Rafał Kosik's Blog, page 74

September 29, 2012

Wywiad w dzienniku Metro

Metro 28-30 września 2012Rosiczka to trochę Dzień tryfidów, a trochę odcinek starego serialu Rewolwer i melonik, który zapadł mi w pamięć w dzieciństwie, tam był właśnie taki kilkumetrowy potwór. Portal wygląda niepokojąco podobnie do portalu z Gwiezdnych wrót, ale to nie dlatego, że oni tak sobie wymyślili, a ja z nich zerżnąłem - to naukowcy uznali, że tak to mogłoby wyglądać, gdyby teleportacja i tunele czasoprzestrzenne mogły istnieć. (więcej na http://metromsn.gazeta.pl lub w weekendowym papierowym Metrze…)

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 29, 2012 17:49

Siedem miliardów i rośnie

Tymczasem w oligocenieWojciech Cejrowski jakiś czas temu, stojąc na bezludnym afrykańskim płaskowyżu, dementował pogłoski o przeludnieniu. Bo rzeczywiście na naszej planecie jest całkiem sporo wielkich przestrzeni, gdzie nikt – albo prawie nikt – nie mieszka. Część ludzi z zatłoczonych do granic możliwości aglomeracji należałoby przesiedlić na niezamieszkane rejony. Proste? Oczywiście że nie. Ludzie nie gromadzą się w miastach z powodu kaprysu, lecz z przyczyn ekonomicznych.


Jest nas coraz więcej, choć niekoniecznie tych z nas i niekoniecznie w tych miejscach, co byśmy chcieli. Więcej ludzi to większe kłopoty, a przecież sprowadzanie rozwiązania problemu przeludnienia do znalezienia miejsca, gdzie można nadmiarowego osobnika osiedlić, świadczy o głębokim niezrozumieniu problemu. Człowiek to zachłanne zwierzę, je więcej, niż musi, zajmuje więcej miejsca, niż powinien i produkuje więcej śmieci, niż nakazywałby rozsądek. A im bogatsze społeczeństwo, tym większe marnotrawstwo. Wraz ze wzrostem populacji i bogaceniem się człowiek potrzebuje więcej zasobów (żywności, energii, surowców). Oznacza to intensywniejszą eksploatację środowiska i jeśli posuniemy się do zagospodarowania bezludnych dziś rejonów, to powstaną tam nie miasta, lecz pola uprawne, kopalnie, elektrownie.


Na złość wieszczącym katastrofę ekologom wcale nie ma pewności, że ropa naftowa jest surowcem nieodnawialnym. Nie ma również niepodważalnych dowodów, że to człowiek wpływa na efekt cieplarniany, dziurę ozonową i kilka innych zjawisk, które miałyby doprowadzić ludzkość do zagłady. Być może wszystkie katastrofy, którymi nas straszą, są czystą fantastyką, być może nadejście tych katastrof będzie przez swoich wieszczów wciąż przekładane tak samo jak premiera końca świata. Nie da się jednak zaprzeczyć, że kłopoty istnieją, narastają i pojawiają się nowe. Na przykład już dziś poważnym problemem staje się niedostatek wody. Jeżeli ocieplenie klimatu – nieważne z naszej czy nie naszej winy – będzie postępować, to ogromne obszary rolnicze zamienią się w pustynię. Co się wtedy wydarzy? To samo, co wydarzało się niezliczoną ilość razy w ciągu naszej historii – ludzie wyruszą na poszukiwanie zasobów gdzie indziej. Tyle że po raz pierwszy w historii nie będzie już wolnych, nienależących do nikogo zasobów.


Ludzi przybywa i będzie przybywać. A najwięcej tam, gdzie najtrudniej się żyje. To dostosowanie ewolucyjne – w trudniejszych warunkach potomstwo musi być liczniejsze, by przetrwać. I zasada ta się sprawdzi, gdy liczniejsza armia pokona mniej liczną w wojnie o wodę. Na długo, zanim Ziemia zamieni się w jedno wielkie miasto a la Coruscant, zabraknie zasobów naturalnych, również tych odnawialnych. Ziemia sama pozbędzie się nadmiaru Homo sapiens, morząc go głodem i wojnami. Można się spodziewać, że Homo sapiens będzie miał coś przeciwko.


Gdy pola uprawne osiągną maksymalną wydajność, gdy ze skał nie zdołamy już wycisnąć ani odrobiny ropy, a zużycia wody i energii nie da się dalej ograniczać, trzeba będzie posunąć się do metod bardziej radykalnych – wyemigrować z własnego środowiska, choćby po to, by zwiększyć powierzchnię upraw. Sposobów jest kilka.


Pierwszym rozwiązaniem, które się nasuwa, są pionowe miasta zrealizowane w oparciu o hiperwieżowce, bądź o całe struktury przestrzenne. I wszystko byłoby pięknie, bo w takim pionowym mieście można by bardzo efektywnie kontrolować klimat, uprawiać rośliny, pozyskiwać wilgoć i energię elektryczną wprost z atmosfery. Wielką wizję psuje niestety równie wielki cień, który częściowo wyłączy z użytku grunt w pobliżu pionowego miasta.


Kolejnym pomysłem rodem ze starych książek i filmów SF są miasta podwodne. Wody mamy znacznie więcej niż lądu, więc jak się postaramy, to na luzie dobijemy do dwudziestu miliardów populacji. Możliwe? Jasne, że nie. Podwodne miasta są jak najbardziej wykonalne technicznie, lecz filmowe wizje przestrzennych jasnych wnętrz trzeba by zamienić na klaustrofobiczne klity. No i w sumie dlaczego mieszkać pod wodą? Niewygodnie i drogo. Wprawdzie morze zapewnia wszystko, co potrzeba do życia, ale już części zamiennie do skomplikowanej aparatury utrzymującej znośne warunki w habitacie powinno się sprowadzać z lądu.


Częściowo problemy te rozwiązuje przeniesienie całego projektu na powierzchnię. Z powodzeniem, choć na małą skalę, robią to Holendrzy – czy to zasypując płycizny, czy budując domy na pływających platformach udających ląd stały, czy po prostu zamieniając barki w domy. Jest to możliwe tylko na wodach przybrzeżnych lub wręcz śródlądowych, a i tak wiąże się z kosztami i trudnościami technicznymi niewystępującymi na lądzie stałym. Dowodem na to, że się da, przynajmniej przez jakiś czas, również dalej od brzegu jest najmniejsze państwo świata. Nie, nie mam na myśli Watykanu. Chodzi o Sealand, quasi-państwo powstałe u wybrzeży brytyjskich na nieużywanej platformie z czasów drugiej wojny światowej. Mieszkanie na wielkich, stojących na dnie bądź zakotwiczonych platformach-miastach może nie będzie bardzo komfortowe, ale pod każdym względem lepsze od podwodnego habitatu.


Idąc w druga stronę, można by się zastanawiać nad zbudowaniem miast napowietrznych, podwieszonych do balonów wypełnionych helem, lub – efektywniej – aerożelem z próżnią zamiast powietrza. A jeszcze lepiej zastąpić balony linami łączącymi powierzchnię Ziemi z ciężkimi obiektami powyżej orbity geostacjonarnej. Takie miasta na wysokości kilku tysięcy kilometrów nad równikiem nikomu by nie przeszkadzały, gdyż na powierzchni zajmowałyby tyle miejsca, ile zaczepy lin.


Skoro już opuściliśmy powierzchnię Ziemi, to czemu od razu nie przenieść się na stację orbitalną ze sztuczną grawitacją? Wielu doceniłoby niezmienną aurę i święty spokój. Stacje orbitalne za kilkanaście, kilkadziesiąt lat mogą się stać miejscem wypoczynku ekscentrycznych milionerów, ale bez rozwiązania problemu komunikacyjnego – niczym więcej. Zdecydowanym plusem jest za to dodatkowa funkcja stacji – izolacja od Ziemi, co się może okazać cenne w przypadku potężnej pandemii lub innej katastrofy na skalę globalną.


Niestety, wszystkie wymienione powyżej pomysły nie wpłynęłyby znacząco na odciążenie środowiska, nadal bowiem przemysł pozostawałby na powierzchni Ziemi, a zanieczyszczenie powietrza by się nie zmniejszyło. Stację orbitalną trzeba by więc zamienić w samowystarczalny statek kosmiczny, który wymaga jedynie dostarczania energii z zewnątrz, a tej w pobliżu centrum Układu Słonecznego nie brakuje. Tu problemem jest głównie napęd, bo całej reszcie technologicznie byśmy zapewne podołali. Jeśli wystarczyłoby kasy.


Podążając tym tropem, skoro już mielibyśmy napęd, zamiast gnieździć się na statku, wygodniej byłoby znaleźć ziemiopodobną planetę i zwyczajnie ją zasiedlić. Problem leży w tym, że jeżeli jakaś planeta zapewni warunki podobne do ziemskich, to można przypuszczać, że będzie tam istniało życie podobne w jakimś stopniu do ziemskiego. Podobne oznacza niekompatybilne na poziomie molekularnym. Zjeść rosołu z „obcej” kury raczej się nie da. Zanim więc byśmy się tam osiedlili, musielibyśmy zniszczyć całe tamtejsze życie. Niestety po takiej operacji planeta nie nadawałaby się już do użytku.


Ultymatywną metodą wydaje się genetyczna modyfikacja samego człowieka – o czym pisał chociażby Andrzej Zimniak w Białym Roju – tak, by człowiek, nie używając drogich technologii, mógł opanować niedostępne środowisko. Chociażby wspomniane wcześniej oceany. Tylko… czym to się różni od wyhodowania sztucznej rasy inteligentnych karpii?


A w sumie to po co szukać innej planety, skoro nasza własna jest pod ręką. Wiemy na pewno, że warunki panujące tutaj przez ostatnie kilkadziesiąt milionów lat, jeśli nie dłużej, pozostawały znośne dla ludzi. Wahania temperatury i stężenia tlenu można przeżyć. Dinozaury były jadalne, pewnie tylko smakowały jak kurczak. Zaraz, halo! Mówimy o przeszłości… To se ne vrati. Ale może prostsze od zbudowania hipernapędu jest stworzenie wehikułu czasu? Z pewnością równie fantastyczne.


Na czym polega pomysł? Przenosimy w przeszłość dobrze wyposażoną i liczną grupę osadników, czyli pozbywamy się kilkunastu milionów ludzi z przeludnionej teraźniejszości. Lądują, załóżmy, trzydzieści milionów lat temu w środkowym oligocenie. Tworzą tam cywilizację, która przecież nie będzie istniała wiecznie. Zwinie się, zdegeneruje, zabije sama siebie najdalej po kilkudziesięciu tysiącach lat. Wystarczy więc zostawić margines jakichś stu tysięcy lat, by planeta posprzątała po najeździe pasożytów, i możemy słać kolejną ekipę.


Ten plan nie ma słabych punktów. A na razie, do wynalezienia wehikułu czasu, najlepiej się nie mnożyć.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 29, 2012 16:29

Optymizm się sprzedaje

Gazeta Wyborcza 2012/09/29Do kina wchodzi właśnie ekranizacja powieści z cyklu „Felix, Net i Nika”, pierwszego młodzieżowego bestsellera III RP. Co zobaczyły w niej nasze dzieciaki, że kupiły już 450 tys. egzemplarzy? (więcej na wyborcza.pl lub w weekendowym papierowym wydaniu Gazety Wyborczej…)

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 29, 2012 05:19

September 28, 2012

Wywiad dla Katolickiego Radia Płock

Gęsto się robi. Zaraz po zakończeniu programu w TVP1, będziecie mogli mnie posłuchać w Katolickim Radiu Płock. Na szczęście wywiad został nagrany wcześniej. Podzielony na dwie części zostanie wyemitowany w sobotę (dziś) w programie „W rytmie filmu” między 12:00 a 14:00. Jeśli ktoś jest z Płocka, to pewnie wie, gdzie to radio znaleźć, a jeśli jednak nie wie, to przypomnę, że na 104.3 FM. Natomiast wszędzie, nawet na stacji orbitalnej ISS, można słuchać przez internet na www.krpradio.pl lub www.facebook.com/104i3.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 28, 2012 18:30

Promocja filmu - Warszawa (po raz drugi)

Drugie spotkanie w WarszawieZ Gdańska do Warszawy prowadził mnie Miś Niezły Skrót. Pomyślałem, że nie zjadę z autostrady koło Torunia tam, gdzie jest drogowskaz na Warszawę, tylko pojadę kawałek dalej, co by ominąć korek. Skończyło się błądzeniem po szosach, na których dwa samochodu muszą się mijać poboczem. Wreszcie nawigacja Garmina doprowadziła mnie uroczyście do nieczynnego promu przez Wisłę i zaproponowała wodowanie. Nie skorzystałem. Mimo wszystko dotarłem do Warszawy, o czym świadczą poniższe zdjęcia.


Drugie spotkanie w Warszawie


FNiN_addict


Drugie spotkanie w Warszawie


Justyna


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


DeathDay98


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie


Drugie spotkanie w Warszawie

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 28, 2012 13:46

Weekendowy Magazyn Filmowy

Jutro, czyli w sobotę 29 września, o 11:30 wraz z Klaudią Łepkowską będę gościem programu Weekendowy Magazyn Filmowy w TVP1. Zainteresowanych zapraszam na kanapy przed telewizorami.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 28, 2012 12:03

September 27, 2012

Gala z okazji oficjalnej premiery filmu Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa

Dla tych, co nie byli. Film wchodzi do kin w całej Polsce w piątek, 28 września 2012. Zapraszam.



 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 27, 2012 15:20

September 26, 2012

Wakacje z duchami

Polityka W ostatnim numerze Polityki (39/2012) jest krótka recenzja filmu. Taka pół na pół przychylna, ale jak ktoś chce, to może zerknąć.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 26, 2012 23:42

Spotkanie w radiowej Czwórce

Jednak się nie wyśpię. W czwartek (27 września) kilka minut po jedenastej pojawię się w radiowej Czwórce. Jest to radio z lufcikiem, gdyż w na stronie polskiego radia można podglądać, co się dzieje w studiu.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 26, 2012 11:35

Kawa czy herbata

Jutro będę gościem programu TVP1 „Kawa czy herbata”. Wraz z Kamiliem Klierem, Maćkiem Stolarczykiem i Klaudią Łepkowską pojawię się w Waszych telewizorach tuż po 7:00. Nie podejrzewałem wcześniej, że są takie godziny…

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 26, 2012 05:28

Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.