Gdybym kochała mojego męża, to nie zdradzałabym go przez rok
Oto Karolina. Powiedzcie cześć Karolinie. Ma dla mnie? dla was? historię. I prosi o strzał w twarz. Albo w goły tyłek. Gotowi?
„Nie wiem ile takich historii dostajesz dziennie na skrzynkę, ale jest poniedziałek, ja mam jeszcze trochę kaca (nie moralnego, co to to nie) a robota…robi się póki co sama więc mogę do Ciebie napisać.
O co się rozchodzi? O kubeł zimnej wody, strzał w twarz, ewentualnie w goły tyłek z otwartej dłoni. Mam dwadzieścia sześć lat, jestem pięć lat po ślubie, nie mam dzieci, za to dwa koty, duże mieszkanie w centrum średniego miasta, i praca która jest ciekawa i bardzo dobrze płatna.
Jednym słowem jest dobrze, a dzięki wewnętrznemu poczuciu że gdzieś tam ludzie mają lepiej, mam motywację i siłę żeby dążyć do czegoś więcej. W całej tej układance jedno ogniwo nie daje już rady. Krótko o moim mężu: Jest facetem wysportowanym z sześciopakiem na brzuchu – tarką wręcz. Do tego inteligentnym jak sam diabeł. Jest wrednym, pewnym siebie egoistą który myśli iż to ja “złapałam Pana Boga za nogi”.
I żebym chociaż faktycznie była pokraką głupią! A ja naprawdę, pomimo całej swojej skromności, jestem naprawdę ładną, zadbaną, wysportowaną i ogarniającą kobietą! Ale do rzeczy.
Zmieniając pracę na obecną, już pierwszego dnia poznałam faceta który jest totalnym przeciwieństwem mojego męża a mianowicie troskliwy, zapatrzony we mnie, całkowicie nastawiony na mnie. Poleciało…. Pierwszy wypad na rower tylko we dwoje, pierwszy blant za miastem, pierwsza wycieczka do innego miasta, pierwszy hotel, pierwszy raz…..
Nie powiem, w tym czasie totalnie nie mogłam porozumieć się ze swoim mężem, ale też nie zbierałam się w te pędy żeby go zostawić. Minął już rok od kiedy potajemnie widuje się z panem….nazwijmy go Panem X.
Niejednokrotnie wbijał mi do głowy iż w porównaniu do mojego męża, on zrobi wszystko by było mi z nim dobrze. Ja jednak czuje iż zaczyna się dziać “TO”. Chyba każdy kto był w takiej sytuacji wie o czym piszę. Pan X przestał już pytać czy zostawię swojego męża, nie pisze czy mówi już o tym że mnie kocha, co więcej, ma “dziewczynę” z którą widuje się kiedy ja nie mogę wyrwać się z domu (bo czuje się samotny, a ja nie mogę mu tego wytknąć bo jakby nie było mam męża) .
Nadal się widujemy, rozmawiamy, uprawiamy seks (akurat seks z Panem X jest przeżyciem niezwykłym, dodatkowo ma najpiękniejszego penisa jakiego widziałam). Ale dziś rano, jak już wspomniałam na kacu, spojrzałam w lustro, uroniłam łzę, i stwierdziłam że jestem idiotką. Mam dwa argumenty ale żaden do mnie ostatecznie nie przemawia.
Po pierwsze, gdybym kochała mojego męża, to nie zdradzałabym go przez rok, a jednak patrzę na niego nieraz, zapominam jakim jest pieprzonym egoistą i mam ochotę to naprawić. Po drugie Gdyby Pan X faktycznie mnie tak kochał, walczyłby do upadłego, no i nie organizowałby sobie dziewczyny na samotne noce ( swoją drogą jej tez współczuje). Długi to list, ale też i sytuacja się długo ciągnie. I szczerze – jestem tym wszystkim umęczona. Jakaś rada?”
Take Our Poll
Taki piękny układ prawda? Mieć ciastko i zjeść ciastko jednocześnie. Być w związku i nie być jednocześnie. Być zazdrosną o jednego i drugiego. Czuć do obu prawa.
Mieć nowy seks z tym romantycznym (okazjonalny, ekscytujący i zakazany) i stary, dziki z tym ogrem, który na co dzień jest obok, ale zapewnia stabilność.
A z drugiej taki piękny dramat naszej generacji: dookoła jest tyle osób, skąd mam wiedzieć, że ta przy której jestem to ta właściwa? Przecież w ułamku sekundy mam możliwość spróbowania z innym, inną, a może tracę właśnie najpiękniejsze chwile życia? A może gdzieś jest dla mnie ten wymarzony, ta wymarzona a ja tkwię w zawieszeniu między jednym a drugim.
Związki się zeszmaciły. „Na zawsze” i „nie opuszczę cię aż do śmierci” przeszło w „najwyżej się rozstaniemy, jeśli nam nie wyjdzie”.
Zmieniło się nasze nastawienie do życia. Skoro mogę wymienić telewizor, mieszkanie samochód na nowy, lepszy to dlaczego nie osobę z którą jestem?
Karolino – coś innego musi być spierdolone w twoim życiu poza mężczyznami, skoro się tak rzucasz od jednego do drugiego w poszukiwaniu wrażeń.
Ma ci to przykryć jakąś pustkę. Jaką? Nie wiem. Może po prostu postanowiłaś sobie, że nastąpił czas aby coś zrobić ze swoim życiem. Może uzmysłowiłaś sobie, że to właśnie jest czas aby coś zrobić i cię to przygnębia.
Moim zdaniem to nie tak. Każdy z nas ma niezbywalne, jebane prawo dążenia do szczęścia.
Zrób coś co sprawi, że będziesz szczęśliwa. Potrafisz?
Photo by kevin dooley a Creative Commons license


Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
