Aplikant
Ryszard, lat 27, łysy na głowie i włochaty w pozostałych częściach ciała jak irlandzki seter wszedł z impetem do gabinetu Wielkiego JO i postawił mu na biurku whiskey Kilbeggan 0,7 litra o zapachu świeżo wyciskanego ananasa.
Że, pachnie ananasem sprawdził na stronie internetowej. Że. jego tutor lubi irlandzką whiskey powiedział mu kolega z rodzimego miasta, czyli Łodzi, który miał kiedyś okazję współpracować z JO.
Nie wiedział, że kolega skłamał, ewentualnie wykazał się niewiedzą. Zasadniczo JO najbardziej lubił pić bimber a jeszcze bardziej bimber swego wujka Staszka (wujka od strony ojca) pod ogórka i skibę razowego chleba. I kawałek wiejskiej kiełbasy. Tak, nie zapomnijmy o kiełbasie.
Ale mimo wszystko JO poczuł się dumny sam z siebie. Jego reputacja go wyprzedzała.
Spojrzał łaskawie na młodego a jego lico pękło na pół ujawniając wilczy uśmiech.
Jo odchylił się na krześle i wystawił pierwszy palec. Wskazujący.
Rysiek oglądał go w skupieniu.
- Po pierwsze najważniejsza jest faktura. No, może być jeszcze paragon – wyjaśnił Jo Ryśkowi.
- Po drugie – Jo odgiął starannie wypielęgnowany paluch. – Klient składa się z dwóch części. Obligatoryjnej, czyli faktury….
- ….albo paragonu – podpowiedział usłużenie Rysiek a Jo spojrzał na niego przychylnym wzrokiem.
- I fakultatywnej, czyli całej reszty – dokończył.
- A po trzecie – Jo odgiął trzeci paluch. – Adwokat po sprawie, jak kurwa po zabawie. Pieniądze bierzesz zawsze przed. Chyba, że lubisz tracić czas, na dzwonienie i szukanie klienta.
Rysiek pokiwał głową z uznaniem. Tak, takiego mentora szukał.
Jo świetnie przygotowywał panów aplikantów. Spod jego skrzydeł wychodziły na rynek najbardziej zachłanne na kasę prawnicze predatory.


Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
