Czy mając siedem lat byłbyś zadowolny z tego, kim stałeś się dzisiaj?
Była środa, o której mój przyjaciel mówi „środa – dzień loda”. 1 listopada. W sumie nie ma się z czego cieszyć. Rozpoczęcie sezonu na zimno i pada. Rozpoczęcie sezonu, na wszyscy cię wkurwiają. Podszedłem do stołu, który udawał bar, nalałem sobie przyzwoitą porcję czegoś starego i dobrego, o nazwie A niech to wszystko spierdala. Po czym dolałem sobie jeszcze odrobinę. I postanowiłem, że zostanę jeszcze pół godziny zanim się stąd zwinę. Nie jest to może najlepszy sposób na zawiązywanie znajomości, ale ja nie chciałem tego dnia zawiązywać znajomości.
Dookoła były bardzo ładnie zrobione kobiety. I bardzo przystojni mężczyźni w białych koszulach.
Często oglądam ich na Facebooku.
Są bardzo dobrze wykształceni.
Biegają.
Dobrze się odżywiają.
Odwiedzają różne kraje.
Robią sobie zdjęcia w restauracjach.
Z psem. Z kotem. Z pieprzoną lamą. Z dziubkiem. No i zawsze z kawą i ciastkiem. Że relaks i zen.
Tak patrzyłem i, kurwa, szczerze im zazdrościłem. Też bym tak chciał. Bo ja się często szarpię i robię pięćset rzeczy na raz. Pracuję, piszę, pracuję, później gdzieś jadę i cholernie ciężko mi na tym wyjeździe zapomnieć o pracy lub o pisaniu. I przeważnie biorę ze sobą komputer.
Wybiła północ i nagle makijaż spłynął, w czym pomógł przemysłowy przerób alkoholu. To jest TEN moment na imprezach.
Wódę lejąc w gardło by ukoić żal.
Dziesięć minut później ktoś zaczyna rzygać, a ludzie zaczynają się zwierzać. I nagle okazało się, że ci idealni ludzie, w dobrze dobranych ubraniach, są nieszczęśliwi.
Bo kredyt.
Bo facet chuja warty i zdradza.
Bo razem, a jednak osobno.
Bo czasu na nic nie ma.
Bo samotność.
Bo ciężko wstać rano.
Bo ciężko im dalej uprawiać ten schemat. 45 minut dojazdu do pracy, 8 albo 10 godzin w firmie, później 45 minut powrotu. I następnego dnia to samo. A w weekend picie.
Bo robią rzeczy, które już ich dawno znudziły i robią je tylko dla pieniędzy.
Co, i w którym momencie się zjebało?
Jakiś czas temu załapałem (ja czasami wolno myślę i generalnie mam mnóstwo wad), że można w prosty sposób sprawdzić, co się chce robić w życiu. Wystarczy zadać sobie pytanie, jakiej rzeczy mógłbyś/mogłabyś nauczyć innych? Co potrafisz? To twój dar. To jest to, co prawdopodobnie lubisz, bo osiągnęłaś/osiągnąłeś w tym wysoki poziom.
Dajmy na to moim celem jest inspirować ludzi do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem. Po to piszę bloga. Po to piszę książki.
Można też w prosty sposób sprawdzić, czy moje/twoje życie jest ok. Wystarczy zadać sobie pytanie: czy mając siedem lat byłbyś zadowolony z tego, kim stałeś się dzisiaj? Co ten siedmiolatek powiedziałby dzisiaj o tobie? Co powiedział(a)byś widząc siebie jako 17 – latek/ka?
Dlaczego wtedy byłeś szczęśliwy a teraz już nie? Kiedy to się skończyło? Kto to zajebał?
Żyjemy w czasach instant gratification. Chcesz dostać wszystko od razu. Nie masz cierpliwości ani czasu by czekać. Jak na zakupach. Idziesz, dopamina wali w mózg (właśnie teraz, kiedy wszystko dopiero się zaczyna, kiedy dopiero czekasz na spełnienie). Pakujesz do koszyka, bach, bach, karta, rachunek, debet, sajonara.
Nie musisz iść na randkę, aby mieć orgazm. Dostaniesz go przy komputerze. Nie musisz rozmawiać z kobietą, wystarczy wysłać jej swojego wacka, aby ci dała. To takie sterydy dla mózgu. Niby rośniesz szybko. Niby wyglądasz. A czujesz, że to nie jest prawdziwe. Że to plastik. Niby jest seks, ale bez uczucia. Niby są kolejne osoby obok ciebie, ale właściwie nic nie wnoszą. Niby są zakupy, ale w chałupie rośnie tylko sterta rzeczy, których nigdy na siebie nie założysz, leżą w szafie, nie mają nawet zdjętych metek.
Żyjemy w świecie, w którym jest coraz więcej opcji. Chcesz kupić telewizor? Masz ich 300 do wyboru. Ser? 150 rodzajów sera w gablocie.
Poszedłem ostatnio na hamburgera. Idę i widzę menu: burger z wołowiną i pesto oraz jajkiem, burger z boczkiem i whisky, burger z jalapenio, burger z kozim serem, burger z makrelą, burger z mango, burger z kurczakiem. Ochujeć można. A ja chciałem po prostu opierdolić kawał wołowiny w bułce z serem i frytki. I złapałem się na tym, że teraz przez trzy godziny będę się zastanawiał co straciłem. Bo przecież można było zamówić coś innego, spróbować czegoś nowego. Czegoś, czego jeszcze nie miałem.
To samo jest ze związkami. Wybrałam tego. Ale czy zrobiłam dobrze? A może jest jakiś fajniejszy? Z paskami na dupie i na białym jednorożcu? Tyle się tego kręci dookoła.
I wtedy pojawia się dół. Uczucie żalu i straty. Gorycz, którą maskuje się uśmiechem. I zdjęciami na Facebooku.
Opowiem ci trzy rzeczy, które mnie zmieniły
Ja w swoim życiu czytałem naprawdę dużo o tym, jak żyć pełniej. Jak żyć lepiej. Oglądałem filmy na You Tubie. Oglądałem prezentacje na TedX. Słuchałem nawet specjalistów od coachingu, chociaż to nie jest najlepszy przykład, bo po tym można dostać mentalnej sraczki. Albo może po prostu do tego nie dorosłem.
I w pewnym momencie mnie olśniło, jak wtedy, kiedy załapałem, że Robert Baratheon to Fred Flinstone.
Rzecz pierwsza żeby zacząć żyć lepiej trzeba się nauczyć używać dwóch słów
Bardzo prostych.
Gwarantuję, że każdy je zna. Te słowa to:
„JEBAĆ TO”.
Ludzie starają się zaimponować innym ludziom, którzy mają ich centralnie w dupie. Po co? Czy trzymałbyś w domu psa, który cię cały czas gryzie?
Wystarczy powiedzieć: jebać to. Koniec. Albo ktoś się cieszy, że cię zna, że utrzymuje z tobą kontakty albo niech spierdala. Jeśli chcesz aby wszyscy cię lubili zacznij sprzedawać lody.
Ta zasada idzie dalej.
Ludzie starają się zapanować nad wszystkim, bo uważają, że na tym polega dorosłość. Ni chuja. Nie da rady. Kobiety mają problem z zapanowaniem nawet nad swoją torebką a co mówić o wszechświecie. Ale ponieważ jestem już stary, wiem, że większość rzeczy, która teraz wydaje się nam tragedią, za tydzień, bądź miesiąc, będzie bez znaczenia. A jeśli ciągle cię będą dotyczyć, to zazwyczaj znaczy, że nie masz na nie wpływu. Więc owszem, możesz się nimi martwić, ale możesz też powiedzieć „jebać to”. I iść dalej.
Zmieniaj to co zmienić można. Jak w mojej historii na początku. Popełniłem błąd. Poszedłem na imprezę, na którą nie chciałem iść. Poszedłem na nią, bo czułem się zobowiązany. I zostałem na niej, mimo, że widziałem, że jest chujowa. Mimo, że tak naprawdę chciałem obejrzeć serial. A wystarczyło w odpowiednim momencie powiedzieć : „Nie, dzięki. Nie mogę. Mam inne plany. Innym razem.” Dlaczego mam się czuć winny z tego powodu, że chcę żyć po swojemu?
Rzecz druga: szczerość względem innych buduje relacje. Budzi szacunek.
Sytuacja 1. Mężczyzna podchodzi do kobiety i mówi: „Zakochałem się w tobie. Chcę byś była matką moich dzieci.” Co myśli? „Z chęcią bym cię wyruchał”.
Sytuacja 2. Mężczyzna podchodzi do kobiety i mówi: „Jesteś absolutnie przepiękna, odpadłem na twój widok, chciałbym cię lepiej poznać, bo uważam, że warto. Jestem naprawdę miłym gościem”. Co myśli? „Jesteś absolutnie przepiękna, odpadłem na twój widok, chciałbym cię lepiej poznać, bo uważam, że warto. Jestem naprawdę miłym gościem.”
Co czuje kobieta w pierwszym przypadku? Jeśli jest głupia to wierzy, a później dostaje po dupie. Jeśli jest mądra to nie ufa takiemu pacjentowi, bo wie, że jej ściemnia. Ludzie potwornie, strasznie, nie lubią czuć się wykorzystani. Nie lubią czuć się oszukani. Jeśli facet mówi „kocham”, a ma na myśli „wyrucham” to jest po prostu złamasem. To ten sam typ, który wydyma cię w interesach. To ten sam typ, który nadużyje twojej przyjaźni. Od takich zawodników trzeba trzymać się z daleka.
Rzecz trzecia: słuchaj ludzi
Żyje się może samotnie, ale trzeba mieć ludzi, przy których można odpocząć. Nazwijcie mnie idiotą, ale moim zdaniem szczęście dają relacje. Tyle, że teraz te relacje między ludźmi coraz częściej sprowadzają się do oglądania błękitnych ekranów telefonów. Dostajesz wiadomość i czujesz chwilowe szczęście. Dostajesz lajka i twoja satysfakcja na moment idzie w górę. To znowu dopamina.
Co robisz kiedy się denerwujesz? Idziesz po butelkę, sięgasz po telefon, a najczęściej łączysz jedno z drugim. Alkohol i internet pozwalają walczyć z niepewnością. Z odrzuceniem. Tu wszystko jest łatwiejsze.
Wstajesz rano i zanim się odlejesz robisz co? Sprawdzasz telefon. Bo jakbyś tego nie zrobił kondory w Peru przestałyby srać.
I oczywiście nie ma nic złego w tym, że wysyłasz wiadomość do swoich przyjaciół przez fejsa. Chujowe jest, kiedy spotykacie się razem i wszyscy siedzicie w telefonach, bo nie potraficie rozmawiać normalnie. Chujowe jest, gdy spotykasz się z dziewczyną/facetem i lecisz skryptami jak ankieter na infolinii, bo nie jesteś w stanie rozmawiać.
Telefon jest narzędziem, jak młotek. Ale jeśli chodzisz cały czas z młotkiem w dłoni to znaczy, że albo zatrudniłeś się na budowie, albo z deczka cię pojebało.
Ostatnio słuchałem teoretyka zarządzania Simona Sinka, który pytał co jest największym wyrazem skupienia w dzisiejszych czasach? Co jest gestem świadczącym o tym, że kogoś słuchasz, że jest dla ciebie ważny? To… odłożenie telefonu, kiedy z kimś rozmawiasz.
Ostatnio wprowadziłem z kumplami pewną regułę na czas spotkań: na początku zbieramy telefony. Idą w kąt i nagle wszyscy ze sobą rozmawiają. Nagle wszyscy są skupieni na innych.
Przestałem zasypiać z komórką. Przestałem się z nią budzić. I wiesz co? Kawa smakuje zupełnie inaczej, kiedy patrzy się rano przez okno na świat. Dzisiaj u mnie rano padał śnieg. A u ciebie?
Nigdy nie jest za późno, aby wrócić do łóżka
Tak naprawdę ciągle jesteśmy dziećmi, które gdzieś tam błądzą, mają lepsze ciuchy niż w młodości, lepszy model telefonu i kiedy jest smutno możemy pić wino.
Dorosłość zaczyna się od zrozumienia, że nie ma apki na miłość.
Nie ma apki na udany związek.
Nie ma apki na udane życie.
Nikt za nas tego nie załatwi.
Dostaję wiele listów w których ludzie piszą: chcę zmienić swoje życie, mój facet to chuj i mnie nie szanuje. Doradź coś. Spraw cud.
Hokus, kurwa pokus. Lepiej? Nie sądzę.
Ludziom wydaje się, że wszystko w życiu następuje nagle. Że to jest błysk. Że nagle ich życie się pierdoli, albo, że nagle robi się cudowne. Tymczasem jedno i drugie jest procesem. Trzeba zazwyczaj sporo czasu, aby zjebać coś dokumentnie i jeszcze więcej czasu, aby coś wyprostować.
Przypomnij sobie największą miłość swojego życia. Masz to? Taką, za którą dałabyś wszystko. Taką, która ciągle jest w twoich wnętrznościach. Taką, która nadal gdzieś tam się odbija w mózgu, kiedy widzisz ją gdzieś przypadkiem na Fejsie. (Jeśli jesteś mądry, dalej jest przy tobie!) Pamiętasz ten moment, kiedy się w nim/w niej zakochałeś/zakochałaś? Nie. Nie da się dokładnie powiedzieć, kiedy to było. Nie, kiedy ją spotkałeś to nie była miłość. Oczywiście stanął ci, ale to jeszcze trochę za mało, aby to powiedzieć.
Z miłością jest trochę tak jak z chodzeniem na siłownię. Zapierdalasz jak dziki reks, wracasz do domu, rozbierasz się przed lustrem i widzisz co? Gówno. Następnego dnia jest to samo. I następnego też. Możesz ćwiczyć siedem godzin pod rząd i okaże się, że właśnie zmarnowałaś/eś siedem godzin swojego życia, dźwigając jakieś ciężary.
I że boli cię właściwie wszystko.
I że masz ochotę usiąść na kiblu i się wyrzygać.
I dopiero po miesiącu, po pół roku, po roku widzisz rezultaty i nagle mówisz: warto było.
Tak samo jest z miłością. Ćwiczysz. Czasami w sypialni. Czasami w wannie. Czasami na podłodze.
Mówisz do niej.
Nie boisz się jej, więc się jej zwierzasz.
Nie boisz się jej, więc pokazujesz jej, kim naprawdę jesteś.
Rozumiesz ją.
Ona rozumie ciebie.
Uczycie się siebie nawzajem.
Na tym polega związek.
A teraz test. Jeśli poćwiczysz tak przez trzy miesiące, a później olejesz to wszystko i zaczniesz codziennie wpierdalać pizzę i rozglądać się za jakimś kurczakiem z KFC (tłusta, ale duże cycki), to co z tego będzie? Odpowiem: gówno. Masa nie przychodzi z niczego. Rzeźba nie przychodzi z niczego. Dobre, mądre życie buduje regularność. I jeśli będziesz ćwiczył regularnie, to któregoś dnia obudzisz się i pomyślisz: kocham tą kobietę. I dalej będziesz chodził z nią na randki, kupował jej kwiaty, chciał się jej podobać, chciał do niej wracać. Będziesz tęsknić.
I ta zasada dotyczy wszystkich rzeczy w życiu. Pieniędzy. Pracy. Przyjaciół.
Pospiesz się. Niewiele życia ci zostało.
[image error]
Photo by Tim Street / French Maid TV/CC Flickr.com








Piotr C.'s Blog
- Piotr C.'s profile
- 34 followers
