Wspiąłem się na szczyt opuszczonego PKiN. Wyjąłem osprzęt z walizeczki, złożyłem go w ideał kilkoma pewnymi szarpnięciami, ustawiłem około półtora metra od okna, całość zjawiska - karabin oraz samego siebie - przykryłem ciemną płachtą. Obok jakieś przyrządy, które musiałem pamiętać z filmów. Siła wiatru, obrót Ziemi, pokręciłem metalowymi
kółeczkami w okolicach lunety. Zmrużyłem oko, pociągnąłem za spust, sen przełączył się w tryb FPS, byłem kulą.
[image error]
Obudziłem się z paskudnym wrażeniem satysfakcji, nie przykrył jej nawet wstyd, który pojawił się kilka sekund później. Po raz pierwszy zdarzyło się, abym zabił we śnie. To mnie zawsze ganiano po lasach i opuszczonych budynkach, dopadano a ja się budziłem. Bywało, że z krzykiem.
Narodowo socjalistyczna sekto, ty paskudna, bezrozumna maso, proszę - zostaw chociaż moje sny w spokoju.
Published on April 14, 2011 05:19