Słuszna słuszność
Jest taka scena w filmie Szeregowiec Ryan, gdzie młody amerykański żołnierz (chyba sam Ryan nawet) mija się na schodach z starym doświadczonym oficerem niemieckim. Sytuacja jest tak nieoczekiwana, że Amerykanin usuwa się na bok, by uprzejmie przepuścić starszego. Oczywiście powinien go w tym momencie ukatrupić, bo to środek bitwy, ale nie ma na to dość siły. Cała scena przypomina przepuszczanie się na schodach w domu handlowym. Co się stało dalej, ilu kumpli głównego bohatera zginęło w wyniku takiego jego postępowania… obejrzyjcie film. Niezależnie od talentów bojowych owego bohatera, jest to przykład na to, że często przedkładamy imperatyw sytuacji nad długofalowym planowaniem.
Dalej. Amatorski film przyrodniczy, kręcony przez turystów w jednym z afrykańskich parków narodowych: lwica poluje na małe bawolątko, a mama bawolica broni dziecka. Oczywiście wszyscy turyści kibicują bawolicy, bo przecież ona broni, podczas gdy lwica próbuje na ich oczach dokonać morderstwa. Gdyby mogli, to by rzucili się na pomoc ofierze, no ale oczywiście tego nie zrobią, bo są tłustodupymi bogatymi turystami zdolnymi do zgłaszania niepoprawności filmów o zagryzaniu bawolątek na YT. Drugi filmik, tym razem już nie amatorski: zupełnie inna lwica z bokiem rozprutym przez bawoli róg snuje się na końcu swojego stada, oczekując niechybnej śmierci. Ale filmowcy z kanału przyrodniczego wzruszeni jej smutnym losem wzywają weterynarzy. Ci lecą setki kilometrów samolotem, jadą pół dnia samochodem i dokonują skomplikowanej naprawy lwicy pod narkozą.
Teraz zestawiając te dwa filmy, wypada zapytać, gdzie tu sens? Czy filmowcy liczą na to, że lwica się poprawi i nie będzie polowała na bawolątka? Czy oni ogarniają szerszy sens swoich działań? Przecież lew zawsze będzie polował! Taka jest jego natura. Pozszywanie lwicy oznacza, że zamiast zdechnąć, będzie kontynuowała swój proceder. Całkowicie poza zasięgiem dyskusji publicznej jest pytanie, dlaczego człowiek miałby w ogóle ingerować w niedotyczące go procesy zachodzące w przyrodzie, ładować się z brudnymi butami swojego sumienia i oceniać przy pomocy moralności wartość życia tego lub innego zwierzęcia z łańcucha pokarmowego? Jedynym efektem jest nakarmienie własnego sumienia przeświadczeniem, że postąpiło się słusznie. Słusznie, choć przecież w oczywisty sposób bezsensownie. Wszystkim pomóc się nie da, bo ich interesy są sprzeczne.
Człowiek współczesny, produkt nawarstwiających się w kulturze epok, włącznie z rozpoczynającym się transhumanizmem, wcale nie zachowuje się rozsądniej niż jego neolityczny przodek. I akurat nie mam tu na myśli tego, że my przezwyciężamy własny egoizm, by realizować cele bardziej uniwersalne. Nie, my wyznaczamy sobie cele, po czym potrafimy się im sprzeniewierzyć, jeśli… uznamy to za słuszne w danym momencie. Zwycięstwo moralności nad rozumem? Tylko co to za moralność, bronić bawolątka przed lwicą, a potem leczyć polującą na bawolątka lwicę? To zwykła krótkowzroczność i nieogar świata.
Jest więc z jednej strony bezrefleksyjne parcie do celu, z drugiej rozedrgana dusza, która wciąż ma wątpliwości i równie bezrefleksyjnie potrafi zepsuć robotę pokoleń. W skrócie mamy więc przepis na porażkę. W tej pajęczynie sprzeczności ten, kto zadaje niewygodne pytania, staje się wrogiem numer jeden. A jeśli chodzi o zrozumienie bezsensu własnych działań, szukanie odpowiedzi na niewygodne pytania doskonale otwiera oczy.
Czemu należy segregować śmieci do trzech lub więcej pojemników, skoro w naszym mieście nie ma sortowni odpadów? Bo segregowanie śmieci jest słuszne! Czemu kupiłeś hiperekologiczny samochód, w którym akumulatory i połowa karoserii to zupełnie nierecyklowalne elementy? Bo ekologiczne samochody są słuszne! Czemu wrzuciłeś dziesięć zeta do puszki jakiejś przypadkowej naciągaczki, zamiast wpłacić tę samą sumę na Caritas, PAH, Orkiestrę albo Monar? Bo w tym momencie wydało Ci się słuszne, żeby pomóc tu i teraz, pod wpływem impulsu. Nawet nie pamiętasz teraz, co było na tej puszce napisane.
Niespecjalnie zastanawiamy się nad tym, czy np. globalne ocieplenie jest dla nas korzystne, czy wprost przeciwnie. Uważamy, że słuszne jest zapobieganie mu, choć zapytani o powody, w najlepszym razie będziemy potrafili zacytować kilka banałów. Bo przecież w sumie nikt z nas się nad tym nie zastanawia, prawda?
Istnieją nowoczesne dogmaty, które zupełnie bezrefleksyjnie łykamy jako SŁUSZNE. Nie pozwolimy poddać ich dyskusji! Od tego są dogmaty, żeby o nich nie dyskutować, bo ta dyskusja mogłaby zachwiać naszym systemem wartości, naszą osobowością. Będziemy ich bronić, reagować agresywnie na każdą próbę rozmowy o sensie wyznawanych przez nas dogmatów. Założenie T-shirtu z napisem „Open mind” nie znaczy, że masz otwarty umysł.
Chcemy być dobrymi ludźmi, więc uczestniczymy w imprezach charytatywnych, gdzie są zbierane pieniądze na jakieś studnie w Trzecim Świecie. Bo to jest słuszne. Staramy się wyprzeć to, że większość zysków pochłonie sam wypasiony catering na tej imprezie, pośrednicy, korupcja etc. Idziemy do kawiarni, gdzie dostaniemy kawę oznaczoną „fair trade”, bo to jest słuszne, a co się stanie z jednorazowym kubeczkiem, nierecyklowalną przykrywką i mieszadełkiem już nas nie obchodzi. Popieramy specjalne rozwiązania prawne przeciwdziałające selektywnie przemocy wobec kobiet, bo to jest słuszne, choć statystyki jednoznacznie mówią, że około 90% ofiar wszystkich rodzajów przemocy to mężczyźni. Czemu uznajemy demokrację za najlepszy na świecie system rządzenia? Bo demokracja jest słuszna! I nieważne, że państwa najsilniej krzewiące demokrację po świecie same stosują u siebie pseudodemokrację. Czemu podczas powodzi dziesięciolecia należy bronić wałów na całej długości rzek, zamiast po prostu pozwolić zalać kilka wsi? Bo to słuszne! Choć kosztuje kraj setki milionów złotych i prowadzi do zatopienia dużych miast. Przykłady można mnożyć.
Drogi czytelniku, zastanów się, czy to, co robisz jest naprawdę słuszne, czy po prostu nie chce Ci się poznać tematu wystarczająco, by dostrzec sprawę w szerszej perspektywie, może też z punktu widzenia innych. Dotyczy to spraw codziennych, zakupów, wychowywania dzieci, ale również wyborów parlamentarnych i ważnych decyzji życiowych. Pod wpływem impulsu czynimy, co nam się wydaje słuszne w danym momencie, a niespecjalnie zastanawiamy się nad długofalowymi konsekwencjami.
To głupie, choć ludzkie. Ale zaraz, czy to oznacza, że ludzki znaczy głupi? A może po prostu o naszym człowieczeństwie świadczy chęć bezinteresownego pomagania słabszym? Tak czy inaczej do większości naszych działań jednostkowych i grupowych doskonale pasują słowa króla Juliana „Zróbmy to prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
