Nic nie jest na zawsze
Phineas Taylor Barnum był człowiekiem, który wymyślił showbiznes. Ojciec współczesnej rozrywki, milioner, geniusz marketingu.
Zaczął od tego, że wykupił starą ślepą niewolnicę, a następnie pokazywał ją za gruby hajs jako 160-letnią nianię George’a Washingtona (tak, możecie kojarzyć to nazwisko). Do jego szczytowych osiągnięć należy też cyrk, czyli obwoźne przedstawienie z dziwadłami, zwane inaczej ‘freak show’.
Czyli coś jak panie i panowie na Wiejskiej, tyle, że u Barnuma ludzie byli dziwni na zewnątrz, a nie wewnątrz. Występowały u niego takie postaci jak człowiek – gąsienica, człowiek – żaba, kobieta z brodą czy nasz rodak Stefan Bibrowski, który na całym ciele miał dziko rosnącą grzywę, przez co dorobił się przydomka: człowiek – lew.
[image error]
Źródło: http://www.oldpicsarchive.com/rare-vintage-photos-part-6-41-pics/35/
Ja jednak nie o tym. Barnuma mocno zainteresowało dlaczego ludzie z taką chęcią chodzą do wróżek.
Zrobił głębokie badanie, posłuchał sobie co mówią one klientom i nie był w stanie w to uwierzyć. Ale wyszło mu, że mówią wszystkim… dokładnie to samo.
„Masz potrzebę, by ludzie cię lubili i podziwiali, jednak jesteś osobą krytyczną wobec siebie”.
„Życie nauczyło cię, aby nie przesadzać ze szczerością, kiedy się przed kimś otwierasz. Czasem bywasz osobą otwartą na ludzi, przystępną i towarzyską, ale innym razem zamkniętą, ostrożną i zdystansowaną.”
„Niektóre z twoich marzeń wydają się być nierealistyczne.”
„Robisz kupę co rano, a czasami wieczorem”.
Te fantastycznie głębokie stwierdzenia mogą pasować do dowolnej osoby na świecie. Nazywa się to efektem Barnuma.
Dlaczego o tym piszę? Bo mamy w sobie głęboką potrzebę wiary w różne rzeczy, choć niekoniecznie wiara pokrywa się z prawdą (prawda jest jak śmierdzący francuski ser, wiele osób lubi jeść, mało ze sobą go nosi).
Ludzie wierzą, że można żreć, pić i palić i dożyje się setki. Owszem można. Ale statystycznie rzecz biorąc dbać o siebie się jednak opłaca. Tylko, że dbanie o siebie jest trudne i nudne. A tak? Jakie pięknie uzasadnienie do opierdolenia kubełka KFC i popicia go colą.
Ludzie wierzą, że można przeżyć wypadek samochodowy bez pasów bezpieczeństwa. Owszem, większość jednak je przeżywa, ale właśnie dzięki pasom bezpieczeństwa. Takie historie są jednak mało seksowne.
Ludzie wierzą, że wszystko stanie się łatwe jeśli znajdziesz tą właściwą osobę, która da ci wtedy czas, zaangażowanie oraz szacunek. I oczywiście, istnieje taka opcja, że spotkasz kogoś, kto cię uratuje. Zazwyczaj jednak musisz uratować się sama/sam, aby zbudować coś dobrego.
Ludzie mają nadzieję, że miłość nie zmienia się z biegiem lat. Przecież romantyczna historia wszechczasów to nie Romeo i Julia, którzy razem umarli, ale babcia i dziadek, którzy razem doczekali starości.
I niby rozumiemy, że nawet imperium rzymskie padło, Gra o Tron miała ostatni sezeon, flaszka się też kiedyś skończy, a jednak marzymy o rzeczach, które będą na zawsze. Upajamy się myślą, że miłość będzie do śmierci, przyjaźń do grobowej deski, a związek bez zdrady. A później się okazuje, że ktoś dostał podwyżkę, a ktoś drugi nie i przyjaźń się kończy. Że przyjaciółka żony była jednak na tyle atrakcyjna. Że mąż przyjaciółki był na tyle pociągający.
Ludzie przychodzą do nas i nas opuszczają. A my puszczamy innych, mimo, że miało być inaczej. Mimo, że obiecywaliśmy, że będzie inaczej.
Ile kobiet kochałem i gdzie są teraz?
W 2005 roku zespół „Strachy na Lachy” nagrał piosenkę „Piła Tango”.
Leciało to tak:
„Gruby jak armata Szczepan błąkał się po kuli ziemskiej
Trafił do Ameryki prosto z Legii Cudzoziemskiej
Baca w Londynie z Buchami się sąsiedzi
Lżej się tam halucynuje, nikt go tam nie śledzi
Karawan z Holandii. On przyjechał wreszcie
Andrzej Kozak, Mandaryn? znana postać medialna
Tyci przy nim jest kosmos, gaśnie gwiazda polarna
Jest tu Siwy, który w rękach niebezpieczne ma narzędzie
A kiedy Siwy tańczy – znaczy mordobicie będzie”
Ilekroć słucham tej piosenki przypominam sobie osoby, które towarzyszyły mi przez moje życie. I też znam takiego Siwego, który jak tańczy to też wiadomo, że będzie wpierdol.
Przedszkole, mielony z buraczkami, przyjaźnie, znajomości, kumplostwo, picie piwa na pomoście, pocałunki, spacery, wyjazdy etc. Ile z tych kobiet kochałem? Z iloma osobami się przyjaźniłem? Gdzie są teraz? Każdy ma listę takich osób w głowie, a czasami nawet gdzieś głęboko w duszy i jak się poskrobie, to ciągle jest jakiś ból.
Czasami po nie jeszcze raz sięgamy
Jakieś 10 lat temu był bardzo popularny serwis, który nazywał się Nasza Klasa (jak ktoś ma koło 30 -tki to pewnie pamięta pana Gąbkę). Ludzie zaczęli się spotykać na imprezach klasowych, zaczęli się oglądać, zaczęli odświeżać stare sentymenty.
Przypominając sobie czasy i osoby, w których byli zakochani tak, że bardziej nie było można. Wspominając ławkę w parku i pogryzione usta.
Po Naszej Klasie było sporo romansów. Sporo pospiesznego seksu po hotelach.
I sporo rozczarowań.
Bo się zmieniamy. Nie ma tego chłopaka, który był 10 czy 15 lat temu. I nie ma tej dziewczyny. Są tylko wspólne zdjęcia, gdzieś tam na starym dysku komputera.
Zmienia nas życie, zmieniają nas doświadczenia, zmieniają nas ludzie.
Powiem szczerze, bo chyba mogę być z wami szczery: nie wierzę w odgrzewane znajomości tak samo, jak nie wierzę w odgrzewane żarcie. Zawsze będzie gorsze niż za pierwszym razem. No chyba, że jest to bigos. Ale bigos też jest w chuj ciężkostrawny.
Czeka cię rozwód jeśli mieszkasz w mieście na L
Ponoć przeciętny człowiek poznaje w życiu 10 tys. osób.
Czasami wkładałem w relacje bardzo dużo wysiłku. Starałem się. Słuchałem, pocieszałem, pisałem, dzwoniłem. Spotykałem się. Uśmiechałem jak kretyn.
Ta druga osoba też się często starała i to było widać. No bo niby jesteśmy tacy podobni, niby jesteśmy tacy fajni, więc powinno zagrać. Ale to wszystko było na musie. Na siłę. Czasami jest po prostu tak, że cokolwiek zrobisz, niezależnie od tego ile wysiłku w to włożysz i tak to nic nie da.
A czasami spotykasz kogoś i jest po prostu ‘klik’. Rozumiecie się bez słowa. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem.
Jedna relacja trwa sekundy.
Inna pięć miesięcy. Przez ten czas nikt nie ma żadnych wad. Masz burdel w mieszkaniu, a wszystkie twoje łachy leżą na podłodze? Cudownie, ale pokaż cycka. Masz upierdolony garnek w zlewie nie myty od lutego? Jesteś taki męski! A później nagle wszystko na raz zaczyna cię wkurwiać.
Inna relacja trwa pięć lat.
Jeszcze inna pół wieku.
Dlaczego tak?
Pewne rzeczy czasami się po prostu wyczerpują.
W Polsce rozwiedzie się 40 proc. małżeństw, a jak mieszkasz w Lesznie, Legnicy, Siemianowicach Śląskich, Lublinie bądź Ścinawie to w ogóle masz przerąbane, bo tam statystyka ma w ataku Luisa Suareza, który wali bramkę za bramką.
O związki się walczy
Jedną z prawd Internetu, w którą mocno chcemy wierzyć, jest to, że o związki się walczy.
Tylko tak naprawdę nie potrafimy o nie walczyć. Nie chcemy. Jesteśmy zbyt wygodni. Miłość/przyjaźń jest jak ćwiczenia na w-f do pierwszego bólu. Jak nie ta, to inna. Jak nie ten, to może kolejny. Żyjemy w czasach, kiedy pewne rzeczy są płytkie, mimo, że chcielibyśmy mocno, żeby były głębokie.
Jak to ładnie ujął dr. Bartłomiej Dobroczyński:
„Dzisiaj świat mówi nam, że w jakimś sensie miłość własna jest ważniejsza. Jest pierwsza. Zadbanie o SIEBIE. MÓJ dobrostan. MOJE szczęście. MÓJ komfort – to przede wszystkim. Jeśli kochanie kogoś ci to daje, to rób to dalej, ale jak przestaje, przestań. Jeśli ktoś w ten sposób rozumie miłość, to tak będzie postępował. Jest przyjemnie, korzystam, rozwijam się, to jestem. Psuje się, muszę się wysilać, zwijam się. I to jest nawet jakoś racjonalne. Co z tym zrobimy? Nic.”
Pod pewnymi względami jestem strasznym konserwatystą. Jak kogoś dopuszczam do siebie, do mojego prawdziwego ja, do moich emocji i uczuć, to walczę.
Moi przyjaciele są ze mną od 20 – 30 lat. Czy będą ze mną do śmierci? Nie wiem. Chciałbym. Ale ja się zmieniam, oni też się zmieniają. I zawsze możemy się rozminąć. I przegapić ten moment.
Jak bardzo należy się czasami zgiąć, aby uratować przyjaźń czy miłość? I czy po tym zgięciu, po tym poświęceniu czy nadal jest ten sam związek?
Bycie sobą to dla mnie zgodność myśli z czynami. Kiedy coś się kończy? Kiedy kończy się szacunek do siebie. Kiedy mija akceptacja. Kiedy mija wzajemny luz. Kiedy mija poszanowanie potrzeb. Ty nie szanujesz już jego, on – twoich. Kiedy przestajesz się cieszyć na spotkanie. Kiedy nie cieszysz się wracając do domu.
Przyjaciel/partner to ktoś kto akceptuje nasze wybory. A co jeśli przestaje je akceptować?
To znaczy, że zmieniły się nasze wartości. To znaczy, że długo nie byliśmy tak naprawdę blisko.
To znaczy, że mogliśmy się spotykać, pić wódkę, mówić o kobietach, muzyce, życiu i śmierci, ale gdzieś tam nie byliśmy już ze sobą szczerzy. To znaczy, że mogły być kolacje, kino, zaciskające się dłonie na prześcieradle, ale czegoś tam już zabrakło.
Skończyło się. I są tylko dwie osoby które są sobie obce, a między nimi jakiś żal.
W rozstaniach zawsze są winne obie strony.
Na koniec
Należy być wdzięcznym za wszystkie dobre rzeczy i dobre chwile. Oczywiście można mieć to też w dupie; kto wkurwionemu zabroni. Ale jak pamiętamy dobre – jest łatwiej. Zostaje sentyment.
W swojej książce “Brud” napisałem kiedyś:
„Mam pewien sekret.
Czasami, raz na tydzień, dwa tygodnie wchodzę na jej Facebooka i patrzę, co u niej. Najczęściej oglądam to zdjęcie, na którym siedzi na schodach.
Raz na jakiś czas w naszym życiu pojawiają się ludzie, po których sprzątamy latami.”
[image error]
Photo by Lloyd Dirks on Unsplash
Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
