Córka Łupieżcy

Jacek Dukaj - Córka ŁupieżcyMam pewne zaległości w Dukaju. Piszę „w Dukaju", bo nazwisko to należy traktować już jako nazwę subgatunku SF. Przyznają to i ci, ktorzy cenią i rozumieją prozę Jacka, jak i ci, którzy ją tylko cenią. W sumie każdy, kto interesuje się SF, powinien w ciemno kupować każdą książkę Dukaja, bo jak do tej pory autor fuszerki nie odwalił. Córka Łupieżcy miała swoją premierę w roku 2002, więc jest to „wczesny Dukaj", czyli pozycja od której mało wprawny „w Dukaju" czytelnik może zacząć. Ja przeczytałem ją dopiero teraz, wyciągnąwszy cienki pomarańczowy grzbiecik z dołu sterty książek zakolejkowanych. I wiecie co? Było warto.


To cienka książeczka, pierwotnie wydana jako mikropowieść w antologii Wizje alternatywne 4, na upartego jest do połknięcia w dwa wieczory. Dlatego ja uporałem się z nią w ledwie tydzień. Akcja startuje w Polsce w średnioodległej przyszłości. Bohaterka, Zuzanna, na osiemnaste urodziny otrzymuje od dawno nieżyjącego ojca list i prezent – osobliwy klejnot. Prawdziwe przeznaczenie klejnotu ujawnia się dosyć szybko, gdy dziewczyna na przedmieściach Krakowa dostrzega gigantyczne miasto-widmo tajemniczym sposobem wklejone w naszą czasoprzestrzeń. Co dziwniejsze, po zbliżeniu się do niego miasto okazuje się najzupełniej realne, choć bezludne – można do niego wejść, dotknąć obcych struktur. Ma jednak tę przykrą cechę, że potrafi zupełnie znienacka zniknąć, by pojawić się kiedy indziej i gdzie indziej.


Zuzanna zaczyna myśleć o ojcu. Pamięta, że kiedyś, kiedy miała zaledwie kilka lat, zabrał ją do tego miasta, pokazywał jego cuda. Kłopot leży w tym, że w społeczeństwie, w którym żyje bohaterka, normą są modyfikacje własnych wspomnień i pragnień. Nie może być więc nawet pewna, ile prawdy, a ile fikcji jest w tym, co pamięta. Pchana ciekawością, czy może odziedziczonym po ojcu instynktem odkrywcy, decyduje się na wyprawę w głąb miasta, by dowiedzieć się, czym ono jest. Ale też, by wyjaśnić tajemnicę śmierci ojca.


Córkę Łupieżcy warto czytać skupieniu i jednak nie w nadmiernej dawce dziennej (kilka dni to czas właściwy). W przeciwnym razie sens powieści może nam uciec urwaną myślą i już go nie złapiemy. To jak z nauką matematyki – jeśli przegapimy jedno wyjaśnienie, jedno wprowadzenie nowej definicji, to nie zrozumiemy ciągu dalszego. A definicji, stworzonych specjalnie do tej powieści pojęć i pomysłów jest naprawdę dużo. Dukaj wykreował kompletną wizję niedalekiej przyszłości, a potem nałożył na to warstwę pojęciową opisującą obcą fizykę miasta. Czyta się z przyjemnością, ale na pewno nie lekko. To oczywiście żadna wada. Czepnąć by się można w zasadzie tylko wiarygodności psychologicznej postaci, ale to częste w skrajnie zdehumanizowanej science fiction, gdzie najważniejsza jest idea i wizja, a zadaniem bohaterów jest głównie właściwe ich przedstawienie.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on July 25, 2011 09:58
No comments have been added yet.


Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.