Miłość to za mało
Po raz pierwszy major Walter Summerfold został trafiony piorunem w 1918 roku w trakcie walk o Flandrię. Sparaliżowało go wtedy od pasa w dół.
Drugi raz piorun strzelił go kiedy łowił ryby. Sparaliżowało mu prawą stronę ciała.
Kiedy kilka lat później doszedł do siebie i odzyskał sprawność to w 1930 piorun uderzył go po raz trzeci. A później już sobie spokojnie zmarł.
Ale cztery lata po jego śmierci piorun walnął po raz czwarty. Prosto w jego grób, rozbijając płytę.
Czasami istnieją ludzie, którzy mają szczęście albo nieszczęście. Wiecie chodzi mi o tych co to wygrywają dwa razy w Lotto w odstępie dwóch miesięcy. Rodzą pięcioraczki. Mają jak Rocco Siffredi 23 cm pałę, która w obwodzie ma 6 cm.
Albo poznają się w wieku lat 17 i spędzają ze sobą całe życie, czyli mniej więcej do 90 -tki uśmiechając się dobrotliwie do siebie, otoczeni przez gromadę wnuków, którym oferują zabawki strugane własnoręcznie z drewna.
A on kiedy barszcz skleja mu już brodę powtarza: to była miłość mojego życia, od razu to wiedziałem. Po czym spogląda na nią czule i dodaje: NIGDY SIĘ NIE POKŁÓCILIŚMY.
Tak jak wspomniałem, są osoby w które piorun uderza trzy razy.
Zazwyczaj jednak kurwa jest inaczej. Zazwyczaj nie wiemy czy ta jedna wybrana to aby na pewno właściwa (ewentualnie ten jeden wybrany to na pewno właściwy, przecież nie znaczą ich kokardami ani nawet głębokością pochwy).
Zazwyczaj znajdujemy się w stanie głębokiej niewiedzy, a niektórzy na łożu śmierci nie są przekonani czy aby wybrali właściwie co już w ogóle jest bez sensu, bo jeśli nawet nie to co im da ta konstatacja?
Dlaczego nie wychodzi?
Są przynajmniej trzy powody. To znaczy oczywiście powodów są tysiące, ale ja wymienię tylko trzy bo jestem leniwy a ta notka nie może być za długa jeśli ktoś ma ją przeczytać od początku do końca.
Miłość to za mało.
Mr X nie jest szczególnie przystojny. Włosy krótkie, czarne, oczy lekko skośne, brzuch w początkowej fazie opony, wzrost trochę powyżej nikczemnego.
Jest za to inteligentny, dowcipny, ma własne mieszkanie, niezły samochód, dobrą pracę, niebanalne hobby – widział trzy czwarte świata – reszta przed nim. Toteż kobiety – wysokie i niskie, cycate i płaskie, w okularach i bez, wybaczają mu ten wzrost i po prostu przestają chodzić w obcasach.
A dalej to już są pszczółki, motylki i Bollywood. Przez sześć tygodni, ewentualnie trochę dłużej. I po tych sześciu tygodniach kiedy już było wszystko, każda pozycja, większość uniesień, spotkania pod księżycem i rżnięcie w parku oraz bramie, zaczynają się pierwsze fochy.
I mr. X nawet znosi je dzielnie przez jakieś dwa miesiące a później coś w nim pęka. Wtedy siada ze swoimi wybrankami i mówi im patrząc prosto w oczy: „miłość to za mało”.
Oczywiście dla tych wszystkich kobiet brzmi to strasznie, brzmi to okrutnie, w kategorii oto najgorsze rozstanie jakie miałam w życiu. Bo przecież było tak fajnie.
I mr. X wychodzi z podobnego typu układów z napisem na czole: CHUJ (skrót od emocjonalny poparaniec).
Ale zastanawiając się na zimno. Czy nie jest to wyznanie szokujące swoją uczciwością ? Bo sama miłość to faktycznie kurwa za mało aby stworzyć udany związek, udane małżeństwo, udaną rurkę z kremem, udane COŚ
On wypowiadając te słowa wie, że nie jest w stanie zaakceptować kompromisów, których wymaga związek, że teraz owszem było bardzo miło i czasami nawet fantastycznie, że zależy mu, że owszem kocha, ale ta łatwiejsza część właśnie dobiegła końca. I teraz będzie już tylko trudniej.
Że teraz ten związek będzie wymagał pracy i poświęceń. I że on zwyczajnie z różnych przyczyn tych poświęceń nie jest w stanie udźwignąć.
Że trzeba będzie konsultować sprawę rozkosznych wyjazdów na trzy tygodnie, i brać pod uwagę jej „nie”. Że trzeba wytłumaczyć się, że nie zadzwoniłem, nie pojawiłem się, zapominałem, że trzeba poznać rodziców, że trzeba przynajmniej podjąć próbę ich akceptacji.
Że to mało? Że to łatwe? Że to wobec tego nie była miłość skoro nie był w stanie się nagiąć do takich bzdetów? A ileż znacie związków które rozpieprzyły się właśnie przez takie bzdety?
Owszem bezpośrednią przyczyną mogła być jak najzupełniej poważna zdrada, ale tę zdradę poprzedziły tony skarpetek pierdolniętych ot tak, na podłogę i za komputerem, poprzedziły setki niedotrzymanych obietnic, nieodebranych telefonów i ze dwa nieudane święta Bożego Narodzenia oraz 48 ton wzajemnych pretensji po obu stronach.
Określenie „miłość to za mało” jest wyrazem łaski, jest wręcz miły gestem na zasadzie: skończmy to teraz, wiem, jestem wkurwiający na dłuższą metę i się nie zmienię, wiem, ze tobie się teraz wydaje, że będziemy w stanie to wszystko udźwignąć, ale tak nie jest.
Będę cię doprowadzał do wściekłej kurwicy, będziesz przeze mnie ryczeć, będziemy spędzać godziny na długim wyjaśnianiu co kto miał na myśli, będziemy przyrzekać sobie poprawę i nic z tego więcej nie wyjdzie.
Bo czasami sama miłość to za mało.
Bo nie zawsze sra się kwiatkami.
Bo do tej miłości trzeba jeszcze dołożyć wolę walki (bywają sytuacje, że trzeba zacisnąć zęby tak, że aż boli i nie zawsze po tym zaciśnięciu jest 100 proc. przekonanie, że było warto), bo trzeba dołożyć do tego zaufanie, przyjaźń, kota i dwie paprotki (wstawić właściwe) a nie każdy ma na to siłę.
I nie można go z tego powodu potępiać. A raczej pochwalić za szczerość.
Masz nierealistyczne oczekiwania. Po prostu.
Na świecie jest kilka kobiet które wyglądają jak Angelina Jolie albo Jennifer Lawrence. Jest też kilka takich, które są ładne, mądre, błyskotliwe, zabawne, a ich wielkie cycki nie poddają się grawitacji.
Z jedną taką nawet spałem.
Na świecie jest kilku mężczyzn którzy wyglądają jak Jason Statham albo Ryan Gosling mają poczucie humoru Sary Silverman, są oddani, troskliwi, świetnie zajmują się dziećmi i potrafią powiedzieć: zamknij się a następnie porwać na lasce sukienkę.
I wiecie co? Znam jedno miejsce, gdzie takiego towaru jest od metra. Wy też je znacie. No, naprawdę. Przejdźcie się do Cinema City albo Multikina.
Jeśli sam/a nie jesteś ideałem dlaczego uważasz, że dostaniesz kogoś podobnego?
Ideałów nie ma. Są ludzie.
Poświęcanie się ma swoje granice.
Nie ma niczego gorszego dla kobiety niż mężczyzna, który dal się jej zdominować. Który kiedyś był wilkiem a teraz chodzi na smyczy, w kagańcu i grzecznie podstawia pazury do przycięcia.
A wiecie dlaczego? Bo my ludzie jesteśmy tak skonstruowani, że nie cenimy tego co czułe, wierne i bezwarunkowo oddane. Rządzi nami skurwysyństwo i podle instynkty. Prawdziwy skurcz jelita mamy jeśli możemy kogoś stracić, jeżeli musimy za tą osobą latać z wywieszonym jęzorem.
Nie ma niczego złego w poświęcaniu się. Ale musisz też widzieć, że ta druga osoba poświęca się również dla ciebie.
Wzajemny szacunek to też zajebiście ważny element miłości a często ludzie o nim zapominają. To łatwe pozwolić komuś aby cię podziwiał i rozpływał niczym Milka na twój widok.
Ale, powinno to również działać w obie strony.
Że to chujowe przeliczać wszystko na matematykę i w słupki? Takie czasy.
A sama albo sam możesz czekać jak walnie cię twój piorun. Najlepiej trzy razy.
Photo by Helga WeberlCC Flickr.com


Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
