Daft Punk - Human after all
Trzeci z kolei album wyrąbistej grupy (projektu właściwie, nie grupy) Daft Punk. Od ich utworu „burnin'" na poważnie zaczęło się moje zainteresowanie muzyką house. Pierwszy album „Homework" był arcydziełem, drugi „Discovery" był kawałkiem porządnej roboty. Trzeci album jest… kawałkiem nieco mniej porządnej roboty.
Jednak to nie jest zła płyta, muszę zaznaczyć wyraźnie. Słucham jej od miesiąca co najmniej raz dziennie, głównie w samochodzie. Mamy tu do czynienia z klasycznym przykładem niemożności przeskoczenia własnej legendy. Jeśli jesteś cudownym dzieckiem elektroniki, to świat oczekuje, że zawsze będziesz lepszy od innych. A to niekoniecznie jest możliwe.
Początkowe rozczarowanie albumem po kilku przesłuchaniach zamienia się w… przyzwyczajenie. Tej płyty naprawdę dobrze się słucha po kilkukrotnym wstępnym osłuchaniu. Jakkolwiek to brzmi, taka jest prawda. Jedynie popowy „Technologic" trafia do mózgu już za pierwszym razem.
Daft Punk kultywują piękną historię Kraftwerka i już za samo to należy im się uznanie. Drugie uznanie należy im się za masę winyli, wykorzystywanych prze DJ-ów bez podania źródła. Być może parę razy bawiliście się przy ich muzyce, nie wiedząc, że jest ich.
Jednak Human after all sprawia nieznośne wrażenie albumu nagranego na prędce, bez dopracowania. I owszem, jest to fajna płyta, ale jakaś taka… niedorobiona. Czegoś w niej brakuje. Cierpliwości? Część utworów można by nawet nazwać męczącymi, choć na pewno nie obojętnymi. Powtarzany przez kilka minut rytm „Prime time of your life" zadziałał tak, że z przepisowych 80 km/h na Wisłostradzie bezwiednie doszedłem do 120 km/h. To ten poniżej.
Human after all nie jest przełomowy, ale, after all, nie jest również zły. Jest w tym jakaś zabójcza konsekwencja, jakaś magia nowoczesna. Ja to kupuję.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
