Czwarta Strona Hucpy

Wydawnictwo Czwarta Strona (Grupa Wydawnictwa Poznańskiego) ogłosiło konkurs Czwarta Strona Fantastyki na powieść fantastyczną.

Ponieważ powieść science fiction chodzi mi po głowie, a w konkursie miały być nagrody finansowe, zainteresowałem się szczegółami.

§ 4 ust. 6. Nagrodą główną w konkursie jest nagroda pieniężna w wysokości 5000,00 zł (słownie: pięć tysięcy złotych) oraz publikacja Utworu przez Wydawnictwo Poznańskie pod marką CZWARTA STRONA, w języku polskim w formie książkowej.
§ 4 ust. 7. Organizator, oprócz nagrody głównej przyzna dwa wyróżnienia. Wyróżniony Utwór zostanie opublikowany w języku polskim w formie książkowej, a Autorzy wyróżnionych Utworów otrzymają nagrody pieniężne w wysokości 1500,00 zł (słownie: jeden tysiąc pięćset złotych) każda.

Niestety, pisarz, którego zachwyciłyby te zawrotne kwoty, gdyż przymiera głodem, a elektrownia regularnie odcina mu prąd za niezapłacone rachunki, ucieszyłby się przedwcześnie. Bo w ustępie 8 tego paragrafu wyjaśnia się, że de facto żadnych nagród w konkursie nie ma:

Główna nagroda i wyróżnienia w formie nagród pieniężnych stanowią jednocześnie zaliczkę na poczet honorarium należnego autorowi z tytułu sprzedaży książki.

Czyli można wygrać, że zapłacą nam honorarium za napisaną książkę. To jest tak wspaniały pomysł, że należałoby go upowszechnić. Niech McDonald’s wprowadzi konkursy, w których do wygrania będzie pensja za smażenie hamburgerów.

Ktoś mógłby wskazać, że pięć tysięcy jest bardzo przyzwoitą zaliczką. Gdyby książka została przyjęta do wydania w normalnym trybie, autor pewnie tyle by nie dostał. Zgoda, szkopuł w tym, że wygranie konkursu wcale mu tych pięciu dych nie gwarantuje: § 4 ust. 10. Jury ma prawo do nieprzyznania nagrody głównej lub innego rozdziału nagród i wyróżnień.

§ 4 ust. 9. Warunkiem przyznania nagrody głównej i wyróżnień jest przekazanie majątkowych praw autorskich do Utworu Wydawnictwu Poznańskiemu sp. z o.o. na warunkach określonych w umowie wydawniczej z Autorem. Wzór umowy wydawniczej jest załącznikiem do niniejszego Regulaminu i stanowi jego integralną część (Zał. Nr 1). Przystępując do konkursu Uczestnik Konkursu akceptuje treść umowy wydawniczej z Autorem.

To i tak nie najgorzej, bo w tego rodzaju pseudokonkursach nieraz trzeba się zgodzić na wydanie nagrodzonej książki na warunkach, które nie zostają ujawnione. Tutaj umowa została przedstawiona do wglądu. Problem w tym, że normalnie warunki wydania można negocjować, autor, który weźmie udział w konkursie, takiej możliwości nie ma. Spójrzmy więc, czy przynajmniej ta umowa, którą trzeba zaakceptować, jest w miarę przyzwoita.

§ 2 ust. 1. Na mocy niniejszej umowy Autor przenosi na Wydawcę na okres 7 lat od daty zawarcia umowy prawa autorskie majątkowe do utworu oraz prawa do zezwalania na wykonywanie praw zależnych związanych z utworem. Prawa te są przestrzennie nieograniczone i mają charakter wyłączny.

Przeniesienie autorskich praw majątkowych jest niezbędne, by wydawnictwo mogło książkę opublikować i ją sprzedawać (autor może też wydawnictwu udzielić licencji wyłącznej, ale w praktyce nie ma różnicy). I nie oznacza to wcale pozbawienia pisarza jego praw, jak lubią twierdzić wydawnictwa ze współfinansowaniem, które zakładają, że przeciętny grafoman tej konstrukcji nie rozumie. Autor jest ograniczony tylko w takim zakresie, że w tym czasie nie wolno mu publikować książki w innym miejscu. Wydawnictwa ze współfinansowaniem stosują licencję niewyłączną, przez co ten zakaz znika, ale tylko w teorii, bo żadne normalne wydawnictwo nie weźmie od autora książki, do której prawa ma również konkurencyjna firma. Siedem lat jest okresem rozsądnym (zwłaszcza że ich bieg rozpoczyna się z chwilą podpisania umowy, a nie publikacji), więc do tego punktu nie można mieć zastrzeżeń.

§ 2 ust. 7. Wydawca jest uprawniony do wydania utworu w ciągu 18 miesięcy (słownie: osiemnastu miesięcy) od dnia zawarcia niniejszej umowy.

No i tu już zrobiło się niefajnie, bo widzimy, że mamy do czynienia z wydawcą, który nie chce brać na siebie żadnych zobowiązań, a autora ma za durnia i próbuje wmówić mu, że daje gwarancję opublikowania książki w ciągu półtora roku. Otóż nie. Sformułowanie „jest uprawniony” oznacza tyle, że wydawca może coś zrobić, ale wcale nie musi. Ten ustęp powinien brzmieć: „Wydawca jest _zobowiązany_ do wydania i przystąpienia do rozpowszechniana utworu w ciągu 18 miesięcy”. Przy takim zapisie, jeśli wydawnictwo zrezygnuje z wydania książki, będzie musiało na mocy art. 57 prawa autorskiego wypłacić autorowi podwójne dodatkowe wynagrodzenie lub odszkodowanie, przy tym przez siebie sformułowanym nie poniosłoby żadnych konsekwencji. Brakuje też zapisu o minimalnej wysokości nakładu i jeśli nawet wydawca zobowiąże się do wydania książki, to bez niego będzie mógł wydrukować na cyfrze 20 egzemplarzy i formalnie spełni warunki umowy.

§ 4 ust. 2. Wynagrodzenie Autora (brutto) strony ustalają na 10% brutto ceny zbytu (…)

10% ceny zbytu to jest najniższa stawka stosowana przez wydawnictwa (co nie znaczy, że rzadko stosowana i że nie zdarzają się niższe). Cena zbytu to cena, po jakiej wydawca sprzedał komuś książkę. Większość nakładu sprzedaje hurtowni za połowę ceny okładkowej. Czyli jeśli książka będzie kosztowała 30 zł, hurtownia kupi ją za 15 zł i autor dostanie 10% z 15 zł, czyli 1,50 zł za egzemplarz.

§ 4 ust. 3. Udział Autora w dochodach uzyskanych przez Wydawcę z zezwalania na wykonywanie zależnego prawa autorskiego będzie wynosił 20% brutto.

Chodzi o dochody z tłumaczeń na języki obce i ze sfilmowania książki. 20% dla autora to jest rzucanie mu ochłapu, uczciwy podział ze sprzedaży praw zależnych wynosi fifty-fifty.

§ 2 ust. 6. Ostateczny tytuł (…) dla utworu ustala Wydawca.
§ 6. Wydawca ma prawo domagania się od Autora wprowadzenia koniecznych, uzasadnionych merytorycznie zmian w utworze, sugerowanych zwłaszcza przez opracowanie redakcyjne.

A tutaj mamy ordynarną ingerencję w osobiste prawa autorskie pisarza. O tytule utworu decyduje wyłącznie jego autor i tylko on rozstrzyga, co jest merytorycznie uzasadnioną i konieczną zmianą w tekście. Redaktor i wydawnictwo mogą zmiany jedynie zaproponować, domagać to się mogą, żeby autor stanął na głowie i zanucił im od tyłu hymn narodowy. Bo tego drugiego ustawa nie zakazuje, natomiast zakazuje, by ktokolwiek inny poza twórcą decydował o formie i treści utworu. Tym samym oba powyższe zapisy są z mocy prawa nieważne (bo umowa nie może być sprzeczna z ustawą), o czym w wydawnictwie Czwarta Strona albo nie wiedzą, albo po chamsku liczą na to, że nie wie tego autor, i chcą się rządzić na jego poletku.

Mamy więc konkurs, w którym można wygrać publikację książki na nieciekawych warunkach i honorarium za tę książkę. Żadnych bonusów dla laureatów z tytułu udziału w konkursie. Autor lepiej wyjdzie na tym, jeśli pośle propozycję wydawniczą do wszystkich wydawnictw, a potem wybierze najkorzystniejszą czy najuczciwszą ofertę. Czwarta Strona najwyraźniej cierpi na brak propozycji wydawniczych i chce w ten sposób ściągnąć do siebie teksty. Uda się jej to, bo autorzy do konkursów się garną, a że najwyraźniej wyłączają przy tym mózg, nie dostrzegają, że tego rodzaju konkursy są wydmuszką, została tylko nazwa. A dla wydawnictwa gratka, bo nie dość, że ma teksty, to jeszcze na wyłączność, gdyż zwykle autor, który śle powieść na konkurs, nie rozsyła jej jako propozycji wydawniczej. Tym samym łatwo przewidzieć, kto będzie prawdziwym wygranym tego pseudokonkursu: Czwarta Strona.

PS. Przed takimi konkursami przestrzegałem już w moim poradniku Jak wydać książkę.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on May 18, 2015 00:30
No comments have been added yet.


Paweł Pollak's Blog

Paweł Pollak
Paweł Pollak isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Paweł Pollak's blog with rss.