Kochanek 3

- W nocy słyszę coś mnie budzi. Rozmawia przez telefon. Pytam go rano z kim rozmawiał. I wiesz co mi powiedział?


- ???


- Że z nikim! To mu powiedziałem, że aż taka głupia to nie jestem. Ooo i wtedy zaczęła się kłótnia właściwa… Zaczynam się pakować. I szukam połączenia Polskim Busem, do domu, bo przecież z tym bydlakiem nie pojadę.


- A on?


- Jak ostatnia pizda krzyczy, że jak od niego odejdę to mi zniszczy życie i jak z kimś będę to zabije jego i mnie. Po czym krzyczy ze mam wypierdalać i wyrzuca moje rzeczy za drzwi na hol. Gdy rzucał kieckami to byłam spokojna, gdy wywalił bieliznę też, ale jak rzucił laptopem to się jednak ostro wkurwiłam…


Oczy Lisicy właściwej, z każdym kolejnym zdaniem powiększały się coraz bardziej.


Owszem zdarzało się jej kilkakrotnie sypiać z żonatymi mężczyznami, raz nawet z dwoma jednego dnia (oni nie mieli oporów, aby po seksie z Lisicą, pieprzyć jeszcze wieczorem dla równowagi swoje żony, więc ona też mogła), ale w takim wypadku wymagała od faceta żelaznego kutasa, doskonałej kondycji, płaskiego brzucha i klasy.


Jeśli facet nie miał klasy, Lisica Właściwa nie zdejmowała nawet szpilek. I nie miało wtedy znaczenia jak był on przystojny, jak bogaty ani jak elokwentny.


Lisica dawała sobą to co najlepsze. I oczekiwała w zamian naprawdę dobrej zabawy a nie męskiego histeryka z syndromem napięcia przedmiesiączkowego.


- I co było dalej? – zapytała.


- Pojechałabym tym Polskim Busem ,ale nie było już biletów. Wiec mu krzyczę ze jego psim obowiązkiem jest mnie odwieźć do Warszawy. bo kurwa nie mam jak wrócić!


On wyzywa mnie od suk i dziwek, ja go od impotentów. Wsiadamy do samochodu. Idę na tył, odpalam laptopa. Na szczęście działa.


Wzięłam aviomarin by zasnąć i z nim nie gadać.  Obudziłam się po godzinie.  A ten cały czas: Bla bla. Bla bla bla. Bla bla bla bla bla. “Olewasz mnie. Traktujesz mnie jak psa….


- Jak psa? – zdziwiła się Lisica Właściwa.


- Też nie rozumiem o co mu chodzi. Lisica niewłaściwa wzruszyła ramionami. – Psu bym w życiu nie zrobiła krzywdy. A on dalej: jesteś nienormalna. Piana mu się toczy z pyska. Jestem już spokojna, bo w razie czego wiem, że mnie stąd odbierzesz. Wcześniej się bałam ze mnie zostawi w szczerym polu. Więc zaczynam mu pyskować.


Dojechaliśmy pod mój dom. Ja mu mowie ze mam tego dość i to koniec a ten fru ponownie wyrzuca moje rzeczy z auta. Wysiadłam. Zbieram rzeczy. Idę a tu nagle fruuuu. Kilka cm ode mnie leci butelka z wodą! Zaraz po niej jakiś sok. No kurwa mac. Celował we mnie. I krzyczy ze mnie kurwa zabije, ale nie da mi odejść!!!


- Psychiczny – zawyrokowała Lisica Właściwa.


- I to jak. Idę do domu. Mija kwadrans. Telefon. Dzwoni do mnie. Nie odbieram. Wysyła sms. Że, zostawiłam w samochodzie kosmetyczkę. I że  mam po nią zejść, i ją sobie wziąć tak by mnie nie widział.


- Skąd wziąć?


- Z samochodu. Z tylnego siedzenia. No, kurwa sobie wymyślił. Poszłam. Podchodzę do auta. A ten z wielkim bukietem klęka na kolanach w garniturze na mokrym asfalcie i dostaje spazmów. Blaga ze mam go nie zostawiać. Łka i skamla na zmianę czerwony na gębie. Myślę, co ja mam do cholery zrobić???


CDN


3574602907_65e3f73fab_b


Photo:  Kath [is not here right now] Creative Commons


 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on January 02, 2014 12:53
No comments have been added yet.


Piotr C.'s Blog

Piotr C.
Piotr C. isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Piotr C.'s blog with rss.