Napad na Babkę

Rondo BabkaKiedy prababcia Kasi wróciła po Powstaniu Warszawskim do domu, ucieszyła się, bo kamienica przetrwała w całkiem dobrym stanie. Chwilę później jej optymizm zgasł, mieszkanie było bowiem zajęte przez milicjanta wraz z rodziną. Okna, drzwi, obrazki na ścianach, meble należały już do przedstawiciela władzy ludowej. W tamtych realiach ta sytuacja była nie do przeskoczenia, bo stara własność nic nie znaczyła wobec urzędowego przydziału.


To dosyć brzydki polski zwyczaj, to zawłaszczanie rzeczywistości, kiedy ma się chwilową przewagę, albo kiedy nikt nie patrzy. Po wyborach parlamentarnych w firmach państwowych następuje wymiana personelu niemal do sprzątaczek. Znam człowieka, który od wielu lat pracuje w dużej firmie państwowej. Potrafi przetrwać burze polityczne tylko dlatego, że udaje mu się uniknąć awansu. Jest pracownikiem szeregowym, a wszyscy którzy go wyprzedzili w karierze, tracili stanowiska najdalej w kilka miesięcy po wymianie prezesa. To taki karłowaty system oligarchiczny. W Rosji to norma, na zachodzie kryminał, a u nas wstydliwy relatywizm moralny.


Przyzwyczailiśmy się przez pokolenia, że jak jest okazja, to należy korzystać, bo się nie powtórzy. Na tej zasadzie jedne wspólnoty mieszkańców grodziły parkingi publiczne, by inne wspólnoty nie mogły tam parkować; albo budowały szlabany na drogach osiedlowych, by dana droga należała tylko do nich. To dysfunkcja społeczeństwa obywatelskiego, bo horyzont wspólnoty interesów wyznaczany jest z perspektywy quasi plemiennej. Bez demontażu takiego sposobu myślenia niemożliwy jest dalszy rozwój społeczeństwa.


Zmiana nazwy ronda Babka na rondo im. Zgrupowanie Armii Krajowej „Radosław" to właśnie przykład niedorozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Czyli moja racja jest mojsza, a jak ktoś myśli inaczej to wróg. Rondo zostało przemianowane z zaskoczenia, bez konsultacji społecznych. Decyzja została podjęta w ten sam sposób, w jaki mieszkańcy bloku A po kryjomu kupują siatkę, bramę i kłódkę, po czym wielkim wysiłkiem w jedno popołudnie grodzą parking, by „tamci" z bloku B już nie zajmowali im miejsc. W myśl tej zasady, jeśli do władzy doszliby samorządowcy z lewicy, nazwa powinna zostać zmieniona ponownie. I pewnego ranka, jadąc tramwajem z Żoliborza, zatrzymalibyśmy się na rondzie Trockiego.


Czasem trzeba zmienić nazwę, bo trudno sobie wyobrazić pozostawienia nazwy np. skweru im. Lenina. Jednak należy robić to tylko wtedy, kiedy istniejąca nazwa jest niewłaściwa, a nie wtedy, kiedy jakaś nazwa wydaje się lepsza od obecnej, dobrej. W Nidzicy była ulica XXX lecia PRL. Przemianowano ją na ulicę XXX lecia, dzięki czemu mieszkańcy mieli najmniej kłopotów. Podstawową funkcją nazw ulic jest bowiem funkcja informacyjna. Kilka lat temu jakiś „geniusz inaczej" wpadł na pomysł przemianowywanie kawałka ulicy Marszałkowskiej na ulicę imienia… nie pamiętam nawet kogo. Nie udało się na szczęście, ale argumentacja owego „geniusza inaczej" oddawała doskonale małość myślenia polskiego polityka. Nieważne, że taka zmiana kosztuje miasto dużo pieniędzy; nieważne, że firmy i mieszkańcy będą mieli przerąbane przez pół roku. Liczy się tylko upamiętnienie wielkiego człowieka, a musi on zostać upamiętniony w centrum nie na jakimś tam Ursynowie.


Mam problem ze rozumiem powszechnego u małych polityków przeświadczenia, że są nieomylni. Nie wiem, być może ta niezachwianość poglądów i brak samokrytyki to cechy konieczne do uprawiania małej polityki. Jednak tak sobie kombinuję, że działając dla społeczności złożonej z ludzi o różnych poglądach, wypada szanować wszystkie te poglądy zamiast forsować swoją rację, jako tę naturalnie słuszną i wyższą moralnie. Drugi mały polityk z drugiej strony stołu też ma swoje słuszne i wyższe moralnie poglądy. Strach iść do toalety, by tamten nie wykorzystał okazji do przeforsowania jakiejś uchwały.


Sprawa jest o tyle przykra, że Zgrupowanie AK „Radosław" to jeden z bardziej zasłużonych oddziałów z Powstania Warszawskiego. Pośmiertne wciąganie bohaterów w taki konflikt jest moim zdaniem niewłaściwe. Nazwy narzucone nie przyjmują się, nawet jeśli stoi za nimi potężna siła. W 1953 roku Katowice zostały przemianowane na Stalinogród. Mimo oczywistej sytuacji politycznej tamtych czasów stara nazwa wróciła zaledwie po trzech latach. Część ulicy Chmielnej nosiła miano Rutkowskiego przez prawie czterdzieści lat, nim przywrócono prawidłową nazwę. Od napadu na Babkę minęło niemal dziesięć lat. Nie mam najmniejszego zamiaru zaakceptować nowej nazwy.


To rondo nazywa się Babka.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on April 02, 2011 07:16
No comments have been added yet.


Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.