Nadali nowe znaczenie frazie "drobnym druczkiem". List, który trzeba oglądać pod lupą
Nie da się ukryć, że niskie stopy procentowe i spadający limit oprocentowania, wynikający z ustawy antylichwiarkiej, zmienia życie ludzi odpowiedzialnych w bankach za budowanie oferty kredytów konsumpcyjnych. Czasem zmienia je w złym kierunku - przykładem jest ściema, że kredyt gotówkowy kosztuje "tylko 5% {i że jest "najtańszy na rynku", bo ma "gwarancję najniższej raty" - a czasem w nie najgorszym. Powstają bowiem oferty pożyczek gotówkowych, w których cena jest po prostu opłatą za "wypożyczenie" pieniędzy. Bierzesz 5000 zł i oddajesz 5000 zł, a płacisz tylko z góry stałą kwotę, dokładnie tak, jakbyś wypożyczał samochód, czy apartament wakacyjny. Oczywiście: płatna z góry "opłata za wypożyczenie" stanowiąca np. 10% pożyczanej kwoty wcale nie oznacza, że oprocentowanie tego kredytu wynosi 10%. Opłatę za udzielenie pożyczki płacimy bowiem z góry, zaś odsetki byłyby liczone od coraz mniejszego kapitału. Ale to nieważne - grunt, że kwoty są przejrzyste, a klient wie ile zapłaci.
Wydawało mi się, że w czasach, kiedy każda reklama jest pod lupą subiektywności, najbardziej niecne praktyki, które można określić sloganem "pisane drobnym druczkiem", odejdą w siną dal. Ale nie, one wciąż mocno się trzymają. Jedna z moich czytelniczek, stała klientka sieci hipermarketów Auchan, otrzymała ostatnio pocztą superofertę taniej pożyczki od firmy Oney. To marka oferująca usługi finansowe klientom Auchan i Leroy Merlin, głównie pożyczki ratalne i gotówkowe, także "opakowane" w karty kredytowe. Opisywałem już kiedyś jeden z produktów Oney w niezbyt ciepłych słowach, ale chyba nikogo nie dziwi, że pożyczki dostępne bezpośrednio w sklepach są drogie. Wygoda w dostępie do pieniądza niestety kosztuje. Ale dziś nie skrytykuję Oney za to, że oferuje drogi pieniądz, namawiając klientów do wyuzdanej konsumpcji i wpędzając najsłabsze mentalnie i finansowo jednostki w pętlę długów. Nie skrytykuję też Oney za to, że pożyczka jest sprzedawana jako tania - tylko 3,99% - podczas gdy z góry wiadomo, że jej prawdziwy koszt jest większy. Skrytykuję firmę za to:

Spójrzcie na dysproporcję między ilością miejsca poświęconego na przekonywanie klienta, że kredyt jest tani, bo oprocentowany tylko na 3,99%, a tą, którą firma poświęca na disclaimer z informacjami tłumaczącymi, że tak naprawdę pożyczka kosztuje znacznie więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Takie listy są wysyłane m.in. do osób starszych, emerytów i rencistów, ale przecież nawet przeciętny konsument, nie mając w domu lupy, będzie miał kłopoty z przeczytaniem tego, co oni tam na dole piszą . A piszą rzeczy naprawdę istotne. Na przykład to, że RRSO przy kredycie w wysokości 11600 zł wziętym na trzy lata wynosi drobne 29,69%. Albo że przy takim kredycie, oprocentowanym na 3,99%, prowizja wynosi 1450 zł (czyli ponad 10% wartości kredytu!), zaś opłata za ochronę ubezpieczeniową w pakiecie rozszerzonym (fakultatywnym, choć być może jakiś nieetyczny sprzedawca będzie wmawiał klientom, że bez tego ubezpieczenia "nie da rady") to kolejne 2842,29 zł. Jest jasne, że tym, którzy skonstruowali taką ofertę niespecjalnie zależy, by klienci poznali jej szczegóły. Ale elementarna przyzwoitość nakazywałaby im przynajmniej nie utrudniać. Naprawdę, lasy w Polsce przetrwają jeśli firmy finansowe zaczną komunikować się z nami większą czcionką. Używanie tak mikrej czcionki w ulotkach reklamowych, listach do klientów, czy innym przekazie "pisanym" powinno być surowo karane. Na rynku w moim rodzinnym Poznaniu stoi pręgierz. Chętnie osobiście wymierzę karę, gdyby ktoś się poczuwał do odpowiedzialności :-). Jest tylko jedna rzecz gorsza od bardzo drobnego druczku. To dużo stron bardzo drobnego druczku :-).
Żeby nie było, że tylko narzekam: niektóre reklamy bankowych pożyczek gotówkowych są naprawdę słodkie. Ostatnio do moich ulubionych należy spot Banku BPH pod hasłem "Przytul odsetki", w którym bohater - najprawdopodobniej kredytobiorca, który pożyczył trochę kasy na zakup samochodu - zostaje osaczony przez urocze, małe stworki, przypominające nieco słynnego kota ze Shreka (zwłaszcza tymi niewinnymi oczętami :-)). Osaczanie jest bardzo miłe i zaczyna się w garażu, gdzie pierwsza odsetka znienacka zaczyna przyglądać się naprawianiu lub tuningowaniu auta, a następnie domagać się gwałtownie przytulenia. Potem odsetki pojawiają się w różnych innych miejscach posiadłości bohatera klipu, a na koniec już przytulenia domagają się wszystkie, w liczbie aż dwunastu. Odsetki są bardzo czułe i mają poczucie humoru, można się z nimi zaprzyjaźnić na całego. Co trzeba zrobić, żeby przytulić odsetki? Niewiele, wystarczy wziąć w Banku BPH kredyt gotówkowy i go spłacać przez rok bez żadnych opóźnień. A potem już można się zabrać za przytulanie odsetek.
Bardzo miło się ogląda takie mniamuśne reklamy, chociaż oczywiście wiadomo, że kant lub przynajmniej kancik być gdzieś musi. Choćby dlatego, że pożyczki gotówkowe to coś, na czym banki zarabiają teraz najwięcej i nie ma żadnego powodu, dla którego Bank BPH miałby nie chcieć robić tego samego. Oferta jest następująca: jeśli nie masz lub nie miałeś do niedawna żadnego kredytu gotówkowego w BPH i pożyczysz od 1000 zł do 20.000 zł na 12-24 miesiące, a następnie bez opóźnień spłacisz wszystkie raty, to bank gwarantuje zwrot odsetek za 12 miesięcy. Przy krótkiej pożyczce będzie to oznaczało zwrot wszystkich zapłaconych odsetek, zaś przy dłuższym - zdecydowanej ich większości. Bo przecież przy kredytach z ratami równymi w pierwszych ratach odsetek jest zawartych znacznie więcej, niż w ostatnich ratach. Z tego punktu widzenia - patrząc wyłącznie przez pryzmat rozliczeń dotyczących oprocentowania - promocja Banku BPH jest uczciwsza, niż to, co kiedyś oferował np. Bank BGŻ, czyli zwrot odsetek za drugi rok spłaty kredytu po terminowej spłacie rat w pierwszym roku. Tam tych odsetek do zwrotu było mało, a w ofercie BPH - zdecydowana większość lub wręcz wszystkie.
Wszystkie koszty pożyczki oczywiście muszą być ukryte gdzieś indziej, niż w odsetkach. Nie trzeba być specjalnie bystrym obserwatorem tej reklamy, żeby dowiedzieć się gdzie. W dolnej części spotu wędrują pisemne komunikaty-zastrzeżenia związane z ofertą. Można z nich wyczytać, że zwrot nie dotyczy prowizji kredytowej, ani ubezpieczenia. Swoją drogą to miłe, że BPH pokazuje to wszystko w taki sposób, żeby dało się przeczytać, nie stroniąc w dodatku od poczucia humoru, bo ostatni napis brzmi "przy kręceniu tego filmu żadna odsetka nie ucierpiała". Niezłe ;-). A ile ta urocza pożyczka z przytulaniem w pakiecie kosztuje? Oczywiście niemało. W przykładzie reprezentatywnym bank podaje, że jeśli ktoś zechce pożyczyć np. 3200 zł i rozbije to na 18 rat, to zapłaci 202 zł raty miesięcznej. Łączny koszt kredytu będzie się składał z 245 zł odsetek, z czego bank gotów jest zwrócić klientowi 208 zł, a także z 430 zł prowizji, która oczywiście zwrotowi nie podlega. Jak łatwo obliczyć ta prowizja, pobierana z góry, stanowi kilkanaście procent wartości kredytu i jest dużo mniej słodka oraz mniamuśna, niż odsetki ;-).
Maciej Samcik's Blog
- Maciej Samcik's profile
- 3 followers

