Celowe postarzanie idei

Celowe postarzanie ideiTo jedna z tych teorii spiskowych, które okazały się prawdziwe: zamierzone postarzanie przedmiotów w celu napędzenia koniunktury. Zaczęło się od porozumienia producentów żarówek. Umówili się oni, że żadna żarówka nie może świecić dłużej niż ściśle określony czas, choć technologicznie bez problemu można by ją wykonać tak, by świeciła dziesieć razy dłużej. Porozumienie sformalizowano pod postacią tajnego trustu, który kontrolował swoich członków i wymierzał kary finansowe, jeśli czyjeś żarówki świeciły dłużej. Po wielkim kryzysie w latach trzydziestych celowe postarzanie produktów zaczęło wchodzić do kanonu polityki producentów wszelkich dóbr konsumpcyjnych. Cóż to oznacza w praktyce? Mniej więcej tyle, że nawet jeżeli lubisz swój odtwarzacz DVD, nawet jeżeli nie potrzebujesz nowego, to i tak zostaniesz zmuszony do kolejnego zakupu. Twój obecny odtwarzacz pewnego dnia zwyczajnie odmówi współpracy. Jakiś mały chip wewnątrz uzna bowiem, że już się naoglądałeś i nie będzie to dysfunkcja, awaria, wada konstrukcyjna. Nie, chip zrealizuje program zapisany przez producenta. To będzie efekt działania z premedytacją.


Można się oburzać, można pisać skargi lub felietony. Nie zmienia to faktu, że świat jaki znamy, istnieje dzięki celowemu postarzaniu produktów. To podstawa rozwoju gospodarczego tego i ubiegłego wieku, podstawa postępu i naszego dobrobytu. A jak się skończy? Prawdopodobnie źle, bo nie można się w nieskończoność rozpędzać. Ale zatrzymać tego też nie ma jak. Kto pierwszy zwolni, tego zadepczą. Jesteśmy wyznawcami kultu wzrostu i tragedią nie jest nawet spadek, tylko już samo spowolnienie tego wzrostu. Przykrą konstatacją jest tak naprawdę dopiero to, że konsumenci, czyli my, nie jesteśmy podmiotami całego procesu. Postęp istnieje dla samego postępu i jest bytem niezależnym, traktującym nas jak żywicieli. Wystarczy popatrzeć na megaotyłych Amerykanów, w których koncerny branży spożywczej ładują coraz więcej kalorii. Nie dzieje się to przecież w trosce o zdrowie bądź dobre samopoczucie konsumentów, tylko by napędzać rozwijający się przemysł produkcji i przetwórstwa żywności. No ktoś przecież musi zeżreć to, co wyjdzie z fabryki.


Nie inaczej jest z kulturą. Makulaturyzacja literatury, o której już kiedyś pisałem, polega na celowym wydawaniu byle jakich książek, które mają zostać kupione, przeczytane i zapomniane, by zrobić miejsce następnym. Dla rynku nie jest dobrze, jeśli czytelnik ma biblioteczkę, a w niej ulubione książki, do których co jakiś czas wraca. W zalewie miałkich popowych książek, filmów, muzyki, coraz rzadziej zdarza się dzieło, które wyskoczy na tyle ponad przeciętność, że przetrwa lata. Jak inaczej wytłumaczyć nawet nie miałkość, ale niemal całkowitą padakę polskiej muzyki pop? Starych utworów Kultu można słuchać w kółko, nowych niekoniecznie. Nie chodzi tylko o to, że wydawcy zachodni nie chcą konkurencji dla swoich produktów. Tam dzieje się to samo. Maź miałkiej kultury leje się do umysłów konsumentów w coraz szerszym strumieniem. Zunifikowane, uproszczone przekazy działają jak smar na synapsy, mają ułatwić szybki przerób, wydalenie i zassanie nowej porcji. Przemiana kultury, tak i przemiana materii, powinna być szybka. Nie jest mile widziane nic specjalnie odstającego od normy, bo to może skłaniać do refleksji. A refleksja z punktu widzenia rynku jest jak zatwardzenie. To przestój w konsumpcji, a więc spowolnienie wzrostu. Nie da się ukryć, że kultura też nie traktuje nas podmiotowo.


Ale może tak musi być? Nieśmiertelność oznacza przecież stagnację. Wszyscy chyba, włączenie z co młodszymi (duchem) nauczycielami, narzekają na kanon lektur szkolnych z niesławnym „Nad Niemnem” na czele. Sterta zatęchłych, nieaktualnych ksiąg, których miejsce jest na cmentarzu literatury, trwa jak mumia Lenina. Są kultury, w których czyta się wciąż jedną i tą samą księgę. Nie chcielibyśmy tam mieszkać, prawda? Więc może nie ma niczego złego w przyspieszaniu biegu? Może spacer jest niemożliwy? Może wybór jest tylko taki: albo stać w miejscu, albo biec coraz szybciej, do upadłego?


Co ciekawe, że nikt nie zwrócił uwagi na to, iż celowe postarzanie produktów nie zostało wymyślone przez zachłannych kapitalistów. Stosuje je również przyroda i to niemal od początków istnienia życia. Wszystkie organizmy wielokomórkowe, w tym i człowiek, są skonstruowane tak, by działały poprawnie tylko przez określony czas. Potem powinny zacząć się psuć i wreszcie odejść, by zrobić miejsce następnemu pokoleniu, udoskonalonemu przez dobór naturalny, gwarantującemu większe bezpieczeństwo informacji niesionej przez samolubny gen. Tam również nie jesteśmy podmiotami procesu.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on November 15, 2012 09:18
No comments have been added yet.


Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.