Walka o ogień

Walka o ogieńWychodząc z domu, nawet do kiosku na dole, każdy powinien mieć przy sobie nóż (choćby mały scyzoryk), latarkę i zapalniczkę. Dziś parę słów o tych ostatnich. Nie piszę o zapalniczkach pod kątem nałogu tytoniowego. Chodzi o sytuacje, w których od umiejętności rozpalenia ognia może zależeć przetrwanie… lub zwykły komfort. Dlatego też opisałem zapalniczki warte uwagi pod tym kątem; zapalniczki, które sam używałem, więc co nie co o nich wiem. Dodatkowo przetestowałem wszystkie poniższe modele poprzez krótkie zanurzenie ich w wodzie i próbę odpalenia. Ogień zwykle jest potrzebny dokładnie wtedy, kiedy najtrudniej go rozpalić.


Walka o ogieńOczywiście możliwości rozpalenia ognia jest więcej: lupa, potłuczony reflektor, akumulator samochodowy, krzemień, patyk i deska, czy wkurzona chmura burzowa. Nie będę ich teraz opisywał; skupię się na metodach bardziej cywilizowanych.


.


-


Zippo

Walka o ogieńZippo to pierwsza zapalniczka, która przychodzi mi do głowy, gdy myślę o ogniu. Fajny gadżet, który bardzo lubię, ale który okazuje się niespodziewanie mało praktyczny. Zippo jest wprawdzie wiatroodporne (w sensowych granicach), ale zanurzone na chwilę w wodzie wymaga co najmniej kilkuminutowego suszenia, nim da się odpalić. Oczywiście w warunkach wysokiej wilgotności (las w deszczu) Zippo wysuszyć nie da się w ogóle. Jego przydatność w survivalu, podobnie jak większości zapalniczek benzynowych, jest więc mizerna. Jest za to dobre do wzniecania pożarów, bo wypuszczone z ręki upadnie na dywan, nie gasnąc po drodze.


Niektórym palaczom papierosów przeszkadza posmak benzyny przy pierwszym machu. Nie rozumiem, jak jakikolwiek zapach, niechby i sfermentowanego krowiego łajna, może śmierdzieć gorzej niż same papierosy. Próbowałem ładować Zippo rozpuszczalnikiem do farb, żeby zredukować koszty paliwa. Działa bez problemu, ale śmierdzi trzy razy bardziej. Da się tam wlać benzynę samochodową (wszystkie rodzaje) a być może nawet naftę, choć tego nie sprawdzałem. Warto dodać, że dla hardcorowych fanów marki jest to profanacja.


Z nieużywanego przez dwa tygodnie Zippo na pewno odparuje cała benzyna. O zapalniczkę tę trzeba więc ogólnie dbać: skracać i wymieniać knot, wymieniać kamienie, czyścić obudowę z osadu benzynowo-kamienno-bawełniano-kurzowego, wymieniać wewnętrzne waciki (według jedynego słusznego schematu) i pamiętać o regularnym tankowaniu. Zippo to wydatek minimum 100 PLN, ale dobrze traktowane przetrwa wieki. I chyba o to w tym chodzi, żeby mieć gadżet, któremu trzeba poświęcić trochę czasu, jak staremu samochodowi. Dlatego bardzo lubię Zippo.


Walka o ogień [image error] Walka o ogień Walka o ogień


-


Stara zapalniczka benzynowa

Walka o ogieńZabytkowa zapalniczka benzynowa to gadżet chyba jeszcze fajniejszy od Zippo, ale jeszcze mniej przydatny w sytuacjach ekstremalnych. Jedynym plusem w przypadku prezentowanego modelu jest to, że benzyna wolniej paruje.


.


-


Micro blazer

[image error]Micro Blazer to ciekawy przypadek przyzwoitej jakości za niską cenę (jakieś 15 PLN). Oczywiście jest to noname więc nie ma gwarancji, że kupiona po roku identyczna zapalniczka będzie identycznie działać. Zapalniczka jest doskonała do zapalania tea-lightów, świeczek w głębokich świecznikach i zniczy. Jak we wszystkich zapalniczkach żarowych, płomień można skierować w dół. Dla zabawy można wytapiać dziury w puszkach aluminiowych.


Chociaż nie wygląda, jest to zapalniczka mocna i trwała. Po zanurzeniu w wodzie wystarczy dmuchnąć w dyszę, by przywrócić jej ogniodajność. Po dłuższym leżeniu w wodzie być może konieczne byłoby również suszenie mechanizmu zapłonowego.


To dosyć popularny typ zapalniczki, więc występuje ona w wielu odmianach, w tym również w postaci ręcznego palnika, doskonałego do odpalania grilla.


[image error] Walka o ogień Walka o ogień Walka o ogień


-


Hermetyczna zapalniczka żarowa

Walka o ogieńTaka zapalniczka nie jest na pewno wzorem ergonomii, ale zamknięta może leżeć pod wodą godzinami i do środka nie dostanie się ani kropelka. [image error]Jeśli po otwarciu klapki zostanie zamoczony delikatny żarnik, to oczywiście trzeba będzie go wysuszyć przed odpaleniem. Zapalniczkę tę mam od dziesięciu lat; działa bez problemu, nie straciła również hermetyczności. Kosztowała 10 PLN w sklepie Campusa. Oczywiście to też jest noname, co oznacza, że jakość zależy od szczęścia.


-


Swiss Military

Walka o ogieńZapalniczka Swiss Military nie była tania, ale podczas zwiedzania domów towarowych Zurichu urzekł mnie jej design rodem z Kosmosu 1999 zmieszanego z Mad Maxem. Swiss Military to marka, która jedzie na podobieństwie do Swiss Army czyli ma się kojarzyć z Victorinoxem. O jakości wykonania tej zapalniczki niech świadczy to, że po pierwszym dniu noszenia w kieszeni odpadła tabliczka z logo producenta, a po drugim dniu – ozdobny kapsel z klapki. Po tygodniu na rantach starła się farba. Jednak i mimo to po roku zapalniczka działa i to działa całkiem nieźle – zanurzona w wodzie i przedmuchana dała ognia.


[image error] Walka o ogień Walka o ogień [image error]


-


Zapalniczka jednorazowa

Walka o ogieńJednorazówka jest dobra dla tandeciarzy albo ludzi nieprzywiązujących wagi do przedmiotów. Większość palących papierosy przypala je takimi właśnie groszowymi zapalniczkami – tandetny nałóg doskonale koresponduje z tandetnymi gadżetami. Bardziej zaawansowane modele mogą mieć odpalanie piezoelektryczne, latareczkę lub diodę wyświetlającą na ścianie obrazek Hello Kitty. Czyli nadają się do szpanowania na imprezach. No i zgubienie takiej nie boli.Walka o ogień


Przydatność takich zapalniczek w survivalu może być całkiem spora. Zapakowane w szczelną torebkę strunową trzy zapalniczki mogą być dobrą alternatywą dla jednej wypasionej. Pytacie, dlaczego akurat trzy? Trzecia jest na wypadek, gdyby zepsuła się druga. Pierwsza zepsuje się na pewno.


-


Zapalniczka fajkowa

Walka o ogieńZapalniczka fajkowa w zasadzie nie jest wybitnie przydatna w survivalu. Wrzucam kilka fotek, żebyście wiedzieli, że coś takiego istnieje. Również zapalniczki Zippo występują w wersji fajkowej.


.


.


Walka o ogień Walka o ogień [image error] [image error]


-


Peanut lighter

Walka o ogieńPeanut lighter to prosta zapalniczka benzynowa zamknięta w niezniszczalnej i hermetycznej obudowie ze stali. Jest najmniej wygodna ze wszystkich, ale też jest pomyślana jako typowy backup. Można ją nosić jako breloczek. Jeśli jest szczelnie zakręcona, benzyna nie powinna wyparować przez bardzo długo.


.


-


Zapałki

Walka o ogień To najtańsze i najprostsze rozwiązanie. Należy jednak pamiętać, że zwykłe zapałki z hipermarketu nawet lekko zawilgocone stają się całkowicie nieprzydatne. Tak samo w przypadku wiatru, bądź braku właściwej rozpałki. Są oczywiście zapałki sztormowe, fosforowe, woskowane etc. ale wszystkie je łączy jedno – prób rozpalenia ognia może być tylko tyle, ile mamy zapałek. OK, można zapałkę dzielić na dwoje, ale wtedy dwa razy szybciej gaśnie.


Mimo to zapałki mogą być tanim backupem zapalniczki. Co więcej, domowym sposobem łatwo można te zapałki podrasować. Stara skautowska metoda jest ładnie opisana tutaj, natomiast nie-maniakom partyzantki może wystarczyć metoda prostsza: zapalany grubą świecę, ciasno owijamy watą zapałki do połowy długości (zostawiając 2/3 łebka odsłoniętego). Gdy w świecy roztopi się znaczna ilość wosku, gasimy płomień i maczamy kolejno zapałki przez kilka sekund, by wata nasiąkła. Odkładamy zapałki do wyschnięta. Przed użyciem wystarczy oskrobać paznokciem wosk z główki i potrzeć o draskę. Trzeba do tego celu użyć lepszych zapałek i lepszej draski, kupionych w trafice (sklepie z fajkami i cygarami).


Walka o ogień Walka o ogień Walka o ogień Walka o ogień


-


Krzesiwo magnezowe

[image error]Krzesiwo magnezowe to ostatni cywilizowany sposób rozpalania ognia, o jakim napiszę. Kiedy oglądałem programy Beara Gryllsa, zauważyłem, że między pocieraniem magnezu a pojawieniem się płomienia realizator zawsze robi cięcie. Wzbudziło to we mnie podejrzenie, że między ujęciami pojawiał się ktoś z benzyną i miotaczem płomieni. Dopiero testy praktyczne pokazały, że to naprawdę działa.


Pręt magnezowy jest wykonany z tego samego materiału co kamienie w tradycyjnych zapalniczkach i działa na tej samej zasadzie – pocieractwa ogniogennego. Zestaw składa się z dwóch elementów: magnezowego pręta i ostrej blaszki stalowej. Mocno naciskając i szybko przesuwając ostrą stroną blaszki po pręcie, wytwarzamy iskry o temperaturze prawie 3 tys. st. Celsjusza. To wystarcza, by zapalić watę bądź suche wióry. Iskry z pręta można krzesać również tylną krawędzią noża, jeśli nie jest obła. A same iskry mogą być również źródłem sygnału świetlnego nocą, gdyż są bardzo jasne.


Testowałem dwa krzesiwa: Light My Fire oraz Gerber z serii sygnowanej Bear Grylls. Technicznie nie ma między nimi niemal żadnej różnicy, ale różnią się obudową. Gerber z pewnością jest wygodniejszy i ma hermetyczny schowek na watę. Jednakże jest dwukrotnie droższy, dwukrotnie cięższy i wielokrotnie większy. Oba są wyposażone w gwizdek. Do stałego zestawu survivalowego EDC dołączyłem więc Ligh My Fire, a Gerber BG będzie miał zaszczyt uczestniczyć w dłuższych wyprawach.


Główną zaletą krzesiwa w porównaniu do wszystkich wymienionych wyżej rozwiązań jest jego stuprocentowa wodoodporność. Wystarczy strząsnąć krople wody i krzesiwo działa nawet w wysokiej wilgotności. By wzmocnić efekt ogniotwórczy, można najpierw wolnym ruchem zeskrobać trochę wiórek magnezowych i dopiero je podpalić iskrami. Oczywiście tak czy inaczej musi być też coś, co przejmie płomień przed zajęciem się grubszych drewien (z braku odpadów cywilizacji przyda się kora brzozowa, pocięty drobno korzeń sosny lub jakikolwiek patyk ponacinany tak, by powstały spiralne wióry).


Walka o ogień Walka o ogień Walka o ogień Walka o ogień Walka o ogień Walka o ogień [image error] Walka o ogień


-


Podsumowując, wbrew pierwszemu wrażeniu krzesiwo wydaje się być rozwiązaniem ultymatywnym z powodu swej bezawaryjności. W końcu można je zepsuć tylko w jeden sposób – gubiąc je. Nawet jeśli komuś jakimś cudem uda się złamać pręt, to on i tak będzie działał. Z drugiej strony ogień znacznie łatwiej rozpalić zapalniczką. Z trzeciej jednak strony zapalniczka może się zepsuć na wiele sposobów. IMHO najrozsądniejsza strategia powinna wyglądać następująco: mamy ze sobą zapalniczkę w jakikolwiek sposób zabezpieczoną przed wilgocią, a krzesiwo jest backupem podczas poważniejszych wypraw.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 20, 2011 10:20
No comments have been added yet.


Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.