Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca Quotes

Rate this book
Clear rating
Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca by Karol Modzelewski
251 ratings, 4.32 average rating, 16 reviews
Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca Quotes Showing 1-13 of 13
“Mit jest bytem niematerialnym. Nie można zmiażdżyć go czołgami, rozstrzelać ani zamknąć w więzieniu. Wszystkie te zabiegi nie mogą zaszkodzić mitowi – przeciwnie, umacniają go. Zniszczyć mit może tylko głębokie rozczarowanie jego wyznawców, jeżeli poczują się oszukani.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Emocjonalny stosunek Polaków do sąsiednich narodów jest obciążony wspomnieniem doznanych krzywd, odniesionych ran (rzecz jasna tych, które nam zadano, a nie tych, które my zadawaliśmy) oraz rachunkiem poległych i pomordowanych. Łatwo rozdmuchać tlący się żar tej wrogości oraz pragnienie wyrównania rachunku. Robią to czasem politycy dla doraźnego, wyborczego zysku. Taki zysk zmienia się jednak w narodową stratę. Stosunki z sąsiednimi państwami zależą od psychologicznej tkanki stosunków między narodami. Dla każdego polskiego rządu – obojętne czy premierem będzie Kaczyński, czy Tusk – rozniecona wrogość wobec Rosjan, Niemców lub Ukraińców będzie jak kula u nogi, która nie pozwoli na układanie wzajemnych stosunków gospodarczych i politycznych w najlepiej pojętym interesie narodowym. Słono za to zapłacimy.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Bardzo wielu Polaków nosi cudzoziemskie nazwiska. Są one pamiątką po mniej lub bardziej odległych cudzoziemskich przodkach, zwykle jednak nie wyciągamy z tego wniosków dotyczących narodowej tożsamości człowieka. Aleksander Brückner miał bez wątpienia jakichś niemieckich, a właściwie austriackich przodków, ale nikt nie powie, że był Niemcem lub Austriakiem. Wiemy, że był Polakiem, wielkim luminarzem polskiej humanistyki. Nikt też nie powie, że Niemcem był Ryszard Reiff, w czasie okupacji żołnierz AK, potem jeniec NKWD, który zdołał uciec na piechotę z Syberii do kraju, następnie działacz PAX, przewodniczący tego stowarzyszenia, jedyny członek Rady Państwa PRL, który nie głosował za wprowadzeniem stanu wojennego, a w 1989 r. senator z listy OKP. Był to szczery Polak i – bez względu na powikłane losy – prawdziwy patriota. Podobnie Jadwigi Staniszkis nikt nie uważa za Litwinkę, a Romualda Szeremietiewa – za Rosjanina. Ale o Sewerynie Blumsztajnie mówimy bez zastanowienia: to Żyd. Mówimy tak, bo miał żydowskich przodków, podobnie jak Reiff – niemieckich, Jadwiga Staniszkis – litewskich, a Szeremietiew – rosyjskich. Tyle, że tamci się spolszczyli, więc są Polakami. A Blumsztajn to Żyd. Przecież ma żydowskie nazwisko. Ostatecznie możemy złożyć daninę poprawności politycznej i powiedzieć o nim, że to Polak pochodzenia żydowskiego. Wbrew pozorom jednak niewiele to zmienia. Nie mówimy przecież o Szeremietiewie, że jest Polakiem pochodzenia rosyjskiego. Widocznie jest tu jakaś nieusuwalna różnica.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Żaden naród nie składa się z samych bohaterów. Nasz – wbrew legendom i czytankom – też nie. No i bardzo dobrze. Życie wśród samych bohaterów – nie dość, że krótkie – byłoby całkiem nie do zniesienia.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Ogniwem trwale łączącym poszkodowany lud z Prawem i Sprawiedliwością są nie tyle nadzieje na pozytywną odmianę losu, ile wspólnota emocji negatywnych. Ludzie pokrzywdzeni przez Wielką Zmianę nie za bardzo liczą na to, że PiS po powrocie do władzy poprawi warunki ich życia codziennego; raczej liczą na to, że kolejny rząd Kaczyńskiego wymierzy sprawiedliwość tym sukinsynom, którym się w transformacji powiodło. Doświadczenie lat 2005–2007 daje tym ludowym nadziejom solidną podstawę.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Nie jest istotne, jakie kalkulacje, a może polityczne rozgrywki doprowadziły do tego mordu. Pułkownik milicji, który najprawdopodobniej rozkazał wysłać przeciwko górnikom pluton zabójców, zdążył jeszcze jakiś czas potem awansować na generała, lecz dziś już nie żyje. Skazanie i osadzenie w więzieniu zabójców z tego plutonu było jednak ze wszech miar usprawiedliwione. Trzeba karać „ślepy miecz”; przemawiają za tym tzw. względy prewencji ogólnej, czyli odstraszająca funkcja kary. Także w naszych czasach może się znaleźć polityk, który każe strzelać do uczestników pokojowego protestu. Funkcjonariusze, którzy dostaną taki rozkaz, muszą wiedzieć, że jest on zbrodniczy, i powinni bać się go wykonać. Przykład żołnierzy plutonu specjalnego odsiadujących karę za zabójstwa w „Wujku” powinien przypominać, że rozkaz nie zwalnia od odpowiedzialności karnej za zbrodnię. Także dziś warto o tym przypominać.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Próba moralnej delegitymizacji rywali ze względu na ich historyczny rodowód godzi w nas, bo próbując poniżyć przeciwnika, sami narażamy się na znikczemnienie. Gdy w sporze z SLD wypominamy, że Sojusz wywodzi się z PZPR i traktujemy ten aspekt jego tożsamości jako piętno, łatwo wypowiedzieć słowa: „wam mniej wolno”. Ale te słowa przecież znaczą, że nam (lub „naszym”) wolno więcej. To bardzo śliska ścieżka. Walczyliśmy o wolność, więc teraz mamy prawo, ze względu na nasze zasługi, troszkę tę wolność przydusić?”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Komunistyczna dyktatura – pozwolę sobie to powtórzyć – opierała się nie tylko na terrorze, a to, że budziła strach, nie było jedynym ani nawet najistotniejszym powodem uległości obywateli. Kamieniem węgielnym dyktatury był nade wszystko konformizm. Postawy i zachowania konformistyczne były tak rozpowszechnione, że uchodziły za normę. Nawet uczestnicy opozycji demokratycznej, zanim przekroczyli Rubikon buntu, praktykowali powszednie rytuały uległości. Przeciętny obywatel PRL, mimo że nie identyfikował się ideowo z komunizmem, nie widział w tych rytuałach nic hańbiącego. Ale to jego uległość, nawet jeśli pozorowana, była „ostoją mocy i trwałości” reżimu. Po upadku komunizmu, gdy zapanowały nowe kryteria poprawności, nasz domowy konformista uznał je posłusznie i odkrył, że to, co w PRL uważał za normalkę, było w rzeczywistości straszną hańbą. Życie z brzemieniem takiej hańby jest niekomfortowe. Trzeba przeprowadzić rachunek sumienia, co jest zabiegiem szalenie niemiłym – lub zrzucić ciężar swojej winy na kogoś gorszego. Tylu było przecież gorszych od nas: członek partyjnej egzekutywy, dyspozycyjny dziennikarz, zwłaszcza zaś kapuś – podstępny, zdradziecki, z pozoru jeden z nas, a naprawdę oko i ucho wrażej władzy. Trzeba go wykryć, postawić pod pręgierzem i w ten sposób samemu oczyścić się z hańby. Lustracja ma w sobie coś z autoegzorcyzmów, jakbyśmy wypędzali Złego z siebie samych. Pogońmy więc wspólnymi siłami zdemaskowanego kapusia. Kto pierwszy rzuci w niego kamieniem, ten będzie bez grzechu. Jak w Ewangelii, tylko że na odwrót.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Nie zapomnę opowieści nieżyjącej już Bogusławy Blajfer, wówczas młodej, efektownej i dobrze ubranej dziewczyny z „dobrego domu”, o tym, jak weszła do jednopokojowego mieszkania robotniczej rodziny w prymitywnej radomskiej ruderze, oznajmiła, że na dole stoi wóz z toną węgla na zimę, i ujrzała wychudzoną kobietę z trójką dzieci, jak wcinają na kolację suchy chleb posypany cukrem: „a ja wytrzeszczam na nich oczy i stoję w tym swoim białym kożuchu jak jakiś chuj”.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Z mojej zawodowej wiedzy wynika, że narody nie istniały od zawsze, więc można przypuszczać, że nie będą trwały wiecznie.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Broniewski pomilczał, potem przyjrzał mi się uważnie, z odcieniem niepokoju, i oznajmił: – Muszę ci w tajemnicy powiedzieć coś, o czym nikt nie wie. Ja, Władysław Broniewski – robił długie przerwy między wyrazami – wielki rewolucyjny poeta, prawdziwy komunista – to powiedział z naciskiem – jestem troszkę pijany. Ale tylko troszeczkę”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Strach umarł! To tak, jakby umarł odwieczny car, potężny władca imperium. Strach był najważniejszym lepiszczem, zaprawą murarską, która spajała forteczne mury Związku Radzieckiego. Jak w hymnie: „Sojuz nieruszymyj respublik swobodnych spłotiła na wieki Wielikaja Ruś. Da zdrawstwujet sozdannyj wolej narodow jedinyj, moguczij Sowietskij Sojuz!” (Nienaruszalny związek wolnych republik scaliła na zawsze Wielka Ruś. Niech żyje stworzony z woli narodów niepodzielny, potężny Związek Radziecki). Bez strachu Związek Radziecki nie był już scalony na wieczność i nienaruszalny, lecz kruchy i podzielny.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca
“Barykada ma chronić, ale nie jest to miejsce bezpieczne ani dla bojowników, którzy ją wznoszą, ani dla ludu prowadzonego przez Wolność, ani dla narodu żyjącego w cieniu obcej potęgi. Na nic się jednak nie zdadzą mądre ostrzeżenia realistów, którzy apelują do tłumów, żeby dały sobie spokój z tą wolnością.”
Karol Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca