Pimp my walizka
Nie ma wątpliwości, że kupowanie walizki zrobionej z aluminium ma mniej więcej tyle sensu, co pisanie piórem wiecznym w czasach powszechnego dostępu do długopisów i cienkopisów. Oraz do edytorów tekstu. W sumie więc zakup pozornie bez sensu, ale jednocześnie jakaż stylówa!
Kupiłem jakiś czas temu na Ebayu piętnastoletnią walizkę Rimowa Opal, która chodziła za mną od lat. Walizka nosiła wyraźne ślady użycia, więc niezwłocznie zacząłem jej używać, by zwiększyć ilość tych śladów. I rzeczywiście, po każdej podróży na walizce przybywają nowe wgniecenia. Normalnego człowieka by to wkurzało, ale ja się cieszę - walizce rośnie Manitou. Jednak nie o tym chciałem pisać. Chciałem pisać o poprawianiu rzeczywistości.
Walizka jest na tyle stara, że designerzy nie wpadli jeszcze wtedy na to, żeby na jej węższym boku dodać rączkę. Tzn. walizka może być noszona jako klasyczna walizka, albo ciągnięta na dyszlu z pomocą kółek. I niby wszystko gra, dopóki nie trzeba jej podnieść, by np. pokonać trzy stopnie, albo wstawić ją do pociągu. W nowszych modelach jest tam rączka, ale… ten mój nie jest nowszy.
Tu się nawet nie ma za bardzo nad czym rozpisywać. Ludzie dzielą się na trzy typy: pierwszy godzi się z zastaną rzeczywistością; drugi kupuje nowy przedmiot, jeśli stary go nie zadowala; trzeci terraformuje. Ja należę do tego trzeciego typu. W skrócie: kupiłem za 25 PLN rączkę w kolorze zgodnym, wywierciłem dwa otwory (i usunąłem dwa nity) po czym przykręciłem nową rączkę. Minimalny luz jest wynikiem chęci nie wiercenia dodatkowych otworów. To działa!
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
