Niech was, kochani moi, nie zwiedzie fakt, że poprzedniego dnia wcześnie utonąłem w poduszkach. To wcale nie oznacza, że podczas D-day byłem wyspany bo budziłem się od piątej średnio co pół godziny. Po drodze śnił mi się Bruce w niemal wszystkich swych fryzurowych wariantach, łącznie nawet z tą głupawą peruką z finału dwunastu małp. Niby fajnie, ale już budzenie się, gapienie na Nefretete czy inną Kleopatrę na ścianie i zasypianie na nowo może zmęczyć. I zmęczyło tak, że się w końcu...
Published on June 24, 2010 03:51