Niall Ferguson - Imperium
Trudno wyobrazić sobie świat bez Imperium Brytyjskiego. Miało ono wpływ na losy każdego zakątka każdego kontynentu. Stworzyło i rozwinęło globalny handel, globalne prawa, ustanowiło globalną walutę, a za sprawą rewolucji przemysłowej zmieniło ludzkość tak, jak nic innego w przeszłości. Można powiedzieć, że bez Wielkiej Brytanii żadna granica na mapie nie wyglądałaby tak, jak wygląda. Nie należy więc pytać, jak wyglądałby świat bez Wielkiej Brytanii. Wielka Brytania po prostu stworzyła świat, w jakim żyjemy. Głęboką analizę całego procesu można znaleźć w Imperium Nialla Fergusona.
Imperium brytyjskie w szczycie swej potęgi kontrolowało 1/4 powierzchni lądów naszej planety. Podporządkowana mu była 1/4 światowej populacji. To wynik o rząd wielkości bijący dawniejsze imperia i nic nie wskazuje na to, by miał on zostać kiedykolwiek pobity. Było to również imperium bardzo wydajne i perfekcyjnie zorganizowane. Do zarządzania np. gigantycznymi Indiami wystarczała bardzo skromna administracja i szczątkowe siły zbrojne. Liczba Brytyjczyków w Indiach nie przekraczała 0,05% lokalnej populacji. To był prototyp dzisiejszych korporacji, w których najważniejszy jest know how. Raczej nie dowiecie się o tym z lekcji historii, bo prawdziwa historia to nie zbiór nazwisk i dat, lecz ciąg procesów przyczynowo-skutkowych.
W 1939 roku, czyli u schyłku potęgi, Imperium Brytyjskie było pod względem terytorium i populacji znacznie większe niż wszystkie pozostałe imperia europejskie razem wzięte. Dlaczego upadło? Musiało, wszystko przemija. Obie wojny światowe proces ten nieznacznie przyspieszyły. Ale był to proces łagodny i polegający na pokojowym przekazywaniu władzy przez imperatora, któremu po zbawieniu świata marzy się już tylko spokojna emerytura.
Zwykło się zakładać z automatu, że kolonializm był czymś złym. To nieprawda, a przynajmniej nie cała prawda. Zabawne, że skrajnie lewicowi aktywiści w poczucie winy próbują wepchnąć również Polaków, choć nasz kraj w szczycie epoki kolonialnej był pod zaborami, czyli, było nie było, formą kolonializmu. Niall Ferguson przytacza rzeczowe argumenty za negatywnym i pozytywnym wpływem kolonializmu na kolonizowane ludy. Wnioski nie są wcale takie jednoznaczne i najciekawsze są te zgrupowane na samiutkim końcu – pozytywy. O ile w przypadku klasycznego podboju ludność miejscowa zwykle jest zwyczajnie wykorzystywana lub wyniszczana, o tyle w przypadku byłych kolonii brytyjskich zazwyczaj możemy mówić raczej o niesamowitym skoku cywilizacyjnym wynikającym z narzuconych (jasne że siłą) norm prawnych, kulturowych, gospodarczych.
O sile brytyjskich standardów w kontraście do innych świadczy doskonale różnica między potęgą USA i Meksyku. Trzeba też przypomnieć oczywistość, że Brytyjczycy nie napadli na Indie, tylko w procesie kolonizacji stworzyli Indie z kilkuset zacofanych o stulecia i skłóconych wzajemnie księstewek. Byłe kolonie brytyjskie w Afryce to te państwa, które obecnie radzą sobie znacznie lepiej od sąsiadów.
Wbrew obiegowym mitom to właśnie Imperium Brytyjskie doprowadziło do delegalizacji niewolnictwa. Niekoniecznie wyłącznie z powodu dobrego serca – oni po prostu już pod koniec XIX wieku rozumieli, że wielki rynek potrzebuje wielu konsumentów. A niewolnik konsumentem przecież być nie może. Tak czy inaczej zniesienie niewolnictwa zawdzięczamy Brytyjczykom. Dzięki potędze Royal Navy skutecznie wybili oni wszystkim z głowy handel niewolnikami.
Osobiście nie przepadam za książkami historycznymi, tym bardziej więc się ucieszyłem, że lektura tego grubaśnego tomiszcza okazała się przyjemnością. Owszem, inni historycy zarzucają Fergusonowi pewne uproszczenia i nadinterpretacje, co jednak nie zmienia faktu, że jest to naprawdę gigantyczne źródło wiedzy. Wiele informacji i rozważań z Imperium bardzo przydało mi się podczas pisania trzynastego tomu FNiN. Z czystym sumieniem książkę polecam.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
