Rafał Kosik's Blog, page 73
October 8, 2012
Zupa soczewicowa z mleczkiem kokosowym
To jedno z tych dań, które nie wyglądają szczególnie zachęcająco. Jednak nawet w minusach można znaleźć małe plusiki. Skoro zupy lepiej nie oglądać, to może się ona stać pretekstem do kolacji przy świecach. Ta zupa nie zawiera lokowania produktów mięsnych:)
Składniki na ok. 0.75 litra wody:
250 g soczewicy suszonej
dwie cebule
kilka ząbków czosnku
500 ml mleczka kokosowego
oliwa
kostka rosołowa lub wywar warzywny
przyprawy: pieprz, sól, gałka muszkatołowa
Czas przygotowania: 45 minut


[HINT]: Kawałek cebulki na ochotnika może sprawdzić, czy oliwa jest już gorąca. Jeśli oliwa bąbelkuje, a cebulka krzyczy, można zaczynać.Wrzucamy cebulę i mieszamy, a wręcz przewracamy, co minutę, by się nie przypaliła. Czosnek jeszcze czeka.
Gdy cebula się zeszkli, dodajemy czosnek i nadal mieszamy.
Po kilku minutach dolewamy wodę lub bulion. Oczywiście trzeba to robić ostrożnie, bo nagrzany tłuszcz może pryskać.
[HINT]: Garnek można zestawić z ognia na chwilę przed nalaniem wody.Gdy woda jest jeszcze zimna, wsypujemy soczewicę. Jeśli nie użyliśmy bulionu, możemy teraz dodać kostkę rosołową.
Gotujemy, aż soczewica zmięknie i zacznie się rozwalać, co nastąpi po mniej więcej 30 minutach. Zależnie od rodzaju soczewicy może to potrwać krócej lub dłużej, więc dobrze sprawdzać. Przez cały czas gotowania, soczewica powinna być nieznacznie zakryta wodą. Jej objętość zwiększy się kilkukrotnie, może więc okazać się konieczna dolewka.
Dodajemy gałkę muszkatołową, sól, pieprz i mleczko kokosowe. Dokładnie mieszamy i przegotowujemy.
No i już. Jeśli zupa ma być gęstsza, można użyć mniej wody i gotować pod przykryciem, często mieszając. Można też rozgotować soczewicę na papkę, co spowoduje powstanie zupy-kremu.
October 7, 2012
Dzieci lubią mielonkę
Film adresowany do gimnazjalistów ma się podobać gimnazjalistom. Ale nie byłoby źle, gdyby z przyjemnością oglądaliby go także ich rodzice - po prostu z przyjemnością, ponieważ „Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa” to produkcja rozrywkowa, mająca inteligentnie bawić. To również kino familijne, dlatego zrealizowanie adaptacji bestsellera z serii Rafała Kosika o przygodach bystrych nastolatków w taki sposób, by była atrakcyjna i dla dorosłych, rozumiało się samo przez się. (więcej na portalfilmowy.pl…)
Medal za zasługi dla polskiej Fantastyki
Dostałem pierwszy w życiu medal. Medal za wkład w rozwój fantastyki w tym szarym kraju. Odznaczenie odebrałem z rąk dyrektora Narodowego Centrum Kultury, Pana Krzysztofa Dudka. Odbyło się to przy okazji trzydziestolecia miesięcznika Nowa Fantastyka (dawniej Fantastyka) podczas Międzynarodowego Festiwalu Komisku i gier w Łodzi. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy sprawili, że znalazłem się w kręgu zaszczyconych, Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, oraz Panu Ministrowi Bohdanowi Zdrojewskiemu w szczególności.
October 5, 2012
Miasto ponad i pod
Oto fragment mojego opowiadania, które znalazło się w antologii „Herosi” wydanej przez Powergraph. To dosyć nietypowe opowiadanie, bo celowo stylizowane na klimaty conanowskie Roberta E. Howarda.
Niebo gasło z wolna. Ze wschodu nadciągała fala granatowej ciemności i szybko robiło się chłodno. Wyludnionymi ulicami, wśród czarnych ruin, pół metra nad ziemią płynął ciężko kanciasty gravmobil. Miał wygaszone światła pozycyjne i gotowe do strzału działka burtowe. Nie było jednak chętnego do ataku. Być może nie było nikogo.
Pancerz pojazdu pokrywała gruba warstwa kurzu. Zbieranego przez setki kilometrów brudu nikt nie próbował ścierać nawet z szyb, nawet po to, żeby zabić nudę monotonnej podróży. Podczas długiej drogi otoczenie zmieniało się wolno, niezauważalnie. Zmiany były płynne, każdego dnia mijany krajobraz różnił się odrobinę od wczorajszego. Kierującego pojazdem mężczyzny nie obchodziło to. Zazwyczaj nie obchodziło go nic ponad minimum niezbędne do przeżycia. I do rozrywki. Rozrywka pomagała w przeżyciu, więc wychodziło na jedno - taką przynajmniej miał teorię. Istotne zmiany dotyczyły tylko stanu prawnego danego rejonu.
Teraz był to Bermongate. A w Bermongate nie wolno było sprzedawać, posiadać, hodować, prawie że mówić nie było wolno o narkotyku zwanym anielskie skrzydło. Za posiadanie jednego grama trafiało się do miejsca, o którym lepiej nie wspominać, i na czas, którego lepiej nie liczyć.
W ładowni były dwie tony.
Podróżnik zjechał z głównej ulicy lub raczej z czegoś, co główną ulicą było kilkaset lat wcześniej. Mimo, że był już blisko celu, nie chciał podróżować nocą. Chwilę kluczył mrocznymi uliczkami, omijając wrośnięte w podłoże wraki i resztki drzew, których mieszkańcy nie ścięli jeszcze na opał. Kilka przecznic kompletnie opuszczonych domów, czasem tylko jakiś cień przemykał na tle wybebeszonych budynków. Umarłe miasto.
Trzy kilometry dalej wróciło życie. Nieśmiało świeciło kilka neonów. Napotkani ludzie przyglądali się podejrzliwie brudnej maszynie i strachliwie wycofywali w cień bram.
Jeśli wierzyć wymalowanemu na elewacji białemu prostokątowi, hotel zajmował cztery kondygnacje ponad stupiętrowego budynku. Ponad hotelem ziały czernią otwory strefy niczyjej, a czterdzieści pięter wyżej, bijącym z eleganckich okien światłem, zaczynało się królestwo możnych.
Gravmobil usiadł miękko na betonowym podjeździe hotelowego parkingu obok kilkakrotnie cięższych transporterów. Właz z sykiem otworzył się i wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna sprawnie wyskoczył na ziemię. Rozejrzał się i sprężystym krokiem ruszył do wejścia.
Recepcja była kwintesencją obskurności, ale na gościu nie zrobiło to żadnego wrażenia. Kładł się spać w miejscach, w jakich inni nie potrafili się obudzić. Recepcjonista, pasujący do scenografii jak pies do budy, wytoczył z zaplecza swoje starcze ciało i spojrzał na przybysza szparkami oczu w obwisłej twarzy wyciągniętej na powierzchnię ryby głębinowej.
– Osiem godzin – rzucił zachrypniętym głosem olbrzym.
Starzec palcem wskazał szczelinę terminala.
Na potrzeby tej podróży mężczyzna posługiwał się kluczem wystawionym na nazwisko handlarza oliwy z południowej Camitii. Handlarz od kliku dni stanowił część fundamentu pewnego budynku. Nowy właściciel klucza nazywał się Aghenor i nie pamiętał już ani budynku, ani poprzedniego właściciela. Zbędne informacje są zbędne.
Wsunął złącze klucza w szczelinę. Sto pięćdziesiąt jednostek w oka mgnieniu przepłynęło do sejfu gdzieś w podziemiach hotelu, a kopia do server lokalnego oddziału Banku Wymiany. Mimo postępującego upadku Miasta system wciąż działał.
– Chcesz dziewczynę? – rzucił bynajmniej nie zachęcającym tonem recepcjonista.
– Przekonałeś mnie.
Klucz ponownie powędrował do czytnika.
– Dwa razy więcej niż za pokój – zauważył Aghenor.
– Pokój dwa razy wolniej się starzeje.
October 4, 2012
Konkurs na opowiadanie fanfic
Nagrodą główną jest tablet Samsung Galaxy, oraz przedpremierowy tom Felix, Net i Nika oraz Świat Zero 2. Alternauci z moim autografem. Jest też 5 wyróżnień – to samo, co wyżej, ale bez tabletu. Zadanie polega na napisaniu opowiadania ze świata Felixa, Neta i Niki. Natomiast w sprawie szczegółów odeślę Was do strony wydawcy.
Scenariusz zajęć z języka polskiego lub godziny wychowawczej
Lektury zwykle (choć nie zawsze) są nudne, a efektem zmuszania młodych ludzi do czytania tych nudów jest powstawanie alergii na słowo pisane. Żeby choć częściowo zmienić tę sytuację, Powergraph wymyślił zmianę ról. W skrócie chodzi o to, żebyście tym razem to Wy sami zaproponowali nauczycielom temat lekcji. Tutaj macie gotowca - scenariusz zajęć z języka polskiego/godziny wychowawczej. Scenariusz lekcji przeznaczony dla uczniów z klas 5-6 szkoły podstawowej lub klasy 1 gimnazjum.
Polska wersja piosenki filmowej
W odpowiedzi na Wasze liczne życzenia i marudzenia, Klauda Kulawik zaśpiewała polską wersję piosenki. Cieszcie uszy.
October 3, 2012
Smartfony to zuo
Zawsze byłem zwolennikiem rozwiązań uniwersalnych, bo sytuacja może się zmienić zupełnie niespodziewanie; znacznie szybciej, niż James Bond zmienia smoking na kamizelkę taktyczną. Są jednak pewne granice. Jedną z granic jest mój telefon, który zawiera w sobie aparat fotograficzny, kamerę, MP3 playera, kino podróżne, konsolę do gier, przeglądarkę internetową, klienta poczty, router Wi-Fi, no i sami, mający smartfony, wiecie co jeszcze. Ten cały kombajn trochę nie daje rady.
Dylemat, czy posiadać jedno uniwersalne urządzenie czy kilka dedykowanych, rozwiązałem w ciągu ostatniego miesiąca na korzyść opcji drugiej. Bo lepiej się czyta e-booki z ekranu opartego na technologii e-paper niż na LCD. Muzyki też się lepiej słucha (i lepiej steruje nagraniami) na Walkmanie Sony niż na idiotycznym WMPlayerze z jego systemem bibliotek. Nawigacja też lepiej sobie radzi na dedykowanym urządzeniu Garmina. Nie da się również ukryć, że w roli kieszonkowego komputera lepiej sprawdzi się 7-calowy tablet z Androidem.
Być może winna jest miniaturyzacja. Nie miałbym nic przeciwko smartfonowi dwa razy grubszemu i tyleż cięższemu, byle był wytrzymały, ciągnął na baterii choć kilka dni i się nie wieszał. Aha, sam tu jestem, echo słyszę. Ja i kilku mi podobnych to za mało, by zmienić trendy rynkowe. O tym, że telefon może zamoknąć na deszczu, przeciętny człowiek pomyśli, jak mu telefon już zamoknie na deszczu. Wcześniej, podczas zakupu, będzie brał pod uwagę to, że dany model jest cieńszy o 0.75 mm od konkurenta.
Jestem zwolennikiem rozwiązań uniwersalnych, jednak dopuszczam możliwość, że łączenie funkcji e-readera z funkcją prysznica polowego nie prowadzi do niczego dobrego. A bliżej ziemi, uznałem kilka dni temu, że dość smartfonowania. Smartfon robi wszystko, ale zbyt często okazuje się, że nie sprawdza się w banalnej funkcji… telefonu. A to się rozładuje podczas surfowania po sieci, a to zwiesi go nawigacja, a to znów jest przeciążony odpalonymi pięcioma aplikacjami. Albo też Automapa na czas pracy wyłączyła funkcję ściemniania ekranu, a potem się wykrzaczyła, nie włączając ściemniania na powrót. Efekt: telefon rozładowuje się w kieszeni, świecąc ekranem w materiał.
HTC HD2 to i tak jeden z lepszych kombajnów, które miałem (choć delikatny jak porcelana). Dodatkowo opancerzony obudową Otterbox spisywał się nieźle. Pomijam oczywiście zwyczajowe fochy Windows Mobile, czyli np. cha, cha, nie odbierzesz tego telefonu, szanowny użytkowniku, bo przycisk z zieloną słuchawką jest mi akurat w tym momencie bardzo niezbędny. Możesz go sobie wciskać, ile chcesz, a ja, system, nadistota wewnątrzsmartfonowa, odblokuję ci go dopiero pół sekundy po tym, jak ten ktoś po drugiej stronie (kto wie, może zły człowiek) zrezygnuje.
Raz na pięć razy wysiadałem na stacji benzynowej, zostawiając telefononawigację w samochodzie. Głupia sprawa i niebezpieczna. Zresztą po obudzeniu się szpitalu po karambolu też lepiej mieć przy sobie telefon niż go nie mieć. Lepiej też mieć telefon, który się nie wyładuje podczas odpisywania na maile czy czytania e-booków. Wniosek jest prosty: telefon powinien być urządzeniem osobnym od całej reszty e-gadgetów. Być może tablet potrafi zastąpić całą resztę urządzeń (sprawdzę to), jednak telefon dla sejfu powinien być osobno.
Po oglądnięciu oferty rynkowej i namowie przyjaciół wybrałem banalnie prosty telefon Samsung Solid B7210, który z bajerów ma tylko GPS i aparat fotograficzny 2 MPx. Jest za to wodo- i wstrząsoodporny. W stanie czuwania wytrzymuje 2 albo 3 tygodnie, do tego pozwala na coś koło 40 godzin rozmów… To jakieś 10 razy więcej niż najlepsze smartfony. Kosztuje też 10 razy… mniej. Interface przypomina toporny interface Nokii sprzed 10 lat. Źle? Dobrze! Większość podstawowych funkcji da się tam obsłużyć kciukiem, niemal bez patrzenia na ekran. Postęp wsteczny? Regres? Proszę Was… Może i to jest jak powrót do lasu (onuce, krzesiwo i te sprawy), ale ja zwyczajnie jestem z tego telefonu bardzo zadowolony. On… działa.
October 2, 2012
Teoretycznie Możliwy Notes w sklepie Powergraphu
Dotarło do mnie wiele uwag, że całkiem sporo chętnych do zakupu Teoretycznie Możliwego Notesu odbiło się od pustego regału. Braki z zaopatrzeniu to już przeszłość. Od teraz notes (w miękkiej oprawie) jest dostępny w internetowym sklepie Powergraphu w dwóch kombinacjach:
1. ze smyczą i mousepadem;
2. ze smyczą, mousepadem i dowolną książką FNiN.
.
Na marginesie wspomnę, że do sklepu trafiła również antologia Herosi, zawierająca m.in. moje opowiadanie.
September 30, 2012
Felix, Net i Nika już w kinach! Kim są bohaterowie?
Pisarz, który jest współtwórcą scenariusza – wraz z reżyserem Wiktorem Skrzyneckim – nie krył, że realizacja filmu była i dla niego wielką przygodą. – Parę razy odwiedziłem ekipę, mieliśmy też gorącą linię telefoniczną. Ale podczas realizacji starałem się po prostu nie przeszkadzać. (więcej na film.wp.pl…)
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
