Pimp my pióro wieczne
Pióro to jeden z głównych atrybutów pisarza. Dla większości pisarzy dziś to już tylko symbol, bo na co dzień używają komputera, a jeśli coś w ogóle notują na papierze, to co najwyżej ogryzionym długopisem. Niemniej istnieją jeszcze atawistyczni przedstawiciele tej profesji, którzy cenią sobie… może nawet nie tyle tradycję, ile pewne rytuały związanie z pisaniem. Ja się do nich zaliczam, bo do sporządzania notatek używam właśnie pióra wiecznego.
Pióra są jednak mało praktyczne. To poniekąd oczywiste, bo rytuały raczej stoją w opozycji do wygody. Pióro trzeba trzymać pod odpowiednim kątem; z odpowiednią siłą dociskać; zakręcać/zatykać je, gdy ma być nieużywane dłużej niż kilkanaście sekund; odczekać aż atrament wyschnie przed zamknięciem zeszytu; uważać, by nie rozmazać wszystkiego, pisząc kolejną linijkę. No i pióra wymagają odpowiedniej jakości papieru.
Klasyczny atrament nie jest też wodoodporny, choć na to akurat jest sposób. Opisałem go tutaj.
Dużo podróżuję, a podczas tych podróży pracuję. Jak możecie zobaczyć na końcu mojej ostatniej książki Felix, Net i Nika oraz Koniec Świata jaki Znamy, powieść ta powstawała na kilku kontynentach i w przeróżnych warunkach klimatycznych: na gorącej pustyni, w monsunowych deszczach czy na mroźnym Podhalu.
Plecak, w którym nosiłem notes i pióro, wielokrotnie upadł i zmókł na deszczu. Bywało też tak, że deszcz nie padał, ale wilgotność zbliżała się do 100% i kartki w notesie wyginały się od tej wilgoci. Zwykły atrament już dawno by się rozpłynął, a zwykłe pióro… no cóż, ono przetrwało cudem, ale cały czas się stresowałem, że je uszkodzę. Owijałem je więc w coś, pakowałem w etui na cygara, etc. Na to też jest sposób, by nie musieć tego robić.
Pisałem już o taktycznym piórze wiecznym Schrade. Generalnie to nie jest pióro wysokiej klasy, ale ma jedną niezaprzeczalną zaletę w postaci mega odporności na złe traktowanie. Ma też kilka niezaprzeczalnych wad, z których warte wymienienia są dwie: konieczność używania nabojów z atramentem i zasychanie stalówki po nawet jednym dniu nieużywania. To pierwsze oznacza brak możliwości użycia atramentu wodoodpornego. To drugie natomiast oznacza… mniej więcej to samo, bo czyszczenie pióra w takim przypadku jest zdecydowanie pracochłonne.
Pierwszy błąd konstrukcyjny pióra naprawiłem, kupując tłoczek montowany w miejscu nabojów. Powyższe zdjęcie wprawdzie zajumałem ze strony pewnego allegrowicza, ale nie bez powodu, bo tam właśnie kupiłem ów tłoczek. Więc chyba nie ma krzywdy.
Nie musi to być ten konkretny produkt, istotne, by miał nie więcej niż 70 mm długości, no i oczywiście standardową średnicę głowicy (jak np. do Pelikana albo Watermana). Takie np. pióra Lamy z niewiadomych powodów są wyposażone w głowicę szerszą od standardowej.
Nawet tak krótką końcówkę musiałem jeszcze zeszlifować, by wchodziła z zapasem luzu.
Drugi błąd konstrukcyjny rozwiązałem, dodając uszczelkę między korpusem a skuwką. Jako że pióro ma w tym miejscu średnicę 12.3 mm, wybrałem oring 12×1 mm (średnica wewnętrzna x grubość). Do kupienia na Allegro za grosze, zatem polecam kupić pare na zapas, bo transport kosztuje kilka razy więcej.
Na upartego dałoby się to wyciąć z dętki rowerowej i założyć na gwint oddzielający dwie części obudowy. To by też dało pół milimetra więcej dla tłoczka. No ale nie byłoby tak elegancko.
W bliźniaczym długopisie taktycznym Schrade w tym miejscu oryginalnie jest oring, choć niczemu nie służy, poza może zabezpieczeniem przed odkręceniem się skuwki.
Na końcu owej skuwki jest wielka dziura – wylot powietrza z ukrytego gwizdka. Co ciekawe notorycznie odkręcające się, ukryte w obudowie krzesiwo magnezowe takiego zabezpieczenia nie ma.
Reasumując, obie wady konstrukcyjne zostały domowym sumptem wyeliminowane i teraz pióro nie wysycha nawet przez miesiąc. Można je również bezkarnie zanurzyć w wodzie, jeśli tylko skuwka jest zakręcona.
Jedna tylko uwaga: po każdym tankowaniu oring trzeba nałożyć od strony tłoczka, delikatnie dokręcić obudowę, poprawić ułożenie uszczelki i dopiero skręcić do końca. Potem można zakręcić skuwkę.
Mam nadzieję, że tym wpisem przysłużę się choć jednej osobie bliskiej mi gadżeciarskim duchem :)
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
