Tak wyciskam ze sprzedawców ostatnie soki. Krótki przewodnik po wyprzedażach

Z początkiem roku zaczął się też sezon wyprzedaży. Miałem ostatnio przyjemność występować w różnych mediach jako ekspert od oszczędzania pieniędzy na okazyjnych zakupach. Sprawa jest trudna, bo przecież oszczędzanie podczas wydawania pieniędzy jest nawet trudniejsze, niż ich oszczędzanie tak po prostu ;-)). Gdy widzisz przed sobą okazję, to często rzucasz się w wir zakupów bez pamięci i... dajesz się ograć. Bo wyprzedaż jest jak wojna - obie strony testują nawzajem swoją wytrzymałość . Sprzedawca stara się wystawić najwyższą możliwą cenę, po której sprzeda towar, zaś klient czeka na kolejną obniżkę. I jeśli wygra wojnę nerwów, to się doczeka. Oto kilka zasad, które ja stosuję podczas wyprzedażowych tygodni.



WYPRZEDAŻ DWÓCH PRĘDKOŚCI. Przed każdym sezonem wyprzedażowym robię - w pamięci, w "elektronicznych kanałach komunikacji" bądź na kartce - coś w rodzaju listy życzeń . A nawet dwie. Na pierwszej są rzeczy, które i tak miałem w najbliższym czasie kupić. Nawet gdyby nie było wyprzedaży to i tak bym się wybrał na te zakupy, ale dzięki przecenom jest szansa na nieco tańsze zakupy. Na drugiej liście są rzeczy, których tak naprawdę teraz nie potrzebuję, ale gdyby zdarzyła się megaokazja... Rzeczy z pierwszej listy kupuję widząc pierwszą przyzwoitą zniżkę. Nie bawię się w jakieś głębokie wojny psychologiczne - nawet jeśli rabat nie jest wstrząsająco duży, to przy dużym wyborze przecenionych rzeczy i tak się rzucam w wir zakupów. Zaoszczędzić 10-20% na czymś, co i tak muszę kupić - to jest coś. Przedmiotem wojny psychologicznej jest druga lista - tu czekam, aż sprzedawca wymięknie. Przychodzę do sklepu co jakiś czas (albo dzwonię i pytam o cenę) i kalkuluję. Mam czas, nic nie muszę. Jeśli cena spadnie po raz kolejny - wchodzę do gry. Jeśli nie - mała strata.



NAJLEPSZE CENY NA POCZĄTKU I NA KOŃCU. Kiedy można trafić najlepsze ceny? Zasadniczo w ostatnich tygodniach wyprzedaży. Wtedy co prawda wybór jest już nędzny, ale ceny potrafią spaść do 10-20% ceny bazowej. W pierwszych tygodniach wyprzedaży rabaty są dużo mniej atrakcyjne, ale wybór duży. Dlatego jeśli już idę na wyprzedażowe zakupy, to obstawiam jeden z tych dwóch terminów. Albo liczę na duży wybór i umiarkowane obniżki cen, albo przeciwnie - godzę się z małym wyborem i możliwość zakupu po cenach nie z tej ziemi. Wszystko co pośrodku mnie nie dotyczy i nie interesuje - mam za mało czasu, żeby trzymać rękę na pulsie wyprzedaży przez cały czas. Owszem, zachodzę czasem do sklepu z listy numer dwa i sprawdzam czy sprzedawca już wymiękł, ale ni są to zbyt częste wycieczki. I nastawione raczej na tortury psychiczne gnoma za ladą, niż na realne zakupy.



NAJPIERW WYWIAD, POTEM ZAKUP. W każdym sklepie jest magiczna data zwana "dniem dostawy". Nie ma ona większego znaczenia praktycznego z punktu widzenia cen (choć czasem nowa dostawa to nowy asortyment i nowe ceny - przynajmniej poza okresem wyprzedaży), ale za to w taki dzień wybór towarów jest największy. Zanim więc zacznę kupować dokonuję inwazji wywiadowczej i dowiaduję się kiedy zwyczajowo "rzucają" nowy towar. Alternatywą jest strona internetowa danej sieci. Nawet jeśli w stacjonarnym sklepie towar jest przebrany lub wybór ogólnie marny, to idę do internetu, a tam zwykle wystawione są całe zasoby magazynowe dostępne w danym momencie.



W NECIE WIĘKSZE PRAWA. Czasem nawet zapędzę się na strony zagranicznych sklepów danej sieci - tam wyprzedaże bywają bardziej atrakcyjne, niż w Polsce - nawet po uwzględnieniu kosztów dostawy. Przed większymi zakupami internetowymi w strefie euro zaopatruję się w konto walutowe oraz kupuję w internetowym kantorze trochę euro po dobrym kursie . Chodzi o to, żeby przy zakupach zagranicznych zawsze płacić przelewem z konta walutowego lub kartą walutową. Zakup przelewem ze złotowego konta lub z karty kredytowej w złotych polskich oznacza duże koszty dodatkowe (nawet do 10% wartości zakupu). Internet - ten polski - ma też tę zaletę, że każdy internetowy dostawca ma obowiązek przyjąć towar, który zwracam, nawet jeśli nie jest wadliwy. Wystarczy, że w ciągu 30 dni oddam rzecz, bo uznam, że jest niepotrzebna. Takie jest prawo! W stacjonarnym sklepie mają obowiązek przyjąć towar tylko wadliwy, więc prawa konsumenta są tu mniej wyuzdane, niż przy sprzedaży internetowej.



WYPRZEDAŻ PLUS . Wyprzedaże się zdarzają i nie są żadną rocket science. Prawdziwą atrakcją jest możliwość połączenia "zwykłej" wyprzedaży z jakimś innym programem rabatowym. Oczywiście sprzedawcy nie są głupi i zwykle wyłączają przeceniony towar z jakichkolwiek innych promocji, programów lojalnościowych itp. Ale przecież zawsze mogę zapłacić za przecenione zakupy kartą banku, który daje mi zniżkę w określonej sieci sklepów. Łączenie wyprzedaży z innymi programami rabatowymi daje efekt bomby atomowej i jest tym, co tygrysy lubią najbardziej. Aby możliwie najlepiej wykorzystać potencjał programów zniżkowych oferowanych przez banki zawsze warto być na bieżąco z listą sieci handlowych, w których dany bank "załatwił" nam opust przy płatności kartą. Jak na wojnie - wygrywa ten, kto ma przewagę na polu informacji ;-).



UWAGA NA KONTRATAK. Wojny bywają bezwzględne, a przeciwnik jest silny - to sieć handlowa, która ma po swojej stronie zastępy pracowników, zasoby informatyczne, marketingowe i sprzedażowe. My jesteśmy tylko prostym konsumentem, który stara si nie zostać wy... dutkany, a jeśli się uda to wydutkać odrobinkę tego potężnego przeciwnika. A jakie pułapki czekają na nas na handlowym polu minowym? Oj, będą nas dutkać... fałszywe promocje (cena obniżona o 20%, ale poprzedniego dnia była podwyższona o 25%, by można było "na legalu" dziś ją obniżyć), manipulowanie cenami (niewyraźne oznaczenia, stawianie tabliczek z niższymi cenami i przekreślanie ich wyższymi w niezbyt wyraźny sposób), mieszanie promowanych towarów z niepromowanymi. W tej wojnie wygrywa się tylko mając portfel dookoła głowy i oczy szeroko otwarte. Jeśli macie jeszcze jakieś wyprzedażowe rady - walcie śmiało.



ZOBACZ MOJE PROGRAMY WIDEO!  Zapraszam do obejrzenia  pierwszego sezonu tygodnika wideo "KASOWNIK SAMCIKA" . Jest tam o sprytnych sposobach na oszczędzanie, o studiowaniu, pracowaniu, zaciąganiu kredytu hipotecznego, o zakupach, kontach bankowych, ubezpieczeniach, lokatach, podatkach... Poza poradami w każdym wydaniu czerstwy żart prowadzącego :-)), ciekawostka o pieniądzach oraz finansowy trik Samcika. Zapraszam do obejrzenia wszystkich zeszłorocznych odcinków. Wkrótce kolejna seria! Subskrybuj kanał YouTube "Subiektywnie o finansach"!





Zapraszam też do obejrzenia spektakularnego cyklu wideo "OD OSZCZĘDZANIA DO INWESTOWANIA". W ośmiu odcinkach realizowanych przy "wsparciu" wszystkich możliwych żywiołów opowiadam o tym, jak małymi krokami zabrać się do oszczędzania pieniędzy i co można zrobić, żeby namnażały się szybciej.



 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on January 28, 2017 00:49
No comments have been added yet.


Maciej Samcik's Blog

Maciej Samcik
Maciej Samcik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Maciej Samcik's blog with rss.