Kontratyp Quotes
Kontratyp
by
Remigiusz Mróz3,480 ratings, 3.84 average rating, 340 reviews
Kontratyp Quotes
Showing 1-27 of 27
“- Konfiskata mienia - oznajmiła. - Ty masz karną godzinę niepalenia za dokonanie zaboru iks piątki.
- Zwróciłem ją w niepogorszonym stanie.
- Jeśli prowadziłeś jak zwykle, to z pewnością poniosła straty moralne.
- Będziesz wnosiła o zadośćuczynienie?
- Nie. Planuję inny sposób wyrównania szkody niemajątkowej.
Kordian zerknął w kierunku sypialni, a ona zalotnie uniosła brwi.
- Naprawdę kręci się to prawnicze flirtowanie - powiedział cicho.”
― Kontratyp
- Zwróciłem ją w niepogorszonym stanie.
- Jeśli prowadziłeś jak zwykle, to z pewnością poniosła straty moralne.
- Będziesz wnosiła o zadośćuczynienie?
- Nie. Planuję inny sposób wyrównania szkody niemajątkowej.
Kordian zerknął w kierunku sypialni, a ona zalotnie uniosła brwi.
- Naprawdę kręci się to prawnicze flirtowanie - powiedział cicho.”
― Kontratyp
“- Kłamiemy tylko dlatego, że za szczerość grozi nam kara - odparła, ignorując przytyk.”
― Kontratyp
― Kontratyp
“- Chociaż trzeba ci oddać, że złożyłeś szlachetną deklarację.
- Tak?
- W pewnym momencie oznajmiłeś ni mniej, ni więcej, że nawet jak będę wyglądała jak Michael Jackson, będziesz mnie kochał.
Wcisnął hamulec tak mocno, że Chyłką rzuciło w przód. Syknęła z niezadowoleniem, jakby iks piątka stała się żywym organizmem, któremu zadał ból.
- To była sytuacja kryzysowa - zauważył.
- Więc wycofujesz to oświadczenie?
- Nie, ale...
- W takim razie zostaje w mojej głowie zaprotokołowane.
Wcisnął pedał gazu, tym razem z należytą ostrożnością, a potem skierował auto ku centrum. Nie musiał upewniać się, dokąd jechać - ustalili to już wcześniej i żadne z nich nie przyjmowało, że cel mógłby się zmienić.
- Wolałbym po prostu...
- Co? - przerwała mu. - Wyznać mi po raz pierwszy expressis verbis miłość w innych okolicznościach?
- I w inny sposób.
- Za późno. Słowo się bekło, Zordon”
― Kontratyp
- Tak?
- W pewnym momencie oznajmiłeś ni mniej, ni więcej, że nawet jak będę wyglądała jak Michael Jackson, będziesz mnie kochał.
Wcisnął hamulec tak mocno, że Chyłką rzuciło w przód. Syknęła z niezadowoleniem, jakby iks piątka stała się żywym organizmem, któremu zadał ból.
- To była sytuacja kryzysowa - zauważył.
- Więc wycofujesz to oświadczenie?
- Nie, ale...
- W takim razie zostaje w mojej głowie zaprotokołowane.
Wcisnął pedał gazu, tym razem z należytą ostrożnością, a potem skierował auto ku centrum. Nie musiał upewniać się, dokąd jechać - ustalili to już wcześniej i żadne z nich nie przyjmowało, że cel mógłby się zmienić.
- Wolałbym po prostu...
- Co? - przerwała mu. - Wyznać mi po raz pierwszy expressis verbis miłość w innych okolicznościach?
- I w inny sposób.
- Za późno. Słowo się bekło, Zordon”
― Kontratyp
“- Jesteś? - spytał.
Mruknęła niewyranźnie w odpowiedzi, a on miał wrażenie, że próbowała zanucić Disarm Smashing Pumpkins.
- Cierpisz na deficyt dobrej ścieżki dźwiękowej, co? - rzucił.
- Deficyt... ciebie...
Zabrzmiałą, jakby wyduszenie tego kosztowało ją absurdalnie dużo sił.
- Masz szczęście - powiedział. - Bo ostatnio poszerzyłem moją playlistę. Jestem nawet w stanie ci pośpiewać.
Nie odpowiadała.
- Co powiesz na Loser 3 Doors Down? - spytał. - Dorzuciłem ten kawałek.
- Zordon...
- Znalazłem też You learn. Takida.
- Idziesz... w stronę... Nickelback. To... niebezpieczne.
- Wolisz, żebym wrócił do hip-hopu?”
― Kontratyp
Mruknęła niewyranźnie w odpowiedzi, a on miał wrażenie, że próbowała zanucić Disarm Smashing Pumpkins.
- Cierpisz na deficyt dobrej ścieżki dźwiękowej, co? - rzucił.
- Deficyt... ciebie...
Zabrzmiałą, jakby wyduszenie tego kosztowało ją absurdalnie dużo sił.
- Masz szczęście - powiedział. - Bo ostatnio poszerzyłem moją playlistę. Jestem nawet w stanie ci pośpiewać.
Nie odpowiadała.
- Co powiesz na Loser 3 Doors Down? - spytał. - Dorzuciłem ten kawałek.
- Zordon...
- Znalazłem też You learn. Takida.
- Idziesz... w stronę... Nickelback. To... niebezpieczne.
- Wolisz, żebym wrócił do hip-hopu?”
― Kontratyp
“- Idziesz? - spytał.
Nie odzywała się.
- Chyłka!
- Nie... potrafię...
- Potrafisz - zapewnił ją, a potem przypomniał sobie o czym przed momentem mówiła Klara. - Możesz policzyć dla mnie od dziesięciu w dół?
- Nie...
Zaklął w duchu.
- Matematyka... to zło...
- W takim razie powiedz mi, co jest w artykule osiemset trzydziestym piątym Kodeksu cywilnego.
- Rój... pszczół?
- Umowa przechowania. Depozyt.
- Ach... romantyzm... prawniczy...
- Zgadza się - odparł Oryński. - Zdeponowałem u ciebie serce, a ty zobowiązałaś się do przechowywania go w niepogorszonym stanie. Pacta sunt servanda, Chyłka. Nie masz wyboru.
- Słuchaj... no...
- Przypomnij sobie osiemset czterdziesty pierwszy kace.
- Zaostrzenie...
- Odpowiedzialności przechowawcy, tak - dokończył za nią. - Będziesz dodatkowo odpowiadała za zmianę miejsca przechowywania, że nie wspomę już o niebezpieczeństwie utraty lub uszkodzenia rzeczy. Więc rusz te swoje kształtne cztery litery i zacznij schodzić, bo w przeciwnym wypadku zaraz siadam do pisania pisma procesowego.”
― Kontratyp
Nie odzywała się.
- Chyłka!
- Nie... potrafię...
- Potrafisz - zapewnił ją, a potem przypomniał sobie o czym przed momentem mówiła Klara. - Możesz policzyć dla mnie od dziesięciu w dół?
- Nie...
Zaklął w duchu.
- Matematyka... to zło...
- W takim razie powiedz mi, co jest w artykule osiemset trzydziestym piątym Kodeksu cywilnego.
- Rój... pszczół?
- Umowa przechowania. Depozyt.
- Ach... romantyzm... prawniczy...
- Zgadza się - odparł Oryński. - Zdeponowałem u ciebie serce, a ty zobowiązałaś się do przechowywania go w niepogorszonym stanie. Pacta sunt servanda, Chyłka. Nie masz wyboru.
- Słuchaj... no...
- Przypomnij sobie osiemset czterdziesty pierwszy kace.
- Zaostrzenie...
- Odpowiedzialności przechowawcy, tak - dokończył za nią. - Będziesz dodatkowo odpowiadała za zmianę miejsca przechowywania, że nie wspomę już o niebezpieczeństwie utraty lub uszkodzenia rzeczy. Więc rusz te swoje kształtne cztery litery i zacznij schodzić, bo w przeciwnym wypadku zaraz siadam do pisania pisma procesowego.”
― Kontratyp
“- Los może dać mi po dupie - kontynuowała. - Może nawet przywalić mi tak, że wyląduje na deskach. Ale niech się lepiej modli o to, żebym już nie wstała.”
― Kontratyp
― Kontratyp
“- Jeśli mi nie wierzysz...
- Z całym szacunkiem, ale oczywiście, że nie wierzę - uciął Oryński. - I nie jestem jedyny.
- Doprawdy?
- Chyłka określiła to kiedyś dość trafnie - dodał Kordian, dzwoniąc po raz kolejny. - Powiedziała, że lepiej zaufać recenzjom spadochronów w intrenecie niż panu.”
― Kontratyp
- Z całym szacunkiem, ale oczywiście, że nie wierzę - uciął Oryński. - I nie jestem jedyny.
- Doprawdy?
- Chyłka określiła to kiedyś dość trafnie - dodał Kordian, dzwoniąc po raz kolejny. - Powiedziała, że lepiej zaufać recenzjom spadochronów w intrenecie niż panu.”
― Kontratyp
“- Z dwojga złego wolę książki - zadeklarowała Joanna. - Bo w filmie oglądam, jak wygląda strach widziany czyimiś oczami. W powieści patrzę na swój własny.”
― Kontratyp
― Kontratyp
“- Namaste, kochany - odezwała się w końcu Joanna.
- Co takiego?
- Namaste. Dosłownie: pokłon tobie.
- Miałem na myśli to drugie słowo.
Chyłka zaśmiała się cicho.
- Nepal nastraja mnie tęsknie i romantycznie.”
― Kontratyp
- Co takiego?
- Namaste. Dosłownie: pokłon tobie.
- Miałem na myśli to drugie słowo.
Chyłka zaśmiała się cicho.
- Nepal nastraja mnie tęsknie i romantycznie.”
― Kontratyp
“Wspinanie się nigdy jej nie pociągało, przypuszczalnie dlatego, że widziała w nim pewną analogię do swojego życia. Może zbyt daleko idącą, bo od kiedy pamiętała, wszystko, co robiła, było nieustannym podchodzeniem pod jakiś odległy, niewidoczny wierzchołek. A jedynym, co pchało ją przed siebie, była myśl, że w końcu znajdzie się na szczycie i spojrzy z góry na przebytą drogę. I dopiero wtedy ta wyda jej się warta zachodu.”
― Kontratyp
― Kontratyp
“- Słyszysz? - upewniła się Chyłka.
- Za głośno i za wyraźnie - odparł cicho. - Co znalazłaś? Pornosy?
- Nie. Listę piosenek na Spotify, którą w pocie czoła musiałeś tworzyć od zarania dziejów.
Zaśmiał się cicho. Rzeczywiście pracował nad tym od jakiegoś czasu, a właściwie od kiedy tylko Chyłka po raz pierwszy puściła mu Poison Alice'a Coopera i oznajmiła, że to najbardziej romantyczny kawałek, jaki zna. Potraktował to jak wyzwanie i postawnowił znaleźć inne metalowe i jednocześnie balladowe numery, które byłyby rzeczywiście, a nie tylko pozornie romantyczne. Zgromadził ich trochę, a potem rozszerzył katalog także na kawałki rockowe i grunge'owe.
- Disarm Smashing Pumpkins - powiedziała z uznaniem. - Nieźle. Naprawdę nieźle.
- Wyciskacz łez.
- Nawet ja to przyznam - odparła nieobecnym głosem.
- Nie ma rzewniejszego kawałka na świecie.
- Ano nie - przyznała. - Ale zobaczymy, co tu jeszcze masz... HammerFall, Always Will Be. Też całkiem nieźle, choć ja i power metal za sobą nie przepadamy.
- Pomyślałem, że zrobisz wyjątek.
- Zrobię nawet dwa, bo widzę tutaj Ghost of Reedom Iced Earth.
- Zgadza się.
- Guns'n'Roses November Rain, dobry wybór. Wind of Change Scorpionsów, też nieźle.
Słysząc sam tytuł ostatniego kawałka, Kordian usłyszał w głowie charakterystyczne gwizdanie na początku.
- It's Been Awhile Staind, brawo, brawo. Idealny podkład muzyczny dla wieczoru przy świeczkach i papierosach.
- Tak? SPrawdzimy w praktyce.
- O, wyłowiłeś nawet Black Hole Sun Soundgarden. I Fade to Black Metalliki!
- Jest też Killing Me Killing You Sentenced.
- Och, Zordon...
- Zrobiłem robotę?
- Przyjeżdżaj. Będę twoja.”
― Kontratyp
- Za głośno i za wyraźnie - odparł cicho. - Co znalazłaś? Pornosy?
- Nie. Listę piosenek na Spotify, którą w pocie czoła musiałeś tworzyć od zarania dziejów.
Zaśmiał się cicho. Rzeczywiście pracował nad tym od jakiegoś czasu, a właściwie od kiedy tylko Chyłka po raz pierwszy puściła mu Poison Alice'a Coopera i oznajmiła, że to najbardziej romantyczny kawałek, jaki zna. Potraktował to jak wyzwanie i postawnowił znaleźć inne metalowe i jednocześnie balladowe numery, które byłyby rzeczywiście, a nie tylko pozornie romantyczne. Zgromadził ich trochę, a potem rozszerzył katalog także na kawałki rockowe i grunge'owe.
- Disarm Smashing Pumpkins - powiedziała z uznaniem. - Nieźle. Naprawdę nieźle.
- Wyciskacz łez.
- Nawet ja to przyznam - odparła nieobecnym głosem.
- Nie ma rzewniejszego kawałka na świecie.
- Ano nie - przyznała. - Ale zobaczymy, co tu jeszcze masz... HammerFall, Always Will Be. Też całkiem nieźle, choć ja i power metal za sobą nie przepadamy.
- Pomyślałem, że zrobisz wyjątek.
- Zrobię nawet dwa, bo widzę tutaj Ghost of Reedom Iced Earth.
- Zgadza się.
- Guns'n'Roses November Rain, dobry wybór. Wind of Change Scorpionsów, też nieźle.
Słysząc sam tytuł ostatniego kawałka, Kordian usłyszał w głowie charakterystyczne gwizdanie na początku.
- It's Been Awhile Staind, brawo, brawo. Idealny podkład muzyczny dla wieczoru przy świeczkach i papierosach.
- Tak? SPrawdzimy w praktyce.
- O, wyłowiłeś nawet Black Hole Sun Soundgarden. I Fade to Black Metalliki!
- Jest też Killing Me Killing You Sentenced.
- Och, Zordon...
- Zrobiłem robotę?
- Przyjeżdżaj. Będę twoja.”
― Kontratyp
“- A więc martwiłaś się? - spytał.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Niemal zakrztusił się kawałkiem nuggetsa.
- Tym, że znieśli moratorium na odstrzał łosi - dodała. - I że ty padłeś jako pierwszy.
Oryński nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Co ty sobie wyobrażasz, gamoniu? - ciągnęła. - Że możesz mi ot tak zniknąć?”
― Kontratyp
- Nawet nie wiesz, jak bardzo.
Niemal zakrztusił się kawałkiem nuggetsa.
- Tym, że znieśli moratorium na odstrzał łosi - dodała. - I że ty padłeś jako pierwszy.
Oryński nie mógł powstrzymać uśmiechu.
- Co ty sobie wyobrażasz, gamoniu? - ciągnęła. - Że możesz mi ot tak zniknąć?”
― Kontratyp
“- Żyjemy w świecie pełnym obietnic składanych przez łgarzy, Szczerbaty - przerwała mu. - Nie potrzeba ich więcej.”
― Kontratyp
― Kontratyp
“- Kompletnie zwariowałaś - ocenił.
- Na twoim punkcie?
- To też. I nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam, rozszerzam go tylko. Na ciebie.
Poruszył się nerwowo na krześle.
- Na mnie?
- Wybierzesz się ze mną, Zordon. To będzie nasza podróż przedślubna.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, uznając, że tego wieczoru z pewnością na katalońskim winie się nie skończy. Poczuł przemożną potrzebę, by nawalić się w sztok - i jak najszybciej zapomnieć o tym, co proponowała Chyłka. Przypatrywał się jej, nie potrafiąc ocenić, czy naprawdę myśli o wyprawie, czy korzysta z okazji, żeby się nad nim pastwić. Z pewnością uznawała tę drugą ewentualność za dobry sposób spędzenia wieczoru.
- Coś nie pasuje? - spytała.
- Po pierwsze nie planujemy ślubu, a po drugie...
- Jeszcze - ucięła. - Ale gdyby kiedyś przyszło ci na myśl, żeby kupić mi pierścionek, pamiętaj o jednej rzeczy.
- Ma być sygnet z grawerem Iron Maiden, wiem.
- Nie... chociaż to też - odparła, wyglądając kelnera z jej carne de toro. - Ale jeśli będziesz się oświadczał, pod żadnym pozorem nie klękaj.
- Nie?
- Nie, bo wtedy od pozycji błagalnej lub modlitewnej będzie dzieliło cię tylko jedno kolano. A ja nie wyjdę za kogoś, kto się przede mną płaszczy.”
― Kontratyp
- Na twoim punkcie?
- To też. I nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam, rozszerzam go tylko. Na ciebie.
Poruszył się nerwowo na krześle.
- Na mnie?
- Wybierzesz się ze mną, Zordon. To będzie nasza podróż przedślubna.
Pokręcił głową z niedowierzaniem, uznając, że tego wieczoru z pewnością na katalońskim winie się nie skończy. Poczuł przemożną potrzebę, by nawalić się w sztok - i jak najszybciej zapomnieć o tym, co proponowała Chyłka. Przypatrywał się jej, nie potrafiąc ocenić, czy naprawdę myśli o wyprawie, czy korzysta z okazji, żeby się nad nim pastwić. Z pewnością uznawała tę drugą ewentualność za dobry sposób spędzenia wieczoru.
- Coś nie pasuje? - spytała.
- Po pierwsze nie planujemy ślubu, a po drugie...
- Jeszcze - ucięła. - Ale gdyby kiedyś przyszło ci na myśl, żeby kupić mi pierścionek, pamiętaj o jednej rzeczy.
- Ma być sygnet z grawerem Iron Maiden, wiem.
- Nie... chociaż to też - odparła, wyglądając kelnera z jej carne de toro. - Ale jeśli będziesz się oświadczał, pod żadnym pozorem nie klękaj.
- Nie?
- Nie, bo wtedy od pozycji błagalnej lub modlitewnej będzie dzieliło cię tylko jedno kolano. A ja nie wyjdę za kogoś, kto się przede mną płaszczy.”
― Kontratyp
“- Czy ja wiem... - odparł Oryński. - Na moje oko teraz nie wygląda to tak źle, jak na początku.
- Twoje oko jest mocno kaprawe.
- Uważaj - poradził jej. - Bo to to samo oko, które widzi w tobie największy cud świata.
Wskazała mu wzrokiem wino.
- Polej swojemu cudowi.”
― Kontratyp
- Twoje oko jest mocno kaprawe.
- Uważaj - poradził jej. - Bo to to samo oko, które widzi w tobie największy cud świata.
Wskazała mu wzrokiem wino.
- Polej swojemu cudowi.”
― Kontratyp
“W końcu żeby kogoś oceni, wystarczy chwila, ale trzeba całego życia, żeby go zrozumieć.”
― Kontratyp
― Kontratyp
“- Jak sobie radzicie? - zapytał w końcu chudzielec.
- Jak każda inna podobna para.
- Nie jesteście jak każda inna para.
- Może i nie - przyznał Oryński. - Chyłka twierdzi, że kiedyś ktoś nawet popełni na nasz temat rozprawę doktorską. Ma już nawet dla niej tytuł.
- Jaki?
- Power couple: synergia potencjałów jako model wybuchowego związku.”
― Kontratyp
- Jak każda inna podobna para.
- Nie jesteście jak każda inna para.
- Może i nie - przyznał Oryński. - Chyłka twierdzi, że kiedyś ktoś nawet popełni na nasz temat rozprawę doktorską. Ma już nawet dla niej tytuł.
- Jaki?
- Power couple: synergia potencjałów jako model wybuchowego związku.”
― Kontratyp
“- Działamy, trucizno? - odezwał się Kordian.
- Trucizno?
- Zapożyczyłem od Alice'a Coopera.
Chyłka nie odpowiadała.
- Poison - dodał.
- Tak, wiem.
- Wolisz, "kochanie"?”
― Kontratyp
- Trucizno?
- Zapożyczyłem od Alice'a Coopera.
Chyłka nie odpowiadała.
- Poison - dodał.
- Tak, wiem.
- Wolisz, "kochanie"?”
― Kontratyp
“- Więc twierdzisz, że ci ludzie chodzą w Himalaje, żeby się zabić? - mruknęła z powątpiewaniem Joanna.
- Mniej więcej.
- A nie przeszło ci przez ten twój zakuty łeb, że jest wręcz przeciwnie? Że wspinają się nie po to, by ginąć, tylko po to, by żyć?
- Nie.
- Właściwie powinnam się tego spodziewać po typowym zwierzęciu kanapowym.
- I kto to mówi?”
― Kontratyp
- Mniej więcej.
- A nie przeszło ci przez ten twój zakuty łeb, że jest wręcz przeciwnie? Że wspinają się nie po to, by ginąć, tylko po to, by żyć?
- Nie.
- Właściwie powinnam się tego spodziewać po typowym zwierzęciu kanapowym.
- I kto to mówi?”
― Kontratyp
“Joanna prychnęła cicho i zarzuciła mu ręce na kark. Choć nie była gotowa do końca się przed sobą przyznać, potrzebowała tego. Bliskości między nimi, która jednocześnie powodowała dystans wobec wszystkiego innego.”
― Kontratyp
― Kontratyp
“- Niezła furiatka - odezwała się Klara.
- Uświadczyłaś jej w spokojniejszej odsłonie.
Kabelis nie umknęła wyraźna nuta sympatii w jego głosie. Obróciła się w stronę Kordiana i uśmiechnęła.
- I za to skrycie do niej wzdychasz?
- Nie za to, ale mimo tego.”
― Kontratyp
- Uświadczyłaś jej w spokojniejszej odsłonie.
Kabelis nie umknęła wyraźna nuta sympatii w jego głosie. Obróciła się w stronę Kordiana i uśmiechnęła.
- I za to skrycie do niej wzdychasz?
- Nie za to, ale mimo tego.”
― Kontratyp
“- Na wzrok nie narzekam - zauważyła Joanna, rozsiadając się jeszcze wygodniej. - Choć kiedy Zordon zapomina się przy słuchaniu nowego singla Taco Hemingwaya i zaczyna się gibać, nawet bym chciała.
- Nie gibię się.
Chyłka przewróciła oczami, a potem na powrót skupiła wzrok na Żelaznym.
- Od czasu do czasu gestykuluje nawet w rytm muzyki - mruknęła.
- Nazywamy to rapowaniem.
- No właśnie - odparła z bólem w głosie, nie odrywając spojrzenia do Artura. - Wyobrażasz sobie, co przechodzę na co dzień?
- A co ja mam powiedzieć?
- Masz dziękować Bogu, że zesłał ci takie błogosławieństwo jak ja.
- O tak. Szczególnie kiedy nastawiasz budzić pół godziny przed czasem tylko po to, żeby mieć satysfakcję z kilkukrotnego wciskania drzemki - odparował Kordian.
- Przynajmniej nie żłopię porannej kawy, jakby ktoś podpiął mi grdykę do wzmacniacza.
- Piję całkiem normalnie. Ty za to masz dziwną manię wyłączania światła w lodówce.
- To nie żadna mania, tylko roztropność - zaprotestowała Joanna i westchnęła ciężko. - W głowie mi się nie mieści, że w dwudziestym pierwszym wieku, kiedy wszystko podobno jest smart, nikt nie wpadł na to, żeby nocą ta pieprzona iluminacja była słabsza. Nie, zamiast tego otwierasz drzwiczki i czujesz się, jakby Bóg właśnie stworzył świat.
Oryński mruknął pod nosem.
- Szkoda, że takiej roztropności nie wykazujesz przy ładowaniu zmywarki. Przez twoje braki w znajomości zasad Tetrisa za każdym razem...
- Talak, talak, talak - ucięła.
Żelazny popatrzył się na nich jak na dwójkę uciekinierów z zamkniętego ośrodka dla psychicznie chorych. Kordian uśmiechnął się pod nosem, a potem wymierzył palcem w Chyłkę.
- Myśli, że to coś zmieni - rzucił do Artura.
- Co takiego, do cholery?
- Talak - włączyła się Joanna. - W prawie islamu to formułka, po której między kobietą a mężczyzną dochodzi do rozwodu. Wystarczy, że facet trzykrotnie wypowie to słowo i po sprawie.
- U nas to jednak nie działa - dodał Kordian. - Wiem, bo sprawdzałem.”
― Kontratyp
- Nie gibię się.
Chyłka przewróciła oczami, a potem na powrót skupiła wzrok na Żelaznym.
- Od czasu do czasu gestykuluje nawet w rytm muzyki - mruknęła.
- Nazywamy to rapowaniem.
- No właśnie - odparła z bólem w głosie, nie odrywając spojrzenia do Artura. - Wyobrażasz sobie, co przechodzę na co dzień?
- A co ja mam powiedzieć?
- Masz dziękować Bogu, że zesłał ci takie błogosławieństwo jak ja.
- O tak. Szczególnie kiedy nastawiasz budzić pół godziny przed czasem tylko po to, żeby mieć satysfakcję z kilkukrotnego wciskania drzemki - odparował Kordian.
- Przynajmniej nie żłopię porannej kawy, jakby ktoś podpiął mi grdykę do wzmacniacza.
- Piję całkiem normalnie. Ty za to masz dziwną manię wyłączania światła w lodówce.
- To nie żadna mania, tylko roztropność - zaprotestowała Joanna i westchnęła ciężko. - W głowie mi się nie mieści, że w dwudziestym pierwszym wieku, kiedy wszystko podobno jest smart, nikt nie wpadł na to, żeby nocą ta pieprzona iluminacja była słabsza. Nie, zamiast tego otwierasz drzwiczki i czujesz się, jakby Bóg właśnie stworzył świat.
Oryński mruknął pod nosem.
- Szkoda, że takiej roztropności nie wykazujesz przy ładowaniu zmywarki. Przez twoje braki w znajomości zasad Tetrisa za każdym razem...
- Talak, talak, talak - ucięła.
Żelazny popatrzył się na nich jak na dwójkę uciekinierów z zamkniętego ośrodka dla psychicznie chorych. Kordian uśmiechnął się pod nosem, a potem wymierzył palcem w Chyłkę.
- Myśli, że to coś zmieni - rzucił do Artura.
- Co takiego, do cholery?
- Talak - włączyła się Joanna. - W prawie islamu to formułka, po której między kobietą a mężczyzną dochodzi do rozwodu. Wystarczy, że facet trzykrotnie wypowie to słowo i po sprawie.
- U nas to jednak nie działa - dodał Kordian. - Wiem, bo sprawdzałem.”
― Kontratyp
“- Jesteś na linii? - zdziwił się chudzielec. - Czy wy się kiedykolwiek rozstajecie?
- Jeśli już, to tylko na ułamek sekundy. Dłużej nie potrafimy bez siebie wytrzymać.”
― Kontratyp
- Jeśli już, to tylko na ułamek sekundy. Dłużej nie potrafimy bez siebie wytrzymać.”
― Kontratyp
“Kordian przez chwilę przeżuwał ciastko w milczeniu.
- Jesteś pewna?
- Ba. Po tym jak oskarżyła go Lena Headey, gość już się nie podniesie. Nie pamiętasz jak wyrżnęła wszystkich w Wielkim Sepcie?
- Ja pamiętam, ale ty nie, bo tylko czytałaś Martina, ale nigdy nie oglądałaś Gry o Tron.
- Nadrobiłam w ostatnim czasie, żebyśmy ostatni sezon połknęli razem. I naciesz się tym, bo to jedyny romantyczny gest, na jaki mnie stać.”
― Kontratyp
- Jesteś pewna?
- Ba. Po tym jak oskarżyła go Lena Headey, gość już się nie podniesie. Nie pamiętasz jak wyrżnęła wszystkich w Wielkim Sepcie?
- Ja pamiętam, ale ty nie, bo tylko czytałaś Martina, ale nigdy nie oglądałaś Gry o Tron.
- Nadrobiłam w ostatnim czasie, żebyśmy ostatni sezon połknęli razem. I naciesz się tym, bo to jedyny romantyczny gest, na jaki mnie stać.”
― Kontratyp
“Chyłka specjalnie im się nie dziwiła. Wystarczyło znikome zainteresowanie górami, by nie móc oderwać nosa od telewizora, kiedy działo się w nich coś wykraczającego poza normę.”
― Kontratyp
― Kontratyp
