W 7 minut wyjaśnię ci dlaczego nie wychodzi ci w miłości

Kiedy byłem młody bardzo lubiłem jeździć autobusem. Nie ze względu na to, że ciągnęły mnie rury wydechowe, czy przegubowiec wyginał się w odpowiedni sposób.


Raz na trzy, cztery dni wchodziła tam dziewczyna, w której zakochiwałem się mniej więcej w takim czasie w jakim można powiedzieć: toabsolutnienajpięknieszadzidanaświecie.


A raczej szybciej.


Spalałem się do niej uczuciem gwałtownym, wyobrażając już sobie jak chodzimy za ręce po parku, jak przeczesuje jej włosy dłońmi (dziwnym zbiegiem okoliczności zazwyczaj moje wybranki miały blond włosy do tyłka), jak rozmawiamy do świtu (przypomina mi się genialny w tamtym czasie film „Przed wschodem słońca”) jak rozchylam jej usta i jak w końcu zdejmuję z niej obcisłą koszulkę (zawsze miały obcisłe koszulki) i zostawiam w samych skąpych majtkach a na koniec zdejmuje i je (seks, długie nogi skrzyżowane na moich plecach).


Pałałem do niej potężnym uczuciem przez pięć, siedem a czasami nawet 11 autobusowych przystanków.


Dziewczyna stała niewzruszona i nieświadoma naszej fantastycznej przyszłości. Nieświadoma również jak w akcie orgazmu krzyczy moje imię do ucha.


Oczywiście serce rozpadało mi się absolutnie na kawałki w momencie, kiedy wysiadała z autobusu. Przyzwyczajasz się do człowieka a on kurwa co? Wysiada na następnym przystanku.


A to była miłość. Naprawdę. Ślepa, szczeniacka miłość. Co z tego, że pięciominutowa?



W miłości najważniejszy jest trójkąt. I nie chodzi mi o sytuację kiedy one dwie klęczą, ani nawet o taką gdy ona klęczy przy dwóch samcach.


Trójkąt ma trzy wierzchołki.


Jeden to intymność.


Drugi to namiętność.


A trzeci to zaangażowanie.


Romeo i Julia style


Patrząc na długonogą blondynkę w autobusie czułem namiętność. Kreowałem też naszą wspólną przyszłość, w której rzecz jasna ona – dupa i przyszłość – była idealna.


Bo namiętność składa się z dwóch części: jest pożądanie i jest zauroczenie. 


Będąc w klubie i patrząc jak na parkiecie wygina się niezła sztuka, którą bym wyłomotał tak, że bym chodzić nie mógł przez całe trzy minuty czułem pożądanie. Pożądanie jest zero jedynkowe. Chcesz się ze mną pieprzyć? Chcesz się z nim pieprzyć? Tu i teraz? Odpowiedź jest prosta: tak albo nie.


Faza czystej namiętności jest uzależniająca. Znam ludzi, którzy przechodzą z jednego związku tego typu do kolejnego. To faza kiedy on myśli tylko kutasem a ona tylko macicą. Rzuć mnie na ścianę/zerwij mi majtki/weź mnie.


Namiętność to jednak nie tylko dzikie rżnięcie ale i zauroczenie. Rozmowy do rana. Świat przestaje istnieć poza tą drugą osobą. Absolutne uwielbienie. Zaborczość. Zachłanność. Nic nie jest w stanie równać się z tym hajem, pogryzionymi ustami i siniakami na tyłku.


Ten stan przypomina wstrzyknięcie heroiny prosto w mózg. Jak każda działka zazwyczaj kończy się jednak zjazdem i kacem.


To Romeo i Julia style. On ma 17, ona 16 a rodzice nie pozwalają im zamieszkać razem, więc popełniają samobójstwo.


On myśli – jaka jest cudowna! Tylko ona na całym świecie mnie rozumie. Trzy miesiące on później pakuje swoje graty do samochodu i mówi: zmieniłem zdanie.


Bo związek oparty tylko o namiętność jest krótki choć miewa długie orgazmy.


Intymność


Tę teorię z trójkątem wymyślił Robert Sternberg amerykański psycholog obecnie profesor na jednej z najlepszych uczelni świata Cornell University.


Żyd. Lubię Żydów.


Drugi wierzchołek jego trójkąta to intymność. Znacie się. Lubicie. Rozumiecie.


Ona ma dostęp do jego pieniędzy, statusu społecznego, przyjaciół, on do jej cycków. Albo na odwrót. Nie pamiętam. Jednej i drugiej stronie sprawia to przyjemność.


Jedna i druga osoba wie już jak tę przyjemność swojemu partnerowi dać. I nie chodzi tylko o odpowiednie wygięcie tyłka, ale również o takie drobiazgi jak to, że on lubi pieprzonego sznycla na obiad, ona ucieszy się z biletu na koncert Muse a on jak w tygodniu nie pójdzie cztery razy na siłownię to będzie marudny.


I z tą intymnością jest tak, że po pewnym czasie dochodzi do niej zaangażowanie.


Albo i nie.  U Angeli na przykład nie.


„Związek całkiem na poziomie, plany na przyszłość, dobra jego praca – on marynarz wiec i kasa dobra.


Na przyjemności nie brakowało. rozrzutnie nie żyliśmy, odłożyć potrafiliśmy. Wiadomo kłótnie sprzeczki, kulminujące się po alkoholu „bo po co się przypieprzasz do mnie jak jestem pijany? Albo z innych błahych powodów. Bo skarpetki porozrzucane, bo śmieci nie wyrzucone, bo odkurzacz i mop parzą a komputer ważniejszy.


Ograniczeń nie było, wszystko było „nasze” nawet konta na fejsie.


I zaczęło się pieprzyc w połowie kontraktu. Bo chciałam żeby plany nie były tylko planami. 29 lat i bez życia na swoim, bez zalegalizowanego związku? Gdzieś po głowie dzieci chodziły.


Maile coraz rzadsze, pisane żeby cos napisać bez większej werwy. Pojawiły się pierwsze połsłówka że on ze mną to jednak nie jest szczęśliwy- bo się przypieprzam i chce czegoś więcej? Wrócił, powiedział że chce się rozstać powodem był „brak szczęścia”.


Później się dowiedziałam, ze zostawił mnie dla jakiejś starszej „ciemnejkarnacji” baby. I wypierdolił do niej.. I nagle nieważna rodzina, nieważni przyjaciele zostawiam wszystko i chce się wpizdu daleko w nieznane wyprowadzić (posrana decyzja- bo nie wydaje mi się żeby podejmować świadome i odpowiedzialne decyzje po spotkaniu kogoś przez kilka dni/nocy?). Czy to ze któraś w porcie dobrze obciąga świadczy o tym ze trzeba cale życie burzyć dla niej?


Tyle, że tu nie chodzi o obciągnie, tylko o to, że on chciał rozpocząć swoje życie od początku. A nie był gotowy na wierzchołek trzeci czyli:


Zaangażowanie


To decyzja że będziemy razem. To są plany: związek, kupno mieszkania, małżeństwo, dzieci, wyższy poziom małżeństwa czyli kredyt na wspomniane mieszkanie etc.


Zaangażowanie to kwestia kalkulacji. Ile stracę jeśli wycofam się z tego związku? Zanim zaangażowanie się pojawi mija przynajmniej rok. Częściej dwa albo trzy.


Według Sternberga kompletna miłość jest gdzieś w środku tego trójkąta, gdzie przecinają się wszystkie trzy linie: namiętność, zaangażowanie oraz intymność.


Ten stan utrzymuje się krótko. Tak, wiem u ciebie jest inaczej. Gratuluję, jesteś wyjątkiem.


Jeśli on cię pieprzy, ty go kochasz a on jest ciągle jak głaz to jest to miłość fatalna. Nic z tego fajnego nie będzie. Poza smarkaniem w poduszkę, długim wpatrywaniu się w telefon oraz pijackimi smsami.


A jeśli jesteście ze sobą od dłuższego czasu i dobrze wam razem, ale pożądanie zostawiliście gdzieś w szafie dwa lata temu to jesteście w miejscu, które psychologowie określają jako miłość przyjacielską.


Jak z tego przykładu widać na samym seksie można zrobić co najwyżej niezłego pornosa a nie związek. Co nie znaczy, że pornosy są złym pomysłem na życie. Ja tam nikogo nie oceniam. Jeden lubi czekoladę, a drugi jak mu nogi śmierdzą.


3970127447_4079a8fcbc_b

Photo by Gabriel S. Delgado C./CC Flickr.com


 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on June 18, 2015 03:21
No comments have been added yet.


Piotr C.'s Blog

Piotr C.
Piotr C. isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Piotr C.'s blog with rss.