Ojej! Google uruchamia w Polsce Android Pay! To nowa era w płaceniu? Jak tego używać?
Ciekawe rzeczy dzieją się ostatnio na froncie walki o zmianę naszych zwyczajów płatniczych. Finansiści kombinują jak zachęcić nas do tego, żebyśmy porzucili gotówkę oraz plastikowe karty na rzecz smartfonów . Przekonują, że po prostu... tak będzie wygodniej. Że już niedługo niemal wszystkie dokumenty - w tym dowód osobisty i prawo jazdy, nie mówiąc już o biletach i kartach lojalnościowych - będziemy przechowywali w smartfonie, więc portfel z banknotami będzie tylko zawadzał. Obiecują, że za chwilę zakupy "smartfonowe" będą zabezpieczane odciskiem palca, układem naszych naczyń krwionośnych lub rysów twarzy, a to oznacza, że staną się bezpieczniejsze, niż gotówkowe (można dostać w łeb) lub kartowe (trzeba uważać, żeby ktoś nie podejrzał PIN-u). Całe kosztowne przejście z kart z paskiem magnetycznym na zbliżeniowe miało na horyzoncie cel ostateczny - że w końcu zamiast kart będziemy używać do płacenia smartfonów. Dla nas wygoda, dla bankowców - biznes. Bo smartfon to geolokalizacja, możliwość wysyłania klientowi powiadomień, przyznawania mu kredytu na jeden klik, oferowania spersonalizowanych rabatów.
W POLSCE RUSZA ANDROID PAY. O CO W NIM CHODZI? Dziś w tej rewolucji kolejny krok. Google, firma dostarczająca najpopularniejsze dziś oprogramowanie do smartfonów pod marką Android, uruchamia w Polsce swój własny system do płacenia smartfonem o nazwie Android Pay . Jeśli używasz urządzenia z systemem Android (obojętnie jakiej marki: Samsung, LG, Huawei...), to po prostu ściągasz ze sklepu Google'a aplikację Android Pay i "przypinasz" do niej kartę płatniczą swojego banku . A potem, chcąc zapłacić tą kartą za bułki w spożywczym albo za bilety w kiosku, po prostu przykładasz ten telefon do terminala płatniczego. Jeśli transakcja ma wartość poniżej 50 zł, to nie trzeba nawet wbijać PIN-u. Jeśli powyżej - tak samo, jak przy płatności kartą musisz wpisać do terminala sklepowego czterocyfrowy PIN twojej karty. Docelowo Android Pay chce wprowadzić autoryzowanie transakcji np. poprzez przyłożenie palca do smartfona (biometrię oferują jednak na razie tylko najnowocześniejsze modele smartfonów).
CZYM TO SIĘ RÓŻNI OD "NORMALNEGO" PŁACENIA? Jedyną różnicą między płaceniem za pomocą Android Pay, a używaniem zwykłej karty płatniczej jest to, że smartfon w momencie płatności musi być "wzbudzony" , a więc musi mieć odblokowany ekran. Jeśli do "wzbudzania" telefonu używasz PIN-u, zanim zapłacisz - musisz go wbić na klawiaturze ekranowej. Jeśli "budzisz" smartfona przykładając palec do czytnika - przed zapłaceniem musisz zrobić to samo. Nie trzeba natomiast uruchamiać aplikacji Android Pay. Terminal sam "zobaczy", że jest zainstalowana w smartfonie . Oczywiście ten sposób płacenia nie zadziała jeśli terminal w sklepie nie ma opcji płatności bezstykowych, tzw. pay-pass (działa tylko poprzez włożenie karty do czytnika). Ale takich terminali w Polsce jest już mniej, niż 20% spośród wszystkich, a za rok-dwa mają całkiem zostać wycofane z użycia. "Przypięcie" karty płatniczej do Android Pay też jest śmiesznie proste: wystarczy zrobić jej zdjęcie smartfonem, wpisać w aplikacji kod CVC z odwrotu oraz podać jednorazowy kod SMS, który przyjdzie z banku-wystawcy karty. Bank wysyła SMS na numer powiązany w umowie o prowadzenie rachunku z posiadaczem danej karty (w ten sposób system zabezpiecza się przed sytuacją, w której "przypinam" do Android Pay nie swoją kartę).
CZYM TO SIĘ RÓŻNI OD HCE, BLIK, PEOPAY? To oczywiście nie pierwsza możliwość płacenia kartą "zamkniętą" w smartfonie. Niektóre banki (m.in. PKO BP, BZ WBK, ING, eurobank, Getin, a od teraz też Raiffeisen) oferują już takie płatności w ramach swoich aplikacji mobilnych (ten standard nazywa się HCE) . Instalując aplikację banku i aktywując ją na swoim smartfonie nie tylko mogę sprawdzać w smartfonie saldo, historię transakcji, założyć lokatę albo wystąpić o kredyt. Automatycznie otrzymuję możliwość zbliżeniowego płacenia smartfonem w ciężar mojej karty. Warunek: muszę mieć w smartfonie system Android i moduł NFC (czyli możliwość transmisji danych na odległość). Czasem przed transakcją trzeba nie tylko "obudzić" smartfona, ale też "odpalić" aplikację bankową. W Banku Pekao działa system PeoPay - kto ściągnie i aktywuje aplikację PeoPay w smartfonie - może płacić nią zbliżeniowo w sklepach.
Jest też system BLIK, w którym działa sześć banków (PKO BP, ING, mBank, Bank Millennium, Getin, T-Mobile Usługi Bankowe). Tu nie trzeba mieć telefonu z funkcją obsługującą płatności zbliżeniowe, transakcję autoryzuje się wbijając sześciocyfrowy kod BLIK wyświetlający się w aplikacji bankowej , gdy zgłosimy chęć zapłacenia za coś smartfonem. Pod względem samego płacenia Android Pay będzie bardzo przypominał płatności mobilne HCE lub PeoPay, ale nie będzie wymagał posiadania aplikacji bankowej w smartfonie. Wystarczy tylko "przypiąć" kartę swojego banku do aplikacji. To może być zaleta z punktu widzenia tych klientów banków, którzy nie chcą chodzić z bankiem (czyli ze wszystkimi swoimi pieniędzmi) w kieszeni.
KTO BĘDZIE MÓGŁ UŻYWAĆ ANDROID PAY? Jeśli chcesz ściągnąć aplikację Android Pay, twój smarfon musi pracować na systemie Android w wersji 4.4 lub nowszej (większość względnie nowych smartfonów spełnia ten warunek, dziś w najnowszych modelach instalowany jest już system Android z "siódemką") oraz musi mieć zainstalowany moduł do komunikacji zdalnej NFC (także ten warunek nie jest jakoś szczególnie wysublimowany, w ostatnich dwóch-trzech latach 90% nowych smartfonów jest wyposażana w ten moduł). Drugie ograniczenie jest poważniejsze: na razie Android Pay zadziała tylko z kartami kilku wybranych banków. Chodzi o to, żeby każda "przypinana" do aplikacji karta była zweryfikowana z jej posiadaczem. A takiej weryfikacji (via SMS weryfikacyjny) może dokonać tylko bank, który dał klientowi kartę.
W "elicie" udostępniającej klientom Android Pay w pierwszym rzucie znalazły się Alior Bank, smartfonowy bank T-Mobile (czyli T-Mobile Usługi Bankowe) oraz BZ WBK. Lada moment ma też dołączyć mBank. Klienci każdego z wymienionych banków będą mogli "przypiąć" dowolną z posiadanych kart (Visę i MasterCarda, kartę debetową i kredytową, osobistą i firmową). Google już rozmawia z kolejnymi bankami, które chcą przyłączyć się do systemu. W przypadku Aliora oraz mBanku Android Pay oznacza spory wzrost wygody dla klientów, bo w tych bankach z mobilnych rozwiązań - czyli możliwości płacenia telefonem - był tylko BLIK. Nawet mając aplikację mobilną banku w smartfonie nie dało się płacić w sklepach zbliżeniowo. Teraz wystarczy ściągnąć Android Pay, przypiąć kartę i spróbować płatności smartfonem bez konieczności podawania kodów BLIK. W przypadku banku T-Mobile to będzie w ogóle pierwsza możliwość płacenia smartfonem w sklepach.
Z ANDROID PAY ZAPŁACISZ SMARTFONEM W UBERZE I ITAXI.. Do Android Pay mają być włączone też karty lojalnościowe , dzięki czemu będzie można je wyrzucić z portfela i używać poprzez przyłożenie do terminala płatniczego. System ma działać nie tylko w fizycznych sklepach, ale też w aplikacjach mobilnych. Zamiast do każdej aplikacji w smartfonie, której używamy i w której za coś płacimy (portale aukcyjne, serwisy do zamawiania jedzenia, smartfonowe aplikacje taksówkowe) przypinać z osobna kartę bądź płacić przelewem ekspresowym (np. PayU), będzie można przeprowadzić płatność Android Pay . Na dniach aplikacja ma być dodana jako opcjonalny sposób płacenia w porównywarce Ceneo, serwisie aukcyjnym Allegro, firmach przewozowych iTaxi i Uber). Jeśli korzystając z aplikacji taksówkowej do tej pory obawiałeś się przypinać do niej kartę, to teraz nie będziesz musiał już tego robić.
CZY TO BEZPIECZNE? CO Z INWIGILACJĄ? Bezpieczeństwo? W Google zapewniają, że w ramach transakcji nie są przekazywane żadne dane karty. Podczas "przypinania" są one weryfikowane, a następnie zamieniane na kod (nazywa się to tokenizacją). Przy płaceniiu terminal sklepowy wymienia się z aplikacją tylko kodami z tokenów, a nie danymi karty. System ma być więc odporny na działanie "podsłuchiwaczy", którzy chcieliby przejmować komunikację smartfona z terminalem i wykorzystywać dane do innej transakcji, przeprowadzanej w tym samym czasie na nasz koszt, lecz w innym miejscu. Czy dzięki zainstalowaniu na smartfonach klientów aplikacji do płacenia Google uzyska jeszcze jeden sposób na "inwigilowanie" swoich użytkowników? Walka o to kto będzie wiedział więcej za co, gdzie i ile płacimy w sklepach to być może gra o najwyższą stawkę. Gdyby banki oddały Googlowi całą swoją wiedzę o zwyczajach płatniczych i transakcjach klientów, popełniłyby samobójstwo.
Oficjalna wersja jest taka, że Google nie zamierza zarabiać na Android Pay, a możliwość płacenia smartfonem traktuje jako przewagę konkurencyjną, dzięki której będzie zarabiał więcej na sprzedaży swojego systemu operacyjnego do smartfonów i usług z tym związanych. Faktem jest, że wprowadzając do Polski Android Pay Google wyprzedził o kilka długości konkurentów - swój system płacenia Apple Pay (transakcje są autoryzowane odciskiem palca) ma Apple, zaś w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy ma ruszyć Samsung Pay, czyli płacenie zbliżeniowe udostępniane na smartfonach największego polskiego sprzedawcy sprzętu mobilnego. Wygląda na to, że obaj gracze zastaną rynek płatności mobilnych zagarnięty w dużej części przez Google'a. Wracając do inwigilacji: bankowcy zapewniają, że do transakcji płatniczych jest wykorzystywany tzw. bezpieczny obszar na karcie SIM, do której nikt nie ma dostępu. Klient w aplikacji Android Pay może wyświetlić tylko 10 ostatnich transakcji, zaś według bankowców wiedza ta pozostaje zamknięta w aplikacji. Czy to cała prawda? Pozostaje tylko wierzyć Googlowi i bankowcom na słowo.
CZY DLA BANKOWCÓW TO POCAŁUNEK ŚMIERCI? Dlaczego bankowcy z co najmniej czterech polskich banków zdecydowali się na współpracę z Google? Przecież udostępniając swoje karty systemowi Android Pay ryzykują, że klienci będą rzadziej zaglądali do ich aplikacji mobilnych. I że rzadziej będą wykorzystywali ich możliwości, np. kredyt na jeden klik ;-) . Najwyraźniej w bankach nie boją się utraty kontroli nad danymi płatniczymi konsumentów, bo chyba nie oddawaliby Googlowi najcenniejszego aktywa. Prawdopodobnie bankowcy zdają sobie sprawę z tego, że tak duży gracz jak Google jest w stanie ze swojej aplikacji do płacenia uczynić nowych standard. I że nie ma się co kopać z koniem tylko trzeba się do niego przyłączyć i razem kopać konkurencję. Odbyłem dłuugą pogawędkę z Tomaszem Motylem, szefem Innovation Lab w Alior Banku, czyli osobą odpowiadającą za wszystkie technologiczne "wodotryski" przygotowywane dla klientów. Spojrzenie pana dyr. Motyla na sprawy jest takie:
"Android Pay nie jest konkurencją dla aplikacji bankowych, lecz ich uzupełnieniem. Do klienta należy wybór najwygodniejszej dla niego metody płacenia, naszą rolą jest zapewnić mu wybór . Jest duża szansa na to, że Android Pay się upowszechni, bo ma dostęp do ogromnej liczby konsumentów i będzie mu łatwiej, niż każdemu z banków z osobna, wzbogacać usługę o kolejne komponenty. A im będzie ona bogatsza, tym częściej klienci będą ją wybierali. I kółko się zamyka"
Czy z punktu widzenia banku nie będzie straty jeśli klienci częściej będą wybierali aplikację Android Pay, niż korzystali z aplikacji mobilnej Alior Banku? Przecież bank przez to może stać się mniej "fajny" dla klienta. Może nawet okazać się, że część klientów, mając Apple Pay, w ogóle nie aktywuje aplikacji mobilnej banku, przez co stanie się mniej podatna na "marketingową perswazję".
"Z punktu widzenia biznesowego dążymy do tego, by mieć jak najwięcej aktywnych klientów, używających jak najczęściej naszych produktów i usług. Z doświadczenia wiemy, że klient chętnie i często płacący naszą kartą, niezależnie od tego w jaki sposób jej używa, częściej korzysta z innych bardziej złożonych produktów. Dlatego nie widzę ryzyka w tym, że nasi klienci uzyskają możliwość płacenia Android Pay, jako kolejną opcję do wyboru. Zwłaszcza, że bank dzięki temu pokazuje się konsumentom oraz branży technologicznej jako zdolny do przeprowadzenia każdej innowacji i bycia w awangardzie zmian"
Tyle bankowiec. Ciekaw jestem jak Wam się to podoba. I czy w czwartek o świcie pobiegniecie do sklepu Google'a, żeby sobie ściągnąć aplikację Android Pay bądź do jednego z czterech obecnych w systemie banków, by założyć tam konto z możliwością mobilnego płacenia. A może w ogóle nie widzicie - na kontrze do tego, co napisałem w pierwszym akapicie - konieczności porzucania karty płatniczej bądź gotówki? Niezależnie od wszystkiego czuję, że Naród został doceniony. Polska jest dopiero drugim rynkiem w Europie (po Wielkiej Brytanii) i szóstym na świecie, na którym Google zdecydował się uruchomić Android Pay. Przedstawiciele internetowego giganta podkreślają, że to w dużej mierze zasługa dużej nowoczesności polskich klientów. Ponad 80% wszystkich terminali do płacenia bezgotówkowego w sklepach pozwala na płatności zbliżeniowe, odsetek nadużyć i kradzieży jest mikroskopijny, a Polacy pokochali transakcje zbliżeniowe - niemal połowa wszystkich płatności kartowych to transakcje zbliżeniowe.
A TERAZ... CHŁOŃ SUBIEKTYWNOŚĆ TAK JAK LUBISZ. Subiektywność jest multifunkcyjna i się często dyslokuje ;-). Można ją spotkać tu i tam. W internecie, mediach społecznościowych, na wideo, w prasie, książkach oraz na spotkaniach, odczytach, konferencjach - wszędzie tam, gdzie mówi się o pieniądzach.
Blog "Subiektywnie o finansach" codziennie, od ponad siedmiu lat, zapewnia niezbędną dawkę wiedzy o Waszych pieniądzach. Prześwietlanie produktów finansowych, ekskluzywne wiadomości o nowych produktach oraz piętnowanie skandalicznych praktyk i interwencje w Waszych sprawach. Dołącz do niemal 200.000 czytelników i codziennie zaglądaj na samcik.blox.pl, nowy wpis wpada tu zwykle tuż po godz. 9.00. Jeśli chcesz wiedzieć jeszcze więcej i ze mną podyskutować, zostań fanem blogu na Facebooku (jest nas już 35.000!), na Twitterze (tu wraz ze mną rządzi blisko 10.000 followersów). Zapraszam też do bezpośredniego kontaktu mejlowego: maciej.samcik@gazeta.pl. Postaram się odpowiedzieć na każdy e-mail, choć nie obiecuję, że odpowiem szybko ;-).
...ZOBACZ MNIE W EKSTREMALNYCH AKCJACH. Opowiadam o domowych finansach nie tylko tekstem, ale i ruchomymi obrazami. Żeby Ci się nie nudziło robię przy tym różne głupie rzeczy: skakałem na spadochronie, dałem sobie obić twarz przez byłego trenera Tomasza Adamka, latałem w tubie aerodynamicznej, w której ćwiczą kosmonauci, ćwiczyłem na najnowocześniejszym w Polsce symulatorze lotów, jeździłem autobusem, gokartem, grałem w golfa i ruletkę. Wszystkie te przygody są na mojej "stronie" youtubowej. Zasubskrybuj mój kanał na Youtube (w tym kinie siedzi już ponad 2000 fanów i jest ponad 70 filmów, które obejrzano więcej, niż ćwierć miliona razy).
SUBIEKTYWNA EKIPA SAMCIKA IDZIE NA OSTRO W "WYBORCZEJ" . Blog "Subiektywnie o finansach" zyskał tak dużą popularność, że zaowocował autorskimi stronami w "Gazecie Wyborczej". Co czwartek na stronach gospodarczych "Wyborczej" ukazuje się tygodnik "Pieniądze Ekstra", w którym ja i grupa moich kolegów, zwana złowróżbnie Ekipą Samcika, radzi jak sprytnie kupować, jak się nie dać nabrać w sklepie, co zrobić, żeby wyplątać się z finansowych tarapatów i jak mieć więcej pieniędzy.
SUBIEKTYWNOŚĆ DO PODUSZKI, NA WAKACJE, NA PREZENT: o oszczędzaniu, inwestowaniu i zarządzaniu domowymi pieniędzmi piszę też w moich książkach, które możesz kupić w dobrych księgarniach oraz w internecie. Dowiesz się z nich jak założyć pierwszy plan systematycznego oszczędzania, jak nie dać się okraść przez internet, jak odróżnić tani kredyt od drogiego, jak nie dać się nabić w niby-ubezpieczenie, jak nauczyć dziecko oszczędności...
DARMOWY KURS O LOKOWANIU KASY! Zastanawiasz się jak zabrać się za systematyczne oszczędzanie? Masz już oszczędności i czujesz, że nie powinieneś ograniczać się do ich trzymania wyłącznie w banku? Masz obawy, że sprawy w kraju nie idą w dobrym kierunku i chcesz zabezpieczyć pieniądze przed ewentualnymi turbulencjami? Wejdź na stronę www.dywidendajakwbanku.pl, gdzie wspólnie z Albertem "Longterm" Rokickim opowiadam o tym jak zapewniam sobie niezależność od nacjonalizacji, inflacji i innych chorób charakterystycznych dla trzymania oszczędności wyłącznie w banku. Solidna porcja wiedzy podana w lekkostrawnej formule. Naprawdę warto!
OBEJRZYJ KOLEJNY ODCINEK "KASOWNIKA SAMCIKA"! W dzisiejszym wydaniu mojego cotygodniowego wideocyklu głównym tematem jest kredyt hipoteczny. Na co zwracać uwagę przeglądając oferty banków, a co jest tylko "zasłoną dymną"? Drugi, nie mniej ważny, temat to zdolność kredytowa. Jak banki ją mierzą i czy można ją sobie legalnymi sposobami poprawić? Zapraszam!
A w poprzednim odcinku radziłem jak wybrać dla siebie prywatnego lekarza. Co wybrać: abonament medyczny czy ubezpieczenie zdrowotne? I od czego najbardziej warto się ubezpieczyć?
W czwartym odcinku "Kasownika" mówiłem z kolei o internetowych złodziejach twoich pieniędzy. Jakie sposoby stosują, żeby wyczyścić ci konto? Jakich zasad bezpieczeństwa przestrzegać, żeby sobie poszli?
W poprzednich odcinkach było m.in. o prostych sposobach na oszczędzanie, o najlepszych zawodach, kasie na studiowanie, czy zaciąganiu kredytu hipotecznego. Poza poradami finansowymi w każdym wydaniu solennie obiecuję czerstwy żart prowadzącego :-)), ciekawostkę o pieniądzach oraz finansowy trik Samcika. Żeby nie przegapić kolejnych odcinków - zapraszam do subskrybowania kanału YouTube "Subiektywnie o finansach"
DZIĘKUJĘ WAM ZA KOLEJNĄ NAGRODĘ! W zeszłym tygodniu miałem przyjemność odebrać Nagrodę Dziennikarstwa Ekonomicznego w konkursie organizowanym przez polską odnogę stowarzyszeń dziennikarskich Press Club. W uzasadnieniu napisano, że splendor spływa na subiektywność, gdyż jest ona "przewodnikiem po finansach osobistych i zakamarkach ekonomii" oraz że ma "szerokie horyzonty, potoczysty język i jasny wywód". Nie mam wątpliwości, że tę nagrodę - jak i wszystkie poprzednie - zawdzięczam w dużej części Wam, moim Czytelnikom. Dziękuję za to, że jesteście ze mną i że wspólnie możemy walczyć o lepsze jutro finansowe. To także Wasza nagroda.
Dziękuję Kapitule konkursu, która doceniła moją pracę oraz gratuluję wyróżnionym dziennikarzom, Ani Popiołek z "Wyborczej" oraz Mateuszowi Gawinowi z Bankier.pl. Szacun!
To już kolejna nagroda na mojej półce z trofeami. W zasadzie zastanawiałem się, czy już nie czas umierać :-). Do tej pory odebrałem między innymi nagrody:
>>> Dwukrotnie Grand Press : w 2005 r. w kategorii "Dziennikarstwo Specjalistyczne" za cykl tekstów o nieprawidłowościach w SKOK-ach (wspólnie z Bianką Mikołajewską) oraz w 2014 r. Grand Press Economy dla najlepszego dziennikarza ekonomicznego
>>> Nagrodę im. Władysława Grabskiego w konkursie organizowanym przez Narodowy Bank Polski (w 2013 r.) dla najlepszego dziennikarza ekonomicznego (cenne są również dwa wyróżnienia w tym konkursie, które zdobyłem w poprzednich latach)
>>> Nagrodę im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w konkursie organizowanym przez Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie (w 2011 r.) dla najlepszego dziennikarza ekonomicznego
>>> Nagrodę Specjalną Prezesa UOKiK w konkursie Auxilium et Libertas (w 2012 r.) za podejmowanie tematyki konsumenckiej na łamach "Gazety Wyborczej"
>>> Nagrodę "Heros Rynku Kapitałowego" przyznawaną przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych za napełnianie Polaków wiedzą dotyczącą inwestowania, długoterminowego oszczędzania oraz rynku kapitałowego (w 2014 r.).
Poza tym byłem jednym z laureatów nagrody im. Dariusza Fikusa za dziennikarstwo najwyższej próby (w 2014 r.). Cieszyłem się też z nagrody im Mariana Krzaka w konkursie Związku Banków Polskich (w 2004 r.) za publikacje poświęcone sektorowi bankowmu, nagrody Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami za publikacje poświęcone inwestowaniu i funduszom inwestycyjnym (2007 r. ), nagrody "Złote Skrzydła" w konkursie Krajowego Rejestru Długów (w 2010 r.) za edukację ekonomiczną, III Nagrody w konkursie "Tylko Ryba nie bierze" organizowanym przez Fundację Batorego za publikacje demaskujące nieprawidłowości w sferze publicznej (w 2006 r.). Byłem też Dziennikarzem Roku Kongresu Gospodarki Elektronicznej (w 2011 r. ) oraz laureatem nagrody Ekonomiczny Blog Roku w konkursie organizowanym przez Money.pl (w 2014 r.)
Maciej Samcik's Blog
- Maciej Samcik's profile
- 3 followers

