Michał Śledziński's Blog, page 3

August 29, 2011

Warsztaty komiksowe (Katowice, 23 - 27 sierpnia)

Najpierw oficjałka. Warsztaty, zorganizowane przez Rondo Sztuki były częścią TAKK! (Tymczasowej Akcji Kulturalnej Katowice! -więcej tukej). Prowadzący: Jacek Frąś (m. in. Kaczka, Glinno, Stan) oraz niżej podpisany. Uczestnicy: Michał, Marta, Wojtek, Martyna, Damian, Iga, Justyna, Grzegorz, Celina, Piotr + Jadzia i Hania (plus trzy osoby, które odpadły po pierwszym dniu).

Jacek przejął pałeczkę dydaktyki, ja usadowiłem się na bezpiecznej pozycji sidekicka, gdyż pierwszy raz zdarzyło mi się współprowadzić tego typu opcję (dwugodzinnych warsztatów w Bydgoszczy nie liczę). I słusznie, gdyż mój początkowy pomysł na całość ograniczał się do żelaznej klasyki - przez dwa dni piszemy scenar i tworzymy storyboardy, następnie jedziemy z planszami.



Kolejną relację znajdziecie tutaj.

Jacek z kolei, warsztatowy wyga, postanowił zapodawać po dwa ćwiczenia dziennie, co zaowocowało na koniec niesamowitą ilością różnorodnych prac (szkiców, scenariuszy, grafik, komiksów - i jednoplanszówek i dłuższych form). To nie był bynajmniej zmarnowany czas, i dla uczestników (mam nadzieję) i dla prowadzących (przekazana wiedza, heh, plus szybkie zabawy tradycyjnymi technikami w przerwach pomiędzy obchodami).

Na papierową publikację stworzonych prac już raczej nie ma budżetu (snif, szkoda), ale zaoferowałem swoje blogowe kung-fu (na krajowej antenie Trójki, w okołotauronowej audycji, więc żartów nie ma) w celu stworzenia odpowiedniego miejsca w sieci, gdzie prace zawisną. Czekając na materiały, dziękuję wszystkim uczestnikom. Dobra robota!
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on August 29, 2011 07:58

August 20, 2011

Rprt # 13 - ten skromny i wojowniczy zarazem

Ponarzekaliśmy sobie ostatnio w komiksowie, jak stare baby, ale powody były. Nic z tego narzekania nie wyszło, prócz kilku propozycji na twitterach, czyli klasyk. Tymczasem, znów mam włączony tryb napierdalando. Opcja pozostanie włączona do końca roku, bo plany są konkretne, trzecie Na szybko... included.

Ogólnie, miałem focha i że na MFKiG nie jadę, pierdolę. Z drugiej mańki, pomyślałem, ktoś wam musi ten dodruk Osiedla Swoboda podpisać, wrysować się, nie? Nawet Myszkowski rusza dupę, choć wywalił już na komiks (bo Biz), Gosieniecki zlatuje z tokjo (widzieliście, jakie wariactwa zaprojektował dla Sudy 51?). Kurna! Miałbym siedzieć na chacie i płakać w kiblu, bo paru tzw. działaczy zachowało się niepoważnie? Cototonie. Znaczy - będę. Z KRLem (postawił stronkę i zapowiedział dużo dobra) i Mateuszem (mam nadzieję, że nowe Rewolucje pojawią się na feście) będziemy wypalać wzrokiem dziurę w brzuchach dietowiczów a supportować nas będzie Masa Konewy. Tak to sobie wyobrażam.

No i jakieś rzyganko do klombów na Piotrkowskiej musi być.

Żeby goło nie było, w końcu Rprt - takie coś. Nad tym siedzę, wkrótce kończę pierwszą część. Więcej później.



P.S. Od wtorku warsztaty w Kato. Przypominam tym, którzy się załapali. Ta, wiem, że na filmiku pod linką robię paniszera ze światłem. Robienie paniszera jest w pytę.
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on August 20, 2011 15:42

August 15, 2011

Lato jest do dupy

Za dzieciaka byłem przymuszany do wyjazdów z rodziną, bo przeca bachora solo nie zostawią, jeszcze sobie śniadanie zrobi, czy inne szaleństwo. Potem ojciec z wujasami wynajmowali łajbę, pili browara i robili przechyły. Ciotki piszczały a ja nawet nie mogłem się porządnie wyrzygać. Ze strachu.



Marzyłem o chwili, kiedy nie będę musiał nigdzie jeździć, o dorosłości. I co? Też do dupy. Człowiek se siedzi. Czeka przy tym monitorze, aż się coś zdarzy w internecie. Tylko Koko zatwittuje, że jeździ na longbordzie. A mi się longbord jedynie z surferami kojarzy, z czasów sprzed dużej fali i krótkiej deski, bo obejrzałem dokumenta na Planete. I nie wiem, jak się na tym jeździ bez wody. I też strach.



Tylko praca mi już została. Jaki żal.



 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on August 15, 2011 07:28

August 8, 2011

Żeby nie było...

...że tylko beznadzieja panuje. Bo na jesień, po miesiącach posuchy, szykują się albumowe polskie rarytasy, które na pewno podhajpuję, to raz. A dwa, że się kręci.



Zapowiedź filmu dokumentalnego o komiksie w PRL-u.

Scenariusz: Szymon Holcman, Mateusz Szlachtycz, montaż: Robert Olech, animacje: Anna Błaszyk, Adam Rosołowski, muzyka: Robert Niziński, dźwięk: Piotr Strembicki, kierownictwo produkcji: Joanna Stawnicka, zdjęcia i reżyseria: Mateusz Szlachtycz.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on August 08, 2011 08:35

August 5, 2011

Mamy tak wiele

Komiks w Polsce. Takie kolorowe lub nie obrazki z tekstem lub bez. Pierwszy z kultury do bicia w mediach (tzw. afera chopingate), pierwszy do czarnej roboty na froncie polityki historycznej, pierwszy do robienia w wała (polecam notkę Marka Turka), ostatni w kolejce do splendorów (Europejski Kongres Kultury) ale znów pierwszy do promocji polskiej, młodej kultury za granicami, dzięki wystawom przekrojowym. Ostatnia z nich, w tokijskiej galerii Uplink do obejrzenia od 3. sierpnia.
Pomysł banalnie prosty - taka wystawa - zbieramy po dwa planszki* od jak największej ilości twórców (klasyków, średniego i młodego pokolenia, do tego ostatniego zaliczam się np. ja wg notki prasowej, co tylko świadczy o tym, ile lat wystawa śmiga po świecie w niemal niezmienionej formie) i hajda po planecie, na wakacje z komiksem! Pal licho, że spora część twórców nie ma pojęcia, że jest gdziekolwiek wystawiana, nie może nawet wydusić od orgów listy miejsc, gdzie byli pokazywani, co by do CV wpisać (rzucili planszkami lata temu, koledzy dali kolegom, w końcu wszyscy się przynajmniej z pyska znamy w komiksowie). Część twórców dowiaduje się o swoim uczestnictwie z notki prasowej. Co weselsze, niektórych nawet nie wymienia się w owej notce, choć na wystawie mają wisieć, widnieją w katalogu. Pal to licho, bo najważniejsza jest abstrakcja Promocji Polskiego Komiksu.
Wyobrażacie sobie podobną sytuację np. z polskim filmem czy rzeźbą? Nie sądzę.
Powiedzmy, że kilku autorom nie za bardzo ta sytuacja wchodzi. Powiedzmy, że ci autorzy to Mateusz Skutnik, KRL i niżej podpisany (supportowani przez Karola Konwerskiego). Powiedzmy, że organizatorzy w mniemaniu wkurwionych autorów, nie zdają sobie sprawy z prostej rzeczy, czyli srania z góry na prawa majątkowe wkurwionych autorów. W dniu wkurwu organizatorzy wysyłają na szybko sklecony e-mail z przeprosinami, zmieniając tylko imię wkurwionego autora w nagłówku. Powiedzmy, że autorzy wycofują swoje prace z wystawy, wysyłają list do Ministerstwa Kultury, Prezydent Łodzi i Dyrektora Łódzkiego Domu Kultury (organizatorami wystaw są ludzie odpowiedzialny za coroczny fest w Łodzi), opisując krótko i rzeczowo zaistniałą sytuację (łamanie praw) i żądając publicznych przeprosin od organizatorów. Powiedzmy, że organizatorów stać tylko na wysłanie lakonicznego e-maila do jednego z autorów, że prace zostały zdjęte. Zero odniesienia do listu. Powiedzmy, że to wszystko się wydarzyło.
Bo się wydarzyło. Ciąg dalszy raczej zdechł. Same problemy z tym komiksem. Biedne głowy urzędników.
Powiedzmy, że przynajmniej niżej podpisany odnosi nieprzyjemne wrażenie, że abstrakt Promocji Polskiego Komiksu zamienił się w całkiem materialny sposób na urlopiki za dotacje dla części organizatorów przekrojowych wystaw. Jakoś zawsze jedzie ich dwa razy więcej, niż twórców. Powiedzmy, że swego czasu wybuchł skandal w polskiej lekkoatletyce, kiedy się okazało, że do każdego zawodnika przypisany jest na wyjazd jeden działacz. Powiedzmy...
Jakieś wnioski? Po pierwsze, pilnować swojej roboty. Do plansz z City Stories organizatorzy mają prawa, proszę bardzo (ale miło byłoby być poinformowanym, gdzie zawisną), o resztę muszą pytać. BTW nie wiem, co oglądający taką ekspozycję mogą pomyśleć o twórcy, z którego setek, czasami tysięcy plansz, organizatorzy wybierają dwie. Dwie, lol. Po drugie, zachować dystans w stosunku do organizatorów wzmiankowanej wystawy, bo ich działania są dla twórców bezproduktywne (jakieś zaproszenia dla wystawianych do udziału w obcojęzycznych publikacjach? Nope!). Po trzecie, najtrudniejsze, jak skłonić działaczy do tego, aby zamiast wywalać kasę w błoto, na abstrakt, przekonać ich do idei grantów na publikacje dla autorów, gwarantujących wysoką jakość pracy? I, kurwa, mam na myśli autorskie projekty, nieskażone urzędniczą pazernością czy pomysłowością.
Niby mamy tak wiele. Masę autorów, którzy potrafią na światowym poziomie w każdej możliwej stylistyce. Multum serwisów komiksowych. Największy fest komiksowy w naszej części świata. W tym roku z budżetem w wysokości niemal 1/4 budżetu Nowych Horyzontów, co świadczy o skutecznym pisaniu wniosków przez działaczy, tego im odmówić nie można. Mamy wystawy wędrujące po świecie (Tokio, Strasburg), spore wystawy w Polsce (ostatnio w artmuseum). Jedyne czego nie mamy, to autorskich polskich komiksów na półkach księgarń (u nas i zagranico). Nie mamy najważniejszego.
Z dupy strony podejście. Jak zwykle.
I od Mateusza kilka zdań w tej samej sprawie.
*Planszki to robimy z Mateuszem. Tak nam znajomy działacz napisał. W żarcie, oczywiście. No ale my jesteśmy z młodego pokolenia, więc zrozumiałe.
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on August 05, 2011 05:19

July 30, 2011

Wszystkim dzieciom jesiennej nudy...

... Rebelce, Belemu, KRLowi, Drzewiesiowi, Radkowi i sobie samemu. Najlepszego! Jebnijmy po tej zebrze!

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on July 30, 2011 06:17

July 27, 2011

Prywata

Skierowana do bardzo wąskiego grona. Grono szersze może sobie po prostu posłuchać, nie zwracać uwagi, przejść do bloka obok.
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on July 27, 2011 12:15

July 25, 2011

Post-it i mazaki

Coraz mniej Spraw Na Świecie mnie dziwi (i z niecierpliwością wyczekuję demencji starczej, redukującą wspomniane do zera), ale w tym przypadku... Do rzeczy.
Pamiętacie o inicjatywie Komiks Bękartem Kultury? W dużym skrócie, chodzi (ło) o to, że z widma działań kulturalnych, mających miejsce w Europie, organizatorom Europejskiego Kongresu Kultury (słowo Europejskiego jest w tym przypadku kluczowe) zniknął komiks. Zauważył ten błąd Sebastian Frąckiewicz, dzieląc się spostrzeżeniem na łamach swojego bloga. Notka była fundamentem inicjatywy.
Po wymianie korespondencji z organizatorami Kongresu, wyszło na to, że (cytując list EKK do KBK):
Europejscy twórcy komiksu są dla nas ważni na równi z europejskimi twórcami pozostałych dziedzin sztuki.
W konkretach wyglądało to tak, że EKK zaprosiło dwójkę twórców komiksu na Kongres - Sfara i Satrapi (wymienieni w liście EKK, innych nazwisk brak). Kiedy ci odmówili (z nieznanych mi przyczyn), EKK umyło ręce. Darujemy sobie teraz złośliwości, dobra?
Anecdata: na 300 metrach kw. Swo... Tfu! Bydgoskiego Szwederowa, na którym się wychowałem, gleba wydała twórców pięciu: Simsona, braci Wyrzykowskich, Jacka Przybylskiego i mnie.
Po drodze były jeszcze jakieś nieporozumienia KBK z PSK (jak to w komiksowie), ale się rozmyły i przepadły (jak to w komiksowie). Dwójka przedstawicieli PSK spotkała się w końcu, w Warszawie, z przedstawicielami Narodowego Instytutu Audiowizualnego, najwidoczniej odpowiedzialnymi za przyboczny do EKK projekt Czytelnia (nazwa chyba robocza, chuj wie), w którym komiks miał znaleźć swoją niszę, bo na komiksowych (sic!) panelistów w głównej części Kongresu nie było już co liczyć.
Jak relacjonuje w swoim felietonie Kuba Jankowski: Podczas spotkania atmosfera była fajna, dyskusja rzeczowa. Przedstawiciele PSK zasugerowali szereg propozycji, dotyczących komiksowych działań w ramach Czytelni (Kuba wspomina o nich w felietonie). Z tychże, przyznam - chytrze, ludzie Instytutu wybrali jedynie opcję karteczek post-it i mazaki (plus frajera, który pro bono będzie te karteczki rozklejał i mazał po nich).
Panie, panowie, to już wszystko, dziękuję za uwagę i do następnego!
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on July 25, 2011 08:25

July 24, 2011

Wspaniały dywan

O 5 rano wciąż nie mogłem zasnąć. Dosenne seriale się pokończyły, na komiks ochoty nie było, zatem książka. Przykleiłem twarz do szybki, za szybką książki pozostawione przez kolegę, od którego norkę wynajmuję. Znalazłem Insygnia śmierci. BOYOHBOYOHBOYOHBOY!
Wbrew temu, co ostatnio na BoW, łyknąłem z popitką wszystkie ekranizacje Pottera, prócz Insygniów... właśnie. Uważam, że to spoko filmidła - w sam raz, żeby skruszyć, skręcić, spalić i ziuuuuuum! Zakończenie tego wszystkiego po książkowemu zdało mi się całkiem przyjemną alternatywą, tym bardziej, że wątki, postaci kojarzę. Czego nie kojarzę - łyknę z kontekstu, gupi nie jestem.
Narzuciłem na się pikowany szlafrok, głowę przyozdobił tarbusz, wąsik naostrzyłem, rozpaliłem sziszę (śliwkowy tytoń), i że czytam, nie? Książkę czytam, mhmmmm. Po pierwszej stronie wszystko się zesrało - zdania nielotne, pensjonarskie i, co najgorsze, w połowie tychże wiem jak się skończą. Kiedy na drugiej stronie przeczytałem:
Weszli do wielkiego, mrocznego holu, którego kamienną posadzkę pokrywał wspaniały dywan.
sam się za nogi złapałem i pierdolnąłęm o ścianę. Makulatura wylądowała z powrotem na swoim miejscu. Gnij tam!
Ale obok, psze państwa, Łups! Pratchetta. Słyszałem, że wesołek z autora, nic nie czytałem (tak, tak!). No to cyk! I bingo! Każde zdanie błyszczy, skrzy się, a z co drugiego mam fajerwerki! 100 stron pękło w godzinę z minutami. Zasnąłem wciąż się śmiejąc (ale i myśląc nad rozwiązaniem kryminalnej zagadki).
Wniosek. Panu Pratchettu dolary się należą, pani Rowlingu należy się wiadomo co, wiadomo gdzie. Bo nie ważne co, ważne jak.
 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on July 24, 2011 05:19

July 23, 2011

140

Ktoś, gdzieś ponoć zastanawiał się, cóż takiego konkretnego da się przekazać w 140 znakach twitta, prócz opisu ostatnio spożytego posiłku (#bułka).

Piękna szarża, prawda, bo czegóż my tu nie mamy? Wyrażenie ubolewania z powodu niedostatków systemu prawnego suwerennego, pogrążonego w żałobie, demokratycznego kraju (oczywiście, z chęcią służymy naszym [systemem]). Tęsknotę za barbarzyńskim zwyczajem kary śmierci, niezbyt chytrze ukrytą w retorycznym zapytaniu. Ot, esencja wąsatego polocentryzmu w wykonaniu człowieka, który, zważając na piastowane stanowisko, powinien sto razy zastanowić się zanim cokolwiek powie i napisze o czymkolwiek, co stało się na tej planecie.
Double facepalm to za mało w tym przypadku.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on July 23, 2011 12:04

Michał Śledziński's Blog

Michał Śledziński
Michał Śledziński isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Michał Śledziński's blog with rss.