Jak sprawić żeby z nim było jak dawniej?

Pamiętasz te słodkie różnice, które na początku małżeństwa tak was kręciły? Po 20 latach policja nazywa je motywem. 


xxx


Pierwszą grą komputerową, przy której spędziłem sporo czasu był Knight Lore na gumowy parapet zwany ZX Spectrum. Bohater zamieniał się tam w wilkołaka. Miał 40 dni aby zbadać 128 pokoi w zamku, sporządzić napój i dzięki temu zdjąć z siebie klątwę. Teraz kolo zamiast szwendać się po zamku, kupiłby sobie w Zarze koszulę odsłaniającą futro na klacie, stanął na blankach tego zamku i przyjmował w komnacie, kuchni oraz bramie wszystkie damy, które chcą go pociągać za chwosta. Ale ja nie o tym.


W tej grze miało się pięć żyć. Byłem zachwycony tym konceptem.  Giniesz i się odradzasz. Pieprzysz coś i nagle dostajesz całkowicie nową szansę. Startujesz od zera. Bez żadnych konsekwencji. 


Trzydzieści lat później ta idea przyjęła się w grach komputerowych równie dobrze, jak to, że każda kobieta jest dzisiaj modelką na Instagramie, a każdy facet żołnierzem w Call of Duty. Przed szczególnie trudną akcją po prostu robisz sejwa. Jak umrzesz, to nie ma problemu, zaczynasz od nowa.


I ludzie chcą ten virtual w normalnym życiu. Wykasować zjebany moment. Zapomnieć go. I wystartować od nowa.  


Już nie ma tego faceta


Kiedy miałem 20-kilka lat, byłem uśmiechniętym kolesiem z fryzurą à la mop i siedmioma kolorami na głowie (efekt nieudanej koloryzacji po godzinie 24, a mieszkałem z dwoma fryzjerkami), ważyłem 70-kilka kilo i uwielbiałem koło północy opierdolić pizzę pod cztery browary. Teraz jestem łysiejącym gościem, tnącym się po bokach i z tyłu na zero. Ważę 73 kilo, mam sześciopak, w dni kiedy ćwiczę nie piję, a gdybym zjadł wieczorem pizzę, to bym utył od samego jej zapachu. Dlatego przyjmuję do żarcia głównie białko. Nudy. 


Kiedy miałem 20-kilka lat i kobieta lizała mi jaja zastanawiałem się: ale po co? Przecież są czyste!!! Byłem przeświadczony, że między kobietą a mężczyzną nie ma innych kontaktów jak tylko seksualne i wierzyłem w miłość od pierwszego włożenia. Teraz wszystkie dziewczyny chcą mnie tylko zaliczyć, i nie dostrzegają mojej ciekawej osobowości!  


Kiedy miałem 20-kilka lat, świat był prosty: kumple byli obok, nie było żadnych kompromisów, nigdy to było nigdy, a zawsze było wiecznością. 


Teraz świat się skomplikował i coraz częściej na pozornie proste pytania odpowiadam: ‘nie wiem’ lub ‘to zależy’. 


Kiedy miałem 20-kilka lat, poranek zaczynałem od piwa na kaca. Teraz budzę się rano, piję – niczym stetryczały dziadek – wodę z cytryną i miodem, do tego witaminę D (to dla zdrowia) a później cztery kawy (to dla równowagi) i wtedy jestem mniej więcej gotów przyjąć śniadanie. Ludzie na starość obrastają w coraz więcej dziwactw i zwyczajów i coraz mniej jest w tym miejsca na nowe osoby. 


Zmierzam do tego, że pewne rzeczy cofnąć jest więc trudno. Mogę przeszczepić włosy z jaj na głowę, ale to nie będzie to samo. Pewnych rzeczy zwyczajnie się już cofnąć nie da. Ja nie będę już nigdy miał 20-kilku lat. Nie ma tego chłopaka. Jest ktoś inny. 


Tak samo jak mężczyzna, którego kobieta brała pięć lat temu, jest teraz innym facetem. A ona jest inną kobietą. A za dekadę ta różnica się jeszcze powiększy. 


W miarę upływu czasu obrastamy w rzeczy, ale i w zwyczaje, kompleksy, zahamowania.


Jedno się nie zmienia: umiejętność wkurwiania siebie nawzajem. 


Wszystkie orgazmy udawałem


Po roku, dwóch, góra pięciu (jak ktoś dobrze udaje) każda para już przerobiła większość możliwych awantur. 


 „Znowu zostawiłeś brudne gacie na podłodze, mimo, że mówiłam ci setki razy żebyś tego nie robił. Jesteś idiotą, zawsze byłeś idiotą, nie wiem dlaczego się z tobą związałam.” (No pewnie, że nie wiem dlaczego, Janusz też do mnie podbijał, a teraz jeździ Passatem B4 w haj lajnie i ma perspektywy.)


Ale nie o to chodzi. Kobieta mówiąc takie rzeczy informuje, że jest nieszczęśliwa, informuje, że czuje się zawiedziona i oczekuje, że jej partner zrobi coś (nie wiadomo co, może fortepian na drutach) i się ogarnie. 


Mężczyzna może do tego tematu podejść na jeden z trzech sposobów.



Pojebało ją. Idę na kosza. 


Pojebało ją. Ma PMS-a. Lodzika chyba dziś nie będzie. 


Pojebało ją. Jestem na nią wkurwiony. Nie lubię jej.

Po pewnym czasie jedyną odpowiedzią na taki wyrzut jest opcja numer trzy.  I na taki atak ze strony kobiety pojawi się odpowiedź: “A ty jesteś głupią suką i wszystkie orgazmy udawałem!” 


Będą się tak nawalać przez dwie godziny, a ona oczywiście będzie ryczeć. Cały jej komunikat jest jednak sprowadzony do hasła: “Jesteś zły. Nie da się ciebie naprawić”. Co odpowiada on? “Jesteś zła. Nie da się ciebie naprawić”. I mamy dwójkę ludzi, którzy kłócą się niby o rzucone na podłogę gacie, zaś w rzeczywistości się skarżą, że im w życiu nie wyszło. 


On idzie na wódkę z kumplami. 


Ona wrzuca na fejsa sentencję filozofa stoika, Marilyn Monroe: Jestem samolubna, niecierpliwa i trochę niepewna siebie.Popełniam błędy, tracę kontrolę i jestem czasami ciężka do zniesienia.Ale jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.


 Marilyn umarła naspawana, zrozpaczona i samotna, a teraz uchodzi za specjalistkę od relacji, dla kobiet które są samotne i czują się do dupy.


A kiedy życie nas zmusza do robienia rzeczy, których nie chcemy, do bycia w miejscu, które nie jest dla nas dobre, to ludzie uczepiają się tęsknoty. Czasami jest to tęsknota za Mojżeszem, który wyjmie kobietę czy mężczyznę z dotychczasowego układu i zbawi (przejście przez morze pełne czerwonego wina). 


Czasami jest to zaś tęsknota, za “kiedyś to było”. 


Czy to my kobiety mamy dziś zbyt wysokie standardy czy to faceci nie mają ich w ogóle? Wiadomo, na początku było pięknie, kwiatki, i love you do bólu, wszystko co zechcę, jestem najpiękniejsza, och jak walczył. Teraz jest do dupy i chyba jesteśmy na etapie utraty nadziei, że może być lepiej. Bo on się nigdy nie zmieni, sam to oświadczył. Nie zrozum mnie źle, ja go specjalnie zmieniać nie chcę, chcę żeby był taki jak na początku, czyli pamiętał o myciu zębów, wkładał brudy do zmywarki, wyszedł z psem i zapytał czasem jak się mam..”


 – listy na pokolenieikea.com


„Jak sprawić, panie Piotrze, żeby było jak dawniej, no jak????”


I szpak. Nie mam pojęcia. W dzieciństwie oglądałem „Powrót do przyszłości”, a nie do przeszłości. Powiem za to, czego się nauczyłem od tego momentu, kiedy miałem te 20-kilka lat. 



    Odpowiedz sobie na pytanie, czy ten związek w ogóle ma sens

Psycholog dr. Bartłomiej Dobroczyński powiedział kiedyś tak:


Dzisiaj świat mówi nam, że w jakimś sensie miłość własna jest ważniejsza. Jest pierwsza. Zadbanie o SIEBIE. MÓJ dobrostan. MOJE szczęście. MÓJ komfort – to przede wszystkim. Jeśli kochanie kogoś ci to daje, to rób to dalej, ale jak przestaje, przestań. Jeśli ktoś w ten sposób rozumie miłość, to tak będzie postępował. Jest przyjemnie, korzystam, rozwijam się, to jestem. Psuje się, muszę się wysilać, zwijam się.” 


Wiele zawieranych obecnie związków jest warunkowych. 


 Kocham ją, bo ma fajne cycki. 


Kocham go, bo ma duże pieniądze. 


Kocham oglądać spojrzenia innych facetów, kiedy na nią się gapią. 


Kocham jego pozycję społeczną. 


Czyli w rzeczywistości nie jest się w związku z kimś, tylko z cyckami albo pieniędzmi. Tę warunkowość relacji bardzo łatwo sprawdzić, zadając sobie proste pytania: Czy jeśli nie będę dawała mu dupy, to dalej będzie chciał się ze mną spotykać? Czy jeśli on straci pracę, to dalej z nim będę? Czy jeśli ona przytyje 20 kilo, to nadal będę chciał, aby była moją żoną?


Ten cały manewr z dorastaniem i byciem dorosłym to w rzeczywistości dojście do momentu, kiedy jesteś z kimś bezwarunkowo, kiedy zaczynasz rozumieć, że ty nie jesteś księżniczką Disneya, a jemu do Bonda też jednak trochę brakuje. Że akceptujesz wady, pomyłki, że oceniasz związek przez to, jak cię ktoś traktuje, a nie co od tej osoby dostajesz. 



  Ludzie przestają się znać

 Ludzie po kilku latach związku bardzo często nie wiedzą, co tak naprawdę lubi ta druga osoba. Im się zdaje, że wiedzą, bo pamiętają to z przeszłości. Ale w rzeczywistości już nie. 


Idą gdzieś na spotkanie, bo ona przeczytała, że powinni znowu chodzić na randki, a on żeby już mu nie truła dupy się zgodził. Tylko, że obydwoje wracają z takiego spotkania znudzeni. Nie wiedzą, jak ma wyglądać przyjemny wieczór dla nich dwojga.


Mężczyzna nie wie, co lubi kobieta. Ale nie domyśli się, jeśli ona mu tego nie powie. Jest jak windows. Trzeba mu wszystko wpisać, komenda po komendzie, a później i tak może się zawiesić, gdy za dużo razy klikniesz myszką. 



    Ludzie w związkach zwracają uwagę głównie na złe rzeczy

I bardzo trudno jest to stłumić. Bo po pewnym czasie przyjmuje się, że normalnym jest, że ktoś upierze, ugotuje, ogarnie ubezpieczenia, załatwi lekarza dla dzieci, pójdzie do tego lekarza, etc. To jest normalne. To jest standard. Problem pojawia się tylko wtedy, kiedy ten standard zostanie naruszony. I wtedy jest darcie ryja. 


Czyli nie doceniamy kogoś za robienie dobrych rzeczy, bo przyjmujemy to za naturalne, a opierdalamy za najdrobniejszą pomyłkę. 


To rodzi wkurw. To rodzi bunt. 


Mężczyzna wraca do domu. W kuchni jest przygotowane jego ulubione żarcie.


W lodówce siedzi butelka białego wina albo sześciopak browara (ja tam wolę wino, piwo zawsze zamula). Ona ma na dupie za ciasne stringi i pończochy. On wchodzi do mieszkania i widzi tylko, że kuchnia jest upierdolona, a w zlewie stoi hektar naczyń. Zaczyna ją więc opierdalać za te naczynia. 


I teraz zastanówmy się, jak szybko będzie się jej chciało powtórzyć podobną szopkę??



    Ludzie w związku mogą się wytresować. W rozsądnych granicach

Nauczenie drugiej strony czegokolwiek to proces. Proces, w którym trzeba opakować swoje oczekiwanie tak, żeby druga strona je zrozumiała i nie poczuła się w chuj urażona. 


Czyli nie: GDYBYŚ MNIE KOCHAŁ, TO BYŚ TO ZROBIŁ I ZAPAMIĘTAŁ. ALBO  JESTEŚ IDIOTĄ, ALBO MNIE NIE KOCHASZ.


Trzeba dokładnie sprecyzować swoje oczekiwanie i pozbawić je takich emocjonalnych wstawek. Że co tam mówisz? Że wiele razy tak robiłam, mówiłam, powtarzałam, ale ten debil i tak robi tak samo??


Ludzie im są starsi tym trudniej uczą się w związkach nowych rzeczy. Dobrze jednak reagują na nagrody. Dobre zachowanie – nagroda, dobre zachowanie – nagroda, dobre zachowanie – nagroda. Co może być tą nagrodą? Kiedyś moja kumpela obiecała swojemu facetowi zegarek, jeśli schudnie 15 kilo.  Moim zdaniem jednak zazwyczaj wystarczy: “To było zajebiste, naprawdę wow”. I wiesz co? On/ona zacznie to robić częściej. W psychologii mówi się, że wzmocnienia pozytywne działają (kupel nie schudł, widać zegarek to było za mało). 


Oczywiście, na początku, jemu /jej będzie szło to słabo. Będą potrzebne liczne ćwiczenia i bardzo dużo cierpliwości. Po jakim czasie partner załapie nowy nawyk? Im coś jest trudniejsze, tym wymaga więcej ćwiczeń. Wprowadzenie skomplikowanego nawyku to sześć miesięcy. Czy warto spędzić sześć miesięcy życia na nauczeniu faceta, że gacie zbiera się z podłogi? Tego to ja już nie wiem. Ja brudne rzeczy wolę jebnąć na kanapę.


Co rozwala 81 proc. związków?


Nie brudne gacie. Nie brak kasy. Nie mlaskanie przy jedzeniu. Nie to, że ktoś nie rozładował zmywarki. Nawet nie cycata 21-latka, czy młody brunet z wielką pałą (“przepraszam, siedzisz na moim miejscu”).  Psycholog John Gottman – facet, który po kwadransie rozmowy z parą potrafi przewidzieć czy się rozstaną, czy nie – zbadał, że rozwala je brak umiejętności wspólnego podejmowania decyzji. 


O dom, o samochód, o dzieci, o wakacje etc. 


Jeśli podejmuje je tylko jedna strona, to ten związek się rozleci. I tak, kobiety są o wiele bardziej zdolne do kompromisu, niż faceci. 


Czyli znowu wychodzi, że to kurwa nasza wina. Noż szlag. 


Na koniec


Tym, o czym się jednak zbyt często nie mówi, jest to, że w związkach czasami jedno przestaje kochać drugie. Na krótszy, bądź dłuższy moment. Na miesiąc. Nawet rok. Odpuszcza. Coś się przelewa. I to jest ok. Tak jesteśmy skonstruowani. Pod jednym warunkiem: że oboje nie odpuszczą w tym samym czasie. 


Ludzie są zwierzętami stadnymi. Chcą na stare lata mówić do tej drugiej osoby: kocham cię, ty stary, głuchy idioto. Co mówiłaś? Gdzie jest mój aparat, maleńka? 


Chcą siedzieć z tą drugą osobą na ławce i karmić gołębie. Chcą dzielić się jednym ciastkiem i pilnować, aby to ta druga strona dostała więcej. 


I wiedzieć, że się nie wyśpią, kiedy tej drugiej osoby nie będzie obok. 


Związek polega na tym, że często idziecie razem. Lecz czasami jedno musi pchnąć drugie. 


[image error]


Photo by Hutomo Abrianto on Unsplash


 


 

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 17, 2019 09:03
No comments have been added yet.


Piotr C.'s Blog

Piotr C.
Piotr C. isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Piotr C.'s blog with rss.