Dlaczego nie radzisz sobie z randkami (TYLKO DLA MĘŻCZYZN) 

Kalina Jędrusik cycki miała epickie, spojrzenie kocie, nie była szczególnie piękna, ale i tak faceci na jej widok głupieli, jak kot, któremu daje się kocimiętki.


Akurat szykowała się do roli w „Lalce”, czyli filmowej adaptacji wielkiej powieści o głupiej, aczkolwiek pięknej kobiecie, której sens życia polegał na nieustannej imprezie. Coś w rodzaju dzisiejszych panien na Insta, które robią sobie słitfocie z napompowanymi ustami, w czapkach od Dsquared, hodują długie pazury i marzenia o milionerze. „Lalkę” teraz ludzie kojarzą, jeśli w ogóle, to z jednego cytatu:


„Głupia rzecz, miłość. Poznajesz, kochasz, cierpisz. Potem jesteś znudzony albo zdradzony.”


Ale nie o tym.


Kalina w filmie musiała jeździć konno. A  jeździć ją uczył pewien przystojny rotmistrz. Po takim seansie wróciła do domu i zaczęła pokazywać swojemu facetowi, jak ją ten rotmistrz instruował.


– On mnie tak! To ja mu tak! On mi wtedy każe tak! To ja na to tak!


I facet posłuchał, popatrzył, a że miał umysł analityczny, w końcu zapytał:


– Kalina, czy ty jesteś pewna, że on cię nie pierdolił?


Na to już Kalinie zabrakło konceptu i jej lica zalały się czerwienią.


Jaki płynie z tego wniosek? Że z uczuciami, a z seksem to już w ogóle, to jest tak, że nikt nie wie, o co chodzi, ludzie robią z siebie idiotów i nawet o tym często nie wiedzą, dopóki im ktoś o tym nie powie. A ta historia mi się przypomniała, jak napisał do mnie Michał, który chciałby, dzięki magicznym sztuczkom, taką Kalinę (przepraszam, odpowiednik) zwyczajnie wypierdolić, albo się zakochać (jeszcze się nie zdecydował) i teraz szuka sposobu.



Michał


„Od jakiegoś czasu czytam Pańskie książki. Pierwszą pożyczył mi kumpel, po drugą i trzecią poszedłem już osobiście do empiku.


Te wszystkie „przygody, doświadczenia i rady” dotyczące relacji damsko – męskich, podrywania i postępowania z kobietami wydają się tak proste i banalne, że aż abstrakcyjne momentami. Czytając zdania spod Twojego pióra można się co nieco nauczyć i pośmiać przy okazji. Ale jak przychodzi co do czego w realu to nie zawsze jest tak różowo.


Siebie bym porównał do tego „milczącego, barczystego bruneta, który biega po parku z psem i potrafi przy pomocy zapałek i kilku gwoździ naprawić dajmy na to silnik od fiata 126 p” i który wystąpił już raz (albo dwa) na Twoim blogu. Taki typowy brunet, 190cm, regularnie ćwiczący i do tego student PW wiec nie głupi. Takie 8,5/10, także nie jest źle na pierwszy rzut oka.


Tylko że nie jestem typem bawidamka i mistrza opowieści i niestety tracę w tych sytuacjach z laskami pewnie to 80% intelektu. Książki od czasu do czasu czytam, ale może złe jakieś?! Po klubach czasem latam, trochę potańczę,  trochę pogadam ale w 90% przypadków chuj z tego wychodzi brzydko mówiąc. To znaczy nic.


Ja wiem że większość współczesnych mężczyzn nie jest w stu procentach mężczyznami z dawnych lat, no ale przecież jakoś się dają radę. Czarnemu wszystko wychodzi, nawet jak tego nie chce. Czarny zawsze kończy weekend wygrany. Jak to jest? Choć trochę tej magii można się nauczyć od kogoś albo skądś? I tu nawet nie chodzi mi o to jak mieć inną pannę w łóżku co tydzień albo dwa, tylko żeby się udało może i na dłużej z jakąś ekstra dziewczyną. Chociaż ta pierwsza opcja też byłaby gites.”


Twój stary musi być marynarzem. Świetnie stawiasz maszty


No samcem alfa to ty nie jesteś, Ziomek. 


Z Twojej perspektywy wygląda to tak: ty pełen dobrej woli idziesz do klubu, bierzesz piwo, pilnujesz ściany, żeby nie uciekła i czekasz, aż zbierzesz w sobie dostatecznie dużo odwagi, aby podejść do jakiejś kobiety. No i w końcu po trzecim, albo czwartym, no ewentualnie piątym piwie (ach, te kocie ruchy), widzisz małolatę, o dużych ustach, w okularach i w mini, ale ładną – a że jest ciemno, to nawet bardzo ładną – i mówisz coś tam, coś tam, coś tam.


“Jeśli Twoja lewa noga to Boże Narodzenie, a prawa to Wielkanoc, wpadnę pomiędzy świętami.”


“Gdybyś była ziemniakiem. Byłabyś dobrym ziemniakiem”.


“Twój stary musi być marynarzem. Świetnie stawiasz maszty”.


 (Johnny Bravo mówił: „Czy ktoś ci kiedyś mówił, że mam piękne oczy?” i „Miło mnie widzieć, prawda?”)


A później się dziwisz, że znowu nie wyszło.


Podryw z perspektywy kobiety


Kobiety coś tam opowiadają, że jak idą do klubu, to idą potańczyć albo się pobawić. To brzmi równie prawdziwie jak to, że facet idzie do burdelu się poprzytulać. To, o tym tańczeniu, to wymówka dla kolesi, którzy im się nie podobają.  


Kobiecie ciągle nie wypada przyznać się, że chce, aby ktoś ją uwiódł, rzucił na łóżko i podał rano kawę z mlekiem i jakąś jajecznicę. Nigdy nie były tak przestraszone i sfrustrowane jak teraz. Świat im mówi jak mają wyglądać – a one tak wyglądać po prostu nie są w stanie. Świat im mówi „W twoim wyglądzie jest klucz do twojego szczęścia. Bez wyglądu nie znajdziesz żadnego fajnego faceta.”


(Kobiety pół życia oceniane są na podstawie swojej urody. Kolejne pół, kiedy już są po 40 – tce, boją się, że nikt już nie myśli o tym, aby je pocałować, bo z każdym dniem przestają wyglądać. Bo z każdym dniem muszą włożyć w to więcej wysiłku). 


Kiedy kobieta idzie do klubu, musi się więc przygotować.  Musi się wykąpać. I to nie jest taka kąpiel jak u mężczyzny, że niby namydlisz, spłuczesz i spierdalasz. Są świeczki. Jest wino. Jest telefon do przyjaciółki. Maseczka na twarz. Jak pali, to zapali. Jak czyta, to poczyta. Jak musi ogolić nogi, to ogoli. Suszenie włosów Jak ma proste to skręci. Jak kręcone to rozprostuje. Podkład, eyeliner, mascara. Podkreślenie brwi. Bronzer na policzki. Bielizna. Inna bielizna. Sukienka. Inna sukienka.  Inna bielizna, bo bielizna nie pasuje do sukienki.


Taksówka. Błyszczyk.


No i te dwie godziny później, ona stoi w tym klubie, krąży między parkietem, barem i toaletą, udając, że na nikogo nie czeka, a w rzeczywistości czeka na kogoś, kto zbilansuje jej te wszystkie starania, da odrobinę nadziei, albo emocji, a jeśli nie nadziei i emocji, to chociaż zabawy. A tu podchodzisz ty i, kurwa, masz niewiele do powiedzenia. Ona spogląda wtedy na takiego gościa i się zastanawia, czy to jest to, na co szykowała się cały wieczór.


Teraz kumasz trochę bardziej?


Jak podrywać kobiety?


Pytasz, czy można nauczyć się podrywać kobiety. Odpowiedź brzmi: skoro psa można nauczyć podawać łapę, świnię tańczyć, to i mężczyznę można nauczyć podrywać. Jest nawet cała społeczność, gdzie za mniejsze i większe pieniądze tego uczą. To PUA, czyli pick up artist. Ujmując najkrócej, to facetów uczy się tam, hmmm … sekwencji.


Dajmy na to, widzisz przeuroczą blondynkę, wzrostu nikczemnego, ot tak 159 cm, za to na 13 cm szpilkach, z kształtnym cyckiem (a nawet obydwoma), ukrytym pod małą czarną, oraz ustami jak pontony. Generalnie coś między Agnieszką Włodarczyk, a Jenną Jameson. Jak to było pewnym memie: „bezbronna tylko wtedy, kiedy schnie jej lakier na paznokciach”.


Faceci się jej boją i boją się podejść, a jeśli już jakiś podejdzie, to ona traktuje go lekceważąco. I teraz wyobraź sobie, że wziąłeś kilka lekcji PUA, podchodzisz do blondynki i mówisz:


– Wiesz, że 93 procent kobiet masturbuje się pod prysznicem?


– Nie – odpowiada Blondie, bo faktycznie nie wie.


– To prawda. Pozostałe 7 procent śpiewa – kontynuujesz.


– Serio? – pyta Blondie, bo ją przymurowało.


– A wiesz co śpiewają pod prysznicem? – pytasz.


–  Nie – odpowiada ona.


– A więc musisz należeć do tych 93 procent.


I ta sekwencja, którą facet wykuł na pamięć, to jest to tzw. otwieracz. Swoją drogą, wyjątkowo już zgrany, więc go lepiej nie stosuj. Później podchodzisz do 50 kobiet w trzech albo pięciu klubach i każdej mówisz ten sam tekst, jak wytresowana małpa, oczekując, która da ci swój numer telefonu.


Czy to działa? Pozwolę sobie prychnąć lekceważąco.


To, co mówisz jest, rzecz jasna, ważne. Wyobraź sobie, ze podchodzisz do kobiety, która bardzo ci się podoba i mówisz:


„Chcę się z Tobą przespać.


Chcę cię mieć na stole, chcę cię mieć w przedpokoju i kuchni, a później w łazience.


Chcę zobaczyć jak oddychasz szybko i jak oddychasz wolno.


Podniecasz mnie.


Działasz na mnie.


Patrzę na ciebie i tracę zmysły.


Pożądam ciebie.


Chcę cię mieć.


Tu i teraz.”


A teraz podchodzę do niej ja, uśmiecham się do niej i mówię: „Hej, chciałbym nakarmić cię frytkami”. Ty się boisz. Ja to mówię na luzie. I to czyni różnicę. Bo owszem, to, co mówi się do kobiety jest ważne. Ale o niebo ważniejsze jest: jak się to mówi.  


Dlaczego?


Ona nie wie, kim jestem, ale widzi, że jestem pewny siebie. A skoro jestem pewny siebie, to mam jakiś tego powód.


Kobiety pragną faceta ze statusem


Tych powodów pewności siebie może być wiele. 


Gdyby ktoś mnie zapytał, czego kobiety oczekują od mężczyzn, to odpowiedziałbym, że chcą silnego, niezależnego faceta, o silnym statusie społecznym, trochę bad boya, trochę cynika, ale żeby był też głębszy niż wiadro gwoździ, oraz wrażliwy.


Sytuacja: obaj podchodzimy do kobiet, które nam się podobają. Ona cię pyta, kim jesteś. Odpowiadasz, że studentem politechniki. Ja odpowiadam, że kolekcjonerem chwil. Wróć, odpowiadam, że jestem pisarzem. (Nigdy bym nie powiedział czegoś takiego, ale to tylko przykład). Zastanówmy się, który z nas szybciej zaliczy tego wieczoru. Co to jest? To przykład wykorzystania statusu budowanego na sławie/popularności.


A teraz ta blondynka podchodzi do mnie, chwyta mnie za rękę i mówi: „Chcę się z tobą przespać. Słyszałam od koleżanek, że jesteś zajebisty.” Co to jest? Dobra marka. Jestem rozpoznawalny w danym miejscu. To również status.  


[image error]


Ona kocha we mnie piniądz


Oczywiście w klubach, tak jak i w życiu, jest on zazwyczaj prezentowany w nieco innej, bardziej zwulgaryzowanej formie. Czyli ta pewność siebie jest budowana w oparciu o hajs.


[image error]


Jak to śpiewał pewien klasyk:


„Fajne Audi, łysa klata,

To, co lubi małolata.

Więc na miasto dziś wbijamy,

no i foki ogarniamy“ 


Czy to działa? Często tak.


[image error]


Kilka dni temu przeczytałem w komentarzu na blogu: „Dzisiaj jak się człowiek pyta czy masz dziewczynę itd. to odpowiedź w większości: Nie! Bo za drogo”. W warszawskich klubach pełno jest pań, które robią sobie wyścigi po samca, oparte głównie o to, kto ma lepsze auto i większą odporność karty kredytowej. Często mają nawet listę nazwisk, które koniecznie trzeba poznać. Onanizm wyimaginowanym światem, gdzie związek to tylko tarcie naskórka o naskórek.


Czy to działa zawsze? Nie.


Ostatnio kumpela opowiedziała mi o facecie, który na drugiej randce, będąc w stanie bliskim nieważkości, straszliwie ją obraził. A następnie już rano w ramach przeprosin powiedział, że jej kupi porsche i był bardzo zdzwiony, gdy kazała mu spadać. Koleżanka, już w rozmowie ze mną, skomentowała: „Pewnie wziąłby w leasing cayenne z kratką, a jak cycki by mi opadły to po prostu by zabrał. To ja kicham na taki interes.”


Podryw jest jak łowienie ryb


Jak ciągniesz za bardzo, to ryba zerwie żyłkę.


Ty jesteś logiczny. Myślisz: jestem przystojny, jestem niegłupi, dlaczego one mnie nie chcą? Kobieta, która stoi naprzeciwko, nie myśli logicznie. Ona odbiera emocje.  


Jeśli jesteś wyluzowany, ona też będzie wyluzowana (w psychologii nazywa się to teorią neuronów lustrzanych). Jeśli jesteś spięty, ona też będzie spięta. A jesteś spięty, bo ci zależy. I będziesz spięty jeszcze bardziej, bo jeśli kobieta daje mężczyźnie szansę na rozmowę, w takiej sytuacji zaczyna go testować. Im laska jest ładniejsza, tym robi to chętniej i częściej, bo jest przyzwyczajona do adoracji.


Tego wieczoru podeszło do niej przynajmniej trzech gości takich jak ty. Jeśli nawet robi to średnio tylko jeden samiec dziennie, daje to 365 prób rocznie. Jeśli ma 25 lat, to znaczy, że w ciągu dekady, od kiedy stała się nastolatką, usiłowano ją poderwać 3650 razy i jest to rachunek zaniżony. Ile razy w tym czasie usiłowano poderwać ciebie?


Wnioski? Mało co jest w stanie ją zaskoczyć.


Będzie, więc, celowo złośliwa, będzie ci dowalać, będzie cię krytykować, a jednocześnie będzie obserwować, co zrobisz. Jeśli nie zareagujesz („Zawsze tak dajesz zdechłym karpiem po ryjach, czy dzisiaj masz wyjątkowo słaby dzień?”), po prostu cię spławi. Gdy dziewczyny wyczują desperację, to wiedzą, że mają władzę. I szybko tracą zainteresowanie.


Zresztą, im bardziej się zgadzasz z kobietą, im bardziej potakujesz, tym gorszy masz z nią seks.


Stop.


Tym gorszy seks ma ona z tobą.


Największe sukcesy z kobietami mają ci, którzy częściej próbują


Podstawowym pytaniem, jakie w ogóle powinieneś sobie zadać, jest: czego właściwie chcesz?


Zaliczać laski? Czy po prostu chcesz się zakochać? Bo być może cię zaskoczę, ale to nie to samo. Nie możesz przecież iść na laski i widząc brunetkę mówić: „O, ta klęknie do mojej dzidy, a z tą blondie po lewej to ja stanę na ślubnym kobiercu.” Ja uważam (i jeśli jestem w błędzie, to zarzucano mi już gorsze rzeczy), że chcesz się zakochać. I powiem ci, w końcu znajdzie się jedna na tyle ładna, że będzie w stanie zaspokoić twoje ego. Taka spokojna, inteligentna, z konkretnym planem na życie. Zakochasz się w niej na zabój (albo tak będzie ci się wydawać). I będziesz wrzucać na fejsa wspólne zdjęcia z Sudetów. Po czym ona weźmie cię pod pantofel.


Na razie zapamiętaj, Ziomek, jedno. Podryw ma być zabawą. To ma być fun, a nie orka na ugorze.  To nie chodzi o to, aby laskę przelecieć, ale aby czegoś fajnego doświadczyć. Żeby poznać kogoś nowego, żeby się czegoś dowiedzieć, żeby się pośmiać, żeby czekać na spotkanie. Jeśli będzie seks, to fajnie. Nie będzie? To idziesz dalej, do następnej.


Co różni mężczyznę, który jest dobry z kobietami, od mężczyzny, który sobie z nimi nie radzi?


Liczba prób. Ten pierwszy próbuje dużo częściej.


 [image error]unsplash.com


 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on February 09, 2017 00:07
No comments have been added yet.


Piotr C.'s Blog

Piotr C.
Piotr C. isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Piotr C.'s blog with rss.