Dlaczego ludzie w związku jadą po sobie jak wściekłe psy?
Wierzymy w romantyczną miłość. Uważamy ją za najlepszy model związku. Stawiamy ją na piedestale i dajemy lajki. To część naszej kultury. Miłość, to mają być długie wilgotne pocałunki, spacery po parku w blasku księżyca, kiedy on patrzy ci w oczy, a kulawa gołębica grucha gdzieś w pobliżu. Miłość, to trzymanie się za ręce, picie z dziubków i turlanie nosem w jej kierunku ostatniego klopsa z porcji spaghetti, jak na filmie Walta Disneya.
Później on niesie ją na rękach, ona wzdycha, jest wielki seksualny zderzacz hadronów i ona wzdycha jeszcze raz, ale głośniej rozkładając nogi na sierści jednorożca.
I przyznacie, że jakoś do tego pięknego obrazka nie pasuje scena, kiedy ona o trzeciej rano bierze talerz z wzorkiem w lawendę i z całej siły jak nie pierdolnie nim o ścianę!!! Tak, że on (talerz) rozwala się na drobne, kłujące fragmenty szkła. A ona krzyczy: jesteś kawałem chuja (to o tobie).
Wiem, wiem, ty nigdy nie zrobiłabyś niczego podobnego. Ale znam kobiety, które w swoich facetów wkurwione rzucały kebabem (trafiły, są takie które zawsze trafiają).
Z łanią i jeleniem na rykowisku, długimi sentencjami na Fejsie w stylu: „Przeznaczenie was połączyło, jesteście jednym ciałem astralnym” nie konweniuje pyskówka ze specjalnym przypomnieniem tego, jak zachowałeś się na imprezie u jej matki w kwietniu 2011 roku. Choć faktycznie w trakcie tej dyskusji możesz zobaczyć gwiazdy.
Wiem, mówi się, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus. Ale ten kto to wymyślił nie przeżył widać czterogodzinnej sesji opierdalania w wykonaniu kobiety, gdzie cokolwiek powiesz, będzie użyte przeciwko tobie, a wszystko zaczyna się od słów: ‘Musimy porozmawiać o naszym związku’.
Romantyczna miłość jakoś też się nie zgrywa z wziętym z rzeczywistości fragmentem mojej powieści “Brud”, gdzie:
„Mój kolega, trzydziestosiedmioletni znawca literatury militarystycznej, potrafiący odróżnić, dajmy na to, czołg Abrams od T-72 jedynie po gongu silnika, który od razu wiedział, co to jest tkanina z Bayeux, zanim zdążyłem rozwinąć temat, który nigdy nie odpuścił żadnemu muzeum i uwielbiał impresjonistów, mierzył niedawno za pomocą długiej szkolnej linijki poziom zupy w garnku. Konkretnie chodziło o krupnik. Mierzył z zapałem, a następnie wyskoczył z kuchni, niczym kobieta po torebkę w Lidlu, do swojej żony i wrzasnął: „Zmierzyłem ją! Jeśli ta bura suka, twoja siostra, przyjdzie do nas i poczęstujesz ją zupą, będę od razu o tym wiedział! Zabraniam, kurwa!! Ja za tę zupę zapłaciłem!!!”.”
Tych rodzajów dojechania w związku jest kilka i wszystkie są kurewsko szkodliwe.
Jadę po nim, bo mogę.
Związek, ten realny, a nie z piosenki czy filmu wzięty, bardzo często zamienia się w spotkanie w klatce, jak w KSW. Freak show. A teraz jebniemy przeciwnikiem o matę. Niech jęczy. Niech go boli. Nie będę się odzywać – niech się złości. Niech przeprasza. Niech się martwi. Po zdobytym punkcie jest zaś festiwal mściwej radości, głupie niedojrzałe uczucie: niech, kurwa, cierpi. Dobrze mu/jej tak. YES! YES! YES!
I takie powidoczki można obserwować dużo częściej, niż emocjonalne wsparcie, a już o niebo częściej niż rozmowę, w której tłumaczysz co się stało, co czujesz, dlaczego i czego się boisz.
Skąd się to bierze? Z nudy. Z przyzwyczajenia. Bierzesz tego kogoś za pewnik. Za osobę, która zawsze będzie występować w twoim życiu. A skoro jest, to można pozwolić sobie na więcej. Można na niej odreagować. Zły dzień w pracy. To że coś się zepsuło. Kłótnię z przyjaciółką. Kolejkę w sklepie etc. To oznaka braku szacunku.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Szacunek to taka dziwna rzecz. Jak zacznie się obniżać, jak zaczniesz go tracić względem tej drugiej osoby, to już… nie rośnie. Zazwyczaj jest już pozamiatane.
Nie przenoś swoich negatywnych emocji na osobę z którą jesteś. Ona nie jest winna, że coś cię podkurwiło. Naucz się radzić ze swoim gniewem.
Ludzie siadają ze swoimi przyjaciółmi. Jedno wino, drugie, trzecie i zaczynają obrabiać dupę swoim partnerom. Nie rób tego. Nie mów źle o swojej kobiecie. Nie mów źle o swoim mężczyźnie publicznie. Masz coś mu do przekazania? To powiedz to jemu. Jej. Bezpośrednio. Obrabianie dupy osoby, która jest ci ponoć najbliższa na świecie to nie tylko brak szacunku wobec niej, ale i brak szacunku wobec siebie. Bo w końcu ty ją/jego wybrałaś.
Coś cię wkurwia w drugiej osobie? Nie milcz. Nie strzelaj focha. Nie rób zastępczych awantur. Powiedz o tym. Jeśli o tym nie powiesz, ta druga osoba nie będzie o tym wiedzieć. Nie domyśli się tego z układu chmur na niebie. Nie dowie co jest dla ciebie ważne a przede wszystkim dlaczego jest to ważne. Takie zachowanie w przeciwieństwie do gówniarskich zachowań a teraz go/ ją ukarzę i przez trzy tygodnie nie będę się odzywał, niech się domyśli buduje co? Szacunek.
Wreszcie słuchaj zawsze co ta druga osoba ma do powiedzenia nawet jeśli się z nią nie zgadzasz. Bo to oznaka szacunku. A co jest budowane razem z szacunkiem? Zaufanie.
Jadę po nim, bo sprawdzam, czy mnie zatrzyma, bo sprawdzam, czy mnie jeszcze kocha.
Pisze Agata:
„Pamiętam jak byłam z moim ex. I często mówiłam: odchodzę! Teraz, już, to koniec – NAPRAWDĘ. Biegłam do drzwi. Tylko po to, żeby mnie wyprzedził, zamknął je i zabrał klucz.
Bo to był jedyny sposób żebym udowodniła sobie, że mu „zależy”. Bo przecież mnie zatrzymał, prawda? Dramatyczne? Ofkors. Oczywiście, że nie robiłam tego, bo naprawdę chciałam odejść.”
W tym teatrze faktycznie wyspecjalizowały się kobiety, choć ostatnio coraz częściej są w nim też chłopcy, którzy również odpierdalają podobne cyrki. Drą ryja: ‘Nigdzie nie wyjdziesz. Dlaczego z nim rozmawiałaś? Jesteś bezwstydną dziwką. Zdradzasz mnie!!!’ I kiedy ona nie wychodzi i kiedy zostaje w domu – to znak, że słucha i że jej zależy.
Skąd się to bierze? Z niedowartościowania w związku. Ale najbardziej z braku pewności siebie. Z kompleksów. Z deficytów miłości, uwagi, czasu. Kiedy ktoś na ciebie wrzeszczy to znaczy, że wewnątrz głęboko cierpi. A ponieważ tak mocno cierpi, to staje się przepełniony goryczą i tę gorycz wylewa.
Bo on gdzieś tam wewnątrz czuje, że tak naprawdę nie zasługuje na taką dupę. Że jest dla niego za dobra, że zaraz odkryje, że on jest gówno wart, że jeśli jej nie ukryje, nie zgnoi, nie obniży poczucia własnej wartości, to mu ją ktoś zabierze.
Z kolei kobieta patrzy na swój związek i czuje, że coś jest tutaj zepsute od podstaw.
Kobieta jak kocha, to kocha na 100 proc.
I jak świruje to też na 100 proc.
Krzyczy: ‘Tobie na mnie nie zależy. Nie zwracasz na mnie uwagi.’ Kobieta wali w tego faceta siekierą za siekierą i czeka czy on jej odda. Czy on ją powstrzyma.
I dopiero kiedy on ją zatrzyma, uspokoi, zapewni o miłości, to da jej to na moment jakieś ukojenie. Bo to przecież znak, że mu zależy. Bo przecież jeśli ta osoba cierpi, biorąc udział w tej całej awanturze to znaczy, że coś do nas czuje. Bo gdyby nie czuła, to by ten cały teatr jej nie ruszył, prawda? Tyle, że to ukojenie jest tylko na chwilę. Na tydzień. W najlepszym wypadku na miesiąc. I za moment wszystko zaczyna się od początku.
[image error]
Widziałem mnóstwo związków, które spalały się w takich tanich dramach. Lecz związek nie ma być przedstawieniem w stylu Sarah Kane, gdzie wszyscy mają się pierdolić, a na koniec podcinać sobie żyły. Bo co z tego, że laska będzie Ci obciągała z połykiem jeśli będzie furiatką i będzie Ci robiła sceny zazdrości??? Nikt nie jest w stanie wytrzymać na dłuższą metę takiej szarpaniny.
Nawet osobnik o odporności muła w końcu powie ‘Pierdolę to, chcę spokoju. Chcę Krystynę, która lepi pierogi i nazwie mnie misiaczkiem.’
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Zastanów się.
Jeśli nie odpowiada ci zachowanie osoby, którą kochasz, to może wcale jej nie kochasz? Bo miłość to akceptacja.
A może to w czym tkwisz to nie jest miłość, tylko ta druga osoba jest z tobą, bo czeka na coś lepszego?
Na przykład kołduny z rosołem, sznycla z pieczonymi ziemniakami lub swoją koleżankę z pracy z wielkim cycem.
A może zwyczajnie jesteś zakompleksioną niedojrzałą cipą, która nie będzie szczęśliwa w żadnej relacji, bo nie lubi siebie? Która boi się, że będzie sama? Która szuka potwierdzenia swojej wartości w oczach mężczyzny/kobiety?
Kiedy siedzisz w samolocie, stewardessa (zazwyczaj to jest stewardessa) pokazuje, co należy zrobić w razie katastrofy samolotu. Mówi, że wtedy wyskakują z sufitu maski z tlenem i że w pierwszej kolejności należy nałożyć ją sobie. Dopiero później komuś innemu. Jeśli zmienisz kolejność, stracisz przytomność i umrzesz. I jest to najmądrzejsza rada jaką można dostać w życiu. Do momentu, aż zbudujesz zdrowe poczucie własnej wartości, nie jesteś gotowa/y na związek.
Facet będzie szanował kobietę, która pozwoli się szanować. Która sama siebie szanuje.
Podaj sobie tlen.
Jadę po nim/po niej, bo to była pomyłka
Mężczyźni bardzo często obiecują miłość, aby dostać seks. Kobiety bardzo często oferują seks, aby dostać miłość.
A później jest ups, bo okazało się, że obie strony rozjeżdżają się z oczekiwaniami. Że ona chciała wielkiego uczucia, a on żeby opierając się o blat w kuchni dobrze dupę wystawiała. Że ona chciała związku, a on, żeby gała była dobrze obrobiona.
[image error]
Mamy dwie osoby, które są ze sobą nie wiadomo właściwie dlaczego. Ona tańczy, śpiewa, recytuje, daje dupy i gotuje, a w zamian dostaje tylko coraz większą dawkę niepewności.
Grażyna do tej pory pamięta:
„Jak miałam wypadek samochodowy i nic mi się nie stało tylko samochód skasowałam, a nie miałam dokumentów przy sobie to potrafił mi powiedzieć „Nie masz dokumentów? Trudno, poradzisz sobie.”
Jak oblałam egzamin na studiach prawniczych i musiałam powtarzać rok to powiedział mi „Jak się porwałaś z motyka na słońce.”
Jak mnie wysadził z samochodu o 2-3 w nocy bym zapierdalała na nogach do domu do którego miałam 25 km.”
On jej dokłada, bo ona go drażni. – I co zrobi? I tak nie odejdzie. A jak nawet odejdzie, to chuj z nią – myśli taki zawodnik.
Skąd się to bierze? Z niedojrzałości. Dorośli ludzie bawią się w związki jak z podstawówki. Wtedy ludzie umawiali się ze sobą, bo ktoś miał długie włosy i chodził w skórzanej kurtce. I jednego miesiąca była wielka miłość, bo przecież obydwoje lubili Zenka Martyniuka i lody pistacjowe. Tyle, że w podstawówce, w następnym miesiącu te dzieciaki się rozstawały, a w dorosłym życiu potrafią tkwić ze sobą latami. To efekt braku szacunku do najważniejszej osoby w twoim świecie: czyli siebie.
Proste pytanie: czy ty, do chuja, wiesz czym jest miłość czy tylko ci się zdaje???
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? W swoim czasie inwestowałem na giełdzie. Sporo zarobiłem, sporo też straciłem. Co jest tam najtrudniejsze? Pogodzenie się ze stratą. Bo wpakowałeś się w jakieś papiery, a one lecą w dół. I myślisz ‘Nie, to się musi odbić. Nie mogę się teraz wycofać. Trzeba poczekać.’ A za miesiąc okazuje się, że papiery są jeszcze niżej. I co? I wycofanie się jest jeszcze trudniejsze, bo strata się powiększyła.
Inwestorzy ukuli na taką sytuację powiedzenie: nie warto łapać spadającego noża. Nie warto, bo tylko się pokaleczysz. Lepiej sprzedać papiery i wyjść z inwestycji ze stratą, ale wyjść.
I są związki w których nie ma czułości. Nie ma szacunku. Nie ma oddania. Nie ma rozmów. Nie ma seksu. Są tylko wzajemne pretensje o wasze słabości i kłamstwa a później jak dobrze pójdzie przychodzi i kwiczy obojętność.
I kiedyś powiedziałbym, że należy się starać. Należy ratować. Należy pracować. Teraz, ze swoją typową miną ponurego, cynicznego buca odpowiem: nie ma co łapać spadającego noża.
Nie sprawisz, że w związku w cudowny sposób powróci pożądanie i tęsknota. Wzlotu już nie będzie.
Coś nie gra w związku – rozmawiasz. Próbujesz naprawiać. Ale jeśli nie działa zbyt długo – odchodzisz. Żadna panda nie zakwili od tego.
Życie jest zbyt krótkie, aby marnować je na ludzi, którzy nie darzą nas szacunkiem. Zaraz wszyscy zdechniemy.
Dokładam mu, bo się mszczę.
Jednym z pytań, które kobiety zadają mi najczęściej (zaraz po tym, jak uratować związek), jest: jak się zemścić na facecie. Jak mu dojebać. Bo zadanie bólu jest takim małym plastrem na wielką poszarpaną ranę.
Dlatego przechodzą obok eks w krótkiej kiecce: patrz, co straciłeś (ty chuju rybi). Dlatego umawiają ze swoim eks i idą do łazienki, zostawiając na stole – niby to przypadkiem – swój telefon z dzwoniącymi powiadomieniami Tindera. Dlatego pokazują się z innym facetem, tak żeby ON się dowiedział. Albo jeszcze lepiej: mają kilku adoratorów na raz, najlepiej komentujących słitaśnie każdą jej fotkę na FB i Insta.
W męskim wydaniu zemsta polega na tym, że wrzuca się na jakąś stronę porno film, jak ona robi mu loda.
Skąd się to bierze? Nienawiść to taka miłość, która wpadła w błoto, a później w kałużę, a później ktoś na nią nasrał i wyrzucił do śmieci.
I człowiek bierze toto do ręki i mu żal. Pojawia się potworny brak i nie wiadomo co z nim zrobić. I pojawia się złość.
Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Najlepszą zemstą jest to, że sobie dobrze radzisz bez niego. Czy bez niej. Że potrafisz być szczęśliwa bez niego. Nie: udawać szczęście. Po prostu: być szczęśliwą. Być szczęśliwym. Zajmować się sobą. I iść dalej. Nieudawanego szczęścia nie da się podważyć.
I najważniejsze przykazanie
Jak się ludzie kochają, to sobie nie dopierdalają i się nie depczą.
[image error]
Photo by Sydney Sims on Unsplash
Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
