Maciej Samcik's Blog, page 6

May 17, 2018

Polak ubezpiecza siebie i majątek rzadziej, niż Europejczyk z Zachodu. Dlaczego?



Ubezpieczyciele zbierają mniej więcej po 55-60 mld zł rocznie składek (przygniatającą większość z tych pieniędzy później wypłacając w formie odszkodowań). To ogromne pieniądze, ale w ostatnich latach nasze zainteresowanie ubezpieczeniami w pewnym sensie się „zatrzymało” (bo zbierane przez ubezpieczycieli składki już nie rosną tak szybko jak nasze płace, zgromadzony majątek albo PKB). A być może zatrzymywać się nie powinno, biorąc pod uwagę naszą rosnącą zamożność.



Żeby było jasne: w porównaniu do początków transformacji nasze realne – czyli odnoszące się nie do nominalnej wartości złotówek, ale w przeliczeniu na towary, które możemy za nie kupić – wydatki na ubezpieczenia wzrosły pięciokrotnie. To świadczy o tym, że doceniliśmy rolę ubezpieczeń w naszym życiu. Ale być może to jest ten moment, w którym powinniśmy docenić je bardziej.



Tutaj: trochę danych o tym jak rozwijał się rynek ubezpieczeń od 1989 r., analiza Agnieszki Pobłockiej



O niektórych punktach tego zwiększania świadomości ubezpieczeniowej już pisałem. Było już w cyklu „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach” na temat ubezpieczeń zdrowotnych i o tym jak mogłyby – jeśli wmontować je w państwowy system ochrony zdrowia – uchronić nas przed konsekwencjami nieuchronnego krachu finansowego ochrony zdrowia. Pisałem też o ubezpieczeniach dla przedsiębiorstw, które – nie ma dwóch zdań – mają przed sobą wielką przyszłość.



Czytaj też: Jak ubezpieczenia wpływają – i jak mogłyby wpłynąć, gdyby rządzący Polską chcieli – na polską służbę zdrowia i na jakość naszego leczenia? Piszę o tym w poprzednim tekście z cyklu „Bez znieczulenia o ubezpieczeniach”. Przeczytaj, a dowiesz się jak skrócić kolejki do lekarzy



Czytaj też: Masz firmę? Zarządzaj ryzykiem! Przegląd najważniejszych ubezpieczeń dla firm. Które najbardziej warto mieć?



Czytaj też: Jak firmy ubezpieczeniowe mogą nam zapewnić dostatnią emeryturę?



Polak się bogaci. Rosną nam zarobki i… majątek

Dlaczego być może powinniśmy wykonać kolejny „skok” jeśli chodzi o świadomość ubezpieczeniową? Opowiadam o tym w pełnej wersji tekstu na www.subiektywnieofinansach.pl. Odwiedź ją, proszę! Link do tekstu jest tutaj





---------------------------------------------------------------------------



Uwaga: na tej stronie ukazują się tylko skrócone wersje niektórych artykułów  powstających w ramach projektu "Subiektywnie o finansach".  Wszystkie teksty w pełnych wersjach  - od jednego do trzech artykułów dziennie - ukazują się na mojej nowej stronie www.subiektywnieofinansach.pl    Dopisz ten adres do ulubionych w swojej wyszukiwarce i  zaglądaj codziennie. Na mojej nowej stronie znajdziesz rady dotyczące lokowania oszczędności, wychodzenia z tarapatów i ostrzeżenia jak nie wpaść w pułapkę.



Jeśli masz konto na Facebooku, to koniecznie  zapisz się do obserwowania fan-page'u "Subiektywnie o finansach". Tam wrzucam nie tylko zajawki własnych tekstów, ale też komentuję różne wydarzenia i nowości z branży finansowej. Żeby zostać fanem subiektywności kliknij tutaj i zostań fanem



Zapisz się na mój newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on May 17, 2018 01:15

May 14, 2018

Komfortum, czyli płać za prąd abonament, jak za Netflix. Tylko czy to się opłaca? Liczymy!

Z myślą o właścicielach mieszkań firm energetyczna Fortum  wprowadza nową usługę – pakiet prądu i pomoc fachowców w miesięcznym abonamencie 199 zł, który firma chciałaby porównywać do subskrypcji jaką płaci się za serwisy z filmami i serialami na żądanie.  Oferta o nazwie „Komfortum” reklamowana jest pod kątem  wynajmowanych mieszkań, ale oczywiście ograniczeń zakupowych nie ma.



O co tu chodzi?  Zmieniam sprzedawcę prądu na Fortum i podpisuję tzw. umowę kompleksową, co oznacza, że zarówno koszty zużycia prądu jak i jego dostarczenia (dystrybucji) będę płacił nowej firmie. Koszt miesięcznej „subskrypcji” wynosi 199 zł brutto, czyli 2388 zł rocznie. W tej kwocie zawarty jest pakiet prądu do zużycia i ubezpieczenie assistance.



Nowość na tle rynku polega na tym, że nie rozliczam się na bieżąco ze zużytej energii.  Ofertę można porównać do abonamentu, bo tak jak w przypadku ofert komórkowych w pakiecie dostaję określony limit do wykorzystania. Zamiast minut do gadania, mam prądu do zużywania.



W skali roku jest to 3000 kWh, czyli miesięcznie wychodzi 250 kWh. Niewykorzystana energia, tak jak w przypadku darmowych minut w abonamencie, nie przechodzi na następny miesiąc.  Jeśli zużyję mniej – to  jestem stratny. Jeśli więcej – muszę dopłacić – ale tylko jeśli przekroczę zużycie o 10 proc. Wtedy rozliczam się po 69 groszy brutto za kilowatogodzinę. To o ok. 8-10 groszy więcej niż wynoszą średnie ceny energii dla odbiorców indywidualnych w Polsce.



Jako bonus do tej oferty Fortum dorzuca bogaty pakiet assistance domowego. Więcej na ten temat w pełnej wersji tekstu na www.subiektywnieofinansach.pl. Link do tekstu - tutaj



---------------------------------------------------------------------------



Uwaga: na tej stronie ukazują się tylko skrócone wersje niektórych artykułów  powstających w ramach projektu "Subiektywnie o finansach".  Wszystkie teksty w pełnych wersjach  - od jednego do trzech artykułów dziennie - ukazują się na mojej nowej stronie www.subiektywnieofinansach.pl    Dopisz ten adres do ulubionych w swojej wyszukiwarce i  zaglądaj codziennie. Na mojej nowej stronie znajdziesz rady dotyczące lokowania oszczędności, wychodzenia z tarapatów i ostrzeżenia jak nie wpaść w pułapkę.



Jeśli masz konto na Facebooku, to koniecznie  zapisz się do obserwowania fan-page'u "Subiektywnie o finansach". Tam wrzucam nie tylko zajawki własnych tekstów, ale też komentuję różne wydarzenia i nowości z branży finansowej. Żeby zostać fanem subiektywności kliknij tutaj i zostań fanem



Zapisz się na mój newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on May 14, 2018 00:27

May 7, 2018

Uber jak taksówka, ale czy taksówkarzom będzie łatwiej? Oto trzy powody, które każą w to wątpić

Jeśli taksówkarze liczą, że nowe prawo - skazujące Ubera na te same zasady działania, co licencjonowane korporacje - da im więcej „powietrza”, to mogą się srodze zawieść. Nowe wymogi być może spowodują wzrost cen za przejazdy Uberem, ale bynajmniej go nie unieszkodliwią. I nie sprawią, że będzie mniej niebezpieczny dla tradycyjnych korporacji. Ubera w największych polskich miastach nie da się zabić z trzech powodów.



Z którymkolwiek kierowcą Ubera nie porozmawiam, to osobnik ten zeznaje, iż duża część jego „urobku” pochodzi od zagranicznych turystów. Dość powszechna jest opinia, iż w najbardziej „ruchliwych” godzinach zagraniczni turyści zapewniają nawet połowę przychodów. Wynika to z jednego, prostego faktu: Uber to marka globalna. I jej używanie na „obcym terenie” jest gwarancją cen i standardu.



Ja też mam ten odruch, gdy ląduję w obcym kraju – sprawdzić czy działa tam Uber. Im bardziej egzotyczne miejsce, tym bardziej gwarancją przejazdu w przewidywalnym standardzie i cenie jest Uber. Podobny charakter ma marka McDonald’s. Jeśli po prostu musisz coś zjeść, a nie jesteś w stanie wybrać spośród miejscowych marek, to po prostu idziesz do McDonalds’a. Wiesz co zjesz i wiesz za ile. Będzie to fast-food, ale przewidywalny.



Nawet jeśli wskutek nowych regulacji Uber podrożeje, to zapewne będzie w stanie zachować ceny niższe od typowych taksówek. Tak jest na całym świecie i dlatego jego atut globalnej marki taxi będzie nadal działał. To jest polisa ubezpieczeniowa dla Ubera, zaś w takich krajach jak Polska – już turystycznych, lecz jeszcze postrzeganych jako „nieco dzikie” – kluczowa przewaga nad lokalnymi markami taxi.



Czytaj też: Czy Uber to dumping i finansowe niewolnictwo? Policzyłem ile zarabia kierowca i… odpadłem



Czytaj: Co za porażka! W Polsce „podkradli” Uberowi najlepszą usługę!



Uber być może nie kocha regulacji, które mogą utrudnić mu życie, ale dziś większą zgryzotą dla niego, niż taksówkarze z licencjami, jest… tańsza konkurencja. Tak, Ubera podgryzają jego tańsze „podróbki”, takie jak np. Taxify. Aplikacja z Estonii, która zaproponowała – w porównaniu do Ubera – ceny jeszcze o 20-30% niższe dla klientów i warunki finansowe o te same 30% lepsze dla kierowców, podbiła warszawski rynek przewozowy.



Przykład? Przejazd z warszawskiego Mokotowa na Bielany. MyTaxi – 77 zł. Uber – 53 zł. Taxify – 35 zł. Ta ostatnia aplikacja oferuje ceny rzędu 1 zł za kilometr, czyli ewidentnie dumpingowe. Kierowcy nie muszą oddawać 25% zarobku, jak w Uberze, lecz tylko 15%. Wielu „uberowców” jeździ dziś dla obu aplikacji, co musi wkurzać Ubera.



Efektem ubocznym nowego prawa będzie nie tylko spłaszczenie cen „od góry” (co utrudni życie Uberowi), lecz również „od dołu”, co da mu oddech w konkurencji z agresywnymi maluchami, którzy kopiują jego model biznesowy.



Czytaj też: Cena niegwarantowana, czyli gdy aplikacja do zamawiania taksówek obiecuje zbyt wiele



Więcej dowodów na to, iż uziemienie Ubera będzie trudniejsze, niż się wydaje taksówkarzom - w pełnej wersji tekstu na www.subiektywnieofinansach.pl. Link do tego tekstu jest tutaj



---------------------------------------------------------------------------



Uwaga: na tej stronie ukazują się tylko skrócone wersje niektórych artykułów  powstających w ramach projektu "Subiektywnie o finansach".  Wszystkie teksty w pełnych wersjach  - od jednego do trzech artykułów dziennie - ukazują się na mojej nowej stronie www.subiektywnieofinansach.pl    Dopisz ten adres do ulubionych w swojej wyszukiwarce i  zaglądaj codziennie. Na mojej nowej stronie znajdziesz rady dotyczące lokowania oszczędności, wychodzenia z tarapatów i ostrzeżenia jak nie wpaść w pułapkę.



Jeśli masz konto na Facebooku, to koniecznie  zapisz się do obserwowania fan-page'u "Subiektywnie o finansach". Tam wrzucam nie tylko zajawki własnych tekstów, ale też komentuję różne wydarzenia i nowości z branży finansowej. Żeby zostać fanem subiektywności kliknij tutaj i zostań fanem



Zapisz się na mój newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie



 
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on May 07, 2018 00:05

April 26, 2018

Imperium Leszka Czarneckiego w tarapatach? Idea Bank, Open Finance i Getin mocno tanieją!

Imperium stworzone przez Leszka Czarneckiego kurczy się w zastraszającym tempie. Pięć lat temu akcje Getin Holding  były warte na giełdzie 1,7 mld zł. Dziś już tylko niecałe 700 mln zł. Getin Bank był pięć lat temu wyceniany przez rynek na ponad 5 mld zł (Czarnecki kontrolował wówczas 57% udziałów). Dziś Getin wart jest mniej więcej miliard złotych.



Idea Bank jest dziś notowany przy jednej piątej wartości sprzed pięciu lat. Zaś wartość Open Finance spadła w ciągu pięciu lat… dwunastokrotnie (z 12,5 zł za akcję do 0,99 zł według danych z 26 kwietnia). Podsumowując ten kryzys bardzo zgrubnie można byłoby dość do wniosku, iż w ciągu pięciu lat z portfela twórcy grupy Getin „wyparowały” grube miliardy.



W czwartek akcje Idea Banku spadały tak szybko (o prawie 15%), że notowania zawieszono. Od początku roku bank stracił już dwie trzecie swojej wartości rynkowej! Z kolei Open Finance, inna spółka, w której część udziałów kontroluje Leszek Czarnecki, po raz pierwszy w historii zjechała właśnie poniżej 1 zł. Tym samym owiany złą sławą z przeszłości pośrednik finansowy uzyskał status spółki „groszowej”.



Czytaj: Wysoka cena zniszczonej reputacji. Wiedziałem, że Open Finance zapłaci za grzechy…



A Getin Bank tąpnął właśnie o 4%, zbliżając się na kilka groszy do historycznego minimum (1,12 zł za akcję). On przynajmniej jako jedyny miał bezpośredni powód. Bank ogłosił, że miał w zeszłym roku 575 mln zł strat i potrzebuje 1,3 mld zł nowego kapitału, by spełniać wyśrubowane wymogi regulacyjne narzucone przez KNF.



Jest słabo, ale trzeba pamiętać o tym, że rynek w wielu przypadkach przereagowuje, oceniając rzeczywistość gorzej, niż wynikałoby z realnych faktów. Ile więc w przecenie aktywów Czarneckiego jest rzeczywistej „winy”, a ile paniki inwstorów przestraszonych złymi wieściami nadchodzącymi ze spółek wrocławskiego miliardera?



Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w artykule na www.subiektywnieofinansach.pl



Link to tekstu jest tutaj

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 26, 2018 23:12

April 23, 2018

"Subiektywnie o finansach" w nowej odsłonie. Przejrzystej, lekkiej, wygodnej. Sprawdźcie!

Szanowni Czytelnicy! Strona www.subiektywnieofinansach.pl - czyli ta, która rok temu zastąpiła blogy www.samcik.blox.pl jako mój podstawowy kanal komunikacji z Wami - zyskała w ten weekend nową szatę graficzną. Projektując ją chciałem, by była bardziej przejrzysta, lżejsza, lepiej przystosowana do przeglądania na urządzeniach mobilnych. I ogólnie wygodniejsza dla Was, jej użytkowników.



Konstruując ją wziąłem pod uwagę uwagi tych z Was, którym nie przypadły do gustu "fajerwerki" nowej strony i woleli stary, "bloksowy" wygląd - prosty, przejrzysty, ascetyczny. Nowy serwis "Subiektywnie o finansach", który znajdziecie pod www.subiektywniofinansach.pl, nie jest powrotem do "starego bloksa", ale zachował jego pewne zalety. 



Wierzę, że w Waszych oczach efekt zmian okaże się przynajmniej zadowalający. Opinie, uwagi i zastrzeżenia wysyłajcie proszę na e-mail maciej.samcik@subiektywnieofinansach.pl. Tak, adres też jest nowy ;-).



nowe_subiektywnie



Nowa strona to początek wielu zmian, które sukcesywnie będziecie mogli obserwować na "Subiektywnie o finansach". Zaczęły się od nowego wyglądu i zmiany logotypu strony, ale pojawią się też kolejne.  Zajrzyjcie proszę na www.subiektywnieofinansach.pl i zapiszcie stronę w ulubionych. 



Co się nie zmieni? Wciąż najważniejszym elementem serwisu będą interwencje w obronie czytelników i pomaganie Wam w sporach z instytucjami finansowymi oraz w rozwiązywaniu problemów i dylematów finansowych.



Pamiętajcie: na tej stronie ukazują się tylko skrócone wersje niektórych artykułów  powstających w ramach projektu "Subiektywnie o finansach".  Wszystkie teksty w pełnych wersjach  - od jednego do trzech artykułów dziennie - ukazują się na www.subiektywnieofinansach.pl    Dopiszcie ten adres do ulubionych w swojej wyszukiwarce i  zaglądajcie codziennie. 



Jeśli macie konta na Facebooku, to koniecznie  zapiszcie się do obserwowania fan-page'u "Subiektywnie o finansach". Tam wrzucam nie tylko zajawki własnych tekstów, ale też komentuję różne wydarzenia i nowości z branży finansowej. Żeby zostać fanem subiektywności kliknij tutaj i zostań fanem



Zapiszcie się na mój newsletter i odbierzcie zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 23, 2018 00:26

April 20, 2018

Najsłynniejsi aktorzy świata będą smutni. Marka BZ WBK zniknie jesienią na zawsze

Na tle logotypów BZ WBK pokazywali się najsłynniejsi aktorzy i komedianci (Danny de Vito, John Cleese, Gerard Depardieu, Antonio Banderas, Kevin Spacey, Chuck Norris). Nie ma drugiej marki finansowej w Polsce, która byłaby tak „rozgrzewana” marketingowo wizerunkami gwiazd show-biznesu. Efekt? W ostatnim rankingu najcenniejszych polskich marek BZ WBK zajął dziewiąte miejsce z wartością marki przekraczającą 1,5 mld zł. W świecie finansów cenniejsze marki mają tylko PKO BP i PZU.





A mimo to właśnie zapadła decyzja, że jesienią BZ WBK zmieni nazwę na Santander Bank Polska. „Zaorać” tak dobrze wypromowaną markę to oczywiście ostateczność, ale jeśli twoim właścicielem jest grupa bankowa pochodząca z kraju konkwistadorów, to prędzej czy później twoją „domową” markę musi spotkać hiszpańska inkwizycja. Santander i tak długo dał się kłuć w oczy BZ WBK-owską zielenią. Polska filia to bodaj jedyny duży bank w grupie Santander, który jeszcze używa własnej marki.



Historia brandu BZ WBK i analiza zagrożeń wynikających z zamiany zieleni na czerwień - w tekście na www.subiektywnieofinansach.. Zapraszam do odwiedzania mojego serwisu. A link do tekstu znajduje się tutaj



Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 20, 2018 00:09

April 19, 2018

Karty wirtualne od fintechów pomagają naciągać serwisy VOD? O klonowaniu abonamentów

Dzięki nowoczesnym technologiom i nowinkom kartowym abonament w Netfliksie, czy Amazon Prime da się mieć za zero i to bezterminowo. Naprawdę! Wszystko dzięki okresom próbnym i wirtualnym kartom płatniczym od firm fintechowych, które można tworzyć i niszczyć za pomocą jednego „swipe’a” po ekranie smartfona.



Firma badawczo-analityczna SW Research twierdzi, że „pirackich” może być nawet 10% wszystkich kont, z których korzystają użytkownicy Netfliksa w Polsce. To by oznaczało, że tylko ten jeden serwis VOD, mający nad Wisłą mniej więcej 600.000 płatnych subskrybentów – każdy powinien płacić od 34 do 52 zł miesięcznie – jest „w plecy” mniej więcej 2 mln zł miesięcznie.



Na możliwość zakupu „preferencyjnego abonamentu” na Netflix i inne serwisy można trafić w portalach aukcyjnych. Wygląda na to, że u niektórych sprzedawców osiągnął już skalę niemal przemysłową, bo skoro coś, co normalnie kosztuje 52 zł można mieć za kilka złotych…



Mechanizm, który wykorzystują sprzedawcy „preferencyjnych” dostępów do Netfliksa jest zbliżony to słynnego już w branży odzieżowej wardrobingu. Czyli kupowaniu rzeczy, chodzeniu w nich przez np. miesiąc i zwracania do sklepu tak, jakby po prostu nie pasowały.



Część sieci handlowych umożliwia zwrot towaru po kilku tygodniach od zakupu, więc nie ma najmniejszego problemu, by wziąć ze sklepu najnowszą kreację, pójść w niej na imprezę i zawrócić w głowie całemu towarzystwu, a potem zwrócić do sklepu („bo jednak nie pasuje”) i uzyskać zwrot pieniędzy. To samo można zrobić z butami, torebką, garniturem (w przypadku faceta) itp.



Czytaj więcej w pełnej wersji tekstu. Na czym polega „streamingowy wardrobing”? W których serwisach VOD udało mi się wykorzystać tę furtkę? Artykuł jest w serwisie "Subiektywnie o finansach" oraz



---------------------------------------------------------------------------



Uwaga: na tej stronie ukazują się tylko skrócone wersje niektórych artykułów  powstających w ramach projektu "Subiektywnie o finansach".  Wszystkie teksty w pełnych wersjach  - od jednego do trzech artykułów dziennie - ukazują się na mojej nowej stronie www.subiektywnieofinansach.pl    Dopisz ten adres do ulubionych w swojej wyszukiwarce i  zaglądaj codziennie. Na mojej nowej stronie znajdziesz rady dotyczące lokowania oszczędności, wychodzenia z tarapatów i ostrzeżenia jak nie wpaść w pułapkę.



Jeśli masz konto na Facebooku, to koniecznie  zapisz się do obserwowania fan-page'u "Subiektywnie o finansach". Tam wrzucam nie tylko zajawki własnych tekstów, ale też komentuję różne wydarzenia i nowości z branży finansowej. Żeby zostać fanem subiektywności kliknij tutaj i zostań fanem



Zapisz się na mój newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 19, 2018 00:20

April 16, 2018

Nie będziemy musieli pamiętać PIN-u do karty? Biometria wchodzi do kart płatniczych

Kilkanaście dni temu organizacja płatnicza Visa poinformowała o starcie pilotażu kart z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych. Biorą w nim udział Mountain America Credit Union (jeden z najbardziej rozwiniętych technologicznie amerykańskich odpowiedników SKOK-ów) oraz Bank of Cyprus. To karty z tzw. podwójnym interfejsem EMV, czyli pozwalające zarówno na zatwierdzanie transakcji PIN-em, jak i biometrycznie.



Zapłacisz kartą, a zamiast PIN-u… odcisk palca

Visa podaje, że są to dwa pierwsze komercyjne programy pilotażowe biometrycznych kart płatniczych, które obejmują nie tylko transakcje w terminalu płatniczym, ale i płatności zbliżeniowe. Nie wiadomo jeszcze kiedy tego typu karty trafią do standardowej oferty banków (to zależy od wyników pilotażu), jednak wydaje się, że najdalej w przyszłym roku dzięki organizacjom płatniczym i bankom pierwsi konsumenci dostaną do rąk karty zupełnie nowej generacji.



Biometryczne zatwiedzanie transakcji kartowych nie przyspieszy naszych zakupów bezgotówkowych tak, jak wprowadzenie technologii zbliżeniowej, ale może być krokiem milowym w kierunku wyrzucenia z naszej pamięci kodów, PIN-ów i haseł. Dlaczego?



Przyczyna jest oczywista: w internecie wykonujemy raptem 5-10% transakcji. Bankowości mobilnej (w której do logowania i transakcji można używać biometrii, w którą wyposażony jest smartfon) też używa na razie stosunkowo niski procent posiadaczy kont bankowych. A karty płatnicze są dziś powszechnym instrumentem płatności.



Jak może działać biometryczna karta płatnicza? Z punktu widzenia sprzedawcy nie zmienia się nic, używane są te same terminale i te same sposoby transmisji danych. A od strony konsumenta? Po zarejestrowaniu odcisku palca – co prawdopodobnie będzie odbywało się w banku – użytkownik nie musi już pamiętać PIN-u. Przed transakcją wystarczy tylko położyć palec karcie, aby uwierzytelnić swoją tożsamość i zainicjować płatność.



Więcej o kartach autoryzowanych biometrycznie przeczytaj w pełnej wersji tekstu, która jest pod niniejszym linkiem



Artykuł powstał w ramach cyklu „O wygodnym płaceniu. Niezbędnik nowoczesnego konsumenta”, którego patronem jest organizacja płatnicza Visa, oferująca m.in. program rabatowy Visa Oferty oraz wygodne i bezpieczne płatności w internecie za pomocą usługi Visa Checkout.



 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 16, 2018 04:18

April 12, 2018

Gdy przez pomyłkę komornik zleca bankowi zajęcie wszystkich naszych kont. Co robić?

Wyobraźcie sobie sytuację: żadna karta płatnicza nie działa, w domu nie ma gotówki, nie ma za co zrobić zakupów na sobotni obiad. Dzwonicie do banku, a tam dostajecie tylko ogólną informację, że konta są zajęte przez komornika. Co robić?





„Proszę o poradę, pomoc… Nie wiemy co robić… Jest piątek popołudnie i właśnie zniknęło z konta oszczędnościowego męża ponad 1900 zł i z konta osobistego ponad 230 zł. Komornik zabrał. Tyle, że mąż nie ma żadnych długów, a pieniądze były przeznaczone na komunię syna. Co robić? Gdzie się udać? Jak wyjaśnić? Zaszła jakaś potworna pomyłka…”





– napisała do mnie roztrzęsiona pani Anna. Oczywiście w takim przypadku nie ma co wpadać w panikę, tylko ustalić który komornik zabrał pieniądze i na jakiej podstawie. Jeśli to błąd komornika lub banku, to pieniądze z pewnością da się odzyskać. Jak się zachować w takiej sytuacji? Poradnik krok po kroku znajdziecie tutaj



---------------------------------------------------------------------------



Uwaga: na tej stronie ukazują się tylko skrócone wersje niektórych artykułów  powstających w ramach projektu "Subiektywnie o finansach".  Wszystkie teksty w pełnych wersjach  - od jednego do trzech artykułów dziennie - ukazują się na mojej nowej stronie www.subiektywnieofinansach.pl    Dopisz ten adres do ulubionych w swojej wyszukiwarce i  zaglądaj codziennie. Na mojej nowej stronie znajdziesz rady dotyczące lokowania oszczędności, wychodzenia z tarapatów i ostrzeżenia jak nie wpaść w pułapkę.



Jeśli masz konto na Facebooku, to koniecznie  zapisz się do obserwowania fan-page'u "Subiektywnie o finansach". Tam wrzucam nie tylko zajawki własnych tekstów, ale też komentuję różne wydarzenia i nowości z branży finansowej. Żeby zostać fanem subiektywności kliknij tutaj i zostań fanem



Zapisz się na mój newsletter i odbierz zestaw praktycznych poradników, w tym przegląd najlepszych kont bankowych ułatwiających oszczędzanie

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 12, 2018 00:30

April 11, 2018

Osiem patentów na dodatkową emeryturę. Od konta oszczędnościowego po... znaczki pocztowe



Inwestowanie – niezależnie od tego czy wybierzecie obligacje, akcje czy też pójdziecie do funduszy inwestycyjnych – musi czemuś służyć. Celem technicznym jest oczywiście osiągnięcie dochodu większego, niż w banku. W długim terminie podejmowanie ryzyka w zarządzaniu swoimi pieniędzmi generalnie popłaca, ale oczywiście po drodze zdarzają się wahania. No i nie ma „bankowej” gwarancji osiągnięcia określonego, z góry znanego zysku.



Celem strategicznym inwestowania jest zbudowanie kapitału o określonej wielkości, który posłuży do zaspokojenia jakichś potrzeb. DO mnie przykładowo najbardziej przemawia potrzeba nic-nie-robienia gdy będę miał na to ochotę. A więc posiadanie takich pieniędzy, które pozwolą mi pracować jedynie dla przyjemności. A jeśli nie będę chciał pracować, to będę mógł żyć ze zgromadzonego kapitału.



Na innych działają potrzeby bardziej namacalne, np. zakup domu, pałacu albo rancza. Ale tak naprawdę naszą podstawową potrzebą powinno być zgromadzenie pieniędzy na ten czas, w którym skończy się nasza kariera zawodowa i będziemy już mieli mnóstwo czasu na realizację marzeń, podróżowanie, poznawanie świata, cieszenie się życiem na wysokim poziomie. A więc na robienie tego wszystkiego, na co teraz nie mamy czasu.



Raczej nie możemy liczyć na to, że owe „najdłuższe wakacje życia” sfinansuje nam państwo. Osobiście oczekuję, że po zakończeniu kariery zawodowej państwo będzie dostarczało mi mikroemeryturkę pozwalającą co najwyżej na wegetowanie. Nie sądzę, by było to więcej, niż 30-40% mojego standardowego wynagrodzenia w czasie, gdy pracowałem. Nie ma dwóch zdań: resztę trzeba sobie „zorganizować” samodzielnie. I to jest zadanie na ostatnich 20-30 lat kariery zawodowej każdego z nas.



Ile pieniędzy potrzebowałbyś na w miarę luksusowe życie po zakończeniu kariery zawodowej? Oraz osiem sposobów na zgromadzenie funduszu spełniania marzeń - wszystko znajdziesz w pełnej wersji artykułu, którą zamieszczam pod tym linkiem



Ten tekst jest częścią cyklu „Poradnik początkującego inwestora”, akcji edukacyjnej realizowanej wspólnie przez stronę „Subiektywnie o finansach”, blog Longterm.pl oraz firmę windykacyjną GetBack 



 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 11, 2018 07:21

Maciej Samcik's Blog

Maciej Samcik
Maciej Samcik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Maciej Samcik's blog with rss.