iPhone
Pierwszy zalałem kawą tydzień po tym jak go dostałem. Nic spektakularnego.
Położyłem telefon na stole obok kawę, trzy minuty później ruszyłem ręką i zawadziłem ręką o kubek. Telefon padł. I chuj, nie ma co drążyć.
Drugi położyłem na półce w łazience a następne zacząłem lać. Skończyłem dumnie. Tutaj gwoli wyjaśnienia tłumaczę, że mam w mieszkaniu kibel wyrzutowy (działa to na podobnej zasadzie jak w samolocie, naciskasz guzik i on robi bziiiiiiiiuuuuuuuuuuuuuuu).
Aby nacisnąć przycisk trzeba jednak odchylić klapę. Aby odchylić klapę, trzeba się pochylić. Pochyliłem się, zawadziłem ręką o półkę a telefon spadł gdzie??
No, właśnie.
Ach, to była piękna walka wkładać rękę do kibla ratując komórkę, czy może wpierw spuścić wodę.
Reasumując zanurzyłem dłoń w moich płynach organicznych, ale na niewiele to pomogło. Telefon owszem działa, ale nie wydobywa z siebie żadnego dźwięku, ani nic nie słychać w głośniku.
Ręce za to myłem wyjątkowo starannie. Na usprawiedliwienie sytuacji, dodam tylko, że byłem mocno pijany.
A trzeci raz to był wczoraj.
Pojechałem do ulubionego centrum handlowego, zaparkowałem na dachu i oddałem się wyuzdanej konsumpcji zastanawiając się czy kupić to.
Aż wtem!
Kurwa gdzie ja mam mój telefon??? Obmacuję się niczym gimbaza na dyskotece. Nie ma. Sprawdzam w torbie – znajduję… szyszkę. Tak, miałem naprawdę głupią minę.
Ukradł mi ktoś? Zgubiłem? Może jest w samochodzie!
Pędzę do auta, niczym Kamil Stoch na rozbiegu, dochodzę, szukam i co? DUPA. Nie ma w środku. Cóż, trzeba uruchomić iPada, alby go zlokalizować. Ostatnia szansa.
Idę na fotel kierowcy, patrzę przy drzwiach a tam w kopie roztapiającego się śniegu przy drzwiach. JEST. LEŻY. Mój Excalibur!!
Cały mokry, cały zimny.
I co? Działa. I jak tu nie wierzyć w karmę, która wszystko wyrównuje?
Photo by Ayanami_No03 Creative Commons license


Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
