Hated in the Nation
Black Mirror nie jest serialem w naszym rozumieniu tego słowa. Każdy odcinek to osobna całość bez jakiegokolwiek związku fabularnego z pozostałymi. Coś je jednak, rzecz jasna, łączy poza tytułem. Łączy je spojrzenie w przyszłość, aproksymacja dobrych i złych (przeważnie złych) trendów, nawyków i słabości, którym ulegamy i podlegamy, a które powoli zamieniają nasze życie w coś, czego tak naprawdę nie chcemy. To socjologiczne science fiction, która wyciąga esencję trendów, przewala je na lewą stronę, robi im wiwisekcję i podaje na srebrnej tacy w postaci cuchnącego truchła. To coś jak ostrzeżenie „Hej! Biegniecie w złą stronę!”.
Trzeci sezon Black Mirror nie jest tak dobry, jak dwa poprzednie. Jednak dla statystycznego odbiorcy nie będzie to zauważalne. Tylko ci obeznani z fantastyką naukową bez trudu w połowie każdego odcinka zorientują się, w którą stronę zmierza fabuła. Hated in the Nation czyli ostatni z sześciu odcinków, jest wyjątkiem. To klasa sama dla siebie. Dlatego, nie umniejszając pierwszym pięciu, skupię się jednak na szóstym.
Hated in the Nation jest o hejterach i ich ofiarach. Nienawiść do nienawiści brzmi nieco schizofrenicznie, ale chyba tak to właśnie wygląda. Bo jak skutecznie sprzeciwić się nienawiści, skoro sam gwałtowny sprzeciw ociera się o nienawiść? Jeszcze trudniej sprzeciwić się zmasowanej nienawiści. Pół biedy, jeśli hejterzy na cel wezmą celebrytę, jak niedawno Johnny’ego Deppa. On ma wiernych fanów, którzy zatrzymają falę nienawiści. Gorzej z przeciętnymi szarakami, którzy zrządzeniem losu i kaprysem hejterów dostają się pod ostrzał wzmocniony siłą mediów społecznościowych. Nie są na to przygotowani i nie ma mechanizmów, które przed tym zjawiskiem skutecznie chronią. Bywa, że kończy się to tragicznie.
Każdy z nas ma takich znajomych, normalnych ludzi, którzy pod wpływem impulsu zamieniają się w zombie siejące nienawistnymi komentarzami w internecie. Potrzebne są tylko ideologia, sygnał i ofiara.
Masa zapewnia statystyczną anonimowość, bo wprawdzie robisz coś złego (i może nawet to czujesz), ale wspólnie z tobą robi to tyle ludzi, że twoja wina się rozmywa. Tu już poczucie słuszności postępowania jest zastąpione poczuciem zbiorowej bezkarności. To właśnie to, czego nienawidziłem (sic!) od podstawówki, gdzie zwyczajem było wybieranie kozła ofiarnego i grupowe, a więc rozmyte w odpowiedzialności, znęcanie się nad nim. Z tego powodu ostatnie kilka minut tego odcinka dało mi sporą satysfakcję. I nie było to uczucie, z którego byłbym dumny. Ale było fajne.
Nienawiść jest bardzo pociągająca. Nienawiść do nienawiści również.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
