Jestem na to w akuratnym wieku
Albo jak się trzeba spotkać i porozmawiać o rzeczach, które „to nie jest rozmowa na fejsa”, w odpowiedzi na pytanie „to gdzie?” z głupia rzucam „a może by zobaczyć czy jest coś fajnego na deptaku Bogusława, a najwyżej jak nie będzie to pójdziemy do Hormona”.
Ale na deptaku jest strasznie, ok, to piątkowy wieczór, ale i tak jest strasznie, każdy lokal pełny, nabity, że (jakby mógł napisać ktoś stosujący bardziej barokowe metafory) nie ma jak chuja wcisnąć, i to zarówno w środku, jak i w ogródkach, chociaż aura nie sprzyja; jeden lokal w ogóle poszedł na całość i udostępnił ogródek piętrowy. Mijamy dwie dziewczyny z różowymi parasolkami, ale żadna nas nie zaczepia.
Więc idziemy, jak zwykle, do Hormona, który o tej porze okazuje się prawie pusty. Piwo przy barze, z papierosem trzeba do palarni, dwa kroki stąd. Siedzi w niej dwóch chłopaków, jeden strasznie narzeka, że nie ma lokali dla palaczy.
„Haha”, mówię, „ile on ma lat?” „Pewnie 22″. Zobaczymy. Podchodzę i pytam.
„Przepraszam, ale ile masz lat?”
„23″ odpowiada.
„Pomyłka się o rok, haha!” wołam i kontynuuję „Pewnie zatem nie pamiętasz, jak wyglądał Hormon przed zakazem palenia?”
„No nie.”
„Haha, człowieku, dym wszędzie, wracałeś i wszystko śmierdziało, masakra” opowiadamy młodzieńcom o starych niedobrych czasach. Młody nie poddaje się.
„Ale ja bym po prostu chciał otworzyć lokal dla palących i nie mogę!”
„A ja bym chciał lokal z walkami psów i też nie mogę” odpowiadam.
Kończymy fajki i wracamy do baru, przeżuwając myśl, że przychodzą tu ludzie, którzy nie pamiętają jak nie było zakazu palenia. Jeszcze nie wiemy, że zaraz poznamy dziewczynę, która miała roczek, kiedy na Polsacie premierę miała „Czarodziejka z Księżyca”.
Ale wcale nie czuję się na to wszystko za stary, wręcz przeciwnie, czuję się, jakbym był w akuratnym wieku.