Dziób w ciup!

Profesor filozofii z Uniwersytetu Wrocławskiego Bogusław Paź zamieścił na fejsie film, na którym widać, „jak prorosyjscy separatyści znęcają się nad wziętymi do niewoli ukraińskim żołnierzami: wyciągają ich zwłoki z samochodowego bagażnika, rzucają nimi (…)”. Z relacji Barbary Stanisz w dolnośląskiej „Gazecie Wyborczej” wynika więc, że separatyści wzięli w niewolę zwłoki, a lead informuje nas, że zabici przechodzili gehennę, choć nawet osoby religijne nie żywią przekonania, że martwi coś czują.

Paź skomentował film słowami „Banderowskie ścierwa dostają łomot aż miło!”, za co władze Uniwersytetu zawiesiły go w obowiązkach.

Reakcja rektora i komentarze w prasie (wyłączywszy komentarz profesora Jana Hartmana w „Polityce”) wskazują, że polskie elity intelektualne zasady wolności słowa nie rozumieją i właściwie nie ma szans, żeby w jakiejś przewidywalnej przyszłości do nich dotarło, na czym ona polega.

Żeby nie było wątpliwości: zamieszczanie takich filmów uważam za zezwierzęcenie, komentarz Pazia za ohydny, jego samego za niezłego palanta, ale ten palant ma prawo zamieszczać takie filmy, jakie chce, i komentować je, jak chce, bo na tym polega wolność słowa. I nie wolno wyrzucać go za to z pracy. Zwłaszcza że, jak wynika z relacji studentów, Paź swoje ideologiczne przekonania zostawia poza salą wykładową.

Całkowite niezrozumienie, na czym polega wolność słowa, wykazuje cytowany przez Stanisz dr Mirosław Tryczyk. „W pełni popieram reakcję rektora uczelni. Zestawiona z filmem wypowiedź profesora jest kompletnie nie do przyjęcia. Po pierwsze dlatego, że naruszył sacrum – w naszej kulturze ciała zmarłych są świętością”. Czyli mamy wolność słowa, ale nie wolno naruszać sacrum. No oczywiście, przecież obowiązuje przepis przewidujący więzienie za obrazę uczuć religijnych. Tyle że wolność słowa bez prawa do naruszania sacrum jest mniej więcej równoważna z wolnością więźnia ograniczoną do dwunastu metrów kwadratowych celi. „Po drugie, nie rozumiem, dlaczego profesor wiąże ze sobą oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii z walczącymi o wolność żołnierzami z Doniecka. Przecież oni nie mają nic wspólnego z mordercami z UPA”. Czyli Tryczyk podejmuje z Paziem merytoryczną polemikę (abstrahujemy tutaj od bezsensownego sformułowania „wiąże ze sobą z”, bo jak znamy gazetowe realia, Tryczyk zawdzięcza je wybitnej dziennikarce Stanisz). I rzeczywiście racja jest po jego stronie. Tylko co z tego wynika? Że wolno wygłaszać wyłącznie twierdzenia zgodne ze stanem faktycznym? To dlaczego prof. Binienda i dr Cieszewski jeszcze nie wylecieli ze swoich uczelni? I dlaczego Kaczyński nie siedzi za mówienie o sfałszowanych wyborach? A co, jeśli w danej sprawie nie ma jasności? Zakaz rozmowy na ten temat? Idźmy dalej. „Wypowiedź (…) Bogusława Pazia godzi w polskie interesy, a i zwyczajnie po ludzku jest podła”. Rzeczywiście godzi i rzeczywiście jest podła. Co nadal nie jest powodem, by mu takich wypowiedzi zakazywać. Facet nie pełni ani funkcji ministra spraw zagranicznych, ani ambasadora, by miał obowiązek dbać o polskie interesy, a zasada wolności wypowiedzi oznacza ochronę właśnie słów podłych, przykrych, kontrowersyjnych. Niepodłych, nieprzykrych, niekontrowersyjnych nikt w ogóle nie ma zamiaru zakazywać.

Zgadza się z tym profesor Jacek Hołówka: „Wolność słowa i wolność myśli są kluczowe. Wszelkie poglądy, opinie i przekonania powinny mieć prawo ekspresji w życiu społecznym”. Do tego momentu uważałem, że Hołówka to mądry człowiek. Ale… „Ale wolność słowa dotyczy treści, a nie formy”. Normalnie zleciałem z krzesła. I powiem tak: Paź nie jest żadnym zagrożeniem. Paź to folklor, anomalia, nieszkodliwa aberracja, bo na kilometr widać, że to palant w skórze inteligenta. Niebezpieczni są tacy profesorowie jak Hołówka, bo ich poglądy traktuje się poważnie. Jak to wolność słowa nie dotyczy formy, tylko treści? Czyli co, Dodzie nie wolno powiedzieć (została za to skazana), że Biblię „spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła”, ale gdyby powiedziała, że „autorzy Biblii znajdowali się nieraz pod wpływem alkoholu i innych środków odurzających”, to wtedy byłoby okej? Bo treść jest zgodna ze stanem faktycznym, a całą ostrość wypowiedzi diabli wzięli? Przecież forma ma przemożny wpływ na treść, na jej odbiór. Tę samą treść można zawrzeć w wielu formach i wszystkie, panie Hołówka, muszą być dozwolone, jeśli mamy mieć wolność wypowiedzi.

Dr Tryczyk stwierdza, że Paź „zdecydowanie przekroczył granice wolności słowa”. Ten zarzut stał się w Polsce ostatnio niezwykle modny: jeśli tylko ktoś powie coś, co innych złości i drażni, co kwestionuje ich świętości czy utarte poglądy, dowiaduje się, że przekroczył granice wolności słowa. Przy czym te granice ustala sobie swobodnie i arbitralnie ten, komu dana wypowiedź się nie podoba. Maziarskiemu nie podobają się np. poglądy antysemickie, więc chciałby ich zakazać. Tego, że w ten sposób likwiduje wolność słowa, nie dostrzega. Bo kończy się ona w momencie, kiedy są jakieś granice. Żadnych obiektywnych nie da się ustalić, a skoro można je dowolnie wyznaczać i przesuwać, to o tym, co można powiedzieć, decyduje po prostu silniejszy. A to jest cenzura.

Prof. Hołówka twierdzi: „Język nienawiści nie zmierza do debaty, tylko do wzbudzenia nienawiści, może także do fizycznej agresji. Mowa nienawiści nie jest chroniona wolnością słowa. I musi być piętnowana”.

Musi być piętnowana. Ale nie zakazywana. Nie karana więzieniem. Bo mowa nienawiści też powinna być chroniona wolnością słowa. Nie ma takiego wymogu, żeby wygłaszający jakieś poglądy miał do nich prawo tylko wtedy, jeśli chce o nich debatować. Może chce je wykrzyczeć. Ma prawo sobie krzyczeć. Dla mnie kluczowe w wypowiedzi Hołówki jest sformułowanie „może także do fizycznej agresji”. A konkretnie „może także”. Uważam, że takie potencjalne, mało realne skutki czyichś słów nie są powodem, by ich zakazywać. Karane powinno być wyłącznie nawoływanie do agresji, które do tej agresji rzeczywiście prowadzi (i udowodni się związek) albo które w ofierze wywołuje realny strach (czyli podobny warunek jak przy groźbie karalnej). Jeśli ktoś pisze „Żydzi do gazu”, to ani nie ma zamiaru budować krematoriów, ani nikt nie zareaguje na ten apel budową krematoriów, ani Żydzi się nie boją, że ktoś po nich przyjdzie i zaprowadzi do krematoriów. Jest to wypowiedź bez dwóch zdań nienawistna, wyrażająca chory światopogląd, że Żydzi rządzą światem i są sprawcami wszelkich nieszczęść. Ale ten człowiek do tego światopoglądu prawo ma, tak samo jak ma prawo uważać, że słyszy w głowie głosy, bo porwały go ufoludki i wszczepiły mu do mózgu implant. I może o tym pisać. A Żydzi, jeśli chcą, mogą go pozwać o naruszenie dóbr osobistych. Wszelkie spory dotyczące wypowiedzi powinny toczyć się w sądach cywilnych, a nie karnych. Jeśli nie, to mamy ściganie ludzi za ich poglądy i wypowiedzi wedle aktualnie dominujących trendów politycznych. Polska Liga Obrony w reakcji na zamach w Paryżu oblepiła meczet w Poznaniu nalepkami z hasłem „Polska wolna od islamu”, a prokuratura wszczęła sprawę o nawoływanie do nienawiści na tle wyznaniowym. Do żadnej przemocy nie doszło i nie dojdzie. Aktywiści PLO nie wrzucili do meczetu koktajlu Mołotowa, nie potłukli w nim szyb, nie pobili żadnego muzułmanina ani do takich czynów nie wzywali. W sposób pokojowy wyrazili swój pogląd, że nie chcą w Polsce islamu. Do tego na maksymalnym poziomie ogólności, nie podejmując ani nie proponując żadnych konkretnych działań. Za co ich ścigać? Przecież nawet nie pomazali ścian sprayem, tylko zadbali o nieinwazyjne nalepki, które można odkleić, nie niszcząc fasady. Mimo to prokuratura prowadzi postępowanie. Ale już przeciwko posłowi Jaworskiemu, który założył Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, prokuratura śledztwa nie wszczęła. A facet nie tylko wygłosił swój pogląd, że w Polsce nie powinno być ateistów, lecz także podjął konkretne działania zmierzające do niszczenia jednego z konstytucyjnie uprawnionych światopoglądów. I co? I nic.

Podsumowując, w Polsce mamy wolność słowa dla tych, którzy grzecznie i uprzejmie wyrażają poglądy zgodne z poglądami większości i poprawne politycznie. Reszta przekracza granice tej wolności i zwykle podpada pod jakiś paragraf. Proponuję, żeby odpowiednio do tego zmodyfikować nasze godło i zawiązać orłu dziób.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on February 19, 2015 04:43
No comments have been added yet.


Paweł Pollak's Blog

Paweł Pollak
Paweł Pollak isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Paweł Pollak's blog with rss.