Piotr C.'s Blog, page 10

January 3, 2021

Jak nie zrobić emocjonalnego kaleki i życiowej sieroty z faceta? TYLKO DLA MĘŻCZYZN

Włóż rękę między nogi. Nie masz jaj? To tego nie czytaj. Strzała.









Na czym ma teraz polegać życie?





Na wygrywie. 





Że masz dobrą, niebanalną pracę, ciuchy od Gucciego, albo chociaż Zary, jeździsz fajną furą, najlepiej jakimś ładnym mesiem albo betą, na którą w Stanach mówią beemer. Znasz znanych ludzi, wyjeżdżasz w fajne miejsca na wakacje, skąd robisz fajne relacje, a wszyscy ci tego zazdroszczą. 





Zgłaszają się do ciebie pierwsze firmy, które chcą się promować przy twoim lifestylu, ty się łaskawie zgadzasz, ale oczywiście bez przesady, nie jesteś w końcu słupem reklamowym. 





Jeśli związek, to z foką, którą można się pochwalić na zdjęciach na Instagramie. Później, ewentualnie, dziecko, bo teraz dzieci dobrze pasują do wizerunku. Można pokazywać, jak się im urządza pokoje, jak się spędza z nimi czas i jakim jest się dobrym rodzicem. 





W skrócie: ciuchy, buty, szampany, zegarki, samochody i dupy. Zgadza się? Coś pominąłem?





To teraz weź, kurwa, zrób sobie lekki rozbieg i przypierdol z dyńki prosto w ścianę, może się otrząśniesz. 





Po co kobiecie kolejna cipa? Jedną już ma 





Ten zespół nazywa się The Rolling Stones Ten facet na wokalu to Mick Jagger. 











Obiektywnie rzecz biorąc, wygląda jak dupa z cellulitem z dużymi ustami. Mick spał z ponad 4 tysiącami kobiet. W tym z Carlą Bruni, Angeliną Jolie, Umą Thurman, etc. Jak poszedł do terapeutki, żeby go wyleczyła z seksoholizmu, to zrobiła to tak skutecznie, że wylądowała z nim w łóżku.





Dlaczego Mick i jego kumple z zespołu dmuchali tyle lasek? Bo grali. Kolejność była tu następująca: najpierw pasja, później sukces, na koniec kobiety. A ty chcesz mieć popularność i pieniądze, nie umiejąc niczego. LOL.





Otrzymuję dziesiątki listów miesięcznie. Samo jęczenie. Dlaczego mnie zostawiła? Dlaczego się ze mną rozwiodła? Dlaczego nie potrafię ogarnąć swojego życia? Dlaczego wszystkie kobiety to dziwki, dla których liczy się tylko pełna kiermana? Dlaczego nie mogę spać? Dlaczego nie czuje sensu w życiu? 





Wiesz dlaczego jesteś rozjebany, jak wschodnia Ukraina? 





Bo jesteś męską pizdą. Jedną z wielu, mamy na rynku kilka generacji męskich cip. Mężczyźni pierdoły, życiowe sieroty, zombie, które nie wiedzą kim są i dokąd zmierzają. 





W kulturze skandynawskiej faceci usiłują nawet naśladować kobiety. Co moim zdaniem jest już do szczętu pojebane, bo każda płeć ma swoje uwarunkowania biologiczne i kulturowe, a kobiety nie mogą zdecydować o tym, co jest męskie.





Co poszło nie tak?





Powodów jest kilka. 





Po pierwsze edukacja, która nie zachęca do tworzenia pasji





Kilka lat temu zrobiono eksperyment wśród absolwentów MIT, jednej z najlepszych, jeśli nie najlepszej, szkole dla inżynierów na świecie. Zadano im proste pytanie, czy można zapalić żarówkę za pomocą drutu i baterii. 











Ich zbaraniałe miny były bezcenne. Kiedy doszli do tego, że jest to chyba możliwe, nie byli zazwyczaj w stanie samodzielnie przeprowadzić takiej operacji (jak to zrobić będzie na końcu tekstu).





To klasyczna pułapka współczesnej edukacji. Dziecko to projekt. Dziś mali chłopcy nie uczą się, aby poznać coś nowego, aby dowiedzieć się czegoś ciekawego o świecie. Po co się uczą? Żeby mieć dobre oceny. Po to, żeby dostać się do szkoły, która jest wysoko w jakimś tam rankingu. Po to, aby skończyć w korpo, mieląc maile z jednego kąta w drugi kąt. Nie potrafią zadawać pytań. Nie wiedzą, co ich interesuje albo ich ciekawość świata jest kastrowana. 





Rodzice nie spełniają potrzeb dzieci tylko ich zachcianki. Na spełnianie potrzeb – bliskość, wzór męskości – nie mają czasu, bo zapierdalają. Zachcianki można zaś opędzić szybko: wyjmując kartę.





Po drugie wysiłek tylko do pierwszego bólu





Kojarzysz, farfoclu, Lionela Messiego? 169 cm wzrostu, NAPASTNIK Barcelony. Z takim wzrostem być napastnikiem to jak sprzedać pingwinom na Antarktydzie kilka milionów lodówek. 





Dlaczego jemu to się udało? Jak jesteś biednym dzieciakiem w Argentynie, to jedyna metodą żeby się wybić jest bieganie za piłką. Jak Messi był dzieciakiem, to grał cały czas ze znacznie starszymi chłopakami. Którzy cały czas go faulowali, cały czas kopali po nogach.





Co mu wtedy mówił ojciec? Grasz z nimi, albo wcale. Jak cię kopią, to biegaj. Więc biegał. 





Czy było miło? Nie. Rodolfo Borrell, pierwszy trener Leo w Barcelonie: „Po zakończonym treningu pytał, czy może poćwiczyć rzuty wolne. Inni już dawno poszli, a on chciał ćwiczyć dalej”, 





Jak wychowywani są dzisiaj młodzi kolesie? Na lekki ból gardła: antybiotyki. Lekka kontuzja: zwolnienie z WF na cały rok.





Przesadzam? 





Rok 1979. Chłopcy w wieku 7 lat byli w stanie średnio zwisać na drążku przez niemal 17 s.





Teraz? Jest to 7 sekund. Bieg na 600 metrów? Przeciętny 7-latek (chłopiec) w 1979 uzyskał czas o 39,2 s krótszy niż obecnie! 





Po co młody facet zazwyczaj ćwiczy? Nie po to, aby być silniejszym, albo być w stanie w sytuacji zagrożenia komuś przyjebać. Ćwiczy się, żeby pokazać innym, że się ćwiczy. Nie chodzi o rekord, o przebicie swoich ograniczeń, tylko o to, aby sobie zdjęcie w dresie zrobić. 





Żeby pomyśleli: ooo, jaki zajebisty zawodnik. A jak gość chce mieć mięśnie – to wchodzi drogą na skróty, czyli od razu wrzuca sterydy.





Po trzecie faceci nie potrafią żyć sami





Dane Eurostatu: przeciętny wiek opuszczania przez Polaków domu rodzinnego to 27,4 lat. 





Dla porównania, w Niemczech jest to 23,7 lat, w Szwecji 17,8 lat, a we Francji 23,6 lat.





Że oni są kurwa, bogaci i ich stać na mieszkanie? Chuja tam chuja. To dlaczego młodzi Estończycy wyprowadzają się z domu w wieku 22,2 lat? Dlaczego Litwini i Czesi usamodzielniają się prawie 2 lata szybciej niż Polacy? Też tacy bogaci są? Nie, są bardziej samodzielni. 





Dzisiejsze 40, 50-kilkuletnie kobiety wyprodukowały całą generację niedorajdów. Która nie potrafi przyszyć guzika do koszuli. Która nie potrafi jej wyprasować. Która nie potrafi zrobić sobie coś do żarcia. Matka nakarmi, matka upierze, matka zrozumie. Po co, więc, matkę opuszczać, skoro w chałupie jest tak wygodnie?





Później taki zawodnik spod skrzydeł matki trafia pod skrzydła żony. A w praktyce wygląda to tak: 





Mam mężo-synka. A z czym chcesz kanapki? Z tym serem nie, bo znowu będziesz miał sraczkę. Ta koszula nie pasuje Ci do spodni, przecież wyprasowałam Ci i wisi na wieszaku. A co jadłeś? Dlaczego tak mało/dużo? A co będziesz teraz robił? Przecież grałeś pół dnia, to może wystarczy?





Ok, jest dobrym człowiekiem, dobrym mężem, ale chujowym kochankiem. Bo jak możesz dostawać spazmów na widok kogoś, komu prawie wycierasz tyłek i sprawdzasz co jadł?





– MI (listy do Czarnego na pokolenieikea.com)





Chcesz tak skończyć? 





Po czwarte nierealne oczekiwania wynikające z nadużywania kompa i komórki





Dlaczego jesteś jęczącą cipą, bez celu w życiu? Bo twój świat to głównie gry komputerowe, Fejsik i Insta, gdzie followujesz jakieś pustaki, waląc konia pod źle przerobione w photoshopie zdjęcia. 





Przestań żyć w świecie wirtualnym, zacznij w realnym. 





“Źródłem wielu napięć i problemów psychicznych u młodych ludzi są media społecznościowe, m. in poprzez mechanizm porównań społecznych. Korzystanie z nich już przez dwie godziny dziennie zwiększa blisko 4-krotnie ryzyko depresji.” To Paweł Holas, psychiatra i psychoterapeuta, adiunkt na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego.





Nie wierzysz?





Badania The Royal Society of Public Health: siedem na dziesięć osób w wieku od 11 do 25 lat pod wpływem Instagrama czuje się gorzej ze swoim ciałem.





Po piąte niezdolność do brania odpowiedzialności





Widzisz, farfoclu, budzisz się teraz i zaczynasz rozumieć, że przez całe swoje życie realizowałeś potrzeby innych osób, nie swoje. Nie wziąłeś odpowiedzialności za swoje życie. Cały czas ktoś decydował za ciebie. Nie wiesz, kim jesteś. 





Jesteś niedojrzały. Jesteś egoistyczny. Okłamujesz innych, zazwyczaj kobiety, usiłując zaciągnąć je do łóżka, okłamujesz siebie, że coś zmienisz, że coś zrobisz, już jutro, pojutrze za tydzień. 





Każdy facet musi przejść przez etap: chcę trochę pożyć dla siebie. Czy dmuchanie kolejnych panien jest fajne? Owszem jest. Kobiety są fajne, flirt jest fajny, nowość zawsze jest fajna. 





Czy zmieniające się towary w łóżku są czymś, co na dłuższą metę sprawi, że będziesz szczęśliwy? Nie, będziesz cały czas w tym samym miejscu. 





Zapamiętaj: 





Przestań uzależniać swoje życie od jednego elementu: sukcesu z dupami. Im lepiej będzie Ci szło w życiu, tym lepiej będzie z kobietami. Nie na odwrót. 





Dobra kobieta to taka, do której przychodzisz ze swoim bólem i smutkiem, a nie tylko po jej cycki. Męskość to odpowiedzialność. Za siebie. A z czasem za innych.





Bycie mężczyzną to po prostu bycie sobą. 









A jak połączyć żarówkę z baterią?





Tak:









Teraz jesteś mądrzejszy niż absolwent MIT.





Chcesz więcej takich opowieści? 





Kup moją nową książkę Gwiazdor . Albo jak masz mi później jęczeć to lepiej nie kupuj. To tylko dla ogarniętych.





https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





Zrzut ekranu 2020-07-07 o 11.10.35
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on January 03, 2021 02:07

December 19, 2020

Kiedy to się skończy, będę, kurwa, tańczył. (The blue pill.)

To level 12. Grudzień. Gratulacje, dotrwaliśmy. Oby na koniec gry nie czekał wielki boss. Oby po niej zegar nie wskazywał 1.13.2020. 





Ten rok nie ma zbyt wielu fanów. Gdyby 2020 był parą, to byłby jak Johnny Deep i Amber Rose. Pani Godlewska z mikrofonem. Jak Cyberpunk na PS4. 





Sam mam do 2020 roszczenie o niezgodność towaru z umową. Miałem w tym roku zobaczyć Bombaj, Odessę i Tibilisi. Zobaczyłem głównie park pod chałupą, Netfliksa na telewizorze i mielonego z buraczkami na wynos. 





Co to za listopad, co to za grudzień, jeśli nie można z kumplami do knajpy pójść, galarety i śledzia zamówić, posiedzieć długo w noc, powspominać to, co było, porozmawiać o tym, co będzie?





Pospacerować po Nowym Świecie i Krakowskim. Na zakończenie wieczoru wpaść na jednego do baru z whisky i patrzeć jak mężczyźni w garniturach nieudolnie usiłują namówić kobiety na wysokich szpilkach na spędzenie tego wieczoru w bardziej romantycznych okolicznościach. Czyli ci bardziej zamożni proponują jakiś okoliczny hotel, a ci bardziej gościnni wizytę u siebie w domu, zawsze na kolanach.





I wiem, ludzie mają większe dramaty. Ale siedzę na dupie i się sam czasami zastanawiam kto, do kurwy nędzy, wyprodukował tego kasztana????









To wspaniałe życie





U nas na święta leci “Kevin sam w domu”. W Stanach puszczają zaś co roku „To wspaniałe życie”. Ten film miał zajebistego pecha od samego początku. Kolo, który się nazywał Philip Van Doren Stern napisał opowiadanie “The Greatest Gift”. Ale nikt nie chciał go wydać. Przerobił je na kartkę świąteczną, którą wysłał do rodziny i przyjaciół. Kartkę dostrzegł jeden producent filmowy i się zachwycił.





W roli głównej w filmie wzorowanym na opowiadaniu miał wystąpić ówczesny Brad Pitt, czyli Cary Grant. Grant wybrał inny projekt. 





Kiedy w końcu film nakręcono, kosztował monstrualne pieniądze, a ludzie go… olali.  W zestawieniu najchętniej oglądanych filmów w 1947 roku zajął 26. miejsce. To było mniej więcej tak, jakby zawodnik, który jedzie na olimpiadę zdobyć miejsce na pudle zameldował się pod koniec trzeciej dziesiątki. Producent stracił mnóstwo siana.





Recenzje? Jak erekcja 75 latka.







Nie do końca rozumiem dlaczego oni to oglądają, ale także nie do końca rozumiem dlaczego my oglądamy Kevina



Owszem, film dostał jakieś nominacje do Oscara, ale tu znowu wtopa, bo nie przyznali mu żadnego. Na dodatek FBI oznajmiło, że film propaguje treści komunistyczne, ponieważ dyskredytuje bankierów, przedstawiając ich jako sknerusów.





I nagle nastąpił cud. Film z roku na rok stawał się coraz bardziej popularny. Jakiś czas temu został uznany za… 7. najlepszy film w historii kina.





Do czego zmierzam? 





To co wydaje się nam teraz chujowe, za jakiś czas może być legendą. Którą będziemy wspominać. 2020 może nas zmienić na lepsze. 





Znowu jak za dawnych lat picie wina z gwinta





Ze szczęściem – jeśli w ogóle istnieje coś takiego, bo przecież dla każdego jest to coś innego – jest tak, że to stan, w którym czujemy kontrolę nad swoim życiem. Gniew i frustracja jaka nam towarzyszyła przez ostatnie miesiące brała się zaś z tego, że nad swoim życiem kontroli nie mieliśmy. Czuliśmy, że coś tracimy. 





Ale kiedy wszedłem w szczegóły i zapytałem na Fejsie co fajnego się u was wydarzyło, dostałem, mimo wszystko, mnóstwo pozytywnych wspomnień.





Pisaliście:





„Narodziny córki”





„Kraków w maju, pustki w knajpach, dużo drinków i jaa, taka radosna, jeszcze nie w ciąży. Eh…. To były dni!”





„Spełniłam swoje marzenia! O strzelaniu z łuku konno

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on December 19, 2020 11:29

Kiedy to się skończy, będę, kurwa, tańczył. (The red pill.)

Najbardziej przejebany nie był rok 2020. Najbardziej przejebany będzie rok 2021. 





Kilka tygodni temu na Facebooku wyraziłem radość z tego, że pojawiła się pierwsza szczepionka na koronę. Bo to sporo zmieni, niezależnie od tego, czy ktoś się szczepić zamierza, czy też nie. Bo to piekło, które nas otacza, nagle może mieć koniec. Muszę przyznać, że miałem wyjątkowe szczęście, bo nikt mi nie jebnął, choć – przyznaję – kilka osób miało ochotę. 





W ludziach wrze. Część jest zagubiona, część jest zwyczajnie wkurwiona. 





Nie ma już podziału na kobiety i mężczyzn, na sympatyków psów i sympatyków kotów, na fanów metalu i fanów disco polo. Dziś ludzie dzielą świat na „covidian” z ciemnogrodu, noszących posłusznie maseczki jak barany i nadających się tylko, żeby robić z nich bekę, oraz oświeconych posiadaczy tajemnej wiedzy o tym, że covid to globalna ściema zmierzająca do depopulacji ludzkości. 





Rok 2020 to Trzecia Wojna Światowa nauki z dziwactwem, foliarstwem, fejkniusami, płaskoziemcami, szurami, pseudonaukowcami z Instagrama oraz Jerzym Ziębą. 





Jak to śpiewa Taco: 





Wrogiem jest szczepionka i 5G





Dorosłych edukuje byle stronka na FB





Ktoś, gdzieś niedawno napisał, że „Zaczęło się jako wirus, a skończyło jako test na IQ”. 









Wierzę w wirusa, nie, to nie jest grypa





Doszło do sytuacji, że w szpitalach umierają każdego dnia setkami ludzie, a coraz więcej osób nie wierzy w wirusa. Ja w wirusa wierzę. Nie, to nie jest grypa. Szwedzi, którzy chcieli osiągnąć odporność stadną, która działa i to lepiej niż jakakolwiek szczepionka właśnie się poddali. 





Tyle, że…chuja wiemy. Dotychczasowe strategie walki z koroną, przypominają bęben maszyny losującej. Chaos rodzi chaos, nikt nie wie, co naprawdę robi, politycy przybierają zaś marsowe miny, jak koty srające na rogu puszczy, a w rzeczywistości są bezradni. 











W ludziach za to wrze, bo czują się robieni w człona na niespotykaną skalę, podzieleni na mniejszość, która żyje normalnie, i większość, która zaraz będzie musiała wysłać sms z prośbą o zgodę na wyjście z chałupy. 





Czytam komentarze w Internecie:





Zauważcie że bogaci mają coraz więcej. Większość naszych celebrytów siedzi za granicą, wyjeżdżali, wyjeżdżają i będą wyjeżdżać. Obostrzeń nie odczuwają bo żyją z reklam na Instagramie. O co chodzi? Plebs jedną nóżką już był w klasie średniej.





Przeciętny Kowalski zaczął wyjeżdżać za granicę, a to się bogatym nie podobało. Piękne miejsca są tylko dla nich. Pokazali nam gdzie nasze miejsce. My mamy na nich robić i kupować to co reklamują.





Dlatego otwarli nam galerię na chwilę. Kasa się zgadza, plebs do budy, zastraszyć a my na Bali. No to mamy, oni high live a my pozamykani. Dzieci mają siedzieć na tyłku przez miesiąc… Jeszcze tylko szczepionki bo kasa się musi zgodzić. ...”





Ludzie widzą, jak na plotkarskich portalach pokazuje się znanego polskiego aktora z jego eks partnerką jak bez maseczek idą do restauracji (która powinna być zamknięta) zjeść obiad i czują, jakby ktoś właśnie zdjął im gacie i załadował od tyłu. Bez wazeliny. 





Właśnie, skoro przy poczuciu wydymania jesteśmy. Wychodzi sobie premier i wprowadza nagle, kompletnie z dupy, narodową kwarantannę. Mimo, że kilka tygodni wcześniej ten sam premier wchodził na mównicę i podawał scenariusz wydarzeń, plan, zgodnie z którym przy dzisiejszych współczynnikach zakażeń w sporą część Polski powinna być właśnie wprowadzana żółta strefa!





Kiedy miałeś złożyć życzenia na święta ale ci się poje** i wprowadziłeś kwarantannę narodową.





Wychodzi i mówi, że w tym roku czeka nas srogie wyzwanie i nakaz imprez w Sylwestra do 6 rano. Bo nie będzie można wychodzić w tych godzinach z domu. 





Ogłasza to, mimo, że doskonale wie, że podobnych regulacji nie można wprowadzić rozporządzeniem (a w takiej formie to będzie wprowadzane). A to nie koniec! Gość mówi: obostrzenia mogą być większe! I że rozważane są dalsze ograniczenia odnośnie przemieszczania się. 





Co będzie następne?





Nakaz korzystania z ubikacji w określonych godzinach? Zachodniopomorskie może stawiać klocka od 6.15 rano do 6.30 a mazowieckie między 13.00 a 13.15?





Co myślą ludzie? Że to jest po to, żebyśmy się zesrali ze strachu i pobiegli po szczepionkę. Że na razie to największe szkody wyrządza nam nie wirus ale walka z wirusem.





Nadmierna dezynfekcja, która wykańcza naszą naturalną odporność. Zerwanie więzi społecznych, gdzie dzieci są kompletnie oderwane od swoich rówieśników.





Rosną dzikie, przekonane, że ich najlepszym przyjacielem jest komórka i komputer.





Zapaść służby zdrowia, gdzie ludzie chorzy, którzy nie mają covida słyszą, że mają wypierdalać ze szpitali. 





Szczepić się czy się nie szczepić?





Ten burdel się skończy, bo wszystko się kiedyś kończy. Wszystko na to wskazuje, że za rok o tej porze będzie już w sporej części pozamiatane. Będą działać kina, będą działać restauracje, będą koncerty, może nawet już w halach. 





Prawdopodobnie ok. 10 mln Polek i Polaków wirusa już przeszła. Mniej bądź bardziej są już odporni. Nie sądzę, aby szczepienia były szczególnie popularne. Nie będą też jednak szczególnie niepopularne. Jak zwykle się podzielimy. Ci, którzy się zaszczepią będą uważać, że stoją po jasnej stronie mocy. 





Ramka fajek dziennie, regularnie pól literka w gardło, smog na ulicach a ty nie chcesz zastrzyku? Ufasz, że Pfizer podniesie ci bydlaka do góry, ale w szczepionkę już nie??





Przeciwnicy szczepionek będą czekali, aż tym pierwszym wyrosną drugie penisy i rogi jednorożca. A tak w ogóle to:  #budzimypolakow i  #wlaczmyslenie.





Jedni i drudzy uważać się będą nawzajem za idiotów. 





Prawda brzmi, że dla sporej części osób po 65 roku wybór jest prosty: szczepienie albo śmierć. Szczepienie albo siedzenie w domu przez długie miesiące. Jak ktoś ma 40 lat, to rok może poczekać. Jak ktoś ma 75 lat, to chciałby jeszcze trochę z życia pokorzystać.





Czy zaszczepię się na COVID?





Jeśli dzięki temu będę mógł swobodnie podróżować, tak, zrobię to. Wiem, że zażyję kota w worku. Choć, nie jest tak, że szczepionki na COVID wskoczyły w ciągu roku z supermarketu prowadzonego przez Jokera w Gotham City . Prace nad szczepionkami na koronawirusy trwają od 2002 roku, czyli od epidemii koronawirusa SARS. Prace nad szczepionkami bazującymi na technologii mRNA nawet wcześniej. 





Czy będą miały jakieś skutki uboczne? 





Chuj wie. 





Czy pośpiech mógł spowodować jakieś błędy?





Chuj wie. 





Wierzę w naukę. Ale czytałem też o problemach, które były ze szczepionką na polio w latach 50 ubiegłego wieku. Wtedy przez USA leciała co roku fala zakażeń. Zdrowe dziecko szło spać i rano nie mogło wstać z łóżka z powodu paraliżu nóg lub zaczynało się dusić.





Jonasz Salk opracował szczepionkę. Pierwsze jej szersze testy rozpoczęto w 1954 roku. Została dopuszczona do użytku w kwietniu 1955 roku. W kościołach biły dzwony, a ponieważ zbliżał się kolejny sezon zachorowań, politycy domagali się zaszczepienia wszystkich dzieci. Tyle, że jedna z firm produkujących szczepionkę, Cutter Laboratories, spieprzyła sprawę. W szczepionkach zamiast martwych wirusów pojawiały się żywe wirusy polio. Ten bubel podano 40 tys. dzieci. U 56 spośród nich pojawił się paraliż, pięcioro zmarło.





Ale czy szczepionka na polio działa? Działa. Do tej pory zaszczepiono nią kilka miliardów osób na całym świecie. Tak, nas też. 





Tak, jestem debilem, wiem, mogę sobie wziąć twoją szczepionkę. Wiem też jeszcze jedną rzecz. 





Skutki wirusa będą gorsze niż sam wirus





Prawdziwy problem, który nas czeka to masowe bankructwa. One właśnie się zaczynają. To bezrobocie, depresja, frustracja i wkurw. 





Rozpacz. Samobójstwa. Bieda. 





Ludzkie dramaty. 





Z tego będziemy leczyć się dużo dłużej. Na to szczepionki nie ma. 








Adres email:










Obserwuj








Chcesz więcej takich opowieści? 





Kup moją nową książkę Gwiazdor . 





Znajdziesz ją tu:





https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





Zrzut ekranu 2020-07-07 o 11.10.35
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on December 19, 2020 11:14

December 6, 2020

Do instaboyow i instadziewczynek

Większość myśli z internetowych memów na temat stosunków damsko – męskich można sprowadzić do frazy z filmu “Kroll” sprzed lat prawie 30. Brzmiała ona:





„Żony są w domach, a kurwy za płotem i trzeba być człowiekiem, a nie ścierką!” 





I to pasuje idealnie do większości obserwowanych w sieci wywodów, a pewnie często i do moich. Znaczy się, tęsknimy za zasadami i prostotą, lecz z tej tęsknoty wnioski płyną jednak żadne. Owszem, często można też przeczytać, że „jak  przyjdzie prawdziwa miłość, to wszystko będzie inaczej”, niestety jednak autor/ka nigdy nie precyzuje, która to jest ta prawdziwa.





Chyba, że przyjdzie i w dupę ugryzie, to wtedy się ją pozna. Nie wykluczam. 





Jako urodzony cynik dodam tylko, że osoba, która lajkuje posty, że „teraz niestety związków się nie naprawia, tylko wyrzuca na śmietnik” najprawdopodobniej również ich nie naprawia, co widać po statystykach rozwodów. 









Do instalasek 





Napisać, że kobiety są skomplikowane to jakby nic nie napisać. W końcu sam wielki Oscar Wilde (skądinąd gej) sformułował kiedyś zdanie: 





„Kobiety należy kochać, lecz nie próbować zrozumieć.” 





Ale powiedzcie mi, drogie panie, jak to w końcu jest? Chcecie decydować o swoim życiu, czy chcecie abyśmy my, faceci, za was decydowali??? Jak wytłumaczyć, że „faceci chcą tylko jednego”, a później kobiety kupują sobie ich obecność właśnie wsadem??? Jak wytłumaczyć, że w momencie, kiedy kobieta mówi: “Ja taka nie jestem” większość znanych mi mężczyzn wie, że będzie lodzik???





Z jednej strony mężczyźni to świnie, mamy patriarchat i kulturę gwałtu, a z drugiej najpopularniejszą historią ostatnich lat wśród kobiet jest opowiastka, jak to napalona Słowianka Laura, zostaje porwana przez ciemnoskórego Massimo, który swoim wężem strażackim dręczy ją orgazmami. Z jednej strony kobiety krzyczą dumnie: “Szanuj mnie, moje ciało moja sprawa”, a z drugiej  wiele kobiet fantazjuje o dominacji, a nawet, co pokazują badania, o gwałcie.





A tak w ogóle, jak wynika ze współczesnych dzieł kinematografii i literatury, jak Karyna mówi ‘nie’, to znaczy, że się podjarała na maksa. Że przytoczę tu scenę z nowego klasyka polskiego kina, jak to kolo na pokładzie odrzutowca zmusza pewną stewardessę do wzięcia jego naganiacza w usta, dociska ją, szarpie za kłaki, a na koniec, jak on już doszedł, ona uśmiecha się już do siebie DUMNA, bo jaśnie pan raczył ją zaszczycić białkiem, a ona dała mu tę radość. 





Mi też łza wzruszenia w tym momencie cieknie po policzku. Po czym do głowy przychodzi mi pewna niebezpieczna myśl, że dzieje się to jakby według schematu: „Ma mnie szanować. No chyba, że jest milionerem, to wtedy nie musi.” Ale nie, to by było pojebane, na pewno jestem w błędzie.





Jak to jest, że w Skandynawii, która jest absolutnym liderem jeśli chodzi o równość płci, do którego to wzorca mamy dążyć, jednocześnie są najwyższe wskaźniki przemocy wobec kobiet, co ochrzczono ‘nordyckim paradoksem’?





A jak wytłumaczyć inny paradoks, że tak często kobiety mówią o naturalnym pięknie, bez kosmetyków i poprawiaczy, a jednocześnie nieustająco zbroją się w bogactwa nienaturalne, obstrzykując, wypychając i fallowując kompletne pustaki, których jedyną zaletą jest opanowanie podstaw photoshopa? Na insta – co by nie mówić, królestwie szczucia dupą i cycem (co e-media późnej opisują jako: „Joanna Opozda w krótkich szortach eksponuje długie nogi”, „Martyna Kondratowicz pręży nagą pierś na tle Jezusa i Maryi”) – dałem ostatnio fragment swojej książki Pokolenie Ikea





„Mężczyzna jest mężczyzną, jak wstanie z łóżka. Ale kobieta, powiedzmy sobie szczerze, potrzebuje z godzinę, zanim będzie jako tako zrobiona na swoją płeć.” 





Czytam komentarze: „Nie dość, że humor wątpliwej jakości, to jeszcze seksizm w czystej postaci.” Przyznaję, trochę ochujałem, bo szukanie na Instagramie naturalności, to jakby iść do burdelu wypić drinka, albo do McDonald’s na sałatkę warzywną. To jak to jest z tą naturalną urodą, drogie panie, bo jeśli ja się pogubiłem, to co z innymi facetami????





A właśnie, skoro przy tych, no jak oni się nazywają??? Ponoć mężczyznami. LOL.





Mówicie, że nie możecie znaleźć żadnego wartościowego mężczyzny. Który doceni was takie, jakie jesteście. Który was pozna. Wysłucha. Zaopiekuje. Mówicie, że pieniądze nie mają znaczenia, że prawdziwa miłość pokona wszelkie przeszkody. A ja widzę, że kobiety zakochują się teraz w facetach, którzy kupują im drogie sukienki, że miłość równa się żądza posiadania torebek, butów oraz samochodów. Że coraz częściej panie działają według zasady: ‚use it and lose it’. Wykorzystaj frajera, a później go spław. Co sprawia, że mam brzydkie przeczucie, że miłość ma teraz twarz Zygmunta Starego, spiętego gumą (żeby się więcej banknotów zmieściło). 





Mówicie, że mózg jest seksowniejszy niż abs. A ślinicie się do rozpakowanych troglodytów, w dobrej furze, w markowych łachach, który was zabierze na egzotyczne wakacje, przeleci, wytrze fiuta w firankę i zostawi. I kiedy zapowiadacie, że już nigdy więcej, że będziecie silne, on wysyła mesga z propozycją spotkania. Wy naciągacie na siebie najlepszą bieliznę, bo i tak od razu wiadomo, że będzie ściągana i co się będzie działo. 





To jak to jest drogie panie? Chcecie miłości czy chcecie eventu? 





Nie żeby w drugą stronę było mocno inaczej. 





Do instaboyów





Jestem facetem, a sam do końca nie rozumiem: to wy chcecie tych kobiet, czy nie? Bo się, przyznaję, pogubiłem, jak węgierscy politycy na gejowskiej orgii. 





Bohater mojej ostatniej powieści „Gwiazdor”, postać mocno odrażająca mówi: 





„Większość tych lasek chwali się swoim życiem na Insta, a to w rzeczywistości kurwy na telefon, tylko że większość z nich lata do pracy, a nie jeździ MZK. Patocelebryty, leniwe pasożyty ciągnące flety kozojebców. A te głupie młode cipy, które je wszystkie folołują na Insta, marzą o tym, aby być jak one! Bycie kurwą przestało być wstydem dla większości lasek, jeśli tylko penga się zgadza! I te odmóżdżone, roszczeniowe zjeby to przyszłość tego kraju! Ihaaaaaaaaaaaaa!”





Słyszę: „Baby są pojebane i nie ma nawet o czym gadać. Nie wiedzą czego chcą, nawet pogadać się z nimi nie da, bo zaraz im coś odpierdala do tej pustej łepetyny. Patrzą ino na wygląd, lecą na kasę, a najlepiej jakby to facet był, kurde, prawnikiem, lekarzem, biznesmenem. Kurde, wejdą w życie takiego faceta, zaciągną do łóżka, obskubią go z kasy i zostawiają.”





 Słyszę: „Nie ma normalnych kobiet, same księżniczki, które rozkładają nogi, jak widzą jakiegoś Chada.”





Czekajcie, mordy wy moje, możemy być szczerzy, prawda? Zapytam więc krótko i szczerze: czy wyście z chuja spadli i na głowę upadli? A może macie zły biorytm i zły horoskop w tym miesiącu, roku i dziesięcioleciu? 





Tutaj, bo jestem złośliwą mendą, przychodzą mi do głowy niepokojące myśli: Czy kobiety są źle wychowane, booo… bo was nie chcą ? A może jesteście tylko idiotami, którzy nie są w stanie poznać się na wartościowej kobiecie?





Oglądacie pornole i myślicie, że tak wygląda seks i tak wygląda życie. Że każda laska ma wielkie cyce, zero tłuszczu, zero cellulitu, wcięcie w talii i wręcz uwielbia, jak może łyknąć lagę tak, aby stanęła w gardle (spróbuj ziomuś łyknąć tabletkę z kreatyną bez popitki będziesz miał przedsmak), a później dać zapiąć się w tyłek. 





Gdy jakaś nie chce się na to zgodzić, to jest cnotka, a jak chce się zgodzić, to jest dziwka. 





Że kobiety chcą od was tylko szmalu i ich miłość jest pełna do momentu, kiedy wasza kiermana jest pełna. A przyszło wam, albatrosy wy moje, do głowy, że swoje kompleksy maskujecie hajsem i to dlatego przyciągacie plastikowe lale, ze skarbonką w miejscu, gdzie normalna kobieta ma głowę? Że gdy dostajecie zaradną, mądrą, samodzielną, opiekuńczą kobietę, spierdalacie w podskokach nie wiedząc, co z taką zrobić, bo ona nie działa na kasę? 





Oglądacie teledyski Malika z paradą cycków, bioder i nóg i myślicie, że życie to sex drugs and rock and roll, kurwy, wino i pianino. Lajkujecie posty o zasadach, a jak przychodzi wieczór, to nie macie żadnych zasad, chcecie się tylko najebać, zjarać i zajebać, jak szmata.





Bo przecież jak ona zdradza, to jest kurwa, a jak on zdradza, to był to nieszkodliwy skok w bok, bo musiał się chłopak zabawić. 





A nawet jak już znajdziecie jakąś fajną dupencję, która o was dba, która o was się troszczy, to co robicie? Ano, nie jesteście w stanie wziąć na siebie żadnej odpowiedzialności, nie jesteście w stanie się zdecydować. 





Na koniec





Czytam wasze wiadomości, bo czytam wszystkie i coraz częściej czuję ból mózgu. Ostatni raz coś podobnego przeżyłem, gdy w szkole podstawowej wolnoobrotowym wiertłem usiłowano mi leczyć zęby. 





Bo co jest podstawowym pytaniem, które zadajecie? Nie, czy on mi się podoba czy ona mi się podoba. Nie, czy fajnie spędzamy razem czas. Pytanie jest: jakich sztuczek użyć, żeby jego/ją uwieść. Czyli jak oszukać i udawać kogoś innego.





Wiecie, instaboye i instalaski, co jest prawdziwym problem tej generacji?





Zagubienie.





Ludzie przestali ze sobą rozmawiać. Wygłaszają monologi w większości o sobie, zazwyczaj zełgane. Nie wiem kim jestem, nie wiem czego chcę i boję się pokazać co lubię, bo mnie ludzie wyśmieją.  





Nie potraficie mówić, co czujecie. 





Nie potraficie mówić, co myślicie. 





Dopóki się tego nie nauczycie, będziecie dalej nieszczęśliwi i dalej będziecie lajkować bzdury w internecie. 





[image error] Szczęście dziś mylone jest z metkami, orgazm dają lajki, a idealne życie toczy się tylko na ekranach telefonów



Chcesz więcej takich opowieści? 





Kup moją nową książkę Gwiazdor . 





Znajdziesz ją tu:





https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





[image error]
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on December 06, 2020 03:06

November 22, 2020

Czy wiesz, że są kobiety których problemy oscylują dalej niż rychły koniec promocji w HM- ie?

To był 10 czerwca 1990 roku.





Samolot British Airways, lot 5390, na trasie Birmingham – Málaga wystartował o 7.20.





Kapitan 42-letni Timothy (Tim) Lancaster poluzował pas na biodrach. Mniej więcej kwadrans później pasażerom zaczęto nosić żarcie. W tym właśnie momencie szyba po lewej stronie Tima zrobiła jeb. I zamiast niej pojawiła się w samolocie dziura. 





Zaś sam Tim wyleciał przez dziurę po oknie.  Steward Nigel Ogden złapał go w pasie. Tym samym połowa kapitana była na zewnątrz samolotu, a połowa wewnątrz. 





Wizualizujecie sytuację?





Kolo wisi przez okno odrzutowca, drugi go trzyma, trzeci usiłuje zapanować nad sytuacją a z tyłu pasażerowie żrą z plastikowych misek, zastanawiając się co to był za huk.  





[image error] Normalny poniedziałek w pracy…



No to wypisz wymaluj identyczna sytuacja jest w chacie samotnej matki w poniedziałkowy poranek. Tylko, że ona wszystko usiłuje zrobić sama. 





Wylądować, podać żarcie i trzymać jedną ręką dziecko, aby nie wypadło przez okno.









Najbardziej przejebane ma samotna matka z dzieckiem.





Zaczęło się od tego, że dostałem list w którym mnie opierdalano od góry na dół i z dołu na górę. 





Gdzie w twojej książce jakaś kobieta, której problemy oscylują dalej niż rychły koniec promocji w HM-ie? Kobieta, która zamiast pić z gwinta wino już po samym zatrzaśnięciu drzwi korpo, leci z wywieszonym ozorem do przedszkola, żeby jej płatnej opieki po raz wtóry nie naliczyli?





Nie masz nic do powiedzenia na temat osób. które nie dzielą życia na korpo, bar i seks, a potem, kac, depresja i z powrotem to samo….





Wyjaśnię, że nie mam na myśli biadolenia nt. „skrzywdzonych matek które podobno na silę poszukują ojców” ( tak się o takich jak my mówi), nie próbuje nawet zaszczepić w Tobie cienia myśli, że domagam się bezczelnie łzawo- krwawej opowieści o wojującej, obsmarkanej glutkiem swojego dziecka rudej kuguarzycy, która niczego pozornie nie potrzebuje a w głębi duszy czeka aż jej miłośc zapika sygnałem „tej jedynej” wiadomości na jakimś portalu randkowym. 





xxx- (listy do Czarnego na pokolenieikea.com)





Przyznaję trochę się zawstydziłem. Więc uwaga: 





Najbardziej przejebane nie ma singielka w stylu Bridget Jones z trójką kotów i tęskniąca za miłością i dobrym wsadem (i żyli długo i szczęśliwie).





Najbardziej przejebane ma samotna matka z dzieckiem. To nowy murzyn naszych czasów. 





Zawiodła rodziców – no bo jak to sama?





– Co z Tobą jest nie tak? 





– Trzeba było się z nim jakoś dogadać! 





– Że był z niego kawał złamasa?





– Na pewno przesadzasz. 





Zawiodła społeczeństwo. 





„Rozkładała nogi to ma.” 





„Nie żal Karyny. 





„Patologia.” 





„500 plus na bachora na pewno bierze. 





Zawiodła księdza proboszcza. 





„Grzesznica!” 





Wypiła drina na imperezie?





„Matka alkoholiczka. TFU!”





A tak w ogóle:  





„- Więc jesteś samotną matką z dwójką dzieci? 





– Tak, ale to czyni mnie tylko silniejszą. 





– Chcesz być samotną matką z trójką dzieci? Będziesz mocna w chuj.”





Samotny ojciec to bohater. 





Samotną matkę świat odbiera z politowaniem, traktuje jako element wybrakowany. Mężatki się jej boją, że jeszcze ukradnie im męża. 





Piszą o nich tylko w poradnikach psychologicznych z cyklu „Jak nie skończyć jak one”.





W rzeczywistości: 





Samotna matka jest jak ośmiornica





Zawsze jest coś do ogarnięcia, którąś macką. Niekończąca się lista rzeczy, „to do”, rachunków które trzeba zapłacić, miejsc które trzeba odwiedzić, pracę z której trzeba wyjść o czasie, aby ogarnąć dziecko. 





Jej mieszkanie to pole walki o życie, gdzie klocki albo lalki leżą koło rozpierdolnych ubrań. Wory pod oczami ma takie, że żeby je utrzymać na miejscu potrzebny byłby stanik z push upem. 





Wychowywanie samodzielnie dziecka jest jak spacer po parku. Ale jest to Jurassic Park.





Samotna matka nie może być chora. Albo inaczej, może, ale musi się liczyć z konsekwencjami, że jej dziecko oślepnie przez najbliższe kilka dni od telewizora oraz komórki. 





Samotna matka zawsze jest gdzieś tam głęboko przekonana, że dała dupy. I nie wypinając tyłek w stringach, tylko tak normalnie w życiu. Że skrzywdziła swoje dziecko, że nie ma dla niego wystarczająco dużo czasu. 





Faceci?





Samotna matka, więc się puszcza





Nas kobiety po 30-stce też się czasem wypuszcza z domu, ba- nawet same się wypuszczamy, na domiar złego mamy nawet coś sensownego do powiedzenia.





My „samotne rozwódki” ledwo po 30-stym roku życia, mamy całkiem niezłe prace, fajne mieszkania, satysfakcjonujący poziom zadowolenia z samych siebie, a w dodatku nadal wystarczający poziom kolagenu w skórze by to wszystko zwarcie i jędrnie trzymać w ryzach… Nie każda z nas ładuje się na siłę do łóżka troglodytom, choć i takie bywają, nie każda spędza wolny wieczór na scrollowaniu tindera- ja nawet nie mam tam konta. 





Ale czasem jakimś przedziwnym zrządzeniem losu trafia nam się okazja, że mamy wolny wieczór i  idziemy na randkę i jest fajnie, i on jest fajny i już ci się wydaje ze będzie normalnie (nie jak w bajce, ale tak zwyczajnie jak być powinno)…. I nagle „BANG”… bo „jesteś za sprytna” „za mądra” „za dojrzała” „za odpowiedzialna” „masz dziecko” „byłego męża” „masz przeszłość”…. Można tak w nieskończoność… „





xxx- (listy do Czarnego na pokolenieikea.com)





Rodzina jej eks myśli, że się puszcza. Jej eks myśli, że się puszcza. Wszyscy myślą, że się puszcza. 





A jak jest? 





Jak to mówi bohaterka mojej książki „Gwiazdor”:





Ja bym chciała, żeby znowu ktoś chciał mnie poznawać – nawet jako koleżankę – żeby ktoś był ciekawy tego, kim jestem naprawdę, kim chcę być.





Niech jeszcze raz oczy mężczyzny patrzą na mnie z uwielbieniem. Tylko bez tych opowieści. O matce, ojcu. Bracie. Co jadłam na obiad w podstawówce i jakie miałam zwierzęta. Okej. Jakie miałam zwierzęta może być.





Tyle, że jej nie chce nikt poznać. 





Samotne matki z dzieckiem odstręczają mężczyzn, którzy wychodzą złożenia, że dybią one na ich wolność.





 „Jak się nazywa ulubiony raper samotnych matek? Paluch!!”





A jedyne kule, które miała ostatnio w ustach to mozzarella.





Jej łóżko nie jest świątynią singlelki, gdzie ta lekko najebana leży wytwornie z kieliszkiem wina, otoczona kotami oraz Netfliksem. Jej łóżko to plac zabaw, to miejsce gdzie dziecko je, a do momentu kiedy jest małe również śpi (i ona i dziecko)





Ciężko więc w takiej sytuacji traktować je jako miejsce perwersyjnej rozpusty (jak dobrze poszukasz to możesz się jednak pożywić, znajdując czipsy i parówkę, kieruj się zapachem). 





Jej kontakty z eks to zazwyczaj żonglowanie granatami. Zawsze tam jest jakaś walka. 





Zawsze są jakieś próby w przeciąganie liny. 





Zawsze jest wyliczanka kto co obiecał i czego nie dotrzymał.





Zawsze są jakieś spięcia. 





Znalezienie faceta, który to wszystko zaakceptuje i ogarnie to jak operacja na chomiku za pomocą nożyc do przecinania stalowych prętów. 





Czyli teoretycznie możliwe. W teorii możesz wygrać w Lotto. Grasz? 





Samotna matka nie ma czasu na gierki





Jeśli wiec chcesz zaciągnąć samotną matkę z dzieckiem do łóżka to nie pociskaj jej kitu, aby to osiągnąć. 





Nie opowiadaj o wielkiej miłości, która cię wypełnia (twoje jądra). 

Nie mów, że nigdy nie czułeś niczego podobnego (to się nazywa erekcja, zapamiętaj).





Nie zaprzyjaźniaj się z dzieckiem udając najbardziej rozkosznego wujka na świcie, żeby tylko ona zdjęła majtki.





To samo możesz bowiem osiągnąć bez ściemniania. Mówiąc prosto o co chodzi. 





Kobiety mają swoje potrzeby. Czasami cenią czyste układy, bez żadnych pierdolet, 





Jeśli masz wątpliwości, czy dasz radę w układzie kobieta, dziecko innego mężczyzny, jej eks, to najprawdopodobniej nie dasz rady.





Jak ją przytniesz w człona, kiedy zaczęła ci ufać i wpuściła do swojego życia to skrzywdzisz nie tylko ją, ale i dziecko. 





Aha, nie będziesz nigdy ojcem dla jej dziecka. Ale możesz być dla niego wzorem. 





Nie oceniaj





Nie mów, że zjebała życie na własne życzenie, bo nie znasz jej historii. Nie oceniaj zanim jej nie poznasz.





Nie mów, że jest dziwką, jeśli z nią nie spałeś/nie spałaś i nie dawałeś za to pieniędzy, a i wtedy jest to nieładne. 





Nie współczuj jej. Nie mów jaka jest biedna. 





Nie zadawaj głupich pytań, jak sobie radzi. Bo sobie radzi. Samotna matka po prostu skupia się na nieustającej improwizacji, na próbowaniu. Na życiu. Ona po prostu chce, aby jej dziecko było szczęśliwe.





Szanujmy samotne matki.





[image error] Nie oceniaj samotnej matki zanim jej nie poznasz



Co do kapitana Lancastera to samolot bezpiecznie wylądował.  Pięć miesięcy później Tim wrócił do pracy. Szyba wypadła, bo w trakcie zmiany dzień wcześniej przymocowano ją śrubami za małymi o 0,66 mm.









Chcesz więcej takich opowieści? 





Kup moją nową książkę Gwiazdor . 





Znajdziesz ją tu:





 https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





[image error]
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 22, 2020 04:39

November 8, 2020

Jak rozpoznać zjeba i odróżnić go od normalnego mężczyzny TYLKO DLA KOBIET

Na początku wyjaśnijmy sobie dwie rzeczy, jak chcesz ustawiać sobie życie na podstawie memów w internecie, oraz złudzeń to nie tutaj. Darz Bór i Szczęść Boże. 





A druga rzecz? 





Nie jestem miły, jestem szczery. Tak, na końcu w komentarzach możesz napisać jak bardzo cię zawiodłem. 









Jak poderwać fajnego faceta?





Owszem przyznaję, samotna kobieta może czuć się jakby zmęczona, kiedy jej matka znowu pyta: nie rozumiem jak to nie możesz wyjść na ulicę i spotkać jakiegoś miłego chłopca???





Wtedy następuje u tej kobiety jakby brzęczenie zaworów od regulacji półkul i w następnej chwili sama nie wierząc co robi pyta już na jakimś forum: 





„Jak poderwać fajnego faceta? Ale oprócz robienia lachy bo to już próbowałam i nie działa.” 





[image error] Może źle to po prostu robisz?



Wyjaśnijmy więc to raz na zawsze, czym różni się zjeb od mężczyzny?





Mówiąc szczerze to nie wiem skąd się bierze taki nieogar. Jeśli idziesz parkiem i wdeptujesz w gówno, to wiesz, że to jest gówno. Śmierdzi i chcesz się go jak najszybciej pozbyć. Nie dajesz mu drugiej szansy, nie rozkminiasz pytając przyjaciółek czy aby na pewno jest to gówno, nie prowadzisz z nim wielogodzinnych konsultacji, aby odniosło się do tematu, nie czekasz aż do ciebie zadzwoni. 





Gówno to gówno, zjeb to zjeb. 





Jeśli zastanawiasz się czy on cię zdradza, to on cię najprawdopodobniej zdradza. 

Jeśli czujesz że facet jest zjebem to BANG! on jest zjebem. 





Dziękuję bardzo, to by było na tyle. 





Ok. Dla kogoś kogo nie przekonała forma bazująca na intuicji, mam wersję dłuższą. Taką bardziej na przykładach. Rozwiążemy sobie psychotest: po czym poznać zjeba? 





PRZYKŁAD NUMER 1





Zjeba poznajemy po tym, że na początku pisze ci coś takiego: 





„Hej śliczna. Ładna jesteś, ale z tym kolczykiem w nosie to wyglądasz jak krowa. Mogę posmakować mleka z Twoich wymion?”





[image error] Podryw na Tinderze, sposób na krowę



Nie to nie jest dowcipne. To jest zjebane od początku. 





PRZYKŁAD NUMER 2





Zjeba poznajemy po tym, że ma cię kompletnie w dupie. Z głębi twojej osobowości interesuje go to czy twój biust jest user friendly a z głębokości relacji to on najbardziej ceni głębokość pochwy. 





Teraz będzie list: 





„Hej





To będzie moja forma autoterapii i sposób na ogarnięcie się. Mam 32 lata, pracę i całkiem spoko karierę…tylko faceta nie mam. 





I mam jebanego Tindera…który jest porażką. Ostatnio poznałam typa. Bartek miał na imię  – ogarnięty, ciut romantyczny, planujący wspólne spędzanie czasu i taki chcący mojego zaangażowania. Ideał kurwa…tylko że takich nie ma na świecie.





I oto po 3 miesiącach, kolo w środku nocy (uprzednio wysyłając mi filmiki z rodzinnego zjazdu) wysyła mi zdjęcia jak jakaś laska robi komuś loda – jest penis, są usta i cycki. I chuj wie czy to on??? Jak na prawdziwego gentelmana przystało kolo nie komentuje, nie wyjaśnia po prostu milczy. A ja czuję się jak gówno.





Żeby było śmieszniej, zostawiłam u niego kieckę. Po tygodniu milczenia napisałam że chcę żeby mi ją oddał. Niestety i to nie zrobiło na nim wrażenia. Ostatnio się odezwał napisał że wyśle mi kieckę inpostem i że jak tylko ogarnie się ze sprawami to się umówimy i pogadamy jak ludzie… I ja naiwna oczywiście uwierzyłam, pomyślałam że może jednak coś się da uratować, że może jednak jestem ważna dla niego. Ehh głupia ja.





Minęły kolejne 2 tygodnie, typ milczy, kiecki nie odesłał. Na moje prośby nie reaguje. i ja się pytam jakim trzeba być człowiekiem żeby się tak zachowywać?!





Wiem, że ten świat pełen jest krótkotrwałych relacji, szybkich numerków i nie przejmowania się innymi. Ale serio można być aż takim „gentlemanem”?!?!





A najgorsze, że się zakochałam i to boli podwójnie.





– Grażyna (listy do Czarnego na pokolenieikea.com)





[image error] Przepraszam, oczy mnie bolą



Powiem szczerze przeczytałem i mózg mnie rozbolał. Jak ty kobieto dożyłaś do tego 32 roku życia, co??? Na autopilocie od Tesli? 





Niestety takie zjawisko jest wśród kobiet równie częste jak zamiłowanie do bezy z żurawiną. Niby wiesz, że nie powinnaś, bo dupa od tego ci rośnie, ale żresz. 





Kobiety bardzo często robią głupie rzeczy, bo zwyczajnie chcą mieć coś swojego do kochania.  





Scenariusz standardowej akcji tego typu wygląda tak.  





Pani spotyka pana





Okoliczności poznania zjeba bywają różne, ale teraz to zazwyczaj jest internet. 





Na początek kilka wiadomości, kilka komplementów, dużo podtekstów, a po chwili jak on już się ośmieli wręcz  bardzo konkretne nakreślenie planów co on by zrobił i w jakiej pozycji (zedrę ci stringi, wejdę w ciebie całą jednym ruchem, będę cię rżnął całą noc, tak że rano, będziesz spoglądać w moim kierunku i dziwić się, że jest tam jeden facet a nie pluton wojska z menażką). 





Później jest spotkanie, coś pyka (głównie u niej pod kopułą), ona jest zachwycona, on również, on atakuje wiadomościami od rana do wieczora: jesteś piękna, jesteś kobietą mojego życia, nigdy tak nie czułem się w towarzystwie żadnej gąski, jesteś moją połówką, masz oto specjalnie dla ciebie wydziergany w kształcie serduszka drucik z korka od szampana. 





Ok, seks jest jak wifi w Pendo. Miała być cała noc a jest standardowy kwadrans wśród zwierząt, ale kobieta już sobie w głowie dokłada różne rzeczy, więc orgazm zazwyczaj jest realny bądź udawany, ten ostatni żeby mu nie było przykro.





Później jest trzecie, czwarte, piąte spotkanie, on opisuje: tutaj będziemy mieli dom, tutaj będzie stało łóżeczko, wolisz koty, psy czy oposy??? 





Pierwszy zaplanowany opos, kobieta przestaje myśleć, zaczyna marzyć, suknia jest już wybrana, właśnie opracowuje w głowie jakie wstążeczki powinny być na butelkach wódki na weselu, gdy lawina wiadomości kurczy się do wątłego strumyka (podobnego do jego erekcji), i nagle ślad się po zawodniku urywa. 





Nie dzwoni. 





Nie pisze. 





Czyta wiadomości, ale na nie nie odpowiada. 





Gość znika. 





A ja go tak kocham – mówi laska. – Co zrobiłam źle? 





Gówno. Trafiłaś na zjeba. 





Mężczyzna dotrzymuje obietnic, zjeb je składa





Mam taki mały test znajomości na początku. Jak ktoś coś obieca i nie dotrzyma, raz, drugi i trzeci to już wiem że możemy się ziomkowac, lubić, ale przyjaźni to z tego nie będzie. 





I liczenia na siebie też nie.





Wódeczki można się razem napić, ale z taką osobą nie robi się żadnego biznesu. 





Bo nie wyjdzie. 





Z taką kobietą czy mężczyzną się nie wiąże nadziei, życia, czy sznurka do snopowiązałki. Nadzieje zbruka, życie rozjebie a sznurek ukradnie albo zgubi.  





Mężczyznę poznaję się po tym, że jak mówi, że coś zrobi, to to zrobi. Jak obiecuje to rzadko, ale dotrzymuje. 





Zjeba poznajesz po tym, że udaje, że szanuje potrzeby kobiety, po to tylko aby zaspokoić swoje. Czym więcej obiecuję na początku, czym więcej deklaruje na początku, tym mniej z tego będzie. 





Jak w mojej książce Brud:





Kocham (twój tyłek).

Tęsknię (za twoimi piersiami).

Śniłaś mi się (jak dobrze operowałaś ustami).

Nigdy cię nie opuszczę (do momentu, aż dojdę).”





Zjeb po prostu chce cię zaliczyć, na zasadzie zdobycia kolejnego trofeum. 





Buduje coś w rodzaju wirtualnego hall of fame, tylko zamiast najlepszych czasów liczą się twoje nagie zdjęcia i filmiki na komórce, które można pokazać kumplom (tak pokazywał je kumplom, zjeb zawsze je pokazuje)





Mężczyznę, poznaje się po stosunku do kobiety po stosunku





Zjeba kupujesz seksem. Po seksie przybija ręką denko od czapki, mówi bajo i wychodzi.





Mężczyzna z tobą zostaje, bo chce z tobą spędzać czas. Sypialnia jest tutaj tylko częścią waszej relacji. 





Mężczyzna nie traktuje cię jak 112 na seks, zjeb owszem





Zjeb trzyma cię w rezerwie. Nie jak koła zimowe, bo to już by świadczyło o jakieś relacji, raczej jak numer do pizzerii na lodówce. Tylko że tutaj nie chodzi o capriciosę na cienkim tylko o lody na grubo.  





Zawsze jest gdzieś przyjść po pijaku, jak pojawi się ochota. 





W tej sytuacji oczywiście po pewnym czasie kobietę ogarniają wątpliwości. Wtedy zjeb patrzy na nią zraniony i mówi: przecież wiesz jaki jestem, niespokojny i niedojrzały, ale jesteś dla mnie ważna, jesteśmy przyjaciółmi, dlaczego chcesz wszystko zepsuć. 





Bądź jak w mojej powieści „Gwiazdor”, gdzie główna bohaterka Marcelina, opowiada jak chciała zakończyć swój związek z żonatym mężczyzna. 





– Okazało się, że on wcale nie chciał, żeby źródełko darmowego pieprzenia wyschło. Bo to wygodniejsze niż szukanie jakichś pań po klubach, i płacić za seks nie trzeba. Co zaczął robić?

– Powiedział, że nie potrafi bez ciebie żyć, że kocha, że szkoda, że spotkał cię tak późno, że wasz układ jest poza schematem, dziki i namiętny, że czuje się, jakby znowu był w liceum – strzelam.

– Bingo. Jakbyś tam był. – Marcelina błyska zębami zza karminowych warg. – A może was ktoś uczy takich tekstów jeszcze w przedszkolu, co?”.





To jak dana osoba cię traktuje jest odbiciem tego co do ciebie czuje.





Mężczyzna o problemach rozmawia, zjeb ich unika





Ja wiem dobrze, że kobiet o przeszłość się nie pyta, a mężczyzn lepiej nie pytać bo się odpowiedzi mogą nie spodobać.





Ale generalnie związek polega na rozmowie. 





Zjeb mówi kobiecie to co ona chce usłyszeć, bo jej nie szanuje i uważa, że jest głupia i da się nabrać. Każda sprzeczka to dla niego zniewaga, a każdy problem narasta u niego do góry.





Mężczyzna kobietę szanuje jest więc z nią szczery. Zwierza się jej.  Jak jest smutny to mówi jej że jest smutny. 





Jak cierpi to mówi że cierpi a nie gra macho. 





Zjeb ucieka przed odpowiedzialnością, mężczyzna wie, że jest odpowiedzialność jest fajna





Zjeb dba o swój wygląd zewnętrzny. Mężczyzna o swoje pasje. O to aby się rozwijać. O to, aby robić razem ciekawe rzeczy.





Zjeb nie chce brać na siebie żadnej odpowiedzialności, bo lepiej coś na porn hubie obejrzeć, nad bicepsem popracować, albo uporządkować włosy i brodę.  





Mężczyzna rozumie, że kobiety dają się lubić, a odpowiedzialność daje satysfakcję. 





Odpowiedzialność za siebie, za nią, 





Odpowiedzialność, czyli wierność. 





Odpowiedzialność, czyli prawdomówność. 





Mężczyznę poznaje się po tym jak cię traktuje, kiedy się rozstaniecie





Nie każdy związek pyknie, czasami on i ona grają w wersję demo, uznają, zż gra im nie pasi i nie kupują pełnej wersji. 





Życie.





Mężczyznę od zjeba poznaje się po wrażeniu jakie po sobie zostawi. Zjeb zostawi kobietę potłuczoną na kawałki. 





Mężczyzna zostawia kobietę w lepszej formie niż w momencie, kiedy ją poznał. 





I kluczowe pytanie: 





Czy są jeszcze normalni faceci?





Są. Pytanie tylko czy tobie się podobają normalni faceci? Bo może wolisz leżeć w emocjonalnych górach i dołach. I wybierać zjebów. 





PS. Do Grażyny z listu, słuchaj kisun, facet nie oddał ci kiecki, bo już ją podarował innej lasce. Albo sam w niej chodzi, bo jest nie tylko zjebem, ale i pizdą. 





Chcesz więcej takich opowieści? 





Kup moją nową książkę Gwiazdor . 





https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





[image error]
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 08, 2020 05:15

October 25, 2020

Jak rozpoznać wariatkę i odróżnić ją od normalnej kobiety (TYLKO DLA MĘŻCZYZN)

Facetom wydaje się wiele rzeczy. Że, sukienka i spódniczka to, to samo. 





Że, jak kobieta ma makijaż w kolorze nude, to jest taka naturalna i bez makijażu. 





Że, jak kobieta daje im od tyłu na pieska, to dlatego, że jakoś szczególnie za tą pozycją przepada. Nie baranie, chce żebyś szybciej doszedł, aby mieć cię na moment z bańki. 





Że, Polki w kraju udają cnotki, a jak za granicę na Erasmusa pojadą to mogłyby wilgotne drzewo w lesie udami podpalić. 





Nie, po prostu tamci kolesie lepiej wiedzą, jak uwodzić kobiety.









Tu zatrzymam się na moment i podam szybkie wyjaśnienie, że Polki już w XVIII wieku miały pewne problemy z sarmackimi Januszami z wąsami. 





Jak to pisał Jędrzej Kitowicz trochę historyk, trochę pamiętnikarz, trochę żołnierz a trochę ksiądz:





Jeżeli się do damy zebrało dwóch konkurentów równej fortuny i talentów, a było w mocy damy obierać sobie męża, bez wątpienia obrała sobie Niemca, a Polaka odprawiła. Jeżeli rodzicy lub opiekuni obierali pannie męża i byli za Polakiem, ale panna płakała, to mu kładli kondycją, aby się przebrał po niemiecku.





Tu oburzony Kitowicz wymieniał trzy rzeczy, które nie wiedzieć czemu przeszkadzały wtedy niewiastom szczególnie w przedstawicielach rodu męskiego. 





Że, polskie chłopaki nie wypolerowani za granicą maniery mieli słabe, a w komplementach byli ciency.





Że, ubierali się słabo oraz mieli wąsy. „Nic zaś tak nie odrażało od siebie słabą płeć jak wąsy, gdy miały podostatkiem w stroju cudzoziemskim gachów bez wąsów, a do tego równie jak niewiasty wypudrowanych, wyfryzowanych, wygorsowanych, wypiżmowanych. Jest to powszechnie w naturze lubić obmioty sobie podobne.





A co było później? Później to były rozbiory. Z cudzoziemcami jak niektórzy z historii pamiętają. 





[image error] To nie jest obrazek pokazujący, że one są łatwiejsze na wyjeździe. Ten obrazek pokazuje, że jesteś za słaby grając na swoim boisku



Jak widać z tego opisu zaskakującym zbiegiem okoliczności już od wieków Polki wolą zadbanych kolesi od śmierdzieli. Chcą przystojnych zaradnych facetów o wysokiej pozycji społecznej, którzy potrafią wręczyć bukiet kwiatów, usmażyć steka, dobrać do niego wino, zanieść do łóżka a przy okazji złapać za włosy i klepnąć w tyłek. 





No po prostu czysty kurwa skandal. Jak tak można? Odpowiedź brzmi: NIE WIEM, ALE SIĘ DOMYŚLAM.  





Jasne słodziaku ty byś na ich miejscu wybrał szczerbatą, śmierdząca niczym kalosz pasterza owiec Samantę z pokiereszowanymi tipsami, walącą tanim piwem i pierdzącą przy romantycznej kolacji, która na rocznicę ślubu przyniesie ci chipsy z Biedronki i sześciopak vipa. Naturalnie dlatego, że ona ma dobre serce. 









Chcesz to zmienić?





Masz mieć pasję, czym mniej dla niej zrozumiałą tym lepiej. Może być to próba popełnienia samobójstwa na deskorolce, wspinaczka wysokogórska, czy włoscy impresjoniści. 





Masz czytać. Dawać jej kwiaty, mówić komplementy, być spontaniczny. 





Masz ładnie pachnieć, kobiety są bardzo wyczulone na zapachy (wpierw się myjesz później psikasz, mycie jest konieczne), 





I tak, to będzie szok: umyte ogolone jaja podnoszą szanse na dobrego loda.





No, dobra pożartowaliśmy, a teraz krótki przewodnik jak odróżnić atencyjną wariatkę od normalnej kobiety. 
Poznaj Artura:





Stulejarze widza cycki





Od zawsze potrafiłem bić się o swoje, miałem wyznaczone cele (pewnie jak większość z was) skrupulatnie przechodziłem wszystkie etapy nauki życia aby postawić na swoim. 





W wieku ok 20 lat otworzyłem własną firmę i ciężko pracowałem. Oczywiście jak to młoda osoba miałem różne przygody będąc młody, poczucie dumy i pieniążki troszkę uderzyły do głowy, po 2 latach imprez bardzo zmieniłem postrzeganie świata. Tak bardzo zmieniłem że moja pasja i praca stały się chorobą na które nie było lekarstwa, oprócz dobrej łychy i litrów piwa.





Bylem dobry w tym co robię, ale nie na tyle by odróżnić pracoholizm od zdrowej pasji.





Była też ona. Piękna, naprawdę piękna, w rozumieniu świata śmiało 9/10.





W przeliczeniu na lajki, to na insta miała ok. 25 tys subów i średnio po 4 tys latków na zdjęciu bo stulejarze widza cycki.





Z dziewczyny stała się narzeczoną. Awantury, obelgi, ciągły wytykanie braku ślubu, dzieci, domu, żądania lepszego auta. Bo przecież tego oczekują kobiety
Zdradziła, tak, ona mnie zdradziła. Próbowałem naprawiać, nie pyklo. 





Narzeczonej już nie ma.





Firmę sprzedałem za grosze.





Straciłem wiarę w uczucia, szczerość, szacunek do drugiej osoby. Minęło trochę czasu. Dziś mam dziewczynę, zarabiam, dużo mniej niż kiedyś, od 7-10 tys. miesięcznie, ale wystarcza. 





Myślałem, że ten nowy początek, nowa kobieta mnie odrodzi. 





A czuje to co wcześniej. Pustkę! Nie potrafię kochać, nie wierze nawet w określenie miłości. 





Moja refleksja jest prosta, nie patrz nigdy na nikogo w życiu, będziesz szczęśliwy tylko jeśli będziesz szczery wobec siebie, jeśli będziesz kochał siebie, układał życie pod siebie, a nie pod złotych bożków (hajs) czy miłości życia. 





Ona kiedyś i tak spojrzy na innego lepiej niż na ciebie, tobie cycki na tinderze bardziej spodobają się niż jej biust. Jesteśmy zwierzętami i to się nie zmieni.”





– Artur (listy do Czarnego na pokolenieikea.com)





Siema Artur. 





Co zjebał Artur?





Kobietę od wariatki odróżniasz po tym, że tęsknisz za jej głową a nie za jej dupą





Jestem ostatnią osobą, która powiedziałaby cokolwiek przeciwko fajnym piersiom, ale ziomek hint CYCKI CIĘ NIE WYSŁUCHAJĄ. 





Owszem, możesz je dotykać, dłońmi i językiem, możesz je obejmować, możesz je podnosić, możesz zrywać z nich koszulkę czy stanik, ale na koniec z cyckami sobie nie pogadasz. 





Nie skomentują ci nawet ostatnich meczy Legii – w tym celu trzeba iść znacząco niżej w kierunku tyłka. 





Cycki za tobą nie tęsknią. 





[image error] Jeśli kogoś kochasz za wygląd to nie jest to miłość, ale pożądanie



Wybrałeś farfoclu kobietę, która jest ozdobą. Tu uwaga rewolucyjne stwierdzenie – jeśli kogoś kochasz za wygląd to nie jest to miłość, to tylko pożądanie. 





Jeśli wziąłeś sobie pustą, ładną kobietę, po to, aby zazdrościli ci jej koledzy to sam jesteś sobie winien. 





Kobietę od lampucery odróżnisz po tym, że nie wyrwiesz ją na hajs





W swojej nowej książce „Gwiazdor” mam taki dialog:





„– To o czym będziemy rozmawiać? – pyta Marcela.





– A o czym rozmawiają z tobą mężczyźni? – odpowiadam pytaniem na pytanie.





– Nie rozmawiają, tylko mówią – stwierdza kąśliwie. – Jaki mają samochód. Że bentleye im z ręki jedzą. Ile zarabiają. Że ho, ho, ho. Kogo znają. Jakie mają mieszkania, domy.– Marcelina wylicza ponuro na palcach jednej, a później drugiej ręki.”





Jeśli wyrwałeś lampucerę, którą wabiłeś przed oczami swoim samochodem (znam takie, które nawet potrafią wycenić wersję wyposażenia, aby ocenić czy warto w to iść), swoim mieszkaniem oraz swoją pensją, to czego się kurwa dziwisz? 





Widać uznałeś, że tylko masz do zaoferowania. 





Normalne kobiety owszem lecą na zaradnych, samodzielnych mężczyzn. Kasa często bywa tej zaradności i samodzielności efektem. Nic więcej, nic mniej. 





Kobietę od wariatki odróżniasz po tym, że nie robi ci awantury





Jeśli boisz się o coś zapytać kobietę bo się wkurwi, to znaczy, że wybrałeś wariatkę. 





Jeśli ona na ciebie krzyczy, rzuca w ciebie przedmiotami, wyzywa, to znaczy, że wybrałeś wariatkę. 





Normalna kobieta tłumaczy co jej nie pasuje. Tak samo robi normalny mężczyzna. 





Aha – stara mądrość ludowa mówi: kobieta która jęczy w nocy, nie warczy w dzień. 





Szanujmy stare ludowe mądrości. 





Kobietę od wariatki odróżniasz po tym, że nie próbuje cię za wszelką cenę kontrolować





Niektóre osoby uważają, że różnego rodzaju odpały robione z zazdrości, to jakiś rodzaj gry wstępnej, świadczącej o głębokim uczuciu. 





Moim zdaniem to gówno. To, że ktoś jest obsesyjnie zazdrosny nie znaczy, że kocha. 





Wręcz przeciwnie. 





Jeśli w imię miłości poświęcasz szacunek do siebie to zwyczajnie nie będziesz szanowany. 

Jeśli w imię miłości poświęcasz zaufanie do siebie to będziesz śledzony i nadzorowany. 





Taka furiatka będzie sprawdzała w nocy twój telefon, będzie obsesyjnie usiłowała dobrać się do twojego komputera.





Będzie usiłowała kontrolować twoje wyjścia, wkurwiała się i robiła awantury za każdym razem jak z kimś porozmawiasz przez telefon bądź msg.





Ona w rzeczywistości daje ci prosty komunikat: uważam, że jesteś kłamcą, uważam, że jesteś oszustem, uważam, że nie wolno ci ufać. Uważam, że nie potrafisz kontrolować swojego kutasa. 





Jeśli w imię miłości i dla świętego spokoju poświęcasz swoje pasje, spotkania z kumplami, przyjemności to zwyczajnie ulegasz manipulacji. 





Jeśli zaś uważasz, że miłość jest najważniejsza w życiu i dla miłości, w imię miłości toleruje się wszystko, a miłość wszystko wybacza, to bardzo szybko zostaniesz sprowadzony do roli mopa.





[image error] Kobieta nie szanuje mężczyzny którego kontroluje



Trochę poczyścisz podłogę, a później zostaniesz wyżęty i odstawiony w kąt. Kobieta nigdy nie szanuje mężczyzny nad którym ma całkowitą kontrolę. Przestań się tak bardzo starać, przestań być na każde zawołanie. 





Zapamiętaj: podstawą zawiązku jest zaufanie. Inna sprawa jak nie zawieść tak ogromnego daru. Jeśli to zrobisz to nie tylko jesteś małym chujkiem, ale przede wszystkim idiotą. 





Konar często płonie, ale mężczyzna potrafi nad nim zapanować.  





Czółko.





Chcesz więcej takich opowieści? 





Kup moją nową książkę Gwiazdor . 





Znajdziesz ją tuhttps://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





[image error]





Adres email:










Obserwuj







 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 25, 2020 07:13

October 11, 2020

Dlaczego kobiety mają przejebane (choć jeszcze o tym nie wiedzą)

Nazywam się Piotr C., jestem mężczyzną i cię wkurwię. Zakład?





Jeśli jesteś kobietą po 30, jesteś atrakcyjną singielką, masz dobrą pracę i zarabiasz całkiem nieźle – twoje szanse na udany związek są dużo mniejsze, niż gdybyś była tępą 20-latką. 





W tym kraju lepiej być ładną i głupią. 





To zaczynamy. 









Kto wie wszystko o świecie? Google. Wpisz w przeglądarkę: ‘polscy mężczyźni’.  





Co wyskakuje?





„Polscy mężczyźni najbrzydsi, „polscy mężczyźni w czołówce samobójstw” „ polscy mężczyźni zaniedbani”. Co z tego wychodzi? Że polski facet to zaniedbany ryj, spięty (rozpięty tylko po alkoholu), niski (poniżej 180 cm nawet się nie odzywaj), kuc, piwniczak, rozmemłany maminsynek, generalnie impotentny we wszystkim, za co się weźmie. Oczekuje, że kobieta wejdzie w rolę matki, będzie pranie, sprzątanie, „no mogę odkurzyć od czasu do czasu”. Książę z gówna robiony. Jak się już dobierze do jakiejś laski, tworząc dla niej bajkę, to chwilę później już go nie ma. I właśnie gówno po nim zostanie. 




Polscy mężczyźni vs polskie kobiety. I kto ma problemy z wizerunkiem?


A jak w wyszukiwarce googla wychodzą kobiety? 





„Wybitne Polki”, „Sławne Polki, „Polki, które zmieniły bieg historii”.





Osobiście publicznie często powtarzam, że kobiety mamy w naszym kraju atrakcyjne. Ale facetów w większości przypadków jakichś nieforemnych. 





Najłatwiej to zobaczyć na przykładzie naszej emigracji. Laski, które wyjechały cieszą się wielkim popytem. Na naszych facetów cudzoziemki raczej nie lecą, a jeśli już, to rzadko.





Co wtedy słyszę? Co odpowiada na to standardowy kuc? Śpiewa swoją balladę: w Polsce nie chcą dawać, a jak wyjadą za granicę to każdemu, bo to cudzoziemiec, aż im się nogi grzeją. Karyny się uzewnętrzniają tylko przy lowelasie i grubszej gotówce. A nas, dobrych, polskich, słowiańskich chłopaków nie chcą. A tak w ogóle, to jak faceta, który ma dwie nerki nie stać na prezent?





Że generalizuję? Owszem, jak zawsze. Ale to wyżej to nie są moje stereotypy, tylko użytkowników internetu. 





Kobiety lepią sobie golema





Kobiety dostają takiego biednego frajera – przypomnijmy, bo może ktoś zapomniał: zaniedbany ryj, spięty, niski, kuc, piwniczak, rozmemłany maminsynek), etc. 





I co robią?





Traktują go jako półprodukt. Materiał do przeróbki. Jakby to, co jest, jej nie odpowiadało, jakby było budulcem do stworzenia czegoś zupełnie innego. Chcą ulepić sobie golema, zawierającego jednocześnie cechy ultra męskie, jak i partnerskie (bo w książkach czytały, albo w kinie oglądały). 





Poświęć mi czas, ale zarób 20 koła. 





Napraw w domu, ale zadbaj o siebie. 





Zmyj naczynia, ale mnie zwiąż (życzę powodzenia w przekonywaniu innych tym kobietom, które twierdzą, że ich podniecają ulegli faceci).





Jak to się kończy w praktyce? Na nieustającej kontroli. O tym już trochę pisałem w swojej debiutanckiej powieści:





Znam ten typ. Taki, kurwa, emocjonalny dusiciel. Dusi i dusi, i dusi. Gdzie idziesz? O której wrócisz? Pamiętaj, mamy jechać do mamy! Czemu tyle pijesz? Inni tyle nie piją. Zabaw mnie. Jesteś taki nudny. Nie pójdziesz grać w kosza. Wszystko ja muszę robić. Czy ty mnie jeszcze kochasz? Dlaczego Cię jeszcze nie ma, co Ty sobie myślisz? Zmień pas! Stań tutaj! Kiedy pojedziemy na zakupy do Ikei? Gdzie wchodzisz, dopiero myłam podłogę! Dlaczego ciągle siedzisz przy komputerze? Kiedyś byłeś inny.





Dawniej żona Ufa robiła mu laskę w parku o dwunastej w południe. Teraz robi mu co najwyżej pranie.





Tyle, że choćby się wysrało wieszak, nie zrobi się z dziwkarza, potulnego domatora. A z łysego Mariana, który najbardziej lubi ciąć w Wieśka przed swoim 27-calowym monitorem i pyzy – bawidamka. 





Idziemy dalej. W swoim pędzie transformacji i braku akceptacji.





kobiety odcinają mężczyzn od przyjemności.





„Po co masz gdzieś jechać? W domu zostań” „Z kumplami? Znowu wrócisz pijany.” 





Tymczasem generatorem przyjemności dla faceta jest podążanie za swoim testosteronem. 





Część mężczyzn w tym celu gra w kosza. Inni naprawiają samochody. Jeszcze inni, jak ja, jeżdżą po świecie (z samochodami miałem pewien kryzys, ale już mi przeszło). Odebranie facetowi tej przyjemności, tej pogoni, jest jak obcięcie mu jąder. Mężczyzna musi mieć swój wentyl. Inaczej dochodzi do sytuacji gdy





robi tylko to, czego chcą inni. 





Mężczyzna w związku, mający żonę i dzieci sprowadzony jest do spełniania oczekiwań innych osób. 





Szefa. 





Żony. 





Dzieci. 





Jaki jest tego efekt?





Kondycja psychiczna facetów jest dziś w ciężkim stanie. Dużo jest tu depresji, dużo myśli samobójczych oraz dużo alko. 





Co robią zaś w tej sytuacji kobiety? Czytają książki erotyczne. BO IM, KURWA, CZEGOŚ BRAKUJE. 





Część facetów obserwuje to wszystko i się zastanawia 





czy bycie z kobietą na stałe ma w ogóle sens?





Komik Trevor Noah powiedział kiedyś:





„Jeśli zabierzesz seks z relacji, zauważysz, że 90 proc. kobiet nie ma niczego innego do zaoferowania. Zabierz pieniądze/zasoby z relacji i zauważysz, że 90 proc. kobiet nie widzi sensu być w takiej relacji.”





[image error] A co Ty masz do zaoferowania?



Doszliśmy do momentu, gdy 





kobiety są łatwo dostępne bez wiązania się.





Dawniej aby dostać regularny seks trzeba było mieć związek. Teraz można dostać regularny seks z różnymi kobietami i to bez żadnego związku. Często jest on dostępny od razu, bez starania się, bo przecież kobiety się wyemancypowały, mogą powiedzieć “mam ochotę, nosi mnie, jak kogoś nie przelecę to zacznę łazić po ścianach”. 





W tej wizji świata najlepiej odnajduje się instachłopak – który tylko chce mieć fajny wizerunek, być dobrze umięśniony, aby wrzucać do sieci fajne zdjęcia i żeby foki się do tego śliniły i podbijały cycki nosem.





W tej wizji świata laska ma być ładna i dobra w łóżku. Taka zabawka, tylko, że ciepła i ruszająca udami, która bez problemów połyka. 





Związek? – myśli taki facet – Mam jeszcze czas. Trzeba nad bicepsami popracować. 





Wreszcie w tej wizji świata





30-, 40-latka ląduje w Radomiu 





Na rynku pracy jest zjawisko, które nazywa się overqualified. Czyli ktoś ma zbyt wysokie kompetencje, aby dostać robotę na stanowisku, o jakie się ubiega. Mam doktorat z ekonomii, a chcę pracować na kasie w Biedrze. 





I tak jest z wolną kobietą w wieku 30 – 40 lat. Jest doskonale przygotowana do związku oraz macierzyństwa. Potrafi o siebie zadbać, ćwiczy: od biegania, przez fitness, po taniec na rurze. Jest wykształcona i ma zainteresowania. Ma pieniądze, ma mieszkanie, ma samochód, ma karierę. A nagle wpada w próżnię. Chodzi na te randki i czuje się jak na wyjątkowo chujowej rozmowie o pracę. Jak w tym memie:





A na samych randkach jest parada debili. Nie ma w tym już żadnej przyjemności, jest tylko rozsądek.





[image error] Randki od pewnego momentu przestają być przyjemnością. Zaczynają być jak rozmowa o pracę



Ci faceci, którymi jest zainteresowana, którzy mają odpowiednie zasoby (intelekt, uroda, pieniądze, pozycja społeczna) są zazwyczaj zajęci. Ci, z tego nielicznego grona, którzy są z kolei wolni – wolą młodsze o 10 lat. Nie tylko dlatego, że 20-kilkuletnie cycki są jędrniejsze od 30-kilkuletnich. Młodsza będzie bardziej uległa. Kobieta koło 35 roku życia jest już dorosła, nie da się jej ustawić, ma własne zdania i ma wymagania. A skoro kobieta jest niewygodna, stawia wymagania, to po co taka kobieta?





Kończy się to więc tak, że 35-latka, która niby ma wszystko i powinna podbijać facetów jak kula kręgle, ląduje w mentalnym Radomiu, czekając, aż ktoś ją uratuje. 





A teraz kury nioski mają wnioski. I to dwa. W wyniku opisanej wyżej sytuacji: 





1.Mężczyźni coraz częściej zamykają się na emocje. 





2. Pojawiła się też grupa kobiet, która uważa, że faceci są do niczego. I reagują na nich totalną agresją. Swoją drogą dla nich jestem seksistowskim dinozaurem z zamierzchłej epoki. Jak żyć? 





Cała sytuacja nie jest jednak, jak chciałyby kobiety, winą mężczyzn (bo spiździeli), czy, jak chcieliby faceci, winą kobiet (bo je pojebało). 





Facet musi odkryć swoją męskość





Mężczyźni zmiękli.





Facet lubi czuć się przydatny. Mieć jakieś atrybuty. Problem w tym, że je mocno stracił.





Ojcowie potrafili ścinać drzewa i z tego drewna machnąć paskudną boazerię do przedpokoju. Dziś przeciętny facet koło 20-, 30-tki nie wie, jak podłączyć żyrandol. Nie wie, jak wymienić gniazdko elektryczne, nie wie, jak podłączyć zmywarkę.





Często nie ma w chałupie nawet młotka. 





Jakiś czas temu znajoma opowiadała mi, jak jej superman zmieniał żarówkę. Wykręcił zepsutą, pękło szkło, został gwint, nie wiedział co z tym robić, chciał dzwonić po pomoc. Laska kazała mu wyrzucić śmieci, a kiedy go nie było, wykręciła szczypcami resztki po żarówce, wsadziła nową, a zbaraniałemu kolesiowi, gdy wrócił z pustym koszem powiedziała, że „się naprawiło”. 





Nie chciała mu zrobić przykrości. 





I owszem, dziś do bycia mężczyzną nie jest potrzebna wiedza, jak naprawić dwumasę w dieslu, czy co to jest trzecia faza (nie, nie jest to sytuacja kiedy jednego dnia nawalisz się trzy razy). Ale facet musi odkryć swoją męskość. Wyzwolić się ze swojej pizdowatości. 





Mężczyzna musi mieć możliwości do zaimponowania kobiecie. Musi mieć zainteresowania. Musi mieć zasady, których się trzyma. Musi umieć wyznaczać granice, zarówno w życiu, jak i w związku. 





Facet musi przestać sobie pobłażać. 





Nie, że ojciec mnie nie nauczył, więc się nie znam. To się kurwa naucz. Na YT choćby obejrzyj. 





Nie, że przechodzę nieodwracalny dramat, a cierpienia całej ludzkości to nic przy tym, że bo mnie kobieta rzuciła. Widać coś zjebałeś, że cię rzuciła, albo to zwyczajnie nie dla ciebie kobieta była.





Nie, że wszystkie karyny lecą tylko na kasę jaki ten świat niesprawiedliwy. Wypłacz mi ino rzekę. Przestań się mazać weź się do roboty nad sobą i swoim życiem. 





Zamiast narzekać – zacznij działać. Próbuj, aż znajdziesz coś co cię kręci.





Wiesz co definiuje faceta? Spokojna pewność siebie. 





Mężczyzna musi być silny, aby kobita mogła mu szczerze powiedzieć: jesteś taki silny. Musi być w czymś autorytetem, aby ona mogła powiedzieć do swojej psiapsi z podziwem w głosie: on jest taaaaki mąądryyyy!!!





Z drugiej strony: 





kobieta powinna pozwolić mężczyźnie się wykazać





Faceci mogą sobie długo mówić, jak to lubią zimne suki w mundurku korpobitch. Jeśli już, to lubimy gorące suki.  





Ale tak naprawdę, mężczyźni tęsknią za kobietą uległą. Tak jesteśmy zaprogramowani. Tak zaprogramowany jest choćby seks, gdzie mężczyzna atakuje i wchodzi, a kobieta przyjmuje. 





Kiedy kobiecie jest zazwyczaj dobrze w łóżku? Kiedy czuje, że nie kontroluje sytuacji. 





Kiedy facet ją zdobywa? Kiedy jest silny. Jest męski. Jest agresywny. Kiedy ona chce mu się poddać. Przy którym może poczuć się bezbronna. Bezpieczna. 





Uległa, nie znaczy jednak bezwolna i podporządkowana.  





Jak w tej historii, którą usłyszałem niedawno, że z mężczyznami jest jak z kotami. Jak szeroko otworzysz facetowi „drzwi” bez żadnych przeszkód, to zanim wejdzie będzie się czaił albo oleje. Jeżeli natomiast te same drzwi tylko uchylisz i będziesz robić wszystko, żeby nie wszedł – on, jak ten kot, wślizgnie się szybko i cichaczem, że ani się nie obejrzysz.





Uległa, to znaczy pozwalająca facetowi się wykazać. Jeśli facet chce jej pomóc, to niech ona przyjmie tę pomoc. Jeśli chce się zaopiekować, niech pozwoli na to. Jeśli chce zapłacić rachunek w restauracji, to niech go, kurwa, zapłaci. Nikomu diadem od tego ze łba nie zleci. 





Nie jesteś całym moim światem, ale jesteś jego najważniejszą częścią





Popularne stwierdzenie z taniutkich romansów brzmi: jesteś całym moim światem. W życiu nie słyszałem nic bzdurniejszego. 





Żeby związek między kobietą a mężczyzną dawał obu stronom wzlot, ona i on muszą być samodzielni. Ona musi dobrze się czuć sama ze sobą. On sam ze sobą. Oboje muszą mieć swoje światy i oczywiście świat wspólny. 





Niezależnie od miłości trzeba szanować głód samotności drugiego człowieka. 





Jak on chce iść na ryby, to niech idzie na te pieprzone ryby. Chce iść na mecz z kumplami? Niech spada i się dobrze bawi, nawet spakuję mu coś do żarcia. Jeśli ona chce oglądać po raz setny Pamiętnik, rycząc przy tym jak bóbr, to on poda jej chusteczki. Jeśli w domu będzie babski spęd, pójdzie, kupi wino i nagotuje wielki garnek spaghetti. 





W imię miłości jedno nie wykorzysta swojej władzy nad drugim. 





Nie ma nic gorszego w relacji między kobietą a mężczyzną, jak spychanie swoich potrzeb w kąt tylko po to, aby trzymać się kogoś kurczowo, łapiąc ochłapy zaangażowania. 





Do 30 latek 





A teraz już kończąc ten przydługi wywód:





Jeśli uważasz, że kupisz faceta seksem to masz przejebane, bo mężczyźni są zdobywcami. Im dłuższa rywalizacja, tym uznają, że nagroda jest cenniejsza. 





Jeśli uważasz że facet to chodzący portfel to masz przejebane. Bo jeśli związek to transakcja handlowa, to z każdą chwilą tracisz swoje atuty. 





Jeśli uważasz że mężczyzna jest potrzebny ci do osiągnięcia szczęścia w życiu to masz przejebane. Szczęście to masz zapewnić sobie sama, a nie dzięki temu, że liczba penisów w domu będzie ci się zgadzać. 





PS1. Koty to miłe zwierzęta 





PS2. My faceci mamy przejebane już dawno. 





Na razie wszystko zmierza w tym kierunku: 





[image error] Alimenty są coraz mniej kobietom potrzebne.



Chcesz więcej takich opowieści? 





Kup moją nową książkę Gwiazdor . 





Znajdziesz ją tuhttps://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





[image error]













Obserwuj







 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 11, 2020 03:20

September 27, 2020

Grażyna, wróć do rzeczy, które kochasz (jak uprać swoje życie) część 2

Mój kolega ze studiów, Wasyl, miał ogromne powodzenie u kobiet. Nieduży, w sensie niewysoki, w barach raczej też niezbyt bujny, ostrzyżony na łyso. Uroda w sumie nikczemna, za to ubrany był zazwyczaj dobrze. Na twarzy miał gorzki uśmiech, jakby zakładał prawy but na lewą nogę. 





I zawsze dookoła niego wirowała jakaś piękna blondynka, brunetka, bądź – ku mej rozpaczy – ruda, z cycami jak bomby lotnicze. Wzdychały do niego, emablowały go straszliwie, a on, ze wzgardą, ich starania odrzucał. To znaczy… spał z nimi, ale szybko rzucał i wymieniał na nowe. Jak my mu tych kobiet zazdrościliśmy! Jak on to robił? Skąd się brała ta dziwna, żeńska namiętność do tego konusa? Rumcajsa nie miał szczególnie wielkiego, bo to zostało po zajęciach w-f bezapelacyjnie stwierdzone. 





W końcu miałem okazję zobaczyć Wasyla w akcji. Na pewnej imprezie wypatrzył prawdziwą gwiazdę, która wyglądała jak młoda Agnieszka Włodarczyk, ze sławnego wtedy filmu “Sara”. Stała na środku sali i dawała się mężczyznom podziwiać. On zaś bez namysłu podszedł do niej, spojrzał badawczo, po czym rzucił ze zdziwieniem w głosie: “Ale ty masz wielką dupę! A tak w ogóle – Wasyl jestem”. 





I co? 





I zadziałało!





Udało mu się ją przekonać, że skunks ma trąbę!









Później Wasyl mi wyjaśnił, że jak poznaje jakąś ładną Grażynę, to zawsze krytykuje jej wygląd. Im jest ładniejsza, tym bardziej. Mówi do niej, dajmy na to: “Ale masz wielki nos/ kto cię tak fatalnie obciął/ jakie masz wyłupiaste oczy/ co ci się stało z ustami??” I zazwyczaj ta piękna, adorowana przez wielu mężczyzn foka, zwracała na niego uwagę jakby był co najmniej księciem królestwa Zamundy. Owszem, była obrażona, ale jednocześnie chciała mu udowodnić, że on się myli, że jest w błędzie. 





Dlaczego dawała się na to nabrać?





Dorastając, kobieta orientuje się, że najważniejsze jest to, jak wygląda. W końcu najważniejszą informacją newsową o kobietach to jest to, że pokazała, że uchyliła, że zaświeciła, bądź że coś jej się przypadkiem wymskło: pierś, kawałek uda czy dupy. Kobieta przeglądając się w lustrze zazwyczaj czuje się rozczarowana. Co jest szokujące? 





Niemal każda kobieta miała dzień, kiedy nie wyszła z domu, nie poszła na spotkanie, randkę, czy do pracy bo czuła się potwornie brzydka, jak najgorsza locha czy bazyl. 





W Stanach robiono nawet badania, gdzie studentki przed testami musiały stanąć przed lustrem w kostiumie kąpielowym. 





Nikt ich nie widział. 





Tylko one. 





A i tak to wystarczyło, żeby ich wyniki z matematyki były gorsze niż zazwyczaj, podobnie jak wyniki tzw. testu Stroopa – badającego koncentrację i podzielność uwagi. A ta koncentracja szła po tym oglądaniu się w bikini jak dzik w buraki, bo Lady zamiast zastanawiać się, jak coś rozwiązać, zastanawiała się nad tym, czy fałda na brzuchu nie jest za duża, a nogi za tłuste i krzywe. 





Idą za tą historią dwie rzeczy:





dla kobiet



Jeśli dajesz się sprowadzać tylko do swojego ciała, to nie dziw się, że jesteś traktowana jak kawał wieprzowiny w mięsnym. 





Zwyczajnie, ten kult urody może ci kawał życia zmarnować. Będziesz tracić czas na nieustanne zastanawianie się, czy wyglądasz dobrze i porównywanie z innymi (jaka ja jestem brzydka). Zawsze w tym wyścigu przegrasz. Uroda jak i młodość jest dobrem, które cały czas odchodzi. I za kilka lat z rozrzewnieniem będziesz wspominać: ALEŻ ZAJEBIŚCIE WYGLĄDAŁAM MAJĄC 35 LAT. 





Więcej na ten temat piszę tu: https://pokolenieikea.com/2020/08/25/co-w-sobie-lubisz-co-ci-sie-w-sobie-podoba-nie-potrafisz-odpowiedziec-prawda/





dla mężczyzn



Możesz rozebrać 10, 15, 50 kobiet, albo i cały żeński batalion, a i tak nie ugasisz swoich deficytów. 





Zazwyczaj je (kobiety,nie deficyty)przy tym krzywdzisz. Żadna ilość bobrów, które zawiesisz u swojego pasa nie naprawi twoich wewnętrznych kompleksów. Męskość to nie tylko coś, co masz między nogami, ale coś, co masz w sobie.





Jak to powiedziała jedna z postaci w mojej powieści ‘Pokolenie Ikea’: 





„Kobiety to nie są, kurwa, dmuchane lalki do jebania, tylko żywe istoty, które mają emocje, uczucia!”





Jak ktoś raz cię wydymał, zrobi to ponownie



W miarę upływu czasu, ludzie coraz bardziej boją się innych ludzi. Aby się bać mniej i aby z nimi rozmawiać, piją wódkę, wino i biorą narkotyki.





Ludzie tęsknią za relacjami. Z matką, z ojcem, z facetem, z kobietą. A skoro nie mogą dostać pozytywnych emocji, to chociaż sięgają po te negatywne. 





Stare powiedzenie mówi: kiedy silna kobieta czuje się niechciana, nie błaga, po prostu odchodzi.  





A ja często widuję kobiety, które, gdyby facet na nie nasrał, na początku by się oburzyły, ale później sobie zracjonalizowały: “No tak, widać mu się kupę chciało”. Są aż tak przerażone samotnością. 





I tak, mężczyźni też to robią. 





Upranie swojego życia oznacza oczyszczenie go z toksycznych relacji. Takich, gdzie więcej się zastanawiasz, dlaczego ktoś coś zrobił, niż masz radości ze wspólnego spędzania czasu. Oznacza oczyszczenie go z toksycznych ludzi. 





Dlaczego masz się jarać byciem z kimś, utrzymywaniem kontaktów z kimś, kto nie jara się byciem z tobą? Dlaczego uważasz, że jeśli ktoś cały czas krzywdzi, choć później cię przeprasza, jest dobry dla ciebie? Dlaczego uważasz, że nagle przestanie cię krytykować, przestanie na ciebie narzekać, przestanie od ciebie tylko brać? Liczysz, że Albus Dumbledore rzuci zaklęcie swoją różdżką i stanie się cud? Ktoś się zmieni? 





Nope. Tak nie będzie.





Napisałem kiedyś: 





„Nie wierzę w drugie, trzecie czy dziesiąte szanse. Jak ktoś raz cię wydymał, zrobi to ponownie.”





I wiesz co? Dawałem takie szanse i to był niemal zawsze błąd.  





po trzecie przestań się zadowalać bylejakością



Kobiety latami marzą o związku, o dzieciach, a później tęsknią za tym, aby ktoś wyjął je z tego bezpiecznego gniazda, porwał, zauroczył, spojrzał jeszcze raz z zachwytem w oczach, obsypał kwiatami, drogą bielizną, a krzyk i jęki niosłyby się długo w gorącą noc pełną gwiazd.





Mężczyźni marzą o rozpoczęciu nowego życia, z daleka od męczącej żony i płaczących dzieci.





Najlepiej w wilii, ze sportowym samochodem (brum, brum), paczką napalonych modelek rozkładających z zachwytem nogi. 





Takie szarpanie. Chcemy związku, ale chcemy wolności. Chcemy stabilizacji, ale chcemy żeby coś się działo. Chcemy siedzieć w domu i nagle żałujemy, że nie wyszliśmy. A czy to ten? A czy to na pewno ta? Zdecyduj się: czego chcesz się trzymać? Kogo chcesz się trzymać? 





Znam lekarza z Krakowa, który rok temu się ożenił. On ma 33 lata. Ona 27. 





Lecz 12 miesięcy później, jak pomyśli, że miałby „przelecieć swoją starą” to woli „zwalić konia na dyżurze”. Dlaczego więc przysiągł, że chce z nią być do końca życia? Była w ciąży, a to była „właściwa rzecz, którą należało zrobić”. On ma depresję. Ona namawia go na terapię. I tak się będą razem męczyć jeszcze przez kilka lat zanim to się rozpadnie. 





Tylko wiesz co? 





Płacisz podatki, bo tak należy robić. Decydujesz się (mimo, że kusi) nie napluć na stopy facetowi, który wpycha się przed tobą w kolejkę, bo tak należy robić. Ale nie wiążesz się z kimś dlatego, że „tak należało zrobić”. Nie unieszczęśliwiasz kogoś, bo „tak należało zrobić”. 





Po co być z kimś, z kim być nie chcemy?





po czwarte zacznij akceptować rzeczywistość taką, jaka ona jest



Kilka dni temu stałem na lotnisku, a bardzo uprzejmy pan steward pokazywał mi na ekranie telefonu, że owszem, mam bilet, jestem – jak to się mówi, gwałcąc język polski – „zaczekowany”, ale nigdzie nie polecę. 





Miało być 30 stopni, ciepłe morze, oraz morze wódki, a tu chuj. Razem z kumplem wycofaliśmy się jak niepyszni. 





I co zrobić? Mogłem się zamartwiać. Mogłem narzekać. Mogłem być nieszczęśliwy przez kilka dni, rozpamiętując, jak zrobiono mnie w bolo i poważnie przez moment rozpatrywałem taką opcję, narzucając na twarz wyraz zbolałego termita, mającego hemoroidy. 





Spojrzeliśmy z kumplem na siebie, po czym powiedziałem to słowo, którego każdy Polak używa w podobnej sytuacji.





Stare chińskie przysłowie mówi: „Jeśli cegła spadła ci na nogę, a nie znasz polskiego, to nie masz co powiedzieć”. 





Mam przed sobą góra tyle życia, co koń. Koń żyje 25 – 30 lat. Nie mam już czasu na zamartwianie się. Wolę pogalopować. I tego dnia po prostu poszliśmy na hindusa i kilka wódek, wspominając wcześniejsze podróże. 





Życie jest nieustannym ciągiem nieprzewidywalnych przypadków. Sytuacje dramatyczne, tragiczne, po prostu się zdarzają. I tyle. Są to koszty podejmowanych decyzji. Skoro wybrałem samolot, to automatycznie musiałem liczyć się z tym, że mogę nie polecieć. Samoloty się psują, samoloty się opóźniają, samoloty spadają (i wtedy spóźniają się na pewno), etc. 





Na dodatek teraz żyjemy w świecie, kiedy niczego zaplanować się nie da (zawsze żyliśmy w takim świecie, ale nasza iluzja stabilności była większa). Kiedy dzieje się coś, czego nie planowaliśmy, możemy tylko zejść z tej górki emocjonalnej. Przekierować swoją energię na rzeczy, które również są fajne, choć może nie tak spektakularne. 





Docenić magię drobnych rzeczy https://pokolenieikea.com/2020/08/11/magia-malych-rzeczy/#more-4314





Bo przecież pojadę, jeśli tylko będę w stanie. Tyle, że później. Za miesiąc, za pół roku, za rok. Czekanie też jest częścią podróży. 





po piąte, żyjemy cyklami



Na tej ławce siedziałem kilkanaście lat temu.





[image error]Zawsze mam słabość do oceanu



Zaraz moje życie miało się nieodwołalnie zmienić. Za kilka miesięcy miało zatoczyć kolejny cykl. Nie do końca to rozumiałem. Czułem gdzieś tam zbliżający się przełom, patrzyłem w ocean, a bebechy skręcały mi się z ekscytacji.





Ławka należała do pewnego lekarza hippisa na wyspie Oahu. Zrezygnował z dobrej praktyki w San Francisco i przeniósł się do raju. Szył suflerów, wynajmował piętro swojej chałupy oraz palił zioło. Pamiętam, na szafce nocnej zostawił mi książkę Barracka Obamy “The Audacity of Hope” (Odwaga nadziei). Mocno wierzył, że Obama zmieni USA. Nie zmienił, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero kilka lat później. Ja byłem wtedy młodym, aroganckim gnojkiem, przeświadczonym o swojej zajebistości, ale też przepełnionym radością życia i poznawania. Łapczywym. 





Nie ma już teraz tego młodego chłopaka. Narodził się blogger, trochę pisarz, później trochę podróżnik. Dziś jestem mniej radosny, a bardziej cyniczny. Mniej arogancki, a bardziej pokorny. Bardziej zdystansowany. Za dużo myślę, za mało się cieszę. 





Te cykle, kiedy moje życie zmienia się w sposób rewolucyjny powtarzają się co kilka lat. Dochodzę do pewnej granicy, wyczerpuję pewną formułę. Zaczynam się dusić. Wiem, że muszę się wtedy przeformatować. Znaleźć nowy cel. Znaleźć nowy sens. Jestem teraz na końcówce takiego cyklu. COVID uczynił ją nieco trudniejszą niż zazwyczaj. 





I ludzie czują czasami psychicznie, że wpłynęli na mieliznę. I tak w niej stoją. 





Wiem jednak też, że najciemniej jest tuż przed świtem. I wiem, że ten świt niedługo nadejdzie. Nie wiem, co mi przyniesie. Nie wiem, jaki będzie ten nowy cykl. Przyszłości wypatruję z nadzieją. 





Wiem jedno. 





Nie chcę w pewnym momencie obudzić się i zobaczyć, jak wielu rzeczy w życiu nie zrobiłem i zwalać wtedy winy na innych. Bo chociaż nie ma już naleśników mojej babci, jedząc naleśniki pamiętam o niej. Bo chociaż nie będzie browców na zgrzewki, ani wódy na setki, ciągle fajnie jest spotkać się z kumplami. 





Wszystko ma swój czas i porządek. Zmieniamy się my i zmienia się świat. Stare przyjemności zastępują nowe, jeśli tylko dopuszczamy do swojego życia nowe osoby, rzeczy, emocje. 





Jedno jest pewne: nadal mogę pływać na dmuchanym materacu, rzucany przez fale. 





[image error]Na koniec zawsze warto zostawić w sobie coś z dziecka



Chcesz więcej takich opowieści?





Kup moją nową książkę Gwiazdor .





Znajdziesz ją tu: https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





[image error]













Obserwuj

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 27, 2020 06:26

September 20, 2020

Marian, wróć do rzeczy, które kochasz (jak uprać swoje życie) część 1

Tęsknię za naleśnikami z jabłkiem mojej babci Lodzi. I za jej kurczakiem. Nikt nie robił pieczonego kurczaka tak, jak ona. Nie ma już naleśników, nie ma też babci Lodzi. To już dziesięć lat.





Tęsknię za graniem do rana w Heroes Might and Magic 3. Tęsknię za spontanicznymi imprezami, kiedy wystarczyła eska: „Mam browar” i od razu następowała odpowiedź „Namówiłeś”.
Browce na zgrzewki, wóda na setki.





Tęsknię za dmuchanym materacem rzucanym w Bałtyk i unoszeniem się na falach (byłem chyba ze stali! To morze jest zimne, jak torba lodu z Żabki, wrzucona do gaci).





Tęsknie za wystawaniem godzinami przed klatką. Nie było kasy, a jednak beka była zdrowa. Szczerości też w tym było jakby więcej.





Tęsknię za momentami, kiedy byłem bezczelny, przekonany o swojej zajebistości, kiedy patrzyłem hardo na świat, z planem, jak go podbić i kiedy mi ulegnie.





Jak w mojej książce “Gwiazdor”:





“To już nie te czasy, kiedy się jeździło w cztery taksówki z klubu do klubu, ze śladami karminowych szminek na koszuli, zawsze z kobietami o spojrzeniach rosyjskich księżniczek, wychylając głowę przez okna auta, krzycząc do siebie, wrzeszcząc, wypluwając z siebie całą młodość, całą energię, szampana, wódkę i kokainę, która zbyt często była tylko amfetaminą. A później klub, kobiety przodem i taśma szła do góry, ochroniarze przybijali piątki, a my śmialiśmy się tak, że prawie wypluwaliśmy płuca. Noc. I tango. Póki my żyjemy. Młodość jest nie do podrobienia.”





Sentymenty się mnie trzymają, wiem.





Ale ręka do góry, kto z nas nie tęskni za piaskownicą? Kto nie tęskni za leżakowaniem w przedszkolu? I nie chodzi tu tylko o możliwość drzemki w trakcie dnia, która to jest rzeczą słuszną czy piękną, bądź walnięcie kogoś w łeb łopatką (różową w przypadku dziewczynek).





[image error]Czego dziewczynkę powinien nauczyć ojciec



To raczej tęsknota za światem, gdzie nie było obowiązków, gdzie nie było planowania, nie było chodzących robotów, nie było KPI-ejów, nie wszystko było na sprzedaż. Kiedy na podwórku wszyscy spotykali się rano mimo, że było komórek ani messengera.









Kiedy jesteśmy dziećmi świat jest prosty, jest wina i kara. Kiedy dorastamy nagle pojawia się odpowiedzialność i konsekwencje. Możesz wszystko, ale za wszystko też zapłacisz.





Starość nie zaczyna się, kiedy wstajesz rano i bolą cię plecy, ani wtedy, kiedy nie wiesz jakim cudem na autopilocie docierasz do roboty. Starość zaczyna się w momencie, kiedy znika beztroska, a pojawia się słowo ‘musisz’. Kiedy najprzyjemniejszą częścią dnia jest jak na klopie z komórką siądziesz.





Miałeś być jak rumak, a czujesz się jak kuc. Ktoś ci zakłada siodło i mówi ‘Patataj’.





Wspominamy przeszłość, marzymy o przyszłości, toniemy w prozaicznej rzeczywistości, rozdzierani przez niejasne pragnienia, sami nie wiedząc, czego naprawdę chcemy. Gdzieś niczym kolec sterczy niepokój. Wbija i drażni.





Czas posprzątać swoje życie





W “Morning Show”, serialu który oglądam ostatnio, jeden z głównych bohaterów ma zrobić porządek w stacji telewizyjnej.





Bierze swojego pracownika i mu tłumaczy, że są w dupie i zaczynają się w niej urządzać. A w rzeczywistości to, co się dzieje przypomina sytuację, kiedy tankowiec Exxon Valdez walnął w skały u wybrzeży Alaski, a miliony galonów ropy spłynęły do wody.





– Rzucasz wtedy wszystko, co robisz i lecisz na Alaskę. I nie wyjeżdżasz do momentu, aż ostatni łosoś i ostatnia wydra będą wymyte i czyste. Teraz wymyjemy trochę pieprzonych wydr, Chip – mówił bohater serialu. I dodawał: – To się nam nie spodoba. I wydrom to się też nie spodoba. Ale będę przy tobie, ramię w ramię, aż to zrobimy. Niezależnie od tego, ile czasu to zajmie i ile mydła na to pójdzie.





Tak samo jest z naszym życiem. W pewnym momencie trzeba je wyczyścić. I nie będzie nam się to podobało. Innym też nie. Ale trzeba to zrobić. Bo inaczej przestaniemy żyć, mimo, że ciągle będziemy oddychać. Jak je uprać?





Po pierwsze:
Wyjdź z trójkąta



Zosia ma rok.
Leży na podłodze w upapranej kupą pieluszce. Ryczy. Matka spogląda na nią surowo.





– No i znowu zrobiłaś kupę. Nie mogłaś poczekać chwilę? To teraz siedź w tym gównie.
Zosia dalej zanosi się płaczem.





Zosia ma 12 lat. Matka:





– Masz za grubą dupę na te spodnie. Było tyle nie żreć tych lodów. Dlaczego spotykasz się z tą Aśką? Mówiłam ci przecież, to kretynka.





Zosia ma 16 lat. Matka:





– Dlaczego się umawiasz tym chłopakiem? Im chodzi tylko o jedno. Ja nie będę niańczyła twoich bachorów.





Zosia ma 18 lat.
Wybiera się na studia. Matka:





– Za głupia na to jesteś. Czasami się zastanawiam jak mogłam urodzić takie tępe dziecko. Lepiej znajdź jakiegoś bogatego faceta, bo z tej twojej nauki nic nie będzie.





Zosia ma 28 lat.
Obsesyjnie pilnuje wagi. Zarabia dużo, ale pracuje w dużej firmie doradczej po 70 – 80 godzin tygodniowo. Matka:





– Mówiłam ci żebyś tam nie szła pracować. Gdybyś mnie posłuchała to by inaczej wyglądało.
Spójrz na Aśkę. Ta potrafiła się urządzić. Ma męża, drugie dziecko, a ty co?





Zosia ma 30 lat.
Matka wpada do mieszkania, boruje w szafkach, w łazience widzi nowy lakier do paznokci:





– Szastasz pieniędzmi. Niczego się nie nauczyłaś. Ktoś musi nauczyć cię życia.





Zosia odprowadza matkę do domu.
Matka patrzy na nią i mówi z pretensją w głosie:





– Dlaczego nie założyłaś czapki?





Najpopularniejszy trójkąt, w który wpadamy to nie ten, w którym występuje jeden facet i dwie kobiety, czy jedna kobieta i dwóch facetów (swoją drogą bardzo częsty obiekt marzeń pań, do którego zresztą, rzadko się publicznie przyznają, bo wstyd i nie wypada), tylko trójkąt dramatyczny. Są w nim trzy wierzchołki: ofiara, prześladowca oraz wybawca. I każdy z nas w tym trójkącie od czasu do czasu błądzi.





To gnębienie na podwórku nielubianego ziomka. To tępienie koleżanki z klasy („Wrobiłam nielubianą koleżankę w kradzież. Może to przyziemne, ale nie znosiłam jej, bo miała fajnego faceta, bogatych rodziców, a do tego była ładna”). To toksyczne związki. To prześladowania w pracy.





Zosia w tym trójkącie jest ofiarą. Jej matka prześladowcą. A kiedy córka od czasu do czasu się buntuje i mówi: ‘Dość tego, odpinam wrotki’, zamieniają się rolami. Wtedy jej matka wchodzi w rolę ofiary. Zaczyna płakać: “Tyle dla ciebie zrobiłam, a ty w ogóle tego nie doceniasz! Życie zmarnowałam, aby cię wychować. A ty teraz co?





Od roku Zosię pociesza jej facet. Tłumaczy, że jest piękna, zdolna. „Po co ty właściwie z nią codziennie gadasz? Olej ją” – mówi o jej matce. Facet w tym trójkącie wchodzi w rolę wybawiciela.





Tyle, że dobre rady faceta po pewnym czasie wkurwiają Zosię, więc zostaje on opierdolony. Facet chowa się przed konsolą. Teraz to Zosia wchodzi w rolę prześladowcy, a partner w rolę ofiary. Facet idzie do baru, zamawia kolejkę shotów i wypala do swojego kumpla: “Te kobbbbiety są pojjjjjebane!!! Jeeee małpy trzeba leczyć.”





Za plecami każdego silnego mężczyzny stoi kobieta.
Stoi i pierdoli.





Zosia patrzy na ten Sajgon, który sama urządziła, gdzie cały czas wybucha jakiś konflikt i czuje się kurewsko nieszczęśliwa. A za chwilę będzie samotna. Jej facet ją kocha. Ale nie wytrzyma toksycznego związku Zosia – matka, który będzie trwał latami. Bo jak ktoś wpadł w trójkąt dramatyczny w dzieciństwie, tak nie może z niego wylecieć przez całe życie.





Można mieć wszystko na start, mieszkanie, samochód, firmę, a coś po prostu nie pyka, coś się nie składa.





Dlaczego?
Daniel (postać oczywiście fikcyjna) ma 31 lat i bogatego ojca. Kim może być jego ojciec? Hmmm, powiedzmy, że może być piosenkarzem. Ojciec kupił Danielowi pub. Ale jakoś mu nie szło. W pubie trzeba siedzieć i pilnować. A do tego nie miał głowy. Dobrze mu za to szło wachlowanie firmową kartą. Operował nią tak skutecznie, że biznes był cały czas na minusie. W końcu ojciec pub sprzedał.





Każdy musi nauczyć się polować. każdy



Daniel postanowił się ożenić. Rodzice zapłacili za jego ślub grubo ponad 100 tys. zł. Tyle, że po ślubie Daniel nie chciał wpuścić ciężarnej żony do domu. Krzyczał, że “wrobiła go w dziecko” i wyznał, że wcale nie chciał się z nią żenić, ale… teściowa mu kazała.





Daniel cały czas ma jakieś kłopoty. Prowadził samochód mimo, że zabrano mu prawo jazdy?
Wylądował za to w areszcie? Rodzice zapłacili za adwokata i wyciągnęli.





Teraz Daniel płynie po stołecznym mieście na fali pieniędzy od ojca, uderzając w ludzkie słabości nosem i gardłem. A tata z mamą dalej wyciągają go z kłopotów, klepią po pupci i dają kasę.





W tej relacji rodzice są wybawicielami. Zamiast faktycznie pomóc synowi, cały czas wybawiają go z kłopotów, załatwiając wszystko za niego. Daniel nie ma szansy, aby dorosnąć. Nie nauczył się sam polować. Nie musiał, rodzice od zawsze wszystko przynoszą mu pod nos. Nie nauczył się bronić. Nie nauczył się ponosić konsekwencji.





Wyjście z trójkąta w jego przypadku, podobnie jak i Zosi, polega na wzięciu całkowitej odpowiedzialności za swoje życie z rąk rodziców. Zgadzam się, to w chuj trudne. Ale…





Rodzice nie przeżyją za ciebie życia



W całej szkole podstawowej mamy 608 godzin religii. Ze 300 zamieniłbym na zajęcia jak się usamodzielnić (wychowanie do życia w rodzinie to 56 godzin!). Jak przejąć odpowiedzialność za swoje życie. Jak nim kierować, aby nie rozwalić się o jakieś skały, przy okazji topiąc innych.





Nikt za nikogo życia nie przeżyje. Tym bardziej rodzice.





Walczymy z nimi pół życia. Całe życie chcemy na nich polegać. Prędzej czy później przyjdzie jednak moment, kiedy zamienimy się z nimi miejscami. To oni staną się dziećmi. To my będziemy tymi dorosłymi.





To nie oni będą już w stanie doradzać nam, to my będziemy doradzali im. To nie oni będą wyrozumiali dla nas. To my będziemy musieli być wyrozumiali dla nich. I tak, jak rodzice kiedyś względem ciebie określali granice, co wolno, a czego nie, tak ty musisz również je określić na nowo.
Tłumacząc, że to, co robisz, to jest twoje życie. Sukcesy, porażki, konsekwencje złych i dobrych decyzji idą na twoje konto.





Bo dorosłaś. Dorosłeś.









Po drugie zrozum:
Nigdy nie spełnisz oczekiwań innych. Nigdy



Jestem nieustająco wystawiony na krytykę. To, co piszę jest co chwila weryfikowane.





I później czytam: “Co za patologia”. “To samo po raz kolejny”, “Po co coś nowego, stare było lepsze” (to zawsze przy każdej kolejnej książce), “taki fast-food”, “zbyt skomplikowane”, “za smutne”, “śmieszne, ale płytkie”, “Piotr C. musi być kobietą”.





A ja chwytam się za jaja i wiem, że ludzie zawsze będą z ciebie niezadowoleni. Cokolwiek nie zrobisz.





Mężczyzna mówi to, co myśli. Co powiedzą ludzie? – Ale cham.
Nie mówi tego, co myśli, aby nikogo nie urazić. – Ale perfidny.
Mówi to, co myśli w sposób delikatny. – Wszystkim chce się podlizać, ciekawe co chce załatwić.





Rób swoje. Nie musisz nikomu niczego udowadniać. Ludzi nigdy nie zadowolisz.





Kobieta jest skromna. Co powiedzą ludzie? – Ale cnotka.
Kobieta lubi imprezy. – Ale dziwka, na pewno daje na prawo i lewo.
Kobieta lubi swoją pracę. – Pracoholiczka, siedzi w tym biurze jak pojebana.
Kobieta spędza czas w domu z dzieckiem i rodziną. – Przykleiło ją do tych pieluch, no kura domowa.





Stworzyliśmy kulturę w której kobieta walczy za wszelką cenę aby być piękna. A kiedy to robi, co mówią jej ludzie? Zarzucają, że jest próżna.





Lajki i serduszka zdobywają kobiety nie potrafiące już zamknać ust, ostrzyknięte, wyfiletowane, z implantami piersi, pośladków, zszywane niciami liftingującymi i haczykowatymi do twarzy, które zmieniają owal twarzy.





Co mówią ludzie? Powinnaś akceptować siebie taką jaka jesteś. Co myśli kobieta czytająca ten ten tekst? CO TO ZA NICI?





Nigdy nie spełnisz oczekiwań innych. Nigdy.





[image error]Ludzi nigdy nie zadowolisz







Chcesz więcej takich opowieści? Kup moją nową książkę Gwiazdor . Znajdziesz ją tu:





https://www.empik.com/gwiazdor-piotr-c,p1244548376,ksiazka-p





[image error]













Obserwuj

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 20, 2020 02:50

Piotr C.'s Blog

Piotr C.
Piotr C. isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Piotr C.'s blog with rss.