Wszystko jest polityczne

Kupujesz kefir i myślisz sobie, banalna sprawa ten kefir. Nie, nie myślisz tak – kupując kefir myślisz o czymś zupełnie innym, bo kupno kefiru nie jest dla Ciebie szczególnie istotną sprawą. Po prostu kupujesz kefir. Błąd! Jest cała masa ludzi, którzy będą mieli do Ciebie pretensję o ten głupi ruch włożenia butelki/kubka kefiru do koszyka. Bo nie sprawdziłeś, czy krowa, z której mleka zrobiono ten kefir, jest hodowana w humanitarnych warunkach, czy nie jest karmiona paszą zawierającą GMO, czy do kefiru nie dodaje się szczepów bakterii z opatentowanymi sekwencjami korporacyjnego DNA, czy pracownicy tej mleczarni nie są aby mobbingowani. A właściwie to czemu robisz zakupy w hipermarkecie? Podpadasz na każdym kroku i to wielu ludziom. I nawet o tym nie wiesz.


Czytam sobie czasem, nie za często, felieton albo wpis, z mediów, które same o sobie mówią, że są opiniotwórcze. I te przesunięte skrajnie w prawo i te oparte o beton z lewej strony czyta się jak przekaz ze świata równoległego, w którym wydarzyło się jakieś poważne nieszczęście, na przykład skończyła się lecytyna. Dowiedziałem się ostatnio, że wyrazem poglądów politycznych jest to, czy ktoś siadając zakłada nogę na nogę. Kobiety zwykle siadają z nogą na nogę z przyczyn oczywistych. Jeśli więc mężczyzna usiądzie „normalnie”, to jest to jego deklaracja polityczna poparcia patriarchatu i wszystkiego, co za tym idzie. To już są niemal granice internetu, dalej można znaleźć tylko japońskie teleturnieje. Tyle, że to polski internet i tworzony przez polskie elity. Kryzys-elity. Abstrahując od poziomu nonsensu najbardziej egzotycznych stron i blogów politycznych, uderzające jest przekonanie ich autorów o własnym mesjanizmie i nieomylności. Kategoryczność sądów wyklucza rozmowę. Wracam z takiej podróży mocno zmechacony i z postanowieniem, że więcej tego nie zrobię.


I gdyby to brudzenie wszystkiego polityką pozostawało na marginesie dyskusji politycznej, nie byłoby problemu. Ale tak nie jest. Dochodzimy do sytuacji, jaka panowała w PRL-u, gdzie polityczne było wszystko, wszystko miało potrójne dno i wiele znaczeń. Nie wolno było mówić tego, co się myśli, trzeba było nakładać sobie autocenzurę. Wydawało się, że wraz z upadkiem socjalizmu sytuacja ta się zmieni. I rzeczywiście zmieniła się, ale nie na długo. Te czasy właśnie wracają. W wielu ludziach istnieje bowiem nieuzasadnione przekonanie o posiadanym przez nich moralnym prawie do narzucania ogółowi swoich poglądów. A jeśli pozostali nie chcą ich przyjąć po dobroci, to należy ich przymusić.


Weźmy pierwszy z brzegu przykład: przepaliła ci się domu żarówka, więc idziesz do sklepu po nową. Jeśli wybierzesz zwykłą z drucikiem wolframowym, to znaczy, że jesteś antyekologiczny. Jeśli wybierzesz energooszczędną, to jesteś probrukselski, czyli w domyśle antypolski. Nie ma niepolitycznych żarówek. A może kupiłeś ostatnio iPhona? Czyli popierasz wykorzystywanie chińskich dzieci w fabrykach i łamanie praw człowieka. Kupiłeś zabawkę z Windows Phone? Wspierasz monopolistycznego, pazernego giganta karmiącego się przekrętami patentowymi. Kupiłeś smartfona z Androidem? Uczestniczysz w największym w historii procederze gromadzenia i przetwarzania danych personalnych, czyli traktujesz ludzi jak masę statystyczną. Nie masz komórki? Nie pracujesz na wzrost PKB, Ty aspołeczny gadzie!


Na jakiej stacji benzynowej tankujesz? BP? Nieważne, że mają najlepsze paliwo, przecież to im walnął ten zawór na platformie i wytruły się wszystkie pingwiny w Zatoce Meksykańskiej. Lukoil? Wspierasz byłego zaborcę i okupanta. Shell? Trzy lata temu w Bułgarii wywalili z pracy ciężarną kobietę! Ale zaraz…. Dlaczego Ty w ogóle jeździsz samochodem, nie na rowerze? Ty bloachosmrodzie, przez ciebie umierają ćmy na Alasce! Aha… jeździsz też na rowerze… to sorry… Ale z przerzutką, nie z ostrym kołem?! To jeszcze gorzej niż byś jeździł samochodem! Ty szpanerze, burżuju, przeżutkowcu, kryptoblachosmrodzie!


Jak doskonale wiesz drogi Czytelniku, istnieje tylko jeden słuszny światopogląd. Twój, oczywiście. Gdybyś uważał, że inny światopogląd jest lepszy, przyjąłbyś go. To logiczne. Trzymajmy się więc koncepcji, że ten Twój jest tym właściwym. Niestety istnieje spore prawdopodobieństwo, że wkrótce będziesz musiał go zachować dla siebie i udawać, że wierzysz w zupełnie co innego. Dla własnego dobra. Szczególnie dotyczy to ideologii zwanej political correctness, która głosi, że nie można mówić jak jest, tylko jak być powinno. To zaklinanie rzeczywistości ma doprowadzić do jej zmiany. Mokrym snem fanatyków politycznej poprawności jest sytuacja, kiedy system nie będzie potrzebował kontroli, bo wszyscy będą się w strachu kontrolować wzajemnie. Nie będą żartować z zabronionych tematów, nie będą się przyznawać, że myślą co innego niż oficjalnie trzeba myśleć. Nastąpi czas nowoczesnych kabotynów, którzy prawdziwe oblicze będą pokazywać jedynie w bardzo zaufanym towarzystwie. Nadchodzi czas cenzury myśli.


Doskonałym środowiskiem dla domorosłych politykierów okazały się media społecznościowe. Co i rusz trafiamy tam na kogoś, kto patrzy na świat przez polityczne okulary i potrafi zamienić rzeczową dyskusję na dowolny nawet błahy temat w polityczną agitkę. Na szczęście Facebook udostępnia funkcję bana. Można to przetłumaczyć na polski jako „szlaban” lub „zablokowanie”. Ja jednak wolę swojskie określenie „strząsanie gówna z kaloszy”. Ten, kto głośniej krzyczy, nie ma racji. Ten, kto głośniej krzyczy, po prostu głośniej krzyczy.


W większości przypadków zdrowy rozsądek i odrobina samodzielnego myślenia pozwala zmyć z najbliższego nam skrawka rzeczywistości polityczne błoto. Tłumaczenie, że mówienie o niewygodnych sprawach, opowiadanie niepoprawnych dowcipów, wyrażanie kontrowersyjnych poglądów świadczy o braku kultury jest zwykłą polityczną manipulacją. Śmiać się wolno ze wszystkiego i o wszystkim opowiadać dowcipy. Brońmy tego prawa. Tu nie chodzi o kulturę. Tu chodzi o cenzurę. Jeśli tego nie powstrzymamy, za kilka lat będziemy płacić podatki na nowy resort – na Ministerstwo Prawdy.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on February 03, 2014 17:25
No comments have been added yet.


Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.