczenia jak był on przystojny, jak bogaty ani jak elokwentny.
Lisica dawała sobą to co najlepsze. I oczekiwała w zamian naprawdę dobrej zabawy a nie męskiego histeryka z syndromem napięcia przedmiesiączkowego.
- I co było dalej? – zapytała.
- Pojechałabym tym Polskim Busem ,ale nie było już biletów. Wiec mu krzyczę ze jego psim obowiązkiem jest mnie odwieźć do Warszawy. bo kurwa nie mam jak wrócić!
On wyzywa mnie od suk i dziwek, ja go od impotentów. Wsiadamy do samochodu. Idę na tył, odpalam laptopa. Na szczęście działa.
Wzięłam aviomarin by zasnąć i z nim nie gadać. Obudziłam się po godzinie. A ten cały czas: Bla bla. Bla bla bla. Bla bla bla bla bla. “Olewasz mnie. Traktujesz mnie jak psa….
- Jak psa? – zdziwiła się Lisica Właściwa.
- Też nie rozumiem o co mu chodzi. Lisica niewłaściwa wzruszyła ramionami. – Psu bym w życiu nie zrobiła krzywdy. A on dalej: jesteś nienormalna. Piana mu się toczy z pyska. Jestem już spokojna, bo w razie czego wiem, że mnie stąd odbierzesz. Wcześniej się bałam ze mnie zostawi w szczerym polu. Więc zaczynam mu pyskować.
Dojechaliśmy pod mój dom. Ja mu mowie ze mam tego dość i to koniec a ten fru ponownie wyrzuca moje rzeczy z auta. Wysiadłam. Zbieram rzeczy. Idę a tu nagle fruuuu. Kilka cm ode mnie leci butelka z wodą! Zaraz po niej jakiś sok. No kurwa mac. Celował we mnie. I krzyczy ze mnie kurwa zabije, ale nie da mi odejść!!!
- Psychiczny – zawyrokowała Lisica Właściwa.
- I to jak. Idę do domu. Mija kwadrans. Telefon. Dzwoni do mnie. Nie odbieram. Wysyła sms. Że, zostawiłam w samochodzie kosmetyczkę. I że mam po nią zejść, i ją sobie wziąć tak by mnie nie widział.
- Skąd wziąć?
- Z samochodu. Z tylnego siedzenia. No, kurwa sobie wymyślił. Poszłam. Podchodzę do auta. A ten z wielkim bukietem klęka na kolanach w garniturze na mokrym asfalcie i dostaje spazmów. Blaga ze mam go nie zostawiać. Łka i skamla na zmianę czerwony na gębie. Myślę, co ja mam do cholery zrobić???
CDN
Photo: Kath [is not here right now] Creative Commons


January 1, 2014
Piszę list. Do siebie za 10 lat
Cześć stary. Lubię Cię wiesz? Mimo, że jesteś – jestem? potwornie starym pierdzielem. 47 lat? Nawet nie przypuszczałem, że dożyjemy czegoś takiego.
Mam nadzieję, że się nie spasłeś bydlaku??? Wiesz, skoro przez 37 lat udało ci się nie przekroczyć 80 kilogramów to nie ma powodu żebyś nagle miał chodzić z pękatym kałdunem.
Poza tym ju noł skoro Brad Pitt potrafi mieć tarę na brzuchu mając 5 dych na karku, to ty też potrafisz.
Mam nadzieję też, że ci nadal staje. To może pod względem wielkości nie jest największy organ męski – ale my faceci przykładamy do niego zasadniczo duże znaczenie. Część nawet największe. Choć to nieprawda, że rządzi nami kutas. To przecież oczywiste, że rządzą nami cycki.
Nie rozpiłeś się mam nadzieję? Nadal jesteśmy śliczni?
Wiesz skoro w wieku lat 37 wyglądasz na 30 , dobrze by było zachować ten trend – aczkolwiek odrobina whiskey nikomu nie zaszkodziła.
A przynajmniej Tobie. Czyli nam. Pamiętaj o tym.
Mam nadzieję idioto, że nie zrezygnowałeś z pracy i nie zająłeś się zawodowo pisarstwem? Nie chcemy przecież żyć w nędzy, potrzebujemy kina, książek, samochodu (jak cię znam łajdaku kupiłeś coś fajnego przyznaj się, co?), dobrego jedzenia, dobrych restauracji, dachu nad głową i jeszcze kilku mniej albo bardziej prozaicznych rzeczy.
Mam nadzieję, że zobaczyłeś Haiku Stairs na Oahu, oraz Whitehaven Beach na Whitsunday Island i generalnie zaliczyłeś przynajmniej z 15 lokalizacji z 27, które powinno się zobaczyć przed śmiercią i że nadal ci zaparło dech.
Że, przejechałeś Stany samochodem z wschodu na zachód i z północy na południe. Że moczyłeś swój tyłek na plażach w Bali, widziałeś Rio i w końcu wybrałeś się do Sankt Petersburga oraz Lwowa.
Że, nadal jeździsz na desce i co najmniej raz w roku jeździsz w Alpy.
W ciągu tych 10 lat masz spędzić dużo czasu w ogrodzie i na werandach w południowych krajach, pisząc, jedząc i patrząc na winorośle. Rozumiemy się?
Masz dużo rozmawiać z ludźmi. Którzy będą ci opowiadać wstrząsające historie na dźwięk, których laptop sam ci się będzie otwierał.
To oczywiste, że udało ci się napisać książkę, która sprawiła, że jesteś/jesteśmy naprawdę dumni z siebie. I która przy okazji doskonale się sprzeda – w końcu czym byliby pisarze bez czytelników? To jak dama lekkich obyczajów bez klientów.
Przydałby nam się film, przydałyby nam się przekłady na obce języki, przydałby nam się audiobook – co sądzisz aby czytał nas Maciej Stuhr? – tak też mi się podoba ten pomysł.
Mam nadzieję, że nadal jesteś ciekawy świata, nie marudzisz, nie zrzędzisz, nie przejmujesz się tym co mówią inni, masz swój kompas i tych wszystkich, którzy są przeciwko Tobie masz po prostu głęboko w dupie.
Że, ciągle pamiętasz, że dobry interes jest takim na którym zarabia jedna i druga strona. Że będziesz w stanie z siebie dawać więcej innym.
Że, nadal jesteś cynicznym frajerem, którego pewne rzeczy ciągle potrafią zaskoczyć.
Będzie dobrze Ziomek. To nasz czas. To nasz etap.
Photo: David Kracht Creative Commons


December 29, 2013
5 zasad portali randkowych
„Postanowiłam napisać Ci maila, bo kto jak nie Ty i Twoi czytelnicy doradzi mi lepiej w kwestii damsko-męskiej? A właściwie – w kwestii męskiej…
Więc może zacznę od początku. Z Damianem poznaliśmy się w dosyć dziwny sposób, ponad dwa lata temu. Po kolejnym nieudanym związku postanowiłam, w zasadzie bardziej dla rozrywki, założyć konto na pewnym mało popularnym acz ciekawym portalu randkowym. Zdjęcia wrzuciłam ładne, drobniutka blondynka z całkiem niezłymi cyckami – no musiał ktoś się odezwać. I spośród oślinionych i napalonych desperatów wyłonił się on. Tajemniczy, czarujący, szarmancki – no ideał. Dużo wody w rzekach upłynęło jednak zanim się spotkaliśmy “w realu”. A kiedy już się spotkaliśmy – praktycznie od razu zostaliśmy parą.
I wszystko byłoby dobrze gdyby jego zachowanie. Kompletnie nic o sobie nie mówi – wszystkie informacje jakie otrzymałam wyciągnęłam niemal siłą (nawet jego nazwisko!), często znika na kilka-kilkanaście godzin (czasem też na noce) bez żadnego wyjaśnienia, telefon zabezpiecza sobie hasłem, nie odbiera przy mnie telefonów… A w jego domu trzy pokoje są kompletnym “tabu” do którego nie wolno mi wejść.
Z kolei mnie sprawdza podwójnie – codziennie przegląda ukradkiem mój telefon i calutki komputer. Bez rezultatów oczywiście. A mój życiorys zna na pamięć, sam wypytał mnie o każdy szczegół.
Nigdy nie byłam natrętna, nawet jak znikał na długo. Nie marudziłam, nie dopytywałam więcej niż jeden raz. Seks jest zajebisty, więc co jest nie tak? Czy dwa lata związku to za krótko? A może on po prostu nie lubi monogamii?
Dodam, że on jest 5 lat starszy ode mnie, świeżo po trzydziestce.
Doradzisz?”
———–
Droga czytelniczko – jak na mój gust to wygląda, że on jest żonaty, albo w związku. Jeśli to nie to – prawdopodobnie dyma inne laski, poznane na tym albo innym portalu randkowym.
Sytuacja jest oczywiście dla niego wygodna. Ma młodą, ładnego lachonka nad którym posiada 100 proc. kontrolę. Który pojawi się na każde jego zawołanie wystawiając się w odpowiedniej pozycji.
To komfort. To wygoda. To oszczędność czasu i środków. Na dodatek nie strzeli focha, bo jest zdominowany.
(Oczywiście istnieje jeszcze niewielka możliwość że jest Jamesem Blondem i pracuje w służbach specjalnych)
Zapamiętaj droga czytelniczko, pierwsza zasada portali randkowych: dla mężczyzn portale randkowe służą do dymania.
Nie kwiatków, nie romantycznych uczuć, nie „szukam swojej połówki”. Służą do sprowadzenia laski do szybkiego wypięcia tyłka i zdarcia z kobiecej dupy majtek.
Druga zasada portali randkowych: nigdzie nie ma tak wiele sfrustrowanych, samotnych kobiet, które pragną miłości jak właśnie na portalu randkowym.
Facet zapisuje się tam, bo mu stoi pała. Chce szybko zredukować poziom nasienia. Jeśli nie dostanie tego co chce, znajduje inną.
Kobieta, zapisuje się na portal randkowy z ciekawości. Później ulega złudzeniom, że facetowi, który się jej spodobał chodzi o coś więcej niż seks.
Nie. Tu chodzi – tylko o seks.
Trzecia zasada portali randkowych: nawet jeśli pieprzenie jest udane, po pewnym czasie cię zostawi. Portale randkowe dają stały dostęp do nowej porcji wieprzowiny. Facetom ciężko się odzwyczaić od świeżego mięsa.
Czwarta zasada portali randkowych: jeśli zaczniesz się przez nie umawiać prędzej czy później zaczniesz zachowywać się podobnie. Stały dostęp do nowych facetów – deprawuje.
Inaczej wybierasz w sklepie gdy masz dostęp do jednego soku a inaczej gdy widzisz ich kilka tysięcy prawda?
Piąta zasada portali randkowych: wszystko co tam czytasz to kłamstwo albo półprawda.
Photo: Özgün ERDEM Creative Commons


Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
