Casio Pro Trek PRG 240T
Po co taki zegarek, zapytacie? To zależy, czy traktuje się ten gadżet bardziej użytkowo, czy bardziej jako element biżuterii. Niektórzy dodatkowo traktują go jako lokatę kapitału lub zabezpieczenie na trudne czasy. Zapewniam Was, że jeśli nadejdą naprawdę trudne czasy, to sprzedanie zegarka będzie trudniejsze niż sprzedanie pary dobrych butów. No chyba, że będzie to Patek za pół miliona złotych – wtedy może uda się go wymienić na bochenek chleba.
W przypadku zegarków marki Casio można mówić wyłącznie o funkcji użytkowej, bo prestiż jest na poziomie Skody. Choć, jeśli mnie trochę znacie, wiecie, że wygląd też jest ważny. Ale nie będziemy tu dyskutować o gustach, powiem tylko, że mi osobiście modele Pro Trek się podobają.
Nie chcę też opisywać dokładnie tego zegarka, ani nawet linii Pro Trek. Napiszę kilka słów o zegarkach określanych nieformalnie przymiotnikiem „adventure”. Przymiotnik ten jest notorycznie nadużywany przez producentów zegarków „z górnej półki”. Mechaniczny zegarek za dwadzieścia tysięcy nadaje się do wspinaczki górskiej czy surfowania mniej więcej tak jak szpilki z linii „sport” znanego projektanta mody. Nie chodzi nawet o to, że zegarek nie ma być źródłem stresu, że się uszkodzi, czy zgubi. Chodzi o to, że zegarek mechaniczny, a jeszcze gorzej jeśli dodatkowo napędzany sprężyną, nie zapewni odpowiedniej dokładności w zmiennych warunkach; nie wytrzyma ekstremalnego traktowania; a już na pewno nie zrealizuje tylu funkcji.
Nie będę szczegółowo opisywał funkcji Casio Pro Trek PRG 240T, zerknijcie sobie tutaj, jeśli chcecie. Z pamięci wymienię stoper, timer, alarm, zegar światowy, wschody i zachody słońca, termometr, kompas oraz barometr z pamięcią trasy. To te najważniejsze.
Przydatność termometru i wysokościomierza jest dyskusyjna. Żeby zmierzyć temperaturę otoczenia, a nie ręki, trzeba zegarek zdjąć i odczekać kilka minut. Podobnie ma się sytuacja z wysokościomierzem, który podaje wartość na podstawie zależności ciśnienia i temperatury.
Z funkcji mniej standardowych, zdecydowanie za to przydaje się kompas i algorytm wyliczający wschody i zachody słońca. Nieoczekiwanie przydaje się nawet prosta funkcja włączania podświetlenia tarczy po przechyleniu nadgarstka, bez konieczności użycia drugiej ręki.
Inne modele zamiast niektórych funkcji mają np. tabele przypływów albo… no, sporo tego jest. Myśliwy potrzebuje innych funkcji, niż rybak, czy alpinista. Każdy człowiek prowadzący aktywny tryb życia dobierze dla siebie odpowiedni model, niekoniecznie tego producenta. Model PRG 240T wydał mi się najbardziej odpowiedni dla podróżnika i miałem rację. Z praktyki wynika, że są sytuacje, w których smartfon okazuje się nieprzydatny, a jeśli tak, to smartwatch zapewne również zawiedzie.
Zegarek, który sprawdza się w trakcie podróży w bardzo zmiennych warunkach, sprawdzi się również na co dzień jako element EDC (Every Day Carry). W sytuacji survivalowej na pewno okaże się bardziej przydatny od biżuterii z platynowymi wskazówkami zamiast stopera i cyferblatem z masy perłowej zamiast podświetlenia.
Na koniec mały lifehack, czyli jak znajomość fizyki przydaje się w życiu codziennym. Casio Pro Trek PRG 240T ładuje się na słońcu i w sumie to nie ma innej opcji. W zimie brakuje słońca, a do tego zegarek jest stale schowany pod mankietem. Akumulator wystarcza na kilka miesięcy… które już minęły. W przypadku przeciągającej się zimy nuklearnej właściciele takich zegarków mieliby przechlapane.
Wskaźnik alarmująco pokazuje minimum, a próby ładowania pod żarówką nic nie dają. Zacząłem więc kombinować, bo w instrukcji nie ma ani słowa o polskiej zimie, która jest niewiele mniej przygnębiająca od tej nuklearnej. Przypomniałem sobie, że żarówka nie emituje pełnego spektrum słonecznego. Emitują je za to żarówki do akwariów i terrariów. Postanowiłem więc sprawdzić teorię w praktyce. Rybki miały gorszy dzień, ale rybki mają krótką pamięć, rybki zawsze wybaczają. Wystarczyło kilka godzin i zegarek jest naładowany.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
