Stulecie chaosu
Rozważania dotyczące historii alternatywnych to temat pokrewny światom równoległym. Autor Stulecia chaosu wprawdzie nie zakłada, że wszystkie możliwe historie się wydarzyły lub wydarzą, ale zastanawia się, czysto teoretycznie, co by było gdyby jednak się wydarzyły. Z tego też powodu książki prof. Witolda Orłowskiego raczej nie można zaliczyć do fantastyki. To odmiana political fiction, ale tak całkiem na poważnie. Nie znaczy to, że czytelnikom fantastyki książka się nie spodoba.
Posługując się metodologią modelową zaczerpniętą z nauk ekonomicznych, autor rozważa cztery odmienne przebiegi głównych trendów rozwoju świata w XX wieku, skutkujące następująco: wygrana Niemiec w II wojnie światowej, Rosja bez rewolucji komunistycznej, Europa w całości zdobyta przez ZSRR oraz Chiny wciąż pod władzą cesarza. Jest to więc taka sama fantastyka jak długoterminowa prognoza pogody, a jednak bardziej precyzyjna, bo wiadomo, że nieprawdziwa.
Książka z oczywistych względów nie posiada fabuły, jednak mimo to jest bardzo wciągająca. Chociaż to cegła – bardzo gęsto zadrukowane 544 strony – pochłonąłem ją w wyjątkowo szybkim jak na mnie tempie. To tym bardziej dziwne, skoro nie lubię książek historycznych, a przez pierwsze sto stron Stulecie chaosu opisuje historię prawdziwą. Dopiero potem następuje zabawa w gdybanie.
Gdyby mnie ktoś pytał o zdanie, musiałbym stwierdzić, że prof. Orłowski napisał najlepszy podręcznik historii dwudziestowiecznej, jaki miałem w rękach. To nie jest nikomu niepotrzebna numerologia ze szkolnych podręczników, gdzie najważniejsze są daty i nazwiska, które trzeba wkuć. Ta książka opisuje prawdziwe mechanizmy rządzące historią. Jeżeli pojawiają się daty, to tylko po to, żeby pokazać skutek przesunięcia pewnych działań w czasie.
Prof. Orłowski posiada zdolność interesującego pisania, rzadką wśród ekonomistów. Podczas lektury na przemian kibicowałem Niemcom lub Rosjanom, a najchętniej mroźnej zimie, by wymroziła jednych i drugich, co by nam Polski nie rozdrapali. Prawda jest niestety taka, że i tak mieliśmy przesrane, bo trwająca do dziś słabość Rzeczpospolitej ma swoje przyczyny na długo przed początkiem XX wieku.
Wynika z tego potężnego opracowania, że nawet tak poważna różnica, jak wygrana (częściowo) przez Trzecią Rzeszą II wojna światowa, nie zmieniłaby znacząco losów całego świata. Czy więc kieruje nami miękkie przeznaczenie, które sprawia, że do woli możemy się szarpać, próbować coś zmieniać, rewolucjonizować, a i tak po stuleciu wszystko wróci na jedyne słuszne tory?
Nie ukrywam, że kiedy pisałem Świat Zero, w pewnej części inspirowałem się ekonomicznymi i politycznymi analizami ze Stulecia Chaosu. Tę książkę warto przeczytać, chociażby po to, by już więcej w dyskusjach nie szafować utartymi schematami, że w '39 Alianci nas wystawili, albo że jak byśmy się zebrali, to byśmy sami rozpirzyli Wehrmacht. Dla większości czytelników najciekawszym wnioskiem płynącym z lektury będzie spostrzeżenie, że Polska w każdej z tych historii alternatywnych ląduje gorzej niż w rzeczywistości Świata Zero.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
