Dlaczego nie powinnaś radzić singielce żeby sobie kogoś znalazła
Wyglądam na lat 35, ale czuję się na 135 i nic mi tak w życiu nie wyszło, jak włosy z głowy. A ponieważ jestem już cyniczny i stetryczały, zacznę od wyjaśnienia, jak wygląda typowy związek według typowej kobiety:
„Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami, za siedmioma górami, żyła sobie piękna królewna. Spotkała ona księcia. Ale książę okazał się tępym chujem. Koniec.”
Ta historyjka cieszyła się sporym uznaniem u mnie na Facebooku, bo mieści w sobie dużo prawdy życiowej. Jeśli chodzi o relacje z innymi ludźmi, to uczymy się ich na twardo. Przez porażki. Jadąc dupą po drucie kolczastym. I nie tylko kobiety, mężczyźni też.
Jesteś w szczęśliwym związku? To wielki dar. A uważasz, że dzięki temu udało ci się zgłębić wielki sekret udanych relacji? Cytując starodawną chińską mądrość: chyba cię popierdoliło.
Żyjemy w świecie w którym jesteśmy cały czas połączeni z siecią, jesteśmy nieustająco w kontakcie z innymi ludźmi przez msg, insta, snapa, w każdej chwili ktoś może do nas zadzwonić, ale coraz więcej jest dookoła samotnych ludzi. Kobiety mają jednak przejebane jakby bardziej, bo mimo wszystko najbezpieczniej w pierwszą ciążę zajść jest przed 35 rokiem życia.
Wiesz ile jest w każdym mieście ładnych, fajnych lasek? Takich, które biegają, chodzą na fitness, trenują karate albo taniec, mają doskonałe prace, zainteresowania, mieszkania, samochody, są zadbane, szczupłe, czasami mają cycki, czasami nie, ale jak jest potrzeba to mogą je sobie zrobić i mają właściwie wszystko poza tym, że chcą się tym WSZYSTKIMI (oraz cyckami) z kimś cieszyć?
Odpowiem: dużo. Tyle ile tipsów w przeciętnej dyskotece. Albo hybryd. Albo żeli.
I każdy ma dla nich dziesiątki rad, co zrobiły źle, co spierdoliły, że do tej pory nie znalazły jakiegoś zawodnika (w domyśle: “Jesteś głupia albo ślepa, bo mój czwarty kuzyn od strony matki, to ma pytę do kolan i jest wolny”). Rad, z którymi popierdalają, jak rodzice po 500+, czy jak mecenas po koszty. Rad, od których raka małżowiny można dostać.
Z tego układu zdarzeń wynika, jak widzisz, że singlostwo to często płacz i zgrzytanie pochwy. I singielka sama, bez twojej pomocy, zaczyna sobie zadawać setki pytań, na czele z: “Dlaczego jestem taka zjebana, że nikt mnie nie chce?”.
A kolejnym z nich jest:
Czy obniżać wymagania?
Drogi Czarny,
Może faktycznie cholernie duży wpływ na moje wyobrażenie o miłości mają bajki Disneya, ale jak godzić się na to, co oferuje nam dzisiejszy świat? Tanie komplementy, tanie życie. A jak coś idzie nie tak, to nara, znajdę lepszą. No ale do sedna. Za namową znajomych postanowiłam trochę przystopować z wymaganiami. Zaczęłam się spotykać z miłym gościem. Wykształcony, niebrzydki, podobno zraniony przez kobietę. Ideał, rzec można, bo zna ból zdrady. Tak, tyle że, jak na faceta przystało, po miesiącu zaczął się spotykać z równolegle z inną. Ot, taki zwrot akcji. Oczywiście nic złego w tym nie widział. Po kilku takich przypadkach jestem odporna, więc było tylko rozczarowanie. I niechęć do szukania jakiejkolwiek nowej relacji. I po co obniżać wymagania, skoro – czy są wysokie, czy niskie – efekt jest taki sam? Czy ludzie już naprawdę nie potrafią być wierni i zdolni do uczuć? Czy jednak ze mną jest coś nie tak?
Pozdrawiam
Oszukana Jędza
Jędza zastanawia się, czy biorąc pod uwagę wątłą kondycję rodu męskiego niezłą opcją nie byłoby zamknięcie się jednak w wieży. Z wifi, dostępem do netflixa i dużą biblioteką. Włosy się zapuści, seks się ogarnie wibratorem, a kurier z Uber eats będzie przywoził pizzę i czekoladki. Jak nie można się zakochać, to się chociaż nawpierdala.
xxx
Na pewnym etapie życia, kobieta po prostu widzi, że tego wyśnionego, wymarzonego, to jakoś nie ma. Idzie do łóżka z kilkoma żabami, myśląc że to jak nic książę, ale ani pocałunki ani nawet robienie laski nie pomagają. Ropuch jest ropuch. Wtedy na scenę wchodzi tzw. provider.
Kto to jest provider?
To ten facet, o którym kobiety mówią: on jest takim dobrym człowiekiem. Znaczy się, pizda. Pizda dla kobiet, bo gostek jest zazwyczaj ok i ma zainteresowania.
[image error]
Każda kobieta w wieku poborowym stara się takiego providera mieć na stanie. Czasami jest ich nawet dwóch, bądź trzech. Aby się nie zniechęcili, daje im czasem nadzieję, że będzie bzykanko. Ale do aktu konsumpcji nie dochodzi. Provider ma być po prostu w stanie stand-by. Takiego Scoobi, który zawsze przybiegnie, węsząc dobrotliwie za tyłkiem wymarzonej laski. I w pewnym momencie panna patrzy w PESEL i stwierdza, że coś tu trzeba jednak ogarnąć. A znajomi, przyjaciele, matki, ciotki (w tym Ty) cisną: “Znajdź sobie kogoś”. Singielka z szafy wyciąga więc providera.
To tak, jak z pójściem do sklepu po czerwoną kiecę, która wpadła lasce w oko dwa dni temu, Lecz kiedy już tam przychodzi, widzi, że zostały tylko dżinsy. I nie do końca nawet pasują na dupę, ale za to promocja jest i cena minus 50 proc. Żal nie skorzystać, bo zaraz ktoś kupi i w sklepie nic nie zostanie. Wsadza te dżinsy do koszyka, a później w nich chodzi. Tylko nie jest to żaden wymarzony ciuch. I matka, która mówi: “Całkiem nieźle wyglądasz w tych spodniach”, wcale sytuacji nie poprawia. Wielkiej miłości tam nie będzie. Seksu, od którego trzęsą się ściany, również nie. Ale zazwyczaj pojawi się dziecko, albo dzieci i one coś tam wynagrodzą.
Związek z providerem ma nawet czasami szansę przekształcić się w coś większego np. przyjaźń, gdyby nie jeden problem: kobieta zazwyczaj providera nie szanuje. Dopóki może, rozgląda się na boki. Czasami w ten bok nawet skoczy, zazwyczaj z, niestety, zajętym kolegą z pracy. Takie relacje są… puste. Nic tam tak naprawdę nie ma.
W praktyce wygląda to tak, jak w opowieści adwokata Lejba Fogelmana, którego cenię prawie tak samo jak Janusza Głowackiego, mimo że ten ostatni nie był prawnikiem, ale alkoholikiem. Ale to w sumie blisko.
Fogelman mieszkając w NY miał sąsiada, pana Rosenbluma. I gdy Rosenblum wracał do chaty, wychodząc z metra mijał różne laski, uśmiechał się do nich i prężył. Ale z każdą chwilą, gdy zbliżał się do domu, zaczynał się kurczyć. Przed domem, bowiem, stała jego żona, plotkując o czymś radośnie z sąsiadkami. I widząc pana Rosenbluma oczy jej się zwężały i warczała: “Idź do domu i rób co trzeba!” Kiedy Rosenblum posłusznie znikał w mieszkaniu, ona często mawiała do koleżanki: „He is a schmuck, but a good provider”. Czyli “To pizda* (po angielsku w sumie schmuck to jełop, ciućmok), ale dobry provider”.
I to miał być w sumie komplement dla pana Rosenbluma.
*Przekład swobodny, bo tak naprawdę schmuck wywodzi się od żydowskiego określenia fragmentu skóry odciętego przy obrzezaniu, a obecnie sprowadza się do raczej męskiego, a nie żeńskiego określenia przyrodzenia.
xxx
Mówisz, że kobieta powinna się z kimś związać, bo inaczej nikt jej na starość szklanki herbaty nie poda? Rozumiem. Ale męczyć się całe życie z jakimś facetem, żeby później podał szklankę herbaty? A co to, termosów nie ma? Poza tym, zawsze można iść do jakiejś kawiarni. Zresztą, statystycznie rzecz biorąc, to kobieta i tak będzie na starość sama. Już teraz mężczyźni żyją średnio 74 lata, a kobiety 82 lata. Moja babcia żyła lat 96. Dziadek zmarł mając lat 85. I jeśli ktoś komuś cokolwiek podawał, to ona jemu. Jeśli zaś ktoś kogoś wkurwiał to on ją.
Jeśli chcesz więc poradzić, żeby jakaś dupa obniżyła wymagania to pamiętaj, że po pierwsze prawdopodobnie unieszczęśliwisz ją, a po drugie unieszczęśliwisz tego biednego faceta. Życie z wiecznie sfrustrowaną kobietą jest jak wpuszczenie do chałupy wulkanu Eyjafjallajökull, który lada chwila może wybuchnąć i tak naprawdę nie wiadomo dlaczego.
Skoro miłości nie ma, to może związać się dla kasy?
W swojej książce “Brud” napisałem:
“Mężczyźni chcą wypełnić inne ciała. Kobiety chcą, aby ktoś wypełnił ich duszę. Nadał ich pustce sens. Ale miłości nie ma. Są tylko złudzenia, którymi ściągamy się do łóżka. “
Widzisz, bardzo często kobiety radzą innym kobietom, zwłaszcza te doświadczone życiem: “Nieważne, że stary i brzydki, nieważne, że pogadać z nim nie ma o czym, ważne, że bogaty i będzie za co rodzinę utrzymać.” I bardzo często ten motyw matki powtarzają swoim córkom przez całe ich dzieciństwo. To mi się to przypomniało, kiedy kilka dni temu przeczytałem, że młoda 21-letnia kobieta, piękna i powabna, związała się z 71-letnim milionerem. Pomyślałem, jakże niesprawiedliwe są opinie o bezduszności kobiet skoro ta młoda z chęci pomocy i z dobrego serca zdecydowała się zaopiekować seniorem….
[image error]
W życiu stety czy niestety związki często układają się według zasady: „podmiot-przedmiot”. Czyli jest kobieta albo mężczyzna, i ta druga osoba, która się łasi. I czasami podmiot pogłaszcze ten swój przedmiot, a czasami zniecierpliwiony kopnie go w dupę. Jak bogaty facet bierze sobie ładną, młodą laskę, to owszem, może to być miłość, ale zazwyczaj w tej relacji ona jest przedmiotem. Jak auto w garażu, jacht na redzie czy komoda w przedpokoju. Kumple spoglądają, porozumiewawczo klepią po ramieniu i mówią: niezłe felgi. Związek jest tutaj monologiem jednej ze stron. Bo ciężko jest prowadzić dialog z lodówką, nieprawdaż? Albo z łóżkiem. A jak ktoś prowadzi to znaczy, że pierdolnięty.
Kobiety często mają tendencję do wchodzenia w relacje, w których są przedmiotami. Niekoniecznie dla pieniędzy. Często dlatego, że zdaje im się, że kochają. Ale miłość to dialog, nie monolog.
Kiedy widzisz singielkę
Dlatego gdy spotykasz singielkę na weselu, urodzinach, dożynkach, festiwalu buraka pastewnego, nie rób wytrzeszczu i nie zadawaj głupich pytań, takich jak: “Jak to nie masz męża/faceta? Do ciebie powinny się kolejki ustawiać!” Nie zadawaj, bo co ona ma odpowiedzieć na to pytanie? “A chuj, a się nie ustawiają. Bo jak widać jestem trędowata, a pod ubraniem mam łuskę.” Albo: “Ustawiają się, idę z nimi do łóżka, a później żegnam się celnym kopem w dupę.”
Bo 30-latka zna siebie, zna swoje ciało, wie, co należy zrobić, aby było jej dobrze, i również wie, że mężczyzna nie jest potrzebny kobiecie do orgazmu. A czasami wręcz w nim przeszkadza. I jeśli uważasz, że jesteś bardzo mądra i masz rodzinę i wiesz wszystko o świecie i doskonale zrozumiałaś jego zasady i widzisz taką kobietę, to możesz sobie darować zdanie: “Wy dziewczyny tak teraz przebieracie, czekając na gwiazdkę z nieba.” Bo ta 30-latka zna już większość repertuaru mężczyzn. Mówi się, że kobieta bezwarunkowo kocha tylko raz. Później nie jest już taka głupia. I, jak widać, ten męski repertuar się jej nie spodobał. A twoje pytanie zwyczajnie wkurwia.
A nawet jeśli siedzisz na jakiejś imprezie i polało się trochę alkoholu i widzisz taką fajną fokę i zdecydowałeś się albo zdecydowałaś się na komplement: „Ile jest głupich kobiet, które mają męża. Zbyt mądra jesteś, zbyt niezależna, zbyt wygadana, zbyt bystra.” To walnij się wcześniej w łeb, bądź ugryź zapobiegawczo oponę od malucha. Bo jak można być za mądrą? Co najwyżej można być za głupią. A poza tym, po co takiej kobiecie facet, który chce mieć głupią laskę? Chce to ma. Niech będą razem szczęśliwi.
I uwierz mi, choć wydaje się to być nieprawdopodobieństwem, ona już słyszała zbitkę: ”Musisz trochę zluzować wymagania. Bo ci ciężko na starość będzie. Za chwilę zostaniesz starą panną.” Ona lepiej od ciebie zna plusy i minusy takiej sytuacji. I przerobiła je już wielokrotnie w swojej głowie. Nie mów „Lepiej być samą, niż z jakimś debilem”, bo nie wiesz, co to dla niej oznacza. Może ją właśnie rzucił jakiś debil, a ona na przekór wszystkiemu chce nadal z nim być. Choć wie, że to głupie. A twoje pytanie boli, jak skrzypienie kredą po starej tablicy.
Nie mów jak rasowa Karyna “Teraz to już tylko rozwodnicy z dziećmi ci zostali”, „Zaraz zostaniesz starą panną z kotami” oraz „Najwyższy czas na dziecko”. Ona oczywiście ma już opracowany zestaw ripost i min ale i tak ma skurcz twarzy, która robi się wtedy jak stężały kisiel. Bo to boli, jak piłowanie styropianu. Bo koty bywają milsze od większości ludzi i jak kogoś lubią, to go naprawdę lubią. A tak w ogóle to, kurwa, nieuprzejmie jest poganiać kogoś, aby miał dzieci. Może nie chce. Może nie może. A z całą pewnością już o tym wie.
Więc powtarzanie tego po raz kolejny niczego nowego do sprawy już nie wnosi. Poza tym, kiedyś najważniejszą decyzją w życiu jaką mogła podjąć kobieta było wyjście za mąż. Teraz lista opcji jakby się zwiększyła. I może jej życiowe ambicje są w całkowicie innym miejscu.
A na koniec taka mała prośba: nie wpierdalaj się w życie innych. Bo ono jest ich. A jeśli ktoś będzie chciał usłyszeć dobrą radę, to cię o nią poprosi.
[image error]
Photo by Jakob Owens on Unsplash
Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
